Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.062.473 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Kogo Zeus zechce zgubić, pozbawia go mądrości
 Religie i sekty » Chrześcijaństwo

O pochodzeniu naszego Boga [1]
Autor tekstu:

Uczeni przyrodnicy, którzy badają zjawiska natury i ze zjawisk tych wysnuwają prawa rządzące światem, byli przekonani, że skoro ludzkość pozna naukę o tworzeniu się skorupy ziemi czyli geologję, dalej naukę o ciałach niebieskich czyli astronomję, następnie naukę o powietrzu czyli meteorologię i inne podobne nauki, to tem samem pozbędzie się wszelakiego przesądu. Tymczasem omylili się.

Obok uniwersytetów, które uczą, jak powstaje deszcz, istnieją w dalszym ciągu kościoły, które biorą od wiernych pieniądze za odprawianie mszy błagalnej o pogodę, a wraz z ajentem ubezpieczeń od gradobicia zjawia się ksiądz, który obowiązuje się zażegnać chmurę gradową. Ajent organizuje samopomoc społeczną bez oglądania się na niebo; uczony przyrodnik objaśnia, w jakich warunkach powstają groźne dla człowieka zjawiska, przyczem popiera każde swoje twierdzenie dowodem. Gdy spadnie grad i zniszczy pole, towarzystwo ubezpieczeniowe płaci umówione odszkodowanie a jeżeli nie płaci, to można je zaskarżyć do sądu. Przyrodnik uczy budować przyrząd zwany piorunochronem a zabezpieczający od uderzenia gromu; choć grom spadnie, dom się nie spali a jeżeli się spali, to przyrodnik wykaże, że przyrząd był źle zbudowany i człowiek sam sobie przypisać musi winę klęski.

Jednem słowem uczony, inżynier, ajent — wszyscy chętnie biorą na siebie odpowiedzialność za swoje nauki, rady i czyny. Jeden ksiądz postępuje inaczej. On uczy z ramienia nieomylnego papieża, będącego rzekomo natchnionym przez Ducha Świętego. Nauk jego niewolno sprawdzać, trzeba mu wierzyć na słowo a jeśli się nie wierzy, czeka człowieka klątwa. Czegóż to uczy nieomylny papież, albo ksiądz jego imieniem? Uczy, że wszystko jest tajemnicą i niezbadaną wolą bożą, że Opatrzność rządzi światem i że drogi Opatrzności są niezbadane. Można najwyżej Boga ubłagać, aby postanowił coś mniej szkodliwego dla człowieka, jak grad, piorun, posucha, lub ulewa. Na nic tedy wszelka nauka, badająca warunki, które sprowadzają zmienność stanu pogody; trzeba się modlić a jeżeli modły nie pomogą, to widocznie Bóg nie dał się zmiękczyć.

Ksiądz tedy nie zwraca pieniędzy za mszę odprawioną nadaremnie, także nie oddaje wynagrodzenia, jakie otrzymał za nieudane zażegnanie chmury gradowej. A więc on jeden zrzuca z siebie wszelką odpowiedzialność za rady i nauki, jakich udziela. Dlaczegóż tedy ludzie nie idą za głosem uczonych, aczkolwiek ci tyle usług namacalnych oddali społeczeństwu człowieczemu? Dlaczego wreszcie, korzystając z usług przydatnych przyrodników, korzystają w dalszym ciągu z usług nieprzydatnych księży? Dlatego, ponieważ przyrodnicy nie odpowiedzieli na jedno pytanie wielkiej wagi: skąd wziął się nasz Bóg? Prawda, powiada człowiek „ubogi duchem", wy, panowie przyrodnicy, umieliście piorun zaprządz do tramwaju elektrycznego, że wiezie nas lepiej, niż koń rasy arabskiej; ale nie umieliście nas objaśnić, jakim sposobem chrześcijaństwo trzymało się tyle wieków, skoro było oparte na błędnej zasadzie? Pytanie całkiem słuszne.

