Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.036.655 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 290 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Chrześcijanin przeżuwa sieczkę tak jak to czynią owieczki."
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Różności
ICM UW na 14. miejscu światowego rankingu Webometrics (16-02-2014)

Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW zajęło 14. miejsce w światowym rankingu Webometrics najbardziej widocznych w sieci centrów badawczych. W rankingu uczelni najlepiej wypadł Uniwersytet Warszawski, plasując się na 274. pozycji.

Ranking Webometrics jest przygotowywany dwa razy w roku (w styczniu i lipcu) przez CSIC (Consejo Superior de Investigaciones Cientificas) - Najwyższą Radę Badań Naukowych w Madrycie. W zestawieniach nacisk kładziony jest przede wszystkim na komunikację uczelni i instytutów badawczych za pośrednictwem internetu.

"Webometrics Ranking of Research Centers" obejmuje 8 tys. centrów badawczych na świecie. Z kolei w najnowszej edycji rankingu "Webometrics Ranking of World Universities" uwzględniono blisko 12000 szkół wyższych z całego świata.

Pierwsze miejsce w światowym rankingu "Webometrics Ranking of Research Centers" zajął amerykański Narodowy Instytut Zdrowia. Z europejskich placówek najwyższą pozycję - czwartą - zajęła Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN).

Z polskich jednostek najlepsze w zestawieniu okazało się Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Zajęło 14. miejsce na świecie i 5. w Europie, dzięki czemu wyprzedziło m.in. Europejską Agencję Kosmiczną.

Wśród najlepszych 500 centrów badawczych znalazły się jeszcze dwie instytucje z Polski. Polska Akademia Nauk zajęła 123. miejsce, a Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy 366. pozycję.

Z kolei w rankingu szkół wyższych "Webometrics Ranking of World Universities 2013" najlepszy okazał się Uniwersytet Harvarda, wyprzedzając Massachusetts Institute of Technology oraz Uniwersytet Stanforda. Wśród najlepszych 27 uczelni znalazło się aż 25 instytucji z USA. Wyjątki to dwie brytyjskie uczelnie: Uniwersytet Cambridge na 10. miejscu i Uniwersytet Oksfordzki na miejscu 11.

Wśród 500 najlepszych uczelni znalazło się pięć szkół wyższych z Polski. Najwyższą pozycję zajął Uniwersytet Warszawski, plasujący się na 274. miejscu. Kolejne miejsce - 328. zajął Uniwersytet Jagielloński, a 344. miejsce - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie zajęła 384. miejsce, a 483. Politechnika Warszawska.

PAP - Nauka w Polsce

Różności
Zorganizują studia w kopalni - 320 m pod ziemią (15-02-2014)

Organizację dla studentów wykładów i ćwiczeń poświęconych turystyce industrialnej zakłada m.in. porozumienie zawarte między Uniwersytetem Ekonomicznym w Katowicach a Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Zajęcia będą się odbywały 320 m pod ziemią w kopalni Guido.

Współpraca ta, jak powiedział PAP w środę rzecznik uczelni Marcin Baron, ma na celu m.in. promocję "walorów turystyki industrialnej" wśród studentów kierunku gospodarka turystyczna poprzez zorganizowanie dla nich cyklu praktycznych ćwiczeń i wykładów na terenie kopalni. "Chcemy uświadomić studentom kierunku gospodarka turystyczna, że turystyka pełni nie tylko funkcję społeczną, ale jest to także działalność biznesowa i gospodarcza" - informuje uczelnia.

Baron dodaje, że turystyka industrialna odgrywa w województwie śląskim rolę szczególną i bez wątpienia jest jedną z tych gałęzi turystyki, które obecnie najlepiej się tu rozwijają. "Dlatego studenci kierunku gospodarka turystyczna, na którym studiują przyszli menedżerowie, będą mieli okazję w praktyce zapoznać się z zagadnieniami związanymi z obsługą turystów, dowiedzieć się, jakie produkty turystyczne warto lansować oraz dlaczego turystyka industrialna jest w tym regionie bardzo ważna" - powiedział Baron.

Obecnie na kierunku gospodarka turystyczna studiuje w Uniwersytecie Ekonomicznym 320 osób.


Fot. PAP/ Andrzej Grygiel 20.10.2012

Pierwsze wykłady odbędą się jeszcze w tym roku.

Jak wynika z danych Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, w ubiegłym roku kilkadziesiąt obiektów należących do Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego odwiedziło ponad 630 tys. osób - o 52 tys. więcej niż rok wcześniej. Łącznie, w ciągu ostatnich 5 lat, szlak przyciągnął prawie 3 mln turystów, również spoza kraju.

Zabytkowa Kopalnia Węgla Kamiennego Guido jest jednym z najciekawszych miejsc turystyki industrialnej w województwie śląskim. Powstała w 1855 r. W 1967 utworzono tam kopalnię doświadczalną, a w latach 1982-1996 funkcjonował "Skansen Górniczy Guido". Od czasu ponownego otwarcia dla ruchu turystycznego w czerwcu 2007 r. uruchomiono dla turystów oba poziomy: 170 m i 320 m pod ziemią.

PAP - Nauka w Polsce

Komentarz: Szlak Zabytków Techniki zaczyna powoli konkurować popularnością z Jasną Górą! Może następne pokolenie odbuduje polski przemysł?

Różności
Polscy naukowcy coraz mniej zainteresowani karierą w USA; wolą UE (15-02-2014)

Od kiedy Polska weszła do UE, radykalnie spadło zainteresowanie polskich naukowców rozwojem kariery w USA. Wyjeżdżając do instytutów na zachodzie Europy, nie muszą starać się o wizy i pozwolenia na pracę; mogą ponadto korzystać z atrakcyjnych grantów unijnych.

Do takich wniosków doszli dr Grażyna Żebrowska oraz prof. Marek Konarzewski, którzy przeanalizowali dane dotyczące emigracji polskich naukowców do USA w latach 1996-2012. Z ich analizy, którą opublikował w lutym kwartalnik "Science & Diplomacy" wydawany przez promującą naukę "American Association for the Advancement of Science", wynika, że między 2004 a 2012 r. migracja polskich badaczy do USA zmalała nawet o 80 proc.

"Wiedzieliśmy, że jest tendencja spadkowa, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak radykalna od momentu wejścia Polski do UE" - powiedziała PAP Żebrowska, która w ambasadzie Polski w Waszyngtonie jest ekspertem ds. współpracy naukowej między Polską a USA. Środowisko naukowe od dłuższego czasu odczuwało, że USA przestały być pierwszym kierunkiem wyjazdów dla polskich naukowców, ale Żebrowska i Konarzewski po raz pierwszy przedstawili w tej sprawie konkretne liczby.

Analizę oparli na danych dostępnej ambasadzie RP w USA. Każdy Polak przebywającego w USA na krótkookresowej wizie naukowej J1, który wystąpił do Departamentu Stanu USA o zwolnienie z konieczności powrotu do Polski, musi otrzymać od ambasady RP tzw. zaświadczenie braku sprzeciwu na pozostanie w USA. "To nie są wszystkie osoby, które stanowią polską diasporę naukową w USA. To są osoby, które przyjechały tutaj w latach 1996-2012 i które chciały pozostać tutaj na dłużej" - zastrzega Żebrowska.

W sumie w ciągu tych 16 analizowanych lat ambasada wydała zaświadczenia dla 1017 polskich naukowców. Ogromną większość z nich stanowili biomedycy, fizycy i chemicy; średnia wieku wynosiła 33 lata, a więc byli to ludzie u progu kariery. Między 1996 a 2004 r. liczba wniosków, które trafiały do ambasady, stale rosła od około 30 do ponad stu rocznie. Potem, wraz z wejście Polski do UE, nastąpił stopniowy spadek aż do zaledwie 10 rocznie w ostatnich kilku latach.

