Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.059.899 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Coś się jednak w świecie zmieniło. Dawniej błaźni walczyli o miejsce przy tronie; dziś walczą o tron."
« Czytelnia i książki  
Opowieść o umieraniu [2]
Autor tekstu:

Lecz cokolwiek złego mówię o człowieku, lub w jakiejkolwiek ciemne obszary pogrążam ludzką dolę, a losom na tej ziemi odejmuję kuszące wartości — fakt, iż zadaję sobie trud, aby podobne myśli utrwalić, dowodzi, iż wbrew temu, co o życiu mniemam, jestem po jego stronie, ponieważ wolność wyboru, owa trudna i szczodra niepodległość duchowa jednostki, w samej swojej esencji wyraża akceptację życia. [ 18 ]

Wplatając w postaci pewne psychiczne konflikty, ukazuje mitologiczną rodzinę zupełnie inaczej aniżeli w taki sposób, w jaki ją poznaliśmy ze znanych przekładów literackich. Jak zauważa A. Synoradzka: „Książka była rodzajem przypowieści filozoficznej pozbawionej jakichkolwiek aluzji politycznych, za to proponującej dość oryginalną interpretację biblijnej historii" [ 19 ]. Ukazując sytuacje biblijne wraz z postaciami nacechowanymi symbolicznie, J. Andrzejewski otwiera przed czytelnikiem możliwości interpretacji tego, co powszechnie znane, a przedstawione w sposób całkowicie inny, burzy wszelki ład i porządek dotychczasowego poznania. Pisarz wymaga od swego odbiorcy, by na wykreowaną sytuację spojrzał w sposób jak najbardziej pełny, mając świadomość, iż owo widzenie będzie wyraźnie subiektywne, ubogie, w zależności od niedostateczności środków do interpretacji [ 20 ]. Prezentując biblijnych reprezentantów narodu, ukazuje on tym samym problem śmierci jednych z pierwszych ludzi, ich reakcję na ów akt, a przede wszystkim przyczyny, które doprowadziły do wielkiej bratobójczej zbrodni. Na bohaterów utworu czekać ma wielka zagłada, o której wspomina autor już w motcie:

A ty, synu człowieczy! Tak rzecze Bóg,
Pan nasz ziemi izraelskiej: oto koniec!
Przyszła zagłada na cztery strony świata.
Teraz na ciebie zagłada. [ 21 ]

Ów wstęp do tekstu wyraźnie ma charakter informacyjny i zdaje się mówić odbiorcy: przypomnij sobie losy pierwszych ludzi i ich upadek, zauważ przyczyny, które doprowadziły do tej katastrofy, końca wszystkiego. Potwierdzają to pierwsze strony dzieła, gdzie Adam i jego lud żyją, jak zauważył Z. Kopeć: "...w pozbawionym sacrum świecie, który rządzi się kilkoma odkrytymi przez Darwina prawami" [ 22 ]. Właśnie ten świat naznaczony zostaje przez pewnego rodzaju apokalipsę, która zdaje się towarzyszyć bohaterom od samego momentu opuszczenia Edenu. To w tą rzeczywistość wkraść ma się grzech niezgody, buntu i chęci zmierzenia się z tym, co niemierzalne. J. Andrzejewski podejmuje zatem tematykę niezwykle istotną, bowiem sam akt umierania wtrąca w postaci biblijne, w ich czyny, myśli i słowa [ 23 ]. Jednocześnie umieszcza ich na wielkiej pustyni, gdzie zdaje się jeszcze dogłębniej mogą oni odnaleźć samych siebie, poznać własne marzenia i dążyć do ich realizacji [ 24 ]. Należy pamiętać, iż nie są oni w tym świecie sami. Nie mówię tu o jakiejkolwiek sile boskiej, a raczej o czterech osobach, członkach owej wspólnoty, jaką z całą pewnością jest rodzina… Człowiek bowiem rodzi się, kształtuje swój światopogląd, poznaje tajniki swojego otoczenia, by ostatecznie pogodzony ze światem, mógł go opuścić. W natłoku dziecięcego odkrywania tegoż właśnie świata, mało kogo interesują zagadnienia egzystencjalne. Człowiek poznaje świat, zagłębiając się w jego czynniki materialne, realne… Zaczyna zauważać otaczające go piękno przyrody, poznając, czym jest życie. Na tym etapie nie myśli on jeszcze o tym, iż już od czasu narodzin został podporządkowany społeczeństwu, zdeterminowany przez świat, w którym się narodził. Jego jeszcze niedojrzałe spojrzenie nie zauważa owego podporządkowania się okolicznościom, osobom, sytuacjom… Jest on po prostu człowiekiem, odkrywającym tajniki własnego otoczenia, swego małego świata, w którym przyszło mu egzystować… Poznaje otoczenie, zauważając tym samym, jak bardzo jest podobny do innych ludzi, że należy do jakiejś wspólnoty. Dlatego tak istotna w kształtowaniu osobowości jest rola rodziców, dziadków i całego otaczającego go społeczeństwa. To właśnie oni, ukazując pewne zachowania, przekazują wzorce, wpajając takie, a nie inne wartości. Jak zauważyła H. Bortnowska:

