Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.187.466 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie ma Boga, jest człowiek.
 Kultura » Historia

Zachód a Indie historia wzajemnej fascynacji [9]
Autor tekstu:

D'Souza mógłby zostać uznany po prostu za amerykańskiego prawicowego radykała o indyjskim pochodzeniu, jednak w samych Indiach, co potwierdza m.in. Jacek Tabisz, nie brakuje liberałów-anglofilów. Pochodzący ze skatolicyzowanej części Indii (tak samo zresztą jak Samal Edamaruku). Budząca wielkie wątpliwości teza Huntingtona, iż cywilizacja Zachodnia jest w zasadzie jedyną żywo interesującą się innymi, jest zupełnie nieadekwatna w stosunku do Indii, które są terenem spotkania dwóch cywilizacji. D'Souza jednak w swych pochwałach tego co zachodnie i krytyce tego co indyjskie (przy całej trudności określenia co jest zachodnie a co indyjskie) idzie wyjątkowo daleko, co wytknął mu hinduski obrońca praw człowieka, przewodniczący Hindu Human Rights Group Ranbir Singh [ 127 ]. Singh przytacza przykład książki D'Souzy: What's So Great About America (2003), w której próbuje on wyjaśnić dlaczego USA jest nadal Mekką emigrantów (wybór dóbr konsumpcyjnych, nacisk na osiągnięcia i pracę zamiast urodzenia i pochodzenia, przechodzenie do porządku dziennego nad złem, które wydarzyło się w przeszłości, jak rasizm i niewolnictwo), oraz jego wcześniejsze bardziej kontrowersyjne dzieło: End of Racism (1995), w którym D'Souza tak ostro opisał patologie społeczności afro-amerykańskich, że zaczęto oskarżać go rasizm i szukanie dowodów na rzekomą niższość czarnej rasy. Kolejna książka D'Souzy: What's So Great About Christianity miała być z kolei odpowiedzią na krytykę religii ze strony szermierzy tzw. Nowego Ateizmu (Richard Dawkins, Christopher Hitchens, Sam Harris). Pisząc ją D'Souza potwierdził swą przynależność do obozu amerykańskiej prawicy, jednak nie udało mu się zmierzyć z argumentami Dawkinsa i Hitchensa. Ranbir Singh wyśmiewał „argumenty" D'Souzy, pisząc w swym artykule m.in.: „...Powiedzenie, że społeczeństwa stają się bardziej religijne, nie dowodzi, że religia jest bardziej poprawna niż sekularyzm [ 128 ]…". Jak twierdzi Singh, D'Souza krytykując bolszewizm i broniąc Inkwizycji zapomniał, że np. komunizm (co przypominał choćby Bertrand Russel) jest herezją chrześcijańską. W 2007 roku D'Souza zalecał prawicy ultrachrześcijańskiej w USA sojusz z islamizmem, a w grudniu 2008 roku przemawiając w katedrze w San Francisco, potępiał kastowość społeczeństwa hinduskiego, dodając, że portugalscy katolicy w XVII i XVIII wieku oferowali pariasom de facto awans społeczny dzięki konwersji, podobnie czynili jego zdaniem muzułmańscy zdobywcy północnych Indii. Singh uważa, że pisząc, iż „Portugalczycy nie potrzebowali nawet uciekać się do przymusu…", oraz stwierdzając, że ich inkwizytorzy przywieźli do Indii rozwojowe idee „uniwersalnego braterstwa", daje upust swej anty-hinduskiej postawie i powtarza propagandowe slogany Christian Solidarity Worldwide i swego nieżyjącego mentora Jerry’ego Falwella, który swego czasu popierał nawet apartheid, broniąc rzekomo chrześcijańskiej cywilizacji w Afryce [ 129 ]. Sigh twierdzi, że religijny rasizm (także w kwestii praw obywatelskich dla czarnych w USA) a nie sprzeciw wobec aborcji był w latach 50. i 60. podstawą założenia ewanglikańskiej „prawicy" w USA. Singh udowadnia, że w kwestii portugalskiej inkwizycji w Goa, D'Souza najzwyczajniej kłamie, i że przemoc była przez inkwizytorów często stosowana, „...szczególnie przez "świętego" Francisa Xaviera, agresywnego psychopatę, który wysławiał niszczenie świątyń niewiernych i pogan... [ 130 ]". Dalej pisze Singh:

