Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.554.672 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Astronomia
Europejski turniej łazików marsjańskich w Świętokrzyskiem (08-02-2014)

Województwo świętokrzyskie będzie gospodarzem międzynarodowych zawodów konstruktorów łazików marsjańskich European Rover Challenge 2014, które odbędą się we wrześniu. W poniedziałek w Podzamczu Chęcińskim podpisano umowę w tej sprawie.

Dokument potwierdzający organizację europejskich zawodów w Świętokrzyskiem podpisali w poniedziałek marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas oraz prezes Mars Society Polska Mateusz Józefowicz. Zawody zostaną zorganizowane dniach 5-7 września na terenie Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego w Podzamczu Chęcińskim (powiat kielecki).

Jak powiedział dziennikarzom marszałek województwa Adam Jarubas "konkurencje konstruktorów marsjańskich łazików to symbol integracji nauki, przedsiębiorczości oraz wielu dziedzin życia". Jak zapowiedział, przy okazji konkursu odbędzie się konferencja naukowa z zakresu zastosowania technologii kosmicznych w różnych dziedzinach życia, m.in. ochronie zdrowia.

"To także doskonała promocja województwa na arenie międzynarodowej. Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne jest idealnym miejscem, które wpisuje się w charakter takich przedsięwzięć" - dodał Jarubas.

Prezes Mars Society Polska Mateusz Józefowicz wyjaśnił, że konkurencje w jakich zmierzą się konstruktorzy będą podobne do tych, jakie odbywają się podczas podobnej imprezy w Stanach Zjednoczonych - University Rover Challenge organizowanej na pustyni w stanie Utah.

"W zakres zawodów będą wchodziły różne zadania - od misji naprawczych poprzez nawigację w terenie, pobieranie próbek gruntu oraz ich analizy" - powiedział Józefowicz.

W rywalizacji wezmą udział drużyny złożone ze studentów, absolwentów oraz pracowników naukowych uczelni. Wszystkie zadania będą wykonywane zdalnie, to oznacza, że uczestnicy nie będą mieli - tak jak w prawdziwych misjach marsjańskich - kontaktu wzrokowego z pojazdem. Jedynym narzędziem umożliwiającym kierowanie łazikiem i pokonywanie przeszkód będą kamery pokładowe oraz system GPS.

Według koordynatora Mars Society w Polsce Łukasza Wilczyńskiego "konkurs będzie głównym pretekstem spotkania. W ramach zawodów odbędą się także konferencje naukowe oraz wydarzenie dla całych rodzin - piknik naukowy" - wyjaśnił.

Wicemarszałek województwa Jan Maćkowiak przypomniał o sukcesach polskich konstruktorów, którzy z powodzeniem startowali w podobnych imprezach w Stanach Zjednoczonych. "Nie wszystkich było stać, by wziąć w nich udział, teraz mogą rywalizować na miejscu, w Polsce" - wyjaśnił.

W uroczystości podpisania umowy w sprawie organizacji "European Rover Challenge 2014" wziął udział jeden z najbardziej utytułowanych konstruktorów łazików Wojciech Błażewski, który dziś prowadzi własną firmę budującą roboty.

"Główną różnicą, jaka jest między sprzętem wysyłanym na Marsa a tym, który tworzą studenci są koszty produkcji. Te przede wszystkim wynikają z użytych materiałów. Wiadomo, że surowe warunki marsjańskie są bardziej wymagające. Idea jest jednak ta sama. To doskonała okazja, by zaproponować i przetestować nowe rozwiązania" - wyjaśnił w rozmowie z PAP Błażewski.

Podczas wrześniowych zawodów do Podzamcza przyjedzie wielu ekspertów z zakresu kosmicznych technologii i eksploracji "Czerwonej Planety". Wśród nich założyciel organizacji Mars Society, znany amerykański inżynier astronautyczny oraz pisarz popularno-naukowy dr Robert Zubrin, a także były szef NASA-Ames prof. Scott Hubbart.

Dotychczasowe badania powierzchni Marsa wykonywane za pomocą automatycznych próbników często wykorzystują łaziki - czyli mobilne sondy umożliwiające penetrację terenu i obiektów oddalonych od miejsca lądowania.

Pierwszym łazikiem, który z powodzeniem osiągnął powierzchnię Marsa i przeprowadził jego badania był amerykański Mars Pathfinder, który wylądował w lipcu 1997 roku. Wcześniej, w 1971 roku na "Czerwonej Planecie" bezpiecznie wylądował radziecki pojazd, będący częścią sondy Mars-3. Łazik nie przeprowadził jednak badań. Niedługo po lądowaniu centrum kontroli misji straciło z nim kontakt.

W sierpniu 2012 roku, na powierzchni Marsa rozpoczął pracę amerykański łazik Curiosity. W spektrometrach sondy zamontowane są detektory podczerwieni wyprodukowane dla NASA przez polską firmę z Ożarowa Mazowieckiego. Budżet tej misji wyniósł 2,5 mld dolarów.

PAP - Nauka w Polsce. Ilustracja: NASA

Różności
Socjolog: dziś związki intymne bardziej intensywne niż dawniej (07-02-2014)

Polacy w ciągu życia wchodzą teraz średnio w więcej związków intymnych i przeżywają więcej rozstań niż dawniej, ale takie związki są bardziej intensywne - o tym, jak zmieniają się relacje intymne Polaków opowiada w rozmowie z PAP socjolog dr Filip Schmidt.

To, że partnerzy mają teraz więcej możliwości spędzania czasu sam na sam i coraz rzadziej dzielą swoje mieszkania z rodziną, wpływa na intensywność związków intymnych. Partnerzy mogą się lepiej poznać, ale też mają okazję do większej liczby konfliktów. Może to być jedno z wyjaśnień, dlaczego statystyczny Polak wchodzi w ciągu życia w większą liczbę relacji intymnych i przeżywa więcej rozstań. Mówi o tym w rozmowie z PAP dr Filip Schmidt z Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Socjolog opowiada, że w parach o dłuższym stażu, np. które rozpoczynały związek w latach 60.-80. XX wieku, partnerzy rzadziej mieli możliwość spędzania czasu sam na sam. Ze względu na inne warunki mieszkaniowe, znacznie powszechniejsza była sytuacja, że partnerzy mieszkali razem ze swoimi rodzinami. Okazji do spędzania czasu we dwoje było więc wtedy znacznie mniej. "Napięcia w rodzinach rozkładały się pomiędzy więcej osób, pary mogły się definiować w opozycji do innych domowników, a spory rozwiązywane były wspólnie, w większym gronie osób" - wymienia socjolog.

Jego zdaniem charakter związków był kiedyś inny niż jest teraz. "Młodzi ludzie często przez wiele lat mieszkają tylko we dwoje. Oni wszystkie kwestie, które w szerszych układach są dogadywane z babciami, mamami, dziećmi, muszą rozpracować tylko ze sobą. W związku z tym ich relacja jest dużo intensywniejsza. Światy tych partnerów są silniej połączone" - opowiada socjolog. Przyznaje, że między partnerami więcej się dzieje, ale jest też więcej zmian i rośnie liczba konfliktów, które rozwiązywać partnerzy muszą między sobą.

"Decyzja o tym, by się z kimś związać, oznacza intensywne dzielenie z nim codzienności. Dlatego proces tworzenia stałego związku poprzedzony jest poznawaniem się z wieloma osobami, poszukiwania kogoś, z kim ten wspólny świat się stworzy" - opisuje socjolog. Dr Filip Schmidt wyjaśnia, że wśród młodszych osób rośnie liczba związków intymnych w ciągu życia i większa jest liczba związków, które się rozpadają.

Ze szczegółowych badań przeprowadzonych na zlecenie socjologa przez Pentor na reprezentatywnej próbie kwotowej 506 mieszkańców Poznania wynikło, że wśród młodszych badanych liczba związków jest większa niż u starszych. O ile aż 70 proc. badanych w wieku 65-70 lat deklarowało, że jest nadal w swoim pierwszym związku, o tyle wśród osób w wieku 18-40 lat 1/3 deklarowała, że jest w co najmniej trzecim związku.

