|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Świeckie religie » Kościół prawdosławny
Kształtowanie się kościoła prawdosławnego - historia kultowego racjonalizm [2] Autor tekstu: Edward Piszczałka
— Na tym polegał, tak się miał
okres rozwoju kultowych wypaczeń, bezwiednego — nieświadomego i niecelowego — odwracania się od sacrum i profanum realnych,
deprecjacji ich tym, a niejakiego nowatorskiego zwracania się ku imaginowanym,
faktycznie nieistniejącym.
Racjonalizm pozostawał w powszechnym poniżeniu i ignorancji, a imaginacje i irracjonalizm dominowały do
czasu prawdystycznych odkryć naukowych, wyraźnie wykazujących ich fałszywość,
do osiągnięcia takiego rozmiaru tych odkryć, ich dobitności i akceptacji, iż
niemożliwym już stało się ich skuteczne tajenie, zabranianie ujawniania i upowszechniania, nieskuteczne ich proimaginacyjne dostosowywanie,
interpretowanie, podważanie czy negowanie.
Okres prawdystycznych odkryć i kształtowania się świadomego racjonalizmu kultowego
Stopniowy rozwój techniki
badawczej oraz metodologii czynienia tego, przekonań o słuszności
zachowywania ich racjonalności, traktowania z należytym realizmem — a to z pragnienia osiągania ewidentnych, namacalnych, widocznych, jasnych tego wyników — skutkuje najpierw pojedynczymi i nie korelowanymi osiągnięciami
poznawczymi, częściej przypadkowymi dokonaniami odkryć naukowych, aniżeli
skutkami celowo podejmowanych i ukierunkowanych badań. — Odkrycia te,
pozostając w niejakim odseparowaniu od wiedzy ówcześnie powszechnej, często
postrzegane są jako naukowe niesforności wobec tego, co wcześniej w danych
sprawach zostało już imaginacyjnie uznane i jest powszechnie szanowane. Osiągana
zatem prawda realna jest krytykowana, zwalczana, izolowana — tak samo jej
odkrywcy.
Kolejne osiągnięcia
prawdystyczne w poszczególnych dziedzinach nauk o przyrodzie, o kosmosie, w fizyce, chemii, biologii, przyczyniają się do rozbudzenia i odradzania
racjonalizmu kultowego — już nie w postaci racjonalizmu instynktownego, a racjonalizmu świadomie prawdosławnego. Odkrycia te stają się jego
mocnym kosmogoniczno-antropologicznym podłożem metodologicznym. — Podłożem z reguły powstającym w sposób niezamierzony, nie celowo, a przypadkowo (jak
miało to miejsce w przypadkach np. Mikołaja Kopernika czy Karola Darwina). Ich
autorzy to zazwyczaj ludzie wierzący, niekiedy duchowni różnych kościołów,
lękający się swych odkryć, tego, iż okazują się one być sprzecznymi z naukami kościelnymi, że wykazują ich fałszywość, że za ich ujawnienie mogą
spotkać ich dotkliwe kary.
O ile realizm i racjonalizm jest
stosunkowo łatwo i szybko akceptowany w nauce ogólnie i w poza kultowej
praktyce życia ludzi, to podlega zdecydowanemu oporowi w zastosowaniu do spraw
kultowych, niejasności i nieporadności stosowania go tutaj. Istnieje dość
powszechne poczucie, iż nie nadaje się on do stosowania w tych sprawach,
bowiem negowałby znaczną ich ilość, nie wnosząc nic w zamian koniecznego,
odzierałby ludzi z tego, co jest nam niezbędnie potrzebne: naszych sacrum i profanum, i naszej ich estymonegacji. — Co jest jednak poczuciem niesłusznym,
bowiem faktycznie bezzasadnym, zważywszy na to, iż nasza kultowość jest nam
każdemu wrodzona, zatem, po prostu, biologicznie niemożliwym jest jej
wyzbywanie się; może być ona jedynie jakoś zablokowana, czy drastycznie
wypaczona u ludzi chorych psychicznie. — Wynikiem tego poczucia jest np.
