Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.547.408 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 244 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Kiedy ludzie są tego samego zdania co ja, mam zawsze wrażenie, że się pomyliłem.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Wydarzenia
Nagroda Crafoorda dla prof. Ilkka Hanski z Finlandii (25-01-2011)

Ilkka Hanski, Helsinki, styczeń 2009. Fot. Teemu Rajala, Wikimedia CommonsIlkka Hanski, ekolog z Uniwersytetu Helsińskiego, którego prace są współfinansowane ze środków unijnych, otrzymał nagrodę Crafoorda w dziedzinie bionauk za rok 2011 "za pionierskie badania nad wpływem zmian przestrzennych na dynamikę populacji roślin i zwierząt". Nagroda Crafoorda o wartości 4 mln koron szwedzkich (około 446 tys. euro) jest przyznawana co roku naukowcom, specjalizującym się w dziedzinach, które nie są objęte nagrodami Nobla, takich jak astronomia i matematyka, nauki o Ziemi oraz bionauki.

Profesor Hanski otrzymuje dofinansowanie ze środków unijnych w formie grantu o wartości 2,5 mln EUR dla doświadczonych naukowców, przyznawanego przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (ERBN), na prowadzenie swoich pionierskich prac w ramach projektu SPATIALDYNAMICS (Ekologiczna, molekularna i ewolucyjna dynamika przestrzenna).

Urodzony w 1953 r. w Lempäälä, Finlandia, Ilkka Hanski uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Oksfordzkim, Wlk. Brytania, za szczegółowe badania ekologii żuka gnojaka na Madagaskarze. Od tamtej pory zyskał status jednego z wiodących ekologów na świecie, opracowując nowe modele analityczne i matematyczne, które są obecnie szeroko wykorzystywane przez naukowców badających, w jaki sposób rozdrobnienie siedlisk powodowane przez działalność człowieka oddziałuje na gatunki.

Na przestrzeni lat prowadzone prace zawiodły profesora Hanskiego do odległych zakątków świata, takich jak Borneo czy Grenlandia. Jednakże jego najbardziej przełomowe prace są prowadzone głównie na fińskich Wyspach Alandzkich, położonych na Morzu Bałtyckim. Skupiają się one na motylu przeplatka cinksia (Melitaea cinxia), którego obszar występowania obejmuje całą Europę, Afrykę Północną, Rosję i Bliski Wschód. Chociaż motyl ten zasadniczo wyginął w Europie Północnej (nie wyłączając obszaru kontynentalnego Finlandii) wraz ze zniszczeniem przez nowoczesne rolnictwo jego siedlisk, niewielkie populacje utrzymują się na Wyspach Alandzkich.

Zakrojone na szeroką skalę badania profesora Hanskiego na wyspach doprowadziły do przyjęcia przez ekologów pojęcia metapopulacji, tj. sieci lokalnych populacji, które są częściowo odizolowane od siebie, ale w pewnym stopniu wymieniają się osobnikami (i genami).

Co istotne wyniki jego prac rzuciły nowe światło na zakres, w jakim gatunki mogą przetrwać (lub nie) rozdrobnienie siedlisk. Ponadto jego badania uwypukliły problem "długu wymierania", który odnosi się do faktu, że chociaż niewielka, odosobniona populacja gatunków może utrzymać się na danym obszarze, zmiany siedliska mogą oznaczać, że jest ona ostatecznie skazana na wymarcie. Takim przykładem jest przeplatka cinksia. Profesor Hanski wraz z zespołem obserwował, w jaki sposób na przestrzeni czasu pod-populacje, których liczebność spadła poniżej pewnego punktu, osłabiały się przez chów wsobny, a ich zdolność do latania pogarszała się.

Prace ekologów mają zatem istotne implikacje praktyczne dla działań w zakresie ochrony środowiska, gdyż podkreślają fakt, że populacje nie kurczyły się w stały sposób do zera. Wygląda to raczej tak, że populacje, których liczebność spadnie poniżej pewnego poziomu, mogą gwałtownie się załamać. Odwrócenie takiego procesu załamania jest raczej trudne, o ile w ogóle możliwe.

Profesor Hanski zadaje sobie wiele trudu, aby zapoznawać opinię publiczną i decydentów ze swoimi odkryciami.

Grant ERBN, który otrzymał w 2008 r., ułatwia mu kontynuowanie badań przeplatka cinksia na Wyspach Alandzkich.

Profesor Hanski otrzyma nagrodę Crafoorda z rąk króla Szwecji w czasie ceremonii w Sztokholmie, która odbędzie się w maju bieżącego roku. Nagroda finansowana jest przez Fundację Crafoordów założoną w 1980 r. przez Annę-Gretę i Holgera Crafoordów.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Medycyna
Moskitiery nie chronią przed chorobą kala-azar (24-01-2011)

Siatki nasączone trwałymi środkami owadobójczymi stanowiły ważny przełom w profilaktyce malarii. Jednak według wyników nowych badań międzynarodowych nie zapewniają one ochrony przed wszystkimi chorobami, które są przenoszone przez owady. Wyniki badań stanowią dorobek projektu KALANET (Skuteczność, akceptowalność i opłacalność siatek nasączonych trwałymi środkami owadobójczymi w profilaktyce choroby kala-azar), który uzyskał 2,11 mln EUR z tematu "Działania w zakresie współpracy międzynarodowej" (INCO) Szóstego Programu Ramowego (6PR) UE. Wyniki badań zaprezentowano w czasopiśmie ''British Medical Journal''.

Naukowcy pracujący pod kierunkiem profesor Marleen Boelaert z Instytutu Medycyny Tropikalnej w Antwerpii w Belgii twierdzą, że wyniki ich badań pokazują, iż moskitiery nie chronią ludzi w Indiach i Nepalu przed zakażeniem chorobą kala-azar. Choroba ta, znana również pod nazwą leiszmaniozy trzewnej, atakuje co roku pół miliona osób, a wywoływana jest przez pasożyta rodzaju Leishmania, którego przenoszą muchy piaskowe. Pasożyt niszczy krwinki zakażonej osoby, doprowadzając do powiększenia śledziony, zapalenia i postępującego wyniszczenia. Choroba nieleczona kończy się śmiercią.

WikipediaW Indiach i Nepalu walka z muchami piaskowymi polega na rozpylaniu w pomieszczeniach insektycydu, takiego jak DDT (bis(4-chlorofenylo)trichloroetan). Aczkolwiek rozpylanie, jeżeli w ogóle jest wykonywane, odbywa się lokalnie i w sposób nieregularny, co oznacza, że pozostaje wystarczająco wiele much piaskowych i ich ofiar, aby choroba mogła przetrwać. Niektóre rodziny stosują moskitiery, które jednak nie są nasączane trwałymi środkami owadobójczymi. Podejmując próbę powstrzymania rozprzestrzeniania się choroby, naukowcy uruchomili zakrojoną na szeroką skalę kampanię, która polegała na zaopatrzeniu każdej osoby w regionie w moskitierę nasączoną środkiem owadobójczym, który będzie działać przez kilka lat.

Naukowcy z Instytutu Medycyny Tropikalnej w Antwerpii wraz z kolegami z Indii, Nepalu, Szwajcarii i Wlk. Brytanii zgodzili się, że to podejście powinno się sprawdzić, zważywszy że dało pozytywne wyniki w Sudanie chociaż, jak zauważyli, choroba była tam przenoszona przez innego rodzaju muchy piaskowe. Co więcej w Iranie i Syrii siatki nasączone środkami owadobójczymi zdały egzamin w walce z leiszmaniozą skórną, wywoływaną przez inne gatunki z rodzaju Leishmania. Naukowcy dodają, że mucha piaskowa przenosząca chorobę w Indiach często kąsa w pomieszczeniach i głównie w nocy, zatem pomysł spania pod siatką wydawał się sensowny.

Jednakże wyniki badań wykazały, że założenia te były błędne. Po 2 latach monitoringu 20 tys. osób z 26 wiosek o wysokiej częstotliwości występowania leiszmaniozy trzewnej w Indiach i Nepalu, naukowcy doszli do wniosku, że stosowanie siatek nie ma istotnego wpływu na liczbę przypadków leiszmaniozy. Pogrupowali w pary wioski, które były do siebie możliwie jak najbardziej podobne, a następnie rzucili monetą, aby wskazać, w której wiosce ma być nadal tak jak było, a która dostanie siatki nasączane środkami owadobójczymi obok tych stosowanych zazwyczaj. W okresie, w którym prowadzono badania około połowa wiosek została objęta opryskami w ramach rutynowego, krajowego programu kontroli.

