Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.060.177 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Religia ukrywa wiele szelmowstwa przed podejrzeniami".
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Wiadomości
"Nie sposób wyobrazić sobie historii Rzeczypospolitej bez wkładu Ormian" (30-03-2017)

- Nie sposób sobie wyobrazić historii Rzeczpospolitej, jej kultury i tradycji, bez wielowiekowego wkładu w tę historię Ormian - mówił prezydent Andrzej Duda w czasie spotkania z przedstawicielami społeczności ormiańskiej w Polsce.

Do spotkania doszło w środę w Pałacu Prezydenckim w związku z jubileuszem 650-lecia obecności Ormian w Polsce.

W jego trakcie pokazano dokument pergaminowy z 1367 roku, w którym Kazimierz Wielki udzielił przywileju ormiańskiemu biskupowi Grzegorzowi; na co dzień jest on przechowywany w zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych.

Prezydent RP, zwrcając się do gości, zaznaczył, że "piękna historia narodu ormiańskiego" wpisana jest w historię naszego narodu i nierozerwalnie spleciona z historią Polski". Podziękował przedstawicielom społeczności ormiańskiej za wszystkie "świadectwa patriotyzmu i twórczej pracy dla Polski".

"Ta wspólna krew przez wieki zmieszana jest dzisiaj wielkim dorobkiem Polski. Nie sposób sobie dzisiaj wyobrazić Rzeczypospolitej, jej kultury, tradycji, bez wielowiekowego wkładu w tę historię Ormian" - podkreślał.

"Wszyscy ci Ormianie, którzy przybyli do Polski w ciągu ostatnich 100 lat, są nowi, biorąc pod uwagę te stulecia, przez które państwo, państwa rodziny żyją na tej ziemi, żyją wśród nas. Jak wiele jest związków, splotów, które zbudowały tą Rzeczpospolitą wielu narodów, które zbudowały właśnie naszą tradycję, naszą kulturę" - dodał Andrzej Duda.

Prezydent przypomniał, że ormiańskie korzenie mają m.in. Teodor Axentowicz, wybitny polski malarz, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a także Krzysztof Penderecki, światowej sławy kompozytor.

Prezydent Duda dodał, że Ormianie zaczęli przybywać do Polski począwszy od przywileju wydanego przez Kazimierza Wielkiego w 1367 r., ustanawiającego pierwszą ormiańską diecezję w Polsce.

"Przybyli jako zaproszeni goście, jako mile widziani przybysze - Ormianie ze swoją tradycją, niezwykłą, błyskotliwą inteligencją, ze swoją wiedzą, sztuką, kulturą, wiarą, którą natychmiast mogli tutaj w naszym kraju wyznawać, bo właśnie tym przywilejem król Kazimierz Wielki m.in. ustanowił pierwszą diecezję ormiańską we Lwowie" - zaznaczył prezydent. Jak podkreślił, diecezja ta "przez wszystkie meandry naszej historii trwała aż do II wojny światowej".

W 1519 roku król Zygmunt I Stary - mówił prezydent - wydał kolejny przywilej dla Ormian uznając "starodawny kodeks ormiański jako element prawa w Polsce". "Po jego dostosowaniu do istniejącego w Polsce prawa, po jego dostosowaniu do polskiego obyczaju i kultury, co oczywiście było wymagane, kodeks ten stał się podstawą orzecznictwa sądów na dzisiejszych ziemiach ukraińskich, które nazywamy kresami Rzeczypospolitej" - zwrócił uwagę Andrzej Duda.

Przypomniał, że Ormianie istnieli w Polsce, w polskim życiu społecznym, kulturalnym, politycznym właściwie nieprzerwanie od XIV w., kiedy przybyli do naszego kraju. "Ich wkład jest nieoceniony i on praktycznie przenika całe życie społeczne, bo byli zarówno świetnymi rolnikami, jak i tworzyli warstwy polskiej inteligencji, byli wspaniałymi rzemieślnikami, kupcami" - dodał prezydent.

Zaznaczył, że "ormiański charakter jest mocno wpisany w Polskę". "Zaangażowanie w sprawy publiczne, zaangażowanie w sprawy ojczyzny, a tą nową ojczyzną - choć cały czas i do dziś pamiętają o Armenii, o tamtej ziemi - była dla nich Polska" - podkreślił prezydent.

650 lat historii Ormian w Polsce - mówił dalej - "to nie tylko twórczość, to nie tylko ta zwykła praca dla Rzeczpospolitej, także i polityczna, ale to także polscy żołnierze, którzy w najtrudniejszym czasie nigdy nie odmawiali służby Rzeczypospolitej".

Podczas uroczystości Prezydent RP przekazał Grażynie Podstawskiej, córce Waleriana Tumanowicza, polskiego Ormianina, żołnierza podziemia antykomunistycznego po 1945 roku, nadany mu pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Order został przyznany "za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej".

Andrzej Duda przypomniał, że ppłk Tumanowicz był "wybitnym żołnierzem Rzeczypospolitej", "legionistą Józefa Piłsudskiego, który walczył, by Polska powstała, który walczył w jej obronie jako oficer wojska Rzeczypospolitej w czasie II wojny światowej, a potem nie uznał, że to jest ta wolna ojczyzna, na którą czekał". "Uznał, że niewiele się zmieniło, bo przyszedł nowy okupant i że walka się nie zakończyła. I stał z bronią mimo beznadziejnej sytuacji jako jeden z tych, którzy musieli wtedy żyć prawem wilka" - mówił prezydent.

Głos zabrał też m.in. proboszcz ormiańsko-katolickiej parafii południowej pod wezwaniem św. Grzegorza Oświeciciela ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "My Ormianie mamy dwie ojczyzny, jedną w Armenii, drugą tutaj w Polsce - te słowa wielokrotnie powtarza ks. abp Józef Teodorowicz, ostatni ordynariusz archidiecezji ormiańsko-katolickiej we Lwowie, a zarazem poseł i senator II Rzeczypospolitej" - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

Zaznaczył, że "Ormianie - dziękując Rzeczypospolitej za przyjęcie, za nadania, za dekrety pochodzące od królów i magnatów - odpłacali się pracą, ale także ofiarą swojego życia".

Przedstawiciel społeczności ormiańskiej w Polsce Bogdan Kasprowicz podkreślił, że Ormianie przez stulecia "wrastali w polską ojczyznę". "Dziękujemy ci Polsko za te 650 lat dobra, jakie nam dałaś. Dziękujemy ci Polsko" - mówił. .

(PAP/prezydent.pl)

Psychologia
Historyczny baby boom Islandii po historycznym sukcesie piłkarskim (29-03-2017)

Niemal dokładnie 9 miesięcy od historycznego zwycięstwa Islandii nad Anglią na Euro2016, Islandia odnotowała kolejny fenomen: historyczny baby boom. Choć przecież Islandia nie wygrała Euro ani nawet nie znalazła się w finale, zwycięstwo z Anglią było wydarzeniem historycznym dla obu stron. Brytyjski Guardian napisał wówczas, że było to "jedno z największych upokorzeń w ich historii".

Nie jest to pierwsze tego rodzaju zjawisko związane z piłką nożną. Po Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej 2006, które odbywały się w Niemczech i w których Niemcy zajęli 3 miejsce, odnotowano wzrost dzietności niemieckiej o 30%.

Każdy kto dotąd bagatelizował piłkę nożną jako "ganianie za kawałkiem skóry", musi przyznać, że jest to zjawisko nie tylko istotne społecznie, ale i pożyteczne społecznie, które może mieć realny wkład w ożywianie demografii. Kto wie czy i w Polsce piłka nie wesprze programu 500+. Nasza narodowa drużyna zajmuje obecnie najwyższą w historii pozycję w rankingu FIFA, 11, a więc tuż za czołową dziesiątką świata. Mamy więc potencjał do sukcesów piłkarskich.

Z drugiej strony jest to także argument w dyskusji nad rolą poczucia dumy narodowej w skuteczności realizacji bieżącej polityki społecznej państwa. Pozytywna samoocena narodowa może mieć niezwykle istotne znaczenie dla wielu bardzo prozaicznych zjawisk społecznych. Wiele słyszy się dziś krytyki pod adresem polityki historycznej, która może być jednym z kluczowych czynników dumy narodowej. Krytyka ta sugeruje, iż dotąd nie uprawiano żadnej polityki historycznej. Jest to nieprawda. III RP przez 25 lat była budowana w oparciu o taką politykę historyczną, która sztucznie i w sposób fałszywy historycznie koncentrowała się na zaniżaniu narodowej samooceny Polaków. Badania socjologiczne pokazują, że pedagogika wstydu działa: Polacy mają niższą ocenę społeczną siebie samych aniżeli wynika to z badań socjologicznych. Warto o tym pamiętać.

