Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.187.010 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Genetyka
Co sprawia, że muchy latają? (14-12-2011)

Naukowcy z Austrii i Niemiec odkryli przełącznik genetyczny, który reguluje wykształcanie się mięśni biorących udział w lataniu u much - organizmów wyposażonych w bardzo małe skrzydełka w porównaniu do swoich gabarytów. Badania, których wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Nature, sugerują, że w trakcie rozwoju organizmu białka spalt przełączają miofibryle z kanalikowych na włókienkowe. Ta funkcja została potencjalnie zachowana w sercu kręgowców - mięsień stymulowany napięciem przypomina mięsień wykorzystywany przez owady do latania.

Naukowcy pracujący pod kierunkiem Instytutu Biochemii im. Maxa Plancka (MPI) w Niemczech twierdzą, że gen spalt odgrywa zasadniczą rolę w wytwarzaniu ultraszybkich supermięśni. "Bez spalt muchy wykształcają jedynie zwykłe mięśnie nóg zamiast mięśni biorących udział w lataniu" - zauważa Frank Schnorrer z Instytutu Biochemii im. Maxa Plancka, współautor raportu z badań.

Aby sprawnie latać muchy muszą szybko trzepotać swoimi małymi skrzydełkami. Znajome bzyczenie i brzęczenie, które słyszymy jest wynikiem tego ruchu. Muszka owocówka, Drosophila melanogaster, porusza swoimi skrzydełkami z częstotliwością 200 herców; jej mięśnie biorące udział w lataniu kurczą się i rozluźniają 200 razy na sekundę.

"W porównaniu z tym obrazem, sprinter pokonujący 100 metrów, który porusza swoimi nogami jedynie kilka razy na sekundę, porusza się jak ślimak" - mówi dr Schnorrer, kierownik grupy ds. dynamiki mięśni w Instytucie Bioinformatyki im. Maxa Plancka. Ale jak to się dzieje, że muszka owocówka potrafi trzepotać skrzydłami z tak wysoką częstotliwością?

Naukowcy wyjaśniają, jak wszystkie ruchy ciała, w tym drganie skrzydełek, są kontrolowane przez mięśnie. Niemniej jest coś niepowtarzalnego w mięśniach biorących udział w lataniu. Skurcze regulowane są wprawdzie przez impulsy nerwowe, ale także przez napięcie. U każdej muchy wyróżnia się dwie kategorie mięśni biorących udział w lataniu, a każda z nich umożliwia drganie skrzydełek. Jeden typ porusza skrzydełkami w dół i rozciąga drugi typ, co wywołuje skurcz. A zatem skrzydełka muchy są ponownie podnoszone i rozpoczyna się stabilne drganie skrzydełek.

Brak spalt uniemożliwia latanie. Czynniki transkrypcyjne takie jak spalt mają kluczowe znaczenie dla zapewnienia prawidłowej transkrypcji informacji genetycznej na kwas rybonukleinowy (RNA) i białka niezbędne w odpowiednim typie komórki. Spalt występuje wyłącznie w mięśniach biorących udział w lataniu i odpowiada za specyficzną architekturę miofibryli - twierdzą naukowcy, dodając, że same te komponenty włókien mięśniowych biorą udział w wywoływaniu skurczu mięśnia w odpowiedzi na przyłożone napięcie w czasie drgania.

Muchy przeżywają bez spalt, ale nie mogą latać. Mięśnie biorące udział w lataniu nie reagują już na napięcie i zachowują się jak zwykłe mięśnie nóg. Naukowcy stworzyli już mięśnie przypominające te, które biorą udział w lataniu, w nogach muchy w następstwie wprowadzenia spalt.

Zespół twierdzi, że wyniki mogą okazać się istotne dla sektora medycznego. "W mięśniach człowieka nie występuje spalt i niemal nie są one regulowane przez napięcie" - wyjaśnia dr Schnorrer. "Jednak mięsień sercowy człowieka gromadzi spalt, a napięcie wewnątrz komory wpływa na intensywność bicia serca. Nie wiadomo jeszcze, czy spalt odgrywa rolę w regulacji pracy serca i to wymaga zbadania".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Schönbauer, C, et al. (2011) 'Spalt mediates an evolutionarily conserved switch to fibrillar muscle fate in insects'. Nature, 2011; 479 (7373): 406 DOI: 10.1038/nature10559

Różności
Polskie uczelnie na równi pochyłej? (13-12-2011)

Najnowszy raport GUS na temat stanu szkolnictwa wyższego w roku akademickim 2010/2011 nie pozostawia złudzeń, że polskie uczelnie najtłustsze lata mają już za sobą. Bardzo duża dynamika wzrostu liczby szkół wyższych i studentów obserwowana w ostatniej dekadzie XX w. i w latach 2001-2005 wyraźnie osłabła na początku drugiej dekady bieżącego stulecia. O ile liczba szkół wyższych w roku akademickim 2010/2011 w porównaniu do roku akademickiego 2000/2001 wzrosła o 48,4%, to w porównaniu z rokiem 2009/2010 już nieznacznie zmalała.

Od roku akademickiego 2005/2006 - kiedy to liczba studentów osiągnęła rekordową wartość 1 953,8 tys. - liczba studentów systematycznie maleje. W ciągu 5 lat liczba ta zmniejszyła się o 5,8%, a w ciągu ostatniego roku spadek wyniósł 3,1%. Zmiany te związane są ze stale malejącą liczbą ludności w wieku 19-24 lata.

W 2010 r. zmniejszyła się wyraźnie liczba studentów przyjętych na pierwszy rok studiów, zarówno stacjonarnych, jak i niestacjonarnych. Ogółem (bez cudzoziemców) przyjęto 441,3 tys. studentów wobec 472,6 tys. w roku 2009, czyli mniej o 31,3 tys. osób (6,6%).

W roku akademickim 2010/2011 w 460 szkołach wyższych wszystkich typów kształciło się ogółem 1841,3 tys. studentów, w tym w 135 filiach i zamiejscowych podstawowych jednostkach organizacyjnych - 93,6 tys. studentów oraz w 156 zamiejscowych ośrodkach dydaktycznych i punktach konsultacyjnych - 29,8 tys. studentów. W porównaniu do poprzedniego roku akademickiego 2009/2010, kiedy studiowało 1,9 mln osób, oznacza to spadek o prawie 60 tysięcy. Mimo to w niektórych typach szkół, którymi są np. uniwersytety/akademie medyczne, szkoły resortu obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych i administracji nastąpił przyrost liczby studentów.

Spadek liczby studentów odnotowują jak dotąd głównie uczelnie niepubliczne. O ile w jeszcze w roku akademickim 2009/2010 na uczelniach niepublicznych uczyło się ponad 633 tys. osób, to już rok później tylko nieco ponad 580 tys. Spada również liczba nauczycieli akademickich pracujących na szkołach wyższych niepublicznych. W rekordowym pod tym względem roku akademickim 2009/2010 w szkołach wyższych niepublicznych pracowało 18 167 nauczycieli akademickich, rok później - 17 896.

W uczelniach publicznych dominującą formą kształcenia były studia stacjonarne, na których uczyło się 67,5% studentów, natomiast w niepublicznych szkołach wyższych - studia niestacjonarne, na których studenci stanowili 83,1% uczących się ogółem.

Wiele uczelni niepublicznych prowadzi kształcenie wyłącznie na poziomie licencjackim. Szkoły te nierzadko mieszczą się w mniejszych ośrodkach, gdzie stanowią jedyną i tańszą niż studiowanie w mieście uniwersyteckim możliwość kształcenia się.

Największym ośrodkiem akademickim w Polsce jest Warszawa, z największą uczelnią - Uniwersytetem Warszawskim, kształcącym 54,3 tys. studentów.

Według stanu w dniu 30.XI.2010 r. w Polsce były 4 ośrodki akademickie z liczbą studentów powyżej 100 tys.: Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań. Ośrodków akademickich kształcących od 20 tys. do 100 tys. studentów było 14, a wśród nich największe to: Łódź, Lublin, Gdańsk i Katowice.

Uczelnie zaklasyfikowane jako prowadzone przez organizacje wyznaniowe kształciły 25,7 tys. studentów. Do tej grupy zaliczono niepubliczne wyższe szkoły teologiczne, Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II w Lublinie oraz Wyższą Szkołę Filozoficzno-Pedagogiczną "Ignatianum" w Krakowie.

Wydatki publiczne na szkolnictwo wyższe z budżetu państwa w 2010 roku były rekordowe i wyniosły ponad 11 mld 722 mln złotych, natomiast z budżetu jednostek samorządu terytorialnego wydano na ten cel nieco ponad 70 mln złotych, czyli najmniej od siedmiu poprzednich lat i prawie trzykrotnie mniej niż w 2009 roku.

2010 rok był również rekordowy pod względem poczynionych nakładów inwestycyjnych, które w przypadku wszystkich uczelni przekroczyły 4 mld 950 mln złotych, w tym 3 mld 847 mln złotych w przypadku samych uczelni publicznych.

Zgodnie z obowiązującym w roku akademickim 2010/2011 prawem, w ramach pomocy materialnej student mógł ubiegać się o stypendium socjalne, stypendium za wyniki w nauce lub sporcie, stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych, stypendium ministra za osiągnięcia w nauce, stypendium ministra za wybitne osiągnięcia sportowe, stypendium na wyżywienie, stypendium mieszkaniowe lub zapomogę. Możliwe było otrzymywanie jednocześnie kilku świadczeń pomocy materialnej przez jednego studenta.

Od roku akademickiego 2006/2007 liczba osób otrzymujących stypendia zaczęła maleć, głównie ze względu na zmianę kryteriów przyznawania pomocy przez poszczególne uczelnie. W roku akademickim 2010/2011 (według stanu w dniu 30 listopada) stypendia otrzymywało 423,5 tys. studentów (bez stypendiów ministra), w roku akademickim 2006/2007 było to jeszcze 562,7 tys.

W 2010 r. zarówno wynik finansowy brutto, jak i wynik finansowy netto uczelni publicznych ogółem był dodatni. W ujęciu nominalnym wynik finansowy netto był jednak niższy w stosunku do 2009 r. o 15,3% i wynosił 496,4 mln zł. Dodatnim wynikiem finansowym netto charakteryzowała się większość typów uczelni publicznych w tym: uniwersytety (128,1 mln zł), wyższe szkoły techniczne (169,1 mln zł), wyższe szkoły rolnicze (68,5 mln zł), wyższe szkoły ekonomiczne (13,2 mln zł), wyższe szkoły pedagogiczne (7,4 mln zł) uniwersytety medyczne (35,0 mln zł), wyższe szkoły artystyczne (11,9 mln zł) oraz pozostałe szkoły wyższe (45,2 mln zł). Wśród uczelni publicznych ujemny wynik finansowy odnotowały natomiast akademie wychowania fizycznego (-5,6 mln zł).

