Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.068.213 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 293 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Jednym z najbardziej odpychających skutków ubocznych mieszania dobra moralnego z "duchowością" jest fakt, iż umożliwia to ogromnej liczbie ludzi zwykłe wałkonienie się kosztem cudzej ofiarności i pracy, ukrywane pod niewypowiedzialnie świętą (..) maską pobożności i głębi moralnej.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Zdrowie
Samoleczenie - forma samoopieki czy nadużywanie leków? (19-04-2011)

Wyniki nowych badań przeprowadzonych przez hiszpańskich naukowców pokazują, że statystycznie istnieje większe prawdopodobieństwo, iż to kobieta zażyje lek bez recepty niż mężczyzna. Naukowcy z Uniwersytetu im. Króla Juana Carlosa w Madrycie odkryli również w toku badań, których wyniki opublikowano w czasopiśmie Pharmacoepidemiology and Drug Safety, że samoleczenie jest ściśle powiązane z narodowością, poziomem dochodów oraz spożyciem alkoholu i paleniem tytoniu.

Samoleczenie i samoopieka to sposób na zachowanie zdrowia bez uciekania się do profesjonalnej porady medycznej. Zważywszy na fakt, że ma on zarówno pozytywne, jak i negatywne implikacje, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od dawna podejmuje starania, aby skuteczne i rozsądne samoleczenie było ujęte w edukacji zdrowotnej. W Hiszpanii szersza dostępność leków sprzedawanych bez recepty umożliwiła w ostatnich latach wzrost poziomu samoleczenia.

"Pomimo negatywnych konotacji wiązanych zwykle z ideą samoleczenia, jest to tak naprawdę najbardziej znacząca metoda samoopieki w populacji" - wyjaśnia Pilar Carrasco, naczelna autorka badań i dziekan wydziału Medycyny Profilaktycznej, Publicznej Opieki Zdrowotnej, Immunologii i Mikrobiologii Uniwersytetu im. Króla Juana Carlosa w Madrycie.

Wyniki pokazują, że 20,17% Hiszpanów zażywa leki bez recepty, a w tej grupie to właśnie kobiety stosują samoleczenie w największym zakresie, a konkretnie jest to 16,93% kobiet w stosunku do 14,46% mężczyzn.

Carrasco wyjaśnia, że różnice płciowe to konsekwencja częstszego kontaktu kobiet z zażywaniem leków. "Kobiety w naszym społeczeństwie są bardziej narażone na zaburzenia emocjonalne i są bardziej bezbronne" - mówi Carrasco. "Może to wynikać z większej skłonności kobiet do rozpoznania u siebie objawów i wyrażania ich".

W ramach badań wykorzystano dane zebrane wśród 20.738 osób w wieku powyżej 16 lat w latach 2006 - 2007 za pośrednictwem hiszpańskiego Krajowego Systemu Opieki Zdrowotnej. Badani byli pytani, czy zażywali leki z konkretnej listy w czasie ostatnich dwóch tygodni bez formalnego polecenia lekarza i okazało się, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety zażywali środki przeciwbólowe, leki przeciwgorączkowe oraz leki na złagodzenie skutków przeziębienia i bólu gardła. Łącznie 73,78% kobiet i 57,69% mężczyzn przyznało, że zażyło jakiś lek w ciągu ostatnich 2 tygodni, a w 20,17% przypadków środki zostały nabyte bez recepty.

Na podstawie uzyskanych informacji zespół był w stanie przeanalizować takie zmienne jak wiek, płeć, narodowość, stan cywilny, wykształcenie i zatrudnienie. Największe prawdopodobieństwo stosowania samoleczenia występuje w grupie wiekowej od 16 do 44 lat, z pewnymi wahaniami w jej obrębie. Samotne kobiety z wyższym wykształceniem, mężczyźni zarabiający ponad 1.200 EUR miesięcznie i mężczyźni imigranci to trzy grupy o najwyższym prawdopodobieństwie występowania zjawiska samoleczenia.

"Zażywanie leków bez recepty jest bardziej rozpowszechnione wśród młodych kobiet, które nie odczuwają przewlekłego bólu. Ta praktyka jest również powiązana z paleniem tytoniu i spożywaniem alkoholu oraz stosowaniem alternatywnych terapii przez tę grupę" - wyjaśnia Carrasco.

Odkrycia potwierdzają także wyniki wcześniejszych badań, które pokazały, że imigranci latynoscy w Hiszpanii zdobywają i stosują leki na receptę bez bezpośredniego dostępu do systemu opieki zdrowotnej.

Naukowcy mają nadzieję, że te badania podniosą świadomość zagrożeń związanych z samoleczeniem. "Nieracjonalne zażywanie leków bez recepty może nieść za sobą poważne konsekwencje tak dla zdrowia jednostki, jaki i społeczności, a zatem w razie wątpliwości zawsze lepiej skonsultować się z lekarzem" - radzi Carrasco.

Podchodząc do różnic płciowych jak do wielowymiarowej koncepcji z rozmaitymi aspektami społecznymi, psychologicznymi i kulturowymi, zespół był w stanie wyjaśnić w jaki sposób czynniki będące determinantami płciowymi cementują odmienne zachowania mężczyzn i kobiet wobec zdrowia.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Carrasco-Garrido, P., et al. (2010) Sex-Differences on self-medication in Spain. Pharmacoepidemiology and Drug Safety. DOI: 10.1002/pds.2034.

Fizyka
Taniec wirów w ciele stałym (17-04-2011)

Wir kojarzony jest zwykle z ruchem wody. Niełatwo wyobrazić sobie podobne zjawisko wewnątrz kryształu, a jednak tam także jest ono możliwe.

Strukturę krystaliczną ciała stałego tworzą regularnie ułożone atomy. Jądra atomowe pozostają zazwyczaj w swoich ustalonych miejscach, podczas gdy lekkie elektrony z powłok atomowych mogą być wymieniane pomiędzy atomami. Mogą też pojawiać się miejsca, w których chwilowo brakuje elektronów, czyli dziury. Dziury i uwolnione elektrony mają swoją dynamikę, w szczególności mogą przyciągać się i tworzyć rodzaj stanów związanych nazywanych ekscytonami. Ekscytony są więc lokalnymi zaburzeniami "porządku" na powłokach elektronowych atomów sieci krystalicznej. Zaburzenia te mogą się przemieszczać wewnątrz ciała stałego, a ich zachowanie pod wieloma względami przypomina ruch zwykłych cząstek, dlatego nazywa się je kwazicząstkami. Z kolei przemieszczanie się dużej liczby kwazicząstek poprzez kryształ może być porównane do przepływu płynu. W takim ruchu kwazicząstek defekty sieci krystalicznej - miejscowe nieregularności ułożenia atomów lub obecność "obcych" atomów innych pierwiastków - zaburzają swobodny przepływ podobnie jak kamienie w strumieniu zaburzają przepływ wody. A więc mogą pojawiać się wiry.

Jednym z warunków koniecznych do wytworzenia dynamicznych wirów w ciele stałym, jest wprowadzenie "płynu" kwazicząstek w stan nadciekły. W przypadku zwykłych płynów stan nadciekłości osiąga się obniżając ekstremalnie temperaturę. Nadciekła ciecz - na przykład hel 4 schłodzony do temperatury ok. 2 stopni Kelwina - nie wykazuje żadnej lepkości. Przy małej prędkości przepływa w prowadzących ją instalacjach bez oporów, wciskając się w nawet najmniejsze szczeliny. Jeśli na drodze jest jakaś przeszkoda to cząsteczki nadciekłej cieczy ... zupełnie jej nie zauważą - opłyną ją bez najmniejszych zaburzeń. Podobnie "płyn" kwazicząstek można wprowadzić w stan nadciekły.

Pracujący na politechnice w Lozannie zespół, w skład którego wchodziła dr Barbara Piętka z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, wprowadził w stan nadciekły polarytony. Nazwą tą określa się ekscytony sprzężone ze światłem. "Są to kwazicząstki, będące połączeniem światła widzialnego (fotonu) oraz materii (ekscytonu)" - opisuje dr Piętka. Podczas eksperymentów naukowcy obserwowali, co się dzieje z przepływającymi przez kryształ półprzewodnikowy polarytonami w stanie nadciekłym w miarę zwiększania ich prędkości. Nadciekłe polarytony nakierowano na znajdujący się w krysztale defekt - niewielką wypukłość. "Aby wytworzyć wiry kwantowe trzeba było rozpędzić polarytony na tyle, by na obwodzie defektu prędkość tych kwazicząstek przekraczała prędkość dźwięku" tłumaczy badaczka. "Wtedy stan nadciekły się załamywał, a za defektem pojawiały się wiry".

Wiry powstające podczas przepuszczania polarytonów przez półprzewodnik przypominają inne znane zjawiska tego typu. W krysztale nie tworzą się one jednak tak chaotyczne, jak choćby wiry w wodzie, lecz w sposób bardziej uporządkowany. Autorzy zaobserwowali powstanie wiru oraz antywiru oraz ich uwolnienie w tym samym momencie. W skali makro jest inaczej - tam wir i rotujący w przeciwną stronę antywir zwykle uwalniane są po kolei i nie tworzą par. Po odłączeniu od defektu, wiry kwantowe nie znikają i przesuwają się w próbce tak długo, jak istnieją tworzące je polarytony. Żywot tych kwazicząstek jest bardzo krótki - liczy się w pikosekundach, czyli trylionowych częściach sekund. Polarytony mogą w tym czasie pokonać odległości nawet do 200 mikrometrów, co ma istotne znaczenie w szybkim przekazie informacji na odległości duże w skali rozmiarów bramek logicznych i tranzystorów.