Wiadomości
Kto najwięcej straci na Brexicie (26-03-2017)

Sztuczne zawyżenie PKB w odniesieniu do średniej unijnej, a w efekcie przesunięcia między kategoriami regionów, mogą być jedną z konsekwencji Brexitu - alarmuje Komitet Regionów UE.

Jak podkreślono w przyjętej w czwartek przez Komitet Regionów UE rezolucji ws. skutków wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, w przypadku polityki spójności Brexit może doprowadzić do przesunięć między kategoriami regionów.

Spośród trzech kategorii regionów w Unii Europejskiej - słabiej rozwiniętych, przejściowych i lepiej rozwiniętych - większość funduszy unijnych (a dokładniej strukturalnych) kierowana jest na obszary, w których PKB per capita nie przekracza 75 proc. średniej dla wszystkich państw członkowskich. W obecnej perspektywie UE w tej grupie są wszystkie polskie województwa, poza Mazowszem.

"Należy uniknąć sytuacji, w której spadek średniego PKB na jednego mieszkańca w UE, mógłby zaszkodzić niektórym regionom, tylko dlatego, że ich PKB na mieszkańca został sztucznie zwiększony w odniesieniu do europejskiej średniej" - czytamy w rezolucji.

Jak wyjaśnił europoseł Jan Olbrycht, zajmujący się w Parlamencie Europejskim m.in. kwestiami budżetu UE, zakładając, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej średni PKB na mieszkańca spadnie, a wraz z nim obniży się granica 75 proc. średniej unijnej, istnieje ryzyko, że część polskich regionów automatycznie znajdzie się powyżej tego progu.

Na problem efektu statystycznego wskazywał również marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik, kiedy w grudniu ub.r. polscy samorządowcy przekazali w Komitecie Regionów UE swoje stanowisko dotyczące przyszłości pomocy unijnej po 2020 r.

Jak podkreślił Struzik, po wyjściu Brytyjczyków z UE polskie regiony w ujęciu PKB będą bogatsze, chociaż ich dobrobyt nie wzrośnie. "Jeśli dojdzie do pewnego zjawiska statystycznego, może się okazać, że kategoria regionów przejściowych (75-90 proc. średniej unijnej) będzie znacznie bardziej liczna, niż nam się dzisiaj wydaje" - ocenił marszałek. Ostrzegł, że w efekcie może dojść do utraty części unijnych dotacji.

Według Jana Olbrychta w wyniku Brexitu pieniędzy do podziału w ogóle ubędzie. "Jeżeli państwa członkowskie będą chciały utrzymać taki sam poziom finansowania, czyli 1 proc. dochodu narodowego brutto, to pieniędzy będzie mniej o 13 proc." - wskazał.

W opinii europosła, jak we wszystkich dziedzinach, mniej pieniędzy będzie również na politykę spójności. Przy czym zwrócił uwagę, że pojawiają się również postulaty głębszych reform unijnego budżetu i cięć na rzecz obronności.

Zdaniem Olbrychta "ucieczką do przodu" w tej sytuacji mogłaby być agregacja danych na potrzeby podziału środków unijnych nie jak dotychczas na poziomie NUTS 2 (regiony), ale NUTS 3. W tym wypadku bowiem na pierwszy plan wysunęłyby się miasta. Jak przekonywał europoseł, wokół regionów będzie się toczyć dyskusja, czy przyznać pieniądze, czy nie, natomiast w przypadku miast może się okazać, że wszyscy będą zainteresowani wsparciem. "We wszystkich miastach są podobne problemy, w bogatych i biednych, istnieją dzielnice biedy itd." - powiedział.

Zauważył ponadto, że w Brukseli trwa dyskusja, czy przy podziale środków unijnych powinno brać się pod uwagę wyłącznie PKB, czy też inne elementy np. wskaźnik postępu społecznego (Social Progress Index). Według Olbrychta pokazuje on, że w polskich regionach występują "naprawdę poważne zaniedbania" w warstwie społecznej czy w kwestiach środowiskowych, jak zatrucie powietrza. Dlatego uwzględnienie go, w ocenie europosła, byłoby z polskiego punktu widzenia korzystne.

Źródło: www.kurier.pap.pl

Komentarz redakcji: Można zatem powiedzieć, że zachodnie i południowe województwa Polski najwięcej mogą stracić na Brexicie (wielkopolskie, dolnośląskie, śląskie). Z drugiej jednak strony jeśli idzie o całokształt Polska zaliczana jest do krajów, które stracą najmniej (poziom ryzyka: 21 miejsce na 27 krajów)

Biologia
Nowoczesna biologia coraz chętniej wiąże się z krajowym przemysłem i biznesem (26-03-2017)

Wysoki poziom nauk biologicznych w Polsce powinien przekładać się na poprawę standardów życia w naszym kraju i sprzyjać rozwojowi jego gospodarki. Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN pokazuje, że polscy biolodzy mają tu coraz więcej do zaoferowania. Możliwości i sukcesy Instytutu w zakresie komercjalizacji badań przedstawiono m.in. podczas niedawnej warszawskiej konferencji podsumowującej duży europejski projekt CePT.

Jakość życia obywateli i pozycja państw na arenie międzynarodowej są dziś wyjątkowo silnie powiązane z innowacyjnością gospodarki, a tę w Polsce może zapewnić tylko rodzima nauka efektywnie współpracująca z przemysłem i biznesem. Impulsem dla szerszej komercjalizacji badań i rozwoju nowych technologii mogą być osiągnięcia z zakresu nowoczesnej biologii, udowadnia Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Ukierunkowaną na wdrożenia ofertę Instytutu oraz przykłady udanej komercjalizacji zaprezentowano ostatnio m.in. podczas niedawnej konferencji podsumowującej realizację europejskiego projektu kluczowego Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii CePT. Zorganizowana w Centrum Dydaktycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konferencja zgromadziła ponad 300 osób ze świata nauki, biznesu i administracji państwowej.


Badania z zakresu biologii, realizowane przez naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, coraz częściej budzą zainteresowanie przemysłu i biznesu. (Źródło: Instytut Nenckiego, Grzegorz Krzyżewski)

"W zakresie komercjalizacji badań nasz instytut dysponuje bardzo świeżym przykładem. Kilka lat temu, wykorzystując wyrafinowane techniki biofizyczne, zidentyfikowaliśmy nowe właściwości pewnych substancji pochodzenia roślinnego. Zastosowanie tych substancji w dermokosmetykach stało się przedmiotem nie tylko zgłoszenia patentowego, ale zostało wykorzystane w produkcie firmy Dr Irena Eris z serii Pharmaceris, który od kilku miesięcy jest już w aptekach", mówi prof. dr hab. Adam Szewczyk, dyrektor Instytutu Nenckiego.

Współpraca zespołu prof. dr hab. Elżbiety Szeląg z firmą Harpo zaowocowała z kolei powstaniem innowacyjnego oprogramowania terapeutycznego "Dr Neuronowski®", wspomagającego rehabilitację dzieci i dorosłych z zaburzeniami mowy oraz innymi zaburzeniami poznawczymi. Pakiet, już dostępny na rynku (www.neuronowski.pl), jest przeznaczony zarówno dla osób indywidualnych, jak i specjalistów (pedagogów, neuropsychologów, logopedów, neurologopedów i lekarzy) zajmujących się terapią funkcji językowych i innych funkcji poznawczych. Całość składa się z 9 modułów zawierających 46 bazowych gier komputerowych usprawniających poszczególne funkcje poznawcze. Narzędzie przygotowano na podstawie ok. 70 publikacji naukowych w czasopismach filadelfijskich, napisanych przez badaczy z Instytutu Nenckiego.

W trakcie konferencji CePT prof. dr hab. Leszek Kaczmarek przedstawił aktualne zagadnienia dotyczące molekularnego podłoża schorzeń neuro-psychicznych, takich jak padaczka, uzależnienie od alkoholu, schizofrenia czy zaburzenia autystyczne. Okazuje się, że atrakcyjnym celem nowych terapii może być np. pozakomórkowa proteoliza (zwłaszcza kontrolująca sygnałowanie dokomórkowe) czy metaloproteaza macierzowa MMP-9 (w nowoczesnych podejściach terapeutycznych do chorób mózgu), a plastyczność synaptyczna staje się coraz bardziej interesującym obszarem poszukiwań leków neuro-psychicznych.

