Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.060.476 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, trzymają język za zębami.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Ekologia
Porozumienie klimatyczne podpisane (14-12-2015)

W Paryżu, podczas Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP21), 195 krajów przyjęło porozumienie klimatyczne. "To ambitna umowa. Głównym jej celem jest zatrzymanie do końca wieku globalnego ocieplenia na poziomie poniżej 2 st. Celsjusza" - mówi minister środowiska prof. Jan Szyszko.

Porozumienie wzywa do redukcji emisji gazów cieplarnianych tak szybko, jak to tylko możliwe, uznając, że będzie to trwało dłużej w przypadku krajów rozwijających się. Działania zmniejszające emisje CO2 będą podejmowane przez wszystkie strony umowy, z poszanowaniem ich specyfiki i możliwości społeczno-gospodarczych. Porozumienie paryskie wyznacza cel utrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 2oC do końca wieku. Określa także, że w tym okresie powinniśmy osiągnąć równowagę między emisjami gazów cieplarnianych a ich pochłanianiem, m.in. przez lasy.

Działania zmierzające do redukcji emisji CO2 będą się odbywały m.in. poprzez wprowadzanie nowych technologii czy zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym. Z kolei równoważenie emisji będzie następowało m.in. w drodze wzrostu zalesiania. Ten ostatni zapis został wprowadzony do umowy dzięki dużej determinacji polskiej delegacji.

Zobowiązania

Przed szczytem i w jego trakcie państwa składały krajowe plany działań na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych (tzw. kontrybucje). Ostatecznie zostało złożonych 188 kontrybucji, w tym największych gospodarek światowych, takich jak: Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia, Indie oraz Arabia Saudyjska. Rządy zgodziły się także co 5 lat wyznaczać ambitniejsze cele i raportować, jak te dotychczasowe są realizowane.

Wsparcie finansowe dla biedniejszych krajów

Podczas konferencji poszerzono bazę donatorów pomocy finansowej dla krajów rozwijających się i zachęcono strony porozumienia, które do tej pory nie miały zobowiązań finansowych, aby udzielały pomocy dobrowolnie. Tym samym nie nałożono na Polskę żadnych zobowiązań finansowych. Pomoc finansowa świadczona przez Polskę będzie miała jedynie dobrowolny charakter. Kraje rozwinięte zamierzają kontynuować swój cel uruchomienia 100 mld USD rocznie do 2025 roku w ramach tzw. Zielonego Funduszu Klimatycznego. Wpłaty do Funduszu - w wysokości 8 mln dolarów - zadeklarowała także Pani Premier Beata Szydło.

Minister środowiska prof. Jan Szyszko, podsumowując konferencję, powiedział:

Jesteśmy zadowoleni z kształtu umowy. Pozwoli ona na ograniczenie dalszego ocieplania się klimatu, jednocześnie uwzględniając możliwości gospodarcze poszczególnych krajów, w tym Polski. W umowie uwzględniony został także nasz inny postulat, aby wykorzystywać lasy do zmniejszania koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze.

Działania Polski dla klimatu

Polska delegacja, pod przewodnictwem ministra środowiska prof. Jana Szyszko, aktywnie uczestniczyła w negocjacji nowego porozumienia. Silna pozycja Polski w negocjacjach sprawiła, że prof. Jan Szyszko został zaproszony przez Prezydenta COP21 Laurenta Fabiusa do ścisłego grona liderów konsultujących projekt końcowego porozumienia klimatycznego.

W trakcie COP21 minister Szyszko wraz z polską delegacją odbył także szereg spotkań, m.in. z przedstawicielami Niemiec, Rosji, państw Grupy Wyszehradzkiej, Ekwadoru i Arabii Saudyjskiej, a także z luksemburską prezydencją w Radzie UE i unijnym komisarzem ds. klimatu Miguelem Ariasem Cañete.

W ramach szczytu w Paryżu Polska zorganizowała dwa seminaria - jedno poświęcone nowoczesnym technologiom w zakresie odnawialnych źródeł energii (geotermia toruńska) i leśnictwa (leśne gospodarstwa węglowe), a drugie - czystym technologiom węglowym.

Polska jest także liderem w zakresie redukcji emisji CO2. Dzięki transformacji gospodarczej i politycznej po 1989 r. zdołaliśmy obniżyć emisję dwutlenku węgla o ponad 30%, jednocześnie odnotowując ponad dwukrotny wzrost PKB. Nasze dotychczasowe osiągnięcia w tym zakresie mogą być wzorem dla innych krajów i pokazują wyraźnie, że skuteczna ochrona klimatu może odbywać się w sposób zrównoważony, bez naruszania interesów gospodarczych kraju i z uwzględnieniem jego uwarunkowań i możliwości.

Polska była także dwukrotnym gospodarzem konferencji klimatycznych COP - w 2008 r. i 2013 r.

mos.gov.pl

Historia
Długosz - autor największej w Europie kroniki późnego średniowiecza (11-12-2015)

Bez najmniejszej przesady możemy być dumni z Jana Długosza jako jednej z największych indywidualności twórczych swoich czasów - mówi dr Marek Janicki z IH UW. 600 lat temu urodził się autor największej w Europie kroniki późnego średniowiecza, a także dyplomata i wychowawca królewskich synów.

PAP: Panuje opinia, że Długosz był oponentem Jagiełły i dynastii Jagiellonów...

Dr Marek Janicki: To zbytnio uproszczony pogląd. Stosunek Jana Długosza do Jagiellonów był bardziej złożony. Za dynastię naturalną, przyrodzoną uznawał Piastów, a Jagiellonowie byli dla niego dynastią obcą. Jej panowanie traktował jako przejaw Bożej niełaski. Jego stosunek do Jagiełły i Jagiellonów był krytyczny, lecz jednocześnie lojalny. Nawet jako krytyk panujących Długosz zawsze pozostawał względem nich lojalny i zawsze oddany żywotnym interesom Królestwa Polskiego jako królewski dyplomata i ekspert. Stworzenie swego największego dzieła - "Roczników" motywował "miłością ojczyzny". Znamienne, że gdy przez ponad rok pozostawał w niełasce króla i przebywał na wygnaniu, z pamięci napisał memoriał polityczny uzasadniający prawa Kazimierza Jagiellończyka do ziemi płockiej.


Na zdjęciu liczący prawie 500 lat cennym zabytek sztuki drukarskiej. Książka Jana Długosza "Vitae beatissimi Stanislai Cracoviensis episcopi", czyli "Życie św. Stanisława, biskupa krakowskiego" została przypadkowo odnaleziona w liczących 40 tysięcy woluminów muzealnych magazynach. Dzieło znajduje się w doskonałym stanie i wkrótce będzie udostępnione zwiedzającym. Przemyśl, 26.02.2009. Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej. PAP/Darek Delmanowicz

PAP: W "Rocznikach" niezwykle istotną rolę odgrywa postać św. Stanisława.

Dr Marek Janicki: Tak. Długosz napisał zresztą osobny żywot św. Stanisława, który był też pierwszym dziełem Długosza wydanym drukiem w 1511 roku. Dopiero w dwieście lat później "Roczniki" ukazały się w całości po raz pierwszy. Postać św. Stanisława odgrywała kluczową rolę w ideologii politycznej bpa Oleśnickiego. Święty był nie tylko patronem Królestwa Polskiego, jego zjednoczenia i triumfów militarnych, takich jak Grunwald, ale też wzorcem ideowym samego Oleśnickiego, występującego przeciwko królowi w imię interesów Kościoła i Królestwa.

PAP: Jakie funkcje pełnił Jan Długosz na dworze króla Kazimierza Jagiellończyka?

Dr Marek Janicki: Król Kazimierz Jagiellończyk niewątpliwie wysoko cenił wiedzę i umiejętności Długosza, powierzając mu misje dyplomaty, eksperta i negocjatora w sprawach najistotniejszych z punktu widzenia interesów Królestwa. Długosz prowadził pertraktacje z zakonem krzyżackim zakończone w 1466 roku II pokojem toruńskim, który usankcjonował odzyskanie przez Polskę Pomorza Gdańskiego, ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Długosz przygotował argumentację historyczną, uzasadniającą odwieczne prawa Korony do tych terytoriów.