Próbka, którą posługiwano się podczas eksperymentu opisanego w Nature składała się z połączeń pierwiastków z III i V grupy układu okresowego. "Taki kryształ hoduje się w specjalnych warunkach, atom po atomie układa się w sieci krystaliczne o różnych warstwach" - mówi dr Piętka. W trakcie eksperymentu użyto próbki z arsenku galu oraz arsenku aluminium. Jej poszczególne warstwy miały grubość rzędu nanometrów, różniły się właściwościami oraz pełnioną funkcją. Równie dobrze mogły to być połączenia innych pierwiastków, np. azotu i galu. "Eksperyment można by przeprowadzić na materiałach z II i VI grupy pod warunkiem, że ktoś umiałby wyhodować taką próbkę, co jest kwestią zastosowania odpowiedniej technologii" - uzupełnia autorka. Założeniem eksperymentu było przeprowadzanie badań tak, aby otrzymane wyniki można było łatwo otrzymać i potwierdzić niezależnie w innych laboratoriach.

Badaniem własności polarytonów zajmuje się nowa dziedzina fizyki nazywana polarytroniką. Oczekuje się, że prowadzone w jej ramach prace pozwolą zbudować w przyszłości wiele pożytecznych urządzeń m.in. zużywające mniej energii lasery lub nowe polarytonowe pamięci optyczne oraz tranzystory. Badanie zjawisk zachodzących podczas przepływu polarytonów przez półprzewodnik jest ważne z punktu widzenia ich zastosowań - zakłócenia jakie powstają podczas tego procesu będą miały wpływ na szybkość przekazywania informacji.

Praca pod tytułem Hydrodynamic nucleation of quantized vortex pairs in a polariton quantum fluid (Hydrodynamiczna nukleacja par skwantowanych wirów w kwantowym płynie polarytonowym) została opublikowana 3 kwietnia w "Advance Online Publication" czasopisma Nature Physics (nr referencyjny DOI: 10.1038/NPHYS1959).

Źródło: Wydział Fizyki UW

Referencje dokumentu: Nardin i in. Hydrodynamic nucleation of quantized vortex pairs in a polariton quantum fluid. Nature Physics (2011) doi:10.1038/nphys1959

Neuronauki
Antydepresanty sprzyjają powstawaniu nowych neuronów (15-04-2011)

Finansowani ze środków unijnych naukowcy z Instytutu Psychiatrii King's College London w Wlk. Brytanii jako pierwsi odkryli w modelu człowieka, jak leki przeciwdepresyjne tworzą nowe komórki mózgu, co oznacza, że teraz naukowcy mogą opracować lepsze i skuteczniejsze leki zwalczające depresję.

Badania zostały częściowo przeprowadzone w ramach projektu MOODINFLAME, który został dofinansowany z tematu "Zdrowie" Siódmego Programu Ramowego (7PR).

Chociaż wcześniejsze badania pokazały już, że leki przeciwdepresyjne tworzą nowe komórki w mózgu, to jednak do tej pory nie wiadomo było, jak to się odbywa.

Badania, których wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Molecular Psychiatry, pokazują że leki przeciwdepresyjne regulują białko receptora glukokortykoidowego (GR) - kluczowe białko zaangażowane w reakcję na stres. Badania pokazują również, że tworzenie nowych komórek przez wszystkie typy leków przeciwdepresyjnych jest uzależnione od GR, który włącza konkretne geny przekształcające niedojrzałe komórki "macierzyste" w dorosłe komórki "mózgu".

Jak mówi naczelny autor badań, Christoph Anacker: "Po raz pierwszy w istotnym klinicznie modelu byliśmy w stanie pokazać, że leki przeciwdepresyjne wytwarzają więcej komórek macierzystych, przyspieszając również ich rozwój w dorosłe komórki mózgu. Ponadto po raz pierwszy wykazaliśmy, że hormony stresu, które na ogół znajdują się na bardzo wysokim poziomie u pacjentów cierpiących na depresję, działają odwrotnie. Zwiększając liczbę nowo narodzonych komórek w dorosłym mózgu człowieka, leki przeciwdepresyjne zapobiegają szkodliwemu oddziaływaniu hormonów stresu i są w stanie przezwyciężyć nieprawidłowości mózgowe, które mogą powodować obniżenie nastroju i upośledzenie pamięci w depresji".

Badania te są ostatnimi w serii projektów poświęconych roli GR w depresji, które przeprowadzono w Laboratorium Stresu, Psychiatrii i Immunologii (SPI-lab) King's College London. W toku tych prac zespół wykorzystał hipokampalne komórki macierzyste człowieka (źródło nowych komórek w mózgu człowieka) do przetestowania "na płytce", jak leki przeciwdepresyjne oddziałują na komórki mózgu.

Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), depresja dotyka około 121 mln ludzi na świecie i jest jedną z głównych przyczyn niepełnosprawności. Mniej niż 25% osób dotkniętych depresją ma dostęp do skutecznych terapii.

Najnowsze badania wykazały, że u chorych na depresję występuje zahamowanie procesu zwanego "neurogenezą", co oznacza, że następuje u nich ograniczenie rozwoju nowych komórek mózgu. Zredukowana neurogeneza może przyczynić się do wystąpienia wyniszczających objawów psychologicznych depresji, takich jak obniżenie nastroju i upośledzenie pamięci.

Zważywszy na fakt, że połowie wszystkich chorych nie udaje się pokonać depresji za pomocą obecnie dostępnych terapii, konieczne jest opracowanie nowych, skutecznych terapii antydepresyjnych. Chociaż pozostaje to wyzwaniem, identyfikacja nowych mechanizmów, które mogą stanowić cel to krok w dobrym kierunku.

Projekt MOODINFLAME to medyczne przedsięwzięcie naukowe na dużą skalę podjęte przez konsorcjum utworzone przez 18 partnerów z Austrii, Belgii, Bułgarii, Francji, Holandii, Irlandii, Niemiec, Szwecji, Wlk. Brytanii i Włoch.

Główne cele to opracowanie testów krwi i skanów mózgu w celu rozpoznawania łagodnego, przewlekłego zapalenia u chorych cierpiących na zaburzenia nastroju oraz osób zagrożonych poważnymi zaburzeniami nastroju (dzieci), a także leczenia chorych i osób zagrożonych poważnymi zaburzeniami nastroju za pomocą leków przeciwzapalnych.

W ramach projektu przedmiotem analizy będą również modele zwierzęce (specjalne myszy i szczury) poważnych zaburzeń nastroju, tj. zwierzęta z procesem zapalnym mózgu o niewielkim nasileniu, jak również przeprowadzone zostaną gruntowne badania wszelkich nieprawidłowych mechanizmów w mózgu przed przystąpieniem do testów różnych możliwości korekty tychże za pomocą leków.

Christoph Anacker stwierdził: "Dzięki zidentyfikowaniu receptora glukokortykoidowego jako kluczowego elementu w tworzeniu nowych komórek, będziemy teraz w stanie wykorzystać ten nowy system komórek macierzystych do modelowania chorób psychiatrycznych w laboratorium, testować nowe związki chemiczne i opracowywać znacznie skuteczniejsze i ukierunkowane leki przeciwdepresyjne. Jednakże ważne jest, by w toku przyszłych badań zostały sprawdzone wszystkie możliwe skutki wywierane przez nasilenie neurogenezy na zachowanie człowieka".

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Anacker, C., et al. (2011) Antidepressants, neurogenesis and glucocorticoid receptor. Molecular Psychiatry. DOI: 10.1038/mp.2011.26. (artykuł oryginalny dostępny bez opłat online)

Biologia
Wodooszczędne nasiona? (14-04-2011)

Naukowcy w Wlk. Brytanii opracowali nowy sposób na wytwarzanie wodooszczędnych nasion, które ich zdaniem pomogą roślinom zwiększyć odporność na suszę, co pomoże poprawić globalne bezpieczeństwo zasobów żywności. Badania zostały częściowo sfinansowane ze środków projektu PHARMA-PLANTA (Zrekombinowane farmaceutyki roślinne do ochrony zdrowia człowieka), który otrzymał 12 mln EUR z tematu "Nauki o życiu, genomika i biotechnologia na rzecz zdrowia" Szóstego Programu Ramowego (6PR) UE.

Potrzeba wyhodowania roślin odpornych na suszę staje się coraz pilniejsza, ponieważ skutki zmiany klimatu zaczynają być odczuwalne na całym świecie i susza staje się problemem w coraz większej liczbie krajów, w tym także w tych, które zwykle nie były zbyt poważnie trapione przez to zjawisko. Zespół naukowców z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Warwick, pod przewodnictwem dr Lorenzo Frigerio, poczynił krok naprzód w kierunku znalezienia rozwiązania tego problemu, analizując dwa białka należące do dużej rodziny integralnych białek błonowych (MIP). Występują one powszechnie w żywych organizmach i wiadomo, że biorą udział w poborze wody.

