Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.557.749 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Klucz do udanego życia to umiłowanie wiedzy. Jak pokochać naukę? - Znaleźć pasję, wtedy wysiłek staje się przyjemnością.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Psychologia
Psycholog bada, czy paski w programach tv zastępują krytyczne myślenie (26-02-2015)

Paski, które w programach informacyjnych streszczać mają najważniejsze wiadomości, dostarczają widzowi szybkich wniosków, przez co czasem zastępują krytyczne myślenie - zwraca uwagę psycholog dr Konrad Maj, który rozpoczął na ten temat badania.

W informacjach telewizyjnych często oprócz obrazu wideo i treści mówionych, pojawiają się dodatkowo paski informacyjne, czyli tzw. tickery. Dr Konrad Maj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uznał, że warto zbadać wpływ tych pasków na odbiór informacji. "Nie znaleźliśmy podobnych badań prowadzonych gdzieś indziej na świecie" - zaznacza w rozmowie z PAP. A według psychologa na tickerach nie zawsze trafnie streszcza się to, co jest w materiale. "Obserwuję to co jakiś czas. Np. kiedyś w reportażu padła informacja, że prokuratura przesłuchuje jakieś osoby, a na pasku napisano, że prokuratura stawia im zarzuty. To diametralnie zmienia percepcję sytuacji" - komentuje badacz.

Aby poznać wpływ pasków na odbiór materiału, naukowcy - we wstępnym badaniu - wykorzystali spreparowany filmik wideo. Prezentowana była tam historia osoby, którą posądzano o oszustwa w sklepie internetowym. W materiale tym pokazywano, że osoba ta może być niewinna i że to pewnie ktoś przechwycił jej konto i podszywał się pod nią. Na filmik ten jednak badacze nałożyli paski, w których napisane było np. że "oskarżony wyłudził pieniądze" i że "prokuratura postawiła mu zarzuty". "Uznaliśmy, że paski sprawią, że odbiorca przestanie się skupiać na tym, co się mówi w materiale. I mieliśmy rację. Kiedy nie było pasków, 80 proc. ludzi uznało, że bohater materiału jest niewinny. Jednak wstawienie trzech pasków całkiem odwracało proporcje - 80 proc. widzów uznawało, że osoba ta jest winna" - mówi dr Maj.

Zespół dr. Maja będzie jednak prowadzić kolejne, bardziej szczegółowe badania dotyczące tego zagadnienia w ramach projektu "Zobaczyć znaczy uwierzyć. Sugestia i dezinformacja w przekazie wideo" w programie HARMONIA Narodowego Centrum Nauki.

"Wielu ludzi uznaje, że to, co pojawia się na pasku jest wnioskiem, pigułką informacji na dany temat. A kiedy się już to podsumowanie zna, nie trzeba się zagłębiać w treść materiału" - uważa badacz i dodaje, że ludzie wolą się koncentrować na wniosku, a nie na przesłankach, które do tego wniosku prowadzą. Ludzie widząc więc tekst na tickerze raczej nie poddają go już krytycznej analizie. "To pokazuje, że paski mogą nam zastępować myślenie i mogą sprawiać, że będziemy bardziej podatni na manipulację" - przyznaje psycholog.

"Ludzki umysł nie jest dostosowany do współczesności, do tego, by każdego dnia przyjmować ogromne dawki informacji, z bardzo różnych dziedzin. +Oprogramowanie+, którym się posługujemy, jest przestarzałe, to na współczesne czasy szmelc" - stwierdza. Wyjaśnia, że nasze zasoby poznawcze musimy wydatkować na zapamiętywanie rozmaitych informacji i nasz "twardy dysk" jest nimi zapychany. "Nie mamy możliwości i czasu, żeby za każdym razem weryfikować, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Nie jesteśmy też w stanie samodzielnie wyrobić sobie na każdy temat własnej opinii. Ludzie często biorą więc opinie, które się im daje" - zwraca uwagę badacz.

Jego zdaniem obciążeni poznawczo ludzie stosują często ekonomię umysłową i dążą do tego, by formułować sądy na podstawie prostych, szybkich przesłanek. Takimi uproszczeniami posługujemy się np. w sklepie przy kupowaniu produktów - np. uważamy, że jakaś marka jest dobra, bo ją znamy z reklam. "W naszym projekcie w nieco bardziej rozbudowany sposób chcemy sprawdzić ten efekt" - mówi psycholog.

Dr Maj przypomina, że w latach 70. amerykański psycholog Stanley Milgram opracował koncepcję przeładowania urbanistycznego - mówił, że nasze miasta obciążają nas poznawczo przez hałas, szum, reklamy w przestrzeni publicznej. "Tymczasem teraz z uwagi na rozwój Internetu i wielu technologii multimedialnych znacznie częściej mówimy o przeładowaniu informacyjnym. To sprawia, że dajemy się złapać na pigułki informacji i w informacje te wcale się nie zagłębiamy" - dodał Maj.

Psycholog ma nadzieję, że jego badania posłużą ku przestrodze i pokażą, że odbiorcy, by nie ulegać manipulacjom, powinni być bardziej czujni w odbiorze informacji.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Astronomia
Astronarium – nowy program o kosmosie w Telewizji Polskiej (26-02-2015)

"Astronarium" to tytuł nowego, cyklicznego programu o astronomii i badaniach kosmosu, który będzie emitowany co tydzień na ogólnopolskiej antenie Telewizji Polskiej (TVP). Premierę zaplanowano na 2 marca - informuje Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA).

Według zapowiedzi PTA, które jest współproducentem programu, oraz TVP, głównymi bohaterami poszczególnych odcinków programu będą polscy naukowcy badający kosmos - astronomowie, inżynierowie i badacze z innych dziedzin nauki. Pierwsze odcinki będą przedstawiać m.in. polskie sztuczne satelity, największy radioteleskop, badania meteorytów, a także wielkie obserwatoria astronomiczne z polskim udziałem.

Emisja premierowego odcinka nastąpi 2 marca 2015 r. o godz. 17.00 na antenie TVP Regionalna, czyli w paśmie wspólnym regionalnych kanałów Telewizji Polskiej. Program będzie można także oglądać w internecie i na smartfonach za pośrednictwem TVP Stream. Kolejne odcinki będą miały premiery co tydzień w poniedziałek o godz. 17.00, a powtórki zaplanowano na godz. 2.15 w nocy.

"Zajrzymy z kamerą do ośrodków badawczych na terenie całego kraju, a nawet na innych kontynentach i pokażemy, nad czym pracują polscy naukowcy zgłębiający tajemnice kosmosu" - zachęca Bogumił Radajewski z ekipy TVP Bydgoszcz, który poprowadzi program.

"Astronarium" będzie również obecne w mediach społecznościowych. Redakcja programu zapowiada liczne konkursy prowadzone na witrynie internetowej www.astronarium.pl oraz na Facebooku.

"Pomimo nieustannego rozwoju różnych form mediów elektronicznych, to telewizja ciągle pozostaje medium o największej sile oddziaływania w społeczeństwie. Dlatego ważne jest, aby na antenie Telewizji Polskiej emitowane były rzetelne programy popularnonaukowe prezentujące najnowsze polskie osiągnięcia w astronomii i badaniach Wszechświata. Wpisuje się to też bardzo dobrze w misję Polskiego Towarzystwa Astronomicznego" - mówi prof. Maciej Mikołajewski, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego (PTA).

Jak czytamy w komunikacie PTA, obecność regularnego programu popularnonaukowego na temat kosmosu i badań naukowych na antenie ogólnopolskiej telewizji jest szczególne ważna w kontekście niedawnego przystąpienia naszego kraju do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz podpisania umowy z Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO). Twórcy mają nadzieję, że "Astronarium" przybliży szerokim kręgom społeczeństwa najnowsze osiągnięcia polskich naukowców oraz przyczyni się do zainspirowania młodzieży do studiów na kierunkach nauk ścisłych i na politechnikach.

Producentami "Astronarium" są Polskie Towarzystwo Astronomiczne oraz Telewizja Polska. Nagrania prowadzi ekipa TVP Bydgoszcz, znana z takich programów, jak "Planetarium" czy "Astroregion". Partnerem projektu jest czasopismo "Urania - Postępy Astronomii". Produkcja została dofinansowana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Technika
Tramwaj na przystanku „Nowoczesność” (24-02-2015)

Całkowicie niskopodłogowy, nowoczesny tramwaj, którego pracę można będzie monitorować zdalnie online, powstaje w wyniku współpracy uczonych z Politechniki Warszawskiej i zakładów PESA z Bydgoszczy.

Każde koło tramwaju będzie obracać się niezależnie, będzie w nim więcej miejsca dla pasażerów, a użyte do konstrukcji materiały kompozytowe wpłyną na lekkość pojazdu, co przełoży się na niższe zużycie energii, a przez to na ochronę środowiska.

"W branży kolejowej za niskopodłogowy pojazd pasażerski uznaje się taki pojazd, w którym udział niskiej podłogi, czyli tej na poziomie przystanku, wynosi minimum 70 proc. Pojazd całkowicie niskopodłogowy, czyli taki, gdzie stanowi ona 100 proc., zapewni pasażerom zwiększony komfort oraz większą liczbę miejsc siedzących" - wyjaśnia odpowiedzialny za projekt Łukasz Raszczyk z PESA Bydgoszcz.


Wikimedia

Dodaje, że osoby czuwające nad eksploatacją całego pojazdu zyskają natomiast możliwość dostępu do diagnostyki pojazdu w trybie online oraz do nieustannego monitorowania jego pracy i wskazań diagnostycznych w trakcie eksploatacji. Prototyp jest już zbudowany, ma za sobą pierwszą fazę testów.