We wioskach z dodatkowymi moskitierami, liczba much piaskowych w pomieszczeniach zmalała o 25%, aczkolwiek liczba infekcji oraz przypadków leiszmaniozy nie była znacząco niższa niż we wioskach kontrolnych. W sumie ryzyko choroby zmniejszyło się o zaledwie 1%. Zespół naukowców zauważył jednak, że we wioskach objętych kampanią 90% mieszkańców spało pod swoimi siatkami przez ponad 80% nocy, podczas gdy w wioskach kontrolnych jedynie 30% osób sypiało regularnie pod siatkami, które nie zostały nasączone środkami owadobójczymi. Co więcej liczba przypadków malarii znacząco spadła w wioskach z dodatkowymi siatkami.

Jak podsumował zespół, przyczyną takich wyników jest fakt, że muchy piaskowe kąsają na zewnątrz, gdzie siatek nie można łatwo zastosować, częściej niż dotychczas przypuszczano.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło:
CORDIS

Referencje dokumentu: Picado, A., et al. (2010) Longlasting insecticidal nets for prevention of Leishmania donovani infection in India and Nepal: paired cluster randomised trial. BMJ 341:c6760. DOI:10.1136/bmj.c6760. (open access article)

Ewolucja
Będą poprawki do historii ewolucji człowieka? (23-01-2011)

Istotą nauki jest ciągła weryfikacja nawet powszechnie uznanych teorii oraz ulepszanie ich, tak, aby jak najlepiej opisywały rzeczywistość. Wiele wskazuje na to, że kolejną teorią do sprawdzenia jest rola termoregulacji w ewolucji człowieka.

Metody szacowania powierzchni ciała, oparte na wzroście i wadze, były bardzo istotne w debatach o roli termoregulacji w ewolucji człowieka. Co ciekawe, metody te mogą być zawodne w przypadku wczesnych hominidów - u których proporcje kończyn znacząco różnią się od ludzkich.

Naukowcy postanowili porównać szacowane powierzchnie ciała, uzyskane dzięki najlepszej metodzie opartej na wzroście i wadze, oraz dzięki metodzie opartej na wzroście i wadze, ale która bardziej uwzględnia różnice w proporcjach ciała.

Okazało się, że dwie metody dawały praktycznie te same wyniki w przypadku hominidów o "ludzkich" proporcjach kończyn, natomiast w pozostałych przypadkach wyniki znacząco się różniły. Naukowcy odkryli również, że rozbieżności w otrzymanych wynikach można przypisać niemal wyłącznie różnicom w proporcjach kończyn.

Oznacza to, że należy ponownie rozważyć hipotezy dotyczące roli termoregulacji w ewolucji człowieka, oraz że trzeba używać innych metod, oceniając powierzchnię ciała hominida na podstawie skamielin.

Opracowanie: Zuzanna Niemier

Źródło: Cross A, Collard M (2011) Estimating Surface Area in Early Hominins. PLoS ONE 6(1): e16107. doi:10.1371/journal.pone.0016107

Genetyka
Naukowcy odnaleźli powiązanie między morelami tureckimi a węgierskimi (23-01-2011)

Ludzie na całym świecie czerpią przyjemność z kosztowania soczystych i apetycznych moreli, ale co wiemy na temat pochodzenia tego popularnego owocu? Wyniki nowych badań przeprowadzonych w Turcji i na Węgrzech potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewali naukowcy - istnieje powiązanie genetyczne między tureckimi a węgierskimi odmianami moreli. Odkrycia mogą przynieść hodowcom i producentom moreli nowe informacje, w jaki sposób optymalnie przeprowadzać selekcję partnerów zapylających w nowych sadach. Wyniki badań, które jako pierwsze analizują różnorodność genotypu S moreli występujących w Turcji, zostały niedawno opublikowane w czasopiśmie ''Journal of the American Society for Horticultural Science''.

Przez długi czas Chiny uznawano za pierwotną ojczyznę moreli, które później rozprzestrzeniły się w Europie przebywszy Azję i Azję Mniejszą. Eksperci dzielą odmiany moreli na cztery główne grupy eko-geograficzne: środkowoazjatycką, irano-kaukaską, europejską i Dzhungar-Zailing.

Najbardziej zróżnicowane grupy to środkowoazjatycka i irano-kaukaska, w skład której wchodzą odmiany tureckie. Grupa europejska, obejmująca odmiany północnoamerykańskie, południowoafrykańskie i australijskie, jest najmniej zróżnicowana. W porównaniu do pozostałych moreli europejskich, odmiany wschodnioeuropejskie posiadają pewne cechy charakterystyczne. Co więcej, mimo dostępnych informacji na temat tego owocu, a zwłaszcza moreli tureckich, naukowcy nadal nie mieli pewności, co do samoniezgodności genotypów kilku odmian tureckich. Samoniezgodność dotyczy mechanizmów wykorzystywanych przez rośliny do zapobiegania samozapylaniu lub zapylaniu bardzo blisko spokrewnionej rośliny.

W ramach opisywanych badań naukowcy z Uniwersytetu Corvinus w Budapeszcie, Węgry, oraz z Uniwersytetu Atatürk i Instytutu Badań Owoców Malatya w Turcji przeprowadzili analizy mikrosatelitarne wykazując, że węgierskie i europejskie odmiany moreli prawdopodobnie powstały przez hybrydyzację genotypów irano-kaukaskich. Stwierdzili, że dowody historyczne i językowe wydają się wspierać to założenie. Zdaniem naukowców wiele archiwów dokumentuje introdukcję tureckich naszczepek i innych materiałów rozkrzewiających na Węgrzech, kiedy kraj znajdował się pod okupacją otomańską.

Zespół wykorzystał amplifikację reakcji łańcuchowej polimerazy (PCR), aby ustalić genotyp S zbioru tureckich odmian moreli. Naukowcy zastosowali tę metodę również do ustalenia samozgodnych odmian moreli.

"Ustaliliśmy pełny genotyp S 51 odmian oraz cząstkowy genotyp S 4 odmian" - wyjaśnia dr Júlia Halász z Uniwersytetu Corvinus w Budapeszcie, naczelny autor raportu z badań. "W sumie 32 różne genotypy S zostały przypisane 51 odmianom, a wiele z nich [28] zostało zaliczonych do nowo utworzonych grup inter-niezgodności".

Naukowcy odkryli, że kolejne 12 odmian wykazuje niepowtarzalne, niezgodne genotypy i zidentyfikowali 7 samozgodnych odmian w badanych zestawach.

"Fakt, że tureckie i węgierskie odmiany moreli są nosicielami odpowiednio 12 i 5 alleli S oraz że wszystkie 5 alleli wykryte w odmianach węgierskich występowały również w odmianach tureckich dostarcza dowodu molekularnego wspierającego od dawna podejrzewane historyczne powiązanie między tureckimi a węgierskimi morelami" - stwierdza Halász. "Wyniki badań potwierdzają, że turecka plazma zarodkowa wniosła znaczący wkład w rozwój kilku atrakcyjnych odmian węgierskich moreli".

Podkreśliła również, że relacje między dwiema pulami genów są stosunkowo świeże, powiązane z historycznymi wydarzeniami, które datują się zaledwie na początek XVIII w.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło:
CORDIS

Referencje dokumentu: Halász, J., et al. (2010) S-genotyping supports the genetic relationships between Turkish and Hungarian apricot germplasm. J. Amer. Soc. Hort. Sci 135: 410-417.

Zdrowie
Tai chi, ekstrakt z zielonej herbaty, placebo i jakość życia kobiet w okresie postmenopauzy (23-01-2011)

U kobiet w okresie postmenopauzy cierpiących z powodu osteopenii (niskiej gęstości mineralnej kości) uprawianie ćwiczeń tai chi, jak również przyjmowanie polifenoli uzyskanych z zielonej herbaty okazuje się bezpieczne dla zdrowia, a więc ''przynajmniej nie szkodzi''. Okazuje się również, że łączenie obu tych praktyk - ćwiczeń tai chi i zażywania suplementów na bazie polifenoli z zielonej herbaty - może poprawiać w wyżej wymienionej grupie jakość życia. Jednakże wyniki dalszych analiz wykazują, że przyjmowanie samych suplementów uzyskanych z zielonej herbaty nie ma żadnego wpływu na jakość życia osób badanych. Jakie stąd wnioski? Te nasuwają się same a zostały przedstawione w artykule opublikowanym w ''BMC Complementary and Alternative Medicine'' w grudniu 2010.  Badania zostały zrealizowane dzięki wsparciu finansowemu amerykańskiego NCCAM (Narodowe Centrum Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej), agencji rządowej powołanej między innymi do prowadzenia badań nad tzw. medycyną komplementarną i alternatywną z zastosowaniem najwyższych standardów naukowych.