nielogiczny podział nauki, czyli twierdzeń o czymś, na: naukowe i religijne — inaczej: na prawdy nauki i prawdy wiary; podobnie bytowania społecznego,
na: świeckie („bezbożne") i kościelne („dla Boga"). — Logicznym
jest natomiast jej podział na: prawdystyczną (racjonalną) i imaginowaną czy
spreparowaną (czyli poznawczo faktycznie bezwartościową a nawet szkodliwą); a podział postępowania dla ich tworzenia, na: racjonalne (poznawczo właściwe,
dobrze skuteczne) i fałszywe (czyli błędne bądź oszukańcze — poznawczo
wadliwe i kłopotackie). Natomiast bytowanie społeczne jest ogólnie tylko świeckie, a udziałem tej świeckości jest duchowa a w tym kultowa in. kościelna sfera
naszego życia — każdy jest człowiekiem świeckim, niezależnie od tego, z jakim zaangażowaniem przejawia swoją pobożność, także zawodowym (co
dotyczy także osób tzw. „duchownych", wszystkich kościołów, jak i ich
instytucji w całości). Zatem, wynika stąd, iż istnienie terminu „świeckości"
jest poniekąd niecelowe, niepotrzebne, a funkcjonujące sztucznie — chyba, że w zastosowaniu do odróżniania i podziału ludzkiej kultowości na świecką i religijną, czyli na racjonalną i imaginowaną.
Ludzkie dążenia do prawdy, jej
cenienie, cenienie mądrości, ich dobroci i skuteczności dla zdrowia społecznego,
jednak stale ciążą przeciw fałszowi i kłopotactwu — dlatego stopniowo, w miarę postępu w osiąganiu faktycznej prawdy o rzeczywistości, na powrót
zaczęły one zdobywać właściwą rangę, stosowanie i użytkowanie już świadomie
prawdosławne. Przejściowo siły proimaginacyjne odnoszą się do tego ze
zdecydowaną niechęcią, jako podważające to, w co wierzą, co jest dla nich
ważne, a zwolennicy realizmu i racjonalizmu oceniani są jako bezzasadnie i niestosownie zadufani w swych zwodniczych przekonaniach, traktowani z niechęcią,
jako odwracający się od jedynych prawd objawionych, lekceważący je, jako
bezbożni, poddający się złym wpływom osobie Szatana antyboskiego, chcący
burzyć boży świat, boskie nauki i prawa. — Po czasie jednak, niezawodna i wyraźna jakość prawdy, skłania wielu z nich, nie tylko do niejakiego
pogodzenia się z nią, ale też do prób i poczynań, których celem jest
wykazywanie, iż prawdy te pozostają jednak w zgodności z wcześniejszymi
imaginacyjnymi twierdzeniami, przekonaniami, dogmatami — choć w dalszym ciągu
umiejscawiają ją w ich cieniu, jako będącą jedynie ich ograniczonymi uzupełnieniami,
nie mającymi takiego znaczenia, wartości i pożytku, jak prawdy święte,
objawione.
W okresie tym, dla ulżenia w kłopotackich
wpływach kleru kościołów imaginacyjnych na życie społeczne, następuje
znaczne oddzielanie ich władzy od władzy państwowej, a także częściowa
sekularyzacja posiadanych przez niego dóbr, likwidacja nazbyt pasożytniczych
zakonów.
Do istotnego poszerzenia i wzmocnienia stanu niezaprzeczalnej prawdy o rzeczywistości — i tym, jakości
naszego życia — rzetelnie, mocno, praktycznie i owocnie przyczyniają się
takie postacie jak:
fizycy i chemicy
Dmitrij Mendelejew, Albert Einstein, Joseph Thomson, Svante
Arrhenius, Ernest Rutherford, Steven Weinberg, Stephen Hawking, Max Planck;
astronomowie
Mikołaj Kopernik, Galileo Galilei, Edmund Halley, Edwin
Hubble, Subrahmanyan Chandrasekhar, Martin Ryle;
geolodzy
Charles Lyell, John Wilson, Harry
Hess, Oleg Leontjew;
biolodzy
Karol Darwin, Gregor Mendel, Francis
Crick, James Watson i Maurice Wilkins, Thomas Morgan, Robert Holley, Har Gobind
Khorana i Marshall Nirenberg;
antropolodzy
Iwan Pawłow, Sigmund Freud, Eugene
Dubois, Charles Sherrington, Christian Eijkman, Edgar Adrian, Raymond Dart,
Konrad Lorenz, Hans Eysenck, Richard Erskine;
kulturoznawcy
Edward Tylor, Bronisław Malinowski,
Oskar Kolberg, Ruth Benedict, Margaret Mead;
filozofowie
Sokrates, Arystoteles, Giordano
Bruno, Fryderyk Engels, Karol Marks, Władysław Tatarkiewicz, Tadeusz Kotarbiński.
