|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Czytelnia i książki Opowieść o umieraniu [2] Autor tekstu: Klaudia Bączyk
Lecz cokolwiek złego mówię o człowieku, lub w jakiejkolwiek ciemne obszary pogrążam ludzką dolę, a losom na tej ziemi
odejmuję kuszące wartości — fakt, iż zadaję sobie trud,
aby podobne myśli utrwalić, dowodzi, iż wbrew temu, co o życiu
mniemam, jestem po jego stronie, ponieważ wolność wyboru, owa trudna i szczodra niepodległość duchowa jednostki, w samej swojej
esencji wyraża akceptację życia. [ 18 ] Wplatając w postaci pewne psychiczne konflikty, ukazuje mitologiczną rodzinę zupełnie
inaczej aniżeli w taki sposób, w jaki ją poznaliśmy ze znanych przekładów
literackich.
Jak zauważa A. Synoradzka: „Książka była rodzajem przypowieści
filozoficznej pozbawionej jakichkolwiek aluzji politycznych, za to proponującej
dość oryginalną interpretację biblijnej historii" [ 19 ].
Ukazując sytuacje biblijne wraz z postaciami nacechowanymi symbolicznie,
J. Andrzejewski otwiera przed czytelnikiem możliwości interpretacji
tego, co powszechnie znane, a przedstawione w sposób całkowicie inny, burzy
wszelki ład i porządek dotychczasowego poznania. Pisarz wymaga od swego
odbiorcy, by na wykreowaną sytuację spojrzał w sposób jak najbardziej pełny,
mając świadomość, iż owo widzenie będzie wyraźnie subiektywne, ubogie, w zależności od niedostateczności środków do interpretacji [ 20 ].
Prezentując biblijnych reprezentantów narodu, ukazuje on tym samym problem
śmierci jednych z pierwszych ludzi, ich reakcję na ów akt, a przede
wszystkim przyczyny, które doprowadziły do wielkiej bratobójczej zbrodni.
Na bohaterów utworu czekać ma wielka zagłada, o której wspomina autor już w motcie:
A ty, synu człowieczy! Tak rzecze Bóg,
Pan
nasz ziemi izraelskiej: oto koniec!
Przyszła
zagłada na cztery strony świata.
Teraz
na ciebie zagłada. [ 21 ]
Ów
wstęp do tekstu wyraźnie ma charakter informacyjny i zdaje się mówić
odbiorcy: przypomnij sobie losy pierwszych ludzi i ich upadek, zauważ
przyczyny, które doprowadziły do tej katastrofy, końca wszystkiego.
Potwierdzają to pierwsze strony dzieła, gdzie Adam i jego lud żyją, jak zauważył Z. Kopeć: "...w pozbawionym sacrum
świecie, który rządzi się kilkoma odkrytymi przez Darwina prawami"
[ 22 ].
Właśnie ten świat naznaczony zostaje przez pewnego rodzaju apokalipsę, która
zdaje się towarzyszyć bohaterom od samego momentu opuszczenia Edenu. To w tą
rzeczywistość wkraść ma się grzech niezgody, buntu i chęci zmierzenia się z tym, co niemierzalne. J. Andrzejewski podejmuje zatem tematykę niezwykle
istotną, bowiem sam akt umierania wtrąca w postaci biblijne, w ich czyny, myśli i słowa [ 23 ].
Jednocześnie umieszcza ich na wielkiej pustyni, gdzie zdaje się jeszcze dogłębniej
mogą oni odnaleźć samych siebie, poznać własne marzenia i dążyć do ich
realizacji [ 24 ]. Należy pamiętać, iż
nie są oni w tym świecie sami. Nie mówię tu o jakiejkolwiek sile boskiej, a raczej o czterech osobach, członkach owej wspólnoty, jaką z całą pewnością
jest rodzina… Człowiek bowiem rodzi się, kształtuje swój światopogląd,
poznaje tajniki swojego otoczenia, by ostatecznie pogodzony ze światem, mógł
go opuścić. W natłoku dziecięcego odkrywania tegoż właśnie świata, mało
kogo interesują zagadnienia egzystencjalne. Człowiek poznaje świat, zagłębiając
się w jego czynniki materialne, realne… Zaczyna zauważać otaczające
go piękno przyrody, poznając, czym jest życie. Na tym etapie nie myśli
on jeszcze o tym,
iż już od czasu narodzin został podporządkowany społeczeństwu,
zdeterminowany
przez świat, w którym się narodził. Jego jeszcze niedojrzałe
spojrzenie nie zauważa
owego podporządkowania się
okolicznościom, osobom, sytuacjom… Jest on po prostu człowiekiem, odkrywającym
tajniki własnego otoczenia, swego małego świata, w którym przyszło mu egzystować… Poznaje otoczenie, zauważając
tym samym, jak bardzo jest podobny do innych ludzi, że należy do jakiejś
wspólnoty. Dlatego tak istotna w kształtowaniu osobowości jest rola rodziców, dziadków i całego
otaczającego go społeczeństwa.