Gęstość mineralna kości jest jednym z podstawowych wskaźników wytrzymałości mechanicznej kośćca. Osteopenia, stan w którym dochodzi do obniżenia gęstości mineralnej kości, może (choć nie zawsze) poprzedzać wystąpienie osteoporozy, choroby prowadzącej do osłabienia kości, a nawet do złamań, co staje się poważnym problemem zdrowotnym i częstą przyczyną niepełnosprawności u ludzi w podeszłym wieku, głównie kobiet. Wyniki poprzednich badań naukowych wskazywały, że tai chi - tradycyjna chińska praktyka medytacyjna łącząca ruch fizyczny, koncentrację uwagi i głębokie oddychanie - wywiera pozytywne efekty na stan kości, w tym na ich gęstość mineralną. Ponadto regularna aktywność fizyczna jest jednym z ważniejszych elementów w profilaktyce i leczeniu osteoporozy.

W maju 2007 roku dr Peter Wayne z New England School of Acupuncture w Watertown w stanie Massachusetts (Stany Zjednoczone) wraz ze współpracownikami opublikowali na łamach ''Archives of Physical Medicine and Rehabilitation'' wyniki przeglądu doniesień badawczych na temat wpływu uprawiania tai chi na gęstość mineralną kości. W toku przeglądu badań udało się ustalić, że tai chi może być skuteczną, stosunkowo bezpieczną i przynoszącą wymierne efekty metodą utrzymania dotychczasowego poziomu gęstości mineralnej kości, pozwalającą ponadto uzyskać poprawę siły mięśni szkieletowych i poczucia równowagi, co uzasadnia podejmowanie dalszych badań na tym polu (choć - co trzeba zauważyć -  w stosunku do wielu badań ujętych w przeglądzie pojawiały się pewne wątpliwości, przede wszystkim natury metodologicznej).

Wyniki badań przeprowadzanych na zwierzętach wskazywały, że również polifenole uzyskiwane z zielonej herbaty, substancje bogate w antyoksydanty, mogą mieć działanie ochraniające kości przed utratą składników mineralnych. Z drugiej strony, naukowcy dysponują obecnie stosunkowo małą wiedzą na temat skutków długotrwałego przyjmowania suplementów na bazie zielonej herbaty u ludzi, co jest istotne choćby w związku z wynikami badań wskazującymi na ryzyko wystąpienia niepożądanych efektów ubocznych przyjmowania polifenoli, w tym negatywnego wpływu na czynność wątroby i nerek.

W związku z tym podjęto decyzję o przeprowadzeniu badań naukowych w celu oceny wpływu ćwiczeń tai chi stosowanych w połączeniu z suplementami na bazie polifenoli uzyskanych z zielonej herbaty na jakość życia u kobiet w okresie postmenopauzy. W badaniach uwzględniono także poziom bezpieczeństwa stosowania obu metod. Badania, finansowane przez NCCAM, były częścią większego projektu badawczego, którego celem jest ocena efektów stosowania polifenoli uzyskanych z zielonej herbaty i tai chi na stan kośćca u kobiet które mają problemy z niską gęstością mineralną kości w okresie postemanopauzy. Pozostałe wyniki uzyskane w ramach realizacji tego projektu zostaną opublikowane w późniejszym czasie.

Naukowcy z Texas Tech University Health Sciences Center (Lubbock, Stany Zjednoczone) losowo przydzielili 171 kobiet do czterech grup. Kobiety z grupy pierwszej przyjmowały doustnie polifenole z zielonej herbaty w dawce 500 mg dziennie; kobiety z drugiej grupy - przyjmowały polifenole i zostały objęte programem ćwiczeń tai chi; kobiety z kolejnej grupy przyjmowały jedynie tabletki placebo (500 mg skrobi), a z ostatniej - przyjmowały tabletki placebo i wykonywały ćwiczenia tai chi. Czas trwania badań wynosił 24 tygodnie. Ćwiczenia tai chi były wykonywane trzy razy w tygodniu w sesjach trwających po 60 minut każda. W czasie trwania badań naukowcy monitorowali u badanych kobiet poziom nastroju i ogólny stan zdrowia, w tym funkcje wątroby i nerek.

Wyniki badań wskazują, że u osób badanych z grup objętych ćwiczeniami tai chi odnotowano istotną poprawę wskaźników ogólnej jakości życia, w tym samopoczucia psychicznego i stanu emocjonalnego. Z kolei w grupach osób badanych przyjmujących polifenole z zielonej herbaty nie odnotowano istotnego wpływu przyjmowania tych substancji na funkcje enzymatyczne wątroby, funkcje nerek i jakość życia.

Naukowcy odnotowują, że jest to pierwsze tego rodzaju randomizowane badanie z kontrolowaniem efektu placebo, które przeprowadzono w celu określenia długoterminowych skutków przyjmowania suplementów na bazie zielonej herbaty u kobiet w okresie postmenopauzy. Odwołując się do uzyskanych wyników badań, naukowcy wskazują, że przyjmowanie polifenoli z zielonej herbaty w dawce 500 mg dziennie przez 24 tygodnie, samodzielnie lub w połączeniu z regularnym wykonywaniem ćwiczeń tai chi, okazuje się bezpieczne u kobiet z niską gęstością mineralną kości w okresie postmenopauzy, a więc "przynajmniej nie szkodzi".

Natomiast, jak już wspomniano, efekty stosowania tai chi i polifenoli z zielonej herbaty na poziom innych wskaźników, takich stan kości, skłonność do powstawania stanów zapalnych czy poziom stresu, będą przedmiotem kolejnych publikacji.

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródła:
NCCAM
Shen C-L, Chyu M-C, Pence BC, et al. Green tea polyphenols supplementation and tai chi exercise for postmenopausal osteopenic women: safety and quality of life report. BMC Complementary and Alternative Medicine. 2010;10(1):76.
Peter M. Wayne, Douglas P. Kiel, and David E. Krebs, et al. The Effects of Tai Chi on Bone Mineral Density in Postmenopausal Women: A Systematic Review. Archives of Physical Medicine and Rehabilitation, May 2007.

Zob. też: Tai-chi może przynosić ulgę chorym cierpiącym z powodu fibromialgii

Zdrowie
Praca w trybie zmianowym może negatywnie odbijać się na zdrowiu (23-01-2011)

sxc.huPraca w trybie zmianowym może być bardziej niebezpieczna dla naszego zdrowia niż dotychczas sądzono - według naukowców z Danii i Niemiec, których prace są finansowane ze środków unijnych. Wyjaśniają, że rozregulowanie wewnętrznego zegara biologicznego przez pracę w godzinach nocnych może mieć bezpośredni wpływ na nasz garnitur genetyczny, wywołując rozmaite przewlekłe zaburzenia metaboliczne i psychiczne. Trzyletnie badania otrzymały dofinansowanie w kwocie 730.000 EUR z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (ERDF).

W toku badań nad wpływem pracy w trybie zmianowym, jakości snu i odżywiania na zaburzenia metaboliczne i aktywność genetyczną naukowcy z Christian-Albrechts-Universitaet zu Kiel w Niemczech i Uniwersytetu w Odense, Dania, odkryli, że skutki pracy w trybie zmianowym mogą być o wiele poważniejsze niż dotychczas zakładano. Wyjaśniają, że ponieważ osoby pracujące w trybie zmianowym nie mogą dostosować się do naturalnego rytmu snu i czuwania opartego na cyklu dnia i nocy, ich wewnętrzny zegar biologiczny zostaje rozregulowany. Naukowcy odkryli, że może to mieć bezpośredni wpływ na nasz garnitur genetyczny oraz na geny w nim zawarte.