Jako członek projektu PHARMA-PLANTA dr Frigerio badał system błon wewnętrznych i to właśnie te prace naprowadziły go na mechanizm molekularny opisany w toku jego najnowszych badań. Jego praca stanowi "wyśmienity przykład tego, jak koncepcje zrodzone na jednej ścieżce badań mogą wywrzeć wpływ na zupełnie nowe obszary nauki" - zauważa koordynator projektu PHARMA-PLANTA, Julian Ma z St. George's Uniwersytetu Londyńskiego w Wlk. Brytanii.

Pierwsze zbadane przez nich białka to białka błonowe (PIP) błony komórkowej. Ponieważ znajdują się zwykle w zewnętrznej osłonie komórki, białka PIP wzbudzały uwagę naukowców głównie jako prawdopodobna, pierwsza linia ochrony procesu transportu wody do i z komórki.

Z tego też względu zespół dr Frigerio skoncentrował swoje badania na drugiej grupie białek znanej pod nazwą białek integralnych tonoplastu (TIP). Tonoplast to błona otaczająca struktury wewnątrz komórki zwane wakuolami. Choć wydaje się, że białka TIP są w stanie zarządzać gospodarką wodną, fakt iż są skoncentrowane w tonoplaście spowodował, że zainteresowanie naukowców ich rolą w poborze wody było ograniczone. Wynika to także z tego, że tonoplast sam w sobie nie jest uważany za istotniejszy problem w kontekście wewnątrzkomórkowego przepływu wody, ponieważ jego przepuszczalność wody uważa się za znacznie większą niż w przypadku zewnętrznej błony komórkowej.

W opisywanych badaniach naukowcy przyjęli odwrotne podejście i stworzyli najpełniejszą jak dotąd mapę ekspresji roślinnych białek TIP. Mapa pokazuje, że białka TIP owszem odgrywają rolę w gospodarce wodnej podczas dojrzewania i kiełkowania nasiona. Co więcej, naukowcy doszli do wniosku, że prawdopodobnie odgrywają one zasadniczą rolę w gospodarce wodnej, ponieważ białek PIP dosłownie nie było widać nigdzie.

Po przestudiowaniu zbiorów danych z badań techniką microarray zespół stwierdził, że z 13 białek PIP zakodowanych w genomie Arabidopsis tylko 3 można wykryć w nasionach. Naukowcy odkryli także, iż owe 3 białka PIP pojawiły się dopiero po 60 godzinach od kiełkowania, czyli dopiero po zakończeniu najważniejszych etapów poboru wody przez kiełkujące ziarno. Z kolei stwierdzili też, że w fazie rozwoju i kiełkowania nasiona odnotować można bardzo wysoki poziom białka TIP3 w błonie komórkowej.

Dr Frigerio jest przekonany, że białko TIP3, oprócz zamieszkiwania w tonoplaście, werbowane jest do błony komórkowej w celu skompensowania braku - lub bardzo niskiego stężenia - białek PIP. "Jesteśmy teraz na dobrej drodze do rzeczywistego poznania mechanizmu regulacji poboru wody w rozwoju nasion i ich kiełkowaniu" - twierdzi zespół. "Ta wiedza pomoże naukowcom stworzyć nasiona, które będą w stanie stawić czoła wyzwaniom globalnej zmiany klimatu oraz bezpieczeństwa zasobów żywności poprzez większą odporność na suszę i lepszą gospodarkę wodną".

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Gattolin, S., et al. (2011) Mapping of tonoplast intrinsic proteins in maturing and germinating Arabidopsis seeds reveals dual localization of embryonic TIPs to the tonoplast and plasma membrane. Molecular Plant 4: 180-189. DOI: 10.1093/mp/

Różności
Plastik zamiast wosku (11-04-2011)

Naukowcy z Niemiec opracowali doskonalszy sposób hodowania larw pszczelich w warunkach laboratoryjnych. Ich metoda, zaprezentowana w czasopiśmie Methods in Ecology and Evolution, pomoże naukowcom rzucić światło na powód uszczuplania się populacji pszczół.

Wiadomo, że pszczoły odgrywają kluczową rolę w zapewnianiu żywności ludziom, dzięki swojej znakomitej zdolności zapylania roślin uprawnych. Ich populacje kurczą się niestety i naukowcy dążą do odkrycia przyczyn tego problemu. Połączenie rozmaitych czynników, takich jak rolnicze środki chemiczne, utrata siedliska czy choroby, zmusza naukowców do rozpoczęcia wyścigu i poszukiwania rozwiązań w laboratorium.

Tutaj do akcji wkraczają naukowcy z Uniwersytetu w Würzburgu, którzy wpadli na innowacyjny pomysł, by hodować larwy pszczoły miodnej w pomieszczeniu z czterema ścianami, co umożliwi ustalenie powodu wymierania pszczół. Stosowane laboratoryjne metody hodowli są nijakie, bowiem polegają na "przeszczepianiu", gdzie małe larwy pszczele w pierwszym stadium instar (około 1 milimetra długości) są zbierane za pomocą szczotek, piór lub igieł. Wraz ze wzrostem presji na zbieranie informacji rośnie stres mechaniczny, doprowadzając do umieralności malutkich larw.

"Aby utrzymać niezbędną usługę ekosystemową, jaką jest zapylanie, potrzebne są nowe postępy metodologiczne w badaniach nad pierwotnymi czynnikami obserwowanej na całym świecie utraty pszczół" - twierdzą autorzy badań. "W szczególności potrzebne są rzetelne metody laboratoryjne do oceny negatywnego oddziaływania na miot pszczół. Ponadto, ze statystycznego punktu widzenia, należy brać pod uwagę wspólne pochodzenie testowanych osobników przy analizie danych ekotoksykologicznych".

Naukowcy przyjęli metodę zbierania larw pszczoły miodnej bez przeszczepiania, co wykluczyło bezpośredni kontakt z larwami. Zespół umożliwił królowym pszczół miodnych składać jajeczka bezpośrednio na plastrach z tworzywa sztucznego o wielkości mniej więcej pudełka cygar, aby zapewnić bezpieczeństwo larw. Zawodowi hodowcy królowych pszczół miodnych wykorzystują plastikowe plastry i naukowcy zdali sobie sprawę, że ułatwiają one hodowanie larw oraz zagwarantowanie pozytywnych wyników.

"Sztuczny plaster ma sześciokątny układ i 110 otworów o wymiarach komórek woskowych" - wyjaśnia Harmen Hendriksma, naczelny autor artykułu. "Królowa składa swoje jajeczka bezpośrednio do tych małych, plastikowych komórek. Dzięki temu, że każda komórka jest wyposażona w mały plastikowy kubeczek, możemy zbierać larwy bez dotykania ich".

Dr Hendriksma zdecydował się na wykorzystanie plastikowego plastra woskowego w laboratorium po tym jak pracował w holenderskim laboratorium, które produkuje miód do celów leczniczych.

"Jak wiele osób, jestem nieco leniwy i chciałem znaleźć szybszy i łatwiejszy sposób na hodowanie pszczół w laboratorium" - stwierdza. "Kiedy wypróbowałem system plastikowych plastrów woskowych okazało się, że sprawdza się po prostu znakomicie".

Dzięki zastosowaniu przez zespół plastikowych plastrów pszczelich wskaźnik przetrwania larw wyniósł 97%, co pozwoliło z powodzeniem zebrać ponad 1.000 larw w 90 minut.

Ta ostatnia technika może również podnieść jakość badań nad pszczołami, przede wszystkim dlatego, że wyniki uzyskiwane w różnych laboratoriach będą bardziej ze sobą porównywalne. Wyniki badań wskazują również, że wykorzystywanie podejść statystycznych stosowanych w innych obszarach ekologii może zapewnić naukowcom badającym pszczoły wsparcie, jakiego potrzebują, aby przeprowadzać lepsze analizy.

"Badania nad pszczołami to jak wyścig zbrojeń, w którym naukowcy starają się dotrzymać tempa w monitorowaniu pojawiających się, nowych zagrożeń dla pszczół" - mówi dr Hendriksma. "Zważywszy na fakt, że tak wiele czynników - takich jak zanieczyszczenie środowiska, nowe pestycydy rolne, choroby pszczół, zmieniające się siedliska i geny pszczół - może mieć swój udział w utracie pszczół, potrzebujemy lepszych sposobów na analizę naszych wyników".

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Hendriksma. H.P., et al. (2011) Honey bee risk assessment: New approaches for in vitro larvae rearing and data analyses. Methods in Ecology and Evolution, publikacja internetowa z dnia 22 marca. DOI: 10.1111/j.2041-210X.2011.00099.x.

Psychologia
Osoby ciężko chore wolą żyć lepiej, a nie dłużej (10-04-2011)

W toku badań naukowych ustalono, że osoby terminalnie chore wolałyby raczej podnieść jakość swojego życia, aniżeli wydłużać jego czas. Badania zrealizowano w ramach projektu PRISMA (Odzwierciedlenie pozytywnego zróżnicowania priorytetów europejskich w zakresie badań i wymiaru opieki paliatywnej), który otrzymał 1,65 mln EUR z tematu "Zdrowie" Siódmego Programu Ramowego (7PR) na opracowanie zintegrowanego programu koordynowania priorytetów naukowych i praktyki.

Partnerzy projektu PRISMA, pracujący pod kierunkiem King's College London w Wlk. Brytanii, przeprowadzili sondaż telefoniczny wśród ponad 9 tysięcy osób z 7 krajów europejskich. Dzięki temu zyskali wiedzę, że osoby cierpiące na poważne schorzenia (w tym nowotwory) chcą żyć lepiej, a nie dłużej, jak również na temat rozmaitych kwestii, jakie mają wpływ na życie opiekunów.

