Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.032.586 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 288 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Bądź filozofem, lecz wśród całej swej filozofii pozostań człowiekiem.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Astronomia
Na Marsie odkryto 'jezioro' ciekłej wody (26-07-2018)

Pod powierzchnią Czerwonej Planety obecna jest ciekła woda. O wynikach obserwacji prowadzonych za pomocą Sondy Mars Express poinformowała w środę Europejska Agencja Kosmiczna ESA.

Dane zebrane przez radar wysłanej przez ESA sondy Mars Express wskazują na to, że zbiornik ciekłej wody znajduje się pod warstwami lodu i pyłu w rejonie południowego bieguna Marsa.

Nie brak dowodów, że w przeszłości woda była obecna na powierzchni planety; świadczą o tym chociażby wyschnięte doliny rzek. Zarówno okrążające planetę sondy, jak i lądowniki oraz łaziki wykryły też wcześniej obecność minerałów, które mogą powstać tylko w obecności płynnej wody.


Artystyczna wizja dawnego Marsa oparta na danych geologicznych, Wikimedia

Jednak w ciągu 4,6 miliarda lat historii Marsa klimat znacznie się zmienił i płynna woda nie może dziś istnieć na jej powierzchni. Dlatego naukowcy szukają pod ziemią. Wcześniejsze dane uzyskane w ciągu 15 lat działania sondy Mars Express pozwoliły ustalić, że lód wodny występuje na biegunach planety i kryje się w warstwach przeplatanych pyłem.

Z badań prowadzonych na Ziemi wynika, że temperatura topnienia wody obniża się pod naciskiem lodowca. Także obecność soli może się przyczynić do obniżenia temperatury topnienia lodu i utrzymać wodę w stanie ciekłym nawet w temperaturach poniżej zera. Dlatego od dawna podejrzewano obecność ciekłej wody u podstawy polarnych czap lodowych.

Brakowało jednak bezpośrednich dowodów - teraz dostarczył ich pionierski radar MARSIS (Mars Advanced Radar for Subsurface and Ionosphere Sounding). Obsługujący go naukowcy rozwinęli nowe techniki badawcze, dostarczając więcej danych o wyższej rozdzielczości (wcześniej stosowane metody nie pozwoliłyby dokonać obecnego odkrycia).

Tego rodzaju radary wysyłają ku powierzchni planety impulsy radiowe, które przenikają grunt i ulegają odbiciu w sposób zależny od struktury i właściwości fizycznych podłoża.

Analiza danych dotyczących południowego bieguna Marsa wskazuje, że na badanym obszarze o szerokości 200 kilometrów leżące na przemian warstwy pyłu i lodu sięgają głębokości 1,5 kilometra. Szczególnie wyraźne odbicie radarowych sygnałów pod tymi osadami zaobserwowano w strefie szerokiej na 20 kilometrów. Dokładna analiza wskazuje, że chodzi o wodę w stanie ciekłym - na granicy cieczy i ciał stałych powstaje wyraźne echo. Prawdopodobnie woda jest zasolona i zawiera osady, a jej warstwa ma nie mniej niż kilkadziesiąt centymetrów (cieńsza nie zostałaby wykryta przez radar tego rodzaju). Zdaniem naukowców na Marsie może być więcej "kieszonek" z wodą.

Wystrzelona 2 czerwca 2003 sonda Mars Express będzie obchodzić 15 rocznicę orbitowania wokół Marsa 25 grudnia 2018.

Wyniki obserwacji przedstawiono w najnowszym numerze "Science" oraz na stronie ESA https://www.esa.int/Our_Activities/Space_Science/Mars_Express/Mars_Express_detects_liquid_water_hidden_under_planet_s_south_pole

PAP Nauka w Polsce

Astronomia
Wielka kumulacja: czerwony księżyc i opozycja Marsa (26-07-2018)

Dwa niezwykłe zjawiska astronomiczne - najdłuższe w tym stuleciu całkowite zaćmienie Księżyca i opozycję Marsa - będzie można zobaczyć jednego dnia, 27 lipca - powiedział PAP popularyzator astronomii Karol Wójcicki.

Jak powiedział Wójcicki, całkowite zaćmienie Księżyca powinno być widoczne dla większości mieszkańców Polski, a do jego obserwacji nie potrzeba żadnych instrumentów optycznych. W sumie zjawisko potrwa niemal 1 godzinę 43 minuty i będzie najdłuższe w tym stuleciu. Następnie równie długie całkowite zaćmienie Srebrnego Globu wypadnie w 2123 roku.

Astronomiczny spektakl rozpocznie się 27 lipca wieczorem. "Księżyc wzejdzie w Polsce około godziny 20:30 i już wtedy będzie rozpoczynała się faza częściowa tego zjawiska. Na fazę całkowitą - tę najciekawszą - będziemy musieli poczekać mniej więcej do godziny 21:30" - opisał popularyzator.

Czego mogą się spodziewać obserwatorzy? "Księżyca w pełni, który świeci dużo słabiej w fazie całkowitej - może być wręcz ledwo widoczny na tle ciemnego nieba, ale z pewnością będziemy mogli dostrzec jego krwawo-czerwoną barwę i taki stan utrzyma się mniej więcej do północy czasu lokalnego w Polsce" - powiedział Wójcicki.

W czasie całkowitego zaćmienia Księżyca, gdy Srebrny Glob zacznie przechodzić przez cień naszej planety, będzie można zauważyć, jak jego tarcza powoli ciemnieje. "W pewnym momencie ten cień staje się coraz bardziej czerwony. Dzieje się tak dlatego, że im głębiej Księżyc wchodzi w cień naszej planety, tym więcej pada na niego światła przefiltrowanego przez ziemską atmosferę" - tłumaczył rozmówca PAP.


Mars, Wikimedia

Tej samej nocy będzie można zobaczyć również opozycję Marsa. Czerwona Planeta znajdzie się dokładnie po przeciwległej stronie Ziemi, co Słońce. Według Wójcickiego to będą najlepsze warunki do obserwacji Marsa w tym roku.

"Warto jednak dodać, że 3 dni później, w okolicach 30-31 lipca Mars znajdzie się najbliżej naszej planety od 2003 roku. Będziemy mieli więc do czynienia z tzw. wielką opozycją Marsa, w czasie której Mars będzie nie tylko miał duże rozmiary kątowe na niebie, ale jednocześnie będzie jednym z najjaśniejszych obiektów na niebie, zaraz po Słońcu, Księżycu i planecie Wenus" - mówił.

Zjawisko będzie można obserwować praktycznie przez całą noc, nisko nad południowym horyzontem. "Nawet ktoś, kto nigdy nie obserwował nieba, nie będzie miał problemu z rozpoznaniem, że jest to właśnie Mars, bo nie bez powodu nazywamy go Czerwoną Planetą. Mars w nocy będzie świecił bardzo silnym pomarańczowo-czerwonym blaskiem" - tłumaczył popularyzator.

Wójcicki zwrócił uwagę, że Mars w odróżnieniu od innych punktów na niebie, które będą go otaczały, a z których niektóre będą czerwone, nie będzie migotał. "Gwiazdy wszystkie mrugają, tak jakby puszczały do nas oko, planety tego nie robią, świecą blaskiem stałym i niezmiennym" - wyjaśnił.