Prof. dr hab. Agnieszka Dobrzyń zaprezentowała natomiast zaawansowany projekt o potencjalnie dużych możliwościach w zakresie komercjalizacji, związany z technologią biodrukowania narządów 3D. Jego celem jest stworzenie bionicznej trzustki zbudowanej z rusztowania zawierającego naczynia oraz wyspy trzustkowe lub komórki macierzyste przekształcone w komórki wydzielające insulinę i glukagon. Jeśli przedsięwzięcie zakończy się sukcesem, przeszczep bionicznej trzustki będzie mógł się stać pełnowartościową metodą leczenia cukrzycy.

Badania z zakresu biologii wymagają obecnie ogromnej interdyscyplinarności, polegającej na łączeniu wiedzy, możliwości i wysiłku ludzi z wielu dziedzin nauki. Dlatego dla Instytutu Nenckiego tak duże znaczenie ma obecność w europejskim projekcie kluczowym CePT, największym przedsięwzięciu biomedycznym i biotechnologicznym w Europie Środkowo-Wschodniej. W ramach projektu w warszawskiej dzielnicy Ochota powstał zespół powiązanych laboratoriów środowiskowych, integrujących działalność badawczą i wdrożeniową kilkunastu polskich instytucji naukowych. Laboratoria, wybudowane za ponad 388 mln zł, są miejscem pracy blisko 1000 naukowców prowadzących wysokiej klasy badania podstawowe i przedkliniczne w zakresie analizy strukturalnej i funkcjonalnej białek, fizyko-chemii i nanotechnologii biomateriałów, biotechnologii molekularnej, wspomagania technologii medycznych, patofizjologii i fizjologii, onkologii, genomiki, neurobiologii oraz chorób związanych ze starzeniem.

W ramach projektu CePT w Instytucie Nenckiego powstało Centrum Neurobiologii (CN). Koszt budowy i wyposażenia CN wyniósł 52 miliony zł, co stanowi ok. 15% całości projektu (z tej kwoty ok. 30 mln zł przeznaczono na zakup aparatury, a 15 mln zł na rozbudowę gmachu Instytutu o niezbędne pomieszczenia). W Centrum działa sześć laboratoriów o charakterze środowiskowym: Pracownia Neurobiologii Molekularnej, Pracownia Obrazowania Struktury i Funkcji Tkankowych, Pracownia Modeli Zwierzęcych, Pracownia Obrazowania Mózgu, Pracownia Badań Przedklinicznych o Podwyższonym Standardzie oraz Pracownia Bioinformatyki. Laboratoria dysponują najnowocześniejszą aparaturą badawczo-pomiarową, w tym skanerem rezonansu magnetycznego przeznaczonym wyłącznie do celów naukowych. Budowa Centrum Neurobiologii pozwoliła Instytutowi Nenckiego objąć wiodącą rolę w prestiżowych projektach europejskich, takich jak EuroBioImaging z Mapy Drogowej Europejskiego Forum Strategicznego ds. Infrastruktur Badawczych ESFRI (European Strategy Forum for Research Infrastructures - ESFRI).

"W naukach biologicznych nasz kraj jest notowany w okolicach drugiej dziesiątki państw świata. W kontekście liczby ludności i dotychczasowych nakładów budżetowych na polską naukę jest to pozycja nieproporcjonalnie wysoka, świadcząca o dużych, a co ważniejsze: wciąż rosnących możliwościach krajowych instytucji biologicznych. Nie chodzi więc już o to, że nie ma czego komercjalizować, lecz o to, żeby coraz liczniejsze osiągnięcia polskich biologów komercjalizować na jak najszerszą skalę", podsumowuje prof. Szewczyk.

Źródło: Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN w Warszawie

Medycyna
Znany grzyb może pomóc w leczeniu raka szyjki macicy (19-03-2017)

Znany i często występujący na drzewach grzyb rozkładający drewno może się okazać pomocny w leczeniu raka szyjki macicy. Znajdujący się w nim enzym był dotąd szczególnie przydatny w przemyśle. Naukowcy z Lublina wykazali zaś jego właściwości przeciwnowotworowe i antywirusowe.

Prawdopodobnie każdy z nas miał z nim do czynienia - grzyb Cerrena unicolor (gmatkówka szarawa) występuje bowiem w naszej strefie klimatycznej i przypomina przyrastające do drzewa biało-beżowo-szare muszelki. Rozkłada drewno, a naukowcom znany jest ze swoich licznych właściwości biodegradacyjnych.


Gmatkówka szarawa, Wikimedia, CC BY-SA 3.0

"Jego system enzymatyczny jest bardzo efektywny w degradacji różnych związków toksycznych, zanieczyszczających środowisko. Zachowuje stabilność i utrzymuje swoje właściwości w rozmaitych warunkach. Daje się łatwo namnażać w laboratorium, co jest bardzo ważne z punktu widzenia jego zastosowań aplikacyjnych" - mówi PAP dr hab. Magdalena Jaszek z Wydziału Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Dotąd gatunek Cerrena unicolor wykorzystywano w biotechnologii i przemyśle. Za pomocą enzymów produkowanych przez ten grzyb podejmowano np. próby wybielania jeansów, dodawano go do farb do włosów, wykorzystywano w syntezie barwników.

Swoje właściwości zawdzięcza on przede wszystkim jednemu enzymowi - lakazie. W świecie organizmów żywych występuje ona powszechnie, a szczególnie dobrym producentem tego enzymu jest właśnie Cerrena unicolor. Badaczki z Wydziału Biologii i Biotechnologii UMCS postanowiły sprawdzić, czy enzymu tego nie można wykorzystać do innych celów, nie tylko przemysłowych. Sprawdziły jego działanie na różnych liniach komórkowych wyprowadzonych z organizmów żywych.

"Wykonałyśmy próby na różnych liniach komórkowych i okazało się, że najbardziej obiecujące wstępne badania otrzymałyśmy dla linii nowotworowych raka szyjki macicy ludzkiej. Udało się nam uzyskać zadowalające wyniki dla komórek nowotworowych wyprowadzonych z tkanki pierwotnego raka szyjki macicy kobiety, jak również z tkanki przerzutu raka szyjki macicy do jelita cienkiego" - mówi dr Anna Matuszewska z UMCS. Jak podkreśla, enzym działał toksycznie na komórki nowotworowe, ale nie szkodził komórkom prawidłowym. Wyniki przeprowadzonych badań stały się przedmiotem publikacji, oraz zostały objęte ochroną patentową.

Jednocześnie udało im się wykazać właściwości przeciwwirusowe lakazy. "Jest to nie bez znaczenia w przypadku tego konkretnego nowotworu, który ma podłoże m.in. wirusowe. To było dla nas dodatkowym bodźcem, aby kontynuować badania" - podkreśla dr Matuszewska.

Prawdopodobnie enzym lakaza można byłoby stosować też w przypadku innych nowotworów. Na UMCS przeprowadzono wstępne badania dotyczące linii komórek nowotworowych krwi i czerniaka. "Tutaj też uzyskałyśmy zadowalające wyniki, które sugerują, że badania warto rozwijać również w tych kierunkach" - mówi dr Matuszewska.

Dr Magdalena Mizerska-Kowalska zastrzega jednak, że dziś trudno określić jak skuteczna będzie lakaza w leczeniu raka szyjki macicy. "Dotychczas przeprowadzano badania in vitro, czyli z wykorzystaniem linii komórkowych. Aby móc mówić o skuteczności działania lakazy w leczeniu nowotworu, należałoby przeprowadzić badania in vivo, czyli na żywym organizmie - najpierw na zwierzętach, a potem badania kliniczne z udziałem ludzi. Dopiero wówczas będzie można stwierdzić, na ile skuteczny i jak silny jest ten czynnik" - podkreśla dr Mizerska-Kowalska.

Do tego potrzebne są jednak ogromne nakłady finansowe. "Takie badania to prace wieloletnie. Jeśli pozyskamy odpowiednią pulę pieniędzy na badania, to jest możliwość ich przeprowadzenia - myślę, że w ciągu kilku lat. Niestety, przy braku funduszy te badania mogą się przeciągnąć nawet na lat kilkanaście" - wyjaśnia.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Różności
IChF PAN rozpoczyna współpracę z czołową uczelnią Chin (19-03-2017)

Polska chemia fizyczna łączy siły z chińską biologią medyczną i molekularną oraz biochemią. W Tianjin podpisano umowę o długofalowej współpracy między Instytutem Chemii Fizycznej PAN w Warszawie a Nankai University, jedną z najwyżej notowanych jednostek naukowych Chin.

Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk (IChF PAN) w Warszawie oficjalnie nawiązał współpracę z laboratorium State Key Laboratory of Medicinal Chemical Biology (SKLMCB), działającym przy Nankai University, jednej z najlepszych uczelni Chin. Polsko-chińska umowa, sformalizowana w Tianjin przed kamerami państwowej telewizji, to efekt wcześniejszej, kilkuletniej kooperacji naukowców z obu ośrodków. Porozumienie, podpisane przez dyrektorów instytutów: prof. Luyuana Li i prof. dr hab. Marcina Opałło, już w bliskiej przyszłości zaowocuje wspólnymi grantami i zwiększy dynamikę wymiany naukowców między obiema stronami, a IChF PAN ułatwi rozszerzenie interdyscyplinarnej aktywności naukowo-badawczej na obszar nauk biologicznych.


Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie formalnie rozpoczyna współpracę z jedną z najlepszych chińskich uczelni: Nankai University w Tianjin. Na zdjęciu moment podpisania porozumienia o kooperacji przez prof. Luyuana Li, dyrektora State Key Laboratory of Medicinal Chemical Biology przy Nankai University, oraz prof. Marcina Opałło, dyrektora IChF PAN. (Źródło: IChF PAN, Aleksander Jabłoński)

State Key Laboratory of Medicinal Chemical Biology jest jednym z dwóch prestiżowych i znakomicie finansowanych kluczowych laboratoriów państwowych przy Nankai University (drugim jest State Key Laboratory of Elemento-Organic Chemistry). Uniwersytet powstał w 1919 roku i w rankingach obejmujących ponad dwa tysiące chińskich uczelni wyższych i instytutów regularnie zajmuje miejsca w pierwszej dziesiątce. Jego najwyżej ocenianą dziedziną nauki jest właśnie chemia. Z kolei Instytut Chemii Fizycznej PAN powołano do życia w 1955 roku jako jeden z pierwszych instytutów chemicznych Polskiej Akademii Nauk. Jest to największy naukowy instytut chemiczny w Polsce, w rankingach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego notowany w pierwszej trójce krajowych instytucji z dziedziny chemii.

"Żaden instytut aspirujący do miana nowoczesnego nie może się dziś skupiać wyłącznie na swojej, na ogół dość wąskiej, tematyce badawczej. Dlatego od dłuższego czasu jesteśmy zainteresowani wprowadzaniem chemii fizycznej w obręb biologii medycznej i molekularnej oraz biochemii. A ponieważ są to te dziedziny, w których Nankai University osiąga znakomite rezultaty, dzięki współpracy z tak renomowaną chińską uczelnią będziemy mogli skuteczniej realizować nasz strategiczny cel: przekształcenie IChF PAN w rzeczywiście interdyscyplinarną jednostkę, zdolną efektywnie rywalizować w ramach Europejskiej Przestrzeni Badawczej ERA", mówi prof. Opałło.

"Jesteśmy głęboko przekonani, że formalne umowy zawsze powinny być osadzone na wcześniejszej współpracy, podczas której obie strony miały już okazję się zapoznać i wzajemnie ocenić zarówno swoje możliwości i zainteresowania badawcze, jak i stopień zaangażowania", dodaje prof. dr hab. Robert Hołyst (IChF PAN) i podkreśla: "W chwili podpisywania umowy mieliśmy z naszymi chińskimi parnterami ponad 10 wspólnych publikacji, w tym w tak renomowanych czasopismach jak 'Scientific Reports', należące do grupy 'Nature'. Publikacje te powstały dzięki dwóm grantom przyznanym przez stronę chińską oraz grantowi TEAM Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, w ramach którego w naszym instytucie od dłuższego czasu są już obecni utalentowani naukowcy z Chin".

"W Polsce spotkałem się z ogromną życzliwością ludzi i otwartością systemu naukowego. Zdobyłem prestiżowy grant, zrobiłem habilitację i rozwinąłem się naukowo w stronę zagadnień leżących na pograniczu chemii, fizyki i biologii. Jestem głęboko przekonany, że współpracę polsko-chińską warto promować, bo przynosi ona wymierne korzyści każdej ze stron", mówi dr hab. Sen Hou, prof. IChF PAN.

Jednym z członków polskiej delegacji w Tianjin był prof. dr hab. Maciej Wojtkowski, laureat nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (tzw. polskiego nobla), przyznanej za badania nad zaawansowanymi metodami obrazowania optycznego. Prof. Wojtkowski od ponad pół roku zajmuje się rozwijaniem w IChF PAN nowej, interdyscyplinarnej jednostki: Zakładu Chemii Fizycznej Układów Biologicznych.

"Na uniwersytecie Nankai w Tianjin działa wiele grup zajmujących się zagadnieniami interesującymi z naszego punktu widzenia. Pracuje się tu m.in. nad materiałami hydrożelowymi o ciekawych właściowościach optycznych. Sądzimy, że substancje tego typu mogą się okazać przydatne np. w rozwijanych przez nas technikach przyżyciowego obrazowania biologicznego mózgów małych gryzoni, a potencjalnie nawet mózgu człowieka", mówi prof. Wojtkowski.

Prof. Wojtkowski kieruje Zakładem Chemii Fizycznej Układów Biologicznych jako zwycięzca międzynarodowego konkursu zorganizowanego w ramach europejskiego grantu ERA Chairs. Grant, przyznany IChF PAN jako jednej z zaledwie trzech instytucji naukowych w Polsce, ma wartość 2,4 mln euro i jest częścią Horyzontu 2020, największego europejskiego programu finansowania badań naukowych i innowacji, o budżecie wynoszącym niemal 80 mld euro. Dalekosiężnym celem grantów ERA Chairs jest podniesienie poziomu konkurencyjności jednostek naukowych o dużym potencjale do pułapu umożliwiającego skuteczną rywalizację z czołowymi ośrodkami badawczymi Europy i świata.

Obszerny wywiad z prof. dr. hab. Maciejem Wojtkowskim, dotyczący m.in. interdyscyplinarnej tematyki prac badawczych Zakładu Chemii Fizycznej Układów Biologicznych IChF PAN

Różności
PwC: Polska najszybciej wyeliminuje nierówności płacowe kobiet i mężczyzn (21-02-2017)

Międzynarodowa firma konsultingowa PricewaterhouseCoopers przed Międzynarodowym Dniem Kobiet opublikowała raport Women in Work Index 2017 z którego wynika, że Polska dokonała największego skoku w rankingu 33 rozwiniętych krajów OECD, plasując się obecnie na pozycji 9. Według analizy PwC Polska będzie pierwszym rozwiniętym krajem świata, który całkowicie zlikwiduje różnice wynagrodzeń kobiet i mężczyzn. Gender pay gap może być w Polsce wyeliminowana już w 2021 roku. Dla porównania: najbardziej pod tym względem dyskryminujący kobiety kraj Europy to Niemcy, które dla zrealizowania równości płacowej będą potrzebowały jeszcze niemal 300 lat.

Od ostatniego badania w całościowym rankingu oceniającym rynek pracy pod kątem praw kobiet, Polska awansowała o 3 pozycje, wyprzedzając Belgię, Kanadę i Szwajcarię. Skok w zestawieniu jest efektem spadku bezrobocia wśród kobiet i zwiększenia stopy zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin. Przed Polską znajdują się obecnie jedynie kraje nordyckie (Islandia, Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia), Słowenia oraz Luksemburg. W ujęciu 15-letnim największy skok dokonany został przez Izrael oraz Polskę.

Żaden kraj nordycki nie ma obecnie tak niskiego poziomu nierówności płacowych, jak Polska (7%). Poziom nierówności płacowych nie ma żadnego związku z poziomem płac: Estonia, Czechy i Słowacja wynagrodzenia mają na poziomie Polski, zaś nierówność między K/M na poziomie Niemiec; i z drugiej strony: Belgia, Luksemburg czy Włochy wynagrodzenia mają na poziomie Niemiec, zaś nierówność K/M na poziomie Polski.

Przeczytaj cały raport

Czytaj też: Unia Europejska: W Polsce najmniejsza skala przemocy wobec kobiet

 

Nauki o Ziemi
Maurycja: nieopodal Madagaskaru odkryto zaginiony kontynent (02-02-2017)

Maurycja to zatopiony 84-60 mln lat temu mikrokontynent na obszarze Oceanu Indyjskiego, zlokalizowany na północ i na wschód od Madagaskaru pomiędzy obecnym Mauritiusem i Seszelami. Obecnie wypiętrzenie dna w tym rejonie tworzy Grzbiet Maskareński - największy podmorski płaskowyż w Oceanie Indyjskim.