Dane pokazują, że 71% respondentów z Anglii, Belgii, Holandii i Niemiec wybrałoby podniesienie jakości życia wobec 4% wskazujących raczej na wydłużenie życia i 25% przekonanych, że zarówno jakość, jak i długość życia są istotne. Zapytani o to, co stanowi dla nich największy problem, chorzy stwierdzili, że "odczuwanie bólu" jest najgorsze, a następnie "bycie ciężarem dla innych".

Odkrycia dokonane w toku badań były przedmiotem dyskusji ustawodawców, ekspertów ds. opieki paliatywnej i fundatorów badań naukowych dnia 24 marca w Brukseli w czasie sympozjum zorganizowanego przez konsorcjum PRISMA. Zdaniem partnerów projektu równolegle z terapiami potencjalnie wydłużającymi życie należy położyć większy nacisk na jakość życia, co jest szczególnie istotne zważywszy na fakt, że jedna czwarta respondentów wskazała na obydwa aspekty.

Profesor Irene Higginson z King's College London kierowała grupą naukowców i klinicystów, którzy popierają ponowną ocenę sposobu świadczenia opieki paliatywnej w Europie oraz zwiększenie nakładów na badania, aby zapewnić rozsądne zaspokojenie potrzeb chorych przed śmiercią.

"Potrzebna jest zasadnicza zmiana w podejściu do świadczenia opieki paliatywnej w całej Europie" - mówi profesor Higginson, dyrektorka naukowa projektu PRISMA. "Choć priorytety i potrzeby jednostek różnią się, nie ma cienia wątpliwości, że ludzie wysoko sobie cenią jakość czasu, jaki im pozostał" - dodaje.

"Należy doprowadzić do stopniowej zmiany sposobu, w jaki ustawodawcy i klinicyści w Europie postrzegają opiekę paliatywną i zadbać o to, by priorytety i potrzeby ludzi stały się częścią planowania i świadczenia tego typu usług. W połączeniu ze zwiększeniem nakładów na badania naukowe nad opieką paliatywną sprawi to realną różnicę w jakości życia chorych stojących w obliczu swoich ostatnich tygodni czy dni".

Partnerzy PRISMA pragną zachęcić specjalistów ds. opieki zdrowotnej pracujących z osobami w zaawansowanym stadium choroby do zmiany sposobu, w jaki mierzą czynniki istotne dla chorych i ich rodzin.

Większość profesjonalistów polega na badaniach fizycznych, w tym badaniach krwi i skanach, na potrzeby diagnozowania i leczenia swoich pacjentów. Partnerzy PRISMA są przekonani, że choć testy takie mają zasadnicze znaczenie dla dobrego samopoczucia pacjenta, to mogą jednak pomijać oddziaływanie choroby na pacjenta i jego rodzinę. Należy również uwzględniać ewaluacje oparte na objawach oraz na potrzebach społecznych, psychologicznych i duchowych.

Partner PRISMA, profesor Stein Kaasa z Norweskiego Uniwersytetu Naukowo-Technologicznego powiedział: "Na wszystkich klinicystach pracujących z pacjentami dotkniętymi chorobami zagrażającymi życiu, takimi jak zaawansowane choroby nowotworowe, spoczywa teraz odpowiedzialność za ocenę i skłonienie innych do oceny wyników swojej pracy w konfrontacji z tym, co ma znaczenie dla pacjentów, aby wiedzieć, czy podążają dobrą ścieżką w zapewnianiu opieki o odpowiedniej jakości".

Pośród pozostałych partnerów PRISMA znaleźli się eksperci z Belgii, Hiszpanii, Niemiec, Norwegii, Portugalii, Ugandy i Włoch.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Medycyna
Paramedycyna wobec szczepień a stan zdrowia dzieci (09-04-2011)

Amerykańskie dzieci pochodzące ze stanu Waszyngton (leżącego na północnym zachodzie Stanów Zjednoczonych, nad Pacyfikiem, przy granicy z Kanadą, stolica stanu: Olympia), które pozostawały pod opieką dostawców usług paramedycznych, wykorzystujących w swoich praktykach metody tzw. medycyny komplementarnej i alternatywnej (dalej: MKA), za sprawą swoich niefrasobliwych rodziców i pozbawionych skrupułów pseudoterapeutów mogą być narażone na poważne niebezpieczeństwo. Nie z powodu tego, co MKA oferuje, ale wprost przeciwnie, z powodu tego, czego - w porównaniu do medycyny konwencjonalnej - zwyczajnie nie potrafi im zapewnić.

Jak zauważa dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej (NCCAM), części Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH), dr Josephine Briggs - "Ludzie zwracają się ku metodom MKA w poszukiwaniu lepszych sposobów służących poprawie stanu zdrowia. Niektóre badania naukowe rzeczywiście wskazują na pewne związki między wykorzystywaniem MKA a wystąpieniem pozytywnych efektów zdrowotnych, związanych z regularnymi ćwiczeniami fizycznymi, odstawieniem tytoniu czy stosowaniem korzystnej dla zdrowia diety. Używanie MKA wiązano również z częstszym szczepieniem się przez dorosłych przeciw grypie, pneumokokom, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Niestety, najprawdopodobniej mamy do czynienia z odwrotną zależnością w przypadku dzieci".

Dr Briggs uważa to zjawisko za bardzo niepokojące. O ile w przypadku osób dorosłych powszechnie akceptowane jest prawo do wolnego wyboru metod leczenia czy profilaktyki, wykorzystywanych na własny użytek i własne ryzyko, o tyle prawo rodzica do decydowania o metodach leczenia dziecka, co może mieć poważne konsekwencje dla jego zdrowia, a nawet życia, wzbudza już o wiele więcej kontrowersji.

"Większość Amerykanów - kontynuuje dyrektor NCCAM - najzwyczajniej nie pamięta, że niegdyś w Stanach Zjednoczonych polio czy dyfteryt zabijały co roku lub doprowadzały do stanu kalectwa tysiące ludzi, a było to całkiem niedawno - zaledwie w ubiegłym stuleciu. Prawdę mówiąc, całkowitą likwidację zagrożenia ze strony polio i znaczne jego ograniczenie w przypadku dyfterytu zawdzięczamy przede wszystkim szczepieniom. Jednakże, owe choroby nie zostały jeszcze całkowicie wyeliminowane na całym świecie i w każdej chwili mogą ponownie zawitać w Stanach Zjednoczonych."

Już wcześniejsze badania prowadziły naukowców do niepokojących wniosków. Stwierdzono w nich, między innymi, że rodzice, którzy byli bardziej skłonni do korzystania z MKA, istotnie rzadziej byli skłonni poddawać swoje dzieci rekomendowanym szczepieniom ochronnym, za to znacznie częściej negowali potrzebę ich stosowania. Jest oczywiste, jak poważne konsekwencje mogło to mieć dla stanu zdrowia ich potomstwa.

Jedna z pierwszych butelek antytoksyny błoniczej wyprodukowana w 1895 roku przez United States Hygienic Laboratory (od 1930 roku National Institutes of Health)

Doprowadziło to w Stanach Zjednoczonych do sytuacji, w której śmiertelność na pewne choroby zakaźne wieku dziecięcego, takie jak krztusiec, na które istnieją skuteczne szczepionki, w 2010 roku osiągnęła w Kalifornii poziomy nienotowane od ponad półwiecza. Rodzice, zamiast sprawdzonych szczepień, wybierają kontrowersyjne metody medycyny komplementarnej i alternatywnej, których skuteczność jest nieudokumentowana naukowo i wzbudza wiele wątpliwości

Również wyniki najnowszych badań naukowych, opublikowanych na łamach Maternal and Child Health Journal, a sfinansowanych przez NCCAM, wskazują, że dzieci korzystające z różnych metod medycyny komplementarnej i alternatywnej są rzadziej poddawane szczepieniom za pomocą rekomendowanych szczepionek przeciw chorobom zakaźnym, a w rezultacie istotnie częściej na nie zapadają.

Naukowcy z University of Washington i University of Missouri-Kansas City przeanalizowali dane ubezpieczeniowe zebrane w stanie Waszyngton w latach 2000-2003. W pierwszej fazie badań prześledzono powiązania między używaniem MKA, rekomendowanej pacjentom przez dostawcę usług leczniczych (chodzi tu m.in. o kręgarzy, naturopatów, akupunkturzystów i masażystów) a szczepieniami w grupie 11 144 dzieci w wieku 1-2 lat.

Z wymienionej wcześniej grupy 10 719 dzieci zostało objęte tylko i wyłącznie konwencjonalną opieką medyczną, 376 dzieci korzystało zarówno z metod MKA, jak z konwencjonalnej opieki medycznej, a 49 dzieci korzystało wyłącznie z MKA.

Jak ustalono, 75% wszystkich dzieci zostało zaszczepionych przeciwko błonicy/tężcowi lub Haemophilus influenzae typu b, 67% otrzymało szczepionki przeciwko odrze/śwince/różyczce, a 51% zostało zaszczepionych przeciwko ospie wietrznej.