"Aktywność genetyczna jest kontrolowane przez niewielkie przełączniki w DNA (kwasie dezoksyrybonukleinowym) zwane metylacją DNA" - tłumaczy genetyk dr Ole Ammerpohl z Christian-Albrechts-Universitaet zu Kiel. "Metylacja DNA zmienia się w celu dostosowania się do zmian w środowisku i może nawet być przekazywana następnym pokoleniom." Podkreśla, że konsekwencjami takich zmian mogą być rozmaite zaburzenia metaboliczne, którym w perspektywie długoterminowej może towarzyszyć szereg chorób, np. zaburzenia psychiczne, a nawet niezdolność do pracy.

Jeszcze kilka pokoleń wstecz ludzie wstawali o świcie i kładli się spać, kiedy zapadał zmrok. "Aby się do tego dostosować, nasze organizmy ewoluowały przez całe stulecia, wypracowując zaawansowany system przekaźników, które kontrolują cykl snu i czuwania oraz umożliwiają wystarczającą regenerację organizmu" - objaśnia profesor Manuela Dittmar, również z Christian-Albrechts-Universitaet zu Kiel.

Dodaje jednak, że w ciągu ostatnich kilku dekad nasz tryb życia uległ radykalnej zmianie i godziny pracy nie są już uzależnione od długości dnia. "Coraz więcej ludzi musi pracować w trybie zmianowym" - zauważa profesor Dittmar. "Następstwa tego stanu rzeczy w przypadku tych osób wiążą się z wyższą częstotliwością pojawiania się typowych chorób cywilizacyjnych, prowadząc do syndromu wypalenia zawodowego i wczesnej niezdolności do pracy".

Aby w pełni poznać zmiany zachodzące w organizmie człowieka z powodu tych czynników, zespół badawczy poddał pary bliźniąt z Danii diagnostyce z wykorzystaniem metod biologii molekularnej. W każdej parze jedno z bliźniąt pracowało w trybie zmianowym. "Zaleta badania identycznych bliźniąt wynika z faktu, że są one zasadniczo jednakowe pod względem genetycznym, dzięki czemu skutki trybu życia są łatwiej rozpoznawalne" - wyjaśnia dr Ammerpohl. "Dlatego zasadnicze znaczenie ma współpraca z krajowym rejestrem bliźniąt w Danii, który od wielu lat prowadzi analizy bliźniąt pod kątem aspektów medycznych i zawodowych".

Zdaniem naukowców, obok pracy w trybie zmianowym do rozwoju zaburzeń metabolicznych również przyczyniają się schematy odżywiania i snu. W ramach projektu analizą objęto nie tylko metylację DNA i zmiany genetyczne, ale również zachowania żywieniowe bliźniąt, jakość ich snu oraz wyniki analizy hormonów i krwi, jak zawartość cukru czy lipidów we krwi. Naukowcy zbadali na przykład, czy w następstwie pracy w trybie zmianowym ulega zmianie u ludzi poziom hormonu stresu - kortyzolu. Długofalowym celem badań jest opracowanie działań profilaktycznych w celu zmniejszenia ryzyka wystąpienia zaburzeń metabolicznych i snu w przyszłości.

Źródło: CORDIS

Dalsze informacje: Shift work and metabolic disorders: A German-Danish co-operation project investigates twins

Niektórym w nocy funkcjonuje się lepiej, zob. Zespół opóźnionej fazy snu

Ekologia
Diariusze mnichów rzucają światło na prognozy klimatu (22-01-2011)

Zespół naukowców, którego prace są finansowane ze środków unijnych, wykorzystał diariusze mnichów i inne historyczne archiwa, aby potwierdzić trafność komputerowych symulacji klimatycznych. Odkrycia, opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience, powinny pomóc naukowcom w przygotowywaniu precyzyjniejszych szacunków dotyczących zmian klimatu, zwłaszcza na szczeblu regionalnym i lokalnym.

Źródłem unijnego wsparcia były dwa projekty: CIRCE (Badania zmian klimatu i ich oddziaływania - środowisko śródziemnomorskie) i ACQWA (Ocena zmian klimatu i ich oddziaływania na ilość i jakość wody).

W toku badań naukowcy wykorzystali 3 modele klimatyczne do symulowania zmian klimatu w ciągu ostatnich 500 lat. Następnie porównali wyniki modeli klimatycznych ze źródłami historycznymi, takimi jak archiwa stacji meteorologicznych, rejestry plonów i diariusze mnichów. Dane historyczne okazały się zgodne z wynikami symulacji.

Naukowców szczególnie interesowało oddziaływanie czynników zewnętrznych wobec systemu klimatycznego - takich jak aktywność wulkaniczna, zmiany w temperaturze Słońca oraz wzrost emisji gazów cieplarnianych spowodowany działalnością człowieka - na pogodę, zarówno w płaszczyźnie sezonowości, jak i regionalności.

Jak podkreślają, "to regionalne i sezonowe objawy zmian klimatu determinują wpływ ocieplenia z powodu gazów cieplarnianych na ekosystemy i społeczności".

Tak jak uznano wpływ emisji gazów cieplarnianych na klimat Europy w XX w., to z drugiej strony niektórzy naukowcy zasugerowali, iż wpływ czynników zewnętrznych we wcześniejszych stuleciach był "bez znaczenia".

Tymczasem wyniki badań wskazują, że czynniki zewnętrzne miały ogromny wpływ w ciągu ostatnich pięciuset lat na pogodę w Europie. To sugeruje, że nasze obecne emisje gazów cieplarnianych prawdopodobnie odegrają znaczącą rolę w kształtowaniu klimatu europejskiego w przyszłości.

"Nasze prace pokazują, że wpływy zewnętrzne na pogodę są istotne i nawet niewielkie zmiany czynników spoza systemu klimatycznego mają znaczący wpływ" - wyjaśnia naczelna autorka artykułu, profesor Gabi Hegerl z Wydziału Nauki o Ziemi Uniwersytetu w Edynburgu, Wlk. Brytanii. "To znaczące odkrycia, ponieważ obserwujemy wpływ tych czynników na szczeblu regionalnym".

W skali krótkoterminowej szczególnie wyraźny wpływ na klimat wywierają wulkany. Okresy letnie następujące po erupcji są zwykle znacznie chłodniejsze od normy, a zimy cieplejsze. Jednakże nie wydają się one wywierać większego wpływu na temperatury wiosną i jesienią.

Wpływ czynników zewnętrznych na klimat zaznacza się szczególnie zimą i wiosną, bowiem wówczas odpowiadają one szacunkowo za 75% obserwowanych od końca XVII w. zimowych ociepleń. "Ocieplanie się zim jest w dużej mierze związane z wprowadzaniem gazów cieplarnianych" - zauważają naukowcy.

Jak podsumowują: "Wykorzystaliśmy rekonstrukcje sezonowych temperatur lądowych w Europie oraz symulacje przygotowane za pomocą trzech modeli klimatycznych, aby wykazać, że wpływy zewnętrzne na klimat - takie jak stężenia stratosferycznych aerozoli wulkanicznych czy gazów cieplarnianych, inne wpływy antropogeniczne i prawdopodobnie zmiany w całkowitym natężeniu promieniowania słonecznego - wywierały dostrzegalny wpływ na temperatury w Europie na przestrzeni ostatnich pięciuset lat."

Obok naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu, udział w badaniach wzięli badacze z Uniwersytetu Justusa Liebiga w Giessen, Niemcy, Universidad Complutense Madrid w Hiszpanii oraz z Uniwersytetu w Bernie, Szwajcaria.

Projekt CIRCE jest finansowany na kwotę 10 mln EUR z tematu "Zrównoważony rozwój, zmiany globalne i ekosystemy" Szóstego Programu Ramowego (6PR). Przedsięwzięcie rozpoczęte w 2007 r., które ma się zakończyć w tym roku, zgromadziło naukowców z ponad 60 organizacji z Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki.

Pięcioletni projekt ACQWA, który rozpoczął się w 2008 r., otrzymał 6,5 mln EUR z tematu "Środowisko" Siódmego Programu Ramowego (7PR) UE. Łącznie 35 partnerów pochodzi z Europy i Ameryki Południowej.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Hegerl, G., et al. (2011) Influence of human and natural forcing on European seasonal temperatures. Nature Geoscience (w druku), publikacja internetowa z dnia 16 stycznia. DOI: 10.1038/NGEO1057.