Ten radykalny spadek Żebrowska i Konarzewski tłumaczą kilkoma względami. Po pierwsze, zmiany w środowisku naukowym w Polsce. Wraz z wejściem Polski do UE zdecydowanie wzrosły fundusze na badania i naukę, co stworzyło nowe szanse kariery w kraju. Choć wydatki na badania i naukę wciąż są relatywnie niskie, to wzrosły od 2004 do 2011 r. z ok. 1,7 do 3,9 mld USD rocznie. Powstały też specjalne programy w celu ściągnięcia polskich naukowców z zagranicy do kraju. Np. w latach 2006-2013 Fundacja na rzecz Nauki Polskiej wydała 30 proc. grantu na powroty młodych polskich naukowców z USA.

Wydaje się jednak, że głównie na spadek migracji polskich naukowców do USA wpłynął wzrost atrakcyjności współpracą z europejskimi ośrodkami naukowymi. Polscy naukowcy, jak i generalnie Polacy, skorzystali z otwarcia rynków pracy w krajach UE. "Nie trzeba ubiegać się o wizę; wystarczy zaproszenie z instytucji naukowej, w której chcesz pracować" - tłumaczy Żebrowska. Przy wyjeździe do USA nawet na krótkie programy naukowe trzeba spełnić mnóstwo formalności. Owszem - zauważa w rozmowie z PAP Żebrowska - naukowcy w USA znacznie lepiej zarabiają niż w Europie, ale to nie pieniądze, ale możliwości rozwoju kariery są głównym czynnikiem przy wyborze ośrodka.

W rezultacie, między 2000 a 2006 r., liczba młodych polskich naukowców (poniżej 36 lat) zatrudnionych w Wielkiej Brytanii wzrosła 3,5 razy. W samych Niemczech w 2004 r. na studiach doktoranckich przebywało 450 Polaków, więcej nich wszystkich polskich studentów magisterskich w USA. Liczba polskich naukowców osiadłych w innych krajach UE stanowiła niewielką część ogromnej grupy polskich emigrantów, których liczba wzrosła z mniej niż pół miliona w 2002 roku do prawie 1,9 mln w 2007 roku i pozostaje na tym poziomie do dziś.

Na atrakcyjność kariery naukowej w Europie wpływają też unijne grany dla naukowców i studentów, które zachęcają do mobilności w obrębie tzw. Europejskiego Obszaru Badawczego. Tymczasem w USA w wyniku cięć w budżecie zmalały ostatnio dotacje dla amerykańskich uczelni, w tym na granty dla zagranicznych naukowców.

Spadek migracji naukowców do USA nie dotyczy jedynie Polski. Podobną tendencję zanotowały też inne nowe kraje UE, jak Bułgaria czy Rumunia. Zdaniem Żebrowskiej to wielka szkoda, bo amerykańskie ośrodki są bardzo otwarte dla obcokrajowców, a doświadczenie w nich zdobyte niezwykle cenne. Jej zdaniem zaniepokojone powinny być jednak przede wszystkim Stany Zjednoczone, bo tracą dobrych fachowców z Europy Wschodniej.

Z Waszyngtonu Inga Czerny

PAP - Nauka w Polsce

Wydarzenia
Współpraca Racjonalisty i serwisu Materiały Inżynierskie (15-02-2014)

Portal Racjonalista obejmuje patronat medialny oraz współpracę w zakresie nowin naukowych z serwisem popularnonaukowym Materiały Inżynierskie. Sekcja naukowa Racjonalisty ulegnie wzmocnieniu o nowe cenne źródło. Dotąd dział Nowin Naukowych Racjonalisty tworzony był w oparciu o trzy źródła: PAP Nauka w Polsce (Polska Agencja Prasowa wciąż wybija się znacznie in plus ponad krajową mediosferę), PAN i uzupełniająco CORDIS (serwis naukowy UE, ostatnio coraz bardziej podupadający). Dziś dochodzą do tego Materiały Inżynierskie.

Kilka słów od autora serwisu, Marcina Włudyki:

"Magazyn powstał z myślą o gromadzeniu autorskich streszczeń i tłumaczeń najnowszych wyników badań, odkryć z dziedziny inżynierii materiałowej. Publikacje przygotowywane są na podstawie oryginalnych doniesień z uczelni naukowych i branżowych czasopism. Nanomateriały, biomateriały, kompozyty, ceramika, metale i ich stopy, polimery to tylko główne typy materiałów, o których informacje publikuję. Za cel obrałem popularyzację wiedzy i osiągnięć naukowo-technicznych. Język nauki jest specjalistyczny, a przez to hermetyczny. Informacje publikuję w taki sposób, by zrozumieli je również czytelnicy spoza środowiska naukowego. Prywatnie jestem założycielem Studenckiego Koła Naukowego "KORUND" przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie. Obecnie studiuję na kierunku inżynieria materiałowa i zajmuję się rozwojem MaterialyInzynierskie.pl. Informacje prezentowane na portalu w większości są unikalne, ze względu na tematykę jest to pierwszy tego typu specjalistyczny magazyn w Polsce."

Różności
Naukowcy: rybacy powinni być szkoleni nt. zatopionej broni chemicznej (15-02-2014)

Do obowiązkowych szkoleń rybaków należy dołączyć szkolenie nt. zagrożeń związanych z zatopioną bronią chemiczną - postulują uczestnicy CHEMSEA, projektu poświęconego zatopionej w Bałtyku broni chemicznej z II wojny światowej. Projekt kończy się 8 marca.

Do licznych szkoleń, odbywanych obowiązkowo przez rybaków, należy dołączyć także okresowe szkolenie dotyczące zagrożenia związanego z bronią chemiczną - sugerują polscy uczestnicy międzynarodowego projektu CHEMSEA. "To pozwoli utrzymywać świadomość zagrożenia na poziomie wyższym, niż obecnie. Pomysł powstał po spotkaniach z rybakami i administracją morską" - powiedział dr Bełdowski.

Celem tego projektu była ocena ryzyka związanego z bronią chemiczną zatopioną w Bałtyku. Chodzi o przejętą po II wojnie światowej od Niemców amunicję, wypełnioną m.in. iperytem siarkowym, kwasem pruskim i adamsytem. Powinna ona być zatopiona w rejonie Głębi Bornholmskiej i Głębi Gotlandzkiej. Pociski zawierające bojowe środki trujące można jednak znaleźć na obszarze o wiele większym - nie tylko w miejscu oficjalnych zrzutów, ale również np. na Głębi Gdańskiej czy w Basenie Gotlandzkim.


Źródło: chemsea.eu

"Potwierdziło się ostatecznie, że jedno z miejsc zatopień znajduje się na Głębi Gdańskiej" - powiedział PAP koordynator projektu, dr Jacek Bełdowski z Instytut Oceanologii PAN (IO PAN) w Sopocie.

Przy okazji projektu powstała też instrukcja dla rybaków, która mówi, jak postępować w razie znalezienia broni chemicznej. Dla pracowników administracji morskiej opracowano natomiast przykładowy plan awaryjny - wskazujący, co zrobić w razie incydentu związanego z zatopioną bronią. "Jest to próba unifikacji zaleceń i procedur, obowiązujących w różnych krajach bałtyckich, a które są bardzo rozbieżne" - dodał koordynator. Instrukcje opracowali eksperci z Akademii Marynarki Wojennej (AMW). Ukażą się one na oficjalnej stronie projektu, a wydane w formie książeczek - trafią do zrzeszeń rybackich.