Otóż odpowiedź na pytanie, skąd się wziął nasz Bóg, istnieje. Przyrodnicy dać tej odpowiedzi nie mogli, albowiem nie zajmowali się podobnemi zagadnieniami. Dali ją inni uczeni a mianowicie tak zwani orjentaliści, czyli badacze dziejów Wschodu (Orjentu), skąd przyszła do nas religja chrześcijańska a w szczególności katolicka. Ludzie, pozostający pod wpływem nieomylnego papieża, mawiali: „O Panu Bogu największy filozof tak samo nie umie nic powiedzieć, jak najprostszy chłop." Otóż obecnie orjentalista umie bardzo dużo powiedzieć, niemal już wszystko, co się tylko powiedzieć da. Albowiem wraz ze swoimi kolegami rozkopał wzgórza starożytnych ruin, znalazł pomniki dawnego piśmiennictwa, posągi i świątynie, poznał całą cywilizację, która niegdyć bujnie kwitła na ziemiach starożytnego Wschodu, a opierając się na tych rzeczowych dowodach, objaśnił nas, skąd wziął się nasz Bóg, skąd się wzięło Pismo Święte Starego i Nowego Zakonu i skąd się wzięły wszystkie nasze wyobrażenia religijne. Z tą chwilą rzekoma „tajemnica", którą zasłaniał się przez tyle wieków nieomylny a rzekomo przez Ducha Świętego natchniony papież, została na wskroś przejrzana. Jeżeli tylko wyniki badań nad starożytnym Wschodem dojdą rzeczywiście do wiadomości ogółu, to niezawodnie ludzie więcej będą wierzyli przyrodnikom, niż księżom a zamiast posyłać pieniądze na świętopietrze, będą woleli obracać je na budowę szkół, uniwersytetów i zakładów doświadczalnych, powaga zaś nieomylnego papieża i skubiącego ciemny lud księdza tak zostanie zachwiana, jak obecnie we Francji.

Skąd wziął się nasz Bóg?

Nim na to pytanie odpowiemy, musimy przedewszystkiem zastanowić się nad tem, skąd wzięło się słowo Bóg i jakie jest znaczenie tego słowa.

Otóż wyraz „Bóg" nie jest „imieniem własnem", jak Jehowa albo Jezus, ale wedle pojęć gramatycznych, czyli nauki o właściwościach danego języka w mówie i piśmie, „imieniem pospolitem", jak naprzykład „król" albo „sędzia". Że tak jest, dowodzi sama Biblja a mianowicie tak zwana druga księga Mojżeszowa, w której czytamy: „Rzekł Mojżesz do Boga: Oto przyjdę do Synów Izraela i powiem im: Bóg ojców waszych posłał mnie do was; a gdy powiedzą mi: jakie imię jego? Cóż odpowiem im?" (Mojż. III). Widzimy przeto wyraźnie i to opierając się na księdze, uważanej przez nieomylnego papieża za świętą, że wyraz „Bóg" nie jest „imieniem własnem", lecz tak zwanem „imieniem pospolitem".

Inne miejsce Biblji, powszechnie znane a powtarzane codziennie przez prostaczków w pacierzu, potwierdza to i wykazuje, że Bogowie wedle wyobrażeń ludzkich stanowili pewien „rodzaj istot", mianowicie słynne miejsce: „Jam jest Pan, Bóg twój, nie będziesz miał cudzych Bogów przedemną" (Mojż. XX). Spotykamy się tu tedy z odróżnieniem Boga „swojego" i Bogów „cudzych", podobnie jak z sędzią swojego okręgu i nieswojego.