Wyższe szkoły niepubliczne osiągnęły w 2010 r. dodatni wynik finansowy brutto i netto. W ujęciu nominalnym wynik finansowy netto zmniejszył się w stosunku do 2009 r. aż o 43,7%. Był on mniejszy od wyniku finansowego netto uczelni publicznych o 348,3 mln zł. i wynosił 148,1 mln zł.

[oprac. C. O. Reless]

Źródło: GUS - Szkoły wyższe i ich finanse w 2010 r.

Technika
Cichobieżny, bezemisyjny samochód? Europejczycy są na dobrej drodze (08-12-2011)

Naukowcy z Danii i Szwajcarii opracowali cichobieżny i bezemisyjny samochód z napędem na cztery koła. Badania, których wyniki zaprezentowano w czasopiśmie Nature, zostały dofinansowane z projektu MOLECULAR MOTORS (Silniki molekularne - kontrolowanie ruchu w nanoskali), który otrzymał grant Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERBN) dla doświadczonych naukowców o wartości 2,18 mln EUR z budżetu Siódmego Programu Ramowego (7PR) UE. Naukowcy twierdzą, że prototyp symbolizuje szczyt osiągnięć w lekkich konstrukcjach.

Silniki mogą przekształcać energię chemiczną, cieplną lub elektryczną na energię kinetyczną, aby umożliwić ruch towarów z punktu A do punktu B. W podobny sposób działa matka natura. Białka motoryczne takie jak kinezyny oraz białko mięśniowe - aktyna - wykonują to zadanie. Naukowcy twierdzą, że białka te zwykle przesuwają się wzdłuż innych białek i "spalają" adenozynotrifosforan (ATP).

Specjaliści z Uniwersytetu w Groningen i z Uniwersytetu w Twente w Holandii oraz ze Szwajcarskich Federalnych Laboratoriów Testowania i Badania Materiałów (EMPA) i z Uniwersytetu w Zurychu w Szwajcarii opracowali nanosamochód, który składa się z tylko jednej molekuły i przemieszcza się na czterech kołach napędzanych elektrycznie w niemal prostej linii po miedzianej powierzchni.

Dzięki syntezie molekuły z czterech obracających się jednostek napędowych, zespół przybliżył Europę o krok do opracowania sztucznych systemów transportu w nanoskali. "Do tego celu nasz samochód nie potrzebuje ani szyn, ani benzyny, bo ma napęd elektryczny" - mówi Karl-Heinz Ernst, naukowiec z EMPA, który jest również profesorem na Uniwersytecie w Zurychu. "Jest to pewnie najmniejszy samochód elektryczny na świecie - i nawet ma napęd na cztery koła."

Wyzwaniem w dalszych pracach nad tym samochodem jest udoskonalenie jego zdolności uzupełniania paliwa. Zważywszy na wymiary pojazdu, który ma 4x2 nanometry, co oznacza że jest około 500 mln razy mniejszy od Volkswagena Golfa, potrzebuje on zdaniem naukowców uzupełnienia mocy po każdym półobrocie kół. Paliwo jest uzupełniane przez końcówkę skaningowego mikroskopu tunelowego (STM). Molekularna konstrukcja również ogranicza możliwości obracania się kół, które mogą toczyć się tylko w jednym kierunku. "Innymi słowy nie ma biegu wstecznego" - wyjaśnia profesor Ernst.

Naukowcy podkreślają, że według "schematu konstrukcji" napęd złożonej molekuły organicznej funkcjonuje w następujący sposób: po sublimacji na miedzianą powierzchnię i ustawieniu końcówki STM, pozostawiając odpowiednią lukę, przykładane jest średnie napięcie nie mniejsze niż 500 mV. Elektrony "tunelują" następnie przez molekułę, wywołując odwracalne zmiany strukturalne w każdej z czterech jednostek napędowych. Pojawia się stereomutacja na wiązaniu podwójnym. Obydwie grupy boczne przechylają się, aby minąć się i powrócić na swoje pierwotne położenie. Jednoczesne obracanie się wszystkich czterech kół powoduje ruch samochodu do przodu.

Po przeprowadzeniu 10 symulacji STM naukowcy odkryli, że molekuła przesunęła się do przodu o 6 nanometrów. "Odchylenia od przewidywanej trajektorii wynikają z faktu, że wcale nie tak łatwo jest pobudzać wszystkie cztery jednostki napędowe jednocześnie" - zauważa profesor Ernst.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Kudernac, T. et al. (2011) 'Electrically driven directional motion of a four-wheeled molecule on a metal surface'. Nature 479 (2011), doi: 10.1038/nature10587

Różności
WCB walczy denaturantami z oszustwami spirytusowymi (08-12-2011)

Wspólne Centrum Badawcze (WCB) Komisji Europejskiej opublikowało listę substancji skażających, które można by wykorzystać do ujednolicenia praktyk denaturowania na szczeblu UE. Ostateczna lista denaturantów przedstawiona 6 grudnia zminimalizuje zarówno oszustwa, jak i uchylanie się od płacenia podatków, którymi obłożone są napoje alkoholowe.

Denaturant to substancja dodawana do alkoholu, aby nie mógł on nadawać się do spożycia. Chemiczny dodatek powoduje, że denaturant ma albo bardzo silny zapach albo bardzo gorzki smak. Naukowcy z WCB twierdzą, że denaturanty ujęte na liście prawdopodobnie mogłyby zastąpić ponad 100 substancji wykorzystywanych obecnie przez Europejczyków do denaturowania alkoholi.

Zespół twierdzi, że nie ma ujednoliconej akcyzy na alkohol denaturowany w odróżnieniu od zwykłego alkoholu lub napojów alkoholowych. Denaturanty są wykorzystywane w płynach do szyb, rozpuszczalnikach i perfumach.

WCB koordynowało badania na prośbę Dyrekcji Generalnej ds. Podatków i Unii Celnej Komisji Europejskiej. Naukowcy porównali rozmaite potencjalne denaturanty według zestawu kryteriów, który objął takie kwestie jak trudności z usunięciem substancji skażającej z alkoholu, łatwość w wykrywaniu i rozsądne koszty.

Skompletowana w ten sposób ostateczna lista denaturantów obejmuje następujące wzory i stężenia. W przypadku całkowicie denaturowanych alkoholi oraz rozpuszczalników, rozcieńczalników i płynów do szyb zalecane denaturanty i stężenia to trzy litry alkoholu izopropylowego (IPA) plus trzy litry ketonu metyloetylowego (MEK) plus jeden gram benzoesanu denatonium. Jeżeli chodzi o kosmetyki, perfumy i produkty higieniczne, zalecane denaturanty i ich stężenia to 5 litrów IPA plus 1 gram benzoesanu denatonium lub 78 gram alkoholu tert-butylowego (TBA) plus 1 gram benzoesanu denatonium. Natomiast w przypadku biopaliw zalecany denaturant i stężenie to benzyna plus dwa litry eteru etylo-tert-butylowego (ETBE) plus jeden litr IPA. W farbach drukarskich zalecane denaturanty to 3 litry IPA plus 3 do 10 litrów octanu etylu (EA).

Komisja Europejska rozważa sposoby promowania stosowania zaproponowanych denaturantów we wszystkich państwach członkowskich. Urzędnicy chcieliby doprowadzić do dobrowolnego przejścia na nowe denaturanty według kategorii produktów.

Europejska Agencja Chemikaliów natomiast jest zadowolona ze zgodności zaproponowanych denaturantów z celami unijnych ram prawnych dotyczących chemikaliów (rejestracja, ocena, udzielanie zezwoleń i stosowane ograniczenia w zakresie chemikaliów, czyli REACH).

Urzędnicy i przedstawiciele państw członkowskich spotkali się w lipcu w celu omówienia tych zagadnień. Ich konsultacje mają zakończyć się pozytywnymi wynikami w czerwcu 2012 r.

Obecnie państwa członkowskie UE mają wolną rękę, co do ustalania wymogów dotyczących zarówno całkowicie denaturowanych alkoholi, jak i alkoholi przeznaczonych do produkcji dowolnych produktów niezdatnych do spożycia przez ludzi. Jednym z problemów jest złożony sposób wykrywania denaturantów. Stawia on wysokie wymagania przed laboratoriami celnymi, co doprowadza do większej liczby luk w kontroli. Kolejnym problemem jest istnienie wielu denaturantów, które wydają się słabsze od innych. Oszuści, którzy odzyskują alkohol z produktów zwolnionych z akcyzy, wykorzystują to na tyle na ile się da, co generuje poważne straty finansowe w budżetach państw członkowskich.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Na podstawie informacji uzyskanych ze Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej

Medycyna
Chińczycy – coraz częściej staruszkowie z zadyszką, cukrzycą i nadciśnieniem? (08-12-2011)

Wprowadzenie

W ciągu ostatnich kilkunastu lat Chińska Republika Ludowa przeszła głębokie przeobrażenia, które zawdzięcza przede wszystkim otwarciu się na możliwości, jakie niesie ze sobą dynamiczny rozwój gospodarczy. Za rozwojem ekonomicznym kraju podąża również poprawa warunków życia i podniesienie poziomu opieki zdrowotnej, a także rozwój systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Należałoby więc oczekiwać, że wraz z szybkim rozwojem gospodarczym także ogólny stan zdrowia chińskiej populacji będzie ulegał systematycznej poprawie.

Okazuje się jednak, że ogólny stan zdrowia Chińczyków wcale się nie poprawia, a nawet się pogarsza. Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Temu paradoksowi postanowili się przyjrzeć z bliska naukowcy z Chin i Kanady. Wyniki ich analiz zostały opublikowane w dniu 2 grudnia 2011 na łamach PLoS ONE.