Jak dodał dr Bełdowski, w ostatnim czasie podsumowano też wpływ zatopionej broni na organizmy. "W przypadku dorsza negatywny wpływ związków obecnych w morzu zmienia się z roku na rok. Raz jest mniejszy a raz większy" - mówi. Bardziej szczegółowe badania pokazały jednak, "że w miejscach zatopień, zwłaszcza na Głębi Bornholmskiej, gdzie jest największe składowisko broni, ryby mają się wyraźnie gorzej. Wskaźniki stresu środowiskowego są tam wyższe niż w innych miejscach Bałtyku. Analogiczne wskaźniki są również wyższe w przypadku małży żyjących w miejscach zatopień broni, niż poza tymi miejscami".

Trzyletni projekt zakończy się 8 marca. W jego trakcie wykonano 15 rejsów badawczych (z czego pięć zrealizowała strona polska). Przebadano obszar o powierzchni 1 760 km2 i wykryto około 40 tys. obiektów podwodnych, z czego ponad 17 tys. ma cechy amunicji chemicznej. Wykorzystując specjalnie przygotowany do celów projektu zdalnie sterowany pojazd podwodny (ROV) zweryfikowano ponad 250 obiektów, z których połowa okazała się amunicją. Oznacza to, że około 8 tys. obiektów w tym rejonie stanowi prawdopodobnie amunicja (w raporcie HELCOM mówi się o około 1000 obiektach) - przypomniał w informacji prasowej zastępca rzecznika prasowego Wojskowej Akademii Technicznej (WAT), Jerzy Markowski.

Najważniejszymi osiągnięciami CHEMSEA było ujednolicenie metod analizy skażonych próbek wody, osadów dennych oraz tkanek (u ryb i mięczaków), a także unifikacja procedur detekcji rejonów skażonych - dodaje Markowski. Powstał też model pozwalający ocenić, jak rozprzestrzenia się skażenie, gdyby spoczywająca na dnie broń chemiczna została naruszona. Zaktualizowano też mapy obszarów skażonych. Zebrane w ramach projektu informacje trafią do systemu GIS (Geograficzny System Informacji) i będą ogólnie dostępne.

W projekcie brało udział 11 instytucji rządowych i badawczych z Niemiec, Szwecji, Finlandii, Litwy i Polski reprezentowanej przez IO PAN (lider projektu), AMW i WAT. Projekt był współfinansowany z unijnego Programu Regionu Morza Bałtyckiego 2007-2013, na łączną kwotę ponad 4,5 mln euro.

Autorzy projektu CHEMSEA mają pomysły na dalsze prace. "W trakcie dotychczasowych badań wiedza posunęła się do przodu tak bardzo, że teraz stawiamy konkretne pytania, zwłaszcza odnośnie wpływu zanieczyszczeń na organizmy" - mówi dr Bełdowski. Naukowców interesuje też proces rozprzestrzeniania się groźnych związków chemicznych w osadach dennych, procesy ich degradacji oraz możliwość unieszkodliwienia najbardziej niebezpiecznych obiektów.

W środę w Ożarowie Mazowieckim odbyła się konferencja podsumowująca projekt CHEMSEA. Więcej na temat projektu można znaleźć na stronie www.chemsea.eu

PAP - Nauka w Polsce

Wydarzenia
Nagrodzone na świecie polskie wynalazki - w "Koperniku" (14-02-2014)

Podczas uroczystego otwarcia XXI Giełdy Wynalazków Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) przyznało we wtorek dziesięć dyplomów i statuetek za aktywność w promocji polskich wynalazków za granicą w 2013. Nagrody odebrali przedstawiciele Akademii Górniczo-Hutniczej, zespół Katedry Mechaniki i Informatyki Stosowanej Wydziału Mechanicznego WAT, politechnik: poznańskiej, częstochowskiej i krakowskiej (Wydziału Inżynierii i Technologii Chemicznej), Instytutu Biopolimerów i Włókien Chemicznych, Instytutu Metali Nieżelaznych, Instytutu Włókiennictwa, Instytutu Nafty i Gazu, Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych.

Wręczono też 58 statuetek ministra nauki za Grand Prix oraz złote medale z wyróżnieniem, zdobyte na ubiegłorocznych targach wynalazczości. "Mamy tu do czynienia z creme de la creme najbardziej innowacyjnej części naszego społeczeństwa - od studentów, uczniów, przez doktorantów, pracowników nauki, profesorów, inżynierów" - podkreślał Jacek Guliński z ministerstwa nauki podczas wręczania dyplomów. Dodał, że nagrodzeni wynalazcy "potrafią myśleć trochę inaczej, niż pozostali".


Symulator lotniczy samolotu PZL M28 Skytruck zaprezentowany podczas XXI Giełdy Wynalazków w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Fot. PAP/Leszek Szymański

Wśród nagrodzonych znaleźli się m.in. naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, którzy opracowali sposób wytwarzania wyrobów z wieprzowiny o kontrolowanej alergenności. Ich metoda produkcji nie wymaga dodatku białek, izolatów i koncentratów sojowych. Nagrodzono też twórców przenośnego laboratorium do ujawniania śladów daktyloskopijnych. Rozwiązanie Instytutu Technologii Bezpieczeństwa "MORATEX" może usprawnić prace policji kryminalnej.

Zagraniczne trofea zdobyli również inżynierowie z Politechniki Łódzkiej, autorzy ARchiwum - systemu prezentacji eksponatów w muzeach, który wykorzystuje tzw. rzeczywistość rozszerzoną. Zdaniem wynalazców ten system, który daje możliwość interakcji, pozwala lepiej przekazywać informacje dotyczące eksponatów i rozwiązuje problem "eksponatu za szybą".


Urządzenie do zmęczeniowego badania stentów i innych elementów sprężystych opracowane w Instytucie Mechaniki Precyzyjnej zaprezentowane podczas XXI Giełdy Wynalazków. Fot. PAP/Leszek Szymański

Opracowana w Zespole Szkół Nr 6 im. Króla Jana III Sobieskiego w Jastrzębiu-Zdroju i w Centrum Kształcenia Praktycznego w Jastrzębiu-Zdroju "latarka dla niewidomych" to urządzenie, które pomaga niewidomym orientować się w pomieszczeniach. Odległość od przeszkód sygnalizuje sygnałami dźwiękowymi.

Kolejny wynalazek - manipulator czyli sterowane ręcznie ramię robota, zaprojektował Łukasz Szczeciński z IV kl. technikum. Jego urządzenie może pełnić funkcję górnych kończyn człowieka i dokładnie odwzorowuje ruchy operatora. Na razie manipulator sprawdził się podczas lutowania elektronicznych elementów i bardzo małych mikroprocesorów.


Przemysław Wolnicki prezentuje wspomagacz ręki, urządzenie zwiększające pewność uchwytu ludzkiej dłoni i siły jej uścisku podczas XXI Giełdy Wynalazków w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Fot. PAP/Leszek Szymański

"Zdolność kreowania nowych produktów i rozwiązań technologicznych wpływa na rozwój gospodarczy naszego kraju. Polska myśl naukowo techniczna jest na tym polu znana i doceniana na całym świecie" - podkreślił podczas uroczystości podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Dariusz Bogdan. Zastrzegł przy tym, że oprócz opracowania nowatorskiego rozwiązania, niezbędne jest jego wdrożenie i udostępnienie na rynku. "To zaś wymaga ścisłej współpracy pomiędzy sferą nauki i biznesu" - dodał.

Jego zdaniem giełda wynalazków nagrodzonych na światowych wystawach stanowi "idealne miejsce na integrację środowisk związanych z rozwojem i inspirowaniem wynalazczości w Polsce - ze środowiskiem przedsiębiorców. Umożliwia nawiązanie nowych kontaktów i współpracy pomiędzy wynalazcami a inwestorami".