To właśnie oni, ukazując pewne zachowania, przekazują wzorce, wpajając
takie, a nie inne wartości. Jak zauważyła H. Bortnowska:
"… obecność matki jest warunkiem sine qua non
dla normalnego przyszłego życia. W następnych latach życia matka, ojciec, rodzeństwo, w ogóle jego
postawy interpersonalne i intrapersonalne, jego upodobania i niechęci, postawy ekonomiczne, postawy
moralne". [ 25 ]
Skoro
zatem Kain dopuścił się bratobójczego mordu, winy należy szukać także
poza nim, przyglądając się uważniej jego otoczeniu. Pojawiają się więc
pytania: kto zawinił? kto jest odpowiedzialny za ową tragiczną zbrodnię?
na czyje barki zrzucić odpowiedzialność za ten mord? czy jedynymi oprawcami
są tutaj rodzice chłopców? a może owa śmierć jest zjawiskiem bardziej złożonym?!
Adam prowokatorem zbrodni?
Śmierć nigdzie nie pojawia się ot
tak, bowiem zawsze towarzyszą jej pewne oznaki, zapowiadające, że ów akt będzie
miał miejsce, zwłaszcza, jeśli umieranie nie jest spowodowane czynnikami
naturalnymi. Tworząc rodzinę, winniśmy zatem pamiętać, iż to przede
wszystkim od nas zależeć będzie, czy nieszczęście zawita w naszym domu. W nim bowiem toczy się prawdziwe życie, prezentując cały wachlarz ludzkich
nastrojów i odczuć. Jeśli jednak dana rodzina dopuści do jakichkolwiek
zaniedbań, przekazując swym pociechom nieodpowiednie wzorce, musi liczyć się z tym, że świadomie bądź nieświadomie pozbawi ją szans na osiągnięcie
pełni szczęścia. Czytamy o przyczynach patologii w książce autorstwa H.
Bortnowskiej:
„Zaburzenia w grupie
rodzinnej pojawiają się, gdy jej członkowie mają jakieś kłopoty z ustawieniem samych siebie w życiu. Konflikt jest wtedy nieunikniony, a rozwiązanie
co najmniej trudne, jeśli w ogóle nie niemożliwe. Członkowie
rodziny zaczynają żyć obok siebie, a nie z sobą. Przyczyn doszukują się w swych partnerach, czują się pokrzywdzeni, szukają pocieszenia w środowisku
pozarodzinnym". [ 26 ]
Patrząc
na Adamową rodzinę, wykreowaną przez J. Andrzejewskiego, a raczej na ów
„lud" [ 27 ],
pojawiający się na stronnicach opowiadania, widzimy familię pełną,
bowiem składającą się z czworga na pozór kochających się ludzi:
„I Chawa, Adamowa niewiasta, urodziła wielu synów
oraz wiele córek, wszyscy jednak,
prócz Kaina i Abla, pomarli w niemowlęctwie lub we wczesnym dzieciństwie".
(T. N., s. 9.)
Kiedy
jednak przenikniemy w ich świat, jasnym stanie się, że są oni wobec siebie
obcy, a przez to bardzo nieszczęśliwi… Uwikłani w odwieczną otchłań
samotności nie mieli bowiem szans na poprawę swego losu. Z góry niejako
zostali skazani na zagładę,
której pierwszymi oznakami miały być: alienacja, gniew, bunt, wrogość i przede wszystkim obcość. Na czele owej nieszczęśliwej rodziny stanąć
miał zgodnie z biblijnymi przekazami Adam — pierwszy człowiek, zrodzony na
podobieństwo Boga. Zagłębiając się w lekturę tekstu, łatwo można
jednak zauważyć, iż autor niejako powątpiewa w owo pierwszeństwo, używając
słowa: „zdaje się" [ 28 ].