Projekt jest realizowany w konsorcjum z Wydziałem Transportu Politechniki Warszawskiej. Badania strony naukowej koordynuje prof. dr hab. inż. Andrzej Chudzikiewicz, prace inżynierów PESA nadzoruje Jacek Konop. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w ramach programu Demonstrator+ dofinansowało prace kwotą prawie 5 mln 180 tys. zł, natomiast wszystkie koszty projektu przekraczają 11,2 mln. zł. Projekt rozpoczął się w maju 2013r. i trwał do końca ubiegłego roku.

Jak wyjaśniają Łukasz Raszczyk i Łukasz Będziński, w znanych nam tramwajach podłoga musi być miejscami podwyższona, ponieważ przebiega ponad osiami kół, tzw. wózkami pojazdu. Aby podłoga mogła być niska również w tych miejscach, trzeba zastosować w pojeździe całkowicie odmienne rozwiązania konstrukcyjne, niż te standardowo dostępne na rynku.

Najwięksi dostawcy pojazdów szynowych mają w swojej ofercie tramwaje całkowicie niskopodłogowe, jednak nie powstał dotąd prototyp, który zawierałby tak nowoczesne rozwiązania w innych obszarach. W demonstracyjnym pojeździe zastosowano liczne innowacje. Konstruktorzy musieli przede wszystkim opracować innowacyjny układ biegowy, który umożliwia niezależne sterowanie każdym kołem. Wózek napędowy zyskał nowoczesną, lekką ramę wózka, która umożliwia wykorzystanie niestandardowej osi (tzw. portalowej), łączącej koła. W konstrukcji prototypu pojazdu wykorzystane zostały materiały kompozytowe. Dzięki nim tramwaj jest lekki, zużywa mniej energii, a więc w mniejszym stopniu, niż klasyczne pojazdy szynowe, wpływa na środowisko naturalne.

Pełne wyzwań naukowych przedsięwzięcie wymagało współpracy z Politechniką Warszawską. Badacze opracowali założenia teoretyczne oraz wstępną koncepcję układu biegowego tramwaju, a także przeanalizowali jego zachowanie dynamiczne. Za część badań odpowiedzialne były także specjalistyczne biura konstruktorskie, które wykonały obliczenia wytrzymałości doraźnej i zmęczeniowej konstrukcji i ustrojów nośnych. Oprócz zaawansowanych rozwiązań mechanicznych, w tramwaju zastosowano bardzo innowacyjny system sterowania i diagnostyki, umożliwiające między innymi zdalne monitorowanie pracy tramwaju w trybie online.

W prototypie zamontowano ponad 40 km różnego rodzaju przewodów elektrycznych. Wszystkie połączenia elektryczne muszą zostać przetestowane. Za pomocą nowoczesnego, zautomatyzowanego środowiska symulacyjno-obliczeniowego, inżynierowie sprawdzą takie parametry jak ciągłość przewodów, a przede wszystkim symulują sygnały trafiające do różnych systemów pojazdu w trakcie eksploatacji. W ten sposób mogą odtworzyć różne scenariusze zachodzące podczas jazdy. Testy diagnostyczne będą przeprowadzane na specjalnie wyposażonym stanowisku uruchomieniowym na terenie firmy PESA.

Oprócz tego pojazd zostanie sprawdzony podczas jazdy nadzorowanej; przejedzie aż 5 tys. km na wyznaczonej trasie w Warszawie. W trakcie tego testu będą zbierane różnego rodzaju informacje dotyczące zachowania dynamicznego, funkcjonowania systemów pokładowych i użytkowania pojazdu. Jeśli testy się powiodą, prototyp trafi do produkcji.

Wyniki projektu są własnością i know-how firmy. Dzięki zaangażowaniu funduszy publicznych, spółka stworzyła i jeszcze w tym roku przetestuje prototyp, z którym będzie mogła uczestniczyć w przetargach na zakup taboru tramwajowego nie tylko w kraju, ale również w Europie Zachodniej.

"Tramwaj opracowano przede wszystkim z myślą o stworzeniu nowoczesnego, polskiego produktu eksportowego, który umożliwi firmie wejście na ten segment rynku w krajach Europy Zachodniej. W tej chwili PESA uczestniczy w kilku ważnych postępowaniach przetargowych, w których złożono ofertę na pojazd będący rozwinięciem platformy tramwajów niskopodłogowych" - mówi Łukasz Raszczyk.

Jak podkreśla, bez zaangażowania NCBR prototyp ten powstałby nawet kilka lat później. Współpraca z uczonymi z Wydziału Transportu Politechniki Warszawskiej sprawiła, że nastąpił przepływ posiadanej wiedzy nie tylko do, ale również z gospodarki. Zaangażowanie środków publicznych w podobne projekty korzystnie wpływa na rozwój branży kolejowej w kraju.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl 

Fizyka
Światło w polskich badaniach (22-02-2015)

Polacy potrafią wytwarzać najlepsze na świecie detektory podczerwieni i najnowszej generacji światłowody. Polska była piątym krajem, który wprowadził linię światłowodową dla telekomunikacji. Silną stroną naszych ośrodków badawczych są technologie ciekłych kryształów oraz kryształów azotku galu dla niebieskiej fotoniki i optoelektroniki. Warto sobie o tym przypomnieć w Międzynarodowym Roku Światła.

Rola technologii związanych ze światłem w codziennym życiu jest nie do przecenienia. Z dobrodziejstw fotoniki i optoelektroniki korzystamy, kiedy rozmawiamy przez współczesny telefon, używamy laptopa, szkolnej tablicy cyfrowej, kamery... O sukcesach naszych badaczy, które wiążą się z tą dziedziną wiedzy i niszach rynkowych zagospodarowanych przez polskie innowacyjne firmy mówi w rozmowie z PAP prof. dr hab. Tomasz Woliński, kierownik Zakładu Optyki i Fotoniki Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej i prezes Polskiego Stowarzyszenia Fotonicznego. Badacz koordynuje z ramienia UNESCO obchody Międzynarodowego Roku Światła w Polsce.

Jak przypomina prof. Woliński, równo 1000 lat temu arabski uczony Ibn al-Haytham opublikował swoje pierwsze prace nt. optyki. W tym roku mija też 200 lat od ogłoszenia prac Augustina-Jeana Fresnela, który pierwszy stwierdził, że światło może zachowywać się jak fala, a nie jak zbiór cząstek. Cztery równania Jamesa Clerka Maxwella, które ujednoliciły teorię elektryczności i magnetyzmu w teorię elektromagnetyzmu powstały w 1865 r., czyli 150 lat temu. Teoria Maxwella stała się podstawą współczesnej nauki o promieniowaniu elektromagnetycznym, jak również optyki falowej.


Philip Ronan, Wikimedia

Kolejna rocznica to 100 lat ogólnej teorii względności Alberta Einsteina, który wyjaśnił wiele zjawisk związanych z oddziaływaniem grawitacji i światła, odkrył czarne dziury, grawitacyjne zakrzywienie toru promieni słonecznych, wytłumaczył, dlaczego zegary spowalniają swój bieg w pobliżu źródła grawitacji. Współczesna fotonika narodziła się 50 lat temu, kiedy Charles Kao (noblista z 2009 r.) zaproponował użycie niskostratnych światłowodów do przesyłania informacji zakodowanej w torze optycznym na olbrzymie odległości, tworząc podwaliny telekomunikacji światłowodowej. W zeszłym roku nagrodę Nobla dostali twórcy niebieskich diod. Wszystkie te rocznice spowodowały, że rok 2015 został ogłoszony przez UNESCO Międzynarodowym Rokiem Światła.

Chemicy z Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie dołączyli 40 lat temu do elitarnego klubu wytwarzającego światłowody, a w 1979 r. uruchomiono w Lublinie pierwszą linię światłowodową dla telekomunikacji. Polska była wówczas - obok USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Japonii - piątym krajem, który wprowadził taką innowację.

"W Polsce produkuje się obecnie światłowody specjalne, które można zastosować do nowych układów i urządzeń światłowodowych. Wytwarza je Zespół Technologii Światłowodowej przy UMCS, grupa światłowodowa w Instytucie Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME) w Warszawie i zespół przy Politechnice Białostockiej, który przez lata był związany z hutą szkła Białystok - wylicza prof. Woliński. - Są to m.in. mikrostrukturalne światłowody fotoniczne z dziurkami (w przekroju przypominają plaster miodu) wytwarzane zarówno z tradycyjnej krzemionki, polimerów, jak i ze szkieł wieloskładnikowych. Technologie te różnią się z uwagi na właściwości światłowodów i ich zastosowania".

To, jak zaznacza profesor, osiągnięcia, z których Polska jest znana w środowisku naukowym. Światłowody najnowszej generacji pojawiły się na świecie po koniec XX wieku i nadal są wytwarzane w niewielu ośrodkach, w Polsce aż w dwóch - w ITME i w Lublinie. Technologie te stosuje i rozwija kilka grup badawczych w kraju, również na Politechnice Warszawskiej.

"Światłowody fotoniczne mogą być wykorzystywane jako układy czujnikowe, do przetwarzania informacji, do generacji tzw. supercontinuum, czyli bardzo dobrej jakości światła białego, a w przyszłości również do transportu informacji. Na razie są do tego za drogie, bo koszt ich wytwarzania jest bardzo duży w stosunku do światłowodów telekomunikacyjnych" - wyjaśnia prof. Woliński.

Kolejna specjalność Polski to detektory podczerwieni. Zajmuje się tym firma badawczo-rozwojowa Vigo System, spin-off założony przez prof. Józefa Piotrowskiego, a obecnie kierowany przez jego syna. Specjaliści Vigo opanowali sposób wytwarzania detektorów, które według prof. Wolińskiego należą do najlepszych na świecie. Jak podkreśla rozmówca PAP, jeden z nich został zainstalowany w amerykańskim pojeździe marsjańskim Curiosity. Jest to wizytówka polskiej fotoniki.