Wręczenie dyplomów i statuetek, jak co roku, inaugurowało XXI Giełdę Polskich Wynalazków Nagrodzonych w 2013 r. na Światowych Targach i Wystawach Wynalazczości. W środę 12 lutego wystawa w centrum konferencyjnym warszawskiego Centrum Nauki Kopernik będzie dostępna dla wszystkich zainteresowanych. Rozwiązania przedstawiono w formie prototypów, modeli, fotografii, prezentacji multimedialnej, ulotek, tablic informacyjnych, folderów. Wszystkie prezentowane tam innowacje nagradzano na światowych targach i wystawach wynalazków, m.in. na targach w Paryżu, Brukseli, Norymberdze, Seulu, Tajpej, Makau, Pradze, Sewastopolu, Kuala Lumpur, USA, Rumunii, Turcji oraz Chorwacji.

Wystawa ma promować osiągnięcia i międzynarodowe sukcesy jednostek sfery nauki, innowacyjnych podmiotów gospodarczych oraz indywidualnych wynalazców i zwiększać zainteresowanie przedsiębiorców polskimi rozwiązaniami naukowo-technicznymi czy produktami innowacyjnymi.

Organizatorami wystawy są Stowarzyszenie Polskich Wynalazców i Racjonalizatorów oraz firma Eurobusiness-Haller. Jednym z patronów medialnych jest serwis Nauka w Polsce - Polskiej Agencji Prasowej.

PAP - Nauka w Polsce

Ludzie nauki
Kajetan Różycki szefem Nuclear Cogeneration Industrial Initiative (14-02-2014)

Źródło: biznesalert.pl
1. Źródło: biznesalert.pl

Kajetan Różycki z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) został przewodniczącym organizacji Nuclear Cogeneration Industrial Initiative - Task Force (NC2I-TF). Celem NC2I-TF jest inicjowanie i koordynowanie prac nad wykorzystaniem reaktorów jądrowych m.in. do wytwarzania ciepła.

NC2I-TF działa w ramach europejskiej Platformy Technologicznej Zrównoważonej Energetyki Jądrowej (Sustainable Nuclear Energy Technology Platform - SNETP) zrzeszającej ponad 100 firm, instytucji naukowych i organizacji związanych z energetyką jądrową. Stanowi ona ciało doradcze Komisji Europejskiej w określaniu priorytetowych kierunków rozwoju tej dziedziny - poinformował we wtorek w przesłanym PAP komunikacie rzecznik NCBJ Marek Sieczkowski.

"Zadaniem NC2I-TF jest podsumowanie licznych dotychczasowych przedsięwzięć z zakresu kogeneracji jądrowej. W szczególności interesują nas dotychczasowe doświadczenia z reaktorami wysokotemperaturowymi" - mówi inż. Kajetan Różycki, który kieruje Pracownią Nowych Technologii Zakładu Energetyki Jądrowej NCBJ. Według niego "warto rozwijać tę technologię, ponieważ gwarantuje ona nie tylko ograniczanie szkodliwych dla środowiska emisji, ale prowadzi również do zmniejszenia uzależnienia energetycznego krajów od importu surowców".

Kogeneracją jądrową jest proces jednoczesnego wytwarzania energii elektrycznej i ciepła, kierowanego do odbiorców takich jak np. miejska sieć ciepłownicza lub duże zakłady przemysłowe. Kogeneracja jest często praktykowane w przypadku elektrowni (elektrociepłowni) opalanych paliwami kopalnymi i pozwala uzyskać sprawność wykorzystania paliwa rzędu 70 proc. Jest to także możliwe w przypadku elektrowni jądrowych. Współczesny, typowy reaktor zamienia na energię elektryczną zaledwie 1/3 ciepła uzyskanego w procesie reakcji rozszczepienia. Wykorzystanie ilości przynajmniej części pozostałego ciepła pozwoliłoby poprawić bilans ekonomiczny przedsięwzięcia, jakim jest budowa elektrowni jądrowej.

Zdaniem Różyckiego istnieją jednak dwie istotne bariery utrudniające wykorzystanie kogeneracji w instalacjach jądrowych. "Pierwsze ograniczenie wynika z faktu, że współczesne duże reaktory generują tak wielką ilość energii cieplnej, że trudno jest znaleźć odbiorców zdolnych wykorzystać ją w całości. Drugie jest związane z tym, że ciepło odbierane z reaktora ma gorsze parametry niż to, które dostarczają zwykłe elektrownie węglowe, gdzie uzyskuje się wysokie temperatury przegrzanej pary" - opisuje. Przyznaje, że ciepło z reaktorów jądrowych nadaje się do ogrzewania np. miast, ale wystarczy dla energochłonnego przemysłu. Dlatego na razie większość istniejących na świecie reaktorów jądrowych służy wyłącznie do produkcji energii elektrycznej zaś dostawy ciepła są dla nich co najwyżej poboczną działalnością.

Ze względu na potencjalne korzyści ekonomiczne naukowcy pracują nad koncepcją wykorzystania do kogeneracji relatywnie małych (o mocy cieplnej rzędu najwyżej kilkuset megawatów) reaktorów tzw. wysokotemperaturowych. Takie reaktory, dzięki zastosowaniu obojętnego chemicznie helu jako chłodziwa oraz odpornego na wysokie temperatury grafitu jako moderatora, pozwalają bezpiecznie operować znacznie wyższymi temperaturami niż typowe reaktory opierające chłodzenie na wodzie. W komunikacie podano przykład, że para z typowego współczesnego reaktora ma temperaturę rzędu 280 st. C, zaś budowany właśnie w Chinach prototyp reaktora wysokotemperaturowego ma dostarczać parę o temperaturze 550 st. C. Ponadto bezpieczeństwo ich konstrukcji pozwala w znaczący sposób zmniejszyć rozmiary stref ochronnych wokół reaktora. Z tego powodu reaktor może produkować energię elektryczną i ciepło znacznie bliżej potencjalnego klienta.

W Europie, wobec stopniowego wzrostu cen paliw kopalnych oraz przewidywanych wysokich cen emisji CO2, nastąpił w ostatnich latach powrót zainteresowania technologią reaktorów wysokotemperaturowych. Celem grupy NC2I-TF jest uruchomienie programu budowy demonstratora takiej technologii w Europie.

Jak zaznaczono w komunikacie NCBJ, nominacja Kajetana Różyckiego poszerza grono ekspertów NCBJ we władzach platformy SNETP. Od 2 lat w Zarządzie Głównym SNETP zasiada prof. dr hab. Grzegorz Wrochna, dyrektor NCBJ, a rok dłużej w Komitecie Wykonawczym SNETP pracuje Tomasz Jackowski, kierownik Zakładu Energetyki Jądrowej NCBJ.

PAP - Nauka w Polsce

Technika
W Świerku ruszają badania nad nowym lepszym betonem (13-02-2014)

Eksperci Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN, Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), Instytutu Ceramiki i Materiałów Budowlanych oraz Hydrobudowy-1 rozpoczynają prace badawcze nad unowocześnieniem betonowych osłon przed promieniowaniem jonizującym. Rozpoczynający się projekt, o wartości 3,2 mln zł, jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom firm, które m.in. będą budować pierwszą elektrownię jądrową w Polsce.

Celem rozpoczynającego się projektu "Trwałość i skuteczność betonowych osłon przed promieniowaniem jonizującym w obiektach energetyki jądrowej" jest opracowanie nowej technologii betonu osłonowego o podwyższonej funkcjonalności. Posłuży ona do budowy specjalistycznych osłon przed promieniowaniem jonizującym stosowanych w elektrowniach jądrowych, składowiskach odpadów promieniotwórczych, pracowniach izotopowych, szpitalach onkologicznych i przy akceleratorach medycznych i przemysłowych. W wyniku badań opracowane zostaną również kryteria oceny technicznej, które umożliwią opracowanie nowych norm i przepisów dostosowanych do obecnego stanu wiedzy.