"W ostatnich latach system opieki zdrowotnej w Chinach uległ znacznej poprawie - zauważają autorzy we wprowadzeniu do badań. - W 2001 roku kandydatura Pekinu wygrała w wyścigu o organizację Igrzysk Olimpijskich w 2008. Następnie chiński rząd i organizacje społeczne rozpoczęły realizację szeroko zakrojonych programów usportowienia skierowanych do ogółu społeczeństwa w celu podniesienia poziomu aktywności fizycznej i kondycji zdrowotnej ludności. W wyniku tych działań zbudowano więcej bezpłatnie dostępnych obiektów sportowych, zwiększono również liczbę parków. W kampanię zostały zaangażowane mass media. Chiny poważnie ucierpiały w 2003 roku, kiedy na całym świecie gwałtownie wzrosła ilość zachorowań na zespół ostrej ciężkiej niewydolności oddechowej (SARS). Istnieją dowody na to, że po tej lekcji Chińczycy poprawili swoje nawyki w zakresie ogólnej i osobistej higieny, częściej podejmują aktywność fizyczną i częściej myją ręce. Od 2003 roku w ciągu pięciu kolejnych lat dokonano znaczących reform chińskiego systemu opieki zdrowotnej, w odpowiedzi na zagrożenia w dziedzinie zdrowia publicznego".

W latach 2003-2009 dynamicznie rozwijał się w Chinach system ubezpieczeń zdrowotnych, zarówno na wsi, jak w miastach, co doprowadziło do spadku poziomu wydatków dokonywanych przez pacjentów z własnej kieszeni do około 30% kosztów opieki zdrowotnej. Oczekiwana przeciętna długość życia wzrosła z 71,4 lat w 2000 roku do 73 lat w 2005 roku, śmiertelność niemowląt spadła z 25,5 na 1000 żywych urodzeń do 15,3 na 1000 w 2007 roku, a w podobnym czasie śmiertelność matek przy porodzie spadła z 51,3/100 tys. do 36,3/100 tys.

Mimo tych spektakularnych osiągnięć pojawiają się jednak nowe wyzwania i zagrożenia.

"Choć częstość występowania chorób zakaźnych, niedożywienia, śmierci dzieci i matek spada, to częstość chorób przewlekłych i chorób niezakaźnych stopniowo wzrasta - kontynuują autorzy. - Na przykład rak i udar mózgu stały się głównymi przyczynami zgonów, odpowiadając za 44,8% wszystkich zgonów w 2008 roku; zaraz za nimi plasują się choroby układu oddechowego i serca; śmiertelność z powodu chorób przewlekłych i niezakaźnych wzrosła między 2003 a 2008 rokiem z 76,5% przyczyn wszystkich zgonów do 82,5%".

W związku z tym - jak zaznaczają badacze - konieczne jest śledzenie aktualnych zmian, jakie zachodzą w stanie zdrowia Chińczyków, tak aby dostosować zawczasu system opieki zdrowotnej do czekających go w niedalekiej przyszłości wyzwań.

Przebieg badań

W badaniach prześledzono zmiany w stanie zdrowia mieszkańców Chin (kobiet i mężczyzn) w latach 2003-2008 poprzez porównane danych z China Third National Health Services Survey (2003) i China Fourth National Health Services (2008). The Chinese National Health Services Survey są największymi badaniami na temat stanu zdrowia mieszkańców Chin. W ich ramach gromadzone są dane dotyczące wielu kwestii zdrowia publicznego, w tym stanu zdrowia ludności, poziomu dostępu do opieki zdrowotnej, zachowań zdrowotnych i korzystania z opieki zdrowotnej. W analizach wykorzystano dane pochodzące od osób badanych w wieku powyżej 18 lat, w sumie 141 927 osób (70 541 mężczyzn i 71 386 kobiet) w 2003 roku i 136 371 osób (66 801 mężczyzn i 69 570 kobiet) w 2008 roku.

Wnioski

Ogólnie rzecz biorąc, wyniki badań nie napawają optymizmem.

"Do chorowania w ciągu poprzednich dwóch tygodni przyznawało się w 2008 roku 19,9% osób badanych (17,8% mężczyzn i 21,9% kobiet), czyli znacznie więcej niż w roku 2003 (15.7%; 14,1% mężczyzn i 17,4% kobiet) - referują naukowcy. - Wyniki dla obszarów miejskich i wiejskich były zbliżone. Podobnie wskaźniki lekarskich rozpoznań choroby przewlekłej w ciągu ostatnich 6 miesięcy były znacznie wyższe w 2008 roku (25,5%) niż w roku 2003 (20,0%). W porównaniu z 2003 rokiem mieszkańcy Chin w 2008 roku, niezależnie od płci czy miejsca zamieszkania, częściej chorowali na cukrzycę, choroby serca, udar mózgu i nadciśnienie. Zapadalność na raka w rejonach wiejskich znacznie wzrosła (z 0,1% do 0,2%). Z kolei w 2008 roku mężczyźni mieszkający na wsi i w mieście rzadziej niż w 2003 roku cierpieli na chorobę wrzodową żołądka. Zachorowania na reumatoidalne zapalenie stawów na obszarach wiejskich były częstsze w 2008 roku (1,5%) niż w 2003 roku (1,1%)".

W latach 2003-2008 odnotowano wprawdzie niewielki spadek aktywnych palaczy, ale picie alkoholu pozostało w tym samym czasie na niemal niezmienionym poziomie. Istotnie wzrosła natomiast popularność regularnej aktywności fizycznej. Agentami zmian są tu przede wszystkim kobiety, które zarówno w 2003 jak w 2008 znacznie rzadziej paliły papierosy i piły alkohol niż mężczyźni; Chinki istotnie częściej niż Chińczycy uprawiają również regularne ćwiczenia fizyczne.

Niestety, mieszkańcy wsi palą znacznie więcej i ćwiczą znacznie mniej niż mieszkańcy miast, co negatywnie odbija się na stanie zdrowia wieśniaków.

W przypadku mężczyzn w latach 2003-2008 największy wzrost zachorowalności na choroby przewlekłe odnotowano właśnie wśród mieszkańców wsi, w wieku 45-54 lata, Chińczyków Han, nieżonatych, analfabetów, pochodzących ze wschodnich rejonów kraju, a w przypadku kobiet wśród Chinek Han powyżej 65 roku życia, niezamężnych bądź owdowiałych, analfabetek, pochodzących również ze wschodnich Chin.

Jest również jaśniejsza strona tego medalu: w przypadku osób młodszych, to jest w wieku 18-34 oraz 34-44 lata, rozwiedzionych i z wyższym poziomem wykształcenia zapadalność na choroby przewlekłe nie uległa na przestrzeni lat 2003-2008 istotnym zmianom, a wśród przedstawicieli mniejszości narodowych zapadalność na choroby przewlekłe w 2008 roku była nawet niższa niż pięć lat wcześniej. Nie zmieniła się również zapadalność na choroby zakaźne. Z drugiej strony - ilość chorych na cukrzycę i nadciśnienie w ciągu zaledwie pięciu lat niemal się podwoiła, a przypadków udaru mózgu w 2008 roku było 1,4 raza więcej niż w roku 2003.

Jakie jest tego wytłumaczenie?

"Można wskazać kilka możliwych wyjaśnień wymienionych powyżej odkryć - wskazują autorzy badań. - Po pierwsze, chińska populacja znajduje się w fazie gwałtownego przejścia z populacji ludzi młodych do populacji starzejącej się, w miarę jak wydłuża się oczekiwana długość życia. Wskaźniki urodzeń spadają, a chińska polityka jednego dziecka znacznie przyspieszyła starzenie się społeczeństwa. Gwałtowny spadek urodzeń, w połączeniu ze stabilną lub rosnącą oczekiwaną długością życia, doprowadził do wzrostu proporcji ludzi w wieku podeszłym. W 1982 roku tylko 7,6% populacji miało ponad 60 lat; te proporcje wzrosły do 10,5% w roku 2000, 13,6% w roku 2003 i 15,4% w roku 2008. Statystyki ONZ przewidują, że w 2050 roku w Chinach będzie ponad 453 miliony osób w wieku powyżej 60 lat".

Starzenie się populacji skutkuje wzrostem zapadalności na choroby związane z wiekiem podeszłym.

"Po drugie, wiele ze znanych czynników ryzyka dla chorób przewlekłych nasiliło się wraz z przyspieszeniem przemian społecznych. Chodzi między innymi o takie czynniki behawioralne, jak zmiana diety, poziom aktywności fizycznej, spożycie alkoholu i palenie tytoniu, które uległy przyspieszonym zmianom o skali i tempie bez precedensu w historii Chin".

W Chinach na skutek wzrostu poziomu życia spadło tradycyjne spożycie zbóż, a wzrosła konsumpcja mięsa, tłuszczów i olejów jadalnych. W związku z tym przybyło osób otyłych i cierpiących z powodu hipercholesterolemii. Otyłość stała się obecnie w Chinach jednym z podstawowych problemów w dziedzinie zdrowia publicznego. Stereotypowy obrazek Chińczyków przemierzających ulice miast na rowerach to również w dużej mierze przeszłość. Choć w porównaniu z 2003 rokiem odnotowano wzrost aktywności fizycznej wśród dorosłych Chińczyków, to w 2008 roku tylko 14,6% z nich ćwiczyło co najmniej 3 razy w tygodniu.

"Trzecim prawdopodobnym wytłumaczeniem jest wzrost zapadalności na nadciśnienie, do jakiego doszło między 2003 a 2008 rokiem".

Aktualnie na nadciśnienie może cierpieć około 18% dorosłych Chińczyków, a wskaźniki te i tak uważa się za zaniżone.

"Po czwarte, stopień objęcia ubezpieczeniem, który wzrósł ostatnio w Chinach, doprowadził do częstszego korzystania z usług medycznych. (...) Z tego powodu w 2008 roku w przypadku dorosłego Chińczyka wykrycie choroby stało się bardziej prawdopodobne".

Dynamiczne zmiany gospodarcze i społeczne zachodzące we współczesnych Chinach nie ominęły również wsi. Mniej aktywności fizycznej, co związane jest z mechanizacją rolnictwa, a przy tym zamiany w diecie, w której znajduje się obecnie mniej węglowodanów, a więcej białka i tłuszczów, przy zachowaniu dotychczasowego trybu życia - wysoka konsumpcja tytoniu i alkoholu, brak ćwiczeń fizycznych, mogą z kolei tłumaczyć, skąd dramatyczne pogorszenie stanu zdrowia mieszkańców wsi we wschodnich rejonach kraju. Upowszechnienie ubezpieczeń zdrowotnych, a co za tym idzie - większy dostęp do usług medycznych na wsi również sprzyjają łatwiejszemu diagnozowaniu chorób i problemów zdrowotnych.