Dodał, że miłośnicy astronomii wyczekują zwykle czasu opozycji, bo najlepiej w tym okresie obserwuje się planety na nocnym niebie, a przy pomocy teleskopu można zdecydowanie lepiej dostrzec szczegóły powierzchni takich planet. Zwrócił jednak uwagę, że naukowcy z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA i miłośnicy astronomii na całym świecie zauważają, że od kilku tygodni na Marsie zaczęły się dosyć silne burze piaskowe, które mogą uniemożliwić dostrzeżenie szczegółów powierzchni planety.

Rozmówca PAP zachęcał, by jednak mimo wszystko skierować teleskop w stronę tego punktu na niebie. "Jest szansa, że bez większych trudności dostrzeżemy nie tylko czerwoną powierzchnię Marsa, choć większości przysypaną pyłem, ale też będziemy mogli zobaczyć białe czapy polarne składająca się głównie z dwutlenku węgla i zamarzniętej wody, które nawet przy pomocy amatorskiej teleskopów będą w zasięgu wzroku miłośników astronomii" - powiedział.

PAP - Nauka w Polsce

Neuronauki
Stres reguluje tempo dojrzewania mózgu (01-07-2018)

Poszczególne części mózgu człowieka dojrzewają szybciej lub wolniej w zależności od tego, czy doświadczył on w swoim życiu wzmożonego stresu - oraz kiedy to nastąpiło - wynika z badania opublikowanego w "Scientific Reports".

Naukowcy z Uniwersytetu im. Radbouda w Nijmegen (Holandia) ustalili, że u osób, które wychowywały się w stresujących okolicznościach (do czasu ukończenia 5 roku życia), specyficzne obszary mózgu - kora przedczołowa i ciało migdałowate - dojrzewają w okresie adolescencji szybciej, niż u osób, które we wczesnym dzieciństwie nie były zmuszone do radzenia sobie z tego typu sytuacjami. Z kolei u osób, które ze wzmożonym stresem zetknęły się dopiero w wieku nastoletnim (14-17 lat) mózg, a zwłaszcza hipokamp i kora przedczołowa, dojrzewają wolniej.

Kora przedczołowa, hipokamp i ciało migdałowate to elementy mózgu związane z funkcjonowaniem społecznym i regulacją emocjonalną organizmu. W poprzednim badaniach wykazano, że są one szczególnie podatne na działanie stresu. Dojrzewanie tych obszarów mózgu w okresie adolescencji polega na zanikaniu zbędnych połączeń pomiędzy neuronami oraz wzmacnianiu tych, które wydają się najbardziej istotne z punktu widzenia dalszego życia.

Zgodnie z teorią biologii ewolucyjnej szybsze dojrzewanie połączeń nerwowych na skutek doświadczania wczesnodziecięcego stresu jest procesem naturalnym, służącym przetrwaniu w trudnych warunkach środowiskowych. Niestety szybsze dojrzewanie struktur mózgowych powoduje usztywnienie wzorców reagowania, przez co człowiek staje się na co dzień mniej elastyczny. Zdaniem specjalistów stres zwiększa też ryzyko rozwoju cech charakterystycznych dla osobowości antyspołecznej.

W badaniu (Nijmeegse Longitudinale Studie), które rozpoczęło się w 1998 roku, uczestniczyło początkowo 129 rocznych maluchów i ich rodzice. Przez prawie 20 lat naukowcy obserwowali zachodzące pomiędzy nimi interakcje. Śledzili również kontakty małych badanych z przyjaciółmi, kolegami z klasy i innymi rówieśnikami. Do badania mózgu wykorzystywali obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego (MRI).

O wynikach badania można przeczytać pod adresem: https://www.nature.com/articles/s41598-018-27439-5

PAP Nauka w Polsce

Nauki o Ziemi
Suwałki, Syberia, Alaska - łączy je wieczna zmarzlina. Suwalska anomalia termiczna (24-06-2018)

Powszechnie wiadomo, że im głębiej wwiercamy się w skorupę ziemską tym skały są bardziej gorące. Są jednak takie niezwykłe miejsca na kuli ziemskiej gdzie ta zasada nie obowiązuje. Taki fenomen przyrodniczy, unikatowy w skali europejskiej, mamy na Suwalszczyźnie, w okolicach Udrynia i Szypliszek. W latach siedemdziesiątych zeszłego stulecia zauważono, że we wszystkich odwiertach w tym rejonie, temperatura zamiast rosnąć wraz z głębokością - paradoksalnie maleje!

Dr Jan Szewczyk z Państwowego Instytutu Geologicznego postawił w 2002 r. hipotezę, że bezpośrednią przyczyną tego zjawiska jest długotrwałe oddziaływanie zlodowaceń, zwłaszcza ostatniego - zlodowacenia Wisły, które rozpoczęło się 115 tys. lat temu, a zakończyło 13 tys. lat temu. Według badacza efekt nie wystąpił by jednak w takiej skali, gdyby nie budowa podłoża geologicznego. Stosunkowo płytko pod powierzchnią terenu występują tu bowiem skały magmowe zwane anortozytami, które cechuje wyjątkowo niska zawartość izotopów promieniotwórczych, stąd strumień ciepła geotermicznego docierający do powierzchni ziemi jest w tym rejonie wyjątkowo niski. Dr Szewczyk nie wykluczył nawet przetrwania aż do naszych czasów wiecznej zmarzliny, która w czasie zlodowacenia sięgała do powierzchni terenu, a obecnie po długim okresie ocieplenia, przetrwała ok. 300 - 400 m pod ziemią.

Aby dokładniej zbadać to zjawisko Państwowy Instytut Geologiczny zaproponował wykonanie specjalnego otworu badawczego w obrębie anomalii. W lipcu 2010 taki otwór odwiercono w ramach szerszego tematu badawczego pt. "Zintegrowany program płytkich wierceń badawczych dla rozwiązania istotnych problemów geologicznych Polski", którego twórcą i pierwszym kierownikiem był doc. dr hab. Jerzy Nawrocki, dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego. Obecnie program jest kierowany przez dr Olgę Rosowiecką. Projekt badań, zatwierdzony przez Ministerstwo Środowiska, finansowany był ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wykonawcą odwiertu było Śląskie Towarzystwo Wiertnicze "Dalbis" z Radzionkowa. Nadzór geologiczny sprawował mgr Marcin Honczaruk z Państwowego Instytutu Geologicznego.

Wiercenie, o głębokości całkowitej 450 m, ukończono 24 lipca 2010 r. Po przerwie w pracach, koniecznej dla częściowego ustabilizowania temperatury skał, 26 lipca specjaliści z przedsiębiorstwa "Geofizyka Kraków - BGW w Zielonej Górze" przeprowadzili badania geofizyczne - przede wszystkim dokładne pomiary temperatury. Wyniki przerosły najśmielsze oczekiwania naukowców: na głębokości 357 m temperatura skokowo spadła do wartości +1,2oC! Biorąc pod uwagę, że otwór wciąż nie był stabilny termicznie, można było już wtedy przypuszczać, że mamy do czynienia z wieczną zmarzliną.

Na głębokości 398 metrów założono filtr, umożliwiający opróbowanie warstwy wodonośnej piaskowców kredy dolnej. Podczas próbnego pompowania uzyskano krystalicznie czystą, bardzo nisko zmineralizowaną wodę o temperaturze na wypływie zaledwie 1,9oC.