Ponieważ związki bywają intensywne, trudniej znaleźć partnera, który spełniłby wszystkie oczekiwania. Łatwiej dochodzić więc może do rozstań i dłuższy może być czas poszukiwania partnera. Według dr. Schmidta etap bycia singlem jest przede wszystkim fazą dzielącą jeden związek niemałżeński od kolejnego. Z badań socjologa wynikło, że we wszystkich grupach wiekowych ponad 60 proc. badanych miało w ciągu życia przynajmniej 1 rok, kiedy nie posiadali żadnego partnera. Socjolog wyjaśnia, że najczęściej faza pozostawania samemu trwa przez jakiś czas i nie jest trwałym modelem życia.

Kiedy partnera już się znajdzie, coraz częściej stosowanym modelem staje się kohabitacja, czyli wspólne zamieszkiwanie partnerów przed ślubem. Chociaż z danych GUS wynika, że bez ślubu żyje ze sobą najwyżej kilka procent osób, to dr Schmidt uważa, że zjawisko kohabitacji jest niedoszacowane. Z jego badań wynika, że w dużych miastach doświadczenie mieszkania ze sobą przed ślubem ma za sobą ok. 1/3 par. Jak zaznacza badacz, pary zwykle długo zastanawiają się czy przejść na ten etap znajomości. "Bo przecież wspólne zamieszkiwanie nie jest w Polsce czymś bezproblemowym" - zaznacza badacz.

Wyjaśnia, że chodzi nie tylko o problemy z wynajęciem czy kupnem mieszkania, ale i względy moralne czy zaakceptowanie związku nieformalnego przez rodzinę. "Dla większości par mieszkanie ze sobą jest poważnym etapem związku. Nie jest to etap, w który wchodzi się tak często, jak w zwykły związek. Często wspólne zamieszkanie prowadzi do pobrania się. Choć oczywiście nie wszystkie pary dotrwają do ślubu" - opowiada dr Schmidt.

"Jeśli chodzi o małżeństwa z miłości, to trudno powiedzieć, kiedy stały się one w Polsce kanonem. W XIX wieku idea powiązania małżeństwa z odczuwaniem pociągu zaczęła być coraz bardziej powszechna. Jak wskazują badania etnologów, jeszcze w latach 40.-50. XX w. w niektórych rejonach Polski oczywiste bywało, że małżeństwo polegać ma na połączeniu majątków i niewiele wtedy bywało rozważań nad więzią uczuciową ludzi. Relacja była silnie wtopiona w kontekst rodzinny, sąsiedzki i nie było miejsca na rozwinięcie świata we dwoje. Jednak w tym samym czasie w dużych miastach małżeństwo oznaczało wielką miłość" - opowiada socjolog.

Dr Schmidt wyjaśnia, że współcześnie małżeństwa trwają dłużej niż np. w XVIII czy XIX w. Nie ma to jednak większego związku z trwałością małżeństw, ale raczej z tym, że wzrosła średnia długość życia. Dr Schmidt przypomina, że rozwody pojawiły się w Polsce po II wojnie światowej. Wcześniej, np. w XVIII w., częstym zjawiskiem w sferach magnackich było unieważnianie małżeństwa. Teraz średnio w danym roku na 1000 istniejących małżeństw rozpada się 7 z nich. Jak jednak zaznacza badacz, rozwody stanowią mniejszość wszystkich rozstań, które się w życiu przydarzają.

Książka "Para intymna dawniej i dziś. Współczesne dyskusje nad przemianami intymności w perspektywie historycznej" dr. Schmidta ma ukazać się w ramach programu MONOGRAFIE Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Badania dotyczące związków intymnych znaleźć można na stronie: https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/handle/10593/2314

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Ewolucja
Ziemia przyszłości będzie należała do szczurów (06-02-2014)

W przyszłości szczury mogą być coraz większe i zróżnicowane. W miarę wymierania innych ssaków będą też zajmować coraz więcej nisz ekologicznych - twierdzi dr Jan Zalasiewicz z Wydziału Geologii Uniwersytetu Leicester na stronie swojej uczelni.

Jeśli chodzi o szczury, najlepiej się do nich przyzwyczaić. Będziemy je bowiem widywać coraz częściej, a w miarę wymierania większych ssaków będą one pełnić coraz ważniejszą rolę w różnych ekosystemach Ziemi - sugeruje dr Zalasiewicz.

"Szczury to przykład gatunku, któremu ludzie pomogli się na świecie rozpanoszyć, i który odniósł wielki sukces, jeśli chodzi o przystosowanie do nowych środowisk - zauważa dr Zalasiewicz. - Dziś szczury można znaleźć na całym świecie, np. na wielu wyspach, jeśli nie na większości. Kiedy gdzieś się raz dostaną - szalenie trudno się ich pozbyć i często zostają na dobre. A kiedy się zadomowią, z reguły wygrywają w konkurencji z innymi, lokalnymi gatunkami, przyczyniając się do ich wymarcia".

"Wtedy też dochodzi do opróżnienia takiej przestrzeni ekologicznej, a same szczury znajdują się na doskonałej pozycji, pozwalającej im na długo zająć jej duży fragment" - dodaje badacz.

Kiedy jakiś gatunek ssaka znika i szczury zajmą jego miejsce, z biegiem czasu dochodzi do ewolucyjnej adaptacji (choć oczywiście taki mechanizm pojawia się i wśród innych gatunków). Wśród zwierząt zajmujących nowe środowisko może się pojawić choćby tendencja do gigantyzmu - osiągania gabarytów nietypowo dużych dla danego gatunku. Według dr. Zalasiewicza nie można wykluczyć, że taki mechanizm nie pojawi się wśród szczurów.

"Zwierzęta będą ewoluować w kierunku, który pozwoli im przetrwać i wydać na świat potomstwo" - zaznacza.

Badacz podaje przykład ssaków z epoki dinozaurów, czyli z okresu kredy. Ówczesne ssaki były bardzo małe, nie większe od dzisiejszych szczurów i myszy. Właśnie takie rozmiary sprawdzały się wówczas najlepiej i pozwalały przetrwać wśród rozmaitych gadów. W końcu jednak dinozaurów zabrakło. Ponieważ przyroda nie znosi próżni, ssaki zaczęły ewoluować i przyjmować najrozmaitsze formy, pozwalające zagospodarować zwolnione przez dinozaury nisze ekologiczne. Oczywiście część ssaków pozostała mała. Pojawiły się jednak ssaki średnie czy tak imponujące, jak mamuty, mastodonty, nosorożce albo podobne do nich, trzytonowe brontotherium z Ameryki Północnej.

"Mając dostatecznie wiele czasu również szczury mogą urosnąć i dorównać kapibarom - największym współczesnym gryzoniom, które mogą ważyć nawet 80 kg. Gdyby przestrzeń ekologiczna była dostatecznie pusta, szczury rosnąć jeszcze bardziej" - przewiduje ekspert.

Rozważając możliwe scenariusze ewolucji dr Zalasiewicz przypomina, że gigantyzm wśród gryzoni to nic nowego. Największy wymarły gryzoń, jakiego szczątki odkryto - Josephoartegasia monesi, był większy niż byk i ważył ponad tonę.

O tym, że w ewolucji wszystko jest możliwe, i że z biegiem czasu ssaki mogą zmieniać wielkość i kształty, świadczy przykład płetwala błękitnego. Gigant osiągający dziś długość do 33 m i ważący do 190 ton ma wśród praprzodków (sprzed ok. 50 mln lat) zwierzę przypominające wielkością... dużego psa.

Potencjalne zmiany wielkości ciała u szczurów nie oznaczają, że gryzonie te w przyszłości staną się dosłownie swoimi większymi kopiami - zaznacza dr Zalasiewicz. Jak tłumaczy, w trakcie ewolucji szczurów przy okazji może u nich dojść do rozmaitych adaptacji - mogą ewoluować w stronę rozmiarów mniejszych albo większych. To będzie zależało od warunków, w jakich będą żyły, i od działających na nie presji selekcyjnych.

"Każda z wysp, na których żyją dziś szczury, stanowi coś w rodzaju laboratorium przyszłej ewolucji, i na każdej ewolucja uzyska nieco inny rezultat. Dlatego w przyszłości mogą się tam pojawić szczury smukłe i grube, powolne i ociężałe albo szybkie i okrutne, prawdopodobnie nawet szczury wodne, a i na nich ta lista wcale się nie kończy. Inne zwierzęta, np. nasze udomowione koty, króliki, kozy i inne, przejdą prawdopodobnie podobny ewolucyjny schemat".

