Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.963.321 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 278 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Kluczowym problemem marketingowym religii jest więc sposób zachęcenia klientów, by czekali.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Wydarzenia
Będzie polska ektoina z bakterii dla medycyny i kosmetyki (06-06-2014)

KUL z kilkoma partnerami utworzy konsorcjum, aby wdrożyć do produkcji ektoinę - substancję o działaniu ochronnym wykorzystywaną w medycynie i kosmetyce - odkrytą przez naukowców z tej uczelni w bakteriach ze skał w kopalni węgla Bogdanka (Lubelskie).

Konsorcjum pod nazwą "Biotechnologia metanowa dla rozwoju województwa lubelskiego" utworzą: Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II (KUL), Województwo Lubelskie, spółka KUL Creative, Fundacja Rozwoju KUL, spółka Elementa Critica, Lubelski Węgiel "Bogdanka", kancelaria prawnicza Dentons, Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla z Zabrza. List intencyjny o współpracy został już podpisany, następnie będą ustalane szczegóły współpracy dotyczące m.in. udziału finansowego i merytorycznego poszczególnych członków konsorcjum.

"Ufam, że uruchomienie konsorcjum da ramy prawne, organizacyjne i finansowe do prowadzenia badań tak, aby uruchomić technologię produkcji ektoiny" - powiedział rektor KUL ks. prof. Antoni Dębiński.

Marszałek województwa lubelskiego Krzysztof Hetman zapewnił, że projekt może być dofinansowany środkami z Unii Europejskiej w nowej perspektywie budżetowej, jako jeden projektów kluczowych dla województwa lubelskiego. "To jest sprawa, która może być kołem zamachowym i wizytówką województwa lubelskiego, jeśli chodzi o połączenie świata nauki z gospodarką" - zaznaczył.

Nowatorską metodę wytwarzania ektoiny opracował i opatentował zespół naukowców z Katedry Biochemii i Chemii Środowiska KUL pod kierunkiem prof. Zofii Stępniewskiej.

Ektoina jest aminokwasem, który pełni w organizmie funkcje ochronne - m.in. stabilizatora enzymów, kwasów nukleinowych, kompleksów DNA-białko oraz całych komórek. Zapewnia komórkom ochronę przed różnymi czynnikami zewnętrznymi, np. promieniowaniem UV, ale też zapobiega procesom starzenia, umożliwia prawidłowy rozwój komórek.

W medycynie ektoina wykorzystywana jest m.in. przy radio- i chemioterapii. Zwiększa też immunoodporność na wirusa HIV. Może być również pomocna w terapii choroby Alzheimera, leczeniu marskości wątroby, alergii. W kosmetyce stosowana jest w kremach nawilżających i przeciwzmarszczkowych.

Prof. Stępniewska przypomniała, że odkrycie ektoiny to efekt badań prowadzonych w kopalni węgla Bogdanka. Najpierw naukowcy chcieli się dowiedzieć, dlaczego w Bogdance nie ma wysokiego zagrożenia wybuchu metanu, tak jak to jest w kopalniach na Śląsku. Okazało się, że w skałach przywęglowych w Bogdance żyją bakterie - metanotrofy - które "żywią się" metanem. "To tacy niewidoczni sojusznicy górników naszej kopalni" - zaznaczyła.

Następnie analizowano, jak te bakterie żyją i funkcjonują w tak trudnych warunkach, ponad kilometr pod ziemią, przy niskiej wilgotności, podwyższonym stężeniu soli w środowisku. "Odkryliśmy, że zabezpiecza je ektoina. Zobaczyliśmy, że mamy materiał unikatowy, jedyny, niepowtarzalny" - powiedziała Stępniewska.

Naukowcy z KUL opracowali metodę pozyskiwania ektoiny wyprodukowanej przez bakterie metanotroficzne. W procesie tej produkcji namnożone wcześniej bakterie poddawane są działaniom rożnych czynników, a następnie wyprodukowany przez nie cenny aminokwas zostaje wyizolowany.

W warunkach naturalnych ektoina wytwarzana jest przez mikroorganizmy żyjące w skrajnie niesprzyjających warunkach np. w gejzerach czy słonych jeziorach.

Do celów przemysłowych ektoina obecnie pozyskiwana jest w procesie syntezy chemicznej. Proces ten jest kosztowny - bazuje na drogich substancjach (L-aminokwasy), wymaga skomplikowanej technologii syntezy złożonej z 22 etapów, a następnie oczyszczania produktu.

Produkcja ektoiny metodą wykorzystującą bakterie metanotroficzne ma być tańsza niż pozyskiwanie ektoiny w procesie syntezy chemicznej. Ponadto ektoina pozyskiwana przy wykorzystaniu naturalnych procesów ma też wysoki poziom czystości.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Więcej: Naukowcy z KUL opracowali przełomową metodę produkcji ektoiny

Chemia
Niech sadza się nie osadza! (06-06-2014)

Powstawaniu sadzy w rurach wydechowych czy kominach można zapobiec dzięki katalitycznym filtrom, w których szkodliwa sadza spalana jest do nietoksycznego dwutlenku węgla. Tani materiał, który umożliwi spalanie sadzy w niższych temperaturach, opracowują badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

O badaniach tych opowiada w rozmowie z PAP student Wydziału Chemii UJ, Tomasz Jakubek, laureat trzeciego miejsca w polskim finale konkursu FameLab.

"Sadza powstaje, kiedy paliwo zawierające węgiel spala się przy zbyt małej ilości tlenu" - wyjaśnia Jakubek i dodaje, że paliwo w takich warunkach nie jest przekształcane całkowicie w dwutlenek węgla, ale tworzy różne niepożądane związki. Substancje te (głównie związki węgla) wchodzą np. w skład smogu, który ma na nas szkodliwy wpływ, m.in. działając rakotwórczo. Poza tym sadza zanieczyszcza i zapycha układy wydechowe.


Kłęby sadzy wydobywające się ze źle wyregulowanego silnika Diesla

W zwalczaniu sadzy pomagają katalityczne filtry. Dzięki nim sadza nie tylko nie przedostaje się do powietrza, ale także spalana jest do dwutlenku węgla. Okazuje się bowiem, że do spalenia sadzy może wystarczyć temperatura, jaka występuje w rurze wydechowej. Jest to możliwe dzięki katalizatorom. "Katalizator to substancja, która nie zużywa się w reakcji chemicznej, ale ułatwia jej zachodzenie" - opowiada Tomasz Jakubek.

Dotychczas w skład katalizatorów dopalania sadzy używane były m.in. platyna i cer. Platyna jest materiałem bardzo kosztownym, a zasoby ceru - metalu ziem rzadkich - powoli się wyczerpują. Dlatego naukowcy poszukują aktywnych, ale tańszych katalizatorów.


12.10.1996 - zachodnia Polska. Oglądanie zaćmienia przez przydymione szkło. Wikimedia

Naukowcy pod kierunkiem prof. Andrzeja Kotarby z WCh UJ opracowują nowe układy katalityczne, w których skład wchodzą tanie materiały m.in. żelazo, mangan i potas. "Produkcja takiego materiału jest zadziwiająco prosta" - przekonuje Tomasz Jakubek, który badania wykonuje w ramach swojej pracy magisterskiej. Przyznaje, że filtry z takim katalizatorem będą znacznie tańsze - produkowane z łatwo dostępnych materiałów. Jakubek wyjaśnia, że o ile w zwykłych warunkach sadza zaczyna się spalać w temperaturze 500-600 st. C, o tyle w obecności katalizatora z UJ do rozpoczęcia procesu spalania wystarczy już 250 st. C.

"Jeden z naszych bardziej obiecujących układów powstał podczas wygrzewania tlenku manganu z potasem. Zauważyliśmy, że potas penetruje strukturę tlenku manganu, a powstające nowe fazy takie jak kryptomelan, wykazują ciekawe właściwości. Proces taki nazywamy nanostrukturyzacją" - zaznacza rozmówca PAP. Przyznaje, że na razie nie można jednoznacznie określić, jakie mechanizmy sprawiają, że sadza łatwiej się spala w obecności tego typu katalizatorów, hipotezy są obecnie weryfikowane. Jedna z nich wskazuje, że na powierzchni katalizatora następuje łatwa aktywacja atomów tlenu z powietrza. "Tlen staje się więc bardziej +chętny+ do reagowania z sadzą" - wyjaśnia Jakubek. Badania na ten temat wciąż są prowadzone.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
Hollande i Komorowski odsłonili pomnik Marii Skłodowskiej-Curie (05-06-2014)

Prezydenci Polski i Francji Bronisław Komorowski i Francois Hollande odsłonili w środę w Warszawie pomnik Marii Skłodowskiej-Curie. Rzeźba przedstawiająca dwukrotną noblistkę stanęła niedaleko miejsca jej urodzenia na warszawskim Nowym Mieście.

W uroczystości wziął udział prezes Stowarzyszenia Członków Legii Honorowej i inwestor pomnika Jean Caillot, a także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska.


Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Pomnik stanął w pobliżu gotyckiego kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny nad wiślaną skarpą u wylotu ul. Kościelnej. To ok. 200 metrów od ul. Freta 16, czyli miejsca urodzenia Marii Skłodowskiej-Curie.