"Polska może też pochwalić się technologiami ciekłych kryształów dla fotoniki, rozwijanymi m.in. przez chemików z Wojskowej Akademii Technicznej. Wszystko zaczęło się ponad 30 lat temu, wówczas pojawił się plan, żeby wytworzyć płaskie ekrany ciekłokrystaliczne. Kiedyś sądzono, że to mrzonka, żeby telewizor można było powiesić na ścianie, w tej chwili jest to już norma. Obecnie powstaje wiele takich urządzeń jak np. nowej generacji wyświetlacze czy projektory, które bazują na ciekłokrystalicznych przestrzennych modulatorach światła. A wszystko dzięki temu, że coraz lepiej znamy szczególne właściwości optyczne kryształów ciekłych. Podstawy fizyczne, chemiczne i optyczne tej wiedzy były wypracowane w wielu ośrodkach europejskich, w tym również w Polsce" - mówi prof. Woliński.

Zespół prof. Wolińskiego na Politechnice Warszawskiej jest liderem w dziedzinie wypełniania mikrootworków w światłowodach fotonicznych ciekłymi kryształami. Badania w tej dziedzinie prowadzone są od ponad 10 lat. "Mamy światłowód fotoniczny wypełniony ciekłym kryształem i oddziaływując na niego z zewnątrz możemy modulować i dynamicznie zmieniać właściwości samego światłowodu, co przy sterowaniu sygnałem optycznym jest niezmiernie ważne. Takimi badaniami zajmujemy się w mojej grupie na Wydziale Fizyki PW" - wyjaśnia szef grupy badawczej.

"Polska ma duży potencjał w zakresie technologii dla fotoniki. Warto podkreślić, że jest to dziedzina, na którą nie potrzeba specjalnych nakładów, jak na inne gałęzie tradycyjnego przemysłu. Nowe produkty szybko wchodzą na rynek. Fotonika współgra z mikro- i nanoelektroniką, wchodzi też ostro w nauki medyczne, oferując nieinwazyjne metody obrazowania pacjentów czy diagnostyczne układy tomograficzno-optyczne" - wylicza profesor.

Są jeszcze technologie z pogranicza fotoniki i elektroniki, które powstały w firmach TopGaN i Ammono i wykorzystują kryształy azotku galu dla niebieskiej fotoniki. Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymali Japończycy - twórcy niebieskiej diody LED, którzy korzystają z polskich kryształów azotku galu.

W Polsce działa obecnie kilkadziesiąt firm i ośrodków badawczych prowadzących badania i wdrożenia w zakresie optoelektroniki i fotoniki. Większość z nich łączy Polska Platforma Technologiczna Fotoniki. Patronem i koordynatorem Platformy jest PCO (Przemysłowe Centrum Optyki), które pracuje głównie dla wojska i przemysłu zbrojeniowego. Grupa jednoczy działania na rzecz wdrożeń i transferu wyników badań do gospodarki. Fotonika jest od pięciu lat jednym z priorytetów unijnych. Misją Polskiej Platformy Technologicznej Fotoniki jest rozwój fotoniki nie tylko w zakresie badań, ale również wytwarzania produktów i wprowadzania na rynek urządzeń innowacyjnych w celu szerszego wykorzystania nowoczesnych technologii opartych na świetle w Polsce.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Językoznawstwo
Uniwersytet Śląski będzie uczył poprawności językowej z pomocą internetu (16-02-2015)

Błędy i owędy to nazwa nowego fanpage'a językowego na Facebooku Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach poświęconego poprawności językowej, wiedzy o języku polskim. Eksperci będą m.in. korygować najpowszechniejsze błędy, rozstrzygać językowe dylematy.

Uczelnia poinformowała w czwartek, że zamieszczane na fanpage'u "Błędy i owędy" materiały - w tym wiadomości, ciekawostki, przykłady błędów i niezręczności - mają "pomagać odwiedzającym stronę w rozstrzyganiu różnych wątpliwości językowych, wzbudzać zainteresowanie zarówno polszczyzną współczesną, jak i historią naszego języka" a także sprawdzać kompetencje językowe.

Językowy fanpage "Błędy i owędy" będzie zawierał "wszystko, co o języku wiedzieć się powinno". "Będzie to strona dla tych, którzy kochają polszczyznę i chcą, żeby język, którym się posługują, był piękny i poprawny, bo przecież im sprawniejszy język, tym kontakty z innymi są łatwiejsze i skuteczniejsze" - poinformował Uniwersytet Śląski.

"Smalić, czy smolić cholewki" - to jeden z pierwszych przykładów, do którego odnoszą się eksperci. "Czasownik smalić jest archaizmem i oznacza przypiekać ogniem. Dawniej, gdy chłopak wybierał się do dziewczyny, dbał o to, żeby jego wysokie kozaki były ładnie wypolerowane - w tym celu opalał je nad ogniem, smalił cholewki" - poinformowano.

Jak powiedziała na spotkaniu prasowym dr Katarzyna Sujkowska-Sobisz z Instytutu Języka Polskiego UŚ "często błędy wynikają z przyzwyczajenia". "Pamiętajmy o tym, że język się zmienia i to co uważaliśmy za błąd lat temu 10, dzisiaj już błędem być nie musi" - podkreśliła. Dodała, że strona "Błędy i owędy" służyć będzie wszystkim niezależnie od wieku, czy wykształcenia.

Na stronie "Błędy i owędy" publikowane też będą pytania dla obserwatorów fanpage'a, którzy będą mogli w ten sposób sprawdzić swoją znajomość języka polskiego oraz samodzielnie rozstrzygnąć językowe dylematy. Pojawiać się będą również grafiki pozwalające utrwalić pisownię trudnych wyrazów, zamieszczane będą też zdjęcia błędów językowych, fragmenty wypowiedzi różnych osób, w tym uczniów. O poprawności językowej, regułach użycia języka, zmianach zachodzących we współczesnej polszczyźnie będzie się wypowiadał językoznawca z Uniwersytetu Śląskiego.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Chemia
Poszukiwane: twarze chemicznego tłumu (16-02-2015)

Pierwiastki i ich związki nie ukryją się już dłużej w mieszaninach, nawet jeśli te składają się z wielu składników. Koniec chemicznego incognito to efekt opracowania w Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie nowej, znacznie bardziej precyzyjnej od dotychczasowych metody identyfikowania "linii papilarnych" substancji chemicznych, odciśniętych w świetle rozproszonym przez mieszaniny.

W czystej postaci pierwiastki i związki chemiczne istnieją tylko w laboratoriach. Świat przyrody to świat wieloskładnikowych domieszek i mieszanin. Czy w tłumie związków chemicznych tworzących mieszaninę można precyzyjnie wykryć poszczególne składniki? Czy można to zrobić badając samo światło rozproszone przez mieszaninę? Dotychczasowe metody analizy widmowej nie tylko nie pozwalały na ustalenie wszystkich składników, ale nawet sugerowały obecność związków, których w mieszaninach po prostu nie było. Teraz wykrywanie składników mieszanin będzie znacznie pewniejsze - dzięki naukowcom z Instytutu Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie. Przeprowadzone przez nich badania, sfinansowane z grantu "Kwantowe nanostruktury półprzewodnikowe" w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka na lata 2007-2013, zakończyły się opracowaniem nowego algorytmu analizy widmowej, o dokładności znacznie większej niż metody stosowane do tej pory.


Jak za pomocą światła zidentyfikować, które związki chemiczne ze znanej puli znajdują się w mieszaninie? W Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie opracowano nową metodę analizy widm, pozwalającą znacznie precyzyjniej niż dotychczas wykrywać składniki mieszanin chemicznych. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

Światło niesie informację o budowie materii - o atomach i cząsteczkach, z którymi oddziaływało. Analiza cech promieniowania emitowanego lub pochłanianego przez badane substancje jest świetnym sposobem na ustalenie ich składu chemicznego. Wystarczy wiedzieć, jak poszukiwany związek oddziałuje ze światłem, i w analizowanym świetle wykryć podobny ślad. W teorii sprawa jest prosta. Rzeczywistość to świat wypełniony skomplikowanymi mieszaninami najróżniejszych związków chemicznych. Sygnały od wszystkich nakładają się i detekcja konkretnych pierwiastków i związków staje się niezwykle trudna.

"Gdy rozmawiamy z kimś sam na sam, nie mamy kłopotów ze zrozumieniem przekazu. Spróbujmy jednak wyłowić głos znajomego w tłumie fanów na koncercie rocka... W podobnej sytuacji są naukowcy zajmujący się spektroskopią: ze świetlnych 'wrzasków' tłumu związków chemicznych próbują wyłowić 'krzyki' pochodzące tylko od znajomych. Jakby tego było mało, niektórzy znajomi mogą zupełnie niespodziewanie mówić ciszej, a nawet zachrypnąć", mówi dr Sylwester Gawinkowski (IChF PAN).

Gdyby problemem było wyłącznie nakładanie się "świetlnych wrzasków", wyłuskanie sygnatury konkretnej substancji chemicznej nie byłoby specjalnie trudne. W rzeczywistych pomiarach sprawy się jednak mocno komplikują. Nieuniknione błędy pomiarowe - w tym wynikające z samej fizyki oddziaływania światła z materią - powodują, że zarejestrowane promieniowanie, nawet jeśli pochodzi tylko od jednej substancji, zawsze ma strukturę nieco inną niż teoretyczny wzorzec. Na dodatek poszukiwanym nie musi być jeden związek, a kilka ze znanej puli. Jakby tego było mało, wkład każdego ze związków w strukturę analizowanego światła może być różny: w przypadku jednej substancji słabszy, w przypadku innej silniejszy.