Opracowując nową technologię produkcji betonu, eksperci będą brać pod uwagę wiele kluczowych czynników, wśród których wymienić należy: składniki i warunki technologiczne wykonania mieszanki i dojrzewania betonu, właściwości mechaniczne i mikrostrukturę betonów czy właściwości osłonowe betonów przy różnych rodzajach promieniowania jonizującego. Naukowcy do badań wykorzystają polski badawczy reaktor jądrowy MARIA znajdujący się w Świerku pod Warszawą. Podczas ich trwania sprawdzana będzie zmiana właściwości betonów osłonowych poddanych intensywnej ekspozycji promieniowania gamma i promieniowania neutronowego. Co więcej, dla pełnego obrazu eksperymentów, pobrane i przeanalizowane zostaną próbki z, nieczynnego już, badawczego reaktora EWA eksploatowanego przez ponad 30 lat. Na podstawie uzyskanych wyników badań laboratoryjnych i symulacji numerycznych wytypowane zostaną receptury betonu do badań w skali przemysłowej. Następnie zostanie przeprowadzona próba technologiczna wytwarzania betonu osłonowego. W skali zbliżonej do rzeczywistych konstrukcji osłonowych zostaną wykonane elementy masywne, a także elementy próbne do badań weryfikujących. W wyniku końcowych analiz opracowane zostaną wytyczne techniczne i sformułowane kryteria oceny służące do uaktualnienia obowiązujących norm, a także gotowe receptury produktowe.

Beton jest podstawowym materiałem konstrukcyjnym osłon osłabiających promieniowanie jonizujące. Powrót zainteresowania do badań nad wpływem promieniowania jonizującego na stabilność jego mikrostruktury i właściwości uwidocznił się w ostatnim czasie po publikacjach o niespodziewanych uszkodzeniach w elektrowni jądrowej Seabrook (Kanada) oraz defektów jakości na budowie w Olkiluoto (Finlandia).

Projekt "Trwałość i skuteczność betonowych osłon przed promieniowaniem jonizującym w obiektach energetyki jądrowej" o wartości 3 165 989 zł otrzymał dofinansowanie w wysokości 3 074 384 zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w ramach II konkursu Programu Badań Stosowanych. Koordynatorem projektu jest prof. Michał A. Glinicki z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN, a za część badawczą realizowaną przez NCBJ odpowiada dr inż. Michał A. Gryziński. Całość prac ma zostać wykonana do końca 2016 roku.

Źródło: Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku

Chemia
Kapilary zmierzą dyfuzję, pomogą skuteczniej leczyć (13-02-2014)

W Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie powstaje metoda szybkiego i taniego wyznaczania współczynników dyfuzji różnych związków chemicznych, w tym leków. Doktorantka Anna Lewandrowska przygotowuje substancję do wstrzyknięcia do kapilary. Zwój z kapilarą trzyma doktorantka Aldona Majcher. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)
1. W Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie powstaje metoda szybkiego i taniego wyznaczania współczynników dyfuzji różnych związków chemicznych, w tym leków. Doktorantka Anna Lewandrowska przygotowuje substancję do wstrzyknięcia do kapilary. Zwój z kapilarą trzyma doktorantka Aldona Majcher. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

Jak silnie reagują ze sobą dwie rozpuszczone substancje chemiczne? Wiedza tego typu ma ogromne znaczenie w chemii, biologii molekularnej, ale także w medycynie i farmacji, gdzie służy m.in. do wyznaczania optymalnych dawek leków. Dzięki metodzie opracowanej w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie, w przyszłości wyznaczanie współczynników dyfuzji substancji chemicznych w płynach oraz stałych równowagi reakcji ma szansę stać się szybkie, tanie, a przede wszystkim: powszechne.

W wielu terapiach medycznych warunkiem skutecznego leczenia jest utrzymanie odpowiedniego stężenia leku we krwi pacjenta. W dobieraniu optymalnych dawek wkrótce mogą pomóc proste urządzenia pomiarowe, wykorzystujące opracowaną w Instytucie Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie metodę pomiaru stałych równowagi związków chemicznych w płynach. Zaledwie kilka mililitrów krwi pozwoliłoby na poczekaniu precyzyjnie dopasować dawkę leku do specyficznych cech organizmu konkretnego pacjenta.

Badania nad dyfuzją są prowadzone w IChF PAN od lat. Bazuje się w nich na zjawiskach zachodzących podczas przepływu cieczy, podobnych do obserwowanych w rzekach. W korycie rzecznym woda płynie szybciej w jego środkowej części niż przy brzegach, a gdy w nurcie pojawiają się wiry, mieszanie wodnych mas zachodzi efektywniej. Właśnie podobna fizyka pomogła naukowcom z IChF PAN opracować prostą metodę wyznaczania współczynników dyfuzji.

Najważniejszym elementem aparatury używanej w IChF PAN jest bardzo długa (30 m) i bardzo cienka rurka polimerowa - kapilara. Wewnątrz kapilary płynie ciecz nośna; jest nią woda o temperaturze pokojowej i współczynniku pH odpowiadającym ludzkiej krwi. Kapilara jest ciasno zwinięta, a płynąca woda porusza się z dużą prędkością. Połączenie obu czynników sprawia, że przepływ w kapilarze nie jest w pełni jednorodny, lecz powstają w nim niewielkie wiry.

Gdy w strugę płynącej w kapilarze cieczy nośnej zostanie wstrzyknięta niewielka ilość badanej substancji, szybko rozciągnie się w długą smugę. Badacze z IChF PAN przyglądali się stężeniu substancji w cieczy nośnej przy wypływie z kapilary. Zgodnie z oczekiwaniami, stężenie było największe w centrum kapilary, a najmniejsze przy ściankach. Wykres rozkładu stężenia badanej substancji wzdłuż średnicy kapilary miał kształt dzwonu, a więc słynnej krzywej Gaussa.

"Mimo dużej prędkości przepływu i obecności wirów, udało się nam powiązać zmiany rozkładu stężenia substancji w przekroju na końcu kapilary - czyli, mówiąc prościej, szerokość 'dzwonu' Gaussa - z prędkością przepływu, lepkością cieczy nośnej, krzywizną kapilary i współczynnikiem dyfuzji badanej substancji. Trzy pierwsze czynniki są znane, co oznacza, że aby wyliczyć współczynnik dyfuzji, w praktyce wystarczy zmierzyć szerokość 'dzwonu'", wyjaśnia doktorantka Anna Lewandrowska (IChF PAN).

"Co ciekawe, wyniki naszych pomiarów były niezgodne z obecnymi modelami teoretycznymi, konstruowanymi na podstawie przybliżonych rozwiązań słynnych równań Naviera-Stokesa", komentuje prof. Robert Hołyst (IChF PAN). "Równania te, przypomnijmy, opisują ruch płynów, a ich rozwiązania są znane obecnie tylko dla najprostszych przepływów. Musieliśmy więc wyznaczyć doświadczalnie własny wzór opisujący nasz układ pomiarowy i zachodzące w nim zjawiska".

We wcześniejszych wersjach aparatury pomiary prowadzono przy małych prędkościach przepływu, zaledwie 0,05 mililitra na minutę. Analiza jednej substancji wymagała 40 minut, a jej wynik dla niektórych makrocząsteczek był obarczony błędem sięgającym nawet 30%. Obecnie prędkość przepływu jest dwudziestokrotne większa. Czas wyznaczania współczynnika dyfuzji zredukowano do trzech minut, a dokładność pomiarów wzrosła ponadpięciokrotnie.