3 sierpnia, po dalszym termicznym ustabilizowaniu otworu, ponownie przeprowadzono badania geofizyczne. Tym razem na głębokości 356 metrów odnotowano niewiarygodnie niską temperaturę +0,07oC. Tego nikt w Instytucie się nie spodziewał - z całą pewnością można teraz stwierdzić, że na Suwalszczyźnie odkryto kopalną wieczną zmarzlinę sprzed 13 tysięcy lat - najzimniejsze skały w Europie! Co więcej, mimo wielokrotnych prób nie udało się opuścić sondy niżej - na ścianach rury wiertniczej prawdopodobnie narósł korek lodowy - otwór po prostu zamarzł...

Badania będą kontynuowane. Odwiert przekazano jako element stałego monitoringu wód podziemnych Państwowej Służbie Hydrogeologicznej. Wody podziemne poddane tak długiemu reżimowi niskich temperatur są obiektem szczególnego zainteresowania hydrogeologów ponieważ wykazują wiele niezwykłych cech geochemicznych, określanych jako metamorfizm kriogeniczny.

Odkrycie paleozmarzliny na Suwalszczyźnie ma istotne znaczenie dla nauki. Jest to jedyne miejsce w Europie Środkowej, gdzie bezpośrednio można obserwować głęboką wieczną zmarzlinę sprzed 13 tysięcy lat. Badania pozwolą na dokładniejsze modelowanie przyszłych zmian klimatycznych. Prace mają również ważki aspekt praktyczny - umożliwiają wprowadzenie poprawki paleoklimatycznej do map geotermicznych Polski, jak również pozwalają na określenie szeregu parametrów związanych z przepływem wód podziemnych i szczelnością skał co ma kluczowe znaczenie dla wierceń poszukiwawczych i podziemnego składowania CO2.

Mirosław Rutkowski, fot. G. Olesiuk, Państwowy Instytut Geologiczny

Źródło: https://www.pgi.gov.pl/oferta-inst/ochrona-srodowiska/8-ikar/2723-odkryto-wiecznp-zmarzlin-polsce.html

Warto na marginesie dodać, że to niejedyny ewenement geologiczny tego regionu: na Suwalszczyźnie występuje także największa w Polsce anomalia magnetyczna związana z zalegającymi tam złożami żelaza i tytanomagnetytu (z którymi związane są złoża metali ziem rzadkich). Co ciekawe, anomalia termiczna występuje tam gdzie anomalia magnetyczna. Anomalię magnetyczną zanotowano w rejonie Krzemionki, Udryna, Jeleniewa i Jeziora Okrągłego. Udryń i Krzemianka mają potwierdzone duże złoża rud żelaza, tytanu i wanadu. A zarazem Udryń to także miejsce, gdzie odkryto anomalię termiczną. 

Materiałoznawstwo
IWC PAN kupuje firmę Ammono. Szansa dla polskiej technologii azotku galu (24-06-2018)

Znalazł się chętny na Ammono - spółkę polskich naukowców, którzy opracowali podziwianą na świecie technologię, ale od kilku lat borykali się z trudnościami.

- Udało się! Instytut Wysokich Ciśnień Polskiej Akademii Nauk ostatniego dnia złożył ofertę w przetargu ogłoszonym przez syndyka i wygrał - pisze Łukasz Świrk, członek Stowarzyszenia Kukiz'15. W rozmowie z money.pl dodawał z satysfakcją: Ammono zostało uratowane. Po części to też efekt jego starań. Walkę o Ammono prowadził od ponad roku, angażując w nią kolegów z klubu Kukiz'15.

Kryształ, który udało się wyhodować czterem naukowcom wywodzącym się z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej, był największy i najlepszej jakości na świecie. Płytki wycinane z tych doskonałych kryształów mogłyby znaleźć zastosowanie jako podłoża w tzw. niebieskim laserze, czyli technologii Blu-ray, LED-ach dużej mocy stosowanych np. w lampach samochodowych, czy konwerterach prądu w autach hybrydowych i elektrycznych. Azotek galu jest znacznie lepszym półprzewodnikiem niż krzem, dlatego wypierając go, mógłby dwukrotnie zwiększyć zasięg elektrycznych aut.

"Mała polska spółka, o której nigdy nie słyszeliście, wyprzedza tytanów techniki w technologii kluczowej dla XXI wieku" - pisał w 2010 r. na łamach prestiżowego magazynu dla elektroników "IEEE Spectrum" brytyjski dziennikarz, a jednocześnie doktor fizyki na uniwersytecie w Cambridge. W 2012 Ammono została laureatem prestiżowej nagrody Compound Semiconductor Industry Awards 2012 za najbardziej przełomowy produkt półprzewodnikowy ubiegłego roku. Nagroda ta jest postrzegana jako Oskar światowej branży półprzewodnikowej i przyznawana jest dorocznie za dokonania, które ją rewolucjonizują.

Przetarg na Ammono wygrał Instytut Wysokich Ciśnień PAN, czyli dotychczasowy dzierżawca przedsiębiorstwa Ammono.

- Teraz trzeba poszukać inwestora strategicznego, bo potrzeba kolejnych 90 mln zł na budowę komercyjnej linii produkcyjnej podłoży z kryształów produkowanych przez Ammono. Kolejnym krokiem byłaby produkcja elektroniki opartej na azotku galu, ale na to potrzeba już miliardów złotych, więc do tego droga daleka - mówi Świrk.

- Uratowano Ammono przez złomowaniem, ale póki co tylko w sensie naukowym, nie gospodarczym - mówi współtwórca i wieloletni prezes firmy.

"Okres dzierżawy pozytywnie wpłynął na rozwój technologii amonotermalnego wzrostu kryształów GaN. Wyniki są dowodem na to, że Instytut jest zdolny nie tylko do prowadzenia badań naukowych i technologicznych, ale również do właściwego i prawidłowego zarządzania spółką handlową" - chwaliła się niedawno jednostka PAN w komunikacie.

- Dyrektor IWC Pani prof. Izabella Grzegory zadeklarowała na posiedzeniu podkomisji, że Instytut jest otwarty na powrót twórców technologii ammonotermalnej do prac nad krystalizacją azotku galu - zdradza Łukasz Świrk.

Trzymamy kciuki za skuteczną komercjalizację polskiej technologii!

Źródło: https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/pan-jest-chetny-na-ammono-polska,222,0,2409438.html

Wiadomości
Netflix: patrzenie na inną osobę dłużej niż 5 sekund podpada pod molestowanie (14-06-2018)

Pod wpływem kampanii #metoo, która storpedowała m.in. produkcję serialu House of Cards, Netflix wprowadził nowe szkolenie antymolestacyjne.

Jak ustalił Independent, nowe zasady obejmują:

- zakaz patrzenia na inną osobę dłużej niż 5 sekund,

- zakaz przytulania,

- zakaz flirtu,

- zakaz pytania o numer telefonu.

Nie wiadomo jeszcze, czy implementacja polityczno-moralnej poprawności zakończy się powodzeniem, gdyż nowe reguły są już powodem żartów. Ludzie patrzą na siebie odliczają do pięciu, po czym odwracają wzrok.

