|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
LNG Made in Poland czyli hybrydowa historia Polski [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Nie dane jednak było Wałbrzychowi wybudowanie instalacji do
skraplania gazu wysypiskowego. Po jesiennych wyborach samorządowych w których po
raz trzeci wygrał Piotr Kruczkowski, objawił się niejaki Robert Sz., który
oznajmił na prokuraturze, iż wiedziony wyrzutem sumienia postanowił opowiedzieć o tym jak to kupował na rzecz wygranych głosy. Nie czekając na rozstrzygnięcie
sądu co do wiarygodności tchniętego sumieniem, w lutym 2011 dolnośląskie władze
PO podjęły zdumiewającą decyzję o całkowitym rozwiązaniu struktur wałbrzyskiej
Platformy. W ciąg kilku miesięcy rozwalono być może
najbardziej innowacyjne władze samorządowe PO. Próba wdrożenia innowacyjnych autobusów LNG napędzanych
skroplonym gazem kopalnianym w Krakowie oraz wysypiskowym w Wałbrzychu
zakończyła się spektakularnym pożarem autobusu oraz rozwaleniem lokalnych
struktur PO. Zamiast chleba innowacyjnych technologii Kraków i Wałbrzych dostały
wielkie igrzyska, które skompromitowały oryginalne pomysły samorządowe: Kraków
został skompromitowany próbą organizacji zimowych ikrzysk olimpijskich, na które
wyrzucono w błoto 11 mln zł, Wałbrzych został skompromitowany poszukiwaniami
Złotego Pociągu.
Kupony z tej sytuacji odcięli Mercedes oraz Gazprom, ale
głównym rozgrywającym mógł być Shell.
Pakt Shella z Gazpromem
Shell to największy europejski koncern naftowo-gazowy, lecz
jego interesy skoncentrowane są głównie poza Europą. Był jednym z głównych
beneficjentów obalenia Husseina. Na początku XXI w. najważniejszym projektem
Shella stała się eksploatacja ropy i gazu na Sachalinie, czyli rosyjskiej wyspie
Oceanu Spokojnego, o której kolonizację Rosja długo kłóciła się z Japonią. Prawo
do eksploatacji tych złóż zostało wykupione przez ExxonMobil (projekt
Sachalin-1) oraz Shell, z mniejszościowym udziałem koncernów japońskich (projekt
Sachalin-2). Na Sachalinie Shell budował pierwszą w Rosji fabrykę skraplania
gazu ziemnego.
Gdy w 2005 Ukraina, a w 2006 Polska ogłosiły zamiar budowy
gazoportów LNG, Rosja postanowiła przejąć produkcję LNG w Sachalinie. W tym celu w 2005 znacjonalizowano Gazprom, a w czerwcu 2006 przyznano mu wyłączne prawo do
eksportu gazu z Rosji. Jednocześnie już w 2005 ruszyły protesty „ekologów" oraz
tubylców Sachalina. Gdy we wrześniu 2006 Polska skonkretyzowała projekt
gazoportu w Świnoujściu, rząd Rosji w tym samym miesiącu
cofnął
Shellowi zgodę środowiskową, zmuszając go do sprzedaży większości udziału w złożu i fabryce LNG (na niekorzystnych warunkach z miliardowymi stratami). Shell
stracił kontrolę nad projektem o wartości 22 mld dol. W styczniu 2007 do tego
samego zmuszony został BP, oddając kontrolę nad złożami syberyjskimi. Po
sprzedaży złóż Gazpromowi na powrót
stały się one ekologicznie poprawne. Do dziś wszelkie blokady ekologiczne czy
ożywienie protestów „rdzennej ludności" przeciwko wydobyciu lub gazociągom to
zwykłe wojny hybrydowe między koncernami.
Litewski pływający terminal LNG uruchomiony w 2014 we współpracy z Norwegią otrzymał wymowną i adekwatną nazwę: Independence — bo dla Litwy uwolnienie się gazowe od Rosji jest głównym przejawem niepodległości. Fot. Wikimedia
Nie mogąc konkurować z Rosją w dostępie do łatwych złóż,
zachodnie koncerny rzuciły rękawicę technologiczną, pokazując ogromny potencjał
złóż niekonwencjonalnych dzięki innowacyjnym technologiom.