„...W 1510 r. Afonso de Albuquerque podbił Goa dla Portugalii i dwadzieścia lat później stała się ona siedzibą portugalskich wicekrólów w Azji. Mimo kosmopolitycznego charakteru Goa, 30 czerwca 1540 r. wydano rozkaz zniszczenia wszystkich hinduskich świątyń i w 1542 r. własność tych świątyń przekazano chrześcijańskim zakonom. Ten "święty" walnie przyczynił się do wprowadzenia na Goa Inkwizycji w 1560 r. przeciwko nawróconym hindusom, których uważano za zagrożenie dla czystej wiary. Przez pierwsze sto lat Inkwizycja spaliła na stosie 57 żywych osób i 64 osoby tylko symbolicznie. W sumie na rozmaite kary skazano 4046 osób, a ostatnie auto da fé (spalenie heretyka żywcem) miało miejsce na Goa 7 lutego 1773 r. Inkwizycja była trybunałem pod przewodnictwem sędziego wysłanego na Goa z Portugalii, nie odpowiadała przed nikim poza Lizboną i wydawała wyroki według własnego uznania. Pałac, w którym mieściła się Inkwizycja, znany był jako Wielki Dom i wszystko zawsze odbywało się za zamkniętymi okiennicami i drzwiami. Według indo-portugalskiego historyka Teotonio R. de Souza „krzyki udręki ofiar (mężczyzn, kobiet i dzieci) słychać było na ulicach, w ciszy nocnej, kiedy byli brutalnie przesłuchiwani, chłostani i powoli ćwiartowani na oczach swoich krewnych". „Odcinano powieki i starannie amputowano kończyny, a człowiek mógł pozostawać przytomny mimo, że pozostawały tylko głowa i tułów". Od 1567 r. ceremonie hinduskie były zakazane, 300 świątyń zniszczono i zintensyfikowano przymusowe nawracanie na chrześcijaństwo. Od 1684 r. zakazano także używania miejscowego języka, konkani. Choć w owym czasie wzbudziło to przerażenie Woltera, te same zbrodnie przeciwko hindusom wywołują dziś pochwały prawdziwego syna Inkwizycji, Dinesha D'Souzy … W siedemnastym wieku Robert Di Nobili przebrał się za bramina, żeby omamić hindusów. Twierdzenie D'Souzy, że hindusi tłoczyli się do wiary chrześcijańskiej, oferującej równość, nie jest niczym więcej niż wyświechtanym mitem, ozdobionym marksistowskimi ideami, którym ponoć jest przeciwny...Teza, że Indie stały się dziś potęgą ekonomiczną dzięki chrześcijaństwu zaprowadzonemu przez Portugalczyków, jest równie warta śmiechu, jak obraźliwa. Goa do 1962 r., kiedy została zaanektowana przez Indie, była znana jako drzemiący zaścianek. Czy D'Souza uważa, że była ekonomiczną potęgą? Portugalskie kolonie w Afryce były najbardziej ciemiężone na całym kontynencie. Dzięki różnym systemom pracy przymusowej, w pełni akceptowanej przez Kościół katolicki, zniewolono miliony w Angoli, Mozambiku i Portugalskiej Gwinei. Jeśli chrześcijaństwo było taką przyczyną modernizacji i rozwoju Indii, to jak to możliwe, że głównie nie-chrześcijańskie kraje — Singapur, Malezja, Tajwan, Japonia i Hong Kong, wysunęły się przed nie jako Azjatyckie Tygrysy? Dlaczego Filipiny, w większości chrześcijańskie i bardzo katolickie od czasu podboju przez Hiszpanię w szesnastym wieku, są krajem w takim zastoju, z głównym dochodem z eksportu personelu pielęgniarskiego i sex-turystyki (w większości małoletnich chłopców i dziewczynek z rozpaczliwie biednych rodzin filipińskich?) Czy D'Souza uważa, że Filipińczycy powinni być wdzięczni Inkwizycji, Kościołowi i chrześcijaństwu za to, że mają chociaż to?... [ 131 ]".