Kampania #metoo ma oczywiście swoje patologie, lecz jej niewątpliwym głównym sukcesem jest kompromitacja hollywoodzkich moralistów. Od lat Hollywood jest największą amboną krzewiącą nową moralność sprowadzającą się do zasad politycznej poprawności. #Metoo pokazała, że ten król jest zupełnie nagi. Wbrew intencjom genderowych wojowników kampania antyseksistowska skompromitowała nade wszystko główne bastiony politycznej poprawności: w USA Hollywood, w Polsce środowiska Gazety Wyborczej i Krytyki Politycznej. Stąd dwuznaczny stosunek do #metoo niektórych tuzów postępowego aktywizmu dostrzegającego, że rewolucja znów pożarła im własne dzieci.

https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/news/netflix-sexual-harassment-training-rules-me-too-flirting-on-set-a8396431.html

Wiadomości
Wiatraki stanęły (12-06-2018)

Co pewien czas pojawiają się doniesienia o tym, że udało się zasilić jakiś kraj przez cały dzień w całości na źródłach odnawialnych. Gdy pojawiają się wichury tu i ówdzie generują one nadzwyczaj dużą ilość energii wiatrowej. Z drugiej jednak strony mamy takie okresy jak obecny czerwiec, kiedy wiatraki na Zachodzie stanęły. - Gdzie podział się wiatr - pyta retorycznie Bloomberg. Przez dziewięć kolejnych dni angielskie wiatraki, które nominalnie mogą dostarczyć tyle energii, co 12 elektrowni atomowych, stoją niemal bezczynnie.

W przypadku Anglii obecna bezwietrzna pogoda nie zachwieje bezpieczeństwem energetycznym kraju, bo zapotrzebowanie na energię w czerwcu jest niewielkie. W mroczne zimowe dni, kiedy zapotrzebowanie na energię jest maksymalne, bezwietrzne dni mogą zachwiać systemem energetycznym kraju.

- Pokazuje to, że opieranie na wietrze, słońcu i bateriach zaopatrzenia większości naszej energetyki jest lekkomyślne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego - mówi Elchin Mammadov, analityk Bloomberg Intelligence.

https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-06-07/u-k-wind-drought-heads-into-9th-day-with-no-relief-for-weeks

Wiadomości
Odra bardziej żeglowna. Otwarto stopień wodny w Malczycach (12-06-2018)

- Ta inwestycja znacząco poprawi zabezpieczenie przeciwpowodziowe w tym regionie - podkreślał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Kozłowski podczas otwarcia śluzy na stopniu wodnym w Malczycach.

Na stopień wodny w Malczycach składać się będzie trzyprzęsłowy jaz klapowy, jaz stały, śluza jednokomorowa, przepławka dla ryb oraz elektrownia wodna. Obecnie otworzono śluzę, która umożliwia swobodną żeglugę na tym odcinku Odry.

Szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej podziękował wszystkim tym, którzy zaangażowali się w rozwój żeglugi śródlądowej w Polsce i oraz w ukończenie samego stopnia wodnego w Malczycach i zapowiedział dwa kolejne w Lubiążu i Ścinawie.

- Odra jest drogą życia, szczególnie dla tej części Polski. Stopień wodny jest znaczną poprawą bezpieczeństwa związanego z zagrożeniem powodziowym w regionie Dolnego Śląska - podkreślał wiceminister Krzysztof Kozłowski. - W zeszłym roku przekazano na ten cel 85 milionów złotych, natomiast w tym roku przekazano 123 milionów złotych - dodał.

Budowę stopnia wodnego Malczyce rozpoczęto w 1997 roku po tzw. "powodzi tysiąclecia". Przez ponad 20 lat trwała budowa, a od dziś jest tam możliwa swobodna żegluga. Wszystkie elementy stopnia wodnego, czyli np. elektrownia wodna zostaną ukończone na przełomie lipca i sierpnia 2019 roku.

Zasadniczym celem budowy stopnia wodnego Malczyce było zahamowanie procesów erozji w korycie rzeki Odry poniżej stopnia wodnego w Brzegu Dolnym. Postępująca erozja denna spowodowała obniżenie zwierciadła wody w rzece o ok. 2,5m bezpośrednio poniżej stopnia w Brzegu Dolnym sięgając aż do Ścinawy (przy wyklinowaniu do zera) i przesuszenie terenów przyległych do rzeki w pasie szerokości ponad 1,0km na odcinku do Malczyc. Według badań prowadzonych od 1970 roku przez Akademię Rolniczą we Wrocławiu poziom wód gruntowych obniżył się od 44cm w odległości 550m od rzeki do 65cm w odległości 120m. Na terenach tych znajdują się łąki, grunty orne oraz cenne lasy łęgowe. Erozja dolnego stanowiska stopnia w Brzegu Dolnym spowodowała zagrożenie utraty stateczności stopnia przy dalszym postępie zjawisk erozyjnych. Obniżenie dna w korycie rzeki spowodowało zwężenie szlaku żeglownego i zmniejszenie głębokości tranzytowych.

Ku odbudowie Odrzańskiej Drogi Wodnej

Port w Koźlu był kilkadziesiąt lat temu jednym z największych śródlądowych w Europie, a ten w Gliwicach, oddany do użytku wraz z Kanałem Gliwickim w 1939 r., należał do najnowocześniejszych w naszej części Europy. Po okresie stagnacji transport towarów Odrą, głównie węgla, ponownie się rozkręca. Rośnie także znaczenie Odrzańskiej Drogi Wodnej, jako obiektu turystycznego.

Jeszcze w latach 70. XX w. Odrą spławiano około 22 mln t towarów rocznie. Potem było już tylko gorzej. Z roku na rok barki po Kanale Gliwickim pływały coraz rzadziej. Tak było do lipca zeszłego roku. Wówczas wznowiono transport węgla.

Drogą wodną przeprawiono ponad 120 tys. t węgla, głównie do elektrowni w Opolu. W tym sezonie ta ilość ma być podwojona. Nic dziwnego, barka to najtańszy środek transportu. Spodziewana intensyfikacja żeglugi możliwa będzie dzięki realizowanym pracom modernizacyjnym. Są one kontynuowane na śluzach w Łabędach, Dzierżnie, Sławięcicach i Nowej Wsi. Zakończono już modernizację śluz Rudziniec i Kłodnica. Już dziś można popłynąć barką z Gliwic do Szczecina.

- W Brzegu Dolnym znajduje się ostatnia śluza. Tam dopływamy bez problemu. Później do Szczecina jest płytka woda i zbyt duże ryzyko, że jednostka, którą się płynie, utknie na mieliźnie. Można płynąć jedynie z falą. O 4 rano kierownik odcinka wodnego puszcza godzinną falę i droga jest wolna.

Odra jest rzeką deszczową, wiele zależy od intensywności opadów. Jeśli lato jest suche, to tam, gdzie nie ma śluz, żegluga jest niemożliwa. Żeby rzeka była niezależna od warunków atmosferycznych, to na jej biegu do Szczecina trzeba wybudować jeszcze 20 śluz.

Według zapewnień Marka Gróbarczyka, ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, przywrócenie możliwości transportu rzecznego Odrzańską Drogą Wodną należy do priorytetów rządu. Na Odrzańską Drogę Wodną (ODW) do 2020 r. zaplanowano wydatki rzędu 2,9 mld zł, ale do 2030 r. ma zostać w sumie zainwestowanych około 30,7 mld zł. Najwięcej, bo 11 mld zł, będzie kosztować budowa Kanału Śląskiego, który połączy Odrę z Wisłą.