Jak by nie było, zdaniem dr. Zalasiewicza szczury będą w geologicznej przyszłości Ziemi jednymi z głównych graczy, a ich odlegli potomkowie mogą być doprawdy niezwykli. (PAP, freedigitalphotos.net)

Medycyna
Polacy opracowali superczułe markery do badania ważnych enzymów (06-02-2014)

Nowatorską metodę badania enzymów rozkładających białka opracował zespół doktora Marcina Drąga z Politechniki Wrocławskiej. Wyniki zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym PNAS.

Dr hab. Marcin Drąg (laureat programów START oraz FOCUS Fundacji na rzecz Nauki Polskiej) wraz ze swoimi doktorantami (mgr inż. Pauliną Kasperkiewicz i mgr. inż. Marcinem Porębą) opracowali nowatorską technologię badania enzymów proteolitycznych, nazwaną HyCoSuL (ang. Hybrid Combinatorial Substrate Library). Badania prowadzone były w ramach subsydium FOCUS FNP - poinformowała w wtorek Fundacja w przesłanym PAP komunikacie.

Enzymy proteolityczne (proteazy, peptydazy) to wyspecjalizowane białka, które rozkładają wiązania peptydowe. Dzięki temu potrafią "pociąć" inne białka na prostsze elementy - peptydy i aminokwasy.

Proteazy biorą udział w trawieniu oraz procesach degradacji szkodliwych białek w komórce. Ich nieprawidłowe działanie prowadzi do powstania w organizmie stanów patologicznych. Wśród następstw są na przykład choroby cywilizacyjne takie jak nowotwory, cukrzyca, nadciśnienie czy infekcje wirusowe i bakteryjne.

Badanie aktywności proteaz ma bardzo duże znaczenie zarówno w pracy naukowej, jak i leczeniu pacjentów - dlatego naukowcy starają się znaleźć jak najczulsze i możliwie specyficzne markery.

"Zanim opracujemy efektywny marker do badania tylko jednego, konkretnego enzymu, najpierw musimy poznać jego preferencje katalityczne - tzw. specyficzność substratową" - tłumaczy kierownik projektu dr hab. Marcin Drąg. Istniejące do tej pory narzędzia kompleksowego profilowania enzymów proteolitycznych opierały się na zastosowaniu jedynie naturalnych aminokwasów występujących w białkach.

Aby uzyskać lepsze efekty, wrocławski zespół dr. Drąga sięgnął po aminokwasy nienaturalne, które nie są kodowane przez DNA i w większości powstały dzięki syntezie organicznej. Powstała hybrydowa (zawierająca naturalne i nienaturalne aminokwasy) biblioteka substratów fluorogenicznych (HyCoSuL). "Dzięki temu narzędziu jesteśmy w stanie stworzyć nowe, bardziej czułe substraty i markery chemiczne dla bardzo dużej grupy enzymów proteolitycznych" - wyjaśnił dr Drąg.

Pierwszym enzymem zbadanym przy pomocy technologii HyCoSuL była ludzka elastaza neutrofilowa, która jest zaangażowana w rozwój nowotworów, a także uczestniczy w procesie zwalczania patogenów. Polskim naukowcom udało się otrzymać nowy peptydowy substrat fluorogeniczny, który jest kilka tysięcy razy lepiej rozpoznawany przez enzym niż komercyjnie dostępne cząsteczki. W kolejnym etapie, otrzymany substrat został przekształcony w marker chemiczny bardzo dobrze wiążący się z elastyną.

"Użyteczność naszego markera (oraz całej technologii) potwierdziliśmy badaniami biologicznymi, w których zobrazowaliśmy aktywność elastazy w procesie tworzenia się tzw. neutrofilowych pułapek zewnątrzkomórkowym (ang. NETs, Neutrophil Extracellular Traps). Pułapki te są włóknami zbudowanymi w przeważającej części z nici DNA wydzielanych z neutrofili, a ich zadaniem jest wyłapywanie niebezpiecznych dla życia patogenów" - tłumaczy mgr inż. Paulina Kasperkiewicz.

Badania biologiczne były prowadzone we współpracy z grupą prof. Guya Salvesena (Sanford Burnham Medical Research Institute, La Jolla, USA) oraz z grupą prof. Christine Winterbourn (University of Otago Christchurch, Nowa Zelandia).

Według autorów projektu opracowana technologia może posłużyć zarówno do znalezienia nowych, bardziej czułych i specyficznych markerów chemicznych, jak i leków przeciwdziałających zaburzeniom wywołanym przez proteazy. Wynikami badań zainteresowało się już kilka firm chemicznych i farmaceutycznych.

Obecnie naukowcy z zespołu Marcina Drąga pracują nad wykorzystaniem technologii HyCoSuL do badania innych proteaz, a wyniki tych prac zostaną opublikowane w najbliższym czasie.

Publikacja w PNAS: Design of ultrasensitive probes for human neutrophil elastase through hybrid combinatorial substrate library profiling

PAP. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Ekologia
Zmiany klimatu sprzyjają arktycznym inwazjom roślin (04-02-2014)

Wikimedia
1. Wikimedia

Postępujące ocieplenie sprzyja szybszym inwazjom obcych gatunków roślin w Arktyce - wynika z badań na Islandii, prowadzonych z udziałem polskich naukowców. Postępujące ocieplenie oznacza dla flory Islandii wyraźne zmiany.

Jej rodzime, arktyczne elementy będą stopniowo wypierane przez gatunki inwazyjne, lepiej dostosowane do życia w cieplejszym świecie - wynika z badań zespołu kierowanego przez polskiego botanika z Islandzkiego Instytutu Historii Naturalnej (IINH), dr. Pawła Wąsowicza.

Już dziś we florze Islandii można znaleźć aż 336 gatunków obcych - wynika z wyliczeń dr Wąsowicza i jego współpracowników: dr. Hordura Kristinssona z IINH i dr Ewy Przedpełskiej-Wąsowicz z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowcy ci oceniali różnorodność i tempo imigracji różnych gatunków roślin, a dzięki technikom modelowania komputerowego opracowali prognozy na temat rozprzestrzeniania się kilkunastu gatunków obcych do 2050 roku.

Gatunków inwazyjnych na Islandii będzie systematycznie przybywać - zapowiadają. Ta leżąca na północy Atlantyku wyspa ma się co roku "wzbogacać" średnio o ok. trzy nowe gatunki. Do połowy wieku znajdziemy na niej aż 429 nowych gatunków, to ponad jedna czwarta więcej, niż było w roku 2012.

Ocieplenie stworzy dobre warunki np. dla inwazji łubinu alaskańskiego (Lupinus nootkatensis), który do połowy XXI w. może zająć rozległą Wyżynę Centralną - czy trybuli leśnej (Anthriscus sylvestris), dzisiaj tam niemal nieobecnej. Wraz ze wzrostem temperatury gatunki, zaliczane dziś na Islandii do kategorii "obce", mogą się stać inwazyjne. Taki scenariusz może dotyczyć choćby spokrewnionej z naszymi wierzbami rośliny Salix alaxensis, pochodzącej z Ameryki Północnej.

Największe zmiany czekają arktyczną, północną i północno-wschodnią część wyspy. "Wygląda na to, że właśnie tam klimat zmieni się najsilniej. Obecnie rejony te należą do najchłodniejszych, ale prognozy na temat zmian klimatu mówią, że wzrost średniej temperatury będzie tam najwyższy" - zauważa dr Wąsowicz.

Choć Islandia jest wyspą, nowości mają się na niej pojawiać równie często, jak w kontynentalnej Europie. "Jest to bardzo ciekawa, nowa i niespodziewana obserwacja. Islandia jest silnie izolowaną wyspą, odległą niemal tysiąc kilometrów od wybrzeży Norwegii i ok. 800 km od Wysp Brytyjskich. A jednak wygląda na to, że ożywiony transport różnego rodzaju towarów na Islandię i nasilony ruch turystyczny (szacuje się, że w nadchodzących latach Islandię odwiedzać będzie ok. miliona turystów rocznie) przełamały naturalne bariery izolacji i otworzyły drogę do imigracji obcych roślin na niespotykaną w historii skalę" - podkreśla polski botanik.

Naukowcy analizowali też rozmieszczenie flory na Islandii. "Im wyżej i zimniej, tym gorsze warunki do wzrostu obcych gatunków roślin. Obszary Wyżyny Centralnej nadal stanowią ostoję dziewiczej, surowej arktycznej przyrody. Pytanie tylko jak długo?" - mówi dr Wąsowicz.