Zdrowie
Sok z żurawiny jednak nieskuteczny w zapobieganiu zakażeniom układu moczowego (19-01-2011)

Owoce i liście żurawiny były od wieków używane w ziołolecznictwie do leczenia ran, dolegliwości ze strony układu moczowego, w przypadku biegunki, cukrzycy, dolegliwości żołądkowych i tzw. ''problemów z wątrobą''. Ostatnio wiązano z produktami z żurawiny pewne nadzieje w zapobieganiu i leczeniu zakażeń układu moczowego oraz zakażeń układu pokarmowego bakterią Helicobacter pylori, która może powodować wrzody żołądka, a nawet w zapobieganiu powstawania kamienia nazębnego. Donoszono również o antyoksydacyjnych i antyrakowych właściwościach żurawiny.

sxc.huNiezależnie od dość dyskusyjnej kwestii skuteczności żurawiny w zapobieganiu i leczeniu innych problemów zdrowotnych, wyniki ostatnich badań wskazują, że przynajmniej w profilaktyce nawracających zakażeń dróg moczowych domniemane lecznicze właściwości soku z tego owocu nie odbiegały istotnie od placebo.

Badania, przeprowadzone przez naukowców z University of Michigan i współfinansowane przez amerykańskie Narodowe Centrum Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej (NCCAM), zostały opublikowane na łamach pisma ''Clinical Infectious Diseases'' w styczniu bieżącego roku.

Osobami badanymi były młode kobiety, ponieważ rocznie właśnie w tej grupie odnotowuje się najwyższą zapadalność na zakażenia dróg moczowych. W badaniach wzięło udział 319 osób, których średni wiek wynosił około 21 lat i które wykazywały objawy ostrego zakażenia dróg moczowych. Losowo przydzielono je do dwóch grup: jednej grupie przepisano przyjmowanie 8 uncji (ok. 240 mililitrów, czyli w przybliżeniu jedna szklanka) koktajlu na bazie soku z żurawiny (27 procent soku), a drugiej przyjmowanie w podobnej ilości innego soku (placebo) dwa razy dziennie przez 6 miesięcy. Wraz z rejestracją udziału w badaniach, a także przy okazji wizyty kontrolnych 3 i 6 miesięcy później kobiety biorące udział w badaniach dostarczały próbki moczu do  analiz laboratoryjnych; wypełniały również kwestionariusze dotyczące objawów zakażenia dróg moczowych i innych problemów zdrowotnych, zmiennych behawioralnych i czynników ryzyka (związanych z nawracającymi zakażeniami dróg moczowych), stosowanej diety i historii choroby. Osoby badane wypełniały również kwestionariusze dostępne online w pierwszym, drugim, czwartym i piątym miesiącu trwania badań.

W wyniku badań ustalono, że zapadalność na zakażenia dróg moczowych wśród osób badanych była niższa niż oczekiwano (16,9 procent zamiast 30 procent). Badania wykazały również, że picie koktajli z soku żurawinowego w zaleconej dawce nie chroniło w istotnym stopniu przed zakażeniami dróg moczowych, a uzyskany efekt nie odbiegał istotnie od zastosowanego placebo. W dodatku, wbrew oczekiwaniom badaczy, w grupie kobiet, którym przepisano codzienne picie soku z żurawiny, zapadalność na zakażenia dróg moczowych była nawet nieco wyższa niż w grupie placebo (19 procent wobec 15 procent).

Autorzy zauważają, że wyniki tych badań różnią się od wcześniejszych doniesień badawczych prowadzonych na podobnej populacji, które wykazywały, że sok z żurawiny istotnie zmniejsza ryzyko ponownego zachorowania. Jednakże, jak podkreślają naukowcy z University of Michigan, w przypadku wcześniejszych badań zachodziły poważne wątpliwości natury metodologicznej. Natomiast najnowsze badania przeprowadzone były  z zachowaniem najwyższych standardów jako podwójnie ślepa próba z kontrolowaniem efektu placebo.

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródło: NCCAM

Dalsze informacje: Barbosa-Cesnik C, Brown MB, Buxton M, et al. Cranberry juice fails to prevent recurrent urinary tract infection: results from a randomized placebo-controlled trial. Clinical Infectious Diseases. 2011;52(1):23-30.

Biologia
Po co płytki w zarodku? (18-01-2011)

Po co komu płytki krwi? Ach, to proste, wszak już w podstawówkach uczą, że płytki są po to, by krew krzepła. A po co płytki zarodkom? Cóż, do niedawna uważano, że po nic, ale...

Płytki krwi (trombocyty) ssaków to skrajnie wyspecjalizowane, pozbawione jąder komórki kluczowe dla procesów krzepnięcia. Liczne dotychczasowe badania wskazywały także na ich udział w różnych formach odpowiedzi zapalnej i w angiogenezie (tworzenie nowych naczyń krwionośnych), do niedawna jednak niewiele wiedziano o mechanizmach płytkowych biorących udział bezpośrednio w formowaniu nowych naczyń. Zagadką było także, co dokładnie kieruje zjawiskiem wydzielania się odrębnej morfologicznie i funkcjonalnie sieci naczyń limfatycznych z układu krążenia podczas rozwoju zarodkowego. Okazuje się tymczasem, że zagadnienia te są ze sobą ściśle powiązane.

Kiedy podczas rozwoju zarodka pojawiają się trombocyty- wiadomo. U myszy, na których prowadzono badania, czas ten wypada około 10 dnia ciąży. Zaledwie pół dnia później można obserwować stopniowe oddzielanie się przyszłego układu limfatycznego. Ogniskowo skupiska komórek śródbłonka naczyń żylnych zaczynają wykazywać ekspresję markerów typowych dla komórek sieci limfatycznej, a następnie takie zmienione komórki odpączkowują od naczyń macierzystych, tworząc pierwotne worki limfatyczne docelowo rozbudowujące się w kierunku pełnofunkcyjnych naczyń limfatycznych, ostatecznie zaś tworząc układ naczyń niemal całkowicie odrębny od naczyń krwionośnych- połączony z krwiobiegiem jedynie poprzez przewód piersiowy.

Komórki śródbłonka (endotelium) naczyń limfatycznych  cechuje wydzielanie na powierzchni nieco innego niźli na śródbłonku naczyń krwionośnych zestawu białek, przy czym dla badaczy szczególnie istotne okazała się glikoproteina zwana podoplaniną. Podoplanina pośród rozmaitych innych swoich funkcji pełni też rolę w interakcjach śródbłonka limfatycznego z płytkami krwi, łącząc się z obecnym na ich powierzchni receptorem CLEC-2. Związek ten okazuje się mieć niebagatelne znaczenie. Prowadzono liczne próby badawcze z mysimi szczepami pozbawionymi określonych genów niezbędnych w procesach zarówno limfangiogenezy, jak i hematopoezy, po czym okazało się, że do wydzielenia się układu limfatycznego potrzebne są nie tylko białka typu  czynnika transkrypcyjnego Prox-1 (główny czynnik regulujący limfangiogenezę), ale też te organizujące zjawiska krwiotwórcze, np. Syk czy SLP-76, które są kluczowe dla funkcji limfocytów i trombocytów. Mysie płody pozbawione tych genów nie rozwijały naczyń limfatycznych wcale bądź też prezentowały znaczne ich defekty. Podobny fenotyp wytwarzał się u zwierząt o znacznie obniżonej  ekspresji podoplaniny- badania były jednak znacznie utrudnione ze względy na istotność podoplaniny w innych funkcjach organizmu- zarodki całkowicie pozbawione tego białka nazbyt szybko umierały. Naukowcom udało się obejść problem, poprzez skrzyżowanie myszy pozbawionych podoplaniny z innym szczepem, dzięki czemu uzyskali fenotyp wykazujący brak ekspresji ocenianej glikoproteiny jedynie w części układów organizmu. Bezpodoplaninowy fenotyp cechował się całkowitą niemożnością oddzielenia się układu limfatycznego- nowo powstające naczynia limfatyczne pozostawały w ciągłej łączności z resztą układu krążenia, co owocowało upośledzeniem funkcji obu układów- podobne efekty dały próby z myszami pozbawionymi wcześniej opisanego płytkowego receptora dla podoplaniny.