Wiadomo, że polska uczona bardzo lubiła to miejsce i widok, jaki się z niego rozciąga. Rzeźba dłuta Bronisława Krzysztofa również "spogląda" na Wisłę, skarpę i praski brzeg. W ręku trzyma symbol graficzny polonu.

To kolejny pomnik polskiej noblistki w Warszawie. W 1935 roku odsłonięto pomnik noblistki przed Instytutem Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie (dawniej Instytut Radowy).

Skłodowska-Curie jest jedyną kobietą, która otrzymała Nobla dwukrotnie, a także jedynym uczonym, któremu przyznano Nagrodę Nobla w dwóch różnych dziedzinach nauk przyrodniczych. W 1903 roku wspólnie z mężem Piotrem Curie i fizykiem Henri Becquerelem otrzymała Nobla z fizyki za badania nad promieniotwórczością. W 1911 r. za odkrycie nowych pierwiastków: polonu i radu, nagrodzono ją Nagrodą Nobla w dziedzinie chemii.

Maria Skłodowska-Curie urodziła się w 1867 r. w Warszawie. W stolicy spędziła 19 pierwszych lat swojego życia. Później podjęła studia na paryskiej Sorbonie. Znała pięć języków, interesowała się socjologią, psychologią oraz naukami ścisłymi. Pod koniec lat osiemdziesiątych XIX wieku organizowała zajęcia dla dzieci wiejskich, w ramach których uczyła języka polskiego, historii, algebry.

Pod jej kierunkiem prowadzono pierwsze badania nad leczeniem raka za pomocą promieniowania jonizującego. Dzięki jej odkryciom powstała radiochemia - nowa gałąź chemii.

Podczas I wojny światowej organizowała ruchome stacje rentgenowskie, dostała się na front, gdzie szkoliła personel medyczny, w jaki sposób wykonywać prześwietlenia.

W 1932 roku - podczas jednej z wielu wizyt w Warszawie - uczestniczyła w otwarciu warszawskiego Instytutu Radowego przy ul. Wawelskiej, któremu podarowała 0,1g radu. Posadziła tam również drzewo, które rośnie do dziś.

Swoje naukowe zainteresowania przekazała starszej córce Irene Joliot-Curie, która w 1935 roku - wraz z mężem Frederikiem - również otrzymała Nagrodę Nobla za odkrycie sztucznej promieniotwórczości.

Po śmierci Skłodowskiej-Curie w 1934 r. Albert Einstein w jednym z esejów napisał, że "była jedynym niezepsutym przez sławę człowiekiem spośród tych, których przyszło mu poznać"*.

Decyzją francuskich prezydentów prochy zasłużonych dla Francji i świata postaci przeniesiono do Panteonu. W 1995 roku z woli ówczesnego szefa państwa Francois Mitterranda spoczęła tam - jako pierwsza kobieta - Maria Skłodowska-Curie wraz z mężem Piotrem Curie.

W 2009 roku brytyjski magazyn "New Scientist" uznał polską uczoną za największą kobietę naukowca wszechczasów. W przeprowadzonej przez pismo ankiecie wzięło udział 800 osobistości z międzynarodowego świata nauki. Skłodowska zdobyła ponad 25 proc. głosów, wyprzedzając m.in. Rosalind Franklin, współodkrywczynię podwójnej helisy DNA.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

[*] Skłodowska wyznawała: "Łatwo zrozumieć, że nie było w naszym życiu miejsca dla stosunków światowych. Widywaliśmy tylko trochę przyjaciół, podobnych do nas pracowników naukowych, z którymi rozmawialiśmy w domu lub w ogrodzie, podczas gdy ja coś szyłam dla naszej córeczki."

Wydarzenia
Marsjański łazik studentów z Białegostoku znów najlepszy na świecie (04-06-2014)

Łazik marsjański studentów Politechniki Białostockiej Hyperion 2 zwyciężył w zawodach University Rover Challenge 2014 w USA. Drużyna wygrała drugi rok z rzędu - poinformowała PAP rzeczniczka uczelni Dorota Sawicka. Trzecie miejsce zajęli studenci z Rzeszowa.

Jak podkreśliła rzeczniczka, drużyna Wydziału Mechanicznego Politechniki Białostockiej na zakończonych w niedzielę mistrzostwach na pustyni w stanie Utah wygrała po raz drugi z rzędu - jako pierwsza w historii tych zawodów.

Zwycięstwo odniosła drużyna Hyperion Team w składzie: Michał Grześ, Jacek Wojdyła, Jakub Maliszewski, Robert Bałdyga, Maciej Baka, Maciej Rećko. Studenci zaprezentowali łazika Hyperion 2, następcę Hyperiona, który wygrał ubiegłoroczne University Rover Challenge.

Na podium zawodów stanęła również drużyna studentów z Politechniki Rzeszowskiej - Legendary Rover Team - zajęła trzecie miejsce. Drugie miejsce zdobyła ekipa z Missouri University of Science and Technology (USA) z robotem Mars Rover Design Team. W zawodach łazików marsjańskich przygotowanych przez studentów wzięły udział 23 drużyny z całego świata. Hyperion Team zajęła pierwsze miejsce, zdobywając 368 punktów. Kolejne drużyny otrzymały 342 i 338 punktów. W ubiegłym roku studenci z Białegostoku zdobyli rekordową liczbę punktów - 493 na 500 możliwych.

"W tym roku zadania były 2-3 razy trudniejsze niż w poprzednich latach. Prawie żadnej konkurencji nie dało się uczestnikom wykonać na 100 procent" - tłumaczy opiekun naukowy projektu dr hab. inż. Kazimierz Dzierżek, Prodziekan ds. Promocji i Współpracy Wydziału Mechanicznego.

Dobrze studentom Wydziału Mechanicznego PB poszło zadanie polegające na pobraniu próbki w terenie i znalezieniu w niej życia - 90 punktów. Za prezentację projektu i łazika studenci otrzymali 88 punktów.

"Obsługa panelu operatorskiego poszła nam nieźle. Wykonywaliśmy poszczególne części zadania szybciej niż inne drużyny. Nie udało się w wyznaczonym czasie zrobić wszystkiego, ale jest naprawdę nieźle" - relacjonowała rzeczniczka komentarze drużyny publikowane w trakcie zawodów.

Tuż po zakończeniu konkurencji Terrain Traversing Task (jazda po trudnym marsjańskim terenie) drużyna Politechniki Białostockiej na swoim profilu na Facebooku napisała: "Już po traversingu. Póki co jesteśmy jedyną drużyną, której udało się pokonać podjazd z kamieniami. Najwyżej położona bramka też nie stanowiła dla nas wielkiego problemu. Niemal udało nam się przejechać niezdobytą do tej pory bramkę umieszczoną bokiem na 45-stopniowym zboczu".

"Tu Białystok pokonała jedynie ekipa z Missouri wyprzedzając go o 5 punktów" - zaznaczyła Sawicka.

Jak opowiadała, dramatyczne informacje przekazywała drużyna po zadaniu Astronaut Assistance Task (pomoc astronaucie). Wtedy drużyna napotkała problemy techniczne. W trakcie dostarczania pakietów ratunkowych astronautom uszkodzona została część manipulatora łazika. Nie pozwoliło to na wykonanie w wyznaczonym czasie całego zadania.

"Mimo popsutego manipulatora udało się jednak dostarczyć narzędzia do dwóch z czterech astronautów. Warto dodać, że problem z tym zadaniem miało wiele drużyn, które na koniec otrzymywały po kilka punktów. Za to zadanie Hyperion Team otrzymała 60 punktów wyprzedzając kolejną w punktacji drużynę z Rzeszowa o 5 oczek" - dodała rzeczniczka.

368 punktów przy tak trudnych konkurencjach to dobry wynik - mówił po wręczaniu nagród Kazimierz Dzierżek. "Warto dodać, że byliśmy pod presją ubiegłorocznego wyniku" - dodał.

"W ubiegłym roku zdobyliśmy szczyt. Trudno wejść wyżej" - mówiła dr inż. Justyna Tołstoj-Sienkiewicz, opiekunka koła naukowego robotyków, w ramach którego HYPERION 2 powstawał.

Budowa robota oraz finansowanie wyjazdu na zawody odbywało się w ramach projektu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego "Generacja Przyszłości". Uczelnia pozyskała także sponsora - PKO BP.

Drużyna Politechniki Białostockiej już trzy razy wygrała te zawody: w 2011 roku z łazikiem Magma 2, a w ubiegłym roku z łazikiem Hyperion, w tym roku z Hyperionem 2.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl. Fot. Politechnika Białostocka

Technika
Innowacyjne napylanie magnetronowe włóknin ochronnych (04-06-2014)

Polacy opracowali innowację na skalę światową w tworzeniu barierowych materiałów ochronnych. Uczeni z konsorcjum pod kierunkiem Instytutu Włókiennictwa w Łodzi po raz pierwszy zastosowali technikę napylania magnetronowego do nanoszenia cienkich powłok metalicznych na włókniny. Włókniny napylane magnetronowo mogą służyć jako tapety, okładziny lub parawany chroniące przed polami elektromagnetycznymi wytwarzanymi przez urządzenia.