24 lutego 2013 roku zespół naukowców z Norwegii, RPA, Wielkiej Brytanii i Niemiec opublikował na łamach czasopisma "Nature Geoscience" wyniki badań próbek skał zebranych na wybrzeżu Mauritiusa, wyspy zlokalizowanej na Oceanie Indyjskim pomiędzy Madagaskarem a Indiami. Naukowcy ocenili wiek odkrytych tam kryształów cyrkonu na 660 mln do prawie 2 mld lat. Jest to ich zdaniem dowód na to, że w pobliżu Mauritiusa istniał ląd, bowiem najstarsze skały bazaltowe tej wyspy pochodzą sprzed 8,9 mln lat.

Naukowcy wskazali także na wyjątkową grubość skorupy ziemskiej w tym rejonie Oceanu Indyjskiego. Zazwyczaj na dnie oceanicznym jest ona znacznie cieńsza niż na kontynentach i ma od 5 do 10 km grubości. Tymczasem skorupa w rejonie dna oceanu pomiędzy Mauritiusem a Seszelami ma aż 25-30 km grubości, co jest wielkością typową dla lądów. W opinii naukowców 60-84 mln lat temu istniejąca tutaj Mauritia została rozerwana na skutek przemieszczania się skorupy w kierunku Azji i w konsekwencji zatonęła. Naukowcy przeprowadzili rekonstrukcje płyt tektonicznych i wykazali, że lokalizacja Mauritiusa i Grzbietu Maskareńskiego może pokrywać się z zakresem płyty mikrokontynentu Maurycja.

[Wikipedia]

Czytaj więcej: Long-lost continent found submerged deep under Indian Ocean

Technika
KGHM zbudowało w Głogowie największy na świecie piec zawiesinowy (29-01-2017)

W Głogowie na Dolnym Śląsku powstał największy i najnowocześniejszy na świecie piec do wytopu miedzi - tzw. zawiesinowy (flash smelting). To przełomowy moment w historii polskiej metalurgii. Skończyła się epoka technologii, wywodzącej się jeszcze ze starożytnych dymarek. Zastosowanie technologii zawiesinowej postawi polskie hutnictwo w czołówce światowych producentów miedzi gwarantując obniżenie kosztów przerobu oraz stworzy możliwości większego odzysku cennych metali towarzyszących. Koszt inwestycji wyniósł 2,5 mld zł.

Takiej drugiej huty nie ma, nie ma też takiej skali inwestycji w tej branży. Ma wysokość prawie dwóch wieżowców. Całość wygląda jak budowa egipskiej piramidy, wokół tysiące budowniczych. W szczytowym okresie nad inwestycją pracowało 800 projektantów. Wnętrze pieca zawiesinowego wygląda jak przeciwatomowy bunkier, a elektrycznego jak wyrzutnia rakiet. I w jednym, i w drugim przypadku wrażenie jest porażające. I badaczom, turystom pozostaje tylko pełne niedowierzania pytanie: jak oni to zrobili?



Jakie mają być profity z nowej technologii? Umożliwia wytop miedzi w czystszej postaci, obniża koszty produkcji miedzi o 10%, zwiększa wydajność pracy a zmniejsza obciążenie środowiska: będziemy emitować do atmosfery 89 proc. pyłów mniej, ołowiu prawie 10 proc., arsenu 71 proc., dwutlenku siarki 81 proc. Taki piec można bez ryzyka wykorzystywać nawet tylko w 50 proc., gdy np. mamy ograniczony dostęp do koncentratu. Piece szybowe musiały być wykorzystywane na maksimum. Taka elastyczność nowej instalacji jest bardzo korzystna. Poza tym jest jeszcze jeden bardzo ważny powód, aby pozbyć się z cyklu produkcyjnego pieców szybowych. Brykiety, które są wsadem do pieców szybowych, wytwarza się z udziałem ługu posulfitowego. W Polsce nie produkuje się go, jest sprowadzany z zagranicy, a jego ceny ciągle rosną. Z piecem zawiesinowym takich problemów nie ma.

- KGHM wkracza w nową erę działalności, stając się liderem nie tylko pod względem wydobycia, ale również liderem wyznaczającym trendy innowacyjne i technologiczne. Ta unikalna technologia pieca zawiesinowego jest obecnie wykorzystywana jedynie w trzech miejscach na świecie - jednym z nich jest właśnie Głogów, gdzie nowy piec jest największy na świecie - powiedział prezes KGHM Polska Miedź Radosław Domagalski-Łabędzki, podkreślając, że inwestycja powstała w oparciu o polską myśl technologiczną.

Źródło: Gazeta Lubuska, Money.pl, BiznesAlert, Przegląd

Fizyka
Źródło promieniowania synchrotronowego SESAME uruchomiło pierwszą wiązkę (15-01-2017)

Allan, Jordan, 12 stycznia 2017. Pierwsza wiązka elektronów w pionierskim centrum naukowym SESAME pojawiła się wczoraj (11.01.2017) o godz. 18:12 lokalnego czasu (UTC+3). To ważny krok w kierunku prowadzenia badań naukowych w pierwszym tego typu laboratorium na Bliskim Wschodzie. SESAME powołano do życia pod auspicjami UNESCO, a w roku 2004 stało się w pełni niezależną organizacją międzynarodową, skupiającą Bahrajn, Cypr, Egipt, Iran, Izrael, Jordan, Pakistan, Autonomię Palestyńską i Turcję. Celem organizacji jest stworzenie światowej klasy centrum naukowego dla regionu umożliwiając międzynarodową współpracę naukową.

SESAME to angielski akronim na "Promieniowanie Synchrotronowe dla Badań Naukowych i Zastosowań na Bliskim Wschodzie" jest akceleratorem wykorzystującym promieniowanie synchrotronowe krążących elektronów do wielorakich badań własności materii. Eksperymenty na SESAME będą prowadzić badania od medycyny i biologii, poprzez inżynierię materiałową, fizykę i chemię, ochronę zdrowia ekologię aż po rolnictwo i archeologię

"To wielki dzień dla SESAME," powiedział Przewodniczący Rady SESAME, profesor Sir Chris Levellyn-Smith. "To hołd dla umiejętności i oddania naukowców i rządzących w regionie, którzy niestrudzenie pracowali na rzecz urzeczywistnienie współpracy naukowej na Bliskim Wschodzie i sąsiadujących regionach."

Z podobną misją stworzono ponad 60 lat temu, w powaśnionej, powojennej Europie laboratorium CERN, które w krótkim czasie urosło do rangi światowego lidera i platformy współpracy dla naukowców z całego świata.

Podobne urządzenie istnieje również w Polsce i rozpocznie regularne działanie w tym roku. SOLARIS, czyli Narodowe Centrum Promieniowania Synchrotronowego znajduje się na kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Źródło: CERN

Biotechnologia
Polskie białko z rzepaku może za kilka lat zastąpić proteiny z soi i pochodzenia zwierzęcego (13-01-2017)

Na całym świecie rośnie zapotrzebowanie na zdrową i ekologicznie produkowana żywność, a w szczególności na białka pochodzenia roślinnego. Łódzki start-up Napiferyn Biotech opracował i udoskonala unikalną na skalę światową technologię pozyskiwania jadalnego białka z rzepaku, a konkretnie z biomasy rzepakowej pozostałej po wytłoczeniu oleju.

Rzepakowe białko będzie można stosować np. w napojach, pieczywie, makaronach, deserach czy w batonach proteinowych. "W przyszłości planujemy też zastosowanie naszej innowacyjnej technologii do pozyskiwania protein z innych roślin oleistych np. słonecznika" - powiedziała współzałożycielka i prezes Napiferyn Biotech, Magdalena Kozłowska.

Współtwórca firmy Piotr Wnukowski przyznał, że pomysł narodził się kilka lat temu, kiedy pracował w korporacji na zachodzie, w programie, który miał na celu opracowanie technologii na potrzeby zmieniającego się klimatu na ziemi. Częścią tego programu były projekty związane z pozyskiwaniem białka z nowych źródeł. "Postanowiłem dopracować technologię pozyskiwania białka z nasion roślin oleistych, a w szczególności z rzepaku, który jest królem polskich roślin oleistych" - dodał.

Jak podkreśliła Magdalena Kozłowska, opracowana przez Napiferyn Biotech innowacja polega na wykorzystaniu pozostałości po wytłoczeniu oleju z nasion rzepaku. Jej zdaniem, w biomasie rzepakowej drzemie wysoki potencjał, a nikt inny wcześniej nie wykorzystywał jej do pozyskania wysokowartościowego białka, jako substancji odżywczej na cele spożywcze.