Jaki był ów Adam? Czy prawdą jest to, co nasuwa się pod koniec lektury
tekstu, iż to właśnie on był prowokatorem wszelkich wydarzeń, wiodących
ku śmierci?
To w końcu nie kto inny, tylko Adam, opowiada historię, rodzącą chęć
odłączenia się poszczególnych członków rodziny, czego skutkiem staje się
okrutny mord bratobójczy.
Czy wobec tego to nie on powinien zostać obarczony za wszelkie zło,
które dokonało się w jego rodzinie? Owe pytania, jakże trudne stają się niejako
nierozerwalnymi wątpliwościami, pojawiającymi się podczas analizy tejże
postaci. Kim bowiem był ten, prawdopodobnie pierwszy człowiek na ziemi? Czy
cechował się tylko dobrem, a może to właśnie za jego przyczyną wszelka
radość znikła z opisanej krainy?! Patrząc na etymologię imienia Adam,
widzimy jego powiązanie z hebrajskim odpowiednikiem „ziemia" [ 29 ],
czego potwierdzenia dopatrzyć możemy się również w tekście J.
Andrzejewskiego: „… lubił (Adam — K.B.) w zależności od nastroju
nazywać siebie Człowiekiem, Ziemią, Ojcem
albo Dzieckiem" (T. N., s. 9.).
Zachowując percepcję „pierwszego" człowieka, który sam niejako skusił
się na „apostazję" [ 30 ],
mając przed sobą wielkie tereny i rodzinę, decyduje się on wystawić
siebie na piedestał, dopuszczając się patriarchalnych rządów. To właśnie
Adam uznaje się za pana i władcę, będąc tym samym wyrocznią swej
rodziny. Osiągając
ową pozycję, staje się wyniosły i nieczuły, przez co traci
zaufanie bliskich, z wyjątkiem Abla. Rodzina odwraca się od niego, bowiem
Adam zamyka się w swym świecie milczenia, zagłębiając się w odwieczne
tajemnice istnienia [ 31 ].
Staje się obcym, a ojcowski obowiązek troski o bliskich zanika gdzieś,
robiąc miejsce egoizmowi i dumie. Bowiem to właśnie Adam po kryjomu zabija
jagnię, by spożyć je w tajemnicy przed głodującą rodziną. Jak określiła
jego postępowanie Chawa:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
Przypisy: [ 19 ] A. Synoradzka, Andrzejewski,
Kraków 1997, s.175. [ 20 ] Rozwija to
Robbé-Grillet, mówiąc: „To Bóg może zakładać obiektywność. Podczas
gdy w naszych książkach (powieściach XX wieku — K. B.) właśnie człowiek
widzi, czuje, wyobraża, człowiek usytuowany w przestrzeni i w czasie,
zanurzony w swych namiętnościach, człowiek jak wy i ja. I powieść nie
przynosi niczego poza jego doświadczeniem, ograniczonym, niepewnym. Jest to człowiek
tu, człowiek z teraz, który wreszcie jest swym własnym narratorem". (A.
Robbé-Grillet, [cyt. za:] O prozie polskiej XX wieku, pod red. J. Sławińskiego,
Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk 1971, s. 310). [ 21 ] Proroctwo Ezechiela, VII 2-3, [w:] J.
Andrzejewski, Teraz na ciebie zagłada, Warszawa 1982, s. 7. Porównując
owo motto wraz z oryginalnym tekstem Biblii, łatwo można zauważyć liczne
zmiany, których dokonał autor: „Ty zaś, synu człowieczy, powiedz: Tak mówi
Pan Bóg do ziemi izraelskiej: Koniec, koniec nadchodzi dla czterech krańców
ziemi. Teraz przychodzi kres na ciebie". (Stary Testament, pod red. Ks.