"… obecność matki jest warunkiem sine qua non dla normalnego przyszłego życia. W następnych latach życia matka, ojciec, rodzeństwo, w ogóle jego postawy interpersonalne i intrapersonalne, jego upodobania i niechęci, postawy ekonomiczne, postawy moralne". [ 25 ]

Skoro zatem Kain dopuścił się bratobójczego mordu, winy należy szukać także poza nim, przyglądając się uważniej jego otoczeniu. Pojawiają się więc pytania: kto zawinił? kto jest odpowiedzialny za ową tragiczną zbrodnię? na czyje barki zrzucić odpowiedzialność za ten mord? czy jedynymi oprawcami są tutaj rodzice chłopców? a może owa śmierć jest zjawiskiem bardziej złożonym?!

Adam prowokatorem zbrodni?

Śmierć nigdzie nie pojawia się ot tak, bowiem zawsze towarzyszą jej pewne oznaki, zapowiadające, że ów akt będzie miał miejsce, zwłaszcza, jeśli umieranie nie jest spowodowane czynnikami naturalnymi. Tworząc rodzinę, winniśmy zatem pamiętać, iż to przede wszystkim od nas zależeć będzie, czy nieszczęście zawita w naszym domu. W nim bowiem toczy się prawdziwe życie, prezentując cały wachlarz ludzkich nastrojów i odczuć. Jeśli jednak dana rodzina dopuści do jakichkolwiek zaniedbań, przekazując swym pociechom nieodpowiednie wzorce, musi liczyć się z tym, że świadomie bądź nieświadomie pozbawi ją szans na osiągnięcie pełni szczęścia. Czytamy o przyczynach patologii w książce autorstwa H. Bortnowskiej:

„Zaburzenia w grupie rodzinnej pojawiają się, gdy jej członkowie mają jakieś kłopoty z ustawieniem samych siebie w życiu. Konflikt jest wtedy nieunikniony, a rozwiązanie co najmniej trudne, jeśli w ogóle nie niemożliwe. Członkowie rodziny zaczynają żyć obok siebie, a nie z sobą. Przyczyn doszukują się w swych partnerach, czują się pokrzywdzeni, szukają pocieszenia w środowisku pozarodzinnym". [ 26 ]

Patrząc na Adamową rodzinę, wykreowaną przez J. Andrzejewskiego, a raczej na ów „lud" [ 27 ], pojawiający się na stronnicach opowiadania, widzimy familię pełną, bowiem składającą się z czworga na pozór kochających się ludzi:

„I Chawa, Adamowa niewiasta, urodziła wielu synów oraz wiele córek, wszyscy jednak, prócz Kaina i Abla, pomarli w niemowlęctwie lub we wczesnym dzieciństwie". (T. N., s. 9.)