W październiku 1467 roku mianowany został wychowawcą synów króla, m.in. Kazimierza, (późniejszego świętego) oraz Władysława, późniejszego króla Czech i Węgier. Kształcił ich m.in. w sztuce przemawiania. Królewicze wygłaszali mowy choćby na cześć ojca. Zapoznawali się także z dziełami pisarzy humanistycznych.

Trzeba podkreślić, że Długosz cieszył się szacunkiem swoich podopiecznych. W 1471 roku, gdy Władysław III przygotowywał się do objęcia czeskiego tronu, Długosz towarzyszył mu w drodze do Pragi. Odrzucił jednak zaoferowaną mu przez Władysława godność arcybiskupa praskiego. Dopiero od koniec życia Długosz został przez Kazimierza Jagiellończyka nominowany na arcybiskupstwo lwowskie, śmierć przeszkodziła mu jednak w objęciu diecezji.

PAP: Jaka jest spuścizna literacka Jana Długosza?

Dr Marek Janicki: Był tytanem pracy. Niełatwo uzmysłowić sobie ogrom jego dokonań, w ciągu około 40 lat aktywności, jeśli wziąć pod uwagę różnorodne sfery jego aktywności i samą liczbę materiałów źródłowych i informacji, które musiał zgromadzić i przeanalizować, by zredagować swoje utwory. Był szczerze oddany misji opisania dziejów Polski w "Rocznikach", które tworzył, jak sam stwierdza, we dni i w nocy przez ponad 25 lat. Pozostawił po sobie także inne dzieła m.in. "Księgę uposażeń biskupstwa krakowskiego", żywoty biskupów polskich, w których skreślił dzieje polskiego Kościoła, "Banderia Prutenorum" - księgę przedstawiającą chorągwie krzyżackie zdobyte przez wojska polskie i litewskie głównie w bitwie pod Grunwaldem (jest to najstarsza zachowana w Europie księga trofealna). Stworzył również pierwszy opis geograficzny ziem Polski i Litwy, a także pierwszy polski herbarz.

Jan Długosz rozumiał wartość swych dokonań dziejopisarskich, z drugiej strony miał także świadomość, że jego największe dzieło - "Roczniki", mogą zawierać braki, pomyłki czy też niedoskonałości formy. Wspominał o tym w ich niezwykłym epilogu, podyktowanym krótko przed śmiercią, która nastąpiła 19 maja 1480 roku. Długosz polecił w nim poprawianie i kontynuację swego głównego dzieła Uniwersytetowi Krakowskiemu.

PAP: Jak oceniano Jana Długosza w kolejnych epokach?

Dr Marek Janicki: "Roczniki" są niezwykle istotnym źródłem naszej wiedzy przede wszystkim o czasach bliskich Długoszowi. Nie można traktować ich bezkrytycznie, lecz ich naczelne miejsce w zespole źródeł dotyczących nie tylko polskiego późnego średniowiecza jest bezsprzeczne.

Długosz pisząc "Roczniki" kierował się zasadą "Historia parens virtutis" ("historia rodzicielką cnót"): historia była bowiem dla niego rodzajem filozofii praktycznej, zbiorem pozytywnych i negatywnych przykładów postępowania władców, dostojników, rycerzy, duchownych i całych społeczności. Był człowiekiem głębokiej wiary i Kościoła, stąd jego teokratyczna wizja dziejów, a jednocześnie osobowością kształtującą się na pograniczu dwóch epok: średniowiecza i Renesansu.

"Roczniki" to największa w Europie kronika stworzona w okresie późnego średniowiecza. Przez lata jej poszczególne tomu krążyły w formie rękopisów. Następcy Długosza, tacy jak Maciej z Miechowa czy Marcin Kromer, opisując dzieje do 1480 roku, jedynie streszczali i redagowali jego tekst. Zygmunt III Waza ze względów politycznych nakazał konfiskatę wydania pierwszych sześciu z dwunastu ksiąg "Roczników".

Pierwsze pełne wydanie ukazało się w 1711 roku w Lipsku. Kolejna edycja, której towarzyszyło pierwsze tłumaczenie, to wydanie sumptem Aleksandra Przeździeckiego w Krakowie w latach 1863-79.

PAP: A jak oceniają go współcześni historycy?

Dr Marek Janicki: Nie ulega wątpliwości, że "Roczniki" w ogromnej mierze ukształtowały i do dziś kształtują poglądy na dzieje zwłaszcza Polski i Litwy w późnym średniowieczu. Dopiero od XIX w. historycy zaczęli krytycznie oceniać poglądy Długosza, zwracając uwagę na jego tendencyjność. Niekiedy zresztą krytycyzm względem pewnych informacji kronikarza okazywał się po odkryciu innych źródeł nieuzasadniony. Współczesne wydanie krakowsko-warszawskie opublikowano wraz z nowym tłumaczeniem w latach 1964-2005.

Obecnie w Bibliotece Narodowej trwają przygotowania do uruchomienia internetowego portalu poświęconego Długoszowi, co jest planowane na 19 grudnia 2015 roku. W internecie udostępniony zostanie zarówno oryginalny łaciński tekst "Roczników" w postaci drukowanej, jak również ich najważniejsze rękopisy, a także ich tłumaczenie na polski. Celem portalu jest propagowanie "Roczników" Jana Długosza jako jednego z najwybitniejszych dzieł historiograficznych późnego średniowiecza, dzieła o kluczowym znaczeniu dla badań nie tylko nad przeszłością Polski, lecz całej Europy Środkowowschodniej.

Bez najmniejszej przesady możemy być dumni z Długosza jako jednej z największych indywidualności twórczych swoich czasów. Pamięć i szacunek winniśmy mu nie tylko dlatego, że pozostawił nam wspaniałe "Roczniki", w których skodyfikował tradycję historyczną Polaków od zarania dziejów po czasy mu współczesne.

Świadectwem wielkości Jana Długosza jest także nieprzemijająca prawda, którą zapisał w liście dedykacyjnym "Roczników": "Każdy jest dłużnikiem ojczyzny w takiej części, ile siły jego umysłu zdolne są wykonać, a za ostatniego powinien uchodzić taki, który jej nie uświetnił, nie wspomógł żadnym darem".

Rozmawiał Maciej Replewicz (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

cały wywiad do przeczytania na portalu www.dzieje.pl

Różności
Reindustrializacja Polski zostanie oparta na polskiej nauce (11-12-2015)

Powołanie Rady ds. Innowacyjności oraz opracowanie "Paktu dla nauk technicznych" - te m.in. działania uściślające współpracę nauki i biznesu w celu reindustrializacji Polski zapowiedział w poniedziałek w Gdyni wicepremier minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

Gowin był w poniedziałek gościem obrad Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych (KRPUT), które odbywają się w Akademii Morskiej w Gdyni.

W trakcie zamkniętej dla mediów konferencji omawiano m.in. sprawę "Paktu dla nauk technicznych" - dokumentu, nad którym pracuje KRPUT, a który ma zawierać diagnozę oraz nakreślić kierunki i formy rozwoju polskich nauk technicznych. W dyskusji z udziałem Gowina skupiono się przede wszystkim na konieczności uściślenia współpracy między polską nauką a biznesem.

"Uczelnie techniczne są podstawowym partnerem dla biznesu w dziele modernizacji polskiej gospodarki - budowy tego, co się nazywa na świecie gospodarką opartą na wiedzy" - powiedział dziennikarzom po zakończeniu obrad Gowin. Przypomniał, że w ostatnich latach w Polsce przybyło wiele instrumentów, które mogą służyć modernizacji gospodarki.

"Powstało wiele ośrodków badawczych, mamy infrastrukturę naukową naprawdę na często światowym wręcz poziomie. Z drugiej strony to się nie przełożyło na wdrożenie" - podkreślił minister nauki.