W ten sposób Amerykanie rozwinęli technologię gazu
łupkowego, zaś Shell zaczął rozwijać niekonwencjonalne źródła LNG. Elementem
tych projektów było właśnie przejęcie Prometheus Energy, czyli projektów
pierwszych fabryk LNG z gazu wysypiskowego w Kalifornii oraz gazu kopalnianego w Polsce. Dzięki gazowi łupkowemu USA w 2009 stały się największym producentem
gazu ziemnego.
Tym niemniej owe rewolucje technologiczne, którym nadaje
się dużą promocję medialną, mogą się okazać bańką spekulacyjną. Nie dlatego, by
nie dało się pozyskiwać niekonwencjonalnego gazu, lecz dlatego, że głównym celem
innowacyjnych projektów był nacisk na Rosję. Nie po to, by ją pokonać, lecz po
to, by się z nią dogadać. By odwrócić działania Putina dążące do nacjonalizacji
złóż rosyjskich, które są dla koncernów najatrakcyjniejsze. Zachodnie koncerny
pokazały Rosji, że alternatywą dla jej nacjonalistycznej polityki surowcowej
może być rewolucja technologiczna, która owszem, będzie kosztowna, na której
stracą tak koncerny, jak i Rosja, ale która dla Rosji może być bardziej
uciążliwa. Dlatego najlepiej się dogadać, a rewolucję technologiczną się wyciszy
pod pretekstami ekologicznymi. I taki właśnie proces ma miejsce w ostatnich
latach. Chodziło o to, by maksymalnie zaniżyć ceny ropy i gazu, aby Rosja nie
miała środków na samodzielne finansowanie inwestycji w eksploatację nowych złóż — i operacja ta się udała.
Mówi się o tym, że wycofanie się z polskich łupków
spowodowane było przekupstwem ze strony Rosjan, którzy w zamian za odstąpienie
środkowoeuropejskich projektów otrzymały lepsze oferty współpracy na złożach
rosyjskich. A co jeśli cała ta akcja z łupkami tuż pod rosyjską granicą na
obszarach, gdzie Rosja dysponuje monopolem gazowym było niczym więcej jak
szantażem, formą nacisku na Rosję, by przestała dla siebie jedynie trzymać swoje
złoża konwencjonalne? To wyjaśnienie wydaje mi się niestety najbardziej
prawdopodobne, biorąc także pod uwagę taktykę koncernów i Rosji w analogicznych
kwestiach dywersyfikacji energetycznej.
Sprawa polskich autobusów na polskie LNG jest tutaj nader
ilustratywna.
Po tajemniczym pożarze autobusu LNG w kwietniu 2010, w którym fundusz zależny Shella miał być pośrednikiem technologicznym w dostawie
polskiego LNG do polskich autobusów, w listopadzie 2010 doszło do zawarcia
spektakularnego
paktu o globalnej strategicznej współpracy między Shellem i Gazpromem, w ramach
którego Shell dostał obietnicę zwiększenia dostępu do rosyjskich złóż w Jakucji
oraz produkcji LNG we Władywostoku, natomiast Gazprom dostał obietnicę
współudziału w eksploatacji złóż Shella poza Rosją oraz co szczególnie ważne
współpracy na rynku europejskim w szeroko rozumianym biznesie naftowym.
Co to w praktyce oznaczało można było obserwować na
przykładzie losów polskiego autobusu LNG.
Kontrolowana przez Shella LNG-Silesia pozostawiła polskie autobusy i podpisała w 2010 roku umowę z amerykańskim koncernem Cargill, na budowę instalacji LNG w Krzepicach. W 2013
faktycznie zbudowała pierwszą na świecie instalację skraplania metanu
kopalnianego przy KWK Krupiński, lecz dostarczała ona LNG nie dla polskiego
Solbusa, lecz dla amerykańskich i niemieckich koncernów. Po wykolejeniu
krakowskiego kontraktu Solbusa w 2010 oraz wałbrzyskiego w 2011, wielki come
back Solbusa miał miejsce w roku 2012, tyle że już w ścisłej kooperacji z Gazpromem Germania. Wówczas to pierwsze w Europie autobusy na LNG jeździły po
różnych miastach Polski i Europy, wszędzie oblepione wielkimi reklamami
Gazpromu. Taki widać był deal.