Na razie arktyczne regiony Islandii są zajmowane przez obce rośliny stosunkowo powoli. Nowości łatwiej można spotkać w dolinach fiordów i rzek. Wpływ obcych gatunków roślin na florę Arktyki był dotychczas minimalny dlatego, że mogły tam przetrwać jedynie gatunki dobrze przystosowane do trudnych warunków. "Obecnie, wraz z postępującym ociepleniem i zanikaniem lodowców, gatunki Arktyczne mogą się okazać słabsze w konkurencji z innymi, bardziej ciepłolubnymi roślinami. Wyniki z Islandii dobitnie na to wskazują" - zauważa dr Wąsowicz.

Można próbować pomagać lokalnym gatunkom w przetrwaniu. "Najważniejsze jest ocalenie jak największej liczby silnych i odpowiednio licznych populacji roślin arktycznych, które stawią czoła ociepleniu. W ten sposób być może uda się je ocalić przed wyginięciem" - mówi biolog.

Eksperci ostrzegają, że obce gatunki roślin - a więc takie, do których przybycia na dany teren przyczynił się człowiek, poważnie zagrażają bioróżnorodności, funkcjonowaniu ekosystemów, infrastrukturze, a nawet zdrowiu człowieka (ich pyłki mogą się np. okazać silnie alergiczne). Straty spowodowane przez te rośliny w jednym tylko kraju UE - Wielkiej Brytanii, ocenia się na ponad miliard funtów rocznie. Obserwacje naukowców potwierdzają, że ocieplenie przyczyni się do wzrostu znaczenia tych gatunków w Arktyce, co może prowadzić do nieodwracalnych zmian w tamtejszych, delikatnych ekosystemach.

Wyniki badań z Islandii opublikowano na łamach naukowego botanicznego czasopisma "Flora". (PAP)

Ekologia
Naukowcy odkryli, że na terenie Polski żyły jaguary i lamparty (03-02-2014)

Analiza wykopalisk z Jaskini Biśnik (Śląskie) pozwoliła paleozoologom z Uniwersytetu Wrocławskiego na udowodnienie, że na terenie Polski żyły jaguary, lamparty i lwy plejstoceńskie. Szczątki jaguarów i lampartów odnaleziono tam po raz pierwszy w historii.

Jak powiedział PAP w czwartek dr Adrian Marciszak z Zakładu Paleozoologii Uniwersytetu Wrocławskiego, odkrycie śladów bytności lamparta i jaguara na terenie Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej udowadnia, że fauna i flora na terenach Polski była bogatsza niż wcześniej sądzono.

"Pokutowało przekonanie, że ten obszar z powodu klimatu jest białą plamą. Tymczasem są dowody, że na terenie na północ od Karpat było bogate życie. Jaguar mógł przybyć tutaj ok. 2 mln lat temu z Afryki i Azji. Lamparty i lwy plejstoceńskie żyły później ok. 600 tysięcy lat temu" - dodał Marciszak.

Wikimedia

Naukowiec podkreślił, że jaguar ważył ok. 150-200 kg i przypominał osobniki obecnie żyjące m.in. w Ameryce Centralnej i Południowej. Zdaniem paleozoologa pojawienie się lwa plejstoceńskiego, drapieżnika o wadze ok.350-500 kg przyczyniło się do wymarcia jaguara.

"Ślady lwów plejstoceńskich znajdowano już wcześniej, natomiast odkrycie szczątków jaguara i lamparta wymagało potwierdzenia i porównania zebranego materiału archeologicznego z eksponatami w innych muzeach. Teraz mamy już pewność, że oba drapieżniki też tutaj żyły" - powiedział Marciszak.

Wykopaliska archeologiczne w Jaskini Biśnik prowadzone są od 1991 r. pod kierunkiem prof. Krzysztofa Cyrka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Dostarczyły niezwykle bogatego materiału archeologicznego i paleontologicznego, dokumentującego historię człowieka na tle przemian przyrodniczych w ostatnich 350-300 tysiącach lat.

Analiza szczątków prowadzona przez pracowników Zakładu Paleozoologii Uniwersytetu Wrocławskiego (dr Adrian Marciszak, dr Paweł Socha, dr Krzysztof Stefaniak, wcześniej również prof. Teresa Wiszniowska) pozwoliły na zidentyfikowanie tam ponad 100 gatunków ssaków.

PAP - Nauka w Polsce

Różności
Nagroda dla Polaków za kreatywność na XIX Międzynarodowym Konkursie Rzeźby w Śniegu (03-02-2014)

Największy Międzynarodowy Festiwal Lodu i Śniegu na świecie odbywający się w Harbinie (Chiny) wyróżnił polskich artystów nagrodą "Za największą kreatywność" za śnieżną rzeźbę "Objawienie".

Artysta rzeźbiarz i wykładowca ASP w Katowicach Tomasz Koclęga wraz ze swoim zespołem: Bartłomiejem Balą, Piotrem Probą oraz Jarosławem Bagińskim mieli mniej niż cztery dni na przemienienie bloku śniegu o wymiarach 4x3x3m w dzieło sztuki.

- Rzeźbienie w takim materiale, z ograniczeniem czasowym przypomina hybrydę sportu ze sztuką, niebezpieczną mieszankę wzmożonego wysiłku i kontemplacji - podsumował Bartłomiej Bala.

- Rzeczywiście konkursy tego typu to swoisty mariaż sztuki i sportów ekstremalnych. Bez zgranego, rozumiejącego się zespołu nie można nic osiągnąć. Oprócz projektu i idei, które trzeba umieć zrealizować w ekstremalnie trudnych warunkach, najważniejsza staje się umiejętność pracy w zespole. Tylko dzięki wspólnemu zaangażowaniu wszystkich członków zespołu możliwy był nasz wspólny sukces - mówi z kolei Tomasz Koclęga.

Poza ograniczeniem czasowym artyści musieli radzić sobie także z silnym mrozem, o tej porze roku w najdalej wysuniętej na północny-wschód prowincji temperatury regularnie spadają do -35°C.

17 zespołów z 11 krajów wzięło udział w 19 Międzynarodowym Konkursie Rzeźby w Śniegu. Oprócz Polaków umiejętności swoje zaprezentowali także artyści z Chin, Korei Płd., Nowej Zelandii, Australii, Wielkiej Brytanii, Japonii, Rosji i Szwajcarii. Polska była po raz pierwszy reprezentowana na tej imprezie, budząc uznanie odwiedzających i przyciągając zainteresowanie mediów.

Dzieło sztuki stworzone przez Tomasza Koclęgę i jego zespół wyróżnia się na tle innych rzeźb Festiwalu. Koncepcja Koclęgi zakładała realizacje rzeźby przedstawiającej wbitą z wielką siłą, obróconą do góry nogami, ludzką głowę. Masywna, ale zarazem dynamiczna głowa, przypomina meteoryt, który uderzył w Ziemię. Kojarzy się również z menhirem. Z tyłu głowy wspina się na nią człowiek, który niczym alpinista próbuje zdobyć szczyt. Jest to symboliczne nawiązanie do ludzkich zdolności przezwyciężania wszelkich ograniczeń, odzwierciedlające postęp naszej cywilizacji.

Źródło: Ambasada RP w Pekinie, Travelin.pl. Zdjęcie: news.xinhuanet.com

Różności
Chińscy studenci chcą się uczyć języka polskiego (03-02-2014)

Chińscy studenci chcą się uczyć języka polskiego, bo otwiera im m.in. drogę do lepszej pracy - poinformowano w piątek na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach na konferencji prasowej poświęconej działającemu w Shenyang lektoratowi języka polskiego.

Lektorat języka polskiego został uruchomiony w Uniwersytecie Północnowschodnim w Shenyang w październiku ubiegłego roku, a prowadzony jest przez pracownika naukowego Uniwersytetu Śląskiego Adama Antoniewicza.

W pierwszym semestrze naukę języka i kultury polskiej rozpoczęło 20 chińskich studentów, na kolejny zapisało się już 120. "'Po co im język Polski?' - to było jedno z moich pierwszych pytań skierowanych do chińskich studentów. Odpowiedzi były różne. Studenci odpowiadali, że jest to język interesujący, egzotyczny oraz taki, który otwiera im drogę do lepszej pracy i studiów w Polsce" - powiedział podczas konferencji prasowej Antoniewicz.