Jak ocenił, "między polskim światem biznesu a światem nauki rozpościera się coś, co jest określane mianem +doliny śmierci+".

"Powstają bardzo ciekawe projekty naukowe, ale nie ma pieniędzy na ich wdrożenie: z jednej strony duże państwowe firmy do tej pory nie były zainteresowane współpracą ze światem nauki, z kolei duże zagraniczne koncerny mają swoje ośrodki badawcze za granicą. Natomiast potencjał przedsiębiorstw prywatnych jest na ogół zbyt mały, żeby wdrażać rozwiązania innowacyjne" - zaznaczył Gowin. Jak dodał, współpraca nauki i biznesu jest często bardzo skomplikowana. "Tutaj efekty często przychodzą nawet nie po latach, a po dziesięcioleciach" - podkreślił.

Według ministra celem obecnego rządu jest "reindustrializacja czy może neoindustrializacja Polski w oparciu o zasoby polskiej nauki". "Na dłuższą metę polska gospodarka będzie innowacyjna wtedy, kiedy będziemy mieli innowacyjną naukę" - powiedział Gowin. Jak zaznaczył, "trzeba zintensyfikować działania zmierzające do innowacji - do tego, aby polska gospodarka miała charakter jak najbardziej innowacyjny".

Według wicepremiera jednym z takich narzędzi może być "Pakt nauk technicznych".

"To bardzo cenna inicjatywa świadcząca o tym, że samo środowisko naukowe czuje potrzebę bliższej współpracy ze światem gospodarki" - mówił Gowin. Podkreślił, że

KRPUT zaprosiła kierowane przez niego ministerstwo do współpracy przy opracowaniu paktu.

"Pakt ma katalogować wszystkie rozwiązania niezbędne do tego, by gospodarka w szerszym zakresie mogła korzystać z dorobku polskiej nauki" - powiedział minister. Zadeklarował, że treść paktu ma być też konsultowana ze środowiskami biznesowymi.

Gowin zapowiedział też, że wkrótce w rządzie powołana zostanie rada do spraw innowacyjności, w której skład wejdzie m.in. trzech wicepremierów. Oprócz niego będzie to minister rozwoju Mateusz Morawiecki, minister kultury Piotr Gliński, a także ministrowie "kilku kluczowych z punktu widzenia innowacyjności gospodarki resortów", w tym skarbu i cyfryzacji.

Zapowiedział ponadto powołanie międzyresortowego zespołu na szczeblu wiceministrów, który "powinien objąć także ministerstwo finansów czy obrony narodowej". "Będziemy ściśle współpracować zarówno ze środowiskami naukowymi, jak i biznesowymi" - podkreślił.

Przewodniczący KRPUT a zarazem rektor Politechniki Wrocławskiej, prof. Tadeusz Więckowski, powiedział dziennikarzom, że "Pakt dla nauk technicznych" ma określić konkretne role i zadania, jakie - dla poprawy innowacyjności polskiej gospodarki, mają spełniać uczelnie, biznes, ale też inne instytucje. Dodał, że pakt ma zawierać także zasady finansowania badań prowadzonych przez uczelnie techniczne. Zapowiedział, że prace nad paktem mają zakończyć się z końcem lutego przyszłego roku.

Konferencja Rektorów Polskich Uczelni Technicznych to stowarzyszenie rektorów reprezentujących 21 uczelni członkowskich oraz 5 stowarzyszonych. Organizacja koordynuje działania i przyjmuje stanowiska we wszystkich sprawach istotnych dla wyższego szkolnictwa technicznego.

Akademię Morską w Gdyni wybrano na miejsce obrad KRPUT z okazji obchodzonej na tej uczelni 8 grudnia 95. rocznicy powstania polskiego szkolnictwa morskiego. Pierwsza uczelnia tego typu - Szkoła Morska w Tczewie została otwarta 8 grudnia 1920 r. Dziesięć lat później szkołę przeniesiono do Gdyni, gdzie funkcjonuje do dziś: obecnie pod nazwą Akademia Morska. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Ludzie nauki
Filozof Marcin Miłkowski zdobył międzynarodową Nagrodę Simona (10-12-2015)

Filozof i kognitywista dr hab. Marcin Miłkowski z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN został zwycięzcą prestiżowej Nagrody Simona (Simon Award 2016) przyznawanej za "wybitny wkład w badania nad obliczeniową neurokognitywistyką" - poinformował na stronie internetowej IFiS.

Wyróżnienie przyznaje Międzynarodowe Towarzystwo na rzecz Informatyki i Filozofii (IACAP) za wyjątkowe ważne osiągnięcia na polu, gdzie spotykają się filozofia i informatyka. Nagrodę Simona (której nazwa pochodzi od amerykańskiego badacza, noblisty z ekonomii, Herberta A. Simona) otrzymują na ogół badacze na wczesnym etapie ich kariery akademickiej.

W uzasadnieniu nagrody wspomniano, że jest ona efektem wkładu prac Miłkowskiego "w badania nad obliczeniową neurokognitywistyką, obliczeniowymi modelami oraz mechanizmami poznania". Zdaniem zarządu IACAP, polski badacz "rzucił światło na od dawna toczące się debaty" na polu obliczeniowych mechanizmów działania mózgu.

W swojej pracy polski badacz - jak mówił PAP - stara się wytłumaczyć, "co to znaczy, że nasz umysł jest dosłownie rodzajem komputera, czyli dosłownie przetwarza informacje".

Miłkowski jest autorem książki wydanej przez prestiżowe wydawnictwo MiT Press - "Explaining the Computational Mind" (Wyjaśnianie umysłu obliczeniowego). Argumentuje tam na rzecz tezy, że umysł można wyjaśnić obliczeniowo, ponieważ przetwarza informacje, czyli oblicza, np. wtedy, gdy wykonuje operacje arytmetyczne lub gdy analizuje sygnały dźwiękowe, które pozwalają przeżywać muzykę. Analizując badania w kognitywistyce, Miłkowski opracował koncepcję wyjaśniania obliczeniowego, stosowanego do wyjaśniania wspomnianych zdolności. Badacz jest także leksykografem, autorem lub współautorem polsko-angielskich słowników informatycznych oraz redaktorem Przeglądu Filozoficzno-Literackiego.

Od 2005 do 2011 roku był członkiem zarządu Ośrodka Badań Filozoficznych, a obecnie zasiada w zarządzie Polskiego Towarzystwa Logiki i Filozofii Nauki.

Laureat wielu nagród - w tym otrzymanej w 2014 roku Nagrody Narodowego Centrum Nauki. Link do filmu wideo prezentującego Marcina Miłkowskiego tutaj.

Więcej informacji o Nagrodzie Simona można znaleźć na stronie internetowej.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Naukowcy badają właściwości prozdrowotne buraków ćwikłowych (07-12-2015)

Ile buraków czerwonych należy zjeść i w jakiej formie, by miały one prozdrowotny wpływ na organizm - takie badania prowadzą olsztyńscy naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Specjaliści badają procesy wchłaniania i metabolizmu betalain - związków barwiących buraki.

Betalainy są naturalnymi barwnikami, w skład których wchodzą czerwono - fioletowe betacyjaniny i żółto - pomarańczowe betaksantyny. Generalnie związki betalainowe nie są szeroko rozpowszechnione w produktach żywnościowych pochodzenia roślinnego. Występują jedynie w buraku ćwikłowym, boćwinie, opuncji, pitaji, ulluko, czy amarantusie - podkreślił w rozmowie z PAP doktorant Tomasz Sawicki z Zakładu Chemii i Biodynamiki Żywności Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie.

W przypadku Polski najbogatszym źródłem barwników betalainowych jest burak ćwikłowy. Dlatego też ekstrakt z korzenia buraka ćwikłowego jest bardzo często używany do barwienia żywności.