Podoplanina na powierzchni śródbłonka naczyń limfatycznych aktywuje płytki poprzez wspomniany receptor CLEC-2 i powiązane białka Syk i SLP-76, powodując ich lokalną agregację. Takie skupienia płytek uwidoczniono immunohistochemicznie w otworach pomiędzy pierwotnymi workami limfatycznymi a naczyniami żylnymi, z których odpączkowały. Okazują się one niezbędnym pierwszym krokiem do oddzielenia pierwotnych naczyń limfatycznych od żył i dalszego niezakłóconego rozwoju tych dwóch układów naczyniowych.

Oryginalne prace:
Platelets regulate lymphatic vascular development through CLEC-2-SLP-76 signaling Bertozzi et al. Blood.2010; 116: 661-670. Zob. abstrakt.Novel function for blood platelets and podoplanin in developmental separation of... Uhrin et al. Blood.2010; 115: 3997-4005. Zob. abstrakt.
Dodatkowe omówienie (z ilustracją)

[Paulina Łopatniuk]

Medycyna
Badania potwierdzają – priony przenoszone są drogą powietrzną (18-01-2011)

Niemieccy i szwajcarscy naukowcy odkryli, że priony, czynniki zakaźne wywołujące chorobę Creutzfeldta-Jakoba (CJD) i gąbczastą encefalopatię bydła (BSE lub inaczej chorobę szalonych krów), są przenoszone drogą powietrzną. Odkrycia, zaprezentowane w czasopiśmie ''PLoS Pathogens'', mogą pomóc w opracowaniu nowych środków obrony, z których skorzystają naukowcy i zoologowie. Badania zostały dofinansowane w części z projektów unijnych ANTEPRION i PRIORITY.

Naukowcy wiedzieli od pewnego czasu, że priony są przenoszone za pośrednictwem skażonych narzędzi chirurgicznych, żywności, mleka, śliny, kału, moczu oraz transfuzji krwi - aczkolwiek ta ostatnia możliwość zachodzi rzadko. Jednak brakowało informacji na temat tego, czy priony mogą być przenoszone drogą powietrzną.

Naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu, Szwajcaria, i Instytutu Immunologii oraz Friedrich-Loeffler-Institut w Tübingen, Niemcy, poddali testom myszy z obniżoną odpornością i myszy immunokompetentne, aby ustalić czy są podatne na priony przenoszone przez powietrze.

Umieścili myszy w specjalnych komorach inhalacyjnych i wystawili je na działanie aerozoli zawierających priony, co doprowadziło do zachorowania. Odkryli, że wystarczyła zaledwie 1 minuta ekspozycji na aerozole, aby wywołać chorobę u każdego z badanych osobników. Co więcej, im dłużej były wystawione na działanie aerozoli, tym szybciej pojawiały się pierwsze objawy choroby.

Wyniki badań potwierdzają, że priony są przenoszone przez powietrze. Naukowcy twierdzą, że priony wydają się przepływać z dróg oddechowych i bezpośrednio kolonizować mózg, dodając że defekty układu immunologicznego również zdołały zapobiec infekcji. "Układ immunologiczny nieuszkodzony pod względem funkcjonalnym nie jest bezwzględnie potrzebny do infekcji prionami przenoszonymi drogą powietrzną" - czytamy w raporcie.

Zespół podkreśla, że priony były odpowiedzialne za wywołanie epidemii choroby szalonych krów, która sparaliżowała brytyjską branżę mięsa wołowego na początku lat 90. XX w. Ponad 280.000 krów padło z powodu BSE. Przeniesienie BSE na ludzi, co może nastąpić po spożyciu żywności wytworzonej z mięsa krów zarażonych BSE, wywołuje ludzki wariant choroby Creutzfeldta-Jakoba (vCJD), która charakteryzuje się postępującym i zawsze śmiertelnym rozpadem komórek mózgowych. Niemal 300 osób zmarło po spożyciu żywności wyprodukowanej z mięsa krów zarażonych BSE.

Naukowcy twierdzą, że środki zapobiegawcze przeciw infekcji prionami w laboratoriach naukowych, ubojniach i wytwórniach pasz zazwyczaj nie obejmują rygorystycznych środków ochrony przed aerozolami. Wyniki ostatnich badań mogą zmusić naukowców i przemysł spożywczy do zastanowienia się nad problemem rozprzestrzeniania się prionów drogą powietrzną i nad regulacjami, które pozwoliłyby zminimalizować ryzyko infekcji zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt.

"Uzyskane wyniki sugerują, że obecne wytyczne w zakresie biobezpieczeństwa w laboratoriach diagnostycznych i naukowych powinny obejmować aerozole zawierające priony jako potencjalny wektor infekcji prionami" - napisano w artykule.

Projekt ANTEPRION (Opracowanie przedklinicznego testu krwi na choroby prionowe) otrzymał 2,45 mln EUR z tematu "Nauki o życiu, genomika i biotechnologia na rzecz zdrowia" Szóstego Programu Ramowego (6PR), a projekt PRIORITY (Ochrona łańcucha spożywczego przed prionami - kształtowanie europejskich priorytetów poprzez badania podstawowe i stosowane) uzyskał wsparcie w kwocie 6 mln EUR z tematu "Żywność, rolnictwo, rybołówstwo i biotechnologia" Siódmego Programu Ramowego (7PR).

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Haybaeck, J., et al. (2011) Aerosols transmit prions to immunocompetent and immunodeficient mice. PLoS Pathogens, publikacja internetowa z dnia 13 stycznia. DOI: 10.1371/journal.ppat.1001257.

Różności
Opaski na płetwach pingwinów obniżają wskaźniki przeżywalności i reprodukcji (18-01-2011)

stock.xchngWyniki nowych badań sugerują, że naukowcy mogą nieumyślnie wyrządzać szkody pingwinom z powodu metalowych opasek umieszczanych na płetwach w celu monitorowania ich lęgu, żerowania i reakcji na zmiany klimatu. W artykule opublikowanym w czasopiśmie Nature naukowcy z Francji i Norwegii twierdzą, że opaski przeszkadzają tym ptakom morskim w efektywnym pływaniu, wpływając zarówno na ich przeżywalność, jak i reprodukcję. Badania zostały dofinansowane w części z grantu Marie Curie z budżetu Siódmego Programu Ramowego (7PR) UE.

Do oceny różnic we wskaźnikach reprodukcji i przeżywalności między dwiema grupami monitorowanych elektronicznie pingwinów królewskich (Aptenodytes patagonicus, 50 z opaskami i 50 bez opasek) na wyspie Possession Island w archipelagu Crozeta między Afryką a Antarktyką zespół wykorzystał zestaw danych z 10 lat. Różnice miały związek z momentem przybywania na lęg oraz długością wypraw na żer.

Odkrycia pokazują, że średni, roczny wskaźnik przeżywalności pingwinów z opaskami był o 5% niższy, przekładając się na niższy o 16% wskaźnik przeżywalności w latach 1998-2008. Liczba piskląt urodzonych w tym okresie wyniosła 47, co stanowi spadek o około 40%. W tym samym okresie pingwiny bez opasek objęte badaniami wydały na świat 80 piskląt.

Mimo noszenia opasek przez tak długi okres, pingwiny z opaskami nie były w stanie przystosować się do dodatkowego obciążenia. Nie udawało im się dotrzeć na czas do terenów lęgowych na wyspie Possession Island i spędzały więcej czasu na poszukiwaniu pożywienia.

Naukowcy twierdzą, że przeżycie piskląt pingwinów z późnego wylęgu jest bardziej zagrożone, ponieważ dorosłym osobnikom znacznie trudniej jest zdobyć pożywienie z powodu kurczących się zasobów.

Ekologowie wykorzystują metalowe opaski, dzięki którym mogą identyfikować i monitorować pingwiny z oddali, za pomocą lornetki. Problem jednak w tym, że wówczas ptaki morskie zużywają o około 24% więcej energii na pływanie. Metalowe opaski na płetwach powodują opór i szkody fizyczne. Osobniki wyglądają mizernie i wydają się znacznie starsze. Naukowcy radzą wycofanie metalowych opasek i korzystanie z innych metod, nie powodujących szkód, takich jak podskórne znaczniki.

"Ptaki zostały naznaczone dożywotnio" - wyjaśnia profesor Yvon Le Maho z Uniwersytetu w Sztrasburgu i Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) we Francji, naczelna autorka raportu z badań.

Naukowcy twierdzą, że dalsze stosowanie metalowych opasek przez badaczy i działaczy na rzecz ochrony przyrody jest nieetyczne. Dodają, że prognostyczna wartość danych pozyskanych dzięki wykorzystaniu ptaków z założonymi opaskami może być kwestionowana.