"Opracowane w instytucie materiały są innowacyjne na skalę światową. Po raz pierwszy zastosowaliśmy technikę napylania magnetronowego do nanoszenia cienkich powłok metalicznych na włókniny. Tę technologię wykorzystano głównie do wytwarzania osłon architektonicznych" - dr inż. Jadwiga Sójka-Ledakowicz, dyrektorka Instytutu Włókiennictwa w Łodzi, kierująca projektem Envirotex.

Jak wyjaśniła, włókniny napylane magnetronowo mogą również służyć jako tapety, okładziny lub parawany chroniące przed polami elektromagnetycznymi wytwarzanymi przez różne urządzenia.

"Często pracę czułych urządzeń elektronicznych, np. aparatury diagnostycznej w szpitalach, zakłócają zewnętrzne źródła promieniowania elektromagnetycznego. Aby temu zapobiec, można zastosować w pomieszczeniach tapety z włókienniczych materiałów ekranujących" - zapewniła kierowniczka projektu.

Na promieniowanie elektromagnetyczne narażeni są też ludzie. Zarówno w przypadku wspomnianych urządzeń diagnostycznych w szpitalach, jak i w gabinetach fizykoterapii, opracowane przez uczonych włókniny mogą chronić personel obsługujący sprzęt.

"Pacjenci przebywają na rehabilitacji przez krótki czas. Jednak promieniowanie emitowane przez różne urządzenia szkodzi technikom pracującym w gabinetach w pełnym wymiarze godzin. Postawienie parawanu czy przyklejenie okładziny na ścianie powoduje wytłumienie promieniowania. Nasz materiał jest lekki, dobrze się układa i tłumi pole elektromagnetyczne w bardzo szerokim zakresie częstotliwości" - podkreśliła doktor.

Materiałów barierowych mogą też potrzebować banki oraz instytucje posiadające pomieszczenia z serwerami i bazami danych. Tkaniny mogą sprawić, że tajne informacje z takiego pomieszczenia nie wydostaną się na zewnątrz.

Uczeni, poza samą technologią, opracowali i zgłosili do ochrony patentowej autorską aparaturę: urządzenie do ciągłego procesu nanoszenia powłok na materiał włókienniczy techniką napylania magnetronowego. Wartość unikatowego sprzętu przekracza 640 tys. zł.

Technologia nadawania właściwości barierowych przed polami elektromagnetycznymi materiałom włókienniczym przeznaczonym na tapety, dla szerokiego zakresu częstotliwości, została opracowana przy wykorzystaniu tego urządzenia. Na takie materiały przeznaczone dla budownictwa badacze otrzymali aprobatę techniczną Instytutu Techniki Budowlanej w Warszawie.

Technologia została opracowana w ramach projektu Envirotex. Pod koniec 2008 roku podpisano umowę na dofinansowanie projektu kwotą 15 milionów 448 tys. 950 zł, obecnie prowadzonego przez NCBR. Projekt trwa do 5 czerwca tego roku. Działanie 1.3 PO IG to wsparcie dla projektów B+R realizowanych przez jednostki naukowe na rzecz przedsiębiorców.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Wiadomo, co sadzić w miastach, by ulżyć alergikom (04-06-2014)

Z powodu silnego nagrzewania się centrów miast rosnące tam rośliny uczulają silniej i przez dłuższy czas. Sezon pylenia alergicy przetrwają w miastach łatwiej, jeśli zamiast brzóz i leszczyny będziemy tam sadzić akacje, klony i iglaki - radzi łódzki naukowiec.

W miastach najlepiej jest sadzić akacje, graby, klon, bzy, świerki, sosny i jaśminy, których pyłki uczulają bardzo rzadko - zalecają eksperci z Instytutu Medycyny Pracy (IMP) w Łodzi. Zalecenia dotyczące sadzenia w miastach roślin bezpiecznych dla alergików opracowali oni w ramach międzynarodowego projektu UHI (Urban Heat Islands).


Akacja, Wikimedia

Jak zaznacza dr n. med. Wojciech Dudek z IMP, bezpieczne są również żeńskie egzemplarze topoli, wierzby, jesionu, które w ogóle nie produkują pyłków. Wszystkie te rośliny można bezpiecznie wykorzystywać na nowo budowanych osiedlach albo podczas odnawiania skwerów czy miejskich parków - tłumaczył Dudek podczas seminarium "Dlaczego w mieście jest cieplej niż poza nim?", zorganizowanego przez Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiPZ) PAN w Warszawie.

Zalecane są również kasztanowce, jarzębiny, jodły, modrzewie. Z krzewów alergicy dobrze zniosą obecność irgi, bukszpanu, derenia, forsycji, pigwowca, berberysu i głogu. Jeśli chodzi o rośliny pnące, przydatne w projektowaniu zielonych fasad, zaleca się bluszcz pospolity, winobluszcz pięciolistkowy i rdestówkę.

Bezwzględnie należy za to unikać brzozy, olchy i leszczyny, które stanowią największy problem dla osób uczulonych na pyłki. Tylko niewiele lepsze pod tym względem są topola, wiąz, wierzba, buk, dąb, platan, jesion, lipa i ambrozja - mówi dr Dudek.

Naukowcy pogrupowali rośliny zależnie od ich potencjału alergizującego po zbadaniu 1189 roślin z niemal stu gatunków, rosnących na trzech osiedlach, stanowiących tereny pilotażowe programu UHI w Warszawie. "Roślin powodujących uczulenia było tam powyżej 10 proc. Pozornie to niewiele, ale mogą produkować naprawdę dużo pyłku" - podkreśla dr Dudek.

Jak wyjaśnił, jeden kwiatostan brzozy, zawierający do 350 kwiatów, może wyprodukować ok. 14 mln pyłków, co wystarczy do "skażenia" ok. 300 tys. m sześc. powietrza. Kwiatostanów może być na brzozie od kilkuset do kilku tysięcy. Dla osób z sezonową alergią na pyłki oznacza to wielki problem - tłumaczy Dudek. Tym bardziej, że jeśli chodzi o alergenowość, rośliny z miast mają nieco inne właściwości, niż poza miastami.

O różnicy decydują cieplejsze warunki klimatyczne, panujące w miastach w związku z tzw. efektem miejskiej wyspy ciepła (MWC). Jak tłumaczy prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, dominujące w miastach asfalt, żelbet i betonowe elewacje budynków latem za dnia mocno się nagrzewają, a w nocy całe to ciepło przekazują otoczeniu. W konsekwencji w centrach miast temperatura powietrza jest wyższa (głównie nocą i wczesnym rankiem) niż w niezabudowanej okolicy średnio o 1-2 st. C.

To pozornie niewiele, ale może wpływać na fizjologię roślin - podkreśla dr Dudek. Jak dodał, o tym, że rośliny w mieście są dla alergików groźniejsze, decyduje kilka czynników. "W cieplejszych warunkach miejskich rośliny produkują więcej pyłków, a do tego wydłuża się okres pylenia - rośliny zaczynają pylić wcześniej i pylą przez dłuższy czas" - tłumaczy.

Pyłki roślin z miasta są też bardziej obładowane alergenami - białkami uczulającymi ludzi. Bez tych białek pyłek nie "rozpozna", na którym kwiecie może zakiełkować.

Alergiom sprzyjają też obecne w miastach zanieczyszczenia, które podrażniają błony śluzowe dróg oddechowych, przez co alergeny łatwiej przedostają się do dróg oddechowych. Natomiast za sprawą bardzo drobnych cząstek pyłu alergeny łatwiej wnikają do najdalszych części układu oddechowego, przez co mają dłuższy kontakt z organizmem i na większej powierzchni błony śluzowej - tłumaczy ekspert z łódzkiego IMP.

Jednocześnie podkreśla, że aby ochłodzić miasta, ludzie wprowadzają coraz nowsze rodzaje roślin (np. tworząc "zielone dachy", zielone fasady czy zwiększając powierzchnię zieleniaków). "Dobór roślin nie powinien być jednak dowolny albo podyktowany jedynie względami estetyki" - przestrzega.

"Niewłaściwy dobór szaty roślinnej pięknie złagodzi efekt miejskiej wyspy ciepła. Może jednak spowodować drastyczny spadek jakości życia osób z uczuleniem na pyłki. Mogą się u nich nasilić objawy alergicznego nieżytu nosa i spojówek albo astmy. Musimy uważać, jakie rośliny wprowadzamy w mieście - zaznacza - Zamiast się z miasta wyprowadzać, zieleń miejską można przemodelować tak, by wyprowadzić z rejonów miejskich rośliny najczęściej uczulające". (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Biologia
Poznańscy naukowcy chcą tworzyć nowe substancje biologiczne (04-06-2014)

Tworzeniem niewystępujących w przyrodzie substancji zajmie się poznańskie Konsorcjum RNA, które uzyskało status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego. Prowadzone badania posłużą leczeniu raka i chorób neurodegeneracyjnych komórkami macierzystymi i wirusami.

Jako Krajowy Naukowy Ośrodek Wiodący (KNOW) konsorcjum chce zatrudnić wybitnych specjalistów oraz kupić specjalistyczny sprzęt. Umożliwi to stworzenie w ciągu 2-3 lat czterech nowych grup badawczych.

Konsorcjum tworzą: poznański Instytut Chemii Bioorganicznej PAN (ICHB) oraz Wydział Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. W połowie maja placówka znalazła się na ogłoszonej przez resort nauki liście czołowych ośrodków naukowych w Polsce. Cztery instytucje z tej listy przez następne pięć lat otrzymywać będą od państwa co roku nawet 10 mln zł.