"Dotychczasowe badania wykazują, że betalainy charakteryzują się silnymi właściwościami przeciwutleniającym, które wynikają ze struktury ich cząsteczki. Dlatego w dużej mierze dzięki tym związkom burak ćwikłowy znajduje się wśród dziesięciu warzyw charakteryzujących się najsilniejszym działaniem przeciwutleniającym" - zauważył Sawicki.

Jak dodał, liczne badania wykazują, że betalainy hamują peroksydację lipidów. "Peroksydacja to proces utleniania lipidów. Betalainy działają ochronnie w stosunku do czerwonych krwinek oraz przeciwdziałają kardiotoksyczności w trakcie chemioterapii nowotworowej u myszy. Kardiotoksyczność to zmiany w układzie sercowo-naczyniowym np. wywołane na skutek trwania chemioterapii czy radioterapii lub bezpośrednio po jej zakończeniu" - podkreślił Sawicki.

Aby zrozumieć, w jaki sposób betalainy wpływają na procesy zachodzące w organizmie konsumenta, niezbędne jest określenie jak przebiegają procesy wchłaniania i metabolizmu tych związków - dodał.

W pierwszej kolejności kluczowym aspektem jest rozstrzygnięcie, w którym odcinku przewodu pokarmowego zachodzi proces wchłaniania betalain oraz w jakiej formie związki te występują w krążeniu ogólnym.

Jak wyjaśnił Sawicki dotychczasowe badania prowadzone na związkach biologicznie aktywnych obecnych w żywności dowodzą, że na absorpcję tych substancji ma wpływ wiele czynników tj.: struktura chemiczna badanych substancji, ich trwałość w przewodzie pokarmowym, aktywność enzymów trawiennych oraz bakterii jelitowych.

Biorąc te kwestie pod uwagę, badania które uzyskały finansowanie z funduszy Narodowego Centrum Nauki w ramach konkursu Preludium 9 dotyczyć będą opisania procesów wchłaniania związków betalainowych z żołądka z zastosowaniem modelu zwierzęcego - podkreślił naukowiec.

"Uzyskane wyniki pozwolą określić, które betalainy i w jakiej postaci są wchłaniane z tego odcinka przewodu pokarmowego. Ponadto, określenie struktur, w jakich betalainy występuję po wchłonięciu z żołądka w krwioobiegu, umożliwi podjęcie dalszych badań wyjaśniających potencjalnie korzystny wpływ betalain na organizm człowieka" - dodał.

Burak ćwikłowy jest powszechnie uprawianym warzywem w Polsce. Jego plony szacuje się na około 314 tys. ton rocznie. Burak ćwikłowy jest ceniony przez konsumentów głównie ze względu na walory smakowe. Posiada on również wiele zalet dietetycznych, ponieważ jest bogatym źródłem wielu witamin (C, B1, B2), składników mineralnych (K- potasu, Ca- wapnia, Mg- magnezu, Fe- żelaza) oraz szeregu składników biologicznie aktywnych, na czele z betalainami, którym przypisuje się korzystne oddziaływanie na organizm człowieka.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Technika
Dron niejedno ma oblicze (06-12-2015)

Zmierzą poziom wegetacji roślin, sprawdzą czy w lesie nie rozprzestrzenia się choroba, określą stan przewodów elektrycznych, a nawet pomogą w poszukiwaniu zaginionych w górach. To niektóre możliwości dronów, wyposażonych w system FENIX2, przygotowany przez absolwentów Politechniki Rzeszowskiej.

Nad wykorzystaniem dronów, czyli nowoczesnych latających systemów bezzałogowych, pracują inżynierowie lotnictwa oraz piloci samolotowi z zespołu FlyTech UAV. Założyciele firmy są absolwentami kierunku Lotnictwo i Kosmonautyka Politechniki Rzeszowskiej. Stworzyli, a teraz rozwijają, bezzałogowy system fotogrametryczny FENIX. To wielofunkcyjne narzędzie do gromadzenia wysokorozdzielczych zdjęć z powietrza, na bazie których m.in. geodeci będą mogli wykonywać specjalistyczne opracowania i bardzo dokładne pomiary.


Źródło: FlyTech UAV

System wypełnia niszę pomiędzy długotrwałymi pomiarami naziemnymi a wysokokosztowymi nalotami zdjęciowymi z samolotów załogowych. "Urządzenie oferuje możliwości typowych statków załogowych jest jednak zdecydowanie mniejsze, tańsze i prostsze w użyciu niż samolot załogowy. Jedną z wielu zalet naszych systemów jest możliwość jego konfiguracji w zależności od zastosowania. Dzięki temu możemy zmieniać sensory na pokładzie i dostosowywać samolot do konkretnych zadań" - mówi PAP inż. Michał Wojas z FlyTech.

Zestawem bazowym, czyli podstawową wersją wyposażenia drona zespołu FlyTech, jest aparat światła widzialnego, służący do robienia zdjęć. Na podstawie takich fotografii można tworzyć mapy lub modele 3D terenu będące zespołem przetworzonych zdjęć lotniczych, ale też zwykłe mapy topograficzne. "Na pokładzie można zamontować też kamerę multispektralną, która może robić zdjęcia w konkretnej barwie światła. Dzięki temu jesteśmy w stanie stworzyć wskaźnik jakości wegetacji roślin na polach uprawnych. Z map wegetacyjnych często korzystają rolnicy, którzy chcą sprawdzić jakość swoich plonów. Mapy wskażą im też miejsca, w których muszą oni dorzucić więcej nawozu, aby uzyskać lepsze plony" - wyjaśnia rozmówca PAP.

Na podstawie wykonywanych zdjęć można też badać jakość drzewostanu. "Lasy Państwowe korzystają z takich usług, aby badać stan drzew. Na takich mapach widać wyraźnie, czy przypadkiem w lesie nie rozprzestrzenia się jakaś choroba" - tłumaczy Michał Wojas.

Kolejnym sensorem jest kamera termowizyjna, którą montuje się skierowaną pionowo w dół. Na podstawie jej wskazań inżynierowie mogą wykryć np. wyciek gazu pod ziemią. Mogą też sprawdzić, w którym miejscu płonie pokopalniana hałda. "Na Śląsku jest bardzo dużo takich hałd pokopalnianych, które bardzo często płoną. Kamienie znajdujące się wewnątrz hałdy często trą o siebie, wydzielając ciepło. Dochodzi do tego, że hałda pod ziemią może się zapalić. Choć nie widać tego na zewnątrz, to taki pożar jest bardzo niebezpieczny. Chodząc po takiej hałdzie można po prostu wpaść do środka. Dlatego właściciele hałd mają obowiązek gaszenia tego typu pożarów i dbania o hałdy, aby nie dochodziło do groźnych sytuacji. Przeprowadzanie odpowiednich badań zleca Główny Instytut Górnictwa. My - na podstawie zdjęć zrobionych przez drona - możemy zrobić mapy termalne i wskazać, w którym miejscu należy rozkopać hałdę, aby ugasić pożar" - zaznacza inżynier.

Od ponad roku absolwenci Politechniki Rzeszowskiej współpracują z Górskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym, biorąc udział w akcjach poszukiwawczych. "Braliśmy udział już w kilku takich akcjach, w tym jednej zagranicznej. Pojechaliśmy do Chorwacji na poszukiwania zaginionego w górach Polaka" - wyjaśnia Wojas.

System FENIX, robiąc zdjęcia, może od razu podać współrzędne miejsca, gdzie znajduje się poszukiwana osoba. Może też wskazać ratownikom szybką drogę dojazdu do tego miejsca. "Współpracując z GOPR nie implementujemy tylko jednego systemu, ale dobieramy odpowiednią technologię do panujących warunków i próbujemy stworzyć spójne zasady działania. Choć technologia bezzałogowców jest już rozwinięta, to nie ma odpowiednich procedur do tego, aby umiejętnie je wykorzystać. Tworzymy więc te procedury od zera, aby drony można było wykorzystywać w poszukiwaniach i ratownictwie na szerszą skalę" - opisuje rozmówca PAP.