Moglibyśmy przytoczyć wiele innych miejsc z Biblji na poparcie twierdzenia, że wyraz „Bóg" jest „imieniem pospolitem" a nie „imieniem własnem", ale sądzimy, że w zupełności wystarcza to, co przytoczyliśmy wyżej. Nasuwa się tedy pytanie, czy Bóg nasz posiada jakie imię własne, czy też go nie posiada? Otóż posiada i mamy na to dowód znowu w Biblji. Kiedy Mojżesz zapytał Boga, co ma odpowiedzieć ludowi, jeśli go zagadnie: „jakie imię jego", Bóg waha się i odpowiada aż trzy razy. Pierwszy raz daje odpowiedź wymijającą: „Będę, który będę" (Mojż. III, ; dosłownie po hebrajsku: „eje aszer eje"). Drugi raz powiada już wyraźniej: „Tak powiedz Synom Izraela: Wieczny (eheihi) posyła mnie do was." Dopiero trzecim razem stawia rzecz całkiem jasno i mówi: „Tak powiedz Synom Izraela: Jehowa, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakóba posłał mnie do was. Oto imię moje" ( Mojż. III, ). Mamy więc tu najwyraźniejszy z wyraźnych dowodów, że imię naszego Boga katolickiego brzmi: Jehowa. Kościół katolicki opiera się bowiem na objawieniu Mojżeszowem. Ale tu musimy zaznaczyć, że wszystkie przekłady Biblji, używane w różnych kościołach, zarówno katolickich jak niekatolickich, są nieścisłe i tendencyjne. Tłómaczę katoliccy i protestanccy zamiast pisać „Jehowa" (uczeni obecnie czytają ten wyraz „Jahwe"), piszą „Pan" a żydowscy piszą „Wiekuisty", albowiem „Jahwe" znaczy „Będący". Podobnież i polskie imiona własne oraz nazwiska mają pewną treść, jak np. „Bożydar", „Władysław", „Zofja" (mądrość, mądra), „Grochowski", „Świętochowski", „Chmielowski" i t. p. Dlaczego tłomaczę w ten sposób sfałszowali wyraźny tekst Pisma Świętego? Pochodzi to stąd, że Żydom nie było wolno i niewolno dotąd wymawiać imienia bożego. Żydzi opierali się na treści trzeciego przykazania, które brzmi: „Nie będziesz używał imienia Pana (Jahwy), Boga twego nadaremno" ( Mojż. V, ). Wynikało to jednak nietyle z treści przykazania powyższego, które zakazuje tylko używać „nadaremno" imienia Bożego, ile z zabobonnego przesądu. Uczony Jan Karłowicz w swej znakomitej pracy „O człowieku pierwotnym" (Lwów , stron ) a w szczególności w rozdziale „Cudowna moc słowa" pisze, co następuje: „Nomen omen" [ 1 ] mówili dawni Rzymianie, to też u wszystkich ludów pierwotnych nadanie imienia ludziom i miejscom miało ważne praktyczne znaczenie. Dla młodzieńców wybierano przedewszystkiem imiona, zawierające w sobie grozę, wróżbę, postrach; nie mówiąc o obcych, wspomnijmy nasze: Zbigniew, Kazimierz, Niemira, Strachota i t.p. Miejscowe zmieniano, jeśli się zdawało, że w brzmieniu ich kryje się jakaś zła wróżba. Zdaje się, że nasza Bogorja znalazła się zamiast Czartorji. Grecy dawną nazwę Morza Czarnego "Pontos akseinos" (Morze Niegościnne) zmienili na „Pontos eukseinos" (Morze Gościnne). Z tą wiarą w czarodziejską siłę imienia wiąże się rozpostarta po całym świecie obawa używania jakiegoś wyrazu, lub zastępowania go innym. Obawa ta polega, mówiąc poprostu, na znanym przepisie „niewywoływania wilka z lasu." Wiadomo powszechnie, jak lud nasz unika nazywania djabła po imieniu, zastępując je słowami: „Djacheł"' "Zły", „Tamten". Wiadomo, że żydzi podczas cholery boją się wymawiać nazwy tej zarazy i mówią: „Ta choroba," albo "Zła choroba", a imienia Boga od wieków nie wolno im wymawiać, skutkiem czego zginęła nawet tradycja wymawiania" (str. i ). Dziś żydzi zamiast wyrazu „Bóg" przy czytaniu pisma wymawiają albo: „imię", albo: „Adonaj" (Pan), albo: „El Szadaj" (Bóg Wszechmocny). Chrześcijanie, którzy przecież z Żydów wyszli, przejęli się tą ich zasadą. Dzięki temu tłomacze religijni imię własne „Jahwe" zastąpili w Biblji albo wyrazem „Pan", albo wyrazem „Wiekuisty". Tylko w przekładach naukowych Biblji znajdujemy obecnie „imię" Boga naszego należycie wypisane a mianowicie „Jahwe".