Skrócenie czasu analizy jest ważne z punktu widzenia praktyki lekarskiej. Wyznaczenie dawki leku optymalnej dla danego pacjenta wymaga bowiem nie jednego, a trzech pomiarów. "Najpierw musimy wprowadzić do kapilary cząsteczki leku i ustalić szybkość ich dyfuzji. Następnie mierzymy dyfuzję białka, z którym lek ma się wiązać, na przykład albuminy. W trzecim pomiarze wstrzykujemy i lek, i białko, na które on oddziałuje, do kapilary wypełnionej tym samym białkiem. Dopiero porównanie wyników pozwala ustalić, jak wydajnie lek będzie się wiązał z białkiem we krwi pacjenta", tłumaczy doktorantka Aldona Majcher.

Zgłoszona do opatentowania metoda wyznaczania współczynnika dyfuzji w płynach jest szybka, uniwersalna i prosta. Nie wymaga drogiej i skomplikowanej aparatury pomiarowej, ma więc szansę upowszechnić się i trafić do wielu szpitali i przychodni, a także laboratoriów chemicznych i biologicznych. Eksperymenty w IChF PAN dowiodły, że sprawdza się w przypadku pomiarów dotyczących soli, aminokwasów, peptydów, białek i leków.

Opisane badania zrealizowano z grantów Narodowego Centrum Nauki i Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

PRACA NAUKOWA: "Taylor Dispersion Analysis in Coiled Capillaries at High Flow Rates"; A. Lewandrowska, A. Majcher, A. Ochab-Marcinek, M. Tabaka, R. Hołyst; Analytical Chemistry, 2013, 85 (8), pp 4051-4056; DOI: 10.1021/ac4007792

Źródło: Instytuta Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk

Chemia
Na tropie arszeniku w Złotym Stoku (12-02-2014)

Złoty Stok - dawne miasto górnicze miasto na Dolnym Śląsku, leżące u podnóża Gór Złotych, najstarszy ośrodek górniczo-hutniczy w Polsce. Ostatnią kopalnię (rud arsenu) zamknięto w 1961 roku. W mieście działa Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota. Szacuje się, że w czasie 700 lat eksploatacji z miejscowych złóż pozyskano 16 t czystego złota. W byłej kopalni największy w Europie wodospad podziemny. Działa tam również Średniowieczny Park Techniki - jedyny w Europie park, gdzie można zobaczyć maszyny górnicze jakie pracowały w średniowieczu, czołg Leonarda da Vinci oraz Labirynt Strachu. 28 maja 1989 zlikwidowano kolejowy ruch osobowy do Złotego Stoku, istniejący od 1900. W 1997 zlikwidowano także ruch towarowy, a w 1998 rozebrano tory. Więcej: kopalniazlota.pl
1. Złoty Stok - dawne miasto górnicze miasto na Dolnym Śląsku, leżące u podnóża Gór Złotych, najstarszy ośrodek górniczo-hutniczy w Polsce. Ostatnią kopalnię (rud arsenu) zamknięto w 1961 roku. W mieście działa Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota. Szacuje się, że w czasie 700 lat eksploatacji z miejscowych złóż pozyskano 16 t czystego złota. W byłej kopalni największy w Europie wodospad podziemny. Działa tam również Średniowieczny Park Techniki - jedyny w Europie park, gdzie można zobaczyć maszyny górnicze jakie pracowały w średniowieczu, czołg Leonarda da Vinci oraz Labirynt Strachu. 28 maja 1989 zlikwidowano kolejowy ruch osobowy do Złotego Stoku, istniejący od 1900. W 1997 zlikwidowano także ruch towarowy, a w 1998 rozebrano tory. Więcej: kopalniazlota.pl

Jako składnik minerałów arsen jest całkowicie bezpieczny, jednak uwolniony do wody staje się jedną z najsilniejszych trucizn. Walkę z arsenem, rozpoczął naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego, który pracuje nad metodą oczyszczania wód z tego związku.

"Arsen, występujący w ponad 200 minerałach, jest nieszkodliwy dla zdrowia organizmów. Jednak pod wpływem działalności człowieka - wydobywania miedzi czy złota, górnictwa, hutnictwa albo aktywności mikroorganizmów - jest z tych minerałów wypłukiwany do wód i powietrza" - powiedział PAP dr Łukasz Drewniak z Uniwersytetu Warszawskiego.

Trafiający do wody arsen, m.in. w postaci arszeniku, stanowi już jedną z najsilniejszych trucizn. "Jest bardzo niebezpieczny, bo deaktywuje wszystkie białka w organizmie. Organizm przestaje funkcjonować, a wszystkie jego funkcje są zahamowywane" - wyjaśnił rozmówca PAP.

Według norm stężenie arsenu w wodzie nie powinno przekraczać 10 mikrogramów na litr. Tymczasem w wielu miejscach na świecie - głównie w Azji, Ameryce Południowej i Północnej, ale też w kilku miejscach w Europie - występuje w stężeniach sięgających kilku tysięcy mikrogramów na litr. Jednym z takich miejsc jest leżąca na Dolnym Śląsku miejscowość Złoty Stok, gdzie stężenie arsenu sięga 3 tys. mikrogramów na litr w wodach, które mogą być przeznaczone do spożywania. Właśnie tam powstanie pilotażowa instalacja, która ma oczyszczać wody ze związków arsenu.

Jak tłumaczy dr Drewniak, w 95 proc. technologii służących do usuwania arsenu ze środowiska wykorzystywane są metody chemiczne. Stosowanie silnych utleniaczy np. chloru gazowo-elementarnego, dwutlenku chloru, podchlorynów, chloraminów mineralnych i organicznych czy ozonu, obarczone jest powstawaniem skutków ubocznych, które w konsekwencji mogą mieć większą szkodliwość niż pozostawienie nieoczyszczonej wody. "Technologia, którą zaproponowałem, polega na tym, że stosujemy bakterie, które nie naruszają pozostałych związków w środowisku i selektywnie utleniają związki arsenu" - opisał rozmówca PAP.

Źródło: zlotystok.pl

Zanieczyszczona arsenem woda będzie przepuszczana przez reaktor, w którym zamknięte będą bakterie utleniające arsen. Następnie bakterie zostaną zawrócone, a woda przepłynie przez filtry do kolejnego reaktora. W nim arsen będzie pochłaniany z wody na zasadzie sorpcji. "Chcemy zastosować szczep bakterii, który zgłosiliśmy do ochrony patentowej. Bakteria ta jest zdolna do selektywnego utleniania arsenu i nawet jeżeli nie będzie mogła sama przetrwać w środowisku, to przekaże swój materiał genetyczny do innych organizmów, które nabywają zdolność utleniania arsenu" - wyjaśnił dr Drewniak.

Na przeprowadzenie badań młody badacz otrzymał dofinansowanie w programie Lider Narodowego Centrum Badań i Rozwoju sięgające ponad 1 mln zł. Projekt będzie realizowany przez trzy lata, a jego efektem będzie m.in. pilotażowa stacja uzdatniania wody w Złotym Stoku. "Chcielibyśmy osiągnąć przepływy sięgające pięciu metrów sześciennych na godzinę" - powiedział naukowiec.

Teraz przed jego grupą naukową najtrudniejsza część: przeniesienie badań ze skali laboratoryjnej do ćwierć-technicznej, a potem przemysłowej. "Będę opracowywał taką technologię dla wód skażonych arsenem pochodzących również z Bułgarii i być może z Francji. Do każdego z tych miejsc trzeba dobrać odpowiednie warunki technologii" - dodał.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

Ekologia
Morska fauna też potrzebuje ciszy (12-02-2014)

W morzach i oceanach jest coraz głośniej, hałasują statki, echosondy, rurociągi. Dla niektórych organizmów uszkodzenie słuchu może oznaczać śmierć, uczeni tworzą więc mapę hałasu, która godzi interesy człowieka z potrzebami przyrody.