Oblot dronem powierzchni jednego kilometra kwadratowego trwa około godziny. Więcej czasu zajmuje sama obróbka danych, która czasami może trwać nawet kilka dni. "Im dokładniejsze pozycjonowanie mapy w przestrzeni, tym dłużej trwa obróbka zdjęć, bo komputer musi przetworzyć więcej danych" - opisuje inż. Wojas.

Pomysł firmy FlyTech UAV komercjalizuje fundusz INFINI - jeden z kilku funduszy kapitału zalążkowego, komercjalizującego efekty projektów badawczych we wczesnej fazie rozwoju.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Medycyna
Polski płyn do przechowywania narządów do przeszczepu (06-12-2015)

Płyn do przemywania i przechowywania narządów pobieranych do przeszczepów opracowali naukowcy związani ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym w Katowicach. Jak podkreślają, polski produkt w niczym nie ustępuje importowanym, a jest o połowę tańszy.

Płyn Biolasol jest przezroczystym, bezbarwnym lub lekko żółtym roztworem, przeznaczonym do przemywania i przechowywania serca, wątroby, trzustki i nerek.

"Po pobraniu stosuje się płyn do przepłukania i schłodzenia narządu. Skład spowalnia negatywne procesy zachodzące w tym narządzie, stabilizuje go" - wyjaśnił w rozmowie z PAP twórca płynu prof. Florian Ryszka z produkującej go firmy Biochefa.

Preparat stosował już z powodzeniem prof. Lech Cierpka, konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii klinicznej i ordynator oddziału chirurgii ogólnej, naczyniowej i transplantacyjnej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. A. Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

"Jest bardzo dobry, nie widzimy żadnej różnicy jeśli chodzi o skuteczność płukania i prezerwacji w porównaniu ze znacznie droższymi preparatami importowanymi. Jeśli uda się ten środek wypromować, to będzie polski sukces" - podkreślił prof. Cierpka.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Różności
100 tysięcy artykułów nauk humanistycznych w otwartym dostępie dzięki BazHum (06-12-2015)

Humanistyczne czasopisma naukowe dostępne w sieci. 100 tysięcy artykułów w otwartym dostępie dzięki BazHum, przygotowanym przez Muzeum Historii Polski.

BazHum to pełnotekstowa baza polskich naukowych czasopism humanistycznych i społecznych. Baza rejestruje całą zawartość czasopism - od pierwszych numerów do bieżących.

BazHum jest narzędziem wspierającym badania naukowe i edukację. Dzięki umieszczaniu pełnej zawartości czasopism w bazie znacznie prostsze jest pozyskiwanie, porządkowanie, agregowanie i przekazywanie wartościowych informacji. BazHum otwiera dostęp do treści naukowych w Internecie, udostępniając zawartość czasopism w formie cyfrowej wraz z opisami bibliograficznymi.

Wydawcy czasopism udzielają licencji niewyłącznych i nie są obarczani żadnymi kosztami związanymi z digitalizacją i udostępnieniem treści. Równolegle z bazą pełnotekstową, pod adresem bazhum.pl działa baza bibliograficzna naukowych czasopism humanistycznych i społecznych. W bazie bibliograficznej znajduje się obecnie 600 czasopism, zawierających ponad 430 000 artykułów.

Chemia
Unikalny symulator procesów chemicznych ARUZ pozytywnie przeszedł testy (02-12-2015)

Zbudowany w łódzkim Technoparku Analizator Rzeczywistych Układów Złożonych (ARUZ) pozytywnie przeszedł testy i jest gotowy do podjęcia pracy. Warte ponad 20 mln zł urządzenie może - zdaniem specjalistów - zrewolucjonizować badania naukowe.

We wtorek wiceprezydent Łodzi Marek Cieślak poinformował o oficjalnym przekazaniu analizatora przez wykonawcę - firmę Ericpol - Technoparkowi Łodź.

"To jest zupełnie nowa jakość, którą chcemy się chwalić, udostępniać ją i na niej zarabiać. Mówimy o przedsięwzięciu unikatowym w skali światowej, którą zawdzięczamy polskiej myśli technicznej, bo ARUZ to wymyślony przed laty projekt nieżyjącego już chemika z Politechniki Łódzkiej prof. Tadeusza Pakuły" - podkreślił Cieślak.


Laboratorium Symulacji Molekularnych. ARUZ - Analizator Rzeczywistych Układów Złożonych, został zaprezentowany w łódzkim Technoparku. Analizator, nad którym prace trwały 14 lat, będzie wchodził w skład Laboratorium Symulacji Molekularnych. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowski 24.11.2015

Uważany za największe tego typu urządzenie na świecie analizator procesów chemicznych waży 52 tony i ma kształt walca o wysokości 4,5 oraz średnicy 16 metrów. Za jego moc obliczeniową odpowiada 30 tys. równolegle pracujących układów FPGA rozmieszczonych na 20 panelach. Ze względu na sąsiedztwo portu lotniczego ARUZ zamknięty jest w kabinie ekranującej, tzw. klatce Faradaya. Budowa ARUZ-a wymagała wzniesienia specjalnego budynku w BioNanoParku+ na terenie Technoparku.

"ARUZ jest nowatorskim urządzeniem, które nie posiada swojego odpowiednika nigdzie na świecie. Rozmach tego projektu można wyrazić poprzez kilka liczb: mamy ok. 30 tys. układów logicznych tzw. bramek FPGA, ponad 80 tys. kabli o długości 100 km i wadze 6 ton oraz 1,2 tys. zasilaczy. W ciągu roku udało się skompletować miliardy części elektronicznych i zmontować z nich ponad 3 tys. płytek. Układy elektroniczne przystosowane są do realizacji algorytmu DLL prof. Pakuły" - wyjaśnił dyrektor projektu Adam Włodarczyk z firmy Ericpol.

Jak dodał Włodarczyk, algorytm DLL ułatwia określenie tworzenia się wiązań molekuł i może służyć np. do badania polimeryzacji cieczy prostych i złożonych. Algorytm jest w stanie symulować ok 1,6 mln molekuł w czasie rzeczywistym. "Jesteśmy dzięki niemu w stanie prześledzić krok po kroku oddziaływania zachodzące pomiędzy poszczególnymi molekułami. ARUZ może znaleźć zastosowanie m.in. w przemyśle farmaceutycznym czy chemicznym; wszędzie tam, gdzie istnieje konieczność zbadania procesu tworzenia się danego związku" - dodał.

Analizator umożliwia symulacje przebiegu reakcji chemicznych w skomplikowanych układach molekularnych i biologicznych oraz złożonych zjawisk fizykochemicznych. Zdaniem Włodarczyka, przeprowadzone testy dowiodły, iż potrafi on wykonywać obliczenia co najmniej tysiąc razy szybciej niż dostępne obecnie superkomputery. Oznacza to, że przy użyciu ARUZ-a badania, które zajmują np. trzy miesiące, trwać będą ok. dwa tygodnie.

"Słowo 'obliczenia' trzeba traktować tutaj umownie, bo ARUZ nie jest komputerem, lecz 'maszyną dedykowaną', czyli maszyną opartą o układy FPGA, a więc zestawy bramek logicznych, które konfigurujemy stricte pod algorytm" - wyjaśnił dr Krzysztof Hałagan z Politechniki Łódzkiej.

Obecnie ARUZ pracuje na algorytmie DLL. "Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w przyszłości - jeśli będą zainteresowani klienci z projektami badawczymi - wyczyścić maszynę jednym przyciskiem i wprowadzić całkowicie nowy algorytm, inaczej definiując połączenia elektryczne w układach. Zatem maszynę dedykujemy pod kątem algorytmu, dlatego nie powinniśmy mówić o obliczeniach, a raczej o przepływie sygnałów, które definiują dany problem. Dlatego też ARUZ jest szybszy od +klasycznego+ komputera, który zużywa dużo mocy obliczeniowej m.in. na przydzielanie pamięci, sekwencje zadań" - dodał Hałagan.