"Podsumowując, nasze analizy wykazały, że w 2008 roku dorośli Chińczycy cieszyli się gorszym stanem zdrowia niż w roku 2003 pod względem zapadalności na różne choroby przewlekłe - konkludują naukowcy. - Dotyczy to zwłaszcza nadciśnienia i cukrzycy, których częstość występowania podwoiła się w stosunku do 2003 roku. Odnotowano jednak niewielki spadek częstości palenia tytoniu wśród kobiet i mężczyzn oraz poprawę pod względem ćwiczeń fizycznych. Nasze wyniki wskazują również, że częstość występowania chorób przewlekłych wzrosła bardziej wśród kobiet w wieku podeszłym, Chinek Han, niezamężnych lub owdowiałych, analfabetek, pochodzących z obszarów wiejskich, zamieszkujących we wschodnich Chinach. Działania w dziedzinie zdrowia publicznego powinny się szczególnie skoncentrować na tych kwestiach. Wraz z dalszym rozwojem gospodarczym i postępującą degradacją środowiska system ochrony i promocji zdrowia w Chinach będzie musiał bowiem stawić czoło coraz poważniejszym wyzwaniom i problemom".

Referencje: Sun H, Zhang Q, Luo X, Quan H, Zhang F, et al. (2011) Changes of Adult Population Health Status in China from 2003 to 2008. PLoS ONE 6(12): e28411. doi:10.1371/journal.pone.0028411

Medycyna
Uczymy się na błędach (07-12-2011)

Lekarskie diagnozy bywają błędne lub niepewne, zwłaszcza, gdy diagnozowane schorzenia należą do rzadko spotykanych. Jednocześnie analiza takich niedociągnięć stanowi nieocenioną metodę udoskonalającą procesy diagnostyczne i terapeutyczne. O ile zostanie przeprowadzona.

Znakomitym przykładem takiej analizy jest opublikowana w wrześniowym numerze "Annals of Neurology" praca Marka L. Cohena z Cleveland oceniająca retrospektywnie 1106 przypadków zgłoszonych do US National Prion Disease Pathology Surveillance Center (NPDPSC) - ośrodka referencyjnego do spraw schorzeń prionowych - w czasie od stycznia 2006 roku do grudnia 2009. Przypadki nadesłane były pierwotnie z rozpoznaniem lub podejrzeniem choroby Creutzfeldta-Jakoba (typ encefalopatii gąbczastej, schorzenie nieuleczalne, bardzo szybko postępujące). Choroba ta - chociaż dość rzadka (większość szacunków mówi o częstości poniżej 1:1000 000 rocznie) - w ciągu ostatniej dekady zadomowiła się w świadomości lekarzy i coraz częściej zdaje się być brana pod uwagę podczas diagnostyki różnicowej szybko narastających zespołów otępiennych. Ostatecznym potwierdzeniem diagnozy opartej na objawach klinicznych, badaniach laboratoryjnych i obrazowych jest badanie histopatologiczne mózgu chorego, jednak nie zawsze weryfikację neuropatologiczną udaje się uzyskać.

WikipediaMark L. Cohen z zespołem dokonali przeglądu ostatecznych rozpoznań postawionych na podstawie badań autopsyjnych mózgowia pacjentów zgłoszonych do NPDPSC i ocenili je w świetle dostarczonych danych klinicznych. Wyniki okazały się nieco niepokojące. W 32% nadesłanych przypadków badanie histopatologiczne nie potwierdziło obecności choroby prionowej. Spośród tych 352 próbek wyłączono z dalszej analizy 48 ze względu na niewystarczający do pełnej oceny materiał (zgodnie z wytycznymi do oceny powinny być dostępne zarówno tkanki utrwalone w formalinie, jak i zamrożone), uzyskując tym samym 304 przypadki, w których diagnoza (lub podejrzenie) encefalopatii gąbczastej okazała się błędna. Połowę z nich histopatolodzy rozpoznali jako chorobę Alzheimera, de facto również nieuleczalną (chociaż leczenie może wpływać na przebieg procesu chorobowego), jednak aż 23% pacjentów z nieprawidłowym rozpoznaniem (71 osób) - jak się okazało - cierpiało w rzeczywistości na schorzenia poddające się potencjalnie leczeniu. Włączenie choroby Creutzfeldta-Jakoba do kręgu różnicowego było w tych przypadkach prawidłową decyzją - u wszystkich obserwowano narastające zaburzenia czynności poznawczych, jakkolwiek większość nie przejawiała pełnego spektrum objawów klinicznych wymaganych przez WHO do postawienia takiej diagnozy (typowy obraz EEG, podwyższony poziom antygenu 14-3-3 w płynie mózgowo-rdzeniowym, inne objawy kliniczne poza otępieniem, jak np. zaburzenia pochodzenia móżdżkowego), aż 29 pacjentów miało jednak np. typowy dla tej encefalopatii gąbczastej obraz płynu mózgowo-rdzeniowego, co powinno uczulić klinicystów na niedostateczną specyficzność tego testu. Jednocześnie żaden z pacjentów bez choroby prionowej nie wykazywał charakterystycznych dla niej cech badania MRI (magnetic resonance imaging), co również wydaje się być dość istotną wskazówką diagnostyczną na przyszłość.

Zmiany podatne na leczenie wykryte u pacjentów niesłusznie podejrzanych o chorobę Creutzfeldta-Jakoba to najczęściej zaburzenia immunologiczne (26 przypadków) i nowotworowe (25 - najczęstszymi okazały się chłoniaki), znalazło się też 14 przypadków neuroinfekcji (grzybiczych, wirusowych lub pasożytniczych) i schorzenia metaboliczne (6 - w tym 3 przypadki encefalopatii alkoholowej Wernickego). Okazuje się, że niezmiernie ważne jest, by pamiętać o tych chorobach jako potencjalnych klinicznych "sobowtórach" encefalopatii gąbczastej, jak również o niedoskonałości dostępnych obecnie testów diagnostycznych. Wydaje się też, że wzmożona świadomość schorzeń prionowych wśród klinicystów niejednokrotnie może prowadzić do przediagnozowywania ich i - co groźne - odstępowania od leczenia schorzeń potencjalnie uleczalnych.

Oryginalny artykuł: Treatable Neurological Disorders Misdiagnosed as Creutzfeldt-Jakob Disease.
Opracowanie

Antropologia
Naukowcy odkopują stanowiska potwierdzające migrację pierwszych ludzi do Arabii (06-12-2011)

Naukowcy od dawna utrzymywali, że populacje pierwszych ludzi rozprzestrzeniły z Afryki do Arabii w późnym plejstocenie, ale nigdy nie odkryli stanowiska archeologicznego w Arabii, które przypomina specyficzne afrykańskie rzemiosło... do teraz. Międzynarodowy zespół naukowców rzuca nowe światło na okres migracji z Afryki jednych z pierwszych, współczesnych grup ludzi oraz na ich tożsamość. Wyniki podważają długo utrzymywane przekonania na temat okresu i drogi wychodzenia pierwszych ludzi z Afryki. Badania, które opisano w czasopiśmie PLoS ONE, zgromadziły naukowców z Australii, Czech, Niemiec, Ukrainy, USA i Wlk. Brytanii.

Naukowcy pracujący pod kierunkiem Uniwersytetu w Birmingham w Wlk. Brytanii dokonali serii odkryć archeologicznych w sułtanacie Oman, zlokalizowanym w południowo-wschodnim rogu Półwyspu Arabskiego. Pracując parami w górach Dhofar w Omanie, archeologowie i geologowie odsłonili ponad 100 nowych stanowisk sklasyfikowanych jako "nubijska środkowa epoka kamienia (MSA)".

Narzędzia z kamienia pochodzące z nubijskiej MSA odnaleziono już w całej Dolinie Nilu ale po raz pierwszy odkryto tego typu stanowiska poza granicami Afryki. Dowód z Omanu zapewnia "kamienny trop" pozostawiony przez pierwszych ludzi migrujących przez Morze Czerwone w czasie wyjścia z Afryki.

"Po dekadzie przeczesywania Południowej Arabii w poszukiwaniu jakiejś wskazówki, która mogłaby nam pomóc zrozumieć ekspansję pierwszych ludzi, w końcu znaleźliśmy ślad ich wyjścia z Afryki" - wyjaśnia dr Jeffrey Rose z Uniwersytetu w Birmingham i autor naczelny artykułu. "Ekscytujące jest to, że odpowiedzią jest scenariusz, który niemal nigdy nie był rozważany."

Zespół przeprowadził datowanie jednego ze stanowisk w Omanie za pomocą zaawansowanej, optycznie stymulowanej luminescencji (OSL). Uzyskane wyniki wskazują, że wytwórcy narzędzi z nubijskiej MSA pojawili się w Arabii 106.000 lat temu, a może nawet wcześniej. Ta data jest wcześniejsza niż teoria przyjęta przez genetyków, jeżeli chodzi o exodus współczesnych ludzi z Afryki, wedle której rozproszenie się gatunku ludzkiego rozpoczęło się między 70.000 a 40.000 lat temu.

Wyniki badań pokazują również, że wszystkie stanowiska nubijskiej MSA odkryto w głębi lądu, a nie wzdłuż wybrzeża Południowej Arabii.

Wypowiadając się na temat odkryć, współautor, profesor emerytowany Anthony Marks z Uniwersytetu Southern Methodist w USA zauważa: "Mamy tutaj przykład oderwania modeli teoretycznych od faktycznych dowodów w terenie. Hipoteza ekspansji nadbrzeżnej wydaje się zasadna na papierze, ale brak jest po prostu dowodów archeologicznych na jej poparcie. Genetycy oceniają ekspansję z Afryki na okres późniejszy niż 70.000 lat temu, niemniej ukazały się w tym roku publikacje trzech odrębnych odkryć, które przedstawiają dowody na obecność ludzi w Arabii tysiące, jeżeli nie dziesiątki tysięcy lat przed tą datą."

Stanowiska nubijskiej MSA w Omanie są powiązane z okresem wilgotnym w historii klimatycznej Arabii. Spadły ogromne ilości deszczu na cały półwysep i zamieniły pustynie w ciągnące się bez końca obszary trawiaste.

"Przez chwilę Południowa Arabia stała się pokrytym bujną zielenią rajem, bogatym w zasoby - gruby zwierz, obfitość słodkiej wody i wysokiej jakości krzemień potrzebny do wyrobu narzędzi z kamienia" - mówi dr Rose.