K. Dynarskiego SAC, M. Przybył, Poznań 2000, s. 1125.) Motto sparafrazowane
niejako przez J. Andrzejewskiego zdaje się być łagodniejszym oraz bardziej
tajemniczym obrazem końca. Owo przekonanie wynika z pominięcia powtarzania słowa
„koniec" oraz zamienienia słowa „kres" na „zagładę". Zdaje się
bowiem, iż owo słowo „zagłada" jest o wiele bardziej wieloznaczne, aniżeli
„kres", bowiem przynajmniej w potocznym rozumieniu nie oznacza ono jedynie
śmierci, ale wiążę się z wszelkim złem, które spotyka człowieka. Odwołując
ten sposób rozumowania do fabuły tekstu wydaje się, iż ma ono tym bardziej
potwierdzenie, gdyż każdy z bohaterów naznaczony zostaje „zagładą",
natomiast nie dla każdego jest ona równoznaczna ze śmiercią. Dzięki owej
zamianie słów, pisarz zyskał znacznie większą możliwość zobrazowania
sytuacji poszczególnych jednostek, z których tak naprawdę bowiem każda otarła
się o zagładę: samotności, bólu istnienia i odrzucenia. (W dalszej części
pracy dla utworu Teraz na ciebie zagłada J. Andrzejewskiego będę
operować skrótem T.N.) [ 22 ] Z. Kopeć, Jerzy Andrzejewski, Poznań 1999, s. 161. [ 23 ] Ów temat posługiwania się językiem i tematyką biblijną
rozwija Cz. Miłosz: „Każdy szukał w katolicyzmie czego innego. Alfa (J.
Andrzejewski — K.B.) ze swoim tragicznym odczuciem świata szukał form: słów,
pojęć, po prostu tkaniny… Katolicyzm dostarczał języka: w pojęcia takie
jak grzech i świętość, ciemność duszy i łaska można było uchwycić przeżycia
opisywanych osób, a co najważniejsze — język katolicki wprowadzał od razu
ton podniosły…" Czerpanie słownictwa z katolicyzmu zdaje się jeszcze dogłębniej
potwierdzać zainteresowania J. Andrzejewskiego tematyką religijną,
filozoficzną, obejmującą swym zasięgiem nie tylko tematy mistyczne, ale
przede wszystkim te jak najbardziej ludzkie, aczkolwiek do tej pory stanowiące
zagadkę. (Cz. Miłosz, Alfa — czyli moralista, [w:] tegoż, Zniewolony
umysł. Lekcja literatury z Cz. Miłoszem i Wł. Boleckim, Kraków 1999, s.
107). [ 24 ] "Pustynia, owo morze piasku i skał, ziemia nieurodzajna, a więc i niebłogosławiona, wywiera na człowieka przygnębiające wrażenie.
Jej olbrzymie przestrzenie budzą w nim lęk, ale zarazem go fascynują. Jest
krainą złego ducha, demonów i smoków, głodu i pragnienia. Na pustynię wypędza
się zło..." — jak wskazuje D. Forstner Osb, Świat symboliki chrześcijańskiej,
przeł. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński, Warszawa 1990, s. 82. [ 25 ] H. Bortnowska, op. cit., s. 17. [ 27 ] Następujący fragment utworu J. Andrzejewskiego pt.: „Teraz
na ciebie zagłada" uzasadnia owo posługiwanie się pojęciem lud: "Ludu
mój — powiedział Ojciec po chwili ciężkiego milczenia, a powiedział
to głosem prawie tak mocnym, jaki miewał niegdyś..." (T. N., s. 26.) [ 28 ] "Adam i Chawa! Pierwsi, jak się zdaje,
nawiedzili ową krainę szczodrze obfitującą we wszystkie dary natury i długo — a słowo jak marzenie rozpływa się w czasie i w przestrzeni — oraz w pomyślności żyli oboje pod tamtym niebem tak życzliwym dla wszystkiego, co
żywe.", (T. N., s. 9.) [ 29 ] "gr.
Adam, hebr. Adam (pozostaje w związku z Adama: ziemia): ziemski. W Starym Testamencie termin ten oznacza niekiedy człowieka stworzonego przez
Boga, zazwyczaj jednak zbiorowość ludzką." (X. Léon-Dufour, Słownik
Nowego Testamentu, przeł. Bp K. Romaniuk, Poznań 1998, s. 121.) [ 30 ] "gr. Apostasia, od słowa aph -
istamai: odłączać się. Zarówno w znaczeniu przestrzennym jak i w przenośni:
ludzie odłączają się od Boga. I na tym polega istota apostazji." (Ibidem,
s. 141.) [ 31 ] W owym milczeniu łatwo dopatrzyć się cech bohaterów
Conrada, o których jako inspiracji pisał Cz. Miłosz: „Posągowość,
milczenie, ogrom pozaludzkiego, obojętnego świata — w tym jego młodzieńcze
utwory były wspólne z utworami Conrada". Idąc o krok dalej, ową tezę można
zastosować także w późniejszych dziełach pisarza, którego postaci zdają
się czerpać bardzo wiele z owej conradowskiej prozy, (Cz. Miłosz, op. cit.,
s. 105.) « Czytelnia i książki (Publikacja: 25-08-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5522 |
|