— To te, i wiele innych im
podobnych postaci, a także zespołów i instytucji badawczych, naukowych,
kulturalnych i misyjnych, prawdziwie przyczyniło się i przyczynia do
doskonalenia naszego życia, tutaj, jego sfery kultowej, kościelnej, niezbędnymi
do ustalenia właściwych prawideł jej spełniania, opokowymi dla kościoła
wynikami swej pracy badawczej; zasługując tym na nasze naturalne uznanie, i rzeczywiście jest nim w ten sposób szczerze darzona. — Nie tak, jak
groteskowe postacie różnych „nawiedzanych" (mistycznie psychopatycznych
dziwaków i hochsztaplerów), skruszonych poniewczasie złoczyńców, czy
tragicznie naiwnych szkodników-"męczenników" za swe fobie i frustracje
kultowe — z autorytarnie nadawanymi im tytułami i przymiotami świętych,
reklamowane następnie do naszego podziwiania, i w rzeczywistości bezsensownego i bezowocnie dobrego naśladowania, skutkującego wypaczonym pojmowaniem naszego
życia i jego spełnianiem kłopotackim przez tych, którzy się temu poddają.
Dzięki Bogu, naszej mądrości, większość z nas instynktownie wyczuwa tę
nonsensowność i nie poddaje się dowolnie tym wymysłom i poczynaniom kłopotackim, a odnosi się do nich czy to w sposób beznamiętny i praktycznie ignorujący
je, czy z właściwą do tego dezaprobatą.
Prawdystyczne odkrycia prawideł
funkcjonowania rzeczywistości i ich racjonalne pożytkowanie ogólnonaukowe i kultowe, skutkują zarówno rozwojem i umacnianiem się kościoła prawdosławnego
(przemianami kultowymi z imaginacyjno-niewygodnych na racjonalno-praktyczne,
czyli zarzucaniem kultowych imaginacji i irracjonalizmu a zdawaniem się na
prawdę i praktyczne tego dobro), ale też bronieniem przed nimi dotychczasowych
racji doktrynalnych wykształtowanych przez istniejące kościoły religijne.
Ponieważ założenia do pobożności
imaginacyjnych ze swej natury powodują ich spełnianie kłopotackie, złoczynne,
zatem skłania to nas — tych, którzy przejmują się nimi — do pomijania
tej złoczynności i niewygody, i czyni ową pobożność niekonsekwentną,
czyli niemoralną, często udawaną, pozorną, przepełnioną kultowym
blichtrem, fasadowością, bądź skutkuje stanowczymi odstąpieniami od jej
praktykowania przez ludzi i społeczności bardziej światłe i praktyczne. -
Konkretnie: dotyczy to niewiary we wszystko, co do wierzenia jest podawane przez
teologów i przewodników kultowych danych kościołów; nieprzestrzegania
wszystkich przykazań pobożnościowych, nieuwzględniania ich tam i wtedy,
kiedy do spełniania są one podane; nieuczestniczenia we wszystkich obowiązkowych
nabożeństwach, nieczynienia tego systematycznie; bez oporów a nawet z upodobaniem przewrotnie opacznego czynienia tego, co jest tam
dogmatycznie czy zwierzchniczo zabronione; powoduje małe zainteresowanie
sprawami kościelnymi, w porównaniu do dużego zaangażowania w inne sprawy życiowe, w końcu zupełne zaprzestanie uczestniczenia w życiu tych kościołów -
zachodzi więc tu laicyzacja odruchowa, potoczna. — Jest to postrzegane
przez kler i środowiska proreligijne, jako zgubny upadek ludzkiej duchowości,
moralności, jej degeneracja, odwracanie się od Boga, regres pobożności,
kryzys ich kościołów — jako zaniedbywanie tego, co dla właściwego życia
jest niezbędne, a absorbowanie się przede wszystkim przyziemnymi, mało znaczącymi
dążeniami przyjemnościami; wyrażane jest ubolewanie wobec zeświecczenia
życia społecznego, słabnięcia wpływu religii i organizacji kościelnych
oraz zmniejszania się roli więzi religijnych w społeczeństwie. Rzeczywiście,
niektórym sposobom odchodzenia od religii, ich zarzucania, towarzyszy kultowość
częściowo wulgarna, rozpustna, bandycka, korupcyjna — lecz wynika to z anarchiczno-ateistycznego traktowania ludzkiej kultowości, nie pod wpływem
prawdy o niej; zatem wymaga to należnej troski, pilnowania i dyscyplinowania.
1 2 3 4 Dalej..
« Kościół prawdosławny (Publikacja: 01-09-2004 Ostatnia zmiana: 05-10-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3589 |
|