Dane sugerują, że pierwsi ludzie zmierzający z Afryki do Arabii byli oportunistycznymi myśliwymi, którzy poruszali się wzdłuż sieci rzecznych. Niemniej potrzebne są dalsze badania, aby ustalić, czy pionierzy przetrwali w Arabii w skrajnie suchych warunkach ostatniej epoki lodowcowej.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Rose, J.I., et al. (2011) 'The Nubian Complex of Dhofar, Oman: An African Middle Stone Age Industry in Southern Arabia', PLoS ONE, 6(11), e28239. DOI: 10.1371/journal.pone.0028239.

Różności
Komisja Europejska zapowiada 80 mld EUR na badania naukowe i innowacje (02-12-2011)

Dnia 30 listopada Komisarz ds. Badań Naukowych, Innowacji i Nauki, Máire Geoghegan-Quinn, zapowiedziała pakiet proponowanych środków o wartości 80 mld EUR, który ma zapewnić europejskim badaniom naukowym, innowacyjności i konkurencyjności tak potrzebną stymulację.

W przypadku akceptacji przez Radę i Parlament Europejski, Horyzont 2020 stanie się kamieniem węgielnym unijnej inicjatywy "Unia innowacji" - flagowej strategii Europa 2020, której celem jest budowanie europejskiej bazy naukowo-technologicznej oraz konkurencyjności przemysłowej.

Komisarz Máire Geoghegan-Quinn powiedziała: "Potrzebujemy nowej wizji europejskich badań naukowych i innowacji w radykalnie zmienionych warunkach ekonomicznych. Program Horyzont 2020 będzie bezpośrednim bodźcem dla gospodarki i zapewni bazę naukowo-technologiczną oraz konkurencyjność przemysłu na przyszłość, niosąc obietnicę inteligentniejszego, bardziej zrównoważonego i inkluzywnego społeczeństwa."

W uzupełnieniu tej zapowiedzi Komisarz Androulla Vassiliou przedstawiła Strategiczny Plan Innowacji Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii (EIT), który zostanie dofinansowany na kwotę 2,8 mld EUR z budżetu programu Horyzont 2020. Ponadto Wiceprzewodniczący Antonio Tajani zapowiedział nowy, komplementarny program, z dodatkowym budżetem w wysokości 2,5 mld EUR, mający pobudzić konkurencyjność i innowacyjność wśród małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP).

Wszystkie te nowe programy rozpoczną się w 2014 r. i będą realizowane do 2020 r., po zakończeniu w 2013 r. bieżącego programu ramowego na rzecz badań naukowych Komisji, czyli Siódmego Programu Ramowego (7PR).

W odróżnieniu od wcześniejszych programów badań naukowych, Horyzont 2020 po raz pierwszy łączy wszystkie środki na finansowanie badań naukowych i innowacji w jeden program. Nacisk kładziony jest głównie na przekształcanie przełomowych odkryć naukowych w innowacyjne produkty i usługi, które stwarzają możliwości biznesowe i podnoszą poziom życia Europejczyków.

Kolejną ważną cechą programu Horyzont 2020 jest usprawniona obsługa. Podjęto intensywne działania w celu ograniczenia biurokracji i uproszczenia procedur, aby ułatwić naukowcom i innowatorom dostęp do potrzebnego im finansowania. Jednym z głównych celów jest skrócenie czasu przyznawania dofinansowania od złożenia wniosku, średnio o 100 dni, co oznacza możliwość szybszego rozpoczynania prac nad projektami.

Kwotę 24,6 mld EUR w budżecie odłożono na naukę; nastąpił także wzrost dofinansowania Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERBN) o 77%, tj. do kwoty 13,2 mld EUR. ERBN wspiera najbardziej utalentowanych i kreatywnych naukowców w prowadzeniu pionierskich badań o najwyższej jakości w Europie.

Kolejnym programem, który wspiera indywidualnych naukowców jest program Działania Marie Curie, który umożliwił już od swojego uruchomienia w 1996 r. ponad 50.000 naukowcom kształcenie się, mobilność i rozwój umiejętności. Zgodnie z propozycją Komisarz Geoghegan-Quinn, program ten otrzyma dalsze 5,75 mld EUR.

Kwota 17,9 mld EUR została przeznaczona dla wiodących podmiotów w innowacjach przemysłowych. Obejmuje ona główną inwestycję, rzędu 13,7 mld EUR, w kluczowe technologie oraz większy dostęp do kapitału i wsparcia dla MŚP.

Suma 31,7 mld EUR poświęcona będzie na rozwiązanie ważnych problemów w ramach sześciu głównych tematów: zdrowie, zmiany demograficzne i dobrobyt; bezpieczeństwo żywności, zrównoważone rolnictwo, badania morskie i nadmorskie oraz biogospodarka; bezpieczna, czysta i wydajna energia; inteligentny, ekologiczny i zintegrowany transport; działania w dziedzinie klimatu, efektywne gospodarowanie zasobami i surowce; inkluzywne, innowacyjne i bezpieczne społeczeństwa.

Komisja chce również większej otwartości programu Horyzont 2020 dla uczestników z całej Europy poprzez wykorzystywanie synergii z funduszami polityki spójności UE. Program Horyzont 2020 zidentyfikuje potencjalne centra doskonałości w regionach, osiągające gorsze od spodziewanych wyniki i zaoferuje im doradztwo strategiczne i wsparcie, podczas gdy unijne fundusze strukturalne mogą zostać wykorzystane do przeprowadzenia wszelkich koniecznych modernizacji infrastruktury i sprzętu.

Kwota 3,5 mld EUR będzie przeznaczona na zwiększenie i rozszerzenie wykorzystania instrumentów finansowych, które wpływają na pobudzenie akcji kredytowej instytucji finansowych sektora prywatnego. W przeszłości działania te okazały się skuteczne w stymulowaniu prywatnych inwestycji w innowacje, które przekładają się bezpośrednio na wzrost gospodarczy i miejsca pracy. Na MŚP przeznaczono kwotę około 8,6 mld EUR w dowód uznania ich kluczowej roli w innowacjach.

Program Horyzont 2020 przeznaczy niemal 6 mld EUR na rozwijanie europejskiego potencjału przemysłowego w kluczowych technologiach wspomagających (KET), takich jak fotonika, mikroelektronika i nanoelektronika, nanotechnologie, zaawansowane materiały i zaawansowane wytwarzanie oraz przetwarzanie i biotechnologia.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Referencje dokumentu: Na podstawie informacji uzyskanych z Komisji Europejskiej

Wydarzenia
Przygotowania naukowe do eksploracji Księżyca (02-12-2011)

W dniach 6 - 7 lutego 2012 r. w Noordwijk, Holandia, odbędzie się wydarzenie pt. "Przygotowania naukowe do eksploracji Księżyca".

W ostatnich latach nastąpił wzrost zainteresowania eksploracją Księżyca, a nowe misje planują między innymi Chiny, Indie, Japonia i USA. Na całym świecie plany dalszej eksploracji Księżyca snują zarówno agencje krajowe, jak i sektor prywatny. Księżyc jest w coraz większej mierze postrzegany jako istotny cel dalszej eksploracji, zapewniając uczestnikom nowe i unikalne możliwości badań naukowych oraz korzyści kulturowe i ekonomiczne.

Praca i działalność w złożonym środowisku księżycowym oraz wykorzystywanie Księżyca jako platformy do badań naukowych i dalszej eksploracji wiąże się z olbrzymimi wyzwaniami. U podstaw tych wyzwań leży wiele zasadniczych niewiadomych dotyczących powierzchni Księżyca, jego środowiska, oddziaływania tego środowiska i dostępności potencjalnych zasobów.

Warsztaty stworzą możliwość zgłębienia szeroko zakrojonych i interdyscyplinarnych badań naukowych, które już zostały przeprowadzone w dziedzinie przygotowań naukowych do eksploracji Księżyca i nie tylko oraz pozwolą przygotować podwaliny pod dalsze prace.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Na podstawie ogłoszenia o wydarzeniu

Ekologia
Raport sugeruje, że energia z biomasy nie zaszkodzi produkcji żywności (02-12-2011)

Według nowego raportu opublikowanego w Wlk. Brytanii, biomasa może stanowić źródło 20% globalnej produkcji energii bez szkody dla produkcji żywności. Raport został przygotowany na podstawie analizy ponad 90 międzynarodowych prac badawczych przez Pion ds. Oceny Technologii i Polityki Brytyjskiego Centrum Badań nad Energią (UKERC), które zajmuje się problemami, jakie stają przed sektorem energetycznym oraz stara się opracowywać rzetelne i przystępne raporty, wyznaczające wysokie standardy pod względem precyzyjności i przejrzystości.

Niektórzy są przekonani, że przyszłość należy do biomasy, jako zdolnej do zaopatrzenia świata w potrzebną energię. Inni natomiast sądzą, że może ona jedynie zagrozić środowisku. Naukowcy z UKERC przy Imperial College London przedstawiają systematyczny przegląd bazy dowodowej.

Według raportu rozbieżność między zwolennikami biomasy a jej przeciwnikami wynika z odmiennych założeń dotyczących ludności, diety i zagospodarowania terenów. Tempo, w jakim może postępować produkcja żywności i uprawy energetyczne to przedmiot największego sporu między zwolennikami a krytykami.

"Jeżeli jak najlepiej wykorzystamy pozostałości z upraw rolnych, uprawy energetyczne oraz inne odpady, wówczas pozyskiwanie jednej piątej bieżących, globalnych dostaw energii z biomasy jest rozsądnym dążeniem" - wyjaśnia dr Raphael Slade, autor naczelny raportu i pracownik naukowy Imperial College London.

Choć jest to możliwe pod względem technicznym, raport sugeruje, iż należy poczynić założenia co do produkcji żywności, wskazując przy tym na zmiany w diecie mieszkańców Azji i Ameryki Łacińskiej, które stanowią szczególne wyzwanie.

"Im większe zapotrzebowanie na bioenergię, tym trudniej pogodzić zapotrzebowanie na żywność i energię z ochroną środowiska" - zauważa dr Slade.

W raporcie podkreślono, że zastąpienie wszystkich paliw kopalnych biomasą pochłonęłoby całą światową produkcję rolną i komercyjną leśną łącznie. Byłoby to możliwe, gdybyśmy byli w stanie uprawiać więcej żywności na mniejszym areale. Rozwój technologii może zredukować wyzwania, które utrudniają obecnie zwiększoną produkcję bioenergii. Aczkolwiek potrzebna jest strategia wspomagająca stymulowanie innowacji i inwestycji. W raporcie zasugerowano, że położenie szczególnego nacisku na zwiększanie wydajności upraw żywności i upraw energetycznych może okazać się korzystne dla wszystkich - o ile żyzność gleb nie zostanie zagrożona, a zasoby wody wyczerpane. Polityka może również promować uczenie się poprzez pobudzanie dzisiaj rozwoju zrównoważonej biomasy i nie pozostawianie tego na później.