Okazuje się, że dzieci, które pozostawały pod opieką specjalistów MKA, były szczepione znacznie rzadziej niż dzieci z grupy korzystającej wyłącznie z pomocy specjalistów związanych z medycyną konwencjonalną. Dotyczy to wszystkich wymienionych kategorii szczepień. W niewielkiej grupie dzieci, która korzystała wyłącznie z MKA, szczepienia były jeszcze rzadsze.

W grupie dzieci, które korzystały naturopatii (obejmujacej tzw. "naturalne" i "tradycyjne" metody leczenia), systematycznie odnotowywano obniżony odsetek wszystkich szczepień. Natomiast dzieci, które korzystały z opieki kręgarzy, były szczepione rzadziej przeciw wszytskim chorobom z wyjątkiem szczepionki przeciwko błonicy/tężcowi.

Naukowcy prześledzili również związki, jakie występowały między korzystaniem z MKA przez dzieci, a zapadalnością na choroby zakaźne, którym można współcześnie łatwo zapobiegać za pomocą szczepień ochronnych.

W tym celu prześledzono zapisy w bazach danych ubezpieczeniowych dotyczace 213 884 dzieci w wieku od 1 do 17 lat i ich rodzin. Z tej grupy ponad 7% korzystało z opieki specjalisty MKA, najczęściej kręgarzy, a w przypadku około 30% dzieci co najmniej jeden członek najbliższej rodziny korzystał z usług specjalisty z dziedziny MKA.

U dzieci, które były objete opieką specjalisty MKA, występowało istotnie podwyższone ryzyko zachorowania na jedną z chorób, której wystąpieniu można by łatwo zapobiec za pomocą szczepień, w porównaniu z dziećmi, które korzystały wyłącznie z konwencjonalnej opieki medycznej. Na szczęście, odsetek zachorowań był stosunkowo niski (ok. 1% dzieci), a ok. 85% przypadków stanowiły zachorowania na ospę wietrzną. Korzystanie z naturopatii wiązało się z najwyższym ryzykiem zachorowania w porównaniu z innymi metodami MKA.

Wnioski płynące z badań są jednoznaczne: rodzice, którzy pozostają pod opieką specjalistów MKA i wykorzystują rekomendowane przez nich metody w opiece nad dziećmi, rzadziej uwzględniają zalecenia pediatrów, dotyczące kalendarza szczepień ochronnych. Uzyskane dane nie pozwalają jednak uzyskać jednoznacznej odpowiedzi w kilku równie interesujących kwestiach. Czy rzadsze obejmowanie szczepieniami dzieci, które pozostają pod opieką specjalisty MKA, może być powiązane ze skłonnością rodziców, sceptycznie nastawionych do stosowania szczepień, do poszukiwania pomocy u specjalistów MKA? Czy też raczej postawy terapeutów wobec szczepień rzutują na późniejsze postawy rodziców wobec medycyny konwencjonalnej (w tym szczepionek), a w konsekwencji determinują wybory dotyczące optymalnych sposobów zapewnienia opieki zdrowotnej własnemu dziecku?

Mimo że, jak dotąd, nie uzyskano odpowiedzi na te pytania, naukowcy są przekonani, że odpowiednio przeprowadzone akcje edukacyjne, promocyjne i interwencyjne, uświadamiające znaczenie szczepień ochronnych w profilaktyce chorób zakaźnych u dzieci, mogą być konieczne, aby skłonić zarówno rodziców, jak środowiska praktyków MKA, do szerszego objęcia dzieci programem rekomendowanych szczepień ochronnych.

Jak z autentyczną troską o zdrowie małych pacjentów podsumowuje sprawę dr Briggs - "Korzyści płynące ze szczepień ochronnych w zapobieganiu chorobom zakaźnym i zgonom zostały wielokrotnie udowodnione naukowo i w ogromnym stopniu przeważają nad ewentualnym ryzykiem. (...) Dlatego wzywam wszystkich dostawców usług medycznych, włączając w to organizacje zrzeszające praktyków MKA, by dążyli do zwiększania świadomości znaczenia szczepień ochronnych pośród swoich członków i zobowiązali się do podjęcia wysiłków, zmierzających do szerszego poparcia programu szczepień ochronnych u dzieci. Jest wprost niezbędne, byśmy wszyscy uznali nadzwyczajne sukcesy programu szczepień ochronnych u dzieci i uczciwie przyjrzeli się ogromnej ilości danych naukowych, które stanowią niezaprzeczalny dowód wiodącej roli szczepień w zapewnieniu zdrowia narodowego".

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródło: Study Reveals Association Between Childhood Vaccination and Care by CAM Providers - Childhood Vaccinations-Vital to Our Children's Health

Referencje dokumentu: Downey L, Tyree PT, Huebner CE, et al. Pediatric vaccination and vaccine-preventable disease acquisition: associations with care by complementary and alternative medicine providers. Maternal and Child Health Journal. 2010;14(8):922-930.

 

Paleontologia
Prawdopodobnie najstarsze białko, które zostało poddane sekwencjonowaniu (06-04-2011)

Brytyjscy naukowcy zbliżyli się o jeden krok do identyfikacji starożytnych skamielin dzięki wykonanej przez nich niedawno ekstrakcji białka z kości mamuta sprzed 600 tys. lat. Badania, których wyniki zaprezentowane zostały w czasopiśmie Geochimica et Cosmochimica Acta, dostarczają informacji na temat sposobu, w jaki białko przetrwało tak wiele lat w wyjątkowo starych okazach.

Bioarcheologowie z uniwersytetów w Yorku i Manchesterze wykorzystali spektrometrię mas ultrawysokiej rozdzielczości do wygenerowania kompletnej w 85% sekwencji kolagenu słonia z West Runton - szkieletu mamuta stepowego, który został odkryty 11 lat temu na brytyjskich klifach w Norfolk. Naukowcy są przekonani, że jest to najstarsze białko, jakie zostało poddane sekwencjonowaniu.

Ten niemal kompletny szkielet, co do którego eksperci są przekonani, że jest najpełniejszym okazem swojego gatunku na świecie, znajduje się w Norfolk Museums and Archaeology Service w Norwich.

"Głębia czasu jest absolutnie niesamowita" - zauważa profesor Matthew Collins, bioarcheolog z Yorku i jeden z autorów artykułu. "Jeszcze kilka lat temu nie wierzyliśmy, że znajdziemy jakikolwiek kolagen w liczącym tyle lat szkielecie, nawet tak dobrze zachowanym jak słoń z West Runton" - dodaje.

"Jesteśmy przekonani, że białko utrzymuje się w użytecznej formie dziesięć razy dłużej niż DNA, który jest zazwyczaj przydatny jedynie w odkryciach do 100 tys. lat wstecz w Europie Północnej. Konsekwencją tego jest możliwość wykorzystywania sekwencjonowania kolagenu do przyjrzenia się bardzo starym, wymarłym zwierzętom. Oznacza to również, że możemy przejrzeć stare stanowiska i identyfikować szczątki na podstawie malutkich fragmentów kości".

Wypowiadając się na temat odkrycia, naczelny autor dr Mike Buckley z Uniwersytetu w Manchesterze zauważa: "Najbardziej fascynujący jest fakt, że jest to białko o zasadniczym znaczeniu i jedno z najliczniej występujących w większości zwierząt (kręgowych), stanowiąc idealny cel dla pozyskiwania dawno utraconych informacji genetycznych".

Odkrycie stanowi dorobek badań, w ramach których prowadzona jest analiza sekwencjonowania mamutów i mastodontów. Zespół porównał słonia z West Runton z innymi mamutami, mastodontami i współczesnymi słoniami. Mimo wieku skamieliny naukowcy pozyskali wystarczającą ilość peptydów, aby zidentyfikować szkielet z West Runton jako słoniowatego. Naukowcy wprowadzili również rozróżnienie między kolagenem słoniowatym a mamutowym.

"Niezwykłość słonia z West Runton polega na tym, że to niemal kompletny szkielet" - wyjaśnia Nigel Larkin z Norfolk Museums and Archaeology Service, współautor artykułu. "W czasach, kiedy te zwierzęta żyły, przed epokami lodowcowymi, hieny cętkowane znacznie większe od tych zamieszkujących obecnie Afrykę żywiły się padliną, pożerając zarówno kości, jak i mięso. To oznacza, że większość skamielin z tego okresu to pojedyncze kości lub ich fragmenty, co utrudnia identyfikację. W przyszłości sekwencjonowanie kolagenu może pomóc nam w ustaleniu gatunków reprezentowanych przez najmniejsze nawet skrawki kości".

Larkin twierdzi, że badania te będą mieć kluczowe znaczenie dla zbiorów archeologicznych i paleontologicznych zgromadzonych w muzeach i instytucjach archeologicznych na całym świecie, nie tylko w Wlk. Brytanii.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Buckley, M., et al. (2011) Mammoth and Mastodon collagen sequences; survival and utility. Geochimica et Cosmochimica Acta 75: 2007-2016. doi:10.1016/j.gca.2011.01.022.

Medycyna
Czarnobyl i rak tarczycy – 25 lat po katastrofie (04-04-2011)

Wyniki badań prowadzonych pod auspicjami amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) jednoznacznie wskazują, że podwyższone ryzyko zachorowania na raka tarczycy u osób, które w dzieciństwie i w okresie adolescencji były narażone na kontakt z radioaktywnym opadem, powstałym po awarii w elektrowni w Czarnobylu, nadal się utrzymuje.