Tymczasem Sejmik Województwa Śląskiego podjął rezolucję o ustanowieniu 2018 Rokiem Odry - Rzeki Pozytywnej Energii. Z Odrą wiąże się mnóstwo elementów dziedzictwa kulturowego i historycznego. Wiele z tych perełek wciąż czeka na odkrycie.

Czytaj więcej

Medycyna
Polscy badacze: opracowaliśmy skuteczną terapię na stwardnienie rozsiane (21-05-2018)

Terapię z wykorzystaniem komórek własnego szpiku kostnego pacjenta do leczenia stwardnienia rozsianego (SM) opracowali polscy naukowcy. O technologii, która jest własnością firmy Luna Laboratory, poinformowali w środę na spotkaniu prasowym w Warszawie.

Neurolog prof. Andrzej Klimek, jeden z głównych badaczy zajmujących się rozwojem tej metody wyjaśnił, że polega ona na jednorazowym podaniu pacjentom chorym na SM komórek macierzystych pobranych z ich własnego szpiku. Nie są to komórki hematopoetyczne, czyli macierzyste dla komórek krwi i układu odpornościowego.


Wikimedia

Dotychczas terapii poddano czterech pacjentów z zaawansowaną postacią choroby - od umiarkowanej do ciężkiej niewydolności ruchowej, z zaburzeniami widzenia, zaburzeniami czynności zwieraczy, z ograniczoną zdolnością do pracy zarobkowej i samodzielnego poruszania się na większą odległość.

"Po tym jednorazowym podaniu komórek obserwowaliśmy chorych przez dwa lata i zrobiliśmy dodatkową obserwację po trzech latach. Okazało się, że - tak mnie się wydaje - rezultaty były wyjątkowo dobre" - powiedział neurolog. Jak zapewnił, po 2-3 latach od jednorazowego podania komórek u wszystkich osób nastąpiła znaczna poprawa w skali niesprawności EDSS. U jednej chorej wystąpiła w międzyczasie rzut SM (czyli nawrót objawów choroby), ale trwał krótko. "I po tym rzucie nastąpił powrót do takiego stanu neurologicznego, jaki miała" - zaznaczył prof. Klimek. Według niego terapia nie ma żadnych działań niepożądanych.

Profesor dodał, że badania mózgu pacjentów z użyciem rezonansu magnetycznego (MRI) wykazały, że ilość i objętość plak, tj. obszarów w mózgu, gdzie doszło do uszkodzenia osłonki mielinowej na włóknach nerwowych, po pewnym czasie uległa znacznemu zmniejszeniu. "Jest to dla nas dowód, co prawda nie wprost, że te komórki zadziałały" - ocenił neurolog.

W odpowiedzi na pytania dziennikarzy, czym różni się ta metoda od innych terapii wykorzystujących komórki macierzyste w leczeniu chorych na SM, prezes Luna Laboratory Sp. z o.o. Wioletta Zdańska wyjaśniła, że jej innowacyjność polega na tym, że komórki macierzyste po pobraniu od pacjenta nie są namnażane w laboratorium. "Druga bardzo ważna cecha to jest to, że potrafimy bardzo dokładnie wybrać z całego koktajlu komórek szpiku kostnego pacjenta (...) te komórki macierzyste i dokładnie w takich proporcjach, że wiemy, iż one zadziałają na chorobę autoimmunologiczną, jaką jest SM" - tłumaczyła.

Organizatorzy konferencji zaznaczyli, że dokładniejszych wyjaśnień na temat mechanizmu działania metody może udzielić jej twórca, który nie mógł dotrzeć na środowe spotkanie.

Jedną z pacjentek, która przeszła autotransfer komórek macierzystych jest Maria Mańkowska, prezes Włocławskiego Towarzystwa Chorych na Stwardnienie Rozsiane. Podczas spotkania prasowego powiedziała, że SM zdiagnozowano u niej 18 lat temu. Dodatkowo cierpi na inne schorzenie autoimmunologiczne, tj. reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Jak wspominała, na terapię przyszła o kulach. "Ja w ogóle życia nie prowadziłam, miałam problemy z przełykaniem, z chodzeniem, nie widziałam pół roku. (...) W tej chwili zajmuję się wnukami, moimi rodzicami, prowadzę zupełnie inne życie, pracuję zawodowo, (...) uzyskałam tytuł terapeuty, dzisiaj czuję, że żyję. (...) Jestem w stanie jeździć samochodem, jeżdżę na rowerze" - wymieniała.

Zdańska poinformowała, że firma ma pozytywną opinię Europejskiej Agencji Leków o możliwości prowadzenia terapii z użyciem komórek macierzystych. Została ona dopuszczona w skróconej procedurze tzw. włączenia szpitalnego, co oznacza, że firma produkuje lek skierowany do konkretnego pacjenta. Jak podkreśliła, wyniki badań szpitalnych terapii są "bardziej niż obiecujące", teraz firma ubiega się o decyzję Ministerstwa Zdrowia na prowadzenie tej terapii.

Stwardnienie rozsiane (SM) jest zapalną chorobą uszkadzającą centralny układ nerwowy (mózg i rdzeń kręgowy). Zalicza się ją do chorób autoagresywnych, czyli takich, w których rozwoju bierze udział układ odporności błędnie atakujący i niszczący własne tkanki organizmu. W przypadku SM niszczona jest mielina, struktura tworząca rodzaj izolatora na włóknach nerwowych. W wyniku uszkodzeń mieliny sygnały nerwowe ulegają zakłóceniu i pojawiają się różne objawy neurologiczne, np. zaburzenia widzenia, czucia, drętwienie dłoni, zawroty głowy i zaburzenia równowagi, przewlekłe zmęczenie. Choroba może prowadzić do niepełnosprawności, zwłaszcza nieleczona lub leczona źle.

Obecnie w leczeniu SM stosowana jest przede wszystkim farmakoterapia, która pomaga pacjentom z najczęstszą, tzw. rzutowo-remisyjną postacią choroby. Przeszczepianie komórek macierzystych jest stosowane wciąż jako rodzaj terapii eksperymentalnej u pacjentów, u których nie działają leki.

PAP - Nauka w Polsce, Joanna Morga

Kosmologia
Jowisz i Wenus cyklicznie zmieniają orbitę i klimat Ziemi (20-05-2018)

Główne zmiany klimatu Ziemi zależą od okresowych zmian krążenia Ziemi wokół Słońca. Wiemy, że ostatnie pięć głównych okresów geologicznych: trias, jura, kreda, kenozoik oraz zlodowacenie czwartorzędowo-plejstoceńskie zaistniały wskutek tzw. cykli Milankowicza.

Cykle te to okresowe zmiany parametrów orbity ziemskiej: zmiana ekscentryczności co 100 tys. lat, zmiana nachylenia ekliptyki co 41 tys. lat oraz zmiana precesji co 21 tys. lat (zob. też: rok platoński: 25,8 tys. lat). Wszystkie te cykle mają kluczowy wpływ na życie roślin i zwierząt oraz na ścieżki ewolucyjne wielu gatunków w całej historii Ziemi.

Interglacjały występują w czasie gdy orbita Ziemi jest bardziej eliptyczna.