Dyrektor ICHB prof. Marek Figlerowicz zapowiedział, że w ciągu najbliższych pięciu lat Konsorcjum RNA zatrudni 50 nowych doktorantów. Ośrodek planuje uruchomienie międzynarodowej szkoły doktorantów oraz funduszu dla młodych naukowców z innych laboratoriów, którzy w Poznaniu będą się uczyć nowych technik badawczych.

"Niestety, jeszcze nie wiemy, ile dostaniemy pieniędzy. Zgodnie z deklaracją ministra ma to być do 10 mln zł na rok" - powiedział PAP prof. Figlerowicz.

Status KNOW ma pomóc konsorcjum zająć się biologią syntetyczną - nową dziedziną nauki, która zajmuje się tworzeniem substancji niewystępujących w przyrodzie, jednak analogicznych do znanych biomolekuł.

Jednym z rozwiązań, jakie widzi dyrektor ICHB, jest wykorzystanie celulozy i chityny w biotechnologii, np. do produkcji materiałów podobnych do plastiku, tyle że biodegradowalnych.

"Bazując na wiedzy o ekstremofilach, organizmach żyjących w ekstremalnych warunkach, można tworzyć nowe enzymy, które sprawdzą się w innych ekstremalnych warunkach. Możemy też projektować nowe substancje" - dodał prof. Figlerowicz.

Konsorcjum RNA zajmuje się również biologią systemową - nową dziedziną wywodzącą się z teorii systemów.

"Chcielibyśmy przetwarzać te niesamowite ilości danych, generowanych obecnie w biologii w taki sposób, aby móc opisywać nie pojedyncze cząsteczki, lecz całe organizmy; przewidywać ich zachowanie oraz wpływ, jaki mogą na nie wywierać różne czynniki" - powiedział prof. Figlerowicz.

Naukowcom w tych badaniach pomóc ma współpraca z Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym (PCSS), które jest afiliowane przy ICHB.

Biologia systemowa może pomóc przy tworzeniu leków oraz poszukiwaniu celów terapeutycznych. Pozwala ona na to, że naukowcy widzą równocześnie cały system, np. wszystkie ścieżki enzymatyczne funkcjonujące w komórce.

"Obecnie w leczeniu raka stosuje się tzw. chemioterapię. Zwykle lek zabija zarówno zdrowe, jak i chore komórki. Terapia jest więc swego rodzaju totalną wojną i nigdy nie wiadomo, kto przeżyje: człowiek czy nowotwór. Dzięki biologii systemowej będzie można precyzyjnie, +chirurgicznie+ wycinać uszkodzone elementy maszynerii komórkowej, a pozostałe pozostawiać nienaruszonymi" - powiedział prof. Figlerowicz.

Naukowcy z Poznania zajmują się również badaniem chorób neurodegeneracyjnych. Wiąże się to z sytuacjami, gdy cząsteczki RNA funkcjonują jako czynnik patogenny, powodujący poważne choroby np. dystrofie i inne zaburzenia funkcjonowania układu mięśniowego lub systemu nerwowego.

W ICHB trwają też prace nad wykorzystaniem cząsteczek RNA jako terapeutyków np. w leczeniu guzów mózgu oraz nad najgroźniejszymi wirusami z genomem zbudowanym z RNA.

Naukowcy chcą się dowiedzieć jak zachowują się wirusy, pozbawić je szkodliwych elementów, a być może uda się również wprowadzić takie, dzięki którym można będzie zastosować wirusy jako terapeutyki.

Badacze liczą też, że dzięki posiadanym umiejętnościom przekształcenia dowolnych komórek np. skóry w komórkę macierzystą, w niedalekiej przyszłości można będzie odbudować chore narządy lub tkanki, np. wątrobę. "Z powodzeniem przeprowadzamy takie badania na myszach" - powiedział PAP prof. Figlerowicz.

Instytut Chemii Bioorganicznej PAN i Wydział Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prowadzą badania nad RNA od lat sześćdziesiątych XX wieku. Należą do światowej czołówki. W 2011 r. obie instytucje połączyły siły, tworząc poznańskie Konsorcjum RNA.

ICHB istnieje od 20 lat. Łącznie z afiliowanym przy ICHB PAN Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym Instytut zatrudnia ponad 490 pracowników, w tym około 100 pracowników naukowych (33 profesorów). Prowadzone w ICHB PAN studium doktoranckie liczy ponad 100 słuchaczy.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Fizyka
CERN: antymateria coraz lepiej poznana (03-06-2014)

Dzisiaj w czasopiśmie Nature Communications, eksperyment ALPHA na CERNowskim Spowalniaczu Antyprotonów (ang.: Antiproton Decelerator, AD) opublikował pomiar ładunku elektrycznego atomów antywodoru. Jego wynik zgodny jest z zerem z dokładnością do ośmiu miejsc po przecinku. Chociaż sam wynik nie jest zaskoczeniem, jako że atomy wodoru są elektrycznie obojętne, to jest to pierwszy tak dokładny pomiar dokonany na atomie antymaterii.

"Po raz pierwszy mamy możliwość precyzyjnego badania antywodoru," powiedział szef zespołu ALPHA Jeffrey Hangst. "Jesteśmy przekonani że technika pułapkowania eksperymentu ALPHA umożliwi jeszcze wiele cennych pomiarów. Z niecierpliwością czekamy na wznowienie programu AD w sierpniu tego roku, co przyniesie kolejne pomiary antywodoru z coraz większą dokładnością."

Antycząstki powinny być identyczne z cząstkami materii poza przeciwnym ładunkiem. Podczas gdy atom wodoru złożony jest z protonu o ładunku +1 i elektronu o ładunku -1, antywodór składa się z antyprotonu o ładunku -1 i pozytonu o ładunku +1. Wiemy jednak, że materia i antymateria nie są swoimi dokładnymi przeciwieństwami. W jednej części na 10 miliardów natura wydaje się preferować materię, dlatego tak ważne jest dokładne poznanie antymaterii - główny cel eksperymentów na AD w CERN. ALPHA stosuje złożony system pułapek który umożliwia wytworzenie i dostatecznie długie przechowywanie atomów antywodoru umożliwiając ich szczegółowe badanie. Zrozumienie asymetrii pomiędzy materią i antymaterią stanowi jedno z najistotniejszych wyzwań współczesnej fizyki. Obserwacja jakiejkolwiek różnicy pomiędzy tymi dwoma może pomóc w rozwiązaniu tej zagadki i otworzyć okno na nową fizykę.

W celu zmierzenia ładunku antywodoru, eksperyment ALPHA badał trajektorie atomów wypuszczonych z pułapki i wędrujących w polu elektrycznym. Atomy naładowane byłyby odchylane w polu elektrycznym, podczas gdy neutralne nie. Ładunek atomu antywodoru zmierzony w oparciu o 386 zarejestrowanych przypadkach to (-1.3±1.1±0.4)×10-8. Liczby po znaku ± oznaczają kolejno niepewność statystyczną i systematyczną pomiaru.

Wraz z ponownym uruchomieniem systemu akceleratorów w CERN, program badania antymaterii zostanie wznowiony. Eksperyment ALPHA-2, zmodernizowana wersja eksperymentu ALPHA, zacznie zbierać dane wraz z eksperymentami ATRAP i ASACUSA oraz nowopowstałym AEGIS którego zadaniem będzie badanie oddziaływania grawitacyjnego antywodoru.


Eksperyment ASACUSA w CERN (zdjęcie: Yasunori Yamakazi)

Więcej:
An experimental limit on the charge of antihydrogen
CERN Scientists Create Antihydrogen Atoms

[Źródło: CERN, tłum. Paweł Brückman de Renstrom]

Technika
Polski czołg-kameleon (03-06-2014)

Polacy jako pierwsi na świecie przygotowują system, który niczym kameleon zmieni kolor obiektów obserwowanych gołym okiem, np. czołgu czy stanowiska dowodzenia. W przyszłości może sprawić, że i żołnierski mundur zmieni kolor przystosowując go do otoczenia.

Obecnie w wojsku najczęściej wykorzystywany jest tzw. kamuflaż pasywny. Polega on na pokryciu obiektu farbą w kilku kolorach. "My chcieliśmy zrobić krok dalej i zrobić urządzenie, dzięki któremu np. kontener przewożony z miejsca na miejsce sam będzie przyjmował barwę otoczenia, szaty roślinnej, w której się znajduje" - wyjaśnił w rozmowie z PAP prof. Adam Januszko z Wojskowego Instytutu Techniki Inżynieryjnej im. J. Kosackiego we Wrocławiu.

Jego zespół przygotował prototyp urządzenia, które zamontowane np. na czołgu, może zmienić jego kolor. Naukowcy nazwali je kameleonem i - jak powiedział prof. Januszko - system zawiera specyficzne elementy: "oczy, mózg i skórę". "Jako oko wykorzystano profesjonalną kamerę cyfrową, która nam dostarcza informacji o otoczeniu. Druga część to komputer, pozwalający na określenie dominującej w otoczeniu barwy" - wyjaśnił rozmówca PAP.