Choć człowiek postrzega wody morskie jako bardzo ciche, to w rzeczywistości podwodny świat jest niezwykle głośny. Hałasują ryby, skorupiaki, fale morskie, a nawet ziarenka piasku toczone prądami przydennymi czy lodowe kry. Te odgłosy dla morskich zwierząt są jednak normą. Zagrożeniem jest natomiast poziom hałasu dostającego się do wody w wyniku działalności człowieka.

"Hałas do morza zaczęliśmy wprowadzać stosunkowo niedawno - około stu lat temu. Powstały wtedy pierwsze parowe siłownie statkowe, rozpoczęto budowy portów, pirsów. Teraz doszły podwodne urządzania poszukiwawcze, wydobywcze, przeładunkowe, przesyłowe, miliony echosond, sonarów, wojskowych systemów echolokacyjnych, ale też sprzęt do rekreacji - motorówki czy skutery. To wszystko, w niektórych okolicznościach, powoduje nadmiar niebezpiecznego dla morskiej fauny hałasu" - powiedział PAP prof. Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Krzysztof Skóra.

Specjaliści na całym świecie zaczęli badać, jak ten hałas wpływa na organizmy, żyjące w morzach i oceanach. Okazało się, że oddziałuje on niemal na wszystkie z nich: wieloryby, delfiny, foki, ryby, a nawet mięczaki. "Niektóre z nich nagle przestają słyszeć, są płoszone. Czasem poziom hałasu jest taki, że uszkadza ich narządy słuchu. Antropogeniczny hałas podwodny może doprowadzić do zmian w ich zachowaniu, czy maskować inne dźwięki, które mogą być istotne dla morskich organizmów" - wyjaśnił prof. Skóra.

Człowiek może nie słyszeć i żyć - mówi naukowiec - jednak ze zwierzętami morskimi jest zupełnie inaczej. "Przy pomocy echolokacji, czyli nadawania i odbierania dźwięków, lokalizują one ryby i przeszkody, porozumiewają ze swoimi towarzyszami, oznaczają pozycję w stadzie. W przypadku np. morświnów uszkodzenie słuchu może więc oznaczać śmierć głodową" - wyjaśnia prof. Skóra.

Sytuację pogarsza fakt, że dźwięk w wodzie rozchodzi się znacznie lepiej niż w powietrzu. Większa gęstość cieczy powoduje, że fale akustyczne rozchodzą się na większą odległość. "Mogę podać przykład podwodnego wybuchu detonacji min z II wojny światowej zawierających ok. 500 kg trotylu, który zdetonowano u wybrzeży Helu. Według specjalistów hałas powstający w wyniku takiej detonacji może sięgać ok. 30 km. Każdy morświn, jeśli przebywałby w zakresie takiej odległości, odczułby go" - wyjaśnia prof. Skóra.

Według raportu Komisji Helsińskiej (Komisji Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku) badania prowadzone w latach 2003-2007 pokazały, że już wtedy niemal na całym akwenie Morza Bałtyckiego zwierzęta słyszały hałas emitowany na szlakach żeglugowych. Na większości z nich był on intensywny na tyle, że utrudniał ich komunikację. W kilku miejscach np. w wodach między Kopenhagą a Malmo płoszył zwierzęta. Z kolei w pasie wody między Helsinkami a Tallinem jego poziom był tak wysoki, że powodował uszkodzenie ich funkcji fizjologicznych.

Naukowcy z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w ramach międzynarodowego projektu BIAS (Baltic Sea Information on Acoustic Soundscape) przygotowują aktualną mapę rozmieszczenia hałasu w polskich obszarach morskich. "Program BIAS to próba jego zmapowania. Zarejestrujemy dźwięki, jakie pojawiają się w polskiej strefie Bałtyku. Pierwsze instrumentarium to zaledwie cztery stacje badawcze z zakotwiczonymi na dnie urządzeniami, które umieścimy w rejonie Zatoki Gdańskiej, a kolejne dwie na wysokości Ustki i Świnoujścia" - tłumaczy prof. Skóra.

Dzięki pomiarom naukowcy zorientują się, gdzie hałasu jest mniej, gdzie więcej. Potem w prace włączą się biolodzy, którzy sprawdzą, czy te najbardziej hałaśliwe miejsca pokrywają się np. ze szlakami migracyjnymi zwierząt, czy zakres hałasu jest groźny dla konkretnych gatunków. Inne zadania czekają inżynierów. Będą pracowali nad systemami ograniczającymi podwodne odgłosy maszyn i detonacji.

"Poziom hałasu to jeden ze wskaźników dobrego stanu środowiska. Ponieważ polski rząd niedawno wdrożył unijną ramową dyrektywę ws. strategii morskiej, dlatego ten rodzaj zanieczyszczenia będzie musiał być regularnie mierzony. Dla hydroakustyków z różnych instytutów, a mamy ich naprawdę dobrych, otwiera się duży obszar badawczy. Także fizycy i biolodzy morza będą mieli sporo do zrobienia i opisania. Administracja morska oraz ochrony środowiska musi otrzymać wiarygodne dane, aby dobrze godzić ekonomiczne potrzeby człowieka z potrzebami przyrody. Morze ma nas żywić i bogacić. Niestety, jedni żyją np. z szybkiego pływania, inni z żywych zasobów morza. Te dwie gospodarcze aktywności nie mogą się wykluczać, bacząc przy okazji na to, co jest potrzebne wrażliwym i chronionym organizmom przyrodniczym" - mówi prof. Skóra.

W programie BIAS uczestniczą jednostki naukowe m.in. z Polski, Finlandii, Niemiec, Danii, Estonii. Polski wkład finansowy to ponad 2,5 mln złotych. Będzie realizowany do sierpnia 2016 roku. Dotacja na jego realizację pochodzi ze środków Unii Europejskiej oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Technika
Projekt produkcji kul do maszyn - ze złomowanych szyn (11-02-2014)

Innowacyjną technologię wykorzystania złomowanych szyn kolejowych do produkcji kul, stosowanych w różnych maszynach, opracują naukowcy Politechniki Lubelskiej. Urządzenia do produkcji kul powstaną we współpracy z dwiema firmami: SIGMA i Kuźnia Ostrowiec.

"Nowe technologie produkcji będą cechować się mniejszą energochłonnością i materiałochłonnością niż metody stosowane dotychczas" - powiedział kierujący projektem prof. Zbigniew Pater z Politechniki Lubelskiej.

Głównym celem prac zespołu jest opracowanie technologii walcowania kul o średnicy 60 mm, do których produkowania używane byłyby fragmenty (główki) złomowanych szyn kolejowych. Kule takie są wykorzystywane przy produkcji różnego rodzaju maszyn, np. mielących czy rozdrabniających.

Naukowcy z politechniki opracują specjalną walcarkę płaskoklinową - maszynę wykorzystującą metodę plastycznej obróbki metalu - która będzie mogła produkować sześć kul jednocześnie.

Prof. Pater powiedział, że obecnie ze złomowanych szyn są produkowane kule, ale przy wykorzystaniu specjalistycznych metod kucia i raczej nie mniejsze niż o średnicy 80 mm. Mniejsze kule produkuje się najczęściej z prętów lub przy wykorzystaniu metod odlewniczych.

Kule produkowane będą z główek złomowanych szyn (szyna kolejowa składa się główki, szyjki i stopki), które trzeba najpierw oddzielić od innych części. Jak tłumaczy prof. Pater, obecnie szyny dzielone są za pomocą palników, do których potrzeba dostarczać paliwo i które produkują spaliny.

Projekt lubelskich naukowców przewiduje również opracowanie nowej technologii i skonstruowanie urządzenia - agregatu - do mechanicznego cięcia i dzielenia złomowanych szyn. Metoda ta byłaby bardziej energooszczędna niż używanie palników.