Dodał, że w lektoracie, który jest otwarty dla wszystkich chętnych, uczestniczą m.in. studenci anglistyki, rusycystyki, biologii, nauk technicznych. "Język polski jest dla chińskich studentów trudny. Jednym z większych problemów jest fonetyka, ponieważ Chińczycy mają problemy z wymową głosek 'h', 'w', 'l', ale już po kilku tygodniach widziałem u nich duże postępy. Bardzo przykładają się do nauki" - powiedział Antoniewicz.

Uruchomiony w ubiegłym roku lektorat, jest wynikiem podpisanego porozumienia o współpracy pomiędzy województwem śląskim a prowincją Liaoning. Podobny dokument podpisały również obie uczelnie. "W 2010 roku byliśmy na Expo w Szanghaju i tam poszukiwaliśmy partnera, który mógłby z nami skutecznie współpracować zarówno jeśli chodzi o gospodarkę jak i kulturę. Dwa lata później, w 2012 roku podpisaliśmy porozumienie o współpracy, postanowiliśmy się skoncentrować na kulturze i gospodarce" - powiedział dyrektor wydziału promocji Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach Tomasz Stemplewski.

Efektem tej współpracy jest również uruchomienie systemu wymiany studentów. "W marcu do Shenyang, na prestiżowe stypendium strony chińskiej, wyjedzie trzech polskich studentów anglistyki Uniwersytetu Śląskiego, którzy wybrali język chiński jako swoją specjalizację, a do Katowic przyjedzie pięciu studentów z Uniwersytetu Północnowschodniego" - poinformowała uczelnia.

Uniwersytet Północnowschodni w Shenyang (z ang. Northeastern University) jest uczelnią publiczną założoną w 1923 roku i zaliczaną do czołowych w Chinach. Kształci ponad 20 tys. studentów na 46 kierunkach licencjackich, 53 magisterskich i 23 doktoranckich.

PAP - Nauka w Polsce

Więcej o relacjach polsko-chińskich:
Chińskie Radio Międzynarodowe w języku polskim
Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Pekinie
China, Poland agree to deepen strategic partnership
GoChina.gov.pl
Premier Wen addresses China-Central and Eastern Europe Business Forum in Warsaw, Poland

Wydarzenia
Szczeciński naukowiec uhonorowany w Chinach (02-02-2014)

Geolog morza, niemiecki wykładowca z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Jan Harff został uhonorowany prestiżową nagrodą przyznawaną cudzoziemcom w Chinach.

"Ta nagroda to największy zaszczyt, jaki kiedykolwiek otrzymałem. To ukoronowanie moich 20 lat współpracy z chińskimi naukowcami. Przez ten czas udało się stworzyć, dzięki zespołowi, z którym prowadzę badania i projekty naukowe, swoisty trójkąt współpracy międzynarodowej, w skład którego weszły Polska, Niemcy i Chiny" - powiedział dziennikarzom w czwartek w Szczecinie, po powrocie do Polski naukowiec.

Nagroda "International Scientific and Technological Cooperation Award of the People's Republic of China" to najwyższe wyróżnienie przyznawane w Chinach zagranicznym naukowcom, inżynierom, menedżerom lub organizacjom, którzy w istotnym stopniu przyczynili się do dwustronnej lub wielostronnej współpracy naukowej i technologicznej w Chinach. W tym roku wyróżnionych zostało ośmiu naukowców spoza Chin, w tym czterech Europejczyków.

Nagrody wręczono 10 stycznia w Pekinie podczas uroczystości z udziałem prezydenta tego państwa Xi Jinpinga. Po raz pierwszy w historii nagrodę otrzymał naukowiec reprezentujący dziedzinę "geologia morza".

"Kiedy odbierałem wyróżnienie, przede wszystkim myślałem właśnie o moich kolegach - naukowcach, dzięki którym znalazłem się w tym miejscu oraz o tym, że niezmiernie ważny jest także udział młodych naukowców w tych międzynarodowych zespołach badawczych, zarówno z Polski, jak i Chin. To co najważniejsze dla mnie jako geologa morza, to fakt zwrócenia się zainteresowania chińskiej nauki w stronę badań morskich" - mówił prof. Harff.

Dodał, że to otwiera nowe możliwości, szansę na realizację ciekawych międzynarodowych projektów. "W tej kategorii też postrzegam to wyróżnienie: ta nagroda to nie tylko spojrzenie w przeszłość, by docenić dotychczasowe osiągnięcia, ale i spojrzenie w przyszłość, na projekty, które dopiero przed nami" - powiedział naukowiec.

Rektor US prof. Edward Włodarczyk podkreślił, że w osobie profesora Harffa "Niemcy mają wspaniałego ambasadora swojej kultury i nauki w Polsce, ale my, jako Uniwersytet Szczeciński, jako Pomorze Zachodnie, mamy wspaniałego ambasadora naszych interesów, nie tylko w Niemczech, ale również i w innych zagranicznych ośrodkach naukowych, przede wszystkim zaś w Chinach".

Prof. Harff jest pracownikiem Zakładu Paleooceanologii Wydziału Nauk o Ziemi US. Prowadzi zajęcia dla studentów geografii i oceanografii.

Na Uniwersytecie Szczecińskim pracuje od 2008 roku. W badaniach zajmuje się geologią strefy przybrzeżnej mórz, problematyką zmian klimatycznych i ich oddziaływania na strefę przybrzeżną, dynamiką osadów dennych i jej modelowaniem, rekonstrukcją zmian morfologii strefy brzegowej na podstawie parametrów paleoekologicznych, jak również opracowywaniem modeli przeszłej i przyszłej zmienności strefy przybrzeżnej oraz rekonstrukcją historii oddziaływania społeczności ludzkich na strefę przybrzeżną mórz.

Jednym z jego osiągnięć jest podpisana w 2011 roku umowa o współpracy Uniwersytetu Szczecińskiego z Chińską Służbą Geologiczną i Chińską Służbą Geologii Morza, która polega m.in. na prowadzeniu wspólnych badań i kształceniu młodych naukowców oraz studentów, a także wymianie kadry naukowej. (PAP)

Neuronauki
Sen oczyszcza mózg z toksyn (01-02-2014)

freedigitalphotos.net
1. freedigitalphotos.net

Podczas snu mózg oczyszcza się z toksyn powstających podczas wytężonej pracy umysłowej - twierdzą amerykańscy naukowcy na łamach "Science".

Sen to nadal niewyjaśniony fenomen. Dlaczego ludzie i zwierzęta zasypiają, skoro oznacza to czasową bezbronność wobec drapieżników? Obecnie przyjmuje się, że sen może być niezbędny do uczenia się i zapamiętywania.

Zespół specjalistów z University of Rochester Medical Centre uważa, że jednym z głównych powodów, dla których potrzebujemy snu jest oczyszczanie mózgu. Naukowcy wykazali, że podczas snu komórki mózgu kurczą się, otwierają się luki pomiędzy neuronami, co pozwala na wymycie toksyn przez płyn. Jeśli proces oczyszczania mózgu zostanie zaburzony, mogą wystąpić zaburzenia w jego funkcjonowaniu - tak jak w chorobie Alzheimera, w przebiegu której w mózgu gromadzą się patologiczne białka.

Teoria naukowców z University of Rochester opiera się na dokonanym przez nich w ubiegłym roku odkryciu w mózgu systemu "glimfatycznego" - związanego z komórkami gleju odpowiednika układu limfatycznego, którym przepływa płyn mózgowo-rdzeniowy oczyszczający tkanki mózgu i transportujący składniki odżywcze. Badania mózgów myszy wykazały, że system glimfatyczny jest podczas spoczynku nawet 10 razy aktywniejszy, a jednocześnie objętość komórek (prawdopodobnie glejowych) spada nawet o 60 procent.

Jak powiedziała BBC biorąca udział w badaniach dr Maiken Nedergaard, mózg ma do dyspozycji tylko ograniczony zasób energii - jak się wydaje, musi w związku z tym wybierać pomiędzy dwoma stanami funkcjonalnymi - czuwaniem oraz snem, podczas którego jest oczyszczany.

"To jak urządzanie przyjęcia - można się bawić z gośćmi albo sprzątać dom, ale nie da się bawić i sprzątać jednocześnie" - dodaje dr Nedergaard. Prawdopodobnie przetwarzania informacji także nie da się połączyć z "płukaniem mózgu".