Prezes Technoparku Łódź dr Bogdan Wasilewski zaznaczył, że do rozpoczęcia komercyjnej działalności ARUZA niezbędne jest stworzenie algorytmów, które pozwolą na pełne wykorzystanie jego potencjału badawczego. Urządzeniem interesują się już firmy z branży chemicznej, farmaceutycznej, medycznej oraz wojskowej.

W styczniu przyszłego roku w łódzkim Technoparku nastąpi otwarcie nowego budynku BioNanoParku, w którym - obok ARUZ-a - rozpocznie działalność sześć nowoczesnych laboratoriów wyspecjalizowanych w bio- i nanotechnologii. Łączny koszt inwestycji ma wynieść 178 mln zł, z czego 85 proc. pochodzi z funduszy UE.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Informatyka
Li-Fi to sto razy szybsze świetlne Wi-Fi (01-12-2015)

Nowa szybka metoda przesyłania danych zamiast fal radiowych wykorzystuje światło widzialne - informuje serwis BBC News.

Technologia opracowana przez estoński start-up Velmenni została niedawno przetestowana w warunkach biurowych. Jak się okazało, w praktyce Li-Fi pozwala osiągnąć prędkość przesyłu do 1 gigabita na sekundę - sto razy większą niż w przypadku radiowej technologii Wi - Fi. W warunkach laboratoryjnych udało się osiągnąć nawet 224 gigabity na sekundę.

Do nawiązania łączności Li-Fi wystarczy odpowiednie źródło światła (żarówka LED), połączenie z internetem i fotodetektor. Żarówki LED oświetlające pomieszczenie migoczą z bardzo dużą częstotliwością, pozwalającą na szybki przesył danych odbieranych przez fotodetektor.

Technologia ma jednak wady - przede wszystkim nie da się jej używać poza pomieszczeniami, w bezpośrednim świetle słonecznym, które zakłóca sygnał. Poza tym w odróżnieniu od fal radiowych światło nie przenika ścian. Nie można także stworzyć kilku niezależnych sieci w jednym pomieszczeniu. Dlatego Li-Fi będzie raczej uzupełnieniem, zwiększającym możliwości istniejących sieci Wi-Fi - zwłaszcza na gęsto zabudowanych obszarach czy w miejscach, gdzie Wi-Fi mogłoby powodować zakłócenia - na przykład w szpitalach czy samolotach.

Wypowiadając się dla International Business Times, szef firmy Deepak Solanki powiedział, że Li-Fi może trafić na rynek w ciągu 3-4 lat.

Termin "Li- Fi" stworzył prof. Harald Haas z Edinburgh University, który zaprezentował znacznie wolniejszą wówczas technologię na konferencji Ted (Technology, Entertainment and Design) w roku 2011. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Materiałoznawstwo
Naukowcy wytworzyli nową, zaskakującą odmianę tlenku żelaza (30-11-2015)

Naukowcy z Krakowa wytworzyli i przebadali nową odmianę tlenku żelaza, zaskakującą cechami dotąd nieobserwowanymi w żadnym materiale. Nowy tlenek może być interesujący dla spintroniki, a także przy konstruowaniu różnego typu czujników i detektorów.

Tlenki żelaza występują w przyrodzie w wielu odmianach, często znacznie różniących się między sobą pod względem struktury i właściwości fizycznych. "Nowa odmiana tlenku żelaza (FeO) to metaliczny kryształ praktycznie bez defektów, z unikatowym konglomeratem cech elektrycznych i magnetycznych oraz atomami mogącymi drgać tak, jakby liczba wymiarów została zredukowana" - informuje w przesłanym komunikacie Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii.


Komputerowa wizualizacja pojedynczej warstwy nowej odmiany tlenku żelaza, osadzonej na podłożu platynowym. Atomy żelaza w kolorze brązowym, atomy tlenu w kolorze błękitnym. (Źródło: IFJ PAN)

Niezwykły materiał wytworzyli, wymodelowali i przebadali fizycy Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego KNOW w Krakowie, w skład którego wchodzą m.in. Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN), Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni PAN (IKiFP PAN) i Wydział Fizyki i Informatyki Stosowanej Akademii Górniczo-Hutniczej (WFiIS AGH).

"Nasz nowy materiał nie jest izolatorem, jak większość tlenków, lecz metalem. Tak rzadkie dla tlenków połączenie właściwości elektrycznych i magnetycznych powoduje, że może być interesujący dla spintroniki, a także przy konstruowaniu różnego typu czujników i detektorów" - wyjaśnia kierownik Zakładu Komputerowych Badań Materiałów IFJ PAN dr hab. Przemysław Piekarz.

"Modelowaniem materiałów, w tym różnych odmian tlenku żelaza, zajmujemy się od lat. Nasze modele, konstruowane w oparciu o podstawowe zasady mechaniki kwantowej i fizyki statystycznej, pozwalają wyznaczać położenie atomów w sieci krystalicznej i umożliwiają przewidywanie właściwości elektrycznych, magnetycznych czy termodynamicznych materiału" - tłumaczy dr hab. Piekarz.

Specjalnością krakowskich teoretyków są badania dynamiki sieci krystalicznych, pozwalające ustalać, jak drgają atomy w krysztale danego materiału. Jednym z podstawowych narzędzi pracy jest tu program PHONON, stworzony i rozwijany przez prof. dr. hab. Krzysztofa Parlińskiego (IFJ PAN).

"Nasz model zawierał warstwę atomów tlenu i żelaza o monoatomowej grubości, osadzoną na podłożu z platyny. Atomy w monowarstwie były ułożone w strukturę heksagonalną, przypominającą plaster miodu" - opisuje dr Piekarz. Modelowana warstwa tlenku żelaza okazała się pofałdowana: każdy atom żelaza był tu otoczony trzema atomami tlenu, znajdującymi się odrobinę dalej od podłoża niż żelazo.

Obliczenia przeprowadzone dla pojedynczej monowarstwy pozwoliły ustalić, jakie drgania będą wykonywały atomy w sieci krystalicznej przy różnych energiach. Przewidywania teoretyczne skonfrontowano z rzeczywistością dzięki grupie prof. dr. hab. Józefa Koreckiego (IKiFP PAN i AGH). Nie tylko opracowała ona technologię wytwarzania próbek z wieloma monowarstwami tlenku żelaza na podłożu platynowym, ale także w ciągu kilku lat przeprowadziła za pomocą synchrotronu ESRF w Grenoble szereg pomiarów ich właściwości.

Eksperymenty w synchrotronie w Grenoble pozwoliły stwierdzić, że dane z pomiarów dotyczące drgań atomów w sieci krystalicznej nowej odmiany tlenku żelaza świetnie zgadzają się z modelem teoretycznym. Analiza wyników dla próbek o różnej liczbie warstw przyniosła jednak coś więcej niż tylko samo potwierdzenie poprawności opisu teoretycznego.

Tlenek żelaza zwykle tworzy sieci krystaliczne, w których atomy są rozmieszczone w narożnikach sześcianu (taką strukturę ma m.in. wustyt, a z innych substancji - sól kuchenna). Spodziewano się, że po naniesieniu kolejnych warstw FeO taka sześcienna struktura wyłoni się samoczynnie. Tymczasem analiza drgań atomów w sieci krystalicznej próbek wykazała, że układy liczące nawet kilkanaście monowarstw nadal zachowują budowę heksagonalną. Oznacza to, że krakowskim naukowcom udało się wytworzyć nową odmianę tlenku żelaza, o różnej od dotychczasowych strukturze krystalicznej.

Kolejne pomiary wykazały, że gdy liczba monowarstw liczy od sześciu do dziesięciu, atomy żelaza w nowym krysztale wykazują dalekozasięgowe uporządkowanie magnetyczne. To niecodzienna cecha, ponieważ podstawowa odmiana tlenku żelaza jest antyferromagnetykiem, w którym momenty magnetyczne atomów żelaza w różnych miejscach są zorientowane w przeciwnych kierunkach, a więc substancja jako całość nie jest namagnesowana. Tymczasem właściwości magnetyczne nowej odmiany FeO są widoczne nawet w temperaturze pokojowej.