Skórę zaś stanowią tzw. okna elektrochromowe. To niewielkie urządzenie, które po przyłożeniu napięcia elektrycznego zmienia barwę. Takimi oknami można pokryć pancerz czołgu, stanowisko dowodzenia, czy np. powierzchnię kontenera do oczyszczania wody. Okna mogą być elastyczne, dlatego można dopasować je do elementu, na który są zakładane. Na razie okna są zasilane za pomocą baterii, ale w przyszłości naukowcy planują uzyskiwać energię niezbędną do jego funkcjonowania za pomocą ogniw fotowoltaicznych, czyli przy użyciu energii słonecznej.

Opracowany i opatentowany przez wrocławskich naukowców system cyfrowego zarządzania barwą pozwala na wychwycenie ze środowiska charakterystycznych barw, które w danym miejscu stanowią ponad 10 proc. barwy danego obszaru. "Barwy ze środowiska przetwarzamy na barwy w języku komputerowym" - powiedział prof. Januszko. Dzięki temu czołg pokryty zmieniającymi barwę oknami elektrochromowymi może przemieszczać się niezauważony, z kolei obiektów przenoszonych co jakiś czas w kolejne miejsca nie trzeba co chwilę przemalowywać.

Naukowcy będą też pracowali nad zmieniającym kolor mundurem, ale wcześniej muszą wytworzyć specjalne włókno, zasilane napięciem. "Z niego będzie można przygotować mundur, pelerynę, namiot. To jednak wymaga opracowania technologii, która jeszcze nie jest stosowana na świecie" - podkreślił rozmówca PAP.

Prof. Januszko wyjaśnił, że obecnie znane na świecie rozwiązania umożliwiające kamuflaż aktywny działają tylko w podczerwieni termalnej. "Dzięki nim przez zmianę temperatury, można modyfikować obraz widziany w kamerze podczerwieni. Nie widać w niej wtedy prawdziwego obrazu obiektu wojskowego" - zaznaczył. Naukowcy z Wrocławia jako pierwsi na świecie starają się znaleźć rozwiązania zmieniające kolor obiektów obserwowanych gołym okiem.

Na razie system może upodabniać się do środowiska, w którym dominują barwy zielona i żółta. "To kolorystyka, która najlepiej pasuje do Brazylii i krajów azjatyckich. Pracujemy jednak nad tym, aby rozszerzyć paletę barw. W krajach, w których przyroda i krajobraz zmieniają się znacznie intensywniej, np. w Indiach, występuje sześć rodzajów kamuflażu, dopasowanych do środowiska: dżungli, pustyni, terenów skalistych powyżej kilku tysięcy metrów, jest też kamuflaż śnieżny" - powiedział prof. Januszko.

Twórcy systemu chcą, aby 1 cm kw. okien elektrochromowych kosztował nie więcej niż 0,1 centa. Na razie ich system cieszy się zainteresowaniem w Brazylii. Wynalazek wyróżniono też złotym medalem na wystawie Internatinal Innovention & Technology Exhibition ITEX 2014 w Kuala Lumpur.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Ekologia
Centrum Studiów Polarnych pionierem w studiach nad lodowcami Arktyki (03-06-2014)

Powołane w Uniwersytecie Śląskim Centrum Studiów Polarnych uzyskało status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). Jednostka jest pionierem w studiach nad lodowcami Arktyki uchodzącymi do morza, specjalizuje się w badaniach klimatu i ewolucji lodowców arktycznych.

Centrum Studiów Polarnych powołane zostało w 2013 roku w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Tworzą go jednostki z trzech miast: Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, Instytut Geofizyki PAN w Warszawie i Instytut Oceanologii PAN w Sopocie. Podstawą do sformalizowania trwającej od dwóch dekad współpracy były wspólne realizacje międzynarodowych projektów badawczych, organizacja połączonych ekspedycji arktycznych, a także światowych konferencji naukowych.

Przewodniczący Centrum Studiów Polarnych, prof. Jacek A. Jania podkreślił, że centrum prowadzi wiele badań, w których jego zespoły osiągają znaczące wyniki w świecie. Poinformował, że ośrodek dysponuje "najdłuższą serią danych o procesach w Arktyce" decydujących o reakcji lodowców na zmiany klimatu. "Wyniki studiów nad środowiskiem polarnym mają ogromne znaczenie globalne, jak również dla budowania scenariuszy przyszłych zmian klimatu w Europie. Klimat Arktyki ociepla się prawie trzykrotnie szybciej niż Polski, a wyniki badań dają +wczesne ostrzeganie+ o trendach tych zmian" - mówił Jania.


Wikimedia

Uniwersytet Śląski specjalizuje się w badaniach klimatu i ewolucji lodowców arktycznych, jako wskaźnika długookresowych trendów zmian klimatycznych. Jest pionierem w studiach nad lodowcami Arktyki uchodzącymi do morza. Badania polarne jego naukowcy prowadzą od 1977 r., a od 1982 r. studiują zachowanie lodowców, w tym m.in. dotyczące przebiegu i mechanizmów tzw. cielenia lodowców, czyli odłamywania gór lodowych do morza. Sieć obserwacyjna lodowców znajduje się na Spitsbergenie i jest prowadzona wspólnie z Instytutem Geofizyki PAN. Instytut ten prowadzi Polską Stację Polarną nad fiordem Hornsund.

Jednym z głównych projektów badawczych Centrum są koordynowane przez Instytut Oceanologii PAN badania interakcji, jakie zachodzą pomiędzy oceanem a lodowcami i klimatem. "Do światowych osiągnięć tego instytutu należy wskazanie ogromnego znaczenia napływu ciepłych wód atlantyckich do europejskiego sektora Arktyki i jego skutków dla zaniku lodu morskiego w rejonie Bieguna Północnego oraz szybkich zmian ekosystemów morskich. Jest to możliwe dzięki systematycznym, powtarzanym od ponad 20 lat, corocznym badaniom Morza Grenlandzkiego ze statku +Oceania+" - poinformował Jania.

Centrum prowadzi również badania dotyczące aerozoli morskich (zawieszonej w powietrzu mieszaniny wody i soli morskich) oraz ich znaczenia w kontekście zmian klimatu. Uważa się, iż to one osłabiają efekt cieplarniany pochłaniając część promieniowania słonecznego.

Nadanie Centrum Studiów Polarnych statusu KNOW umożliwi - zdaniem przewodniczącego Centrum - bardziej odważne planowanie podejmowania nowych problemów w badaniach Arktyki i Antarktyki we współpracy z najlepszymi ośrodkami w kraju i za granicy. Ze względu m.in. na swoją specyfikę, badania te wymagają stabilnego finansowania i długofalowego planowania.

Jania podkreślił jednak, że najważniejsze będzie dla KNOW szkolenie młodej kadry naukowej na poziomie światowym m.in. poprzez udział w dużych projektach badawczych, czy w ramach doktoranckich "Interdyscyplinarnych Studiów Polarnych", które ruszają od października na Uniwersytecie Śląskim. Od nowego roku akademickiego rusza też nowa specjalność magisterska - "Eksploracja obszarów polarnych i górskich" (na kierunku geografia). "Planowane są też staże po zakończeniu studiów doktoranckich w naszym Centrum oraz we współpracujących ośrodkach zagranicznych (m.in. w Oslo, Tallinie, Colorado, czy w Uniwersytecie na Svalbardzie)" - informuje Jania.

Istotna będzie również możliwość szerszego zaangażowania wybitnych uczonych z zagranicy w proces kształcenia doktorantów oraz czasowe zatrudnianie najzdolniejszych młodych doktorów z kraju i zagranicy do realizacji nowych projektów. Środki KNOW zostaną również wykorzystane do dalszego wzmocnienia zaplecza technicznego badań (zakup aparatury), wymiany naukowej z ośrodkami zagranicznymi oraz poprawy warunków studiowania, w tym nauczaniu na odległość (e-learning). Z tej ostatniej formy, jak podkreślił Jania - będą mogli korzystać młodzi badacze i studenci z innych krajowych i zagranicznych jednostek naukowych.

"Badania środowiska Arktyki i Antarktyki wydają się egzotycznym hobby elitarnej grupy naukowców. Tymczasem globalne zmiany klimatu realnie dotykają każdego mieszkańca Ziemi. Zastanawiamy się nad nimi dopiero wtedy, gdy dotyka nas powódź, wichura, lub gdy sztorm na Bałtyku zabierze ulubioną plażę, zniszczy malowniczy klif. Zmiany zlodzenia i klimatu Arktyki oddziałują silnie na klimat Europy. Poznanie tempa i trwałości trendu ocieplania tamtego regionu jest kluczem dla zrozumienia zmian w średnich szerokościach geograficznych" - powiedział Jania.

Dodał, że wiedza ta pozwala np. przewidzieć, jaka będzie kolejna zima. "Wiemy na przykład, że rozległość lodu morskiego wokół bieguna północnego na koniec lata wskaże, jaka będzie następna zima. Paradoksalnie: mało lodu - u nas ostra zima, dużo lodu zima łagodniejsza. Środki KNOW dla Centrum Studiów Polarnych pozwolą lepiej poznać takie zależności i wiele innych. Rozumiejąc mechanizmy zmian tego środowiska możemy dokładniej długofalowo prognozować częstość i intensywność ekstremalnych zjawisk pogodowych w obszarach polarnych i naszym kraju, a to przekłada się już na konkretne efekty ekonomiczne i społeczne. Trzeba jednak patrzeć szeroko - globalnie i wnikliwie, z wykorzystaniem najnowszych technologii i metod" - powiedział.