"Największy błąd to postrzeganie tego w kategoriach wszystko albo nic" - podkreśla dr Slade. "Istnieje szerokie pole do eksperymentowania, aby zyskać pewność, że osiągniemy to co trzeba."

Wypowiadając się na temat roli, jaką może odegrać bioenergia, dr Ausilio Bauen z Centrum ds. Polityki i Technologii Energetycznej przy Imperial College London stwierdził: "Bioenergia będzie być może musiała stanowić część przyszłego niskoemisyjnego miksu energetycznego. Wykluczenie konkurowania bioenergii, żywności i lasów o grunty nie będzie proste. Niemniej, jeżeli zwiększymy wydajność gruntów i będziemy lepiej wykorzystywać dostępny materiał roślinny, powinniśmy bez problemu być zdolni do jednoczesnego produkowania energii, wyżywienia rosnącej populacji i chronienia środowiska".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Na podstawie informacji uzyskanych z Brytyjskiego Centrum Badań nad Energią

Biologia
Mózg i ziemniak: są podobieństwa – w kanałach jonowych mitochondriów (01-12-2011)

Niektóre elementy błon otaczających mitochondria w komórkach, odpowiedzialne za transport jonów potasu, są identyczne w ziemniakach i mózgach ssaków, sugerują badania Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN w Warszawie, przeprowadzone we współpracy z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Błony mitochondrialne w komórkach ziemniaków oraz w neuronach mózgów ssaków zawierają podobne kanały jonowe. (Źródło: Nencki, Grzegorz Krzyżewski)
1. Błony mitochondrialne w komórkach ziemniaków oraz w neuronach mózgów ssaków zawierają podobne kanały jonowe. (Źródło: Nencki, Grzegorz Krzyżewski)

W błonach otaczających mitochondria występują białka sterujące przepływem jonów, nazywane kanałami jonowymi. Badania naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego Polskiej Akademii Nauk (Instytut Nenckiego) w Warszawie i Instytutu Biologii Molekularnej i Biotechnologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza (IBMiB UAM) w Poznaniu pozwoliły ustalić, że pewne odmiany mitochondrialnych kanałów potasowych w komórkach ziemniaka są pod względem budowy i funkcji identyczne z ich odpowiednikami w mitochondriach neuronów w mózgach ssaków.

Mitochondria, centra energetyczne komórek, to organelle długości kilku mikrometrów. Występują we wnętrzach komórek eukariotycznych (czyli z jądrem komórkowym), gdzie ich liczba waha się od kilkuset do kilku tysięcy na komórkę. Mitochondria odpowiadają za ważne funkcje życiowe, m.in. wytwarzają adenozynotrifosforan (ATP), związek chemiczny będący głównym nośnikiem energii chemicznej w komórkach. Jak fundamentalne znaczenie ma ten związek może świadczyć fakt, że każdego dnia człowiek przekształca ATP w masie porównywalnej z masą całego ciała.

Infografika ilustrująca przepływ jonów potasu (czerwony) przez kanał potasowy (żółty) w błonie mitochondrialnej. (Źródło: Nencki, Maciej Frołow)
2. Infografika ilustrująca przepływ jonów potasu (czerwony) przez kanał potasowy (żółty) w błonie mitochondrialnej. (Źródło: Nencki, Maciej Frołow)

Kanałami jonowymi nazywa się białka przepuszczające w kontrolowany sposób duże ilości jonów określonego typu. W błonach otaczających czy to komórki, czy to mitochondria, można znaleźć kanały wyspecjalizowane w transporcie m.in. jonów potasu, sodu, wapnia lub chloru. Obiektem badań naukowców z Instytutu Nenckiego i IBMiB UAM były m.in. mitochondrialne kanały potasowe sterowane przez ATP oraz jony wapniowe.

"Problem z kanałami jonowymi w błonach mitochondrialnych polega na tym, że na zdrowy rozsądek w ogóle nie powinno ich być. Współczesne modele produkcji energii w komórkach wskazują, że kanały w błonach mitochondriów obniżałyby efektywność tego procesu. Skoro jednak kanały są, ich obecność musiała dawać istotną przewagę ewolucyjną. Tak rodzi się pytanie: w którym momencie w historii życia na Ziemi ta przewaga się ujawniła?", mówi prof. dr hab. Adam Szewczyk z Instytutu Nenckiego, jeden ze współautorów badań.

Kanały jonowe są otwierane i zamykane przez specyficzne substancje aktywujące i blokujące. Przykładem blokera działającego na mitochondria komórek ludzkich jest iberiotoksyna, zawarta m.in. w jadzie skorpiona. Przeprowadzone w Instytucie Nenckiego pomiary prądów płynących przez kanały potasowe w mitochondriach ziemniaka wykazały, że białka te nie tylko pełnią podobne funkcje co kanały w mitochondriach ssaków, ale nawet reagują na te same toksyny. "To zadziwiająca obserwacja. Białka odpowiedzialne za transport jonów potasu wydają się być ewolucyjnie wręcz zakonserwowane w mitochondriach", zauważa prof. Wiesława Jarmuszkiewicz z IBMiB UAM .

Badania nad kanałami jonowymi mogą mieć istotne znaczenie medyczne. Leki oddziałujące na kanały jonowe mitochondriów potencjalnie mogłyby znacząco ograniczać skutki zawałów serca i udarów mózgu. Wprowadzenie nowego leku na rynek jest jednak procesem bardzo drogim i długotrwałym. Z tego powodu efekty badań kanałów jonowych mitochondriów będzie można prawdopodobnie najszybciej zobaczyć w przemyśle kosmetycznym.

Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN zamierza rozpocząć długofalową współpracę z Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris. Obie instytucje złożyły wspólny projekt w ramach Inicjatywy INNOTECH, realizowanej przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Dzięki badaniom substancji ochronnych oddziałujących na kanały potasowe mitochondriów będzie możliwe opracowanie nowych dermokosmetyków. "Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, już za kilka lat każdy będzie mógł kupić nowy dermokosmetyk i na własnej skórze przekonać się o korzyściach płynących z badań podstawowych nad mitochondriami", stwierdza prof. Szewczyk.

Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk, utworzony w 1918 roku, jest największym nieuniwersyteckim ośrodkiem badań biologicznych w Polsce. Do priorytetowych dziedzin podejmowanych w Instytucie należą: neurobiologia, neurofizjologia, biologia i biochemia komórkowa oraz biologia molekularna - w skalach złożoności od organizmów tkankowych przez organelle komórkowe do białek i genów. W Instytucie działa 31 laboratoriów, m.in. nowoczesnej Mikroskopii Konfokalnej, Cytometrii Przepływowej i Skaningowej, Mikroskopii Elektronowej, Testów Behawioralnych i Elektrofizjologii. Instytut dysponuje nowoczesną aparaturą badawczą i zmodernizowaną zwierzętarnią, pozwalającą na hodowlę zwierząt laboratoryjnych, także transgenicznych, według najwyższych standardów. Poziom prac eksperymentalnych, publikacje i silne związki z nauką światową plasują Instytut wśród wiodących placówek biologicznych Europy.

Wydarzenia
Przyznano 11 stypendia L’Oréal Polska dla Kobiet i Nauki (30-11-2011)

Jury pod przewodnictwem prof. Ewy Łojkowskiej wyłoniło, spośród kilkudziesięciu kandydatur nadesłanych z wielu ośrodków Polski, 5 laureatek. Uroczystość wręczenia stypendiów odbyła się 25 listopada, w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Każdego roku 5 wybitych polskich badaczek otrzymuje stypendium naukowe L'Oréal Polska. Od 2010 roku stypendium wynosi: na poziomie doktoratu - 25.000 zł, habilitacji - 30.000 zł.

STYPENDIA DOKTORANCKIE
 
Anna Grochot-Przęczek z Krakowa
Dziedzina: biologia medyczna.
Temat: "Zastosowanie proangiogennych komórek pochodzenia szpikowego w terapeutycznej angiogenezie - rola oksygenazy hemowej-1".
Miejsce: Zakład Biotechnologii Medycznej, Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Katarzyna Kamińska z Warszawy
Dziedzina: bioinformatyka, biologia molekularna.
Temat: "Identyfikacja i charakterystyka związków znoszących aktywność endonukleazy wirusa grypy w kompleksie wirusowej polimerazy mRNA".
Miejsce: Laboratorium Bioinformatyki i Inżynierii Białka, Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie.

Danuta Witkowska z Wrocławia
Dziedzina: biologia środowiskowa.
Temat pracy: "Specyfika oddziaływań jonów Cu(II) i Ni(II) z fragmentami chaperonów niklowych".
Miejsce: Zakład Chemii Biomedycznej i Bionieorganicznej, Wydział Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego.

STYPENDIA HABILITACYJNE
 
dr Aneta Kasza z Krakowa
Dziedzina: biologia, biologia molekularna.
Temat: " Mechanizmy regulacji ekspresji genów przez cytokiny prozapalne i naskórkowy czynnik wzrostu".
Miejsce: Zakład Biochemii Komórki, Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

dr Aleksandra Lesiak z Łodzi
Dziedzina: dermatologia i wenerologia.
Temat: " Genetyczne, środowiskowe i molekularne uwarunkowania rozwoju raków podstawnokomórkowych skóry".
Miejsce: Katedra o Klinika Dermatologii i Wenerologii Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego.

Polska filia Grupy L'Oréal przyznaje stypendia naukowe od 11 lat. Każdego roku program wyłania młode talenty, których przykład ma zachęcić następne pokolenia do wstąpienia na drogę nauki. Stypendystki podejmują wielkie wyzwania badawcze w dziedzinie m. in. medycyny, biotechnologii, biologii. Przez swój program L'Oréal pragnie wyrazić uznanie dla ich osiągnięć i zachęcić do kontynuacji prac zmierzających do rozwoju nauki. Na liście stypendystek L'Oréal Polska/UNESCO jest już pięćdziesiąt pięć kobiet. Prowadzą one badania w Białymstoku, Gdańsku, Gliwicach, Katowicach, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu. Warunkiem przystąpienia do konkursu, zarówno dla doktorantek (granica wieku 35 lat), jak habilitantek (do 45 lat), jest końcowy etap realizacji pracy. Kandydatury oceniane są przez 13 jurorów - wybitnych autorytetów polskiego życia naukowego, wśród nich 3 stypendystki z lat ubiegłych, mające dziś tytuł naukowy profesora.