Jak twierdzą naukowcy, niemal w ćwierć wieku po katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie kontakt z radioaktywnym izotopem jodu I-131, pochodzącym z opadu radioaktywnego, nadal może być odpowiedzialny za występowanie raka tarczycy u ludzi, którzy żyli w rejonie Czarnobyla i byli wówczas w wieku dziecięcym lub w wieku dojrzewania.

Międzynarodowy zespół naukowców pracujący pod kierunkiem amerykańskiego Narodowego Instytutu Raka (National Cancer Institute, NCI), części NIH, ustalił, że istnieje istotna zależność między otrzymaną dawką promieniotwórczego izotopu jodu a skutkami zdrowotnymi. Przyjęcie większej dawki promieniowania, pochodzącego z I-131, prowadzi do podwyższonego ryzyka zachorowania na raka tarczycy. Co więcej, wygląda na to, że ryzyko to utrzymuje się - jak dotąd - na stałym poziomie, mimo upływu czasu.

Artykuł na ten temat, który prezentuje wyniki pierwszych badań prospektywnych nad związkiem wielkości dawki radioaktywnego izotopu jodu I-131, otrzymanej przez dzieci i nastolatki żyjące w rejonie Czarnobyla, a ryzykiem zachorowania na raka tarczycy został opublikowany w dniu 17 marca 2011 na łamach Environmental Health Perspectives.

"Te badania pod wieloma istotnymi względami różnią się od innych badań prowadzonych nad efektem katastrofy w Czarnobylu. Po pierwsze, wykorzystaliśmy dane na temat otrzymanej dawki promieniowania z I-131 uzyskane na podstawie pomiaru radioaktywności tarczycy każdej osoby badanej, który przeprowadzono w ciągu dwóch miesięcy od wypadku" - wyjaśnia dr Alina Brenner z NCI's Radiation Epidemiology Branch. "Pod drugie, diagnozowaliśmy raka tarczycy wykorzystując wystandaryzowane metody. Każda osoba z kohorty objętej badaniami została przebadana, niezależnie od otrzymanej dawki promieniowania".

Szeroko zakrojone badania objęły kohortę 12,5 tysiąca osób badanych, które w momencie katastrofy w Czarnobylu, to jest 26 kwietnia 1986 roku, nie miały jeszcze 18 lat i mieszkały w tym czasie na terenie jednego z trzech ukraińskich obwodów - czernichowskiego, żytomierskiego lub kijowskiego.

Poziom radioaktywności tarczycy został u każdej osoby badanej zmierzony w ciągu dwóch miesięcy od katastrofy w siłowni nuklearnej i został wykorzystany do oszacowania dawki wchłoniętego przez tarczycę radioaktywnego jodu I-131.

Osoby badane przechodziły badania przesiewowe w kierunku wykrywania raka tarczycy co najmniej cztery razy w ciągu 10 lat, przy czym pierwsze badania przesiewowe przeprowadzano u nich dopiero w 14 do 12 lat po katastrofie.

Standardowe badania przesiewowe obejmowały badanie palpacyjne, przeprowadzane w celu wykrycia ewentualnych guzów gruczołu tarczowego, badanie ultrasonograficzne, niezależne badanie kliniczne i badanie tarczycy przeprowadzane przez endokrynologa.

Osoby badane były również proszone o udzielenie odpowiedzi na kilka kwestionariuszy, skonstruowanych w ten sposób, by pomóc w oszacowaniu wielkości otrzymanej dawki promieniowania. Pytania dotyczyły miejsca zamieszkania i historii jego zmian, wielkości konsumpcji mleka, tego, czy osoby badane w ciągu dwóch miesięcy od katastrofy otrzymały profilaktyczną dawkę nieradioaktywnego jodu (by obniżyć ilość radioaktywnego jodu absorbowanego przez tarczycę).

Osoby badane, u których podejrzewano raka tarczycy, kierowano na biopsję w celu poddania komórek badaniu mikroskopowemu. W przypadkach uzasadnionych kierowano osoby badane na zabieg chirurgiczny. W sumie raka tarczycy rozpoznano u 65 osób biorących udział w badaniach.

Naukowcy obliczyli również, jakie jest ryzyko wystąpienia raka tarczycy w zależności od wielkości dawki energii pochodzącej z promieniowania z I-131, zabsorbowanej przez tarczycę osoby badanej i wyrażonej w grejach. Jeden grej jest w układzie SI miarą pochłoniętej energii promieniowania (1 Gy = 1 J energii promienistej pochłoniętej przez 1 kg masy ciała). Okazało się, że każdy dodatkowy grej pochłoniętej energii promienistej oznacza dwukrotny wzrost ryzyka zachorowania na raka tarczycy.

Niestety, naukowcom nie udało się znaleźć dowodów na to, że ryzyko zachorowania na raka tarczycy u osób badanych spada wraz z upływem czasu. Dotyczy to w każdym razie okresu, który obejmowały prowadzone badania.

Jednakże inne wcześniejsze analizy zapadalności na raka u osób, które przeżyły eksplozję bomby atomowej, i osób, które zostały napromieniowane w wyniku zabiegów medycznych, wskazują, że ryzyko zachorowania na raka zaczyna spadać po około trzydziestu latach od momentu narażenia na promieniowanie radioaktywne, choć jest nadal podwyższone nawet po czterdziestu latach.

Naukowcy są przekonani, że dalsze monitorowanie stanu zdrowia osób badanych jest niezbędne w celu ustalenia, w którym momencie pojawia się istotny spadek ryzyka zachorowania.

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródło: Higher cancer risk continues after Chernobyl

Referencje dokumentu: Brenner AV, Tronko MD, Hatch M, Bogdanova TI, Oliynik VA, Lubin JH, Zablotska LB, Tereschenko VP, McConnell RJ, Zamotaeva GA, O'Kane P, Bouville AC, Chaykovskaya LV, Greenebaum E, Paster IP, Shpak VM, Ron E. I-131 Dose-Response for Incident Thyroid Cancers in Ukraine Related to the Chernobyl Accident. Mar 17, 2011, EHP, Vol. 119.

Dalsze informacje: The Chernobyl Accident: 25 Years of Study

Medycyna
Większość nastolatków z zaburzeniami odżywiania musi się obyć bez odpowiedniej opieki (04-04-2011)

Nawet około 3% amerykańskich nastolatków cierpi z powodu zaburzeń odżywiania, jednak większość z nich nie jest objęta specjalistyczną opieką. Tak wynika z badań sfinansowanych przez amerykański Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego (NIMH) i opublikowanych online w dniu 7 marca 2011 na łamach Archives of General Psychiatry.

Dr Kathleen Merikangas z NIMH oraz jest współpracownicy przeanalizowali dane uzyskane w ramach projektu National Comorbidity Study-Adolescent Supplement (NCS-A) - badań przeprowadzonych na reprezentatywnej grupie 10 tysięcy amerykańskich nastolatków w wieku 13-18 lat.

Wyniki wcześniejszych badań wskazywały, że około 20% nastolatków w tej grupie wiekowej może cierpieć z powodu poważnych zaburzeń psychicznych, jednak większość nie zostaje w tym okresie objęta opieką ze strony specjalisty w dziedzinie zdrowia psychicznego.

W aktualnych badaniach naukowcy skupili się na określeniu częstości zaburzeń odżywiania oraz podjęli próbę ustalenia, jaka część nastolatków cierpiących z powodu tego typu zaburzeń psychicznych otrzymuje odpowiednią pomoc specjalistyczną.

Uzyskane wyniki wskazują, że około 0,3% nastolatków cierpi z powodu anoreksji, 0,9% z powodu bulimii i około 1,6% z powodu kompulsywnego objadania się. Naukowcom udało się również ustalić częstość zaburzeń odżywiania znanych z klasyfikacji medycznych jako zaburzenia odżywiania nie określone. Zaburzenia odżywiania się nie określone nie spełniają w pełni kryteriów diagnostycznych pozwalających na rozpoznanie specyficznych zaburzeń odżywiania, takich jak anoreksja (jadłowstręt psychiczny) czy bulimia (żarłoczność psychiczna), mogą jednak wpływać negatywnie na jakość życia cierpiących z ich powodu osób. Zaburzenia odżywiania się nie określone stają się obecnie jednymi z najczęściej rozpoznawanych zaburzeń odżywiania. Około 0,8% nastolatków wykazywało symptomy zbliżone do anoreksji, a u około 2,5% występowały symptomy zbliżone do kompulsywnego objadania się.

Co ciekawe, występowanie danego typu zaburzeń odżywiania związane jest z pochodzeniem osób badanych. Bulimia najczęściej występuje u nastolatków pochodzenia latynoskiego, z kolei u białych - anoreksja.

Większość nastolatków, u których rozpoznano zaburzenia odżywiania, cierpiała z powodu co najmniej jeszcze jednego zaburzenia psychicznego, na przykład depresji. Niezależnie od rodzaju, zaburzenia odżywiania pozostają pozytywnie skorelowane z występowaniem myśli samobójczych.

Częstość występowania zaburzeń odżywiania i ich powiązanie z innymi zaburzeniami psychicznymi, zaburzeniami przystosowania społecznego i myślami samobójczymi wskazuje, że zaburzenia odżywiania stanowią poważny problem z zakresu zdrowia publicznego. W dodatku znacząca ilość przypadków zbliżonych do specyficznych zaburzeń odżywiania sugeruje, że zaburzenia odżywiania obejmują pewne szersze spektrum symptomów i mogłyby być lepiej rozpoznawane przez lekarzy, gdyby ci zwracali uwagę na szerszy zestaw objawów. Na koniec, co wydaje się oczywiste, wyniki badań wskazują na konieczność umożliwienia lepszego dostępu do leczenia zaburzeń odżywiania dla dzieci i młodzieży.