Wyniki konkursu na Krajowe Naukowe Ośrodki Wiodące (KNOW) resort nauki ogłosił w połowie maja. Status ten otrzymały cztery konsorcja zajmujące się badaniami z zakresu nauk biologicznych, rolniczych i o Ziemi. Status KNOW przyznawany jest na 5 lat. Przez ten czas wszystkie najlepsze jednostki mogą z budżetu państwa otrzymać dodatkowe finansowanie - w sumie nawet 50 mln zł.

PAP - Nauka w Polsce, Katarzyna Piotrowiak. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Materiałoznawstwo
Kuchenna metoda produkcji grafenu (02-06-2014)

Przy pomocy kuchennego miksera, wody i płynu do mycia naczyń można produkować z grafitowego proszku kilka gramów grafenu na godzinę - informuje pismo "Nature Materials".

Grafen to węgiel w postaci warstwy o grubości jednego atomu. Jego niezwykłe właściwości elektryczne i cieplne mogą zrewolucjonizować przemysł elektroniczny, jednak dostępne obecnie metody produkcji grafenu o wysokiej jakości są wciąż zbyt mało wydajne - udaje się uzyskać zaledwie pół grama grafenu na godzinę.

Opracowano metody wydajniejsze, jednak wiązało się to z obniżeniem jakości. Co prawda grafen z defektami w niektórych zastosowaniach okazał się nawet lepszy - bowiem łatwiej wiąże się z innymi cząsteczkami, co ważne na przykład przy produkcji baterii i materiałów kompozytowych.

Chcąc znaleźć lepszy sposób wyrobu grafenu wysokiej jakości, brytyjska firma chemiczna Thomas Swan &Co z Consett zwróciła się do irlandzkiego zespołu Jonathana Colemana z Trinity College w Dublinie.


Wikimedia

Jak wykazały wcześniejsze prace, grafen można uzyskać z naturalnego grafitu, który składa się z bardzo wielu ułożonych na sobie warstw grafenu. W odpowiednich warunkach warstwy te mogą się z siebie ześlizgiwać.

Grafitowy proszek wraz z roztworem środka powierzchniowo czynnego umieszczony został w laboratoryjnym mikserze. Analiza przy zastosowaniu mikroskopu elektronowego wykazała, że da się w ten sposób uzyskać około 5 gramów grafenu na godzinę - czyli 10 razy więcej niż przy zastosowaniu dotychczasowych metod. Dalsze eksperymenty z różnymi urządzeniami i rozpuszczalnikami wykazały, że bardzo dobrze sprawdza się kuchenny mikser oraz brytyjski płyn do mycia naczyń Fairy Liqui., który z powodzeniem zastąpił drogie specjalistyczne detergenty.

Metoda nie jest jednak aż tak prosta, jak mogłoby się wydawać, ponieważ ilość dodawanego płynu do mycia naczyń zależy od właściwości grafitowego proszku, zwłaszcza rozmiarów jego ziaren oraz występujących w graficie domieszek innych materiałów. Właściwości te daje się ustalić tylko z pomocą specjalistycznej aparatury. Poza tym nie cały grafit przekształca się w grafen i trzeba rozdzielać te dwa materiały.

Metodę da się jednak zastosować na większą skalę - na przykład w kadzi o pojemności 10 tys. litrów z mieszadłem poruszanym mocnym silnikiem można by uzyskać nawet 100 gramów grafenu na godzinę.

Tani i dostępny grafen mógłby znaleźć szerokie zastosowanie. Badania laboratoryjne wykazały na przykład, że jego dodatek do poliestru może podnieść wytrzymałość tego tworzywa sztucznego nawet o 50 proc.

Prostota nowej metody nasuwa na myśl sposób, w jaki został on po raz pierwszy wyizolowany przez Andre Geima i Konstantina Novoselova z University of Manchester. Nagrodzonego w roku 2010 Noblem odkrycia dokonali oni za pomocą ołówka i taśmy klejącej. (PAP)


Różności
Wyprażanie biowęgla: nowinka bioenergetyczna (02-06-2014)

Prażenie - powolne przypiekanie biomasy w celu podniesienia jej wartości energetycznej - okrzyknięto częścią rozwiązania na potrzeby wdrażania bioenergii na wielką skalę. Interesariusze z sektora twierdzą, że technologia prażenia sprawdza się i jest dostępna, ale jej przyjmowanie się nie następuje tak szybko, jak się spodziewano. Na niedawno odbytej w tym miesiącu w Brukseli konferencji Europejskiego Towarzystwa Biomasy (AEBIOM) spotkali się eksperci, badacze i producenci, aby omówić postępy w zakresie prażenia i rysujące się przed nim perspektywy.

Prażenie to wciąż nowicjusz w bioenergii, który mniej więcej w 2007 r. wyłonił się jako "przyszłe, odnawialne paliwo stałe". Uznaje się je za alternatywę wobec spalania sproszkowanego węgla i znajduje także swoje zastosowanie w urządzeniach grzewczych średniej skali.

Biowęgiel, karbonat, biokarbon, agrikarbon, toryfikat - substancja o właściwościach zbliżonych do węgla drzewnego uzyskiwana w procesie pirolizy z roślin energetycznych, odpadów leśnych, biomasy rolniczej, odpadów z przetwórstwa rolno-spożywczego, osadów ściekowych, odpadów komunalnych. Produkt ten może być wykorzystywany jako paliwo odnawialne, w rolnictwie w celu poprawy właściwości gleby oraz w ochronie środowiska do usuwania zanieczyszczeń z roztworów wodnych, gazów procesowych oraz remediacji gleb z zanieczyszczeń organicznych i nieorganicznych, a także zwiększania właściwości sorpcyjnych gleby w celu ochrony wód podziemnych i zatrzymania składników biogennych. Biowęgiel pozyskuje się z biomasy w wyniku pirolizy w temperaturze około 200-300 °C, bez dostępu tlenu. Proces przeprowadzany jest w ciśnieniu zbliżonym do atmosferycznego. Podczas procesu nazywanego toryfikacją dochodzi do suszenia, pirolizy i zgazowania wprowadzonej biomasy. Reakcje dotyczą głównie przekształcania hemiceluloz, a w mniejszym stopniu celulozy i ligniny. Efektem jest ubytek około 30% masy, wydzielenie tak zwanego torgazu i uzyskanie biowęgla. Produkt, chociaż zbliżony do węgla drzewnego, różni się od niego - do powstania węgla drzewnego dochodzi, gdy temperatura, w której przeprowadza się pirolizę, przekroczy 350 °C. Wikimedia

Zabierając głos na konferencji AEBIOM, Michael Wild, prezes International Biomass Torrefaction Council (IBTC), podkreślił wyraźnie, że prażenie nie jest już technologią przyszłości. Jak stwierdził: "Miło mi zakomunikować, że w roku 2014 jest już dostępne... Możemy obecnie stwierdzić, że prażenie, technologia prażenia jest dostępna i sprawdza się". Jednak mimo rosnącego apetytu Europy na zastosowanie prażonych produktów na małą skalę, rozwój nie następuje tak szybko, jak spodziewała się tego branża.

Proces prażenia polega na poddawaniu biomasy, takiej jak drewno, odpady i rośliny uprawne, działaniu temperatury 200-300°C w warunkach beztlenowych. Powolny proces ogrzewania powoduje przypieczenie biomasy, uwolnienie związków lotnych i rozkład hemicelulozy. Powstaje suchy, prażony produkt, który jest stabilny, kruchy i łatwiejszy do rozdrobnienia niż pierwotny materiał oraz mniej podatny na degradację biologiczną w czasie składowania.

Proces stawia jednak pewne wyzwania. Podczas gdy przypiekanie i suszenie zwiększa zawartość energii/węgla, średnia gęstość prażonego materiału sprawia, że transport i składowanie stają się bardziej wymagające pod względem ekonomicznym. Jednym z rozwiązań jest "zagęszczanie" materiału i peletowanie.

Zagęszczanie stwarza kolejne trudności, jak przyznaje Wild: "Wiele przedsiębiorstw nie doceniło wagi problemów wiążących się z zagęszczaniem... Nie tak trudno wyprodukować pelet... Jednak bardziej skomplikowane okazuje się wypracowanie procesu, który będzie rzeczywiście wydajny przy akceptowalnym zużyciu energii i narzędzi".

Istnieje pole do poprawy w zakresie składowania prażonych produktów na wolnym powietrzu. Berry Meuleman z Vattenfall zauważył, że to dla koncernu Vattenfall istotna kwestia. Oświadczył: "[Jeżeli chodzi o produkty prażone] chcemy wykorzystywać tę samą logistykę, co w naszych elektrowniach węglowych, co oznacza, że musimy być w stanie składować je na zewnątrz obok hałd węgla... Muszą więc być hydrofobowe i nie może być mowy o uciążliwościach zapachowych".

Przedstawiciele branży są przekonani, że tego typu otwarte kwestie są łatwe do rozwiązania. Prócz wyzwań technicznych, zarówno Meuleman, jak i Rob Voncken z Topell Energy, zauważyli, że potrzebne są instalacje wspomagające w państwach członkowskich, aby prażenie mogło się rozwijać.