"Przy badaniu struktury zarejestrowanego światła - a więc podczas analizy spektralnej - cała sztuka polega na tym, aby widmie mieszaniny wychwycić tylko najistotniejsze elementy charakterystyczne dla danej substancji. Takie podejście przypomina nieco metody automatycznego wykrywania twarzy, stosowane np. w systemach kontroli na lotniskach. Nie porównuje się tam wyglądu każdego szczegółu twarzy, lecz szuka podobieństw w prostych zależnościach, np. w rozstawie oczu, położeniu ust czy końca nosa. Wtedy przestaje być ważne, czy poszukiwany ma czapkę czy nie, czy się opalił lub zgolił wąsy", wyjaśnia dr inż. Tomasz Roliński (IChF PAN).

Kierując się tą ideą, fizycy z IChF PAN skonstruowali metodę analizy, która jest wrażliwa nie na intensywność linii widmowych światła przechodzącego przez mieszaninę, a na ich wzajemne położenia i kształty. Aby sprawdzić jej skuteczność, przeprowadzono szereg testów. Jeden z naukowców przygotowywał mieszaniny złożone z kilku aminokwasów wybieranych losowo ze znanej puli 20 związków. Liczba składników każdej mieszaniny wahała się od dwóch do ośmiu, przy czym objętości składników były podobne (co wcale nie oznacza, że wszystkie substancje jednakowo silnie oddziaływały ze światłem!). Tak przygotowaną mieszaninę analizował inny naukowiec. Testowane mieszaniny poddano najpierw analizie spektralnej z zastosowaniem dotychczasowej, popularnej metody najmniejszych kwadratów, znanej także jako NLS. W 7 przypadkach na 20 nie wykryto w mieszaninach jednego składnika, w jednym nawet dwóch. Co więcej, w dwóch mieszaninach analiza wykazała obecność aminokwasów, których w nich nie było.

"W przypadku naszej metody wyniki analizy tych samych widm były jakościowo lepsze", podkreśla dr Roliński i precyzuje: "Na 20 przebadanych mieszanin ich skład zidentyfikowaliśmy poprawnie w 18 przypadkach. W dwóch pozostałych mieszaninach, jednej złożonej z pięciu składników, a drugiej z ośmiu, nie wykryliśmy pojedynczego składnika. Ani razu nie zidentyfikowaliśmy związku, którego w mieszaninie nie było".

Nowa metoda analizy widm mieszanin znajdzie zastosowanie m.in. w tak wyrafinowanych technikach badawczych, jak wzmacniana powierzchniowo spektroskopia ramanowska (Surface Enhanced Raman Spectroscopy, SERS). Szczególny charakter spektroskopii SERS wynika z faktu, że sygnały emitowane przez cząsteczki chemiczne mogą zostać tu wzmocnione setki tysięcy, a nawet miliony razy. Tak duże wzmocnienie pozwala myśleć o konstruowaniu detektorów zdolnych do wykrywania pojedynczych cząsteczek chemicznych.

PUBLIKACJA NAUKOWA: "A new algorithm for identification of components in a mixture: application to Raman spectra of solid amino acids"; S. Gawinkowski, A. Kamińska, T. Roliński, J. Waluk; Analyst, 2014, 139, 5755; DOI: 10.1039/c4an01159g

Źródło: Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk

Historia
Na tropach pionierek kina w Galicji (15-02-2015)

Już sto lat temu uczyły się sztuki filmowej, były recenzentkami, menedżerkami kin i oczywiście aktorkami. - Kobiety miały spory udział w samych początkach polskiej kinematografii, o czym przekonują nas odkrywane dziś archiwalia - podkreśla dr hab. Małgorzata Radkiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierująca projektem badawczym "Pionierki z kamerą".

Projekt, prowadzony w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ, ma na celu zbadanie udziału kobiet w rozwoju fotografii oraz kina na obszarze Galicji, w szczególności w Krakowie. Datami granicznymi badań są, z jednej strony rok 1896 - pierwszy pokaz filmowy w Krakowie, a z drugiej marzec 1945 roku - otwarcie szkoły filmowej w stolicy Małopolski, tzw. Prafilmówki.

Punktem wyjścia projektu był okres narodzin kina we Lwowie i Krakowie, gdzie pierwsze kinematografy pojawiły się już rok po ich wynalezieniu przez braci Lumière w 1895 roku. "Na początku XX wieku na Politechnice we Lwowie istniał ośrodek eksperymentatorski, zajmujący się kinem. Wiemy, że wśród uczestników lwowskich kursów oraz członków pracowni były też kobiety, jak fotografka Janina Mierzecka" - zaznacza Radkiewicz.

Zwraca ona uwagę, że w owych czasach - gdy dopiero rozpoczynał się proces emancypacji - kobiety były wykluczone z wielu sfer aktywności zawodowej i edukacji na szczeblu wyższym. Mimo to, szybko oswoiły nowe technologie - jak fotografia i kino - widząc w nich szansę na wyjście z domowych pieleszy i własną działalność twórczą oraz zawodową.

"Ponad sto lat temu, w epoce wiktoriańskiego purytanizmu, kobietom nie wypadało samotnie spacerować ulicami ani otwarcie przyglądać się ludziom. Aparat fotograficzny w rękach stwarzał do tego pretekst i stanowił usprawiedliwienie niekonwencjonalnego zachowania. Dlatego kampanie reklamowe Kodaka z przełomu XIX i XX wieku skierowane były głównie do kobiet - potencjalnych użytkowniczek i amatorek wynalazku" - zauważa badaczka z UJ.

O aktywności płci pięknej w dziedzinie kinematografii świadczy też to, że w okresie międzywojennym liczne teksty publicystyczne o X muzie oraz recenzje wyszły spod piór kobiet. Często, jak ówczesna krytyczka sztuki Stefania Zahorska czy Zofia Lissa, publikowały one także w czasopismach filmowych popierających kino ambitne artystyczne.

W dwudziestoleciu międzywojennym kariera filmowa otwarta była dla aktorek, rekrutowanych, jak Maria Malicka, między innymi z krakowskich teatrów, Choć o gwiazdach kina wiemy sporo, to niektóre z nich popadły dziś w zapomnienie, jak aktorka Zofia Batycka, Miss Polonia i wicemiss Europy z 1930 r., ówczesna "celebrytka", hołubiona na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego".


Aktorka Zofia Batycka

Jak dodaje Radkiewicz, oprócz bycia aktorkami, recenzentkami czy "studentkami" filmowymi, kobiety wcielały się także w mniej oczekiwane role. I tak, podczas I wojny światowej, gdy mężczyźni walczyli na froncie, ich żony zastępowały ich z powodzeniem w roli menedżerek prowadzących kina. Inne otrzymywały sale kinowe w spadku, kontynuując i rozwijając rodzinne interesy, jak lwowianka Zofia Opiołowa, która w kinie Apollo zaczęła nawet wydawać gazetkę informacyjną.

W trakcie zaplanowanych na kolejne trzy lata badań zespół z UJ chce dotrzeć do licznych zasobów fotograficznych i filmowych. Wśród nich także do tych znajdujących się za granicą, m.in. w muzealnych zbiorach we Lwowie, na tamtejszej Politechnice oraz w archiwach w Wiedniu.

Projekt ma charakter integracyjny i interdyscyplinarny. W jego ramach przewidziano także cykl spotkań otwartych dla publiczności. Spotkania współorganizują Instytut Sztuk Audiowizualnych UJ, krakowskie Muzeum Historii Fotografii im. Walerego Rzewuskiego.

Więcej o projekcie można dowiedzieć się w Projektorze Jagiellońskim oraz na stronie bloga.

PAP-Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
Jaskólski i Wlodawer laureatami amerykańsko-polskiej nagrody naukowej (12-02-2015)

Światowej sławy uczeni - prof. Mariusz Jaskólski z Polski i dr Alexander Wlodawer z USA, których wspólne odkrycie struktury białka wirusa HIV przyczyniło się do powstania leku na AIDS, zostali laureatami pierwszej edycji Amerykańsko-Polskiej Nagrody Naukowej.

Ideą nagrody, przyznawanej wspólnie przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej (FNP) oraz American Association for the Advancement of Science (AAAS), największe na świecie stowarzyszenie naukowe, jest promocja polsko-amerykańskiej współpracy naukowej. Nagroda jest przyznawana parze naukowców - jednemu pracującemu w Polsce, a drugiemu w USA - za wybitne osiągnięcie naukowe będące efektem ich współpracy.


Dr Alexander Wlodawer i prof. Mariusz Jaskólski. Fot. archiwum prywatne

Jak informują we wspólnym komunikacie FNP i AAAS, "tandem Jaskólski-Wlodawer" został wyłoniony spośród 55 nominacji, które oceniało jury złożone z wybitnych przedstawicieli polskiego i amerykańskiego środowiska naukowego. Otrzymują oni nagrodę za badania strukturalne białek o znaczeniu medycznym, które przyczyniły się do opracowania nowych terapii leczenia chorób człowieka, takich jak AIDS czy białaczka u dzieci.

"Mamy nadzieję, że sukcesy naszych laureatów będą inspiracją do nawiązania współpracy dla kolejnych badaczy" - oświadczył prezes FNP prof. Maciej Żylicz.