Kiedy jednak przenikniemy w ich świat, jasnym stanie się, że są oni wobec siebie obcy, a przez to bardzo nieszczęśliwi… Uwikłani w odwieczną otchłań samotności nie mieli bowiem szans na poprawę swego losu. Z góry niejako zostali skazani na zagładę, której pierwszymi oznakami miały być: alienacja, gniew, bunt, wrogość i przede wszystkim obcość. Na czele owej nieszczęśliwej rodziny stanąć miał zgodnie z biblijnymi przekazami Adam — pierwszy człowiek, zrodzony na podobieństwo Boga. Zagłębiając się w lekturę tekstu, łatwo można jednak zauważyć, iż autor niejako powątpiewa w owo pierwszeństwo, używając słowa: „zdaje się" [ 28 ]. Jaki był ów Adam? Czy prawdą jest to, co nasuwa się pod koniec lektury tekstu, iż to właśnie on był prowokatorem wszelkich wydarzeń, wiodących ku śmierci? To w końcu nie kto inny, tylko Adam, opowiada historię, rodzącą chęć odłączenia się poszczególnych członków rodziny, czego skutkiem staje się okrutny mord bratobójczy. Czy wobec tego to nie on powinien zostać obarczony za wszelkie zło, które dokonało się w jego rodzinie? Owe pytania, jakże trudne stają się niejako nierozerwalnymi wątpliwościami, pojawiającymi się podczas analizy tejże postaci. Kim bowiem był ten, prawdopodobnie pierwszy człowiek na ziemi? Czy cechował się tylko dobrem, a może to właśnie za jego przyczyną wszelka radość znikła z opisanej krainy?! Patrząc na etymologię imienia Adam, widzimy jego powiązanie z hebrajskim odpowiednikiem „ziemia" [ 29 ], czego potwierdzenia dopatrzyć możemy się również w tekście J. Andrzejewskiego: „… lubił (Adam — K.B.) w zależności od nastroju nazywać siebie Człowiekiem, Ziemią, Ojcem albo Dzieckiem" (T. N., s. 9.). Zachowując percepcję „pierwszego" człowieka, który sam niejako skusił się na „apostazję" [ 30 ], mając przed sobą wielkie tereny i rodzinę, decyduje się on wystawić siebie na piedestał, dopuszczając się patriarchalnych rządów. To właśnie Adam uznaje się za pana i władcę, będąc tym samym wyrocznią swej rodziny. Osiągając ową pozycję, staje się wyniosły i nieczuły, przez co traci zaufanie bliskich, z wyjątkiem Abla. Rodzina odwraca się od niego, bowiem Adam zamyka się w swym świecie milczenia, zagłębiając się w odwieczne tajemnice istnienia [ 31 ]. Staje się obcym, a ojcowski obowiązek troski o bliskich zanika gdzieś, robiąc miejsce egoizmowi i dumie. Bowiem to właśnie Adam po kryjomu zabija jagnię, by spożyć je w tajemnicy przed głodującą rodziną. Jak określiła jego postępowanie Chawa:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fikcja prawdziwsza od prawdy
Spowiedź