"Jednym z naszych głównych odkryć są odmienne reakcje pingwinów z opaskami na płetwach na zmienność klimatu (tj. na zmiany temperatury powierzchniowej morza i wskaźnika oscylacji południowej) w porównaniu z ptakami bez opasek" - czytamy w raporcie. "Jedynie długofalowe badania umożliwiłyby ocenę wpływu opasek na płetwach, który może odbijać się na każdej istotnej cesze historii życia danego osobnika, co poddaje w wątpliwość programy z wykorzystaniem opasek, które nadal są realizowane."

W 2007 r. IPCC podkreślił konieczność oceny reakcji ekosystemów morskich na zmiany klimatu. Eksperci przewidują, że globalne ocieplenie będzie mieć ogromny wpływ na ekosystemy Oceanu Południowego, gdzie zamieszkują pingwiny, żyjące przeciętnie około 20 lat. Pingwin królewski żyje nawet dłużej.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Saraux, C., et al. (2011) Reliability of flipper-banded penguins as indicators of climate change. Nature 469: 203-208. DOI: 10.1038/nature09630.

Antropologia
Pochodzenie i wędrówki Romów (16-01-2011)

Poprzednie badania genetyczne, antropologiczne i lingwistyczne wykazały, że Romowie stanowią populację rozproszoną w całej Europie, której korzenie mogą sięgać subkontynentu indyjskiego. Lingwistyczne i antropologiczne dowody wskazują, że przodkami Romów były indoaryjskie grupy etniczne z północno-zachodnich Indii. Ostatnio pojawił się silny dowód genetyczny popierający słuszność tej teorii. Przeprowadzono badania nad mutacją powodującą pierwotną jaskrę wrodzoną i występującą głównie wśród Romów.

W nowym badaniu analizowano mitochondrialne DNA Romów europejskich, aby ustalić pokrewieństwo pomiędzy poszczególnymi grupami Romów i wyciągnąć wnioski o trasie ich migracji od czasu przybycia do Europy.

Wyniki nowego badania wskazują, że grupy Romów migrowały różnymi trasami, a kilka razy wystąpił efekt założyciela (niewielka liczba ludzi dawała początek nowej populacji). Nowe dane pozwoliły potwierdzić północno-zachodnią trasę migracji polskich, litewskich i iberyjskich Romów. Dzięki porównaniu sekwencji genetycznych Romów europejskich z obszerną bazą danych sekwencji Hindusów, naukowcy wskazali Pendżab, stan w północno-zachodnich Indiach, jako domniemaną ojczyznę europejskich Romów, co zgadza się z wynikami poprzednich badań lingwistycznych i antropologicznych.

Opracowanie: Zuzanna Niemier

Źródło: Mendizabal I, Valente C, Gusmão A, Alves C, Gomes V, et al. (2011) Reconstructing the Indian Origin and Dispersal of the European Roma: A Maternal Genetic Perspective. PLoS ONE 6(1): e15988. doi:10.1371/journal.pone.0015988

Biologia
Myszy, które jedzą w porze, kiedy powinny spać, tyją bardziej niż inne (15-01-2011)

Planując komentowane badanie naukowcy wyszli od spostrzeżenia, że na przestrzeni dekad wzrostowi częstotliwości występowania otyłości (oraz zaburzeń metabolicznych) towarzyszy podwyższona ekspozycja na światło w nocy. Wiadomo, że jednym z czynników regulujących mechanizmy homeostazy energetycznej (bilansowanie wydatków energetycznych z poborem energii w postaci pokarmu) jest tzw. zegar biologiczny. Ilość światła w środowisku to czynnik regulujący działanie tego zegara. W dwóch sprytnych eksperymentach naukowcy postanowili przetestować hipotezę mówiącą, że podwyższona ilość światła w nocy wywiera wpływ na regulację homeostatyczną u myszy. Myszy to zwierzęta nocne - w normalnych warunkach, ich aktywność przypada na noc (każdy kto kiedyś nie wyspał się z powodu mysich harców nie będzie tą informacją zaskoczony). Wtedy też spożywają one większość pokarmu. W pierwszym badaniu samce myszy podzielono na trzy grupy: pierwsza hodowana była w normalnych warunkach (na dobę składało się 16h normalnego światła i 8h ciemności); druga grupa poddana została 24-godzinnej ekspozycji na światło; trzecia zaś, przez 16h funkcjonowała przy normalnym, dziennym świetle, a pozostałe 8 spędzała w warunkach światła przyćmionego. Eksperyment trwał 8 tygodni. Różnice pomiędzy grupami zaczęły ujawniać się juz w pierwszym tygodniu. U myszy w obu grupach z podwyższoną ilością światła zaobserwowano większy wzrost masy ciała oraz zaburzenia tolerancji glukozy, w porównaniu do grupy kontrolnej (wzrost wagi średnio o 50% większy).

Interesujące jest, że owe różnice nie mogły wynikać z ilości pobieranego pokarmu, albowiem wartość kaloryczna posiłków we wszystkich grupach była taka sama. Autorzy badania dowodzą, że zasadniczym czynnikiem był tutaj czas spożywania posiłków oraz związana z tym deregulacja zegara okołodobowego. I w istocie, w drugim eksperymencie pokazano, że ograniczenie dostępności jedzenia wyłącznie do pory normalnej dla myszy (a zatem, jedzenie dostępne było tylko w fazie nocnej) zniosło wpływ nadmiaru światła na regulację homeostatyczną. Podsumowując, wystawianie myszy na dodatkowa ilość światła w porze nocnej powoduje u nich zmianę czasu przyjmowania pokarmu i deregulacje zegara okołodobowego, co w rezultacie prowadzi do podwyższonego wzrostu masy ciała oraz zmian metabolicznych przypominających wczesne stadium cukrzycy.

Krytyka w oparciu o fakt, że myszy, w odróżnieniu od (większości) ludzi, to stworzenia nocne, jest zasadna. Adekwatność rezultatów wobec homo sapiens będzie zatem ograniczona, a interpretacje autorów idą chyba za daleko. Tak czy inaczej, podobny eksperyment nie jest niemożliwy do przeprowadzenia na ludziach. Czekamy w napięciu na ciąg dalszy...

Nota bene, ta sama grupa badaczy przedstawiła niedawno dane z eksperymentu na chomikach syryjskich, sugerujące, że zwiększona ilość światła w nocy może przyczyniać się do depresji (w tym kontekście, ciekawe jest, że za główną przyczynę depresji sezonowej uważa się niedostatek światła w ciągu dnia). Cóż, choć dowody nie są bezsporne, to na wszelki wypadek sprawdzę szczelność zasłon na oknach...

Źródła:
Komentowany artykuł
Too Much Light at Night at Night May Lead to Obesity, Study Finds, ScienceDaily
Swiatło i depresja

[Marek Brandys]

Kosmologia
"Maszyna czasu" ESA daje nowy wgląd w przeszłość (14-01-2011)

W ramach pierwszych danych udostępnionych 11 stycznia przez misję Planck Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) pokazano w najdrobniejszych szczegółach tysiące nigdy wcześniej nie oglądanych pyłowych kokonów, w których tworzą się gwiazdy. Wśród wielu zaprezentowanych wyników znaleźli się jeszcze inni aktorzy kosmicznej sceny, np. jedne z najbardziej masywnych skupisk galaktyk, jakie kiedykolwiek zaobserwowano.

"Wszystkie te nowe wyniki stanowią istotne elementy układanki, która może dać nam pełny obraz ewolucji zarówno naszego własnego kosmicznego podwórka - galaktyki Drogi Mlecznej, w której żyjemy - jak i początków całego Wszechświata" - podkreśla dr David Parker, Dyrektor ds. Badań i Eksploracji Kosmosu Brytyjskiej Agencji Kosmicznej.

Celem misji Planck rozpoczętej w maju 2009 r. było wykrycie światła, jakie pojawiło się zaledwie kilkaset tysięcy lat po Wielkim Wybuchu - eksplozji, która miała miejsce u zarania wszechświata około 13,7 mld lat temu. Nowoczesne detektory sondy przeglądają całe niebo, mierząc kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła - pulsującą poświatę pokrywającą całe niebo, która stanowi pozostałość Wielkiego Wybuchu.