W środowisku naukowym mówi się, że Jaskólski i Wlodawer za swe osiągnięcia w badaniu struktury białek wirusa HIV "otarli się o Nobla". Ich opublikowane w 1989 roku w czasopiśmie "Nature", a potem także w "Science" odkrycia przyczyniły się do powstania leku dla chorych na AIDS w ekspresowym tempie siedmiu lat. Ale na tym ich współpraca się nie skończyła. Pracowali nad kolejnymi wirusami i razem określili m.in. struktury proteaz pochodzących z wirusa HTLV (powodującego białaczkę), a także strukturę bakteryjnych asparaginaz, istotnych w leczeniu białaczki limfoblastycznej u dzieci.

Pierwszy z nagrodzonych jest profesorem na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Natomiast Wlodawer, który studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim i wyemigrował z Polski w 1968 roku, od prawie 30 lat jest związany z Narodowym Instytutem Raka (NCI) w Frederick pod Waszyngtonem, gdzie kieruje Laboratorium Krystalografii Makromolekuł.

Współpracują ze sobą od 27 lat, kiedy - jak opowiadał w rozmowie z PAP Wlodawer - Jaskólski przyjechał w ramach wymiany naukowej do jego laboratorium w NCI. Wspólnie napisali 37 prac, które były dotąd cytowane ok. 2450 razy, co świadczy o znaczeniu ich wspólnych badań dla dziedziny nauki, jaką uprawiają.

"Dla nas ta nagroda jest niezwykle przyjemna, bo pokazuje, że nie tylko jedno osiągnięcie jest ważne, ale wieloletnia współpraca. Mariusz i ja jesteśmy w telefonicznym kontakcie przynajmniej raz w tygodniu, a mailowym jeszcze częściej" - powiedział PAP Wlodawer.

"Ta nagroda nie mogła przyjść w lepszym momencie" - dodał. Wraz z Jaskólskim i grupą innych naukowców organizują bowiem w maju w Warszawie zjazd naukowców specjalizujących się w biologii strukturalnej i krystalografii.

Określają zjazd nazwą "Multipoles" (co jest grą słów - po angielsku Multi Poles oznacza wielu Polaków, a multipole - wielobiegunowość), gdyż naukowcy w większości mają polskie korzenie i pracują zarówno w Polsce, jak i na całym świecie.

Amerykańsko-Polska Nagroda Naukowa została ustanowiona w 2013 r. Przyznanie jej odbywa się raz na dwa lata w drodze konkursu opartego na nominacjach. Oficjalne ogłoszenie nazwisk laureatów pierwszej edycji nagrody nastąpi podczas rozpoczynającego się w czwartek w San Jose w Kalifornii corocznego zjazdu AAAS, natomiast uroczyste wręczenie nagrody odbędzie się w Waszyngtonie 27 kwietnia. Każdy z laureatów otrzyma równowartość 5 tys. USD.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

 

Chemia
Turing działa także w nanoświecie (06-02-2015)

W świecie pojedynczych atomów i cząsteczek mogą spontanicznie formować się struktury Turinga - te same, które odpowiadają za nieregularne, lecz przecież periodyczne kształty pasków na ciałach zebr. Pokazał to po raz pierwszy polsko-duński zespół fizyków.

Niezwykły kształt pasków na ciałach zebr nie biorą się znikąd. To utrwalone fronty reakcji chemicznych. Reakcje te zachodzą zgodnie z procesem po raz pierwszy opisanym przez wybitnego brytyjskiego matematyka Alana Turinga (jemu poświęcony jest teraz film "Gra tajemnic"). Struktury Turinga, w świecie chemii przejawiają się najczęściej w postaci periodycznych zmian stężeń substancji chemicznych. Dotychczas obserwowano je tylko w strukturach o rozmiarach mikrometrów i większych. Wydawało się, że w mniejszych skalach - w nanoświecie, w którym ruchami pojedynczych atomów i cząsteczek rządzą przypadkowe fluktuacje - struktury te nie mają prawa się spontanicznie formować. Poinformował o tym IChF PAN w przesłanym PAP komunikacie. Wyniki opublikowano w ubiegłym roku w czasopiśmie "The Journal of Chemical Physics".


Makroskopowy przykład trójwymiarowych struktur Turinga przedstawia dr hab. Bogdan Nowakowski z Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski

"Dotychczas nikt nawet nie badał możliwości powstawania struktur Turinga z udziałem pojedynczych atomów lub cząsteczek. Tymczasem nasze wyniki dowodzą, że nanostruktury Turinga jednak mogą istnieć. A skoro mogą, będzie można dla nich znaleźć bardzo konkretne zastosowania w nanotechnologii i inżynierii materiałowej" - stwierdza dr hab. Bogdan Nowakowski z Instytutu Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie, jeden z fizyków w polsko-duńskim zespole, który niedawno przeprowadzał symulacje komputerowe i analizy teoretyczne dotyczące nanostruktur Turinga.

Struktury Turinga występują w układach dynamicznych dalekich od stanu równowagi. W odpowiednich warunkach może wtedy dojść do sprzężenia: zachodzące reakcje chemiczne wpływają na stężenia własnych składników, co z kolei zmienia przebieg samych reakcji. Proces prowadzi do powstawania periodycznych, lecz niekoniecznie monotonnie regularnych struktur. W przyrodzie struktury te odgrywają ważną rolę, zwłaszcza w formowaniu się młodych organizmów (morfogenezie). Na przykład w początkowych fazach rozwoju zarodków kręgowców w ich mezodermie grzbietowej tak tworzą się periodyczne segmenty, somity, które później przekształcają się m.in. w kręgi, elementy kręgosłupa.

"W naszych badaniach rozważaliśmy bardzo proste reakcje dwóch modelowych substancji różniących się szybkością dyfuzji. Z symulacji komputerowych, przeprowadzonych metodą dynamiki molekularnej we współpracy z dr. Jesperem Hansenem z duńskiego uniwersytetu w Roskilde, wyłonił się bardzo ciekawy obraz" - mówi dr Piotr Dziekan z IChF PAN.

W symulowanych układach o rozmiarach nanometrowych, spontanicznie formowały się wyraźne i trwałe struktury - periodyczne zmiany gęstości cząsteczek, które pozostawały stabilne mimo destrukcyjnego działania fluktuacji. Okazało się, że jeden cykl zmiany stężeń w ramach struktury Turinga może się pojawić już na długości 20 cząsteczek.

Aby nanostruktury Turinga powstały, między substancjami chemicznymi musi dochodzić do reakcji chemicznych spełniających określone warunki. Wymóg ten poważnie redukuje liczbę związków mogących uczestniczyć w procesie i w konsekwencji mocno ogranicza potencjalne zastosowania. Jednak symulacje przeprowadzone przez polsko-duński zespół wskazują, że nanostruktury Turinga można dość łatwo przenieść na inne związki, nieuczestniczące bezpośrednio w głównej reakcji.

"Nanostruktury Turinga mogą powstawać wyłącznie z udziałem precyzyjnie dobranych substancji chemicznych. Na szczęście wytworzoną dzięki nim strukturę można >>odcisnąć<< w stężeniu innych związków chemicznych. Aby struktura się skopiowała, związki te muszą spełniać tylko dwa proste warunki: wiązać się z jednym z reagentów głównej reakcji i wolno dyfundować" - wyjaśnia dr Dziekan.

Możliwość formowania struktur Turinga na odległościach rzędu nanometrów otwiera drogę do ciekawych zastosowań, zwłaszcza w zakresie modyfikowania powierzchni materiałów. Umiejętnie dobierając skład chemiczny reagentów oraz warunki, w których do niej dochodzi, można byłoby formować struktury Turinga rozwijające się w dwóch wymiarach (na samej powierzchni materiału) lub w trzech (a więc także w przestrzeni przylegającej do powierzchni). Uformowane struktury można byłoby następnie utrwalić, np. za pomocą fotopolimeryzacji, otrzymując w ten sposób trwałą, rozbudowaną powierzchnię o złożonej, periodycznej budowie.

Badania nad nanostrukturami Turinga sfinansowano w ramach programu Międzynarodowe Projekty Doktoranckie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Ekspert: mniej nowotworów w Polsce dzięki zmianie diety (06-02-2015)

Zmiany w sposobie żywienia u części Polaków spowodowały spadek zachorowalności na niektóre nowotwory, głównie takie jak rak żołądka, wątroby, trzustki i przełyku - powiedział w środę na konferencji prasowej w Warszawie prof. Mirosław Jarosz.

Największy spadek odnotowano w przypadku raka żołądka. Według dyrektora warszawskiego Instytutu Żywności i Żywienia prof. Jarosza, zachorowalność na ten typ nowotworu zmniejszyła się w ostatnich latach o 70 proc. "Z naszych wyliczeń wynika, że zmiana sposobu odżywiania oraz lepsze przechowywanie żywności, głównie dzięki upowszechnieniu chłodziarek, w latach 1960-2011 uchroniło przed rakiem żołądka w sumie około 51 tys. Polaków" - dodał.

Podobnie jest z innymi nowotworami. Jak wynika z przedstawionych na konferencji danych, od 1995 r. zachorowalność na raka wątroby spadła o 40 proc. wśród mężczyzn i aż o 66 proc. u kobiet. W tym samym okresie zmniejszyła się liczba przypadków raka trzustki: o 33 proc. wśród mężczyzn i o 20 proc. u kobiet. Mężczyźni o 31 proc. rzadziej chorują na raka przełyku, a wśród kobiet o 65 proc. spadła zachorowalność na raka pęcherzyka żółciowego.

Jak na razie nie udało się w naszym kraju zmniejszyć zapadalności na raka jelita grubego, który również mocno wiązany jest ze sposobem odżywiania. "Na razie zmniejszyło się jednak tempo, w jakim wzrastała zachorowalność na ten typ nowotworu. W ostatnich latach jest ono wyraźnie mniejsze i jest to również zasługa zmiany sposobu odżywiania" - podkreślił prof. Jarosz.