"Jest to materiał, którego wartość dotąd była niedoceniana, a który jest źródłem wysokowartościowego białka. My tą pozostałość przetwarzamy do białka w czystej postaci" - zaznaczyła. Światowe trendy pokazują, że istnieje duże zapotrzebowanie na proteiny pochodzenia roślinnego. "Nasza technologia działa, jest w stanie wyodrębnić z tego materiału wysokowartościowe białko" - dodała.

Białko z rzepaku otrzymywane jest w postaci izolatu, który ma wysoką wartość odżywczą, zbilansowany skład aminokwasów oraz niską zawartość tłuszczy i węglowodanów. "Nasze białko może być używane jako składnik żywności w celu zwiększenia jej wartości odżywczej" - dodała Kozłowska.

Jak przypomniała, białka składają się z aminokwasów i różnią się ich składem czy proporcjami. "Rzepak ma bardzo dobrze zbilansowany skład aminokwasów" - podkreśliła.

Jej zdaniem, możliwości zastosowania tego białka do produkcji żywności są nieograniczone i może być ono alternatywą dla białka zwierzęcego i sojowego. "Można zastosować je wszędzie tam, gdzie do tej pory są stosowane białka pochodzenia sojowego i odzwierzęcego, czyli np. w napojach, deserach, batonach proteinowych. Wszędzie tam, gdzie chcemy zwiększyć wartość odżywczą, czyli skład proteinowy" - oceniła.

Technologia i nowatorskie pomysły start-upu są chronione zgłoszeniem patentowym. "Zaczynamy od tego, żeby najpierw z tej pozostałości powstałej po wytłoczeniu oleju otrzymać ekstrakt zawierający białko. Następnie w kilku stopniach procesowych jesteśmy w stanie pozyskać białko w czystej postaci" - zaznaczyła.

Napiferyn Biotech działa w łódzkim Bionanoparku, a jako spółka technologiczna chce generować wiedzę na temat białek roślinnych i czerpać zyski z opłat licencyjnych opracowanej technologii. "W pierwszej kolejności skupiamy się na rzepaku, czyli królu nasion oleistych w Polsce. Natomiast nasza technologia jest uniwersalna i będzie też działać na innych nasionach oleistych np. na słoneczniku i to też chcemy zweryfikować" - zapowiedziała szefowa firmy.

Dzięki m.in. środkom unijnym otrzymanym w ramach europejskiego programu badawczego Horyzont 2020 oraz z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w konkursie "szybka ścieżka", spółka chce kontynuować prace nad rozwojem unikatowej technologii i ją doskonalić.

Produkcja protein z rzepaku na skalę przemysłową - zdaniem Kozłowskiej - będzie możliwa za 4-5 lat. "Wtedy żywność wzbogacona tym białkiem będzie mogła trafić na sklepowe półki i nasze stoły" - podsumowała.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Biologia
Śmiała hipoteza Polaka: na Marsie dawno temu mogło być życie (07-01-2017)

Sfotografowane przez łazik Opportunity obiekty na powierzchni Marsa są uderzająco podobne do skamieniałości ziemskich mikroglonów - zauważył paleobiolog prof. Józef Kaźmierczak. Naukowiec wysunął hipotezę, że około 3,5 mld lat temu w marsjańskim środowisku wodnym mogło istnieć życie.

Amerykański łazik Opportunity w 2012 r. sfotografował na obrzeżu marsjańskiego krateru Endeavour skupiska niewielkich, liczących kilka milimetrów średnicy, charakterystycznych obiektów. Twory te nie tylko wyglądają inaczej, niż odkryte wcześniej przez ten sam łazik sferyczne ciała nazwane "jagodami" - ale też mają inny skład mineralny. Obiektom tym nadano nazwę "newberries" (nowe jagody). Dotąd jednak nie udało się ustalić, jak obiekty te mogły powstać.

Krater Endeavour, gdzie znaleziono "nowe jagody", powstał w wyniku uderzenia meteorytu. Meteoryt ten podczas upadku odsłonił osady marsjańskie, które - jak sądzą badacze z NASA - liczą nawet 3,5-4 mld lat. "Nie ma wątpliwości, że wtedy, w tzw. epoce noachijskiej - było na Marsie wiele wody" - opowiedział w rozmowie z PAP prof. Józef Kaźmierczak z Instytutu Paleobiologii PAN w Warszawie. I zaznaczył, że "nowe jagody" powstały właśnie wtedy w środowisku wodnym.


Nagromadzenie marsjańskich biomorficznych obiektów z obrzeża krateru Endeavour (z lewej; skala ok. 2 mm) porównane z podobnym nagromadzeniem ziemskich mikroglonów z morskich osadów dewonu południowej Polski (z prawej; skala 0,2 mm). Zdjęcie po lewej: NASA/JPL-Caltech/University of Arizona; zdjęcie po prawej: J. Kaźmierczak

Były różne pomysły na to, skąd się "newberries" wzięły: pojawiły się teorie, że to drobiny skalne opadłe do wody po uderzeniu meteorytu albo pyły po erupcji wulkanu. Hipoteza prof. Józefa Kaźmierczaka z pewnością jednak o wiele bardziej działa na wyobraźnię. Badacz zauważył, że liczące kilka milimetrów obiekty niezwykle przypominają mikroskamieniałości ziemskich morskich glonów z czasów dewonu (sprzed 380 mln lat). "Niewykluczone więc, że +nowe jagódki+, podobnie jak obiekty ziemskie, mogły powstać przy współudziale mikroorganizmów" - skomentował w rozmowie z PAP prof. Kaźmierczak. A wtedy - jak zwrócił uwagę - mielibyśmy dowody na to, że na Marsie było kiedyś życie. I to w czasach, kiedy życie na Ziemi dopiero zaczęło się pojawiać.

CZY CZERWONA PLANETA BYŁA KIEDYŚ ZIELONA?

"Zajmuję się najstarszymi śladami życia na Ziemi. W związku z tym z zainteresowaniem śledziłem poczynania NASA dotyczące interpretacji tego, co znaleziono na Marsie" - podkreślił paleobiolog. Przyznał, że kiedy zobaczył zdjęcia "newberries" - szybko skojarzyły mu się one z czymś bardzo znajomym. "Wykazywały uderzające morfologiczne podobieństwo do skamieniałości jednokomórkowych i kolonijnych zielenic, którymi zajmowałem się w mojej pracy badawczej" - opowiedział prof. Kaźmierczak.

Jak dodał, skamieniałości takich glonów występują w różnych miejscach Ziemi, ale polskie próbki, pobrane z rdzenia wiercenia o głębokości ponad 3 km, były unikalne - miały dobrze zachowaną materię organiczną - było na nich widać obecność komórek. "Wokół tych glonów - obiektów biologicznych - za ich życia lub po śmierci tworzyła się charakterystyczna warstewka mineralna, która je otula i zachowuje ich kształty. Dlatego w ogóle zachowują się ich skamieniałości" - opisał paleobiolog. Jego zdaniem marsjańskie jagody mogły powstać w podobny sposób: są zatem mineralnymi biomorfami powstałymi na bazie organizmów komórkowych.


Kolczasty mineralny biomorficzny obiekt z krawędzi krateru Endeavour na Marsie (z lewej) i ziemski mikroglonowy odpowiednik z morskich osadów dewonu południowej Polski (z prawej; skala 0,1 mm). Zdjęcie po lewej: NASA/JPL-Caltech/University of Arizona; zdjęcie po prawej: J. Kaźmierczak

ŻYCIE NA MARSIE A ŻYCIE NA ZIEMI

"Z tego można wyciągnąć wniosek, że życie na Marsie pojawiło się bardzo wcześnie po powstaniu naszego systemu planetarnego. Mars ostygł wcześniej niż Ziemia i wcześniej miał powłokę wodną. Wtedy mogło istnieć tam życie. I to na wyższym poziomie organizacji, niż w tym samym czasie na Ziemi" - skomentował prof. Kaźmierczak. Przypomniał, że ślady życia na Ziemi - jak się sądzi - istnieją od około 3,7 mld lat. "Kto wie, może Ziemia mogła zostać dotknięta życiem marsjańskim?" - zastanowił się badacz. Wyjaśnił, że są teorie, które zakładają, że życie może spontanicznie przenosić się między planetami - np. w okruchach minerałów i skał wybijanych w przestrzeń kosmiczną przy uderzeniach meteorytów.