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródło: Most Teens with Eating Disorders Go Without Treatment

Referencje dokumentu: Swanson SA, Crow SJ, LeGrange D, Swendsen J, Merikangas KR. Prevalence and correlates of eating disorders in adolescents: results from the National Comorbidity Survey Replication Adolescent Supplement. Archives of General Psychiatry. Online ahead of print March 7, 2011.

Wydarzenia
Jaki może być powód rewolucji? - czyli o układach społecznych oczami fizyka (03-04-2011)

Rewolucje, czyli znaczące zmiany społeczne, zachodzące zazwyczaj w stosunkowo krótkim czasie, wybuchały w całej historii ludzkości. Dlaczego rewolucje wybuchają nagle w danym momencie? Jakie są ich ogólne przyczyny? Dlaczego np. protest głodowy w polskich więzieniach wybuchł akurat wiosną 2004 roku? Dlaczego poparcie pewnej opcji politycznej gwałtownie spadło w danym okresie? Dlaczego ludzie nagle zaczęli strajkować? Takie zjawiska i ich konkretne przyczyny próbuje się wyjaśniać. Problem w tym, że nie można przewidzieć, czy i kiedy w przyszłości pojawi się kolejny przewrót. Dlaczego tak się dzieje? Na kwestie będzie można spojrzeć oczyma profesor fizyki, zajmującej się modelowaniem układów złożonych dr Katarzyny Weron.

Wykład pt. "Jaki może być powód rewolucji? - czyli o układach społecznych oczami fizyka" zostanie wygłoszony dnia 4 kwietnia (poniedziałek) 2011 r., godz. 17.00 w Rektoracie Uniwersytetu Szczecińskiego - Sala Obrad Senatu przy al. Papieża Jana Pawła II 22a.

Od października 2009 roku Katarzyna Weron jest kierownikiem Zakładu Układów Złożonych i Dynamiki Nieliniowej, a od maja 2010 roku również zastępcą kierownika Katedry UNESCO Studiów Interdyscyplinarnych przy Uniwersytecie Wrocławskim. W roku 2010 została członkiem komitetu redakcyjnego prestiżowego czasopisma "Physica A", zajmującego się interdyscyplinarnymi zastosowaniami fizyki statystycznej.

Dr Katarzyna Weron jest autorką 30 artykułów naukowych opublikowanych w anglojęzycznych czasopismach z listy filadelfijskiej; opiekunką naukową prac dyplomowych i doktorskich; organizatorką i współorganizatorką siedmiu konferencji międzynarodowych; edytorką i współedytorką trzech tomów specjalnych, opublikowanych przez wydawnictwo Springer i "Physica A". Wielokrotnie zapraszana była przez zagraniczne instytucje naukowe i organizatorów konferencji, na których wygłosiła ponad 30 wykładów. W latach 2002-2003 była stypendystką Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.

Wykład odbywa się w ramach cyklu SZCZECIN HUMANISTYCZNY, kórego celem jest szerokie upowszechnianie treści humanistycznych, propagowanie kultury humanistycznej, krzewienie idei studium humanitatis, prezentacja humanistycznych intencji edukacji w duchu tolerancji i dialogu. Swoje wykłady w szczecińskim cyklu miały już takie gwiazdy polskiej nauki, jak prof. Jan Miodek, prof. Leszek Balcerowicz czy prof. Tadeusz Gadacz.

[oprac. na podstawie informacji o wydarzeniu]

Chemia
Nietypowa struktura dwufluorku ksenonu pod wysokim ciśnieniem (03-04-2011)

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Cornell University przewidzieli nietypowe zachowanie jednego z najprostszych związków gazów szlachetnych - dwufluorku ksenonu. Wyniki ich badań, opublikowane w najnowszym wydaniu czasopisma Inorganic Chemistry, wskazują, iż pod ciśnieniem dwóch milionów atmosfer ten kowalencyjny związek powinien przekształcić się w kryształ jonowy.

Przez ponad sześć dekad od ich odkrycia pod koniec XIX wieku gazy szlachetne (hel, neon, argon, krypton, ksenon oraz radon) były uznawane za niezdolne do tworzenia związków chemicznych. Pogląd ten został obalony w 1962 roku w wyniku pierwszej syntezy związku zawierającego ksenon. Jednym z najbardziej trwałych połączeń tego pierwiastka jest jego dwufluorek (XeF2), związek rzadki lecz znajdujący praktyczne zastosowanie przy produkcji mikroukładów krzemowych.

Dominik Kurzydłowski oraz dr. hab. Wojciech Grochala z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadzili razem z Roaldem Hoffmannem z Cornell University symulację komputerową, podczas której XeF2 został poddany ciśnieniu dwóch milionów atmosfer (200 GPa). Bezpośrednią motywacją ich badań była weryfikacja wcześniejszych wysokociśnieniowych danych eksperymentalnych, które zostały opublikowane w lipcu 2010 roku w czasopiśmie Nature Chemistry przez naukowców z Washington State University.

W tym nowatorskim eksperymencie dwufluorek ksenonu był stopniowo ściskany do ciśnień rzędu miliona atmosfer. Zebrane dane wskazywały, iż struktura tego związku podlega znacznym zmianom podczas tego procesu. "Przedstawione struktury nie były do końca przekonywujące z chemicznego punktu widzenia" - mówi Roald Hoffmann.

Symulacje komputerowe, dużo tańsze i łatwiejsze do przeprowadzenia niż skomplikowany wysokociśnieniowy eksperyment, wskazywały, iż eksperymentaliści mogli popełnić błąd podczas interpretacji otrzymanych przez nich danych. "Poprzez dokładne porównanie naszych wyników oraz danych pochodzących z eksperymentu byliśmy w stanie wskazać, gdzie może tkwić ten błąd" - wyjaśnia Dominik Kurzydłowski, doktorant Wojciecha Grochali, i dodaje - "ale najciekawsze wyniki otrzymaliśmy symulując zachowanie XeF2 pod ciśnieniem przeszło dwa razy większym niż to otrzymane w eksperymencie".

Jonowa struktura XeF2 pod wysokim ciśnieniem. Fioletowe cylindry oznaczają kationy XeF+, czerwone kule aniony F-.

Okazało się, iż w takich warunkach dwufluorek ksenonu tworzy kryształ zbudowany z kationów XeF+ oraz anionów F-. "Pod ciśnieniem atmosferycznym XeF2 jest liniową molekuła zawierającą dwa wiązania kowalencyjne Xe-F. Nasze wyniki wskazują, iż jeśli tylko ścisnąć ten związek wystarczająco mocno musi on "poświęcić" jedno z tych wiązań, i zastąpić je wiązaniem jonowym. W ten sposób atomy mogą się lepiej upakować a co za tym idzie obniżyć swoją energię." - mówi Grochala. Taka nietypowa przemiana nigdy dotąd nie była opisana dla związku gazu szlachetnego. "Wszystko to pokazuje, jak bardzo wysokociśnieniowa chemia różni się od tej, którą znamy pod ciśnieniem atmosferycznym" - podsumowuje Hoffmann.

Źródło informacji: Uniwersytet Warszawski

Referencje dokumentu: Freezing in resonance structure for better packing: XeF2 becomes (XeF+)(F-) at large compression

Wydarzenia
Bracia Muzułmanie na ławie oskarżonych (03-04-2011)

W dniu 4 kwietnia 2011 we Wrocławiu, ul. Więzienna 8, Budynek C Wydziału Prawa Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, sala 301 C, godz. 10-17 odbędzie się międzynarodowa konferencja naukowa: "Bracia Muzułmanie na ławie oskarżonych". W ramach konferencji naukowcy różnych specjalności, m.in. arabiści, orientaliści, politolodzi, filozofowie, prawnicy i działacze religijni będą próbować (w kontekście ostatnich wydarzeń w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu) odpowiedzieć na pytanie: Czy wzrost znaczenia politycznego i społecznego Braci Muzułmanów oraz innych współczesnych ruchów islamskich stanowi zagrożenie - dla demokracji, dialogu kultur, Zachodu?

Program konferencji:

10:00 - rozpoczęcie konferencji

Sesja I (godz. 10:15-12:15): Prof. dr hab. Bruno Drwęski - Czy mit zbudowany w Europie wokół Braci muzułmańskich prysł przy okazji "Arabskiej wiosny ludów"?; Adam Balcer - Turecka Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) jako wzór do naśladowania dla ruchów islamistycznych w świecie arabskim; Dr Hayssam Obeidat - Salafici i Bracia Muzułmanie: trudna współpraca w Egipcie po rewolucji 25 stycznia 2011 r.; Mgr Wojciech Grabowski - Miejsce Braci Muzułmanów w nowej rzeczywistości polityczno-społecznej Egiptu po obaleniu reżimu Mubaraka.

Sesja II (godz. 12:30-14:00): Prof. dr hab. Selim Chazbijewicz - Doktryna polityczna Hasana Al Banny i Braci Muzułmanów w kontekście europejskich doktryn politycznych; Dr Bartłomiej Nowotarski - Co polska prezydencja w Unii Europejskiej mogłaby zaproponować, w kwestii demokratyzacji, krajom północnej Afryki?; Red. Zbigniew M. Kowalewski - Sunnicki ruch oporu w matni "Państwa Islamskiego" (Al-Kaidy) w Iraku.