Stypendia L'Oréal Polska dla Kobiet i Nauki przy wsparciu Polskiego Komitetu do spraw UNESCO są inicjatywą lokalną. Źródłem inspiracji była umowa zawarta w Paryżu między Grupą L'Oréal i UNESCO "For Women in Science". W jej ramach, każdego roku, w paryskiej siedzibie UNESCO, wybitne przedstawicielki świata nauki oraz młode doktorantki, z pięciu kontynentów, otrzymują nagrody pieniężne oraz stypendia. W ciągu 13 lat trwania programu, nagrody, w wysokości 100.000 USD, wręczono 67 wybitnym badaczkom z 30 krajów, a międzynarodowe stypendia otrzymało 165 młodych kobiet z 81 krajów.

Lokalny, polski program przyznawania stypendiów stał się wzorem dla innych. Obecnie prowadzi go już kilkadziesiąt filii Grupy L'Oréal. Uhonorował on, w sumie, ponad 1.200 młodych kobiet-naukowców na poziomach krajowych. Stypendystki L'Oréal-UNESCO tworzą międzynarodową wspólnotę talentów, będąc doskonałym i niepodważalnym źródłem motywacji i inspiracji dla kobiet.

Ekologia
Korale pod presją kłusowniczą (30-11-2011)

Naukowcy pracujący pod kierunkiem hiszpańskiego Uniwersytetu w Barcelonie odkryli, że niemal 60% utraty biomasy korala czerwonego w rezerwacie morskim w rejonie wysp Medes jest wynikiem kłusownictwa. Opublikowane w czasopiśmie Conservation Biology wyniki badań zwracają uwagę na wpływ kłusownictwa na rezerwat morski i rzucają nowe światło na oddziaływanie nurkowania rekreacyjnego na populacje koralowców wokół wysp Medes.

Zespół twierdzi, że stworzenie rezerwatu w rejonie wysp Medes poprawia ochronę rozmaitych gatunków morskich w ich naturalnym środowisku. Koral szlachetny, Corallium rubrum, który zasiedla Morze Śródziemne, jest poławiany wzdłuż katalońskiego wybrzeża zarówno legalnie, jak i nielegalnie. Kłusownictwo stanowi zatem największe zagrożenie dla kolonii tego bezkręgowca morskiego.

Naukowcy podkreślają, że koral szlachetny był poszukiwanym towarem za czasów starożytnych Greków i Rzymian, wykorzystywanym zwłaszcza w jubilerstwie. Niemniej wykorzystywanie korala do celów komercyjnych trwa po dziś dzień.

"Koral jest bardzo kruchym i wrażliwym organizmem o wyjątkowo powolnym tempie rozwoju, rzędu 0,3 do 0,5 mm podstawowej średnicy rocznie" - zauważa Cristina Linares z Wydziału Ekologii Uniwersytetu w Barcelonie, naczelna autorka artykułu. "W zachodnim basenie Morza Śródziemnego, za wyjątkiem niektórych z francuskich rezerwatów morskich, większość kolonii korala szlachetnego znajduje się w bardzo zbliżonej sytuacji i posiada niezwykle małe pnie."

Naukowcy prowadzili badania w latach 1992 - 2005. Monitoring objął podstawową średnicę i gęstość populacji Corallium na obszarze rezerwatu morskiego i poza jego granicami. Porównali swoje wyniki z danymi z morskich obszarów chronionych we Francji, gdzie w szczególności zakazano rybołówstwa i nurkowania.

Odkrycia ujawniły, że kolonie korala szlachetnego w rejonie wysp Medes skurczyły się; ich liczba jest mniejsza i poniżej poziomu obserwowanego na obszarach chronionych we Francji. Naukowcy twierdzą, że gatunek jest znacznie liczniejszy w granicach rezerwatu morskiego w porównaniu do obszarów oddalonych.

"Kłusownictwo wyrządza nieodwracalne straty w populacjach Corallium rubrum - wskazuje dr Linares - dlatego w celu ochrony tych populacji należy rozważyć nowe wytyczne obejmujące zakaz łowienia i nurkowania."

Wypowiadając się na temat badań, współautor Bernat Hereu, również z Uniwersytetu w Barcelonie, stwierdził: "Na wybrzeżu katalońskim koral występuje na mniejszych głębokościach niż na innych obszarach Morza Śródziemnego. To finansowo korzystne dla sektora turystycznego, ale oznacza również, że kłusownicy są w stanie dotrzeć do kolonii bez większego trudu."

Poza badaniami stosowanymi zespół zajmował się wraz z pracownikami rezerwatów przyrody w rejonie Montgrí, wysp Medes i Baix Ter odwracaniem wpływu kłusownictwa na kolonie Corallium. Doprowadzenie tych działań do końca przełoży się na nowe przepisy przewidujące konfiskatę koralowców kłusownikom i ponowne zasadzenie ich na dnie morskim.

"To tymczasowy środek zaradczy, który nigdy nie stanie się ostatecznym rozwiązaniem problemu koralowców" - zauważyła dr Linares. "To sposób na odzyskanie części koralowców, kiedy są jeszcze żywe i ponowne zasadzenie ich na skalistym substracie, stwarzając naturalne zbiorowisko zintegrowane z ekosystemem morskim."

Ponowne wprowadzenie kolonii utraconych z powodu praktyk kłusowniczych nie jest łatwym zadaniem. Naukowcy mają ważne zadanie polegające na stałym monitorowaniu kolonii, aby ustalić, czy zamienią się one w zdolne do życia populacje.

Wkład w badania wnieśli naukowcy z Francji i USA.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Linares, C. et al. (2011) 'Assessing the effectiveness of marine reserves on unsustainably harvested long-lived sessile invertebrates'. Conservation Biology, publikacja z dnia 18 listopada. DOI: 10.1111/j.1523-1739.2011.01795

Medycyna
Czy obrzezanie chroni mężczyzn przed HIV? (30-11-2011)

Wprowadzenie

Tak zwana mądrość ludowa, akceptowana powszechnie w wielu krajach słabo rozwiniętych dotkniętych epidemią HIV/AIDS, jak również doniesienia z kilku badań naukowych sugerują, że zabieg obrzezania może stanowić dla mężczyzn ochronę przed zakażeniem wirusem HIV. W związku z tym nawet Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, by w krajach dotkniętych w wysokim stopniu problemem HIV/AIDS zalecać mężczyznom dobrowolne podanie się medycznemu zabiegowi obrzezania, traktowanemu jak jedna z metod profilaktyki zakażeń HIV.

Bliższe przyjrzenie się badaniom, które stanowiły podstawę do podjęcia tej decyzji, wzbudza jednak wiele uzasadnionych wątpliwości.

Po pierwsze dlatego, że niektóre reprezentatywne dla populacji badania przynosiły wyniki zupełnie odwrotne: zakażenie HIV częściej stwierdzano wśród mężczyzn obrzezanych. Po drugie, aby przynieść jakiekolwiek wymierne efekty dla profilaktyki HIV/AIDS w skali danego kraju, obrzezanie musiałoby być zabiegiem stosowanym powszechnie (według niektórych modeli teoretycznych w krótkim czasie musiałoby zostać poddanych temu zabiegowi 80% mężczyzn w krajach rozwijajacych się). Po trzecie, nie powinno się stwarzać wrażenia, że obrzezanie jest metodą zapobiegania transmisji zakażenia HIV nawet w części równie skuteczną jak inne względnie efektywne metody, takie jak stosowanie prezerwatyw, ograniczenie ilości kontaktów seksualnych czy wstrzemięźliwość płciowa. Po czwarte, do zakażenia HIV może dojść w czasie samego obrzezania, zwłaszcza że w wielu krajach ma ono raczej status rytuału inicjacyjnego niż zabiegu medycznego, dokonywane jest w dość późnym wieku (nawet u starszych nastolatków lub dorosłych), przy użyciu prymitywnych narzędzi, w warunkach, które nie spełniają podstawowych wymogów higienicznych. W dodatku do obrzezania może dojść już po wcześniejszym zakażeniu HIV w wyniku podjęcia współżycia seksualnego z osobą zakażoną lub na innej drodze, co zamazuje obraz obserwowanych zależności.

Formułowane są również inne zastrzeżenia, w tym dotyczące metodologii badań naukowych nad skutecznością obrzezania w zapobieganiu zakażeniu HIV u mężczyzn, które podważają sensowność rekomendowania obrzezania jako metody ograniczającej ryzyko zakażenia HIV.

Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych, Lesotho i Indii postanowili przyjrzeć się bliżej temu problemowi na przykładzie Królestwa Lesotho, niewielkiego, niespełna dwumilionowego afrykańskiego państewka, w którym według UNAIDS nawet jedna czwarta osób w przedziale wiekowym 15-49 lat jest zakażona HIV. Doniesienia z badań zostały opublikowane w PLoS ONE w wydaniu z dnia 29 listopada 2011.

Podstawowy problem polega na tym, że badania prowadzone dotąd nad skutecznością obrzezania mężczyzn w zapobieganiu transmisji zakażeń HIV często nie opierały się na danych obiektywnych, np. oględzinach narządów płciowych dokonywanych przez lekarza lub inny personel medyczny, ale bazowały na przede wszystkim na słownych deklaracjach osób badanych.

"Oceny dotyczące stopnia powszechności obrzezania, dostępne osobom zajmującym się planowaniem i wdrażaniem rozwiązań w dziedzinie polityki zdrowotnej (takie jak dane pochodzące z Lesotho Demographic Health Survey czy innych badań przekrojowych), bazują na słownych deklaracjach badanych - komentują sprawę naukowcy. - Tymczasem w szeregu badań, w których sprawdzano trafność klasyfikacji badanych pod względem obrzezania, dokonywanych w różnych warunkach (w tym również w zależności od tego, czy klasyfikacji dokonywano jedynie na podstawie deklaracji osób badanych czy na podstawie wyników badania lekarskiego), wykazano duże rozbieżności między różnymi sposobami zbierania danych".

Zarówno w samym Lesotho, jak i w niektórych innych krajach, w tym w Malawi, odnotowano, że zakażenie HIV - wbrew rekomendacjom WHO - jest nieco częstsze wśród mężczyzn obrzezanych. Zgodne z wynikami Lesotho Demographic Health Survey (LDHS) z 2004 roku 23% mężczyzn deklarujących obrzezanie jest nosicielami HIV, w porównaniu z 15% nosicieli HIV wśród mężczyzn deklarujących nieobrzezanie. Wyniki LDHS z 2009 roku wskazują na podobną tendencję (odpowiednio 21% i 16% nosicieli).