"Wiele wskazuje na to, że to życie na Marsie stanęło na prostym etapie, a Ziemia - utrzymując wodę, atmosferę i aktywną skorupę, doszła do tak rozwiniętych form życia, że mogą one np. rozmawiać przez telefon albo czytać artykuły popularnonaukowe" - żartuje profesor.

PODOBNE CZY NIE?

Dla osoby postronnej, która nie zajmuje się paleobiologią, podobieństwo zdjęć marsjańskich "newberries" i dewońskich mikroglonów nie jest może aż tak "uderzające", jak sądzi prof. Kaźmierczak, który skamieniałościami zajmuje się od dziesiątków lat. Badacz jednak zwrócił uwagę, że obrazy tych porównywanych obiektów powstały w różny sposób. Na zdjęciach z Marsa widać "reliefy" na powierzchni skały - "jagody" są więc strukturami odsłoniętymi w procesach wietrzenia. Natomiast skamieniałości glonów to obrazy z półprzezroczystych płytek skalnych przeciętych piłą diamentową. "Nie jest to więc porównanie face to face" - podkreślił naukowiec.


Sferyczny mineralny biomorficzny obiekt z krawędzi krateru Endeavour na Marsie zbudowany z równych rozmiarów kulistych ciałek (z lewej), przyrównany do skamieniałości kolonijnego mikroglonu z grupy toczkowców z morskich osadów dewonu południowej Polski (z prawej; skala 0,1 mm ). Zdjęcie po lewej: NASA/JPL-Caltech/University of Arizona; zdjęcie po prawej: J. Kaźmierczak

DYSKUSYJNA PUBLIKACJA POZOSTAWIONA BEZ DYSKUSJI

Prof. Kaźmierczak - jak powiedział PAP - powiadomił o swoich spostrzeżeniach NASA, jednak amerykańska agencja kosmiczna uznała, że na razie jest za wcześnie na wyciąganie wniosków co do pochodzenia "newberries". PAP poprosiła przedstawicieli NASA o komentarz w sprawie badań Polaka, ale do czasu publikacji tego artykułu redakcja nie otrzymała odpowiedzi.

Prof. Kaźmierczak przyznał, że jego badań nie chciały też opublikować ani "Science", ani "Nature" pewnie również uznając - jak streścił paleobiolog - że jest jeszcze za mało danych, by móc je poprawnie zinterpretować.

Badaniami paleobiologa zainteresowała się jednak Rosyjska Akademia Nauk (RAN) i zaprosiła prof. Kaźmierczaka do opublikowania artykułu o tych badaniach w Księdze Pamiątkowej wydanej z okazji 80-lecia urodzin akademika RAN, astrobiologa prof. Alexeia Yu. Rozanova.

"Uznałem, że skoro Amerykanie nie chcą, to dlaczego nie opublikować tego w Rosji? To również jest potęga w dziedzinie badania kosmosu" - skomentował badacz. Jak jednak przyznał, po tej publikacji NASA ciągle nie poświęciła tropowi, który podsunął, należytej uwagi.

A zdaniem paleobiologa hipotezie, jaką wysunął, należy się rzeczowa dyskusja - jeszcze zanim łazik Opportunity skończy swoją misję. Być może da się lepiej wykorzystać sposobność, jaką daje on poszukiwaczom pozaziemskich śladów życia.

Paleobiolog z IP PAN zastrzega jednak, że na potwierdzenie lub odrzucenie hipotezy dotyczącej życia na Marsie trzeba będzie poczekać przynajmniej do czasu, kiedy na tej Czerwonej Planecie wylądują ludzie i przeprowadzą tam dokładniejsze badania. Możliwości łazików są bowiem w tym zakresie na razie poważnie ograniczone.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Zrób ferment dla zdrowia (03-01-2017)

Sfermentowane produkty np. warzywa, owoce, ziarna czy niektóre wędliny pomagają przyswajać witaminy z grupy B, wiele składników mineralnych i niektóre aminokwasy, zwiększają też odporność organizmu. Warto jednak pamiętać, że podczas fermentacji tracą znaczne ilości witaminy C i że zawierają sporo soli.

W niektórych częściach świata żywność fermentowana jest bardzo popularna, różnorodna i ceniona za dobry wpływ na organizm. W innych z kolei - uważana za szkodliwą, niesmaczną i niezdatną do spożycia.

W Azji bardzo popularne są produkty fermentowane w solance (np. kimchi) oraz pikle owocowe i warzywne (np. wasabi). Temu procesowi poddawane są także soki owocowe i suszone warzywa. Podobnie jest w Afryce, gdzie poza piklami warzywnymi i owocowymi, różnego rodzaju octami i sosami chili bardzo popularnym daniem są fermentowane ziarna. W Ameryce Południowej nadal chętnie zjadane są kiszone warzywa i owoce, fermentowane ziarna, a także wina i inne napoje alkoholowe, jak np. syrop z agawy.

"Choć taki sposób konserwowania żywności jest tani i skuteczny, umożliwia spożycie takich roślin i ich części, które w innej postaci niekoniecznie nadają się do jedzenia, to społeczeństwa bogatsze w znacznym stopniu ograniczyły konsumpcję produktów fermentowanych na korzyść mrożonek, produktów pasteryzowanych czy liofilizowanych" - informuje Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW).

Asortyment żywności fermentowanej znacznie skurczył się np. w Ameryce Północnej. Amerykanie zaczęli bardzo zwracać uwagę na produkowanie żywności czystej mikrobiologicznie. Obecnie tylko nieliczne gospodarstwa domowe przygotowują potrawy fermentowane, a ich smak nie odpowiada większości społeczeństwa. Również w Europie żywność fermentowana nie jest już tak popularna. Najczęściej spotykane produkty to kiszone warzywa i owoce, głównie kapusta i oliwki. Europejczycy spożywają także spore ilości napojów fermentowanych (wino, piwo, kwas chlebowy).

Jak zauważa dr hab. Małgorzata Drywień ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, odejście od produktów fermentowanych nie jest krokiem w dobrą stronę, bo drobnoustroje uczestniczące w procesie fermentacji mają bardzo dobry wpływ na nasze zdrowie.

Wyniki badań wykazują, że w procesie fermentacji rozkładane są antyodżywcze substancje zawarte w pożywieniu. Dzięki temu nasz organizm lepiej przyswaja składniki mineralne zawarte w produkcie. Fermentacja zwiększa też przyswajalność witamin z grupy B i niektórych aminokwasów. Żelazo, cynk i wapń podawane z produktami fermentowanymi są nawet o 80 proc. bardziej dostępne dla naszego organizmu.

Mikroorganizmy biorące udział w procesie fermentacji przyczyniają się także do zmniejszenia ilości substancji toksycznych w produkcie. Na przykład - wytwarzanych przez grzyby - aflatoksyn jest nawet 70 proc. mniej. Te związki chemiczne są odporne na wszystkie inne metody unieszkodliwiania. Ponadto w produktach poddanych fermentacji mlekowej - np. kiszonej kapuście - mniej jest azotanów niż w ich świeżych odpowiednikach.

"Badania wykazują, że zawarte w żywności fermentowanej bakteriocyny ograniczają rozwój szkodliwych mikroorganizmów, a także korzystnie wpływają na odporność naszego organizmu. Żywność fermentowa jest więc nie tylko bezpieczna dla naszego zdrowia, lecz także może być źródłem naturalnych antybiotyków" - informuje SGGW.

Eksperymenty przeprowadzone na myszach z wszczepionym nowotworem wątroby wykazały, że guz zmniejszył się po 30-dniowym stosowaniu fermentowanego soku warzywno-owocowego. Z kolei u mężczyzn regularnie spożywających kimchi dostrzeżono m.in. korzystną zmianę wskaźników lipidowych krwi - ilość "złego" cholesterolu (LDL) zmalała, a "dobrego" (HDL) - wzrosła.

Warto jednak pamiętać - wspomina dr Drywień - że choć żywność fermentowana jest bogata w niektóre składniki odżywcze, to traci np. znaczne ilości witaminy C w stosunku do produktu świeżego. Zawiera także znaczne ilości soli, przez co nie jest zbyt dobrym pożywieniem dla osób z chorobami nerek lub nadciśnieniem. W dodatku proces fermentacji wymaga czasu, który niekoniecznie musi służyć produktowi. "Jeśli żywność zostanie poddana obróbce niezgodnej ze sztuką kulinarną, istnieje ryzyko, że wytworzą się w niej związki i organizmy chorobotwórcze, takie jak np. pleśń" - przestrzegają specjaliści SGGW.