Sesja III (godz. 15:00-17:00): Prof. Bogusław Zagórski - Leopold Weiss/Muhammad Asad i jego diagnoza kryzysu świata muzułmańskiego; Dr Samir Ismail - Wychowanie w myśli Hassana al-Banny; Dr Mariusz Marszewski - Wzlot i upadek "Islam.ru" - rozważania o podwójnym statusie Bractwa Muzułmańskiego w krajach post-radzieckich na przykładzie jednego case study; Imam dr Ali Abi Issa - Reformatorska doktryna Braci Muzułmanów i jej wpływ na problematykę teologiczno-prawną w świecie muzułmańskim.

Po każdej sesji przewidziano również 30 min. na dyskusję.

Organizatorem konferencji jest Instytut Studiów nad Islamem, a współorganizatorem Uniwersytet Wrocławski.

[oprac. na podstawie informacji o wydarzeniu]

Archeologia
Ocalałe szczątki mózgu ofiary morderstwa sprzed 2,5 tysiąca lat (31-03-2011)

Według naukowców z Uniwersytetu w Yorku w Wlk. Brytanii, analiza czaszki z epoki żelaza, datującej się na 2500 lat wstecz, ujawniła że jej właściciel zmarł gwałtowną śmiercią. Badania, których wyniki zaprezentowano w czasopiśmie Journal of Archaeological Science, sugerują że mężczyzna między 26 a 45 rokiem życia został powieszony, a następnie ścięto mu głowę. Jego mózg został pogrzebany osobno.

Zespół z Yorku po raz pierwszy odkrył czaszkę i szczątki mózgu w 2008 r., zagłębione częścią twarzową w ciemnobrązowej, miękkiej i piaszczystej glinie o wysokiej zawartości związków organicznych. Zdaniem archeologów współpracujących z bioarcheologami, neurologami i chemikami, mózg tego człowieka jest jednym z najstarszych organów z tkanki miękkiej, jakie ocalały w Europie.

Zespół starał się wyjaśnić zagadkę ocalenia mózgu, kiedy wszystkie pozostałe tkanki miękkie uległy rozkładowi. Naukowcy przeanalizowali również szczegółowo śmierć i pochówek mężczyzny, które mogły odegrać rolę w zabezpieczeniu delikatnego mózgu.

Szczątki odnaleziono w jednej z kilku jam z epoki żelaza w kampusie Heslington East w Yorku. Choć zarówno czaszka, jak i mózg są utrzymywane w ściśle kontrolowanych warunkach, zespół zdołał wykorzystać zaawansowane narzędzia, takie jak spektrometria mas i skaner tomografii komputerowej (CT) do zbadania niektórych próbek mózgu.

Próbki - jak twierdzą naukowcy - zawierają sekwencję DNA (kwasu dezoksyrybonukleinowego), która odpowiada sekwencjom odkrytym jedynie u niektórych ludzi z Toskanii we Włoszech i z Bliskiego Wschodu. Dodają, że datowanie węglem wskazało na pochodzenie szczątek z okresu między 673 p.n.e. a 482 p.n.e. Testy potwierdziły również obecność w szczątkach szeregu lipidów i białek swoistych dla mózgu.

Wypowiadając się na temat wyników, kierowniczka badań dr Sonia O'Connor z Uniwersytetu w Bradford i honorowy, wizytujący pracownik naukowy na Uniwersytecie w Yorku stwierdziła: "Rzadkością jest możliwość wskazania przyczyny zgonu w przypadku zeszkieletowionych szczątek człowieka pochodzenia archeologicznego. Zachowanie się mózgu szczątkach, które w pozostałej części są zeszkieletowione jest jeszcze bardziej zadziwiające, chociaż nie wyjątkowe.

To najbardziej gruntowna jak dotąd analiza mózgu odnalezionego w pogrzebanym szkielecie, która pozwoliła nam naprawdę zrozumieć, dlaczego mózg potrafi przetrwać tysiące lat, podczas gdy pozostałe tkanki miękkie ulegają rozkładowi.

Stan uwodnienia mózgu i brak dowodów na gnicie [sugerują], że pochówek w drobnoziarnistych, niedotlenionych osadach jamy, nastąpił bardzo szybko po śmierci. To charakterystyczna i niezwykła sekwencja zdarzeń, która może wyjaśniać wyjątkowe zakonserwowanie mózgu".

Naukowcy badają sposób, w jaki lipidy i białka mogły wspólnie uformować trwały materiał ocalałego mózgu, być może rzucając światło na powiązania między okolicznościami zgonu i środowiska pochówku a zakonserwowaniem mózgu.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: O'Connor, S., et al. (2011) Exceptional preservation of a prehistoric human brain from Heslington, Yorkshire, UK. Journal of Archaeological Science. DOI: 10.1016/j.jas.2011.02.030.

Medycyna
Tarczyca i widzenie barw (31-03-2011)

Europejscy naukowcy dokonali nowych odkryć, które ujawniają powiązanie między niedoborem hormonu tarczycy a postrzeganiem barw. Badania, których wyniki opublikowano w czasopiśmie Journal of Neuroscience, podważają utrzymywane dotychczas założenie, że wrażliwość na barwy czopków siatkówki jest stała w dojrzałej siatkówce.

Naukowcy z Austrii i Niemiec wykazali, że hormon tarczycy odgrywa istotną rolę w rozwoju oka, a zwłaszcza komórek wzrokowych czopkonośnych. Czopki są komórkami wzrokowymi odpowiedzialnymi za widzenie barw.

Hormon tarczycy odgrywa zasadniczą rolę w rozwoju organizmu i jego układu nerwowego. Dzieci urodzone z niedoborem hormonu tarczycy są często dotknięte poważnymi defektami fizjologicznymi i umysłowymi. Z tego powodu noworodki są rutynowo badane pod kątem niedoboru hormonu tarczycy i obejmowane terapią hormonalną w razie wskazań do leczenia.

Na podstawie badań przeprowadzonych na myszach i szczurach zespół był w stanie wykazać, że w przypadku dojrzałych myszy i szczurów wytwarzanie pigmentu wzrokowego jest regulowane przez ten hormon. Zakładając występowanie tego mechanizmu u wszystkich ssaków, można wywieść, iż wysoce prawdopodobne jest, że wytwarzanie pigmentu wzrokowego regulowane jest przez hormon tarczycy także u ludzi.

Większość ssaków posiada dwa widmowe typy czopków zawierające jeden lub dwa pigmenty wzrokowe (opsyny), jeden czuły na światło o krótkiej długości fali (UV/opsyna niebieska), a drugi na światło o długości od średniej do długiej fali (opsyna zielona). Czopki stanowią ekspresję receptora hormonu tarczycy, którego aktywacja przez hormon hamuje syntezę UV/opsyny niebieskiej i aktywuje wytwarzanie opsyny zielonej.

Do tej pory kontrola wytwarzania opsyny przez hormon tarczycy była uznawana za zjawisko związane z rozwojem. Eksperci założyli, że w dojrzałych czopkach ustalony w toku rozwoju "program opsyny" jest stały i nie wymaga dalszej regulacji.

Naukowcy zaczęli od analizy roli hormonu tarczycy we wczesnym, pourodzeniowym rozwoju czopków u myszy. "Chcieliśmy dowiedzieć się, jak długo utrzymuje się oddziaływanie hormonu i w jakim momencie wpływ hormonu na wytwarzanie opsyny ustaje" - wyjaśnia Anika Glaschke z Instytutu Badań nad Mózgiem im. Maxa Plancka w Niemczech. "Ku naszemu zaskoczeniu nie znaleźliśmy takiego punktu końcowego, oddziaływanie hormonu utrzymywało się nawet kilka tygodni po urodzeniu".

Zespół przeanalizował następnie czopki dorosłych myszy i szczurów, u których wywołano niedoczynność tarczycy trwającą kilka tygodni. W przypadku tych gryzoni wszystkie czopki przełączyły się na wytwarzanie UV/opsyny niebieskiej, redukując wytwarzanie opsyny zielonej.

Po zakończeniu terapii, poziom hormonu powrócił do normy i czopki powróciły do wytwarzania "zwykłej" opsyny - jeden typ czopków wytwarza zieloną, a drugi UV/niebieską. Naukowcy wywnioskowali, że widmowe typy czopków, definiowane przez opsynę, której ekspresję wykazują, są dynamicznie i odwracalnie kontrolowane przez hormon tarczycy w ciągu całego życia.

"Obok wagi dla podstawowych badań siatkówki, nasze odkrycia mogą mieć również znaczenie kliniczne" - zauważa Martin Glösmann, jeden z naukowców, uczestnik badań z ramienia Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu. "Jeżeli ten mechanizm funkcjonuje również w czopkach człowieka, wystąpienie niedoboru hormonu tarczycy w okresie dojrzałości - np. w następstwie niedoboru jodu w diecie lub usunięcia tarczycy - będzie mieć również wpływ na opsyny czopków i widzenie barw".

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Glaschke, A., et al. (2011) Thyroid hormone controls cone opsin expression in the retina of adult rodents. Journal of Neuroscience 31(13): 4844-4851. DOI:10.1523/JNEUROSCI.6181-10.2011


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365