Z raportu Instytutu Żywności i Żywienia obejmującego lata 1960-2011 wynika, że nieprawidłowa dieta, zwłaszcza wysokie spożyciu tłuszczów i cukrów prostych, a także nadwaga, w aż 30-70 proc. odpowiadają za powstawanie różnych typów nowotworów. "W przypadku niektórych z nich, takich jak rak żołądka i jelita grubego, zmiany w diecie mogłyby uchronić przed zachorowania nawet połowę naszych rodaków" - przekonywał prof. Jarosz.

Według specjalisty najbardziej jest to widoczne na przykładzie raka żołądka, jednego z najbardziej złośliwych nowotworów. Spadek zachorowalności na ten nowotwór wyraźnie przypada okres, w którym część Polaków zmieniła dietę na bardziej korzystną dla zdrowia. Przykładowo w latach 1960-2005 spożycie owoców zwiększyło się w naszym kraju aż 2,5-krotnie, a warzyw - o 41 proc.

Z kolei spożycie soli - która jest jednym z głównych czynników ryzyka raka żołądka - w latach 1999-2011 spadło o 26 proc. Jak przypomnieli specjaliści, sól zmniejsza grubość pełniącej rolę ochronną śluzówki żołądka - a gdy jest ona cieńsza, łatwiej zagnieżdża się w niej bakteria Helicobacter pylori zwiększająca ryzyko raka tego narządu.

Zaleca się, żeby dzienne spożycie soli nie przekraczało 5 g, gdy sięga ono 6-8 g ryzyko raka żołądka wzrasta o 41 proc., a dzienne spożycie soli powyżej 8 g - zwiększa ryzyko nowotworu żołądka o 68 proc. "Odwrotne, przeciwnowotworowe działanie wykazuje dieta bogata w warzywa i owoce. Spożycie 50 g warzyw dziennie zmniejsza ryzyko raka żołądka o 19 proc." - zaznaczył prof. Jarosz.

Zdaniem specjalistów ważna jest również częstotliwość spożywania warzyw i owoców. Gdy sięgamy po nie od jednego do trzech razy dziennie, ryzyko zachorowania na nowotwory zmniejsza się o 14 proc. Spożywanie ich trzy do pięciu razy dziennie sprawia, że spada ono o 29 proc. proc., a pięć-siedem razy - o 36 proc.

"Im więcej spożywamy warzyw i owoców, tym lepiej" - ocenił specjalista. Istotne jest również, by zmniejszyć spożycie tłuszczów zwierzęcych oraz cukrów prostych, tym bardziej, że zwiększają one ryzyko otyłości, która również zwiększa ryzyko zachowania na różne nowotwory.

Z każdym kilogramem nadwagi i otyłości rośnie bowiem zagrożenie rakiem jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka, trzustki, wątroby, jelita grubego, nerki, prostaty, piersi i trzonu macicy - przypomniano na środowym spotkaniu. "Dbałość o prawidłową dietę i masę ciała powinna być zatem kluczowym elementem profilaktyki chorób nowotworowych" - uważa prof. Jarosz.

Specjalista zwrócił również uwagę, że u kobiet każda ilość alkoholu zwiększa ryzyko raka piersi. Jego zdaniem nadal spożywamy też zbyt dużo czerwonego mięsa, cukru, alkoholu i w ogóle jemy zbyt dużo, co jest szczególne niekorzystne przy mniejszej aktywności fizycznej.

Zbigniew Wojtasiński (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Biologia
Polscy naukowcy odkryli „nożyczki do cięcia RNA” (03-02-2015)

Nieznaną dotychczas aktywność enzymu, który ma zdolność do przecinania cząsteczek dwuniciowego RNA w miejscu zawierającym specyficzną sekwencję, odkryli naukowcy z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej (MIBMiK) w Warszawie.

Dzięki temu będzie można badać cząsteczki RNA w podobny sposób, jak bada się DNA za pomocą enzymów restrykcyjnych. Odkrycie polskich naukowców może zwłaszcza ułatwić wytwarzanie cząsteczek RNA użytecznych w praktyce, np. w technologii wyciszania ekspresji genów oraz w nanotechnologii. Być może przyczyni się też do opracowania nowych technik diagnostycznych i terapeutycznych.


Źródło: Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej (MIBMiK) w Warszawie

Pracownicy Laboratorium Bioinformatyki i Inżynierii Białka w MIBMiK: Dawid Głów, Dariusz Pianka, Agata Sulej, Łukasz Kozłowski, Justyna Czarnecka, Grzegorz Chojnowski i Krzysztof Skowronek, pod kierownictwem prof. Janusza Bujnickiego przedstawili w czwartek na łamach czasopisma "Nucleic Acid Research" wyniki badań nad enzymem MiniIII z bakterii Bacillus subtilis. Ich tekst został wyróżniony kategorią "Artykuł przełomowy".

Naukowcy posługując się modelowaniem komputerowym i badaniami doświadczalnymi, odkryli nieznaną dotychczas zdolność enzymu MiniIII do przecinania cząsteczek dwuniciowego RNA w miejscu zawierającym specyficzną sekwencję. Udało im się ustalić, jakie sekwencje RNA są rozpoznawane i przecinane przez ten enzym oraz określili elementy jego struktury, które odgrywają kluczową rolę w tym procesie.

Jak napisano w przesłanym PAP komunikacie biura prasowego MIBMiK, dla postępu nowoczesnej diagnostyki medycznej i inżynierii genetycznej szczególnie ważne okazało się odkrycie i wprowadzenie do praktyki tzw. enzymów restrykcyjnych, które rozpoznają i przecinają specyficzne sekwencje DNA i są używane jako "molekularne nożyczki".

Przypomniano, że w ostatnim czasie nastąpił wielki wzrost zainteresowania badaniami nad cząsteczkami kwasu rybonukleinowego (RNA), który pełni rolę przekaźnika informacji między DNA i białkami, odpowiada także za regulację procesów zachodzących w komórce. W przypadku wielu wirusów wywołujących choroby takie jak grypa, gorączka krwotoczna ebola, wścieklizna, czy AIDS, RNA stanowi również materiał genetyczny.

Jak przypominają badacze, do tej pory nie udawało się odnaleźć enzymów, których można by użyć do przecinania cząsteczek dwuniciowego RNA (tak jak jest to możliwe dla DNA).

"Nasze odkrycie, że enzym MiniIII potrafi precyzyjnie przecinać sekwencję w dwuniciowym RNA to dopiero początek drogi - komentuje prof. Janusz Bujnicki, kierownik grupy badawczej w MIBMiK i na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Teraz największym wyzwaniem jest opracowanie sposobów na innowacyjne zastosowanie tego enzymu w praktyce. Przydatna byłaby też możliwość użycia wielu enzymów, działających na różne sekwencje w RNA. To jeden z kierunków badań prowadzonych obecnie w moim laboratorium".

Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie to unikatowa w Polsce instytucja naukowa, działająca od 1999 r. na mocy międzynarodowej umowy między UNESCO a Rządem RP.

Instytut funkcjonuje według wzorców obowiązujących w najlepszych placówkach naukowych na świecie. Atutem placówki jest pełna swoboda w wyborze tematyki i sposobu realizacji projektów oraz w zdobywaniu przez naukowców środków na finansowanie swoich badań. Naukowcy mają na swoim koncie ponad sześćset artykułów opublikowanych na łamach największych tytułów światowych i cytowanych ponad 13 tys. razy. Pokłosiem prac MIBMiK w Warszawie jest osiem wniosków patentowych o dużym potencjale komercyjnym.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Archeologia
Polacy zrekonstruowali domy pierwszych Egipcjan (02-02-2015)

"Architektura starożytnego Egiptu kojarzy nam się przede wszystkim z budownictwem kamiennym - to za sprawą najbardziej rozpoznawalnych budowli tej cywilizacji - piramid czy monumentalnych świątyń kamiennych" - opowiada PAP Jacek Karmowski - "W rzeczywistości w ówczesnym krajobrazie wsi i miast dominowały domy mieszkalne wykonane z cegieł mułowych" - dodaje.

Konstrukcje wzniesione z takich cegieł nie są jednak szczególnie trwałe, w przeciwieństwie do tych wykonanych z kamieni. Trwałość tego budulca, z których zostały wykonane, zapewnił im obecny, w niektórych przypadkach - bardzo dobry stan zachowania. "Warto jednak pamiętać, że architektura kamienna jest szczególnym rodzajem budownictwa egipskiego o charakterze kultowym, związanym zarówno z religią jak i wiarą w życie pozagrobowe" - wyjaśnia Karmowski.


Wirtualny trójwymiarowy model 3D domostw Egipcjan sprzed ponad 5 tys. lat, odkrytych w czasie wykopalisk w Tell el-Farcha w Delcie Nilu wykonał Jacek Karmowski, doktorant Instytutu Archeologii UJ w Krakowie.

Prace nad rekonstrukcją nieistniejących konstrukcji z cegły mułowej tak naprawdę zaczęły już w momencie wykopalisk - ważny jest ich sposób prowadzenia i sposób dokumentacji odkrytych warstw. Naukowiec obrysował widoczne relikty cegieł i zarysów domostw z czasów istnienia osady za pomocą tachimetru laserowego i kolejno zaimportował do komputera z programem graficznym CAD - chociaż nadal najczęściej archeolodzy rysują na wykopaliskach w sposób klasyczny - stosując ołówek i kartkę papieru. Dzięki specjalistycznemu oprogramowania z tymi danymi połączył fotografie wykonane z w czasie prac terenowych.

"Ale to dopiero początek. Potem udałem się do biblioteki i poszukałem innych źródeł dotyczących możliwej rekonstrukcji domostw. Dużą pomocą są zachowane modele domostw z tego okresu i datowane nieco później przedstawienia w malarstwie i reliefie, ukazujące różne typy zabudowy mieszkalnej" - opowiada archeolog.