Solbus wyjaśnił, że by powrócić na rynek musiał zawrzeć
pakt z dużym partnerem, co było oczywiście bajką, wszak poprzedni partner tylko
formalnie był małym startupem energetycznym, ale stał przecież za nim Shell,
czyli koncern znacznie większy niż Gazprom. Solbus musiał pójść w objęcia
niemieckiej odnogi Gazpromu najpewniej dlatego, że taki deal zawarł Shell z Gazpromem. W 2013 pierwsze europejskie miast zakupiło już autobusy LNG Solbusa — i był to Olsztyn. Nieco później dołączyła Warszawa. Stacje zasilające już jednak
budował Gazprom. I co gorsza, swoim zwyczajem zaklepał sobie dostawy LNG do
polskich autobusów na 10 lat. Tym właśnie jesteśmy dla koncernów: kartą
przetargową.
W oparciu o dalsze działania Shella, można domniemywać, że
jego deal z Gazpromem wiązał się z pozostawieniem Europy dla Gazpromu (a co
najmniej Skandynawii oraz Europy Środkowej), i przekierowaniem działalności ku
Ameryce, Australii oraz Azji. W kolejnych latach Shell stał się jedną z najbardziej dotowanych z funduszy federalnych firmą w USA.
Można też przypuszczać, że efektem tego porozumienia będzie
fakt, iż niełatwo będzie nam zdywersyfikować polskie źródła gazu w oparciu o polski gazoport, który był budowany tak, by czasem nie zaszkodzić Gazpromowi i tak jakby był budowany pod Rosję. Jego budowa miała ruszyć w 2008 i eksploatacja
miała się rozpocząć w 2011. Po przejęciu władzy przez PO budowa stanęła. W 2009 w Rosji otwarto
pierwszą fabrykę LNG. I oto kilka miesięcy później w Polsce uchwala się ustawę o budowie gazoportu. W 2010 Rosja dogaduje się z Shellem, który w 2011 udostępnia
Rosji technologie LNG.
Warto pamiętać o tym, że choć Rosja posiada największe
złoża węglowodorów, to technologicznie jest nader prymitywna. Jej pierwsza
fabryka LNG to przejęta fabryka Shella, fabrykę skraplania gazu w obwodzie
kaliningradzkim zbudowała polska firma Kriogaz (należąca podówczas do CP
Energia), a następnie została ona przejęta przez Gazprom. Budowa polskiego
gazoportu jest tymczasem przeciągana do czasu aż Rosja nie zaczęła eksportować
do Polski swojego LNG z Królewca, co miało miejsce
w
2014.
Dlaczego polskiego gazoportu nie zaopatruje największy nie
tylko w Europie ale i na świecie producent tego surowca, który ma siedzibę w Holandii i dowozi LNG do gazoportów zachodniej Europy? W 2016 Shell podpisał
nowy układ z Gazpromem
dotyczący budowy największej bałtyckiej fabryki LNG — Baltic LNG w Ust-Łudze w obwodzie leningradzkim. Unia może sobie projektować dywersyfikacje, ale nie da
się jej osiągnąć, kiedy największy unijny koncern energetyczny jest
strategicznym partnerem Gazpromu. By projekty polityczne miały realny sens,
gospodarka również musi mieć charakter polityczny czyli lokalny a nie globalny.
Często się narzeka, że w energetyce jest za dużo polityki. W rosyjskiej czy
chińskiej owszem, ale w europejskiej czy amerykańskiej polityki jest za mało, bo
rządzą ponadnarodowe koncerny, które nie podporządkowują się projektom
politycznym, lecz same kształtują pseudopolitykę będącą w istocie czystym
biznesem oderwanym od pierwiastka społecznego.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Energetyka (Publikacja: 08-11-2017 Ostatnia zmiana: 09-11-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10161 |
|