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 18 ] Ibidem, s. 30.
[ 19 ] A. Synoradzka, Andrzejewski, Kraków 1997, s.175.
[ 20 ] Rozwija to Robbé-Grillet, mówiąc: „To Bóg może zakładać obiektywność. Podczas gdy w naszych książkach (powieściach XX wieku — K. B.) właśnie człowiek widzi, czuje, wyobraża, człowiek usytuowany w przestrzeni i w czasie, zanurzony w swych namiętnościach, człowiek jak wy i ja. I powieść nie przynosi niczego poza jego doświadczeniem, ograniczonym, niepewnym. Jest to człowiek tu, człowiek z teraz, który wreszcie jest swym własnym narratorem". (A. Robbé-Grillet, [cyt. za:] O prozie polskiej XX wieku, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk 1971, s. 310).
[ 21 ] Proroctwo Ezechiela, VII 2-3, [w:] J. Andrzejewski, Teraz na ciebie zagłada, Warszawa 1982, s. 7. Porównując owo motto wraz z oryginalnym tekstem Biblii, łatwo można zauważyć liczne zmiany, których dokonał autor: „Ty zaś, synu człowieczy, powiedz: Tak mówi Pan Bóg do ziemi izraelskiej: Koniec, koniec nadchodzi dla czterech krańców ziemi. Teraz przychodzi kres na ciebie". (Stary Testament, pod red. Ks. K. Dynarskiego SAC, M. Przybył, Poznań 2000, s. 1125.) Motto sparafrazowane niejako przez J. Andrzejewskiego zdaje się być łagodniejszym oraz bardziej tajemniczym obrazem końca. Owo przekonanie wynika z pominięcia powtarzania słowa „koniec" oraz zamienienia słowa „kres" na „zagładę". Zdaje się bowiem, iż owo słowo „zagłada" jest o wiele bardziej wieloznaczne, aniżeli „kres", bowiem przynajmniej w potocznym rozumieniu nie oznacza ono jedynie śmierci, ale wiążę się z wszelkim złem, które spotyka człowieka. Odwołując ten sposób rozumowania do fabuły tekstu wydaje się, iż ma ono tym bardziej potwierdzenie, gdyż każdy z bohaterów naznaczony zostaje „zagładą", natomiast nie dla każdego jest ona równoznaczna ze śmiercią. Dzięki owej zamianie słów, pisarz zyskał znacznie większą możliwość zobrazowania sytuacji poszczególnych jednostek, z których tak naprawdę bowiem każda otarła się o zagładę: samotności, bólu istnienia i odrzucenia. (W dalszej części pracy dla utworu Teraz na ciebie zagłada J. Andrzejewskiego będę operować skrótem T.N.)
[ 22 ] Z. Kopeć, Jerzy Andrzejewski, Poznań 1999, s. 161.
[ 23 ] Ów temat posługiwania się językiem i tematyką biblijną rozwija Cz. Miłosz: „Każdy szukał w katolicyzmie czego innego. Alfa (J. Andrzejewski — K.B.) ze swoim tragicznym odczuciem świata szukał form: słów, pojęć, po prostu tkaniny… Katolicyzm dostarczał języka: w pojęcia takie jak grzech i świętość, ciemność duszy i łaska można było uchwycić przeżycia opisywanych osób, a co najważniejsze — język katolicki wprowadzał od razu ton podniosły…" Czerpanie słownictwa z katolicyzmu zdaje się jeszcze dogłębniej potwierdzać zainteresowania J. Andrzejewskiego tematyką religijną, filozoficzną, obejmującą swym zasięgiem nie tylko tematy mistyczne, ale przede wszystkim te jak najbardziej ludzkie, aczkolwiek do tej pory stanowiące zagadkę. (Cz. Miłosz, Alfa — czyli moralista, [w:] tegoż, Zniewolony umysł. Lekcja literatury z Cz. Miłoszem i Wł. Boleckim, Kraków 1999, s. 107).
[ 24 ] "Pustynia, owo morze piasku i skał, ziemia nieurodzajna, a więc i niebłogosławiona, wywiera na człowieka przygnębiające wrażenie. Jej olbrzymie przestrzenie budzą w nim lęk, ale zarazem go fascynują. Jest krainą złego ducha, demonów i smoków, głodu i pragnienia. Na pustynię wypędza się zło..." — jak wskazuje D. Forstner Osb, Świat symboliki chrześcijańskiej, przeł. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński, Warszawa 1990, s. 82.
[ 25 ] H. Bortnowska, op. cit., s. 17.
[ 26 ] Ibidem, s. 76.
[ 27 ] Następujący fragment utworu J. Andrzejewskiego pt.: „Teraz na ciebie zagłada" uzasadnia owo posługiwanie się pojęciem lud: "Ludu mój — powiedział Ojciec po chwili ciężkiego milczenia, a powiedział to głosem prawie tak mocnym, jaki miewał niegdyś..." (T. N., s. 26.)
[ 28 ] "Adam i Chawa! Pierwsi, jak się zdaje, nawiedzili ową krainę szczodrze obfitującą we wszystkie dary natury i długo — a słowo jak marzenie rozpływa się w czasie i w przestrzeni — oraz w pomyślności żyli oboje pod tamtym niebem tak życzliwym dla wszystkiego, co żywe.", (T. N., s. 9.)
[ 29 ] "gr. Adam, hebr. Adam (pozostaje w związku z Adama: ziemia): ziemski. W Starym Testamencie termin ten oznacza niekiedy człowieka stworzonego przez Boga, zazwyczaj jednak zbiorowość ludzką." (X. Léon-Dufour, Słownik Nowego Testamentu, przeł. Bp K. Romaniuk, Poznań 1998, s. 121.)
[ 30 ] "gr. Apostasia, od słowa aph - istamai: odłączać się. Zarówno w znaczeniu przestrzennym jak i w przenośni: ludzie odłączają się od Boga. I na tym polega istota apostazji." (Ibidem, s. 141.)
[ 31 ] W owym milczeniu łatwo dopatrzyć się cech bohaterów Conrada, o których jako inspiracji pisał Cz. Miłosz: „Posągowość, milczenie, ogrom pozaludzkiego, obojętnego świata — w tym jego młodzieńcze utwory były wspólne z utworami Conrada". Idąc o krok dalej, ową tezę można zastosować także w późniejszych dziełach pisarza, którego postaci zdają się czerpać bardzo wiele z owej conradowskiej prozy, (Cz. Miłosz, op. cit., s. 105.)

« Czytelnia i książki   (Publikacja: 25-08-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Klaudia Bączyk
Studentka filologii polskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu
 Numer GG: 6031480

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Stając się pewnymi własnego człowieczeństwa...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5522 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365