Znajomość cykli pozwala przewidywać przyszłe okresy zlodowaceń, przy założeniu, że są one za nie odpowiedzialne. Na ich podstawie można prognozować że temperatura powinna się obniżyć przez najbliższe 60 tysięcy lat o 5°C, w tym o około 0,01 °C w XXI wieku, co jest prawdopodobnie hamowane przez globalne ocieplenie (Egbert Boeker, Rienk van Grondelle: Fizyka środowiska. Warszawa: PWN, 2002).

Jednak cykle Milankowicza to tylko połowa opowieści. Druga połowa obejmuje ich efekty w związku z regularnym jak zegarek wielkim cyklem zmiany orbity Ziemi, jaką powoduje oddziaływanie na Ziemię pola grawitacyjnego Wenus (najbliższej planety Ziemi) oraz Jowisza (największej planety Układu Słonecznego).


Jowisz i Wenus widziane z Ziemi - nieopodal Szubina. Zdjęcie wykonał w 2012 Marek Nikodem i zostało opublikowane na stronach NASA jako Astronomiczne Zdjęcie Dnia.

Otóż co 405 tys. lat Wenus i Jowisz zmieniają ziemską orbitę od oryginalnego okręgu do elipsy spłaszczonej o ok. 5%. Zmienia to oczywiście nasłonecznienie Ziemi a tym samym cały ziemski klimat. Obecnie nasza planeta jest w połowie tego cyklu.

Czytaj całość: Proof Found That Venus and Jupiter Affect Earth's Climate

Zob. też: Wybuchy supernowych wpłynęły na globalne ocieplenie Ziemi w XX w.

Neuronauki
Rój pszczół działa jak wielki mózg, w którym pszczoły są jak neurony (20-05-2018)

Same mózgi pszczół są dość niezwykłe, jednak nowe badanie opublikowane w Scientific Reports wskazuje, że poszczególne pszczoły działają zaskakująco podobnie do neuronów w ludzkim mózgu.

Badanie nie tylko mówi nam o tym, jak współdziałają te niezwykłe stworzenia, ale i co nieco może nam powiedzieć o tym jak nasze mózgi podejmują decyzje.

Zespół naukowców z Uniwersytetu w Sheffield w Wielkiej Brytanii zastosował model teoretyczny zazwyczaj wykorzystywany do badania ludzkiej psychiki do analizy zachowania kolonii pszczół.

- Badanie potwierdza także pogląd, że kolonie pszczół przypominają całościowy organizm - mówi prowadzący projekt Andreagiovanni Reina.

Czytaj całość: Bee Swarms Work Like Giant Brains, Where Each Bee Is a Nerve Cell

Wiadomości
Konflikt amerykańsko-irański (10-05-2018)

Pozycja Izraela słabnie z każdym miesiącem - teraz największym zagrożeniem nie jest tylko doświadczony bojami w Syrii Hezbollah, ale intensywnie realizowany przez Iran program budowy wysoce precyzyjnych rakiet, tuż pod nosem Izraela. Teheran zrobił w tej dziedzinie bardzo duże postępy. Wiadomo, że Hezbollah już posiada dziesiątki tysięcy rakiet. Możliwość realizacji irańskiego programu na miejscu, w Syrii i Libanie, spowoduje, że w rękach tego śmiertelnego wroga Państwa Żydowskiego znajdą się precyzyjne rakiety o zasięgu od 100 do 500 km. Wówczas niewiele pomogą ataki na konwoje z bronią sprowadzaną z Iranu - cały Izrael znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie.

Wbrew prośbom i naciskom wszystkich innych sygnatariuszy porozumienia nuklearnego oraz bardzo jasnym deklaracjom ze strony Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, że Iran wypełnia swoje zobowiązania w ramach Donald Trump w swoim stylu zdecydował się to porozumienie zerwać. Dla Polski wzrost cen w relacji do ubiegłego roku oznacza wyższy koszt importu ropy rzędu 18 mld złotych rocznie. Rosja nieźle na nas zarobi. Prawdopodobnie będzie to także oznaczać koniec rozpoczętego niedawno importu ropy z Iranu, bo grozić nam za to będą amerykańskie sankcje.

Dzień później Iran uderzył w Izrael. Była to odpowiedź na kolejny czwarty w ciągu miesiąca atak izraelski na Syrię i oddziały irańskie w tym kraju. Wcześniej jednak Iran wstrzymywał się z bezpośrednim atakowaniem Izraela. Wzgórza Golan to okupowany przez Izrael obszar na pograniczu z Syrią. W odpowiedzi izraelska artyleria ostrzelała cele w Syrii.


Była ambasada USA w Teheranie, obecnie siedziba brygady Ghods odpowiedzialnej za operacje wojskowe poza granicami Iranu. Źródło: Wikimedia

Jednocześnie Donald Trump podpisał ustawę 447. USA tym zamym zamontowały potężnego straszaka przeciwko Polsce: gdy w nadchodzącym konflikcie geopolitycznym będziemy się zastanawiać choćby tylko nad neutralnością, USA uruchomią potężne roszczenia majątkowe wobec Polski, byśmy zapłacili za Holocaust.

Zdrowie
Unikanie słońca groźne jak palenie (06-05-2018)

Zespół uczonych z Instytutu Karolinska i Uniwersytetu w Lund odkrył w swoim badaniu, że ogólna śmiertelność kobiet jest odwrotnie proporcjonalna do ekspozycji na słońce. Śmiertelność wśród tych kobiet, które słońca unikały, była prawie dwa razy wyższa niż u opalających się najwięcej. Zbyt restrykcyjne zalecenia w krajach o niskim nasłonecznieniu mogą być szkodliwe - piszą naukowcy.

Studium epidemiologiczne objęło 30 tys. kobiet w różnym wieku i było prowadzone przez 20 lat. Kobiety, które w umiarkowany sposób korzystały ze słonecznego światła nie miały przy tym wyraźnie wyższego ryzyka zachorowania na czerniaka.

"Odkryliśmy, że palacze z grupy najwięcej wystawiającej się na działanie słońca, byli zagrożeni w podobnym stopniu, jak osoby niepalące, które najbardziej unikały wystawienia na słońce" - mówi kierujący badaniem dr Pelle Lindqvist. "Zbyt restrykcyjne zalecenia odnośnie wystawienia na słoneczne światło mogą wyrządzić więcej złego niż dobrego".

Uczeni uważają, że zaobserwowana relacja może być wynikiem lepszego dostarczania organizmowi witaminy D3 z promieni UVB, która jest najlepszą formą witaminy D, innego działania promieni UV, jak produkcja endorfin czy wpływ na aktywność obecnego w skórze tlenku azotu, albo wynika z działania jakiegoś niezmierzonego jeszcze czynnika.

Amerykańskie Endocrine Society i wytyczne dla Europy Środkowej określiły wartość progową witaminy D wynoszącą 30 ng/ml jako minimalne stężenie 25(OH)D, zapewniające korzyści zdrowotne. Dane epidemiologiczne mówią, że 90% populacji ma co najmniej niedobór witaminy D mierzonej < 30ng/ml 25OHD, a 60% ma poważny niedobór < 20 ng/ml.