We Wszechświecie istnieje jednak wiele innych obiektów wytwarzających światło o tych samych długościach fal, w tym zimny pył, gorący gaz i elektrony wirujące w polach magnetycznych. Wszystkie te emisje są identyfikowane i usuwane, aby sonda Planck mogła osiągnąć swój ostateczny cel obserwowania w większości niezbadanego spektrum elektromagnetycznego.

"To wspaniały moment misji Planck. Do tej pory wszytko obracało się wokół zbierania danych i pokazywania ich potencjału. Teraz w końcu możemy przystąpić do odkryć" - mówi Jan Tauber, naukowiec z ESA pracujący nad projektem Planck.

I rzeczywiście, od najbliższych sąsiadów Drogi Mlecznej po odległe krańce przestrzeni i czasu, zdjęcia sondy Planck obejmujące całe niebo to niezwykły skarbiec dla astrofizyków. Obserwując "pierwsze światło" po Wielkim Wybuchu są w stanie rozróżnić konkurencyjne modele kosmologiczne.

Podczas gdy obecnie mało kto poddaje w wątpliwość zasadnicze ramy modelu Wielkiego Wybuchu (tj. że istnienie Wszechświata rozpoczęło się od bardzo gorącej i gęstej kuli, która stopniowo rozszerzała się i schładzała), pewne niewiadome nadal pozostają. Na przykład kosmologowie nadal łamią sobie głowę nad charakterem czarnej materii, która może stanowić znaczny procent Wszechświata.

W katalogu misji, tworzonym na bazie stałego przeglądu całego nieba przez sondę Planck, znajdują się potężne skupiska galaktyk, w tym garść nowo odkrytych. Zespół naukowy misji skupił się na niektórych z najbardziej masywnych skupisk - stanowiących odpowiednik tryliona mas Słońca - by pogłębić wiedzę na temat ilości zawartej w nich materii i prędkości jej rozszerzania się.

Co więcej, "ponieważ sonda Planck obserwuje całe niebo, zapewnia nam pełny wgląd w sposób łączenia się wszystkich mniejszych struktur Wszechświata z całością" - wyjaśnia Jim Bartlett z Université Paris Diderot we Francji i Laboratorium Napędu Odrzutowego w USA.

Podobnie jak wcześniej sonda tła kosmicznego COBE (ang. Cosmic Background Explorer) i sonda pomiaru temperatury promieniowania reliktowego (ang. Wilkinson Microwave Anisotropy Probe), sonda Planck została zaprojektowana do wychwytywania słabych zmian kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła, które zawiera pewne informacje na temat pierwszych momentów po Wielkim Wybuchu. Naukowcy są przekonani, że zmiany zachodzą, ponieważ wczesne fluktuacje we Wszechświecie rozszerzyły się, kiedy poszerzył się Wszechświat, ale również dostarczają wskazówek o jego obecnych warunkach.

Dr Clive Dickinson z Uniwersytetu w Manchesterze w Wlk. Brytanii dodaje: "Zyskujemy obecnie pewność, że anormalna emisja powodowana jest przez nanoskalowe, wirujące ziarna pyłu, które obracają się z prędkością miliarda razy na sekundę. To doskonały wynik, osiągnięty dzięki wyjątkowej jakości danych z sondy Planck".

"[Pierwsze wyniki misji Planck] to wierzchołek naukowej góry lodowej. Misja Planck przekracza oczekiwania dzięki wielkiemu zaangażowaniu każdego, kto bierze udział w projekcie" - stwierdza David Southwood, Dyrektor ds. Nauki i Eksploracji Bezzałogowej ESA.

"Jednakże poza materiałami ogłoszonymi [11 stycznia], katalog zawiera dane do wielu więcej odkryć. Niemniej i tak nadal nie dotarliśmy jeszcze do prawdziwego skarbu - kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła''.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS
Dalsze informacje: ESA

Zdrowie
Echinacea nie wpływa istotnie na czas trwania i ciężkość objawów przeziębienia (14-01-2011)

Echinacea purpureaStosowanie ziołowego suplementu echinacea (na bazie Echinacea purpurea lub Echinacea angustifolia) nie wpływa istotnie na skrócenie czasu trwania i redukcję nasilenia objawów w przebiegu zwykłego przeziębienia. Skuteczność preparatu ziołowego nie odbiegała istotnie od skuteczności placebo. Wyniki badań opublikowano na łamach "The Annals of Internal Medicine".

Preparaty zawierające echinaceę są często używane przez chorych w przypadku przeziębień w celu złagodzenia objawów. Ponadto, w sezonie przeziębień, bywają równie często przyjmowane zapobiegawczo. Wyniki badań amerykańskich z 2007 roku wskazywały, że echinacea jest w Stanach Zjednoczonych trzecim pod względem popularności suplementem ziołowym używanym przez dorosłych i pierwszym pod względem popularności suplementem ziołowym podawanym dzieciom.

Naukowcy od dłuższego czasu zajmują się prowadzeniem badań nad tym, czy echinacea jest rzeczywiście tak skuteczna w zapobieganiu i leczeniu przeziębień, jak wskazuje na to jej popularność. Ogólnie rzecz biorąc, doniesienia naukowe na temat skuteczności echinacei wciąż są sprzeczne. Niektóre badania wskazują na pewne korzyści związane z jej przyjmowaniem, inne zdecydowanie je negują. Wyzwaniem pozostaje, między innymi, określenie ewentualnych właściwości leczniczych poszczególnych części rośliny, poszczególnych jej gatunków, właściwego dawkowania i optymalnych sposobów przygotowania preparatów leczniczych.

Wyniki najnowszych badań są spójne z wcześniejszymi doniesieniami, które wskazywały, że skuteczność echinacei w leczeniu przeziębień jest - w najlepszym wypadku - dość skromna. Naukowcy z University of Wisconsin przeprowadzili kontrolowane, randomizowane badania, w których dążyli do ustalenia, jakie są potencjalne korzyści zażywania echinacei w leczeniu przeziębienia. Badanie było elementem projektu badawczego finansowanego przez amerykańskie Narodowe Centrum Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej (NCCAM): "Physician, Echinacea, and Placebo: A Randomized Controlled Trial in a Common Cold Model" (Lekarz, echinacea i placebo: kontrolowane, randomizowane badania prowadzone w modelu przeziębienia), których celem była ocena efektu placebo i stylu relacji lekarz-pacjent w kontekście skuteczności ziołowego suplementu w leczeniu przeziębień.

W przebiegu badań 713 osoby badane w wieku od 12 do 80 lat, wszystkie wykazujące symptomy przeziębienia, losowo przydzielono do czterech grup: grupy niepoddawanej żadnemu leczeniu farmakologicznemu, grupy przyjmującej placebo (próba ślepa, w której osoby badane nie wiedzą, co zażywają - lek czy placebo), grupy przyjmującej preparat na bazie echinacei (również próba ślepa) i grupy, która przyjmowała echinaceę wiedząc, z jakiego rodzaju lekiem ma do czynienia. Osoby uczestniczące w badaniach otrzymywały pierwszego dnia 4 razy dziennie po 2 tabletki odpowiedniego preparatu i 4 razy dziennie po 1 tabletce przez kolejne 4 dni.

Tabletki z echinaceą zawierały równowartość 675 mg korzenia E. purpurea i 600 mg korzenia E. angustifolia. Pomiaru czasu trwania i ciężkości objawów przeziębienia dokonywano dwa razy dziennie przez co najmniej 2 tygodnie za pomocą kwestionariusza służącego pacjentowi do samooceny stanu zdrowia.

U osób badanych, które przyjmowały echinaceę, niezależnie od tego, czy działo się to świadomie czy nie, nie stwierdzono istotnych różnic pod względem czasu trwania i ciężkości objawów chorobowych w porównaniu z tymi osobami badanymi, które przyjmowały placebo lub w ogóle nie były poddawane leczeniu.

Chociaż autorzy badań odnotowali słaby trend, mogący wskazywać na pewne korzyści związane z przyjmowaniem suplementu ziołowego (średni czas trwania przeziębienia skrócony o pół dnia i zmniejszenie ciężkości objawów o około 10 procent), naukowcy stwierdzili, że echinacea przyjmowana w takiej formie, w jakiej miało to miejsce w przebiegu badań, nie wpływa istotnie na przebieg przeziębienia u chorych.

[Oprac. C. O. Reless]

Źródło: NCCAM

Dalsze informacje:


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365