Planowane są badania z udziałem ludzi, które powinny wyjaśnić na ile słuszna jest teoria dotycząca czyszczenia mózgu podczas snu. (PAP)

Neuronauki
Bezrobocie skraca męskie telomery (31-01-2014)

Mężczyźni, którzy przez dłuższy czas pozostają nieaktywni zawodowo wykazują oznaki przedwczesnego starzenia się organizmu na poziomie komórkowym - informuje czasopismo "PLOS ONE".

Naukowcy z Imperial College London (Wielka Brytania) i Uniwersytetu w Oulu (Finlandia) przekonują, że bezrobocie może stanowić w przypadku mężczyzn jeden z czynników powodujących skracanie się telomerów - zakończeń chromosomów będących wskaźnikami starzenia się organizmu.


freedigitalphotos.net

"Posiadanie krótkich telomerów wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na różne zależne od wieku choroby i przedwczesnej śmierci. Zdołano wykazać istnienie zależności między przyspieszonym skracaniem się telomerów a stresującymi doświadczeniami w okresie dzieciństwa i w wieku nastoletnim. Rezultaty naszego badania sugerują, że przedłużające się bezrobocie także może powodować przedwczesne starzenie się organizmu" - mówi dr Jessica Buxton, współautorka badania.

Badacze pobrali próbki krwi od ponad 5 tys. osób mieszkających na terenie Finlandii, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wszyscy urodzili się w 1966 r.

Okazało się, że mężczyźni, którzy w ciągu trzech lat poprzedzających badanie nie pracowali przez co najmniej 2 lata mieli krótsze telomery niż panowie aktywni zawodowo przez cały ten okres. Co ważne obserwacja ta dotyczyła panow w wieku ok. 31 lat.

U kobiet nie zaobserwowano podobnego związku między bezrobociem a długością telomerów.

Naukowcy nie czują się jednak uprawnieni do stwierdzenia, że bezrobocie nie ma wpływu na tempo starzenia się kobiet i podkreślają, że należy przeprowadzić więcej badań dotyczących tej kwestii. (PAP)

Neuronauki
Kwasy omega-3 chronią mózg przed kurczeniem się na starość (31-01-2014)

freedigitalphotos.net
1. freedigitalphotos.net

Starsze kobiety, u których stwierdza się wyższy poziom kwasów tłuszczowych omega-3 we krwi mają mniejsze ubytki tkanki mózgowej związane z procesami starzenia - wskazują badania opublikowane przez pismo "Neurology".

Jak przypominają autorzy pracy, szybsze zanikanie tkanek w mózgu obserwuje się u osób cierpiących na demencję.

"Podczas normalnego procesu starzenia się objętość mózgu maleje - po 70-tce o około 0,5 cm3 na rok, jednak demencja jest związana z przyspieszonym kurczeniem się mózgu" - tłumaczy kierujący badaniami James Pottala z University of South Dakota w Sioux Falls.

Jego zespół przeanalizował dane zebrane w ramach studium pt. Women's Health Initiative Memory Study w grupie ponad 1 tys. kobiet po menopauzie (średnia wieku) 70 lat. Na początku żadna z nich nie miała objawów demencji. Zmierzono im we krwi poziom dwóch kwasów tłuszczowych omega-3, tj. kwasu eikozapentaenowego (EPA) oraz dokozaheksaenowego (DHA).

Naukowcy przypominają, że kwas DHA stanowi od 30 do 40 proc. kwasów tłuszczowych obecnych w błonach komórek w mózgu. Najwięcej zawierają go fragmenty błony komórkowej zlokalizowane w pobliżu synaps, tj. miejsc, w których zachodzi komunikacja między neuronami.

Zawartość EPA i DHA w błonach czerwonych krwinek dobrze odzwierciedla zawartość tych związków w diecie danej osoby. Obfitym źródłem kwasów omega-3 są tłuste ryby morskie, takie jak makrela, dorsz, łosoś, tuńczyk oraz śledź. Zawierają je także oleje roślinne, zwłaszcza olej lniany, ale też rzepakowy, który jest nawet bogatszym ich źródłem niż oliwa z oliwek.

Po ośmiu latach od oznaczenia poziomu omega-3 we krwi badanych kobiet wszystkim wykonano rezonans magnetyczny (MRI) mózgu, aby zmierzyć objętość istoty szarej i białej.

Okazało się, że te panie, u których na początku badania stwierdzono najwyższy poziom EPA i DHA we krwi miały mózgi o około 2 cm3 większe niż kobiet z grupy o najniższym stężeniu tych związków.

W dodatku, hipokamp - struktura mózgu odpowiedzialna za formowanie się wspomnień i ich przechowywanie - był średnio o 2,7 proc. większy u kobiet, u których poziom omega-3 był dwukrotnie wyższy niż przeciętna.

Na 13 przebadanych obszarów mózgu istotne różnice w objętości zaobserwowano tylko w odniesieniu do hipokampa.

W analizie uwzględniono różne czynniki mogące mieć wpływ na rozmiary mózgu badanych pań, jak poziom wykształcenia, wiek, problemy zdrowotne, w tym choroby układu krążenia, palenie papierosów, ćwiczenia fizyczne, stosowanie hormonalnej terapii zastępczej.

Autorzy pracy podkreślają, że nie zmierzyli sprawności poznawczej pań, a jedynie objętość ich mózgu, nie mogą zatem ocenić czy różnice w jego rozmiarach mają związek ze zdolnościami pamięciowymi i ryzykiem demencji. Inną wadą badań było to, że nie sprawdzono czy zawartość kwasów omega-3 w diecie nie zmieniała się w okresie badania.

Możliwe, że niektóre kobiety zmieniły swoją dietę lub zaczęły zażywać suplementy diety z kwasami omega-3, tłumaczą badacze.

Jak wyjaśnił Pottala agencji Reuters, poziom omega-3 we krwi można zwiększyć poprzez zmiany nawyków żywieniowych, jak np. spożywanie tłustych ryb morskich dwa razy w tygodniu, czy zażywanie suplementów z tłuszczami rybimi.

Zdaniem naukowców wyniki te sugerują, że omega-3 mogą spowalniać tempo utraty tkanki mózgowej w trakcie procesu starzenia.

Eksperci zastrzegają zarazem, że badanie miało charakter epidemiologiczny i nie dostarcza dowodów na to, iż poziom kwasów omega-3 we krwi ma bezpośredni związek z objętością mózgu czy sprawnością umysłową. Potrzeba więcej badań, które zweryfikują, czy zwiększenie spożycia omega-3 spowalnia proces kurczenia się mózgu, oceniają.

Z wielu dotychczasowych badań wynika, że nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 odgrywają istotną rolę w prewencji różnych schorzeń, w tym na przykład chorób układu krążenia, są też niezbędne dla prawidłowego rozwoju mózgu płodu, dlatego kobietom w ciąży zaleca się regularne spożywanie ryb morskich (zwłaszcza o mniejszych rozmiarach, jak np. śledzie, ponieważ zawierają mniej pierwiastków ciężkich, w porównaniu z dużymi rybami, jak tuńczyk czy łosoś). (PAP)

Ludzie nauki
Rozstrzygnięto IX edycję konkursu "Popularyzator Nauki" (31-01-2014)

Ks. prof. Michał Heller, prof. Ryszard Tadeusiewicz, Bogdan Miś, Instytut Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego, Polska Akademia Dzieci - Popularyzatorzy Nauki 2013.

W konkursie organizowanym od 2005 roku przez serwis Nauka w Polsce PAP i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) nagradzani są wyróżniający się w popularyzacji wiedzy: ludzie nauki, instytucje naukowe i pozanaukowe, a także osoby spoza środowiska naukowego, dziennikarze i redakcje. "Chcieliśmy poprzez ten konkurs docenić wysiłek wszystkich tych, którzy swoja pracą, zaangażowaniem i energią realizują różne zadania przyczyniając się do popularyzacji polskiej nauki" - powiedziała w środę wiceprezes PAP Lidia Sobańska.

Laureatem nagrody specjalnej za całokształt działalności został ks. prof. Michał Heller z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Uczony jest autorem kilkudziesięciu książek, wybitnym filozofem i teologiem, specjalizuje się m.in. w filozofii przyrody, fizyce czy kosmologii. W 2008 roku jako pierwszy Polak otrzymał Nagrodę Templetona, przyznawaną za przerzucanie mostów między religią a nauką. Otrzymane wówczas 1,6 mln dolarów przeznaczył na utworzenie Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Jednym z programowych zadań centrum jest popularyzacja nauki.