Źródło: pulsmedycyny.pl

Ekologia
Serce Karpat ma się dobrze, wbrew temu, co głosi WWF (03-05-2018)

Organizacja WWF wymyśliła akcję "Ratujmy serce Karpat". WWF głosi, że cennym lasom na Pogórzu Przemyskim grozi śmierć, przez co zagrożony jest pomysł powołania do życia Turnickiego Parku Narodowego. Może kiedyś powstanie takiego parku będzie możliwe, ale nie dzięki ekologom-teoretykom, ale dzięki leśnikom. Oto replika przygotowana przez Lasy Państwowe:

"Lasy, które Fundacja WWF Polska nazywa "Puszczą Karpacką", położone są na terenie Nadleśnictwa Bircza (Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie). Od 1944 roku opiekują się nimi leśnicy z LP. Wcześniej, co najmniej od połowy wieku XIX do zakończenia II wojny światowej, region ten - jaki i całe Podkarpacie - pokrywały w większości nie lasy, lecz pola uprawne; był on też dużo gęściej zamieszkany niż obecnie. W 1946 r. lasy zajmowały jedynie 36 proc. obszaru obecnego Nadleśnictwa Bircza. 75 lat ciężkiej pracy leśników zaowocowało tym, że lesistość wzrosła tam do prawie 62 proc. W dodatku, po dekadach prowadzenia zrównoważonej gospodarki leśnej, birczańskie lasy są tak bogate przyrodniczo i różnorodne gatunkowo, że organizacje takie jak WWF chciałyby utworzenia na tym terenie parku narodowego. To dla Lasów Państwowych i leśników najwyższa forma uznania. Dziękujemy!

Problem w tym, że postulat utworzenia parku narodowego WWF uzasadnia nie tylko troską o ochronę przyrody i przekonaniem, że taka forma posłuży temu najlepiej, lecz przede wszystkim niemającymi pokrycia w rzeczywistości twierdzeniami dotyczącymi historii lasów w regionie i pracy tamtejszych leśników. Fundacja kreuje wyimaginowane zagrożenie, a w odpowiedzi na nie ogólnopolską kampanię Ratujmy Serce Karpat, by następnie zbierać podpisy pod internetową petycją (a wraz z nimi bazę adresów e-mail oraz nowych subskrybentów swoich newsletterów i próśb o wpłaty darowizn) w obronie tego, co nie jest zagrożone. Jednocześnie nie podejmuje działań, które mają faktyczne znaczenie dla osiągnięcia deklarowanego celu - nie słychać, by działacze WWF starali się do idei parku przekonać lokalną społeczność, co jest niezbędne, bowiem park tworzy się ustawą, ale jego granice określa rozporządzenie rządu uzgodnione z miejscowymi samorządami.

Chcemy wszystkich, którym na sercu leży dobro polskiej, w tym karpackiej przyrody, uspokoić, że ani w lasach Podkarpacia, ani w samym birczańskim nadleśnictwie nie rozgrywa się żaden rzekomy "dramat" - przeciwnie. Przeanalizujmy po kolei apel WWF.

1. Działacze Fundacji zapewniają, iż zlokalizowali w birczańskich lasach ponad 6000 starych i dorodnych drzew i - aby ochronić je przed wycięciem - zgłosili do rady gminy Bircza wniosek o uznanie ich za pomniki przyrody. Niestety, zapału wystarczyło chyba tylko na poinformowanie mediów o tej akcji. Wnioskodawcy nie wzięli bowiem udziału w sesjach rady, na których ich wniosek był omawiany. Dlatego też samorząd nie podjął inicjatywy uchwałodawczej w tej sprawie. Pomińmy kwestię licznych błędów we wniosku, co wykazała weryfikacja w terenie (błędne wymiary drzew w ponad 30 proc. przypadków, zdublowane okazy, błędna lokalizacja, niezgodny z prawdą opis stanu zdrowotnego).

2. Nie każde stare, okazałe drzewo może być uznane za pomnik przyrody w świetle prawa (wymiary nie są jedynym kryterium). Nie zmienia to w niczym tego, że w Nadleśnictwie Bircza jest aż 40 000 drzew, które z uwagi na warunki siedliskowe i stworzone im możliwości rozwoju koron, osiągnęły pomnikowe - w potocznym rozumieniu - rozmiary. I wcale nie grozi im wycięcie! Wszystkie one jako tzw. drzewa biocenotyczne - zgodnie z obowiązującą w Lasach Państwowych Instrukcją Ochrony Lasów - będą pozostawione przez leśników. Co więcej, wycinania ich zabrania dodatkowo wewnętrzne zarządzenie obowiązujące w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, której nadzorowi podlega m.in. birczańskie nadleśnictwo (to najbardziej restrykcyjna taka regulacja wśród regionalnych dyrekcji LP). Nieliczne wyjątki pozwalają wyciąć stare drzewo np. ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa ludziom. Takich przypadków, gdy wycięto okaz mający ponad 100 cm obwodu, było w Nadleśnictwie Bircza 21 w ostatnich 10 latach (sic!) - a nie 7000 rocznie, jak twierdzi WWF.

3. Leśnicy doskonale wiedzą, że takie drzewa mają dla przyrody ogromną wartość również po zamarciu. Dlatego pozostawiają je w lesie do naturalnego rozkładu. Ilość martwego drewna Nadleśnictwie Bircza, które prowadzi zrównoważoną gospodarkę leśną, jest zbliżona do średniej w polskich parkach narodowych.

4. WWF chce chronić w Karpatach "jedne z ostatnich w Europie fragmentów lasów o naturalnym charakterze". Niestety, lasów naturalnych w Karpatach praktycznie nie ma, co potwierdzają choćby badania prof. Wojciecha Grodzkiego z Instytutu Badawczego Leśnictwa. Są to tereny, gdzie w czasie dwóch wojen światowych powstały w lasach - już ogromnie przerzedzonych w czasie rewolucji industrialnej - wielkie zniszczenia wskutek walk i rabunkowych wyrębów. W okresie PRL istniał tu rządowy ośrodek łowiecki, działało Wojskowe Gospodarstwo Rolne (dokonywało wylesień przy użyciu... materiałów wybuchowych). Z drugiej strony, sztucznie zalesiono ogromną ilość gruntów porolnych, przejętych przez państwo po przeprowadzeniu akcji "Wisła".

5. Tym niemniej, te najcenniejsze fragmenty karpackich lasów są już chronione w rezerwatach, które na terenie samego tylko Nadleśnictwa Bircza mają powierzchnię 1500 ha. Tam nie prowadzi się pozyskania drewna.

6. Mimo to, działacze WWF martwią się wycinaniem na pozostałym terenie birczańskiego nadleśnictwa "starych, 100-letnich drzew". 100 lat to podeszły wiek dla człowieka, ale nie dla drzew - wie to każdy, kto ma realny kontakt z przyrodą, a nie tylko z internetowymi memami o niej. Niektórych gatunków drzew, np. jodeł czy buków, w takim wieku się nie pozyskuje, bo zgodnie z zasadami leśnej sztuki są na to za młode. Tak zwany wiek rębności dla nich ustala się na 120-140 lat. Z kolei drzewa naprawdę kilkusetletnie występują w Nadleśnictwie Bircza pojedynczo i od dawna mają status pomników przyrody, które nigdy nie miały być i nie będą wycięte.

7. Generalnie, przeciętny wiek drzewostanów w Nadleśnictwie Bircza w roku 1974 wynosił 69 lat, a w ubiegłym roku już 87 lat. W całej podkarpackiej RDLP średni wiek drzewostanów to dziś 75 lat, należy do najwyższych w Polsce i stale rośnie.