Naukowiec przyjrzał się także staroegipskiej tradycji budowlanej. W egipskiej architekturze sakralnej z okresu Starego Państwa (2686 - 2181 lat p.n.e.) budowniczowie odzwierciedlali w kamiennych budowlach materiały nietrwałe - w tym drewno czy cegły mułowe. To był kolejny trop. "Dużą rolę w rekonstrukcji odegrały również obserwacje, dokonane we współczesnych wsiach egipskich, m.in. w Gazali, przy której leży badane przez nas stanowisko" - dodaje Karmowski.

Szczegółowe analizy polskiego naukowca wykazały, że Egipcjanie żyjący w Delcie Nilu ok. 5 tys. lat temu zamieszkiwali regularne wykonane domy, prostokątne w planie, o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Konstrukcje budowano ciasno, jedne obok drugich. Okna były niewielkie i znajdowały się w górnej partii muru.

"Takie ich umiejscowienie najprawdopodobniej chroniło wnętrze domu przed niepożądanymi intruzami, takimi jak skorpiony czy węże. Z drugiej strony niewielki prześwit okna pozwalał na wpuszczenie tylko niezbędnej ilości światła do domostwa tak, by jego wnętrze nie ulegało zbytniemu nagrzaniu" - wyjaśnia archeolog.

Nadproża i okna wspierały belki - ich zadaniem było odciążenie pustej przestrzeni, a także ochrona cegieł mułowych przed erozją i uszkodzeniami mechanicznymi. Jak wynika ze współczesnych analogii oraz z dokumentacji archeologicznej, dolna część drzwi wyposażona była w próg umieszczony najprawdopodobniej nieco powyżej poziomu gruntu. Za tego typu rozwiązaniem, zdaniem archeologa, przemawia potrzeba ochrony domostwa przed wodą w czasie okresowego wylewu rzeki - te trwały w Egipcie aż do XX wieku, kiedy wzniesiono Wielką Tamę Asuańską. Domy nie posiadały drzwi - zamiast nich Egipcjanie stosowali maty, które w razie potrzeby można było rozwinąć.

"Trudno było nam zrekonstruować dach - wykopaliska nie dostarczyły na ten temat jednoznacznych informacji. Z pomocą przyszło nam ponownie współczesne budownictwo z cegły mułowej" - mówi Karmowski.

Zdaniem naukowca należy przyjąć, że zadaszenia wykonywano z lekkich materiałów takich jak deski, gałęzie mniejszych drzew, trzcina czy słoma. Dachy były płaskie.

Poza budynkami z cegły mułowej we współczesnych miejscowościach w Delcie Nilu można odnotować szereg innych elementów znajdujących analogie w materiale zabytkowym oraz dokumentacji archeologicznej. Przykładem mogą być różnego rodzaju płoty z materiałów organicznych oraz mury ogrodzeniowe z cegły mułowej. Te elementy dopełniły wirtualną rekonstrukcję.

Stanowisko Tell el-Farcha badane jest od szesnastu lat przez Polską Ekspedycję do Wschodniej Delty Nilu kierowaną przez prof. Krzysztofa Ciałowicza z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr. Marka Chłodnickiego z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu.

Osada funkcjonowała w tym miejscu przez blisko 1000 lat, od ok. 3700 do 2700 lat p.n.e. Najpierw istniał tam silny ośrodek lokalnej kultury Dolnoegipskiej, następnie ważne centrum władzy w okresie formowania się zjednoczonego państwa faraońskiego. O Tell el-Farcha zrobiło się głośno kilka lat temu, gdy odkryto tam jedne z najstarszych na świecie centrów browarniczych, dwie złote figurki sprzed ponad 5 tys. lat ukazujące ówczesnych władców, niezwykle bogate depozyty świątynne, na które składają arcydzieła wczesnej sztuki Egiptu - cześć z nich można dziś obejrzeć w słynnym Muzeum Egipskim w Kairze.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Informatyka
Młodzi programiści zamknęli komputer w myszce (02-02-2015)

Mouse-Box wygląda jak zwykła myszka do komputera. Ale czwórka młodych programistów zamknęła w niej m.in. spory procesor, moduł umożliwiający bezprzewodowe łączenie z internetem, 128 GB pamięci projektując "podręczny" komputer. Teraz szukają biznesowego partnera.

Procesor zastosowany w Mouse-Boxie jest czterordzeniowy, a pamięć póki co pomieści 128 GB danych, bo - jak przekonywał w rozmowie z PAP pomysłodawca urządzenia i lider grupy projektantów Przemysław Strzelczyk - jest też możliwość dostępu do większego dysku w tzw. chmurze.


Fot. PAP/ Maciej Kulczyński

Prócz tego w myszce-komputerze jest np. żyroskop i akcelerometr, dwa wejścia typu USB oraz jedno typu micro HDMI, dzięki któremu można się podłączyć do ekranu czy telewizora. Ekran monitora, telewizora lub projektor to bowiem jedyne urządzenie, które trzeba mieć, by korzystać z Mouse-Boxa. "W myszce znajduje się tak naprawdę normalny komputer, całe jego wnętrze. Nie ma tylko CD-Romu, ale producenci w zasadzie nie umieszczają go już w nowszych typach laptopów" - wyjaśniał PAP Strzelczyk i tłumaczył, że z zamkniętego w myszce komputera można korzystać "jak z normalnego peceta, tylko zajmuje on mniej miejsca" i "wszystko mamy w nim pod ręką".

Nad stworzeniem Mouse-Boxa Strzelczyk - mieszkający i pracujący obecnie we Wrocławiu Opolanin i doktorant Politechniki Opolskiej - pracował z czteroosobowym zespołem. Wszyscy mają po 23 i 24 lata. W zespole byli Mariusz Zoworka i Krzysztof Smykała, także doktoranci Politechniki Opolskiej, oraz absolwent Oskar Szczepaniak, obecnie studiujący na Politechnice Warszawskiej Michał Schwierc, który odpowiedzialny był za przygotowanie promującego urządzenie filmiku.

Filmik o Mouse-Box, zamieszczony niedawno na profilu społecznościowym Strzelczyka, w ledwie kilka dni obiegł świat. "Dostajemy w tej sprawie setki maili od osób i firm np. ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Szwajcarii, Japonii" - mówił PAP Strzelczyk.

Mouse-Box to obecnie prototyp. Jego twórcy już jednak myślą o udoskonaleniu wynalazku. Chcą m.in. powiększyć pamięć i docelowo wyeliminować wszystkie kable, np. te łączące urządzenie z ekranem czy ładowarką. Akumulator planują zastąpić podkładką indukcyjną. "Zakładamy, że w masowo produkowanym Mouse-Boxie wszystko ma być przesyłane bezprzewodowo" - zaznaczył w rozmowie z PAP Strzelczyk.

Pytany o to, skąd wziął się pomysł młody wynalazca powiedział, że myszka jest w zestawie komputerowym tym, co przez całe lata ewolucji komputera nie zmieniło się. "Pomyślałem więc: czemu tego nie wykorzystać i w czasach, gdy komputery są miniaturyzowane, nie zamknąć w niej całego mechanizmu łącząc dwa elementy" - mówił.

Podkreślił, że najważniejszą cechą Mouse-Boxa jest to, że nie zmienia on ludzkich przyzwyczajeń. "Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni właśnie do myszy. My chcemy to wykorzystać i oczyścić przestrzeń w otoczeniu ludzi. Wyszliśmy z założenia, że niepotrzebne nam pudełko komputera" - tłumaczył.

Praca nad prototypem trwała ponad rok. Programiści swój wynalazek zrobili "po pracy" i poza studiami, realizując swoje pasje. Główna pracowania mieściła się... w pokoju w mieszkaniu Strzelczyka. Twórcy Mouse-Boxa wszystkie potrzebne do niego podzespoły kupowali samodzielnie, także np. w USA czy Chinach. Obudowę myszy wydrukowali na drukarce 3D.

Teraz - jak mówią - opowiadają o swoim urządzeniu i poszukują biznesowego partnera. Zastrzegają, że nie chodzi tylko o pieniądze, ale też doświadczenie, które może dać duża, renomowana firma branży IT przy wprowadzaniu myszki do produkcji i na rynek oraz o technologie, którymi taki gracz może dysponować.

Czy prowadzą już z kimś rozmowy? "Na tym etapie nie chcę o tym mówić" - zastrzegł Strzelczyk. Tak samo odpowiedział pytany o to, czy złożyli już zgłoszenie patentowe dotyczące Mouse-Boxa. Nie mówi też o tym, ile kosztował prototyp. "To była odpowiednia ilość pieniędzy. Projekt jednak został opracowany tak, by docelowe urządzenie wprowadzone do masowej produkcji było wyjątkowo tanie" - zapewnił Strzelczyk. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Różności
Unia Europejska: W Polsce najmniejsza skala przemocy wobec kobiet (31-01-2015)

Antydyskryminacyjna agencja Unii Europejskiej - Agencja Praw Podstawowych UE - obaliła medialne mity o skali przemocy wobec kobiet w Polsce - jesteśmy krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet spośród krajów UE. Przy czym nie dotyczy to jedynie oficjalnej skali przemocy, czyli tej zgłaszanej, lecz realnej. Badanie zostało przeprowadzone na licznej grupie 42000 kobiet ze wszystkich 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, przy zapewnieniu im komfortu psychicznego poprzez izolację od partnerów. Co więcej Polska nie tylko ma najmniejszą skalę przemocy, ale i jest w czołówce krajów, gdzie najczęściej zgłasza się przypadki przemocy wobec kobiet. To największa jak dotychczas próba zdiagnozowania sytuacji kobiet w krajach unijnych.