"Od wielu lat trwają poszukiwania materiałów do budowy urządzeń spintronicznych. Przyrządy te wykorzystują nie tylko transport ładunku, czyli prąd elektryczny, ale również transport spinu elektronu odpowiedzialnego za właściwości magnetyczne" - przypomina dr Piekarz.

Szczególnie ciekawa okazała się jednak analiza drgań atomów w zależności od liczby warstw FeO na platynie. Dla jednej lub dwóch warstw ruch atomów ma charakter dwuwymiarowy. Gdy liczba warstw wynosi sześć lub więcej, atomy drgają jak w typowym krysztale trójwymiarowym. W badanych dotychczas materiałach charakter drgań był ściśle związany z wymiarowością układu. Tymczasem w nowej odmianie tlenku żelaza przy trzech, czterech i pięciu warstwach atomy okazały się drgać w sposób pośredni, odpowiadający ułamkowym liczbom wymiarów.

"Mamy do czynienia z pierwszym materiałem, w którym charakter drgań atomów stopniowo przechodzi od dwuwymiarowego do trójwymiarowego. Podobny efekt, choć przewidywany teoretycznie, nie był dotychczas obserwowany w żadnej substancji" - stwierdza dr Piekarz.

Grupa z IFJ PAN była odpowiedzialna za komputerowe symulacje materiałowe. Zespół z IKiFP PAN i WFiIS AGH, który był inicjatorem badań, zrealizował część eksperymentalną, obejmującą m.in. wytworzenie warstw nowego tlenku żelaza i doświadczalne poznanie jego właściwości. W pracach brali udział również fizycy z Europejskiego Centrum Promieniowania Synchrotronowego (European Synchrotron Radiation Facility, ESRF) w Grenoble, Uniwersytetu Sorbona w Paryżu i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Badania nad nową odmianą tlenku żelaza, sfinansowane z grantów Narodowego Centrum Nauki, opisano w znanym czasopiśmie fizycznym "Physical Review Letters". Informacja prasowa jest dostępna w serwisie EurekAlert!.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Archeologia
Srebrną biżuterię sprzed tysiąca lat znaleziono w Czermnie (28-11-2015)

Bogaty zbiór srebrnej biżuterii z okresu od IX do XIII w., znalezionej podczas wykopalisk w Czermnie na Lubelszczyźnie, zaprezentowano w środę w Lublinie. Według naukowców znaleziska świadczą o początku państwowości Polski i Rusi.

W dzisiejszym Czermnie, zdaniem archeologów, mógł znajdować się główny ośrodek Grodów Czerwieńskich, o które toczyli walki polscy Piastowie z władcami ruskiego Kijowa.

"Mamy namacalny dowód czasów, kiedy zaczynała się historia Polski i Rusi. Te przedmioty, gdy ostatni raz ktoś na nie patrzył, ukrywając je w ziemi, to wtedy być może żył Bolesław Chrobry albo Włodzimierz Wielki. W czasie ekspansji państwa Piastów, a z drugiej strony Rusi Kijowskiej, te tereny zaczynają być ważne. Powstają grody, pojawia się elita, bo tych ozdób nie nosili prości ludzie" - powiedział prof. Marcin Wołoszyn z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który kieruje badaniami w Czermnie.


Wyroby jubilerskie datowane na okres IX-XIII wieku zaprezentowane na zamkniętym pokazie w bibliotece Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz

Wołoszyn podkreślił, że część znalezionych ozdób wywodzi się z kultury wschodniosłowiańskiej, inne zaś z zachodniosłowiańskiej. "Po raz pierwszy widzimy, że elity, które tutaj mamy u schyłku X wieku, mają kontakty tak ze światem zachodnich Słowian, tych schrystianizowanych przez Rzym, jak i ze światem Słowian wschodnich, tych schrystianizowanych przez Konstantynopol. Powstaje intrygujące pytanie: czy bardziej mamy tu związki z Rusią czy związki z Polską? Nie ma na to prostej odpowiedzi" - dodał Wołoszyn.

Prof. Andrzej Kokowski z UMCS podkreślił, że znaleziono przedmioty o bardzo wysokiej wartości artystycznej. "Ta biżuteria musiała być wykonana przez mistrzów, którzy szkolili się w najznakomitszych warsztatach ówczesnego czasu. Tu wskazujemy zwykle na Bizancjum, bo to było wtedy centrum, poza Hiszpanią, które kreowało kanony piękna" - powiedział.

"Ci, którzy wytworzyli tę biżuterię musieli być mistrzami najwyżej klasy światowej. Najprawdopodobniej wyroby zostały tu przywiezione, ale nie zdziwiłbym się, gdyby były wykonane na miejscu, ponieważ tam był już taki potencjał" - dodał Kokowski.


Wyroby jubilerskie datowane na okres IX-XIII wieku zaprezentowane na zamkniętym pokazie w bibliotece Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz

Znaleziska odkryte zostały w tym i ubiegłym roku. W grobie, zlokalizowanym na miejscu wału obronnego, odkryto kilkanaście srebrnych ozdób głowy, między innymi zausznice z XII i XIII wieku, które prawdopodobnie umieszczone były w skórzanym woreczku. Archeolodzy przypuszczają, że ten grób związany jest z końcem istnienia umocnionej osady. Rozkopano dopiero jego część, prace tam będą kontynuowane. Znaleziono w nim szkielet mężczyzny, ale ozdoby były kobiece.

Dwa inne skarby świadczą o początku grodu w Czermnie. Kilkadziesiąt ozdób, w tym duża lunula, czyli zawieszka o kształcie półksiężyca i duże paciory, puste w środku, pochodzą z drugiej połowy X w. Wśród nich znaleziono elementy zniszczone, bądź półfabrykaty biżuterii. Były ukryte w ziemi.

96 ozdób znalezionych zostało w lesie, gdzie ktoś zakopał je w glinianym garnku. Były tam srebrne lunule, paciory, kolczyki, a także paciorki z karneolu oraz ze szkła. Te wyroby pochodzą z IX i X wieku, ukryto je około 970 r.

Wszystkie skarby odkryto w promieniu kilometra od Czermna, w trakcie prac wykopaliskowych związanych z realizacją międzynarodowego projektu "Grody Czerwieńskie - złote jabłko polskiej archeologii". W projekcie uczestniczą naukowcy z Polski, Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Słowenii, Słowacji i Czech.

Znalezione przedmioty będą poddane badaniom laboratoryjnym i zabiegom konserwatorskim. Od maja przyszłego roku będzie można je oglądać w muzeum w Tomaszowie Lubelskim.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Krew dziecka "pamięta", czy matka paliła papierosy (27-11-2015)

Badania krwi dzieci do piątego roku życia mogą ujawnić ślady ekspozycji na dym papierosowy w okresie prenatalnym - informują naukowcy z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health. Ich wnioski przedstawia pismo "Environmental Research".

"Od dawna wiedzieliśmy, że w organizmie kumulują się ślady przeszłości. Ślady ekspozycji na ołów znajdują się na przykład w naszych kościach. Nie wiedzieliśmy jednak, że coś tak łatwo dostępnego do analizy jak krew może zawierać ślady nie tylko z okresu po narodzinach, ale także ekspozycji prenatalnej" - mówi autorka badań dr Daniele Fallin.

Badacze wzięli pod lupę próbki krwi pobrane od 531 dzieci do lat pięciu oraz przeprowadzili ankiety z ich matkami. Analizowane były zmiany epigenetyczne, tj. wpływające na ekspresję genów, lecz nie na ich sekwencję. Dwa lata wcześniej inny zespół naukowców ustalił, że ślady palenia papierosów podczas ciąży obecne były we krwi pępowinowej i dotyczyły zmian metylacji DNA w 26 lokalizacjach w obrębie genomu.