Dofinansowany ze środków unijnych projekt SECTOR (Production of Solid Sustainable Energy Carriers from Biomass by Means of TORrefaction) wspomaga działania zmierzające do wprowadzania prażenia na rynek. Zespół projektowy opracowuje obecnie technologie produkcji stałych nośników bioenergii. Ostatecznym celem jest skrócenie czasu komercjalizacji technologii prażenia i promowanie wprowadzania jej na rynek zgodnie z rygorystycznymi warunkami brzegowymi zrównoważenia.

CORDIS, UE

Więcej:
Paliwo nowej generacji
Amazońskie korzenie biowęgla
Od biomasy do biogazu

 

Ekologia
Łódzkie i Małopolskie racjonalizują zużycie energii (02-06-2014)

Stworzenie Łódzkiego Centrum Efektywności Energetycznej planuje Politechnika Łódzka. Ma ono służyć przedsiębiorcom i naukowcom, którzy będą opracowywać i wdrażać rozwiązania materiałowe i technologiczne na potrzeby budownictwa energooszczędnego i tzw. zero-emisyjnego.

Politechniki Łódzka i Krakowska wraz w władzami województw łódzkiego i małopolskiego, a także przedstawicielami biznesu krajowego, austriackiego i niemieckiego planują budowę strategicznego partnerstwa w obszarze nauki, badań i rozwoju. Ma ono służyć m.in. poprawie efektywności energetycznej w perspektywie do roku 2020.

"Mamy nadzieję, że już wkrótce powołane zostanie Łódzkie Centrum Efektywności Energetycznej przy Politechnice Łódzkiej służące przedsiębiorcom i naukowcom z województwa łódzkiego - mówi prof. Ireneusz Zbiciński, dziekan wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska (IPOŚ). - Chcemy skorzystać z doświadczeń Krakowa, gdzie działa już Małopolskie Centrum Budownictwa Energooszczędnego przy Politechnice Krakowskiej".


freedigitalphotos.net

Wydział IPOŚ podejmuje kolejne przedsięwzięcie dotyczące efektywności energetycznej w obszarach mechaniki, elektrotechniki, budownictwa i inżynierii środowiska. Władze i pracownicy wydziału korzystają z doświadczeń uzyskanych w czasie realizacji projektu polsko-niemieckiej współpracy, zmierzającego do opracowania nowatorskiej technologii fasad dla potrzeb budynków o zerowej emisji energii. Projekt ten prowadzony jest w partnerstwie z polskim przedsiębiorstwem Sto-ispo oraz niemiecką firmą Envidatec GmbH, a partnerem naukowym jest Hamburg University of Applied Sciences.

Jak przypomina rzecznik uczelni Ewa Chojnacka, konieczność wprowadzenia rozwiązań materiałowych i technologicznych poprawiających standard energetyczny nowych i istniejących technologii przemysłowych dostrzegł już przed kilku laty Parlament Europejski. Od 2020 roku (od 2018 r. dla obiektów użyteczności publicznej) wszystkie nowo wznoszone i gruntownie remontowane budynki powinny być prawie zero-energetyczne lub prawie zero-emisyjne.

PAP - Nauka w Polsce

Zdrowie
Dietoterapia: ciasteczko dla zdrowia (02-06-2014)

Naturalne polskie produkty żywnościowe, wzbogacone przez poznańskich naukowców w bioaktywne składniki, mogą wkrótce stać się zalecanym przez lekarzy uzupełnieniem terapii czterech poważnych chorób.

Bioaktywna żywność ma pomagać w leczeniu otyłości, anemii związanej z nieswoistym stanem zapalnym jelit, nadciśnienia oraz cukrzycy typu pierwszego. Dobiegają końca badania kliniczne w projekcie kierowanym przez prof. dr. hab. Józefa Korczaka, szefa Katedry Technologii Żywienia Człowieka Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

"Opracowaliśmy technologię projektowania od podstaw i produkcji zupełnie nowej żywności. Komponujemy ją ze składników, które zawierają w sobie wyjątkowo dużą koncentrację bioaktywnych fito-związków o zbliżonym działaniu - mówi kierownik projektu. - Nasze produkty mają tę oryginalność, że są ustawione na wybrane jednostki chorobowe. Mają wywoływać podwójny efekt u osób, które są zagrożone jakąś jednostką chorobową. Będą na przykład obniżać poziomu cholesterolu we krwi i poprawiać glikemię u cukrzyków, a zarazem chronić przed wystąpieniem otyłości czy cukrzycy."

Na dietoterapię pacjenci są kierowani przez lekarzy z ośrodków klinicznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. To lekarze wyselekcjonowali grupę około 600 chorych osób, z udziałem których przez 9 tygodni powadzone są badania żywieniowo-kliniczne. Technolodzy żywności wyprodukowali po około 10 produktów dla każdej jednostki chorobowej: soki, ciastka, chleb, koncentraty deserowe, kisiele, zupy błyskawiczne, pasztet, chleb chrupki, chleb zwykły, makaron i kasze. Badania mają potwierdzić prozdrowotne działanie tych produktów. Wstępne dane wskazują, że nowo opracowane produkty w trakcie badań poprawiały wskaźniki medyczne u osób chorych.

"Żywność produkowana jest w zakładach przemysłowych, które wytwarzają wszystkie produkty zgodnie z naszą technologią. Oczywiście to jest etap pośredni. Po zakończeniu całego cyklu badań i certyfikacji będziemy poszukiwali firm, z którymi nawiążemy komercyjne kontakty w zakresie produkcji naszych wyrobów. Przypuszczam, że bez trudu znajdą się na nie klienci" - mówi prof. Korczak i dodaje, że uczestniczący w badaniach chorzy i ich znajomi zasmakowali w nowych produktach.

Początki projektu nie były jednak tak obiecujące. Ankiety przeprowadzone na początku projektu wskazały na wiele obaw. Respondenci spodziewają się przede wszystkim, że wzbogacona żywność może być droga.

"Jestem pewien, że produkowana na większą skalę taka droga nie będzie. Obecnie kalkulujemy koszty żywności, którą produkujemy na podstawie naszych badań żywieniowych. Liczymy koszty produkcji, surowców, wiadomo, że w przemyśle dochodzą do tego koszty promocji i sprzedaży. Dzienna porcja 8-10 produktów, które wykorzystujemy aktualnie w badaniach żywieniowych kosztuje od dziewięciu do dziewiętnastu złotych za zestaw" - szacuje profesor.

Pewne uprzedzenia biorą się też z ograniczonej wiedzy na temat technologii produkcji bioaktywnej żywności. Jak zapewnia prof. Korczak, nie stosuje się tu żadnych utrwalających czy konserwujących związków chemicznych. Surowce są naturalne, pochodzą najczęściej z roślin uprawianych w Polsce. Drogie urządzenia laboratoryjne zakupione na potrzeby projektu pozwoliły m.in. na analizę źródeł aktywnych składników, izolowanie najcenniejszych pod tym względem fragmentów roślin i odzyskiwanie czystych bioaktywnych składników. Badacze ocenili je pod względem chemicznym i sensorycznym, zwracając uwagę na zawartość substancji szkodliwych, jak alergeny, toksyny czy metale ciężkie. Następnie powstały produkty o atrakcyjnym smaku, zapachu, barwie i konsystencji. Opracowano też metodę ochrony aktywnych składników, w tym właściwe opakowanie.

Nowa żywność nie jest suplementem diety, zazwyczaj polecanym w postaci kapsułki. Jak zaznacza profesor, żywność ma tę przewagę nad suplementami, że zawiera tylko niezbędną ilość związków bioaktywnych, trudniej ją przedawkować.

"Mamy nadzieję, że nasza żywność pomoże ograniczyć zachorowalność na choroby cywilizacyjne, które są główną przyczyną zgonów, pogarszają jakość życia, stanowią poważne obciążenie dla systemu ochrony zdrowia i powodują wymierne straty społeczne. Ich leczenie jest trudne i kosztowne. Tymczasem liczne prace naukowe wskazują, że zachorowalność na te choroby może być radykalnie zmniejszona przez dobór odpowiedniej diety, bogatej w bioaktywne składniki" - tłumaczy uczony.

Wśród naturalnych związków zawartych w nowych produktach jest to na przykład ekstrakt z morwy, pokrzywy, jarmużu. Najczęściej jest to wodny roztwór, który później jest suszony do postaci proszku. Technolodzy hodują kiełki soi i wzbogacają je w żelazo, a następnie są one suszone i rozdrabniane. Badaniom poddano różne odmian roślin, warzyw i owoców, które są uprawiane w Polsce. Na bazie tych badań naukowcy zaproponowali 35 produktów, które obecnie podlegają badaniom żywieniowo-klinicznym.


Owoce i liście morwy białej występującej w Polsce. Wyciągi z morwy są stosowane w ziołolecznictwie. Korzenie wykorzystywane były w chińskiej medycynie ludowej do leczenia cukrzycy, gorączki i kaszlu. Liście wykorzystuje się również do parzenia herbaty, produkcji środków wspomagających odchudzanie czy preparatów stabilizujących poziom cukru, trójglicerydów i cholesterolu we krwi. Badania wykazały, że liście morwy hamują działanie enzymów odpowiedzialnych za trawienie węglowodanów. Fot. Andre Abrahami, Wikimedia

Producenci, którzy będą chcieli sprzedawać nowe produkty jako prozdrowotne, będą musieli ubiegać się o zaświadczenie zdrowotne, które wydaje Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Prawdopodobnie będą też specjalnie oznakowane. Wszystko to ma pomóc w zachowaniu standardów określonych przez naukowców.