Fermentacja była jednym z zagadnień podejmowanych podczas konferencji z cyklu Fakty i Fikcje w Żywieniu Człowieka zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Nauk Żywieniowych - Zarząd Główny oraz Wydział Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW. Dr hab. Małgorzata Drywień wygłosiła referat pt.: "Roślinne produkty fermentowane - korzyści i zagrożenia".

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Neuronauki
Luteina służy ochronie inteligencji skrystalizowanej (28-12-2016)

Żółty barwnik - luteina - pozwala na utrzymanie w podeszłym wieku wysokiego poziomu inteligencji skrystalizowanej, czyli zdolności do korzystania z wiedzy nabytej w ciągu całego życia - zawiadamia "Frontiers in Aging Neuroscience".

Luteina to substancja, która naturalnie występuje w warzywach zielonolistnych i krzyżowych (sałata, brokuły) oraz w żółtkach jaj. Uważa się, że ma ona związek z funkcjonowaniem poznawczym człowieka i gromadzi się w rejonach mózgu ważnych dla zachowania sprawności umysłowej podczas procesu starzenia.

Naukowcy z Uniwersytetu Illinois (USA) postanowili to sprawdzić. W tym celu poddali 122 ochotników w wieku 65-75 lat testom mierzącym inteligencję skrystalizowaną - komponent inteligencji, na który składają się ogólne wiadomości o świecie, jak również zdolności arytmetyczne i lingwistyczne. Od uczestników pobrali też próbki krwi, aby oszacować stężenie luteiny w ich organizmach. Za pomocą rezonansu magnetycznego wykonali z kolei skany mózgów badanych.

Badanie (DOI: 10.3389/fnagi.2016.00297) pokazało, że osoby o wyższym stężeniu luteiny uzyskiwały lepsze rezultaty w testach inteligencji skrystalizowanej. Wykazało także, iż osoby o wyższym stężeniu luteiny cechowały się grubszą istotą szarą (skupisko ciał komórek nerwowych) w rejonie kory parahipokamplanej - struktury ważnej z punktu widzenia zdrowego starzenia się.

"Nasze analizy ujawniły, że objętość istoty szarej w korze parahipokampalnej po prawej stronie mózgu leży u podstaw związku pomiędzy stężeniem luteiny a poziomem inteligencji skrystalizowanej. Pomaga to ustalić, której rejony mózgu odgrywają rolę w zachowaniu inteligencji skrystalizowanej i jak mogą się do tego przyczyniać składniki diety" - podsumowuje uzyskane wyniki jeden z badaczy prof. Aron Barbey. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Ekologia
Dla środowiska od choinki sztucznej lepsza jest naturalna albo podłaźniczka (24-12-2016)

Choinka naturalna, żywa, jest bardziej ekologiczna niż ta sztuczna - podkreślił prof. dr hab. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego. Zastrzegł, że i ona nie jest do końca przyjazna dla środowiska, i zaapelował o umiar w planowaniu świątecznych dekoracji.

Mówiąc o konieczności ochrony środowiska nawet w czasie Bożego Narodzenia, profesor nadzwyczajny z Katedry Ekologii Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ wspomniał o tzw. śladzie ekologicznym, czyli wskaźniku umożliwiającym oszacowanie zużycia zasobów naturalnych w stosunku do możliwości ich odtworzenia przez Ziemię. Wskaźnik ten przedstawiany jest w globalnych hektarach w przeliczeniu na jednego mieszkańca planety.

"Ślad ekologiczny na naszej planecie wynosi ok. 2,8 globalnego hektara (...), natomiast pojemność środowiska wynosi 1,7 globalnego hektara, czyli mamy przekroczenie o 60 proc. Każdego roku wykorzystujemy 60 proc. zasobów naszej planety więcej, niż się odtwarza" - mówił prof. Skubała podczas czwartkowego briefingu w Katowicach.

Którą choinkę należy więc wybrać, aby była ekologiczna? "Niewątpliwie choinka naturalna ma nieco mniejszy - nie zdecydowanie, ale nieco mniejszy - negatywny wpływ na środowisko" - wskazał.

"Choinka naturalna przyczynia się do emisji ok. 3,5 kg dwutlenku węgla, pod warunkiem, że jest potem spalona albo użyta w stolarce, jeżeli natomiast wyrzucona i gdzieś na wysypisku się rozkłada, to jest 16 kg dwutlenku węgla. Natomiast choinka sztuczna to jest 40 kg. Liczby pokazują, co należałoby wybrać" - dodał.

Istotne są też kwestie produkcji, rozkładu czy recyklingu choinek. "Choinka naturalna po wyrzuceniu rozkłada się po kilku miesiącach, natomiast choinka sztuczna to jest kilkaset lat; zatruwa wodę, glebę, powietrze, i jest wytworzona z zasobów nieodnawialnych. Przy spaleniu uwalniają się dioksyny, przy produkcji są różne kancerogenne substancje i jeżeli jest (wykonana - PAP) z PVC, polichlorku winylu, no to praktycznie nie można tego poddać recyklingowi" - kontynuował.

"Choinka sztuczna staje się bardziej ekologiczną, niż naturalna, po 12 latach używania, wtedy jej ślad ekologiczny, ślad węglowy jest konkurencyjny i mniejszy" - dodał prof. Skubała.

Aby możliwie najbardziej ograniczyć negatywny wpływ choinki naturalnej na środowisko, warto kupić taką, która pochodzi z plantacji certyfikowanej. "Poza tym rozsądnie byłoby kupić ją żywą, w doniczce (...) i potem posadzić, jeżeli mamy taką możliwość. To byłoby rozwiązanie najlepsze" - podkreślił.

Świerki, które są później przeznaczone do sprzedaży jako choinki, leśnicy sadzą często pod liniami energetycznymi. W takich miejscach i tak nie mógłby wyrosnąć dorodny las. - podkreślił Pietrzak.

Zaapelował też o umiar w planowaniu bożonarodzeniowych dekoracji, np. miast. "Ja bym wolał, żeby te drzewka rosły w przyrodzie i produkowały dla nas tlen, pochłaniały dwutlenek węgla, tłumiły hałas itd. To ma być symbol, tu nie chodzi o wielkość ani ilość przecież" - zaznaczył prof. Skubała.

Zaproponował też alternatywne choinki, np. wykonane z materiałów z recyklingu.

PAP Nauka w Polsce

Jeszcze lepszym ekologicznie oraz głębszym kulturowo rozwiązaniem może być powrót do dawnej polskiej tradycji bożonarodzeniowej, jaką jest podłaźniczka, czyli zamiast całego drzewka - uplecione gałęzie świerku lub jodły wieszane z ozdobami pod sufitem (rozwiązanie to warto polecić zwłaszcza posiadaczom kotów). Choinki to zwyczaj niemiecki, spopularyzowany w polskich miastach w okresie zaborów przez protestantów. Wcześniejszym drzewkiem bożonarodzeniowym w Polsce były podłaźniczki zwane sadem rajskim lub bożym drzewkiem.

Podstawą powstania nazwy mogło być zarówno wyrażenie przyimkowe: miejsce pod łazem (staropol. pod lasem) lub derywatem od apelatywu łaz (las).

Historia podłaźników nie jest dokładnie rozpoznana. Nie jest wiadomo jaki był zasięg obszarowy podłaźników w Polsce. Obecnie znana jest tylko tradycja w południowej części Polski, od Dolnego Śląska do granicy wschodniej. W północnych Karpatach. W Małopolsce Wschodniej od zachodu po Lwów, na Słowacji, rzadko w Niemczech i Anglii. Podłaźnikami w tych regionach nazywano również osoby przychodzące z życzeniami w dniu św. Szczepana. Podłaźnikiem w dawnej Polsce była osoba, która zawodowo zajmowała się bartnictwem.

Obyczaj ten zachował się na wsiach jeszcze do lat 20. XX w., szczególnie w Polsce południowej: na Śląsku, Podhalu, Pogórzu, ziemi sądeckiej i krakowskiej.

Podłaźniczki to gałązki jodłowe, zdobione były jabłkami, orzechami, ciasteczkami, kolorową bibułą, słomianymi gwiazdkami, wstążkami i przede wszystkim światami, jak nazywano kolorowe krążki opłatków. Lud wierzył w ich magiczną moc przyczyniania się do urodzaju i zapewniania powodzenia.

Wieszano podłaźnika w Święto Godowe. W dzień Wigilii było ważnym wydarzeniem w domu. Zawsze zawieszał go gospodarz, na Podhalu obowiązkowo ubrany w cuchę przewiązaną powrósłem uplecionym ze słomy. Z czasem czynności tej towarzyszyć zaczęły modlitwy Anioł Pański, Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario.


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365