  Przedstawiona analiza zasługuje na uwagę również z tego względu, że traktuje badany obszar odpowiednio szeroko (skupiając się nie tylko na przemocy fizycznej, ale także psychicznej i seksualnej) oraz ze względu na wysoki stopień jej poprawności metodologicznej. Dane zbierane były bezpośrednio od osób należących do grupy badawczej, nie zaś na przykład na podstawie statystyk policyjnych, co pozwala wnioskować o ich dużej wiarygodności. Co więcej, rezultaty te pozwalają odnieść skalę i specyfikę badanego zjawiska w Polsce do realiów pozostałych krajów UE, jako że we wszystkich państwach badano wspomnianą problematykę w oparciu o tę samą metodologię.

Według Raportu, Polska na tle całej Unii Europejskiej odznacza się najniższym wskaźnikiem przemocy doświadczanej przez kobiety od obecnego lub byłego partnera. Najgorzej pod tym względem jest w Danii, Francji i Finlandii. Wszystkie wykorzystane w tym badaniu parametry rozkładają się w podobny sposób: wyniki Francji i krajów skandynawskich są niepokojące. W przeciwieństwie do nich, Polska wypada bardzo dobrze.

Polska charakteryzuje się najwyższym w Unii Europejskiej wskaźnikiem raportowalności przypadków przemocy policji. Dane te stoją w sprzeczności z forsowaną często w mediach tezą, że na wyniki Raportu decydujący wpływ miały czynniki kulturowe, rozumiane przede wszystkim jako brak społecznego przyzwolenia na mówienie o sprawach intymnych. Gdyby istotnie tak było, liczba zgłoszeń aktów przemocy na policji byłaby wprost proporcjonalna do liczby samych aktów. Tymczasem sytuacja kształtuje się dokładnie odwrotnie: w krajach skandynawskich wyjątkowo wysoki odsetek deklaracji o doświadczeniu przemocy przez kobiety powyżej 15 r. życia łączy się z bardzo niską liczbą interwencji policji (nie przekracza poziomu kilkunastu procent), zaś w Polsce przy najniższej wśród krajów UE deklarowanej liczbie aktów przemocy, prawie 30% badanych kobiet poświadcza taką interwencję, co w przypadku nie-partnerów stanowi najwyższy wskaźnik wśród krajów Unii Europejskiej. Warto także zauważyć, że wśród państw o zbliżonej do Polski liczbie aktów przemocy, żadne nie przewyższa jej deklarowaną liczbą interwencji policji. Bardziej szczegółowe dane jedynie potwierdzają tę tendencję. W badaniu częstości prześladowania kobiet powyżej 15 r. życia i w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad lepiej od Polski wypadły jedynie Rumunia, Czechy i Litwa, przy czym w dwóch ostatnich państwach zebrano zbyt małą liczbę odpowiedzi, by móc tym danym nadać znaczenie statystyczne.

Polska charakteryzuje się także niewielką liczbą przypadków molestowania seksualnego kobiet powyżej 15. roku życia (jest ich prawie 3 razy mniej niż w Szwecji i Danii) oraz w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad (prawie 2 razy mniej niż średnia europejska, co stanowi trzeci wynik w Unii, na równi ze Słowenią).

Polska bardzo dobrze wypada również w świetle statystyk dotyczących przemocy wobec dziewczynek. Można powiedzieć, że na tle innych państw UE, w Polsce bicie dziewczynek jest rzadkością. Tylko 14% badanych kobiet stwierdziło, że doświadczyły w dzieciństwie przemocy fizycznej. Dla porównania, w Danii do podobnych przeżyć przyznała się co trzecia respondentka, a w Finlandii prawie połowa z nich. Lepszy wynik od Polski uzyskały jedynie Słowenia (8%) i Cypr (10%).

Z przeprowadzonego badania wynika, że Polki czują się bezpiecznie. Tylko 3% odczuwało często lęk przed staniem się ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej, a aż 86% nigdy się tego nie bało. Większość z nich (ponad 60%) nie unika określonych miejsc i sytuacji z powodu strachu przed staniem się ofiarą takich czynów. Najmniej bezpiecznie znów czują się mieszkanki Skandynawii: Finlandii, Szwecji i Danii - strach odczuwa mniej więcej co trzecia kobieta w tym kraju.

Niewielka liczba deklarowanych przez kobiety aktów przemocy domowej znajduje swoje potwierdzenie w danych na temat ich wiedzy o podobnych zajściach. Estonia, Cypr i Czechy to razem z Polską kraje, w których najmniejszy odsetek badanych kobiet spotkał się z przypadkami przemocy domowej w środowisku pracy lub studiów. O podobnych zdarzeniach w kręgu znajomych/rodziny słyszała niespełna jedna trzecia Polek, podczas gdy w Finlandii i Francji przyznała się do tego ponad połowa respondentek.

Wyniki te mogą zaskakiwać jedynie w świetle narracji medialnej, lecz w świetle historii kultury polskiej są całkowicie zrozumiałe. Jest to bowiem kwestia kulturowa. Już od czasów średniowiecza datuje się szczególna na tle Europy pozycja kobiet w społeczeństwie polskim. Znalazło to swój wyraz także w późniejszej kulturze sarmackiej. W okresie dwudziestolecia międzywojennego historyk kultury Polskiej, Stanisław Wasylewski, tak to ujmował: "Czech postanowił sobie, że jego sleczna, gdy zostanie panią, będzie cicho myła garnki w kuchni i smażyła knedle i - osiągnął to w całej pełni. Niemiec nauczył kobietę kornego wyszywania wodnym ściegiem Guten Morgen na ręcznikach. Moskal umiał doskonale okiełznać ogromny, czarnomorski temperament rosyjskiej kobiety i trzymał ją tak długo, jak dało się, w tiurmie. Zaś Polak, już od czasów przedhistorycznych to najgrzeczniejszy z rycerzy. Pani jego była zazwyczaj taką - jaką sama być chciała... Rycerz zaś wcale tego nie żałował. W każdym razie zyskał w niej ruchliwą współpracownicę i cudotwórczą inspiratorkę". Nie jesteśmy krajem damskich bokserów - to nasza tradycja.

Z danych wynika także, że skala mniejszości muzułmańskiej w poszczególnych krajach nie jest czynnikiem kluczowym dla skali przemocy wobec kobiet. Najwięcej procentowo muzułmanów spośród krajów unijnych mieszka w Bułgarii (9%), tymczasem kraj ten ma mniejszą skalę przemocy wobec kobiet aniżeli średnia unijna. Czwartym krajem pod względem odsetka muzułmanów jest Austria (5,7%), tymczasem pod względem przemocy wobec kobiet Austria znajduje się tuż za Polską.

Czytaj raport:
European Union Agency for Fundamental Rights, "Violence against women: an EU-wide survey. Main results", Luxembourg 2014 fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-main-results_en.pdf
Przemoc wobec kobiet. Badanie na poziomie Unii Europejskiej. Wyniki badania w skrócie fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-at-a-glance-oct14_pl.pdf

Więcej o podłożu kulturowym wyników: Polskie amazonki, sarmackie syrenki i wierzenia dawnych Polaków

*

W Sztokholmie przeprowadzono eksperyment społeczny dotyczący wrażliwości na przemoc wobec kobiet. Najlepiej wypadł w nim Polak:

Wydarzenia
Konkurs dla humanistów o wpływie przeszłości na teraźniejszość (30-01-2015)

Międzynarodowe projekty badawcze, które próbują odpowiedzieć m.in. na pytanie, w jaki sposób rozumienie przeszłości wpływa na teraźniejszość, można zgłaszać w konkursie "Uses of the Past" organizowane przez konsorcjum HERA. Budżet konkursu to 20 mln euro.

HERA (Humanities in the European Research Area) - międzynarodowe konsorcjum instytucji z różnych krajów zajmujących się finansowaniem badań humanistycznych - ogłosiło konkurs "Uses of the Past". Budżet tego współfinansowanego przez Unię Europejską konkursu to 20 mln euro. O środki mogą się starać międzynarodowe zespoły badawcze złożone z co najmniej 4 naukowców, którzy pochodzą z 4 różnych krajów przystępujących do konkursu. Czas trwania projektu nie może przekroczyć 3 lat.

Twórcy programu zakładają, że aby zrozumieć współczesne procesy dotyczące tożsamości, integracji, kreatywności i dynamiki zjawisk kulturowych, potrzebne jest lepsze zrozumienie tego, jak jednostki i społeczeństwa podchodzą do przeszłości, tradycji i praktyk. Chcą, aby międzynarodowe zespoły badawcze szerzej przyjrzały się takiemu zagadnieniu.

W konkursie udział brać mogą naukowcy z 22 krajów: Austrii, Belgii, Czech, Chorwacji, Danii, Estonii, Finlandii, Holandii, Irlandii, Islandii, Litwy, Luksemburga, Łotwy, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoch.

Konkurs składa się z dwóch etapów. W pierwszym etapie należy złożyć tzw. outline proposal, w drugim natomiast - full proposal. Wnioski typu pre-proposals należy złożyć do 9 kwietnia 2015 r. do godz. 19.00 czasu środkowoeuropejskiego. Termin składania wniosków zaproszonych do drugiego etapu, tzw. full proposals, upływa w październiku 2015 r.

Ci, którzy chcieliby wziąć udział konkursie, mogą szukać partnerów do realizacji projektów badawczych za pomocą aplikacji Matchmaking Tool.

Polscy badacze pytania w sprawie konkursu mogą zadawać krajowym koordynatorom z Narodowego Centrum Nauki.

Szczegóły dotyczące konkursu są dostępne na stronach NCN oraz HERA.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365