Podczas analizy próbek pobranych od dzieci do lat pięciu analogiczne zmiany epigenetyczne w 81 proc. przypadków pozwalały trafnie ustalić, czy matka paliła w czasie ciąży.

Naukowcy sądzą, że w przyszłości możliwe będzie wykrycie także innych rodzajów ekspozycji, np. na substancje toksyczne zawarte w plastiku czy wodzie, a także zbadanie ich wpływu na rozwój otyłości, autyzmu czy chorób serca. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Różności
Moncarz: mamy kopalnię diamentów, nie zostańmy z dziurą w ziemi (26-11-2015)

Branding polskiej myśli technicznej i polskiego produktu intelektualnego jest konieczny dla obrony przed intektualną kolonizacją Polski przez globalne firmy - uważa prof. Piotr Moncarz. Uczony wziął udział w obchodach 100-lecia nauczania w języku polskim na Politechnice Warszawskiej.

Zdaniem prof. Moncarza, sytuacja, w której polscy specjaliści pracują w działach badawczo-rozwojowych dużych koncernów, a doskonałe efekty ich pracy pozostają bez śladu informacji o tym, że zaangażowany był tam polski kapitał intelektualny, prowadzi do katastrofalnej kolonizacji Polski. "To tak, jakbyśmy mieli kopalnię diamentów, a ktoś przyjechał, zapłacił za wynajęcie działki i kopał te diamenty. A jak wykopie wszystkie, to sobie pojedzie. I zostaniemy z dziurą w ziemi" - obrazuje profesor Stanford.

Z jego obserwacji wynika, że popularną praktyką wśród globalnych firm technologicznych jest zakładanie "think tanków" w krajach, gdzie można zatrudnić specjalistów wysoko kwalifikowanch, ale mniej wymagających finansowo. W takich instytutach, centrach czy filiach pracuje kilkuset inżynierów, którzy rozwiązują jakiś problem dla macierzystej korporacji. Następnie zupełnie nowe rozwiązanie wykorzystywane jest w produkcie tej firmy i przez nią brandowane. Nikt nie informuje użytkowników systemu czy klientów, że innowacja powstała w Polsce, że wymyślili ją absolwenci naszych uczelni, w których społeczeństwo polskie inwestowało przez 30 lat. Profesor wskazuje takie struktury m.in. w Gdańsku, gdzie pracują najlepsi polscy programiści, czy w okolicach Rzeszowa, gdzie firmy z Doliny Lotniczej opracowują wycinkowe technologie dla rynkowych gigantów z tej branży.

"Owszem, dzięki takim firmom polscy pracownicy mają zatrudnienie, a do budżetu państwa wpływa podatek od ich zarobków. Ale to nie jest żadna łaska - wynagrodzenia te nie są porównywalne do tych, jakie korporacja musiałaby zapłacić we własnym kraju, a po drugie ludzie tej klasy nigdy nie byliby bezrobotni. Oczywiście nikt nas nie oszukuje, to normalna procedura, że ktoś przyjeżdża i buduje sobie takie ośrodki. I bardzo dobrze, my chcemy, żeby międzynarodowe korporacje do nas przyjeżdżały, ale chcemy też, żeby dzieliły się benefitami" - mówi Moncarz.

Jego zdaniem, największym potencjałem Polski jest jej zdolność intelektualna, szczególnie cenieni są nasi eksperci w technologiach i w naukach stosowanych. "Jeżeli nie stworzymy systemu, który będzie pokazywał, że polska zdolność intelektualna jest ceniona, ma osiągnięcia, istnieje w produktach itd., to będziemy stopniowo i po cichu sprzedawać to wszystko, w co zainwestowaliśmy, kształcąc studentów. A przy niżu demograficznym będziemy mieli coraz mniej do sprzedaży" - tłumaczy profesor.

Jego receptą jest upowszechnienie systemu przywodzącego na myśl rodzaj dżentelmeńskiej umowy między korporacją a jej polskim oddziałem badawczym. Nie chodzi o to, żeby opłacani, a więc wynajęci pracownicy byli właścicielami patentów, ale o to, żeby przy wdrażaniu innowacji informować, że została ona wypracowana w Polsce i żeby lokalny oddział mógł partycypować w części profitów, jakie firma zawdzięcza tutejszym twórczym umysłom.

Wykład prof. Moncarza został wygłoszony na konferencji "Innovation driven education" zorganizowanej w ramach projektu "MultiMEDIA - technologie, projektowanie artystyczne, zarządzanie". Obok lidera, w prace nad projektem zaangażowały się: Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Stowarzyszenie Intellectual Property Management Polska (IPM) oraz Norweski Uniwersytet Nauki i Technologii (NTNU) z Trondheim".

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ludzie nauki
Prof. Stanisław Gawroński wyróżniony nagrodą Miltona Gordona (24-11-2015)

Prof. Stanisław Gawroński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego otrzymał nagrodę Miltona Gordona podczas konferencji Międzynarodowego Towarzystwa Fitotechnologii, która odbyła się w amerykańskim stanie Kansas. Badacza uhonorowano za wkład w rozwój fitotechnologii.

"Nagroda ta jest najwyższym międzynarodowym wyróżnieniem w obszarze fitotechnologii, przyznawanym jednej osobie w roku i w przypadku prof. Gawrońskiego stanowi uznanie za wyróżniające się badania naukowe, prace dydaktyczną ze studentami oraz rozwój tej nowej dyscypliny" - informuje w przesłanym komunikacie Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego.

Na liście renomowanych naukowców nagrodzonych przez Międzynarodowe Towarzystwo Fitotechnologii są także dr Rufus Chaney (USA), dr Jerry Schnoor (USA), prof. Larry Erickson (USA), prof. Alan Baker (UK), prof. Nelson Marmirioli (IT), prof. Jaco Vangronsveld (BE), dr Michel Mench (FR).

Zainteresowania naukowe prof. Gawrońskiego dotyczą roślin. W pierwszych latach jego prace poświęcone były herbologii, a konkretnie odporności roślin na stosowane środki chemiczne do ich zwalczania. Mechanizm tego procesu, obecnie badany już na poziomie molekularnym, jest nadal intrygujący, gdyż rośliny, jako organizmy prowadzące osiadły tryb życia musiały, w trakcie ewolucji, wykształcić mechanizmy obronne, aby przeżyć.

"Osiągnięty w ostatnich dziesięcioleciach standard życia społeczeństwa w wielu przypadkach uzyskano kosztem środowiska naturalnego. Podczas analizy wywołanych przez człowieka zagrożeń stwierdzono, że jedyną grupą organizmów wyższych, które są w stanie przetrwać na bardzo toksycznych stanowiskach są rośliny. Jednym z bardziej interesujących wyników badań z tamtych lat było odkrycie, że te same mechanizmy, którymi rośliny degradują pestycydy są wykorzystywane również do degradacji innych zanieczyszczeń, które pojawiają się w wyniku działalności człowieka np. zanieczyszczenie gleb ropą naftową czy powietrza spalinami samochodowymi" - czytamy w komunikacie SGGW.

W następnych kilku latach rozwój tych badań na świecie stworzył w ramach biotechnologii środowiskowej nową dyscyplinę naukową zwaną fitoremediacją, której nazwa wywodzi się od greckiego wyrazu phyto - roślina i wyrazu remedium - odtrutka, środek przeciwko złu. Fitoremediacja wykorzystuje rośliny do oczyszczenia gleby, wody i powietrza. W pierwszych latach badania prowadzone pod kierunkiem prof. Gawrońskiego dotyczyły gleb zanieczyszczonych w tym szczególnie ołowiem i wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi (WWA).

Około 10 lat temu w Samodzielnym Zakładzie Przyrodniczych Podstaw Ogrodnictwa SGGW podjęto badania nad wykorzystaniem roślin do fitoremediacji powietrza w terenach zurbanizowanych. Właśnie pionierskie badania zespołu kierowanego przez prof. Gawrońskiego z zakresu fitoremediacji powietrza stanowiły podstawę do odznaczenia nagrodą Miltona Gordona.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365