8. Działaczy WWF martwi też rozmiar prowadzonego w Nadleśnictwie Bircza pozyskania drewna. Nazywają go nawet "gospodarką rabunkową". To niedorzeczne pojęcie: albo coś jest rabunkiem, albo gospodarką. Prowadzona w nadleśnictwach LP, w tym w Birczy, zrównoważona gospodarka leśna jest oparta na dokumentach planistycznych stanowiących akty prawa (plan urządzenia lasu poddany strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko). Jeśli ktokolwiek wie o łamaniu tych przepisów, powinien zgłosić się do prokuratury. Tak się jednak nie dzieje. Aktualnie roczne pozyskanie drewna w Nadleśnictwie Bircza wynosi mniej więcej dwie trzecie tego, co pozyskuje się w przeciętnym nadleśnictwie w Polsce, a przecież lesistość w Birczy jest ponad dwa razy większa niż krajowa średnia. Co więcej, stale rosną zasoby drewna w lasach tego nadleśnictwa - w roku 1974 wynosiły średnio 228 m3/ha, a w ubiegłym roku 330 m3/ha.

9. Być może aktywiści nie wiedzą, że ilość pozyskiwanego drewna nie wynika w pierwszej kolejności z potrzeb rynku (gdyby tak było, przedsiębiorcy nie zarzucaliby nieustannie leśnikom, że surowca jest za mało), lecz z potrzeb lasu. Drewno pozyskiwane jest np. w toku przebudowy drzewostanów, wykonywanej w celu lepszego dostosowania składu gatunkowego do danego siedliska, co m.in. ogranicza podatność lasów na zjawiska klęskowe. Zresztą, w jaki sposób w warunkach rzekomej "rabunkowej gospodarki" lesistość tego obszaru wzrosłaby niemal dwukrotnie? Jak ten "rabunek" w lasach pojedynczego nadleśnictwa przetrwałoby 40 000 drzew, które można określić jako pomnikowe?

10. Prowadzona na Podkarpaciu gospodarka leśna w żaden sposób nie przeszkadza ani nie zagraża też dzikim zwierzętom - wbrew twierdzeniom działaczy WWF, sugerujących w swej kampanii jakoby określone gatunki były tam zagrożone. Dowód? Od lat rośnie - i to ogromnie - ich liczebność. W ciągu ostatnich dwóch dekad populacja wilka i rysia wzrosła tam dwukrotnie, a niedźwiedzia i żubra - czterokrotnie. Podobnie jest z ptakami - w ostatnich piętnastu latach populacja gatunków związanych ze środowiskiem leśnym wzrosła o około 25 proc.

11. Nawet demonizowane przez działaczy WWF drogi leśne, które nie tylko ułatwiają wywóz drewna, ale też pomagają zapewnić bezpieczeństwo lasów i ludzi (korzysta z nich np. Straż Pożarna, ratownicy GOPR, Straż Graniczna) oraz służą turystom i okolicznym mieszkańcom, nie są dla zwierząt żadną barierą. Potwierdzają to obserwacje dokonywane w ramach licznych projektów naukowych realizowanych na terenach nadleśnictw RDLP w Krośnie, w tym choćby wiele nagrań z foto- i wideopułapek.

Skoro WWF i inne podobne organizacje podkreślają niezwykłe walory przyrodnicze i postulują utworzenie Turnickiego Parku Narodowego na terenie, którym od 75 lat opiekują się leśnicy, to świadczy o tym, iż ci ostatni znakomicie wykonują swoją pracę, nie tylko umożliwiając wszystkim korzystanie z lasów oraz ich zasobów w rozsądny sposób, ale też chroniąc należycie przyrodę. Dziś to Nadleśnictwo Bircza pokrywa koszty zarządzania tym terenem ze swoich przychodów - w tym wydatki na ochronę przyrody, zabezpieczenie lasu przed pożarami czy budowę infrastruktury turystycznej (podobnie jest w całych Lasach Państwowych, które same się finansują). W sytuacji utworzenia tam parku narodowego, utrzymywaliby go podatnicy poprzez dotacje z budżetu państwa (bo chyba WWF nie obiecuje wziąć tych kosztów na siebie?).

Każde rozwiązanie jest możliwe, nie zależy ono zresztą od leśników. Co oczywiste, każdy ma też prawo do własnego zdania i forsowania swoich pomysłów. Sądzimy jednak, że używanie półprawd, nieuprawnionych sugestii, zastępowanie rzeczowej dyskusji sloganami w wykonaniu celebrytów, demonizowanie leśników oraz manipulowanie emocjami i cyniczne wykorzystywanie odruchów serca internautów - nawet w skądinąd szlachetnej sprawie parku narodowego - jest głęboko nie fair."

Lasy Państwowe

Różności
Gender studies: nazywanie karmienia piersią "naturalnym" umacnia patriarchat (30-04-2018)

Magazyn Pediatrics (impact factor: ponad 5 pkt) wzywa instytucje państwowe i medyczne, by zaprzestały promowania karmienia piersią poprzez używanie określenia "naturalne" - jest to bowiem "niewłaściwe etycznie", ponieważ wspiera ruch milośników naturalności. Można zatem używanie określenia "naturalne" uznać za naruszenie neutralności światopoglądowej państwa, więc powinno być używane jedynie z adnotacją, iż jest to ideologia. Tekst napisały dwie akademiczki zajmujące się krzewieniem idei gender w etyce lekarskiej. Panie przekonują, że pojęcie "naturalny" może także wspierać patriarchat.

Dwa cytaty:

"Promowanie karmienia piersią jako rozwiązania «naturalnego» może być problematyczne pod względem etyki i, co gorsza, może umacniać przekonanie, że metody «naturalne» są rzekomo lepsze dla zdrowia. To mogłoby z kolei kłócić się z celami zdrowia publicznego w innych kontekstach, zwłaszcza w kontekście szczepień dzieci."

"Paralela pomiędzy naturą a macierzyństwem może bezwiednie promować deterministyczne uprzedzenie na temat roli ojca i matki w rodzinie (na przykład, że kobiety bardziej się nadają do opieki nad dziećmi). Odwoływanie się do aspektu «naturalności» w promowaniu karmienia piersią mogłoby wówczas, bezwiednie, promować cały pakiet kontrowersyjnych wartości dotyczących życia rodzinnego i roli każdej z płci (gender), co z etycznego punktu widzenia byłoby nie do zaakceptowania. Z podobnych powodów, niedawny raport fundacji Nuffield w zakresie bioetyki przyznaje, że urzędy państwowe, rządy i organizacje zajmujące stanowisko w politycznej i publicznej debacie na tematy naukowe, technologiczne i medyczne powinny unikać używania terminów «naturalny», «nienaturalny» i «natura», chyba, że będą one służyły do wyraźnego oznaczenia wartości i przekonań wywodzących się z nich."

Głównym celem publikacji jest przekonanie instytucji publicznych do zaprzestania używania pojęcia "naturalne" wobec karmienia piersią. Akademiczki postawiły więc tezę, że takie praktyki prowadzą do wzmocnienia ruchów antyszczepionkowych oraz tych, którzy wyrażają "sceptycyzm wobec władzy instytucjonalnej". Znaczy się wichrzyciele i reakcjoniści.

Calość: http://pediatrics.aappublications.org/content/137/4/e20154154


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365