Prof. Ryszard Tadeusiewicz z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zwyciężył w kategorii Naukowiec. Jego pierwszy zarejestrowany artykuł popularnonaukowy pochodzi z 1976 r. Łącznie napisał ponad 400 artykułów popularnonaukowych i ponad 10 książek. "Popularyzuje automatykę, informatykę i biocybernetykę. Ma tytuł Mistrza Mowy Polskiej i w wyjątkowy sposób łączy dar pięknego mówienia z umiejętnością przekazywania wiedzy zarówno dorosłym, jak i dzieciom" - informują organizatorzy konkursu.

"Jest to ukoronowanie działalności, którą traktowałem zawsze jako pewną +odtrutkę+" - powiedział podczas uroczystości prof. Tadeusiewicz. Praca naukowca - wyjaśniał - wymaga dyscypliny, precyzyjności i staranności w wyciąganiu wniosków. "Tymczasem popularyzacja to ta część naszego zawodu badacza, która jest deserem, wisienką na torcie" - podkreślił.

W kategorii Instytucja Naukowa nagrodzono Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie. Placówka zainicjowała warszawskie obchody międzynarodowego Światowego Tygodnia Mózgu (Brain Awareness Week). W swoich progach Instytut Nenckiego chętnie gości licealistów i wybitnie zdolną młodzież promowaną przez Fundusz na Rzecz Dzieci. Uczestniczy też w Pikniku i Festiwalu Naukowym w Warszawie. Pracownicy Instytutu popularyzują naukę również przez komentarze i wypowiedzi dla rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych. Tylko w 2013 roku informacje na jego temat w mediach pojawiły się ponad 600 razy.

Stowarzyszenie Polska Akademia Dzieci (PAD) otrzymało nagrodę w kategorii Instytucja Pozanaukowa. PAD tworzy bezpłatny Uniwersytet prowadzony przez dzieci niezależnie od ich sytuacji materialnej, społecznej, a nawet zdrowotnej. Do uczestnictwa w zajęciach zapraszani są uczniowie szkół podstawowych, wychowankowie domów dziecka oraz mali pacjenci hospicjów. Efektem działalności Akademii jest rozbudzenie zainteresowania nauką u 8 tys. dzieci, współpraca naukowa z ponad 120 naukowcami w Polsce oraz uczonymi z NASA i UNESCO.

W kategorii Media najlepszy okazał się redaktor Bogdan Miś, autor około 20 książek, obecnie zaangażowany w popularyzację matematyki w internecie. Był redaktorem naczelnym czasopism m.in. "PC Magazine" czy "Informatyka" i zastępcą redaktora naczelnego programów edukacyjnych i popularnonaukowych TVP, a także programów dziecięcych TVP. Tworzył i prowadził ponad 500 programów telewizyjnych i ponad 200 naukowych pogadanek radiowych.


Bogdan Miś

Wśród Sponsorów Popularyzacji jury, pod kierownictwem prezesa PAN prof. Michała Kleibera, nagrodziło firmę Samsung Electronics Polska. Jedną z jej popularyzatorskich inicjatyw jest program Mistrzowie Kodowania, w którym uczniowie szkół podstawowych uczą się programowana. W jej ramach firma do 2015 roku chce nauczyć programowania 50 tys. dzieci. Samsung jest też partnerem strategicznym warszawskiego Centrum Nauki Kopernik, z którym m.in. organizuje Akademię Techniki, propagującą naukę przedmiotów ścisłych.

Jury zdecydowało przyznaniu dwóch wyróżnień specjalnych. Laureatem jednego z nich jest dr inż. Michał Krupiński z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie, który w pracy badawczej zajmuje się fizyką cienkich warstw magnetycznych. Poza tym jest aktywnym popularyzatorem - organizuje niezwykłe pokazy i prezentacje, ale jest też współtwórcą oswajającej fizykę strony fiztaszki.pl i jednym z organizatorów Naukowych Szortów - spotkania, w którym naukowcy dostają 6,28..., a więc 2 pi minut na opowiedzenie o swojej pracy.

Druga z wyróżnionych - Danuta Bukowska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu od 2008 roku prowadzi i współorganizuje popularyzujące naukę wykłady, pokazy oraz warsztaty. Od 2008 roku uczestniczyła w kolejnych edycjach Festiwalu Nauki i Sztuki, organizowanego przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 2010 roku była pomysłodawczynią oraz współorganizatorką ogólnopolskiego konkursu: Sztuka Widzenia - na projekt zabawki dla dzieci słabowidzących.

Nagrodę redakcji serwisu Nauka w Polsce, przyznawaną m.in. za jakość przekazywanych informacji i pomoc w kontaktach z naukowcami, otrzymała Iwona Kieda z Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN w Olsztynie.

W wystąpieniu wideo skierowanym do uczestników konkursu minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska zaznaczyła, że popularyzowanie nauki jest bardzo ważnym i trudnym zadaniem, często zresztą niedocenianym przez samych naukowców. "Dlatego tak bardzo trzeba doceniać tych naukowców, instytucje, media, które prowadzą i chcą prowadzić dialog ze społeczeństwem, chcą przekonywać społeczeństwo, że pieniądze, które wydaje się na naukę również im wszystkim służą, że nauka to jest coś pięknego, ciekawego, fascynującego" - powiedziała.

Prezes Polskiej Akademii Nauki i przewodniczący jury prof. Michał Kleiber podkreślił, że popularyzacja nauki ma kluczowe znaczenie dla przyszłości naszego kraju. "Wszyscy wiemy, że jedną z polskich bolączek jest niskie nasycenie wiedzą naszych produktów i usług. To się nie zmieni, jeśli nie zaczniemy doceniać i rozumieć tego, czym zajmuje się współczesna nauka, jakie ma problemy i ambicje, co już odkryła" - powiedział prezes PAN. Zaznaczył, że popularyzacja nauki, to część misji uczonego. "Jeśli czujemy, że mamy prawo wyciągać rękę po publiczne środki, to mamy też obowiązek tłumaczenia, co z tymi pieniędzmi robimy" - dodał.

Zdaniem podsekretarza stanu w MNiSW Jacka Gulińskiego część uczonych ma dar popularyzowania nauki, ale jeszcze nie wszyscy naukowcy potrafią pokazać efekty swojej pracy. "Nie jest to taka liczba, która by nas satysfakcjonowała. Dlatego z zainteresowaniem rozszerzamy krąg osób, które chciałyby pomóc temu sektorowi w propagowaniu popularyzacji osiągnięć naukowych" - powiedział Guliński. Podkreślił, że ostatnie lata były dobre dla polskiej nauki. "Udało się wzmocnić ten sektor infrastrukturalnie i w kapitale ludzkim. Jeżeli chodzi o popularyzację to ciągle mamy wiele do zrobienia" - podkreślił.

PAP - Nauka w Polsce

Wydarzenia
Rusza budowa Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii w Warszawie (30-01-2014)

Politechnika Warszawska podpisała we wtorek umowę na budowę jednego z najnowocześniejszych w Europie ośrodków badawczych nanotechnologii i zaawansowanych materiałów - Laboratorium Centralnego CEZAMAT.

Prace budowlane przy Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii rozpoczną się w ciągu najbliższych dni. Zakończenie inwestycji planowane jest na koniec 2015 roku. Wartość podpisanej w czwartek umowy na budowę obiektu wraz z dostawą elementów wyposażenia to ponad 370 mln zł.

Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt, najnowocześniejsze rozwiązania wypracowywane w CEZAMAT będą służyły przede wszystkim podnoszeniu jakości życia obywateli, w tym m.in. badaniu przestrzeni kosmicznej czy obronności państwa. Rektor dodał, że centrum ma być miejscem, w którym rozwiązania będą sprawdzane i doprowadzane do etapu wdrożenia. Zgodził się z tym wiceprezes CEZAMAT prof. Jacek Kossut. "Bardzo silny nacisk chcemy położyć na utylitarność i aplikacyjność badań" - stwierdził.