Singh krytykuje też wybielanie przez D'Souzę innych okupantów Indii, tj. okupantów muzułmańskich, którzy przed przybyciem Europejczyków panowali nad niemal całym subkontynentem:

"...Dlaczego zoroastrianie uciekają z Iranu do Indii? Czy jest on świadomy współczesnych przekazów, mówiących o całkowitym zniszczeniu pozostawionym przez Mahmuda z Ghazny w Indiach północnych? W rzeczywistości tak wielu hindusów dostawało się do niewoli, że ich potomkowie znaleźli drogę do Europy, żeby stać się kastą europejskich niedotykalnych, traktowanych jako nieczyści przez zarówno społeczeństwo, jak Kościół: Romów czyli Cyganów, którzy także skończyli w nazistowskich obozach śmierci po latach szkalowania przez teologię chrześcijańską, a w niektórych wypadkach branych do niewoli przez sam Kościół. Może D'Souza zechciałby złożyć wizytę w muzeum Harimandir Sahib w Amritsarze, gdzie może zobaczyć szkielety Sikhów, męczenników za wiarę, przepiłowanych wpół, z obciętymi głowami, krojonych na kawałki, ze zdjętym skalpem albo zamurowanych żywcem za odmowę nawrócenia się na islam przez tych samych władców Mogołów, dla których działa jako apologeta. To właśnie setki lat dewastacji spowodowanej przez rządy Mogołów w Indiach, z przymusowym nawracaniem hindusów będącym równie integralną częścią ich rządów, jak pazerne opodatkowanie, pozwoliły Brytyjczykom na tak łatwe opanowanie tego subkontynentu. Przez 800 lat hindusi opierali się, buntując się i prowadząc wojny w całych Indiach, przeciw pełnemu przemocy islamskiemu imperializmowi Mogołów i innych, aż do ostatecznego upadku imperium Mogołów, co D'Souza wydaje się umyślnie ignorować w swoim micie o pokojowych Indiach, jaki przedstawia. Na swojej stronie internetowej i w What's So Great About America pisze „Dwa razy hura dla kolonializmu", gdzie wyjaśnia brytyjskie dziedzictwo demokracji. No cóż, jak napisał w tym roku Kwasi Kwarteng w Ghosts of Empire, w brytyjskim przedsięwzięciu imperialnym chodziło o hierarchię i pragmatyzm, nie o szerzenie wolności i demokracji. Były to przypadkowe, choć mile widziane, produkty uboczne, przynajmniej w Indiach. Wygląda więc na to, że D'Souza tak zakochał się obecnie w kolonializmie, iż broni nawet Mogołów. W końcu, co go obchodzą masy bałwochwalczych pogan, którzy byli niewinnymi ofiarami takich potworów okrucieństwa jak Francis Xavier i Aurangzeb? Ale potem, kiedy D'Souza przechodzi do szukania nowych elementów do swojej fundamentalistycznej osi, znajduje hindusów jako nowego kozła ofiarnego do wyładowania gniewu, ustawiając ich w roli, jaką w jego Świętym Kościele przez dwa tysiące lat odgrywali Żydzi. Tym samym dokonuje zdrady nie tylko swojej oczywistej inteligencji, ale także samych ideałów amerykańskich, które, jak twierdzi, były jego inspiracją i których bronił. Jest doprawdy smutnym epitafium, że D'Souza stał się tym samym, czego nienawidził, diametralnym przeciwieństwem jego demokratycznych i konserwatywnych ideałów, wprowadzając gniazdo żmij, w którym demagogia Trzeciego Świata łączy się z przeróbką chrześcijańskich przesądów i dogmatów średniowiecznej Europy. Być może, gdyby rozumiał szerszą kulturę, w której się urodził, nie podążyłby tym nieuczciwym kursem. Ale od tego uciekał w apokaliptyczną, milenaryjną i eschatologiczną dystopię, jaką widzi wokół siebie dzięki pomocy prawicowych think-tanks i instytutów, które tak samo chcą pomniejszyć i zniszczyć hinduizm, jak chcą nie dopuścić, by miliony przyzwoitych, uczciwych i ciężko pracujących Amerykanów miały dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej [ 132 ]…".

Przy porównywaniu Indii z Zachodem bardzo łatwo jest więc wpaść w rozmaite pułapki modernizmu. Nawet przez hinduskich chrześcijan hinduistyczni Hindusi traktowani są trochę jak dzieci, a na Zachodzie Indie postrzegane są ciągle jako bajkowy świat kóbr, fakirów i świętych krów. Bliższy niż Gandhi, Nehru czy D'Souza zachodniemu stereotypowi uduchowionego ponad miarę hindusa jest laureat nagrody Nobla Rabindranath Tagore „uduchowniony" romantyczny poeta.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
 Zobacz komentarze (8)..   


 Przypisy:
[ 128 ] Ibidem
[ 129 ] Ibidem
[ 130 ] Ibidem
[ 131 ] Ibidem
[ 132 ] Ibidem

« Historia   (Publikacja: 09-08-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8246 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365