Następuje tedy pytanie, skąd się wzięło u nas to „imię pospolite" (Bóg) i jaka jego treść, nim zajmiemy się zbadaniem, skąd się wzięło „imię własne" Boga Jahwe , którego treść jest nam już znana i oznacza „Będący" (Wiekuisty, stąd znany zwrot: „Ten, który jest").

Wedle nauki o powstawaniu języków czyli lingwistyki wszystkie języki, wchodzące w skład tak zwanych języków indoeuropejskich, albo lepiej aryjskich, posiadają wspólne źródło w starożytnym języku sanskryckim, używanym ongi w Indjach Przednich, gdyż za pomocą tego języka możemy jedynie wyjaśnić pochodzenie naszego słownictwa. Otóż w sanskrycie mamy wyraz „badż", który znaczy „dzielić", stąd „bhaga", co znaczy „pomyślność", „szczęście", „pan", „bóg". Po zendzku (który to język tworzy najstarszą odnogę gałęzi irańskiej, czyli perskiej, języków indoeuropejskich) wyraz „ bagna" znaczy „część", „udział", „bóg". Profesor Jan Karłowicz powiada: „od tego pnia i słowiańska nazwa boga pochodzi" (O człowieku pierwotnym, str. ). A więc treść wyrazu „Bóg" oznacza właściwie to, co człowiekowi przypada w udziale, czyli „Los" (starożytne: Fatum). Tu pokazuje się, że wyobrażenia słowiańskie a więc i polskie sięgają bardzo odległych czasów, albowiem w hebrajskim języku Starego Testamentu wyrazowi „Bóg" odpowiada wyraz „Elohim", albo „El", ten zaś pochodzi od wyrazu babilońskiego „El", który znaczy „Cel", więc „Los" (Fatum). Od tego wyrażenia „El" pochodzi też arabski wyraz „Allach", co znaczy „Bóg" a wiadomo powszechnie, jak Muzułmanie wierzą w „fatalizm" czyli „losowość". Dodać wypada, że nawet chrzczeni Arabowie „Boga" nazywają „Allachem", gdyż nie posiadają w swoim języku innego „imienia pospolitego", który odpowiadałby tej treści.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 1 ] To łacińskie przysłowie moglibyśmy spolszczyć tak: „imienisko — czartowisko."

« Chrześcijaństwo   (Publikacja: 03-03-2014 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Niemojewski
Żył w latach 1864-1921, pseudonimy: Lambro, Lubieniec A., Rokita — poeta modernistyczny, prozaik, dramaturg, publicysta, społecznik i „postępowiec", pionier ruchu wolnomyślicielskiego na ziemiach polskich, pionier wolnomularstwa na ziemiach polskich w XX w, jeden z głównych twórców polskiego religioznawstwa. Wydawał Myśl Niepodległą. Znany jest także z klasycznej powieści 'Listy człowieka szalonego' (1899), oznaczającej się humorem i dystansem w odzwierciedleniu środowiska cyganerii literackiej ówczesnego Krakowa oraz społecznego wyobcowania artysty. Twórczość pisarza oscylowała między naturalizmem a prozą poetycką.

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Śledzenie tropów Pana
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9587 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365