Nowatorskie technologie - walcarkę i agregat - opracują naukowcy z Politechniki Lubelskiej, a badania przemysłowe oraz prace związane z budową maszyn prototypowych zostaną wykonane w zakładach - partnerach projektu.

Prof. Pater powiedział, że obecnie co miesiąc w Polsce powstaje od 4 tys. do 6 tys. ton złomu z szyn, a w najbliższych latach - kiedy nastąpi zapowiadana gruntowna modernizacja kolei - może być go jeszcze więcej. Jest to - jego zdaniem - materiał znacznie tańszy niż obecnie pozyskiwany z huty do produkcji kul.

"Szacowany okres zwrotu nakładów na realizację całego projektu, w wariancie uwzględniającym produkcję kul oraz sprzedaż walcarek i agregatów, wynosi zaledwie 2,3 roku" - powiedział prof. Pater.

Projekt Politechniki Lubelskiej, SIGMY SA (produkującej maszyny głównie dla górnictwa) oraz Kuźni Ostrowiec sp. z o.o. znalazł się wśród 80 finalistów konkursu programu INNOTECH, prowadzonego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Program ten ma na celu wspieranie nauki i przedsiębiorstw w zakresie realizacji innowacyjnych przedsięwzięć z różnych dziedzin nauki i branż przemysłu. W ostatniej, trzeciej edycji tego konkursu złożono w sumie 709 wniosków o dofinansowanie różnych projektów.

Całkowity koszt wspólnego projektu to 4,8 mln zł, z czego 2 mln zł pochodzić będzie od firm, a 2,8 mln zł to dofinansowanie z NCBR.(PAP)

PAP Nauka w Polsce

Komentarz: Lublin światową awangardą w przetopie szyn kolejowych na kule!

Różności
Polska młodzież pomaga NASA (11-02-2014)

Pięcioro młodych Polaków przebywających w Południowej Walii przyczyniło się do opracowania aplikacji dla amerykańskiej agencji kosmicznej (NASA) - poinformował PAP Mirco Cordeiroz z organizacji The Valleys Regional Equality Council.

Krystian Kobierecki, Dariusz Dominiak, Gabriela Misaczek, Jakub Misaczek i Mateusz Misaczek testowali aplikację Space Place Prime dla systemu iOS (na iPhona, iPada oraz Apple TV2) oceniając jej mocne i słabe strony. Ich opinie okazały się na tyle znaczące, że wpłynęły także na kształt innych aplikacji, mających promować dokonania NASA oraz rozbudzać zainteresowanie nauką, technologią i matematyką.

Polska grupa uzyskała wsparcie w ramach projektu Priority 1 - Raising Skills and Aspirations of Young BME People II, finansowanego za pośrednictwem walijskiego rządu przez Europejski Fundusz Społeczny.

Projekt ten ma na celu przygotowanie młodych ludzi należących do mniejszości etnicznych do wejścia na rynek pracy - poprzez rozwijanie pewności siebie, twardych i miękkich umiejętności oraz stwarzanie nowych możliwości.

Jak zaznaczył senior development officer and a STEM ambassador Mirco Cordeiro choć Południowa Walia należy do najmniej rozwiniętych obszarów Europy, projekt dowiódł, że gdy przed młodymi ludźmi stawia się wyzwania i daje im możliwości, chwytają sposobność obiema rękami aby pokazać, że mogą dać coś od siebie społeczeństwu.

"Wzięcie udziału w tym projekcie pozwoliło mi zyskać wiedzę, która przyda się w przyszłości. Każdy marzy o współpracy z NASA. Wciąż nie mogę uwierzyć, że dostałem od nich certyfikat. Jestem bardzo wdzięczny za tę wyjątkową szansę" - powiedział cytowany w komunikacie Jakub Misaczek.

Nancy Leon, kierowniczka zespołu NASA Space Place podziękowała polskiej grupie za jej wkład i potwierdziła, że NASA ma w lutym udostępnić aplikację w wersji dla systemu Android.

Aplikacja będzie wkrótce dostępna pod adresem http://spaceplace.nasa.gov/

PAP - Nauka w Polsce

Wydarzenia
Mamy-badaczki nagrodzone (10-02-2014)

15 mam-badaczek nagrodziła Fundacja na rzecz Nauki Polskiej (FNP) w ósmej i ostatniej edycji programu "Pomost". Uczone, które wracają do pracy po przerwie związanej z opieką nad dzieckiem, otrzymają w sumie blisko 4 mln zł.

Program jest skierowany do rodziców, którzy wracają do pracy naukowej po przerwach związanych z opieką nad dzieckiem. Do ósmej edycji konkursu zgłoszono 113 wniosków. Do drugiego etapu zakwalifikowało się 35 badaczek. Zarząd FNP wyłonił 15 laureatek, które będą prowadzić badania w dziedzinach Bio, Info, Techno.

dr Julita Smalc-Koziorowska z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN w Warszawie, źródło: unipress.waw.pl
1. dr Julita Smalc-Koziorowska z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN w Warszawie, źródło: unipress.waw.pl

Najwyższe dofinansowanie - ponad 268 tys. zł. - przyznano dr Magdalenie Czeredys z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Po 268 tys. zł otrzymały: dr Katarzyna Arczewska z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie; dr Karolina Bukowska-Strakova z Uniwersytetu Jagiellońskiego - Collegium Medicum, dr Joanna Chwiej z Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, dr Mariola Dutkiewicz z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, dr Marta Kolasa z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Bydgoszczy, dr hab. Katarzyna Koziak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr Julita Smalc-Koziorowska z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN w Warszawie.

Dofinansowanie otrzymały również: dr Karolina Janikowska z Politechniki Gdańskiej, dr Małgorzata Kwiatkowska z Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN w Łodzi, dr Renata Płocińska z Instytutu Biologii Medycznej PAN w Łodzi, dr Marta Targosz-Korecka i dr Aleksandra Wrońska z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr Agnieszka Twardowska z Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, dr Karolina Zelga z Politechniki Warszawskiej.

Finansowaniu przyznanemu mamom-naukowcom podlega grant badawczy i stypendia dla maksymalnie trzech podopiecznych (studentów lub doktorantów).

Program Pomost Fundacja na rzecz Nauki Polskiej ustanowiła na początku 2010 roku. Był to pierwszy w Polsce program wspierający rodziców-naukowców, który miał umożliwić im pogodzenie opieki nad dzieckiem z karierą zawodową. W ośmiu konkursach w programie wyłoniono 101 laureatów, którzy na realizację swoich projektów badawczych otrzymali finansowanie w wysokości blisko 37,7 mln zł.

PAP - Nauka w Polsce

Astronomia
Yutu: 'Dobranoc, Ziemianie' (10-02-2014)

Chiński łazik Yutu zwany też Jadeitowym Królikiem buszujący od 14 grudnia 2013 po Księżycu przesłał na ziemię komunikat, że może nie przetrwać aktualnej księżycowej nocy (która trwa ok. dwóch tygodni, kiedy temperatura spada nawet do -233 st.C), kończąc: "Goodnight, Earth, goodnight, humanity." Zobacz cały komunikat.

Łazik sprowadzony został w ramach misji o nazwie Chang'e 3 - której nazwa nawiązuje do tego, że Chiny stały się trzecim krajem, który wylądował na Księżycu, a także do imienia księżycowej bogini z chińskich mitów, Chang'e. Jej księżycową maskotką jest królik, który na na Srebrnym Globie wyrabia z ziół lekarstwo dające nieśmiertelność. Nazwa może być też odczytywana z języka angielskiego, jako "zmiana". Póki co wygląda na to, że Yutu przyniesie zmianę odnośnie koloru "srebrnego globu", który okazuje się brązowy a nie srebrny.

 


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365