Przebieg badań

W badaniach porównano dane zebrane w ramach Lesotho Demographic and Health Survey (LDHS) z danymi z badań lekarskich kandydatów na żołnierzy, które uzyskano przy współpracy z Siłami Zbrojnymi Lesotho (Lesotho Defence Force, LDF).

W okresie od marca do kwietnia 2009 proponowano dobrowolne uczestnictwo w badaniach wszystkim mężczyznom zgłaszającym się do LDF i przechodzącym z tego powodu badania lekarskie. Spośród 312 kandydatów 241 (77%) zgodziło się na dobrowolne wzięcie udziału w badaniach, a z tej grupy wyniki uzyskane od 239 osób nadawały się do dalszych analiz.

Kandydatom do wojska, młodym mężczyznom w wieku 18-25 lat, najpierw zadawano proste pytanie: "Czy jesteś obrzezany?", na które można było udzielić odpowiedzi: "tak" lub "nie". W przypadku potwierdzenia obrzezania przeprowadzano z badanym wywiad, w którym zbierano dalsze szczegółowe informacje na temat okoliczności dokonania zabiegu oraz inne dane biograficzne.

Następnie w toku oględzin narządów płciowych, których dokonywano w czasie badania lekarskiego, sprawdzano, czy i w jakim stopniu badany był obrzezany. Stopień obrzezania oceniano na czteropunktowej skali szacunkowej - od 1 (nieobrzezany) do 4 (całkowite usunięcie napletka).

Wnioski

"Z 239 badanych 175 (73,2%) przyznało, że nie są obrzezani; spośród owych 175 mężczyzn u 95,4% w wyniku oględzin lekarskich nie stwierdzono oznak obrzezania, a u pozostałych 4% stwierdzono obrzezanie częściowe lub naturalnie skrócony napletek - autorzy referują wyniki swoich badań. - W grupie badanych, którzy deklarowali, że nie są obrzezani, znalazł się ponadto jeden mężczyzna (0,6%), u którego w toku oględzin stwierdzono pełne obrzezanie".

Już te wyniki badań wskazują, że grupa mężczyzn deklarujących brak obrzezania nie jest jednorodna pod względem stopnia obrzezania, a mogą się w niej z różnych względów znaleźć także badani częściowo lub całkowicie obrzezani.

"Wśród badanych deklarujących, że są obrzezani (n = 64, 26,8% wszystkich osób badanych), w badaniu lekarskim stwierdzono, że u 23,4% nie ma żadnych oznak obrzezania, u 26,6% stwierdzono obrzezanie częściowe, a tylko u 50% stwierdzono całkowite usunięcie napletka - kontynuują naukowcy. - Stopień obrzezania różnił się istotnie w zależności od tego, kto wykonywał obrzezanie".

W grupie obrzezanych przez personel medyczny pełne obrzezania stanowiły 73,3%, a w grupie obrzezanych w toku rytuałów inicjacyjnych - zaledwie 27,6%.

Co zastanawiające, stwierdzona na podstawie oględzin lekarskich częstość obrzezania u młodych mężczyzn, zgłaszających się w Lesotho do wojska, była znacznie niższa niż w populacji ogólnej, jednak z zastrzeżeniem, że dane dotyczące populacji ogólnej były oparte jedynie na deklaracjach osób objętych badaniami Lesotho Demographic and Health Survey (LDHS). Być może decydujące znaczenie mają tu czynniki kulturowe - ponieważ obrzezanie jest elementem rytuałów inicjacyjnych, które mają świadczyć o męstwie przechodzących je chłopców i młodych mężczyzn, badani odczuwają presję, by fałszywie przyznawać się do bycia obrzezanym.

"Wyniki tych przekrojowych badań, przeprowadzonych wśród kandydatów na żołnierzy LDF, dostarczają kolejnych dowodów na to, że podział osób badanych pod względem stopnia obrzezania dokonywany na podstawie deklaracji badanego jest w wysokim stopniu podatny na błędy - konkludują autorzy. - Na podstawie badań lekarskich tylko u 50% badanych, którzy pierwotnie deklarowali bycie obrzezanym, stwierdzono pełne obrzezanie, a u dalszych 27% jedynie obrzezanie częściowe. Liczba badanych, którzy zadeklarowali bycie obrzezanym (27% wszystkich badanych), w przypadku naszych badań również jest znacznie niższa niż w badaniach LDHS z 2004 i 2009 roku (odpowiednio: 48% i 52%)".

Jakie to może mieć konsekwencje dla promocji obrzezania jako metody zapobiegania transmisji zakażeń HIV?

"Rozbieżności między stanem faktycznym a deklaracjami badanych, stwierdzone w naszych badaniach, wskazują, że dane pochodzące z badań populacyjnych, prowadzonych pod kątem oceny związku między obrzezaniem a ryzykiem zakażenia HIV, powinny być interpretowane z odpowiednią ostrożnością. Skala stwierdzonych rozbieżności może okazać się wystarczająca, by wyjaśnić zaobserwowane związki wyższych wskaźników zakażeń HIV z wyższymi wskaźnikami obrzezania, jakie wystąpiły w Lesotho czy w Malawi. Nieuwzględnienie innych istotnych zmiennych, takich jak poddanie się obrzezaniu już po inicjacji seksualnej czy ryzyko zakażenia HIV w trakcie rytualnego obrzezania, również może wyjaśniać obserwowane powiązania".

Autorzy badań zaznaczają ponadto, że promowanie obrzezania jako metody mającej obniżać ryzyko zakażenia HIV powinno wiązać się z jasnym określeniem, o jaki rodzaj obrzezania chodzi i w jakich warunkach powinno być ono przeprowadzane.

"W miarę jak kolejne kraje, w których HIV dotyka znacznej części populacji, zaczynają wdrażać rekomendacje WHO w zakresie promowania dobrowolnego medycznego obrzezania mężczyzn, potrzeba posiadania precyzyjnych danych na temat rzeczywistej częstości obrzezania staje się nawet bardziej istotna. Dlatego dopóki w przyszłych badaniach nie zostaną udokumentowane inne skuteczne metody zbierania informacji na temat obrzezania, wszelka ocena stanu obrzezania, jak i nosicielstwa HIV, powinna bazować na danych zebranych w toku profesjonalnych badań lekarskich".

Referencje dokumentu: Thomas AG, Tran BR, Cranston M, Brown MC, Kumar R, et al. (2011) Voluntary Medical Male Circumcision: A Cross-Sectional Study Comparing Circumcision Self-Report and Physical Examination Findings in Lesotho. PLoS ONE 6(11): e27561. doi:10.1371/journal.pone.0027561

Różności
Cel: podnieść poziom edukacji i badań w dziedzinie medycyny w Afryce (28-11-2011)

Właśnie została uruchomiona przez Komisję Europejską nowa platforma na rzecz podniesienia poziomu edukacji i badań naukowych w dziedzinie medycyny w Afryce. Naukowcy zaangażowani w ten projekt pochodzą z Belgii, Egiptu, Ghany, Hiszpanii, Kamerunu, Mali i Szwajcarii.

Projekt AFRICA BUILD ma na celu uruchomienie centrów doskonałości wspieranych przez technologie informacyjne i komunikacyjne (TIK), których głównym celem będzie budowanie sieci badawczych łączących realizowane w Afryce projekty współpracy w dziedzinie medycyny.

Projekt został dofinansowany na kwotę niemal 2.000.000 EUR z budżetu podprogramu "Budowanie w Afryce zrównoważonego potencjału badań naukowych w dziedzinie medycyny" w ramach tematu "Zdrowie" Siódmego Programu Ramowego (7PR). Od sierpnia 2011 r. partnerzy AFRICA BUILD prowadzili prace przygotowujące do uruchomienia zrównoważonych sieci naukowców zajmujących się medycyną, wychowawców i personelu.

Projekt będzie realizowany do 2014 r. i organizatorzy ufają, iż budowa otwartej platformy opartej na współpracy zostanie wsparta przez TIK. Centra doskonałości uruchamiane w ramach projektu AFRICA BUILD będą punktami wymiany najlepszych praktyk i nowych metod edukacyjnych i szkoleniowych. Będą węzłami sieci, zatrudniającymi specjalistów i nabywającymi sprzęt TIK do inicjowania kursów e-nauczania nt. zdrowia, informatyki medycznej i TIK.

Celem projektu jest również zachęcanie do korzystania z zaawansowanych osiągnięć TIK, takich jak przetwarzanie w chmurze i mobilne technologie komputerowe. Chodzi o to, by kraje afrykańskie mogły uzyskać dostęp do superkomputerów i dużych systemów oprogramowania, aby przechowywać informacje oraz korzystać z oprogramowania na licencji open source.

Projekty pilotażowe wypracowane w ramach inicjatywy AFRICA BUILD wykorzystają również zaawansowane TIK, aby stawić czoła jednym z najbardziej palących problemów zdrowotnych nękających wiele afrykańskich krajów, jak np. AIDS.

Współpraca to również kamień węgielny projektu. AFRICA BUILD stworzy sieć wolontariuszy, którzy będą mogli brać udział w projektach badawczo-rozwojowych (B+R) w zakresie informatyki medycznej i oferować kursy nauczania na odległość w ramach partnerstwa z istniejącymi programami pomocowymi w Afryce.

Na początek naukowcy przeprowadzili serie ambitnych eksperymentów przetwarzania w chmurze, a mianowicie integrację bazy danych klinicznych, oraz doświadczenia bioinformatyczne na superkomputerze, prace z wykorzystaniem z narzędzi programistycznych na licencji open source oraz przetwarzanie obrazów medycznych.

Korzystając jedynie z laptopa i łącza telefonii komórkowej, naukowcom z Burundi, kraju Afryki Środkowej z ubogą infrastrukturą TIK, udało się już uzyskać dostęp do baz danych i przeprowadzić złożone obliczenia bioinformatyczne na superkomputerze MAGERIT, który znajduje się na Universidad Politécnica de Madrid w Hiszpanii.

Te pierwsze wyniki dobrze wróżą dla przyszłości projektu i przyszłości współpracy między Europą a Afryką, nie wspominając o potencjale TIK w budowaniu lepszej opieki zdrowotnej.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Więcej informacji: Facultad de Informática de la Universidad Politécnica de Madrid


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365