Prokurent Marek Matwiszyn (P), Andrzej Napierski z IDS BUD SA (L) oraz rektor Politechniki Warszawskiej prof. dr hab. inż. Jan Szmidt (C), podczas podpisania umowy przez Politechnikę Warszawską z Generalnym Wykonawcą na budowę jednego z najnowocześniejszych ośrodków badawczych nanotechnologii i zaawansowanych materiałów w Europie - Laboratorium Centralnego Cezamat. PAP/Rafał Guz 28.01.2014

Wiceprezes CEZAMAT prof. Romuald Beck w rozmowie z PAP podkreślił, że ważnym zadaniem powstającego centrum będzie dostarczanie innowacji wypracowanych dzięki interdyscyplinarnej współpracy.

Prof. Kossut zauważył, że badacze z różnych dziedzin nauki na uczelniach podzieleni są na wydziały czy instytuty i nie mają wielu okazji, by ze sobą rozmawiać i wymieniać się pomysłami. Wyraził nadzieję, że w CEZAMAT naukowcy z rozmaitych dziedzin wiedzy będą mieli okazję, by się spotykać i wspólnie prowadzić badania i tworzyć rozwiązania, których trudno by się było spodziewać.

Rektor PW liczy, że dzięki CEZAMAT uda się sprowadzić do Polski nawet kilkunastu wybitnych naukowców - szczególnie tych pochodzących z Polski - którzy robią karierę na całym świecie. "To może być magnes, który przyciągnie wybitnych naukowców" - uważa prof. Szmidt.

W CEZAMAT znajdą się najnowocześniejsze laboratoria, w tym m.in. czyste pomieszczenia, tzw. clean roomy, bardzo wysokiej jakości. Prof. Beck wyjaśnił PAP, że tego typu laboratoria są niezbędne w nanoelektronice, nanofotonice, nanomechanice i w badaniach nanomateriałów.

Dostęp do wszystkich laboratoriów CEZAMAT będzie otwarty dla badaczy i studentów, a także dla pracowników przedsiębiorstw zainteresowanych współpracą badawczą i rozwojową.

Inwestycja jest realizowana przez konsorcjum ośmiu warszawskich ośrodków naukowych: cztery instytuty Polskiej Akademii Nauk (Instytut Chemii Fizycznej, Instytut Fizyki, Instytut Wysokich Ciśnień i Instytut Podstawowych Problemów Techniki), Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych, Politechnikę Warszawską, Uniwersytet Warszawski oraz Wojskową Akademię Techniczną.

Laboratorium Centralne CEZAMAT powstanie przy ulicy Poleczki w Warszawie. Projekt obejmuje trzy budynki. Umowa na budowę obiektu wraz z dostawą elementów wyposażenia została podpisana z konsorcjum firm: IDS-BUD S.A. z Warszawy oraz Korporacji Altis-Holding z Kijowa.

Projekt Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii - CEZAMAT realizowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013.

PAP - Nauka w Polsce

Różności
Multibiometria - ultrakontrola na stadiony (30-01-2014)

System identyfikacji, umożliwiający szybkie rozpoznanie dużej liczby osób, opracowują naukowcy z Politechniki Łódzkiej. Wystarczy przejść przez bramkę, a urządzenie rozpozna nas po tęczówce oka, kształcie twarzy, małżowiny usznej i fakturze skóry.

"Budujemy system identyfikacji, przez który przechodzi ktoś, kto sam chce być jej poddany i wcześniej wyrazi na to zgodę" - podkreśla w rozmowie z PAP autor badań dr inż. Kamil Grabowski. Wraz z grupą inżynierów z Politechniki Łódzkiej pracuje on nad "biometrycznym systemem uwierzytelniania pozytywnego". Na realizację swojego projektu naukowego otrzymał ponad 1 mln 190 tys. złotych od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) w IV edycji programu Lider.

{F:cite}Projekt: "Biometryczny system uwierzytelniania pozytywnego dla scenariuszy niekooperacyjnych".
Okres: 01.11.2013 - 31.10.2016
Projekt dotyczy opracowania biometrycznego systemu uwierzytelniania pozytywnego-identyfikacji. Podstawowym założeniem jest minimalizacja kooperacji uwierzytelnianych osób z systemem w celu uzyskania wysokiej przepustowości systemu. Efekt ten planuje się osiągnąć poprzez zaprojektowanie zaawansowanego systemu akwizycji obrazu, umożliwiającego pobranie obrazu od osób będących w ruchu, z pewnej odległości. W roli identyfikatorów proponuje się wykorzystanie: wzoru tęczówki, okolic oka (tzw. periocular recognition) oraz obrazu twarzy.{/F}

Zgodnie z założeniami naukowców osoba, która ma zostać zidentyfikowana, przechodzi przez specjalną bramkę, a system umieszczonych na bramce kamer wykonuje zestaw fotografii. Na ich podstawie można zidentyfikować tę osobę.

Oczywiście na świecie istnieją już systemy umożliwiające identyfikację, np. na podstawie tęczówki oka, ale pozwalają one na przejście przez bramkę jednej osobie na raz. Przez to procedura weryfikacji trwa dość długo. "Bramkę trzeba pokonać w spokojnym tempie, patrząc na wprost" - opisuje rozmówca PAP. Takie bramki są już instalowane na niektórych lotniskach. "Jeśli ktoś ma paszport biometryczny i chce przejść szybciej odprawę, może skorzystać z takiej bramki. To znacznie przyspiesza proces uwierzytelniania" - wyjaśnia.

Rozwiązanie, nad którym pracują naukowcy z Politechniki Łódzkiej jest pionierskie, bo ma zapewnić dużo większą przepustowość. Opracowany przez nich system ma umożliwiać przejście przez bramkę kilku osób jednocześnie. Poza tym identyfikacja odbywa się nie na podstawie tylko jednej cechy biometrycznej, ale na podstawie kilku takich cech: obrazu twarzy, obrazu tęczówki, obrazu małżowiny usznej, obrazu okolic oka, czyli faktury skóry i układu brwi i rzęs.

"System można wykorzystać np. w dużych firmach czy instytucjach, których pracownicy wchodząc do budynku chcą szybko przejść procedurę identyfikacji. Nasz system im to umożliwi - opisał Grabowski. - Możemy go zamontować np. przy wejściach na stadion. Wtedy osoby, które posiadają np. kartę klubową, przechodzą przez taką wydzieloną bramkę, która umożliwia przyspieszoną identyfikację. Pozostałe osoby idą normalnym trybem".


Kibice kontra rząd, rząd kontra kibice

Jak tłumaczył, wiele lat temu biometria i identyfikacja na podstawie tęczówki były "gorącym tematem". "Opracowaliśmy więc system do identyfikacji na podstawie tęczówki oka, a później naszą wiedzę poszerzaliśmy w kierunku multibiometrii - czyli wykorzystania jeszcze innych cech biometrycznych. Próbowaliśmy dogonić to, co dzieje się na świecie. Po kilku latach gonienia teraz budujemy system, który naprawdę jest unikalny" - wyjaśnił Grabowski.

Najważniejszym elementem systemu będzie szeroka bramka, z umieszczonymi na niej kamerami rejestrującymi obraz. Zebrane przez nie dane będzie analizował komputer, który rozpozna przechodzącą osobę. W obsługę systemu zawsze będzie też zaangażowany operator. To właśnie on zareaguje, w przypadku, gdy system z różnych względów nie będzie sobie w stanie poradzić.

Grabowski przyznał, że na razie nie wiadomo, jak system będzie działał, gdy przez bramkę będzie przechodziło więcej osób. "To część pracy badawczej, którą trzeba przeprowadzić. Wstępnie szacujemy, że mogą to być trzy-cztery osoby jednocześnie" - wyjaśnił.

Dofinansowany przez NCBR projekt będzie trwał trzy lata. "W tym czasie chcemy wykonać demonstrator, który będzie można zaprezentować inwestorowi" - powiedział naukowiec. Technologię można byłoby wdrożyć do masowej produkcji, bo takie systemy znajdują zastosowanie przy kontroli dostępu na imprezy masowe.

Naukowcy przeprowadzili już kilka rozmów na temat wdrożenia systemu, ale barierą zawsze była konieczność zainwestowania w badania. "Przemysł się tym interesuje, ale jest to technologia kosztowna, a trudno przewidzieć efekt takich prac. To jedna z trudniejszych dyscyplin" - tłumaczył.

Ewelina Krajczyńska (PAP)

Racjonalista.pl: Czy rozwijanie technik kontroli to akurat szczególnie potrzebne inwestycje badawcze w Polsce?


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365