Jarmuż jest uważany za bardzo pożywne warzywo zawierające silne przeciwutleniacze i właściwości przeciwzapalne. Jest bogatym źródłem witaminy K, witaminy C, karotenoidów (β-karotenu, luteiny, zeaksantyny), a także wapnia. Podobnie jak brokuły i inne warzywa kapustowate zawiera sulforafan, związek posiadający właściwości przeciwnowotworowe. Jarmuż jest również doskonałym źródłem żelaza. Do końca średniowiecza jarmuż był jednym z najpopularniejszych zielonych warzyw w całej Europie.

"Jednym ze strategicznych punktów dla Polski jest produkcja dobrej, zdrowej żywności. Nasz program mógłby się znacząco przyczynić do promocji przemysłu krajowego i tego obszaru rolnictwa, który produkuje dobre surowce, bogate w związki bioaktywne" - podsumowuje prof. Korczak.

W wyniku projektu zgłoszono ponad 20 wniosków o przyznanie patentu. Technologia została sprawdzona w skali półprzemysłowej. Obecnie 9 zakładów wytwarza produkty z różnymi dodatkami, te doświadczenia mogą zaprocentują w przyszłej współpracy. Projekt zamkną badania strategii wprowadzania na rynek najatrakcyjniejszych produktów. Przeprowadzi je Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu.

Stworzenie nowej bioaktywnej żywności kosztowało 35 milionów 131 tysięcy złotych. Finansowanie przyznało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, rozliczenia prowadzi Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Projekt rozpoczął się w styczniu 2010 r. i zakończy się w połowie roku 2015. Konsorcjum naukowe pod nazwą "Bioaktywna Żywność" wraz z poznańskim Uniwersytetem Przyrodniczym tworzą następujący partnerzy z Poznania: Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu, Uniwersytet Ekonomiczny oraz Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego, a także Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie i Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska


Pokrzywa to wspaniała roślina o najróżniejszych zastosowaniach - np. można z niej domowym sposobem zrobić "naturalny" i ekologiczny nawóz do innych roślin, przeciwko mrówkom i różnym chorobom roślin. Oto jej przybliżony skład: w korzeniach pokrzywy zidentyfikowano lektyny, aglutyniny, polisacharydy i sterole, w tym m.in. β-sitosterol, kwasy organiczne (glikolowy i glicerowy), lecytynę, woski i śluzy, sole mineralne (w tym krzemionkę), skopoletynę, lignany, kwasy tłuszczowe oraz niewielkie ilości monoterpenów, triterpenów, fenoli, tanin, kumaryn. W liściach obecne są znaczne ilości chlorofili, dużo jest także β-karotenu, ksantofili, protoporfiryn, witaminy C, poza tym garbniki, glikokininy oraz 19% soli mineralnych, w tym szczególnie dużo potasu, wapnia, żelaza, fosforu. Wyróżniają się też wysoką koncentracją niektórych rzadkich pierwiastków, np. zawierają do 80 ppm tytanu (u innych roślin jest go zwykle ok. 1 ppm). Liście pokrzywy zawierają poza tym witaminę K, B2, kwas krzemowy i pantotenowy oraz ślady olejku eterycznego (antofenu). We włoskach parzących znajduje się związek bliski kwasom żywicznym, acetylocholina, histamina, serotonina i śladowe ilości kwasu mrówkowego.

Psychologia
Nuda czasu zajętego, czyli jak nudzą się uczniowie i studenci (01-06-2014)

Nuda - wszyscy ją znamy. Bywa, że z jej powodu umieramy i ją też usiłujemy zabić, znajdując sobie jakieś zajęcie. Ale czy możemy się nudzić, gdy takie zajęcie już mamy? Zdaniem prelegentów pierwszej w Polsce konferencji nudologicznej - zdecydowanie tak.

Co to jest nuda?

Jest wiele definicji nudy. Potocznie kojarzy się ona z bezczynnością, utratą zainteresowania i poczuciem beznadziei. Niektórzy filozofowie traktują ją jako rodzaj oczekiwania na to, co ma się wydarzyć. Psychologowie twierdzą, że jest to subiektywny stan relatywnie niskiego pobudzenia odczuwany w monotonnej sytuacji, który mobilizuje nas do podjęcia innej aktywności.

Wydaje się jasne, że nuda wywołuje w nas pewną potrzebę zmiany. Chcemy od niej uciec, bo jest nieprzyjemna, frustrująca, powoduje dyskomfort psychiczny, a do tego posiada negatywny wydźwięk społeczny. Zaczynamy więc rozglądać się za nowymi bodźcami. Teoretycznie powinniśmy znaleźć ich wiele w szkole lub na uczelni. Młodzi ludzie są jednak innego zdania.

Nuda w szkole

"Kiedy zapyta się uczniów, jak było w szkole lub jaka jest szkoła, większość z nich odpowie, że jest nudna, a po drugiej stronie mamy atrakcyjną ofertę edukacyjną, gry, zabawy, metody aktywizujące. Takie maskowanie tego, jak rzeczywistość naprawdę wygląda" - powiedziała mgr Iga Kazimierczyk z Kolegium Nauczycielskiego w Warszawie.

Na podstawie wstępnego badania przeprowadzonego na uczniach gimnazjum prelegentka wyciągnęła jeden podstawowy wniosek - nuda jest w szkole zjawiskiem powszechnym, choć niejedno ma imię.

Badaczka wyróżniła kilka rodzajów nudy szkolnej, a przede wszystkim dzieli nudę na krótkotrwałą (chwilowy stan umysłu) i długotrwałą (ogólną postawę). Do kategorii nudy krótkotrwałej zaliczyła np. nudę sytuacyjną, wywołaną uczestnictwem w niezbyt interesującej lekcji, czy nudę nadmiaru, która jest wynikiem stosowania zbyt wielu metod aktywizujących. Z takimi typami nudy stosunkowo łatwo sobie poradzić. Dużo trudniej wygrać z nudą długotrwałą, np. nudą pomiędzy czynnościami, czyli celowym włączaniem się tylko w te działania, które wydają się atrakcyjne; nudą odwlekania związaną z ciągłym odkładaniem na później w obawie przed porażką; czy tak aktualną w dzisiejszych czasach nudą przestymulowania - potrzebą odbierania coraz silniejszych bodźców w celu utrzymania wysokiego stopnia pobudzenia.

Nuda nie sprzyja efektywnej nauce - rozprasza uwagę, zwiększa ryzyko nieodpowiedniego zachowania. Iga Kazimierczyk opowiedziała o uczuciach zniechęcenia i osaczenia, jakie na co dzień towarzyszą gimnazjalistom. Martwi ją, że uczniowie nie czerpią aktywnie z bogatej oferty edukacyjnej, a w dodatku nie potrafią nawet w konstruktywny sposób poradzić sobie z własną nudą. Wyraziła nadzieję, że jej badania ukażą w pełnym świetle obraz znudzonej, polskiej szkoły i przyczynią się do wprowadzenia zmian na lepsze.

Nuda na uczelni

Nagminnie nudzą się też studenci Uniwersytetu Warszawskiego. Jak podkreślał mgr Mariusz Finkielsztein z Instytutu Socjologii UW, około połowa zbadanych przez niego osób stwierdziła, że większość dotychczasowych zajęć na uczelni wywoływała w nich uczucie nudy. Sam prelegent wyjawił, że pomysł na badania do pracy magisterskiej pojawił się w jego głowie podczas nudnych zajęć.


freedigitalphotos.net

"Nudząc się, wymyśliłem scenariusz badania jakościowego, zacząłem pracować nad projektem ankiety internetowej, sformułowałem pytania i cele badawcze. Po prostu zacząłem się zastanawiać, z czego wynika ta nuda" - powiedział.

Socjolog zaobserwował, że nuda jest chlebem powszednim dla studentów wszystkich kierunków - zarówno humanistycznych, jak i społecznych oraz ścisłych. Młodzi ludzie, pomimo dobrych chęci, wyłączają się z zajęć i przekierowują swoją uwagę na inne aktywności - ok. 60 proc. z nich deklaruje, że w trakcie nudnych wykładów przygotowuje się do innych zajęć lub egzaminów; 55 proc. znajduje oparcie w telefonie komórkowym; 45 proc. pogrąża się w lekturze książki, a 31 proc. harcuje po internecie. Inni wolą porozmawiać ze znajomymi, pograć w różne gry, bądź sporządzić listę zakupów, czy odpisać na zaległe maile.

Mariusz Finkielsztein nazwał to optymalizacją czasu. Przyznał, iż niektórzy studenci już wcześniej planują, co będą robić na zajęciach. Z góry zakładają, że będzie nudno.

"W gronach akademickich jest to dosyć drażliwy temat. Panuje przekonanie, że my nie musimy używać sztuczek dydaktycznych po to, aby zainteresować naszą publiczność. Mamy tutaj taką olbrzymią przestrzeń, którą należałoby zabudować" - komentowała dr hab. Izabela Wagner, wykładowca uniwersytecki.

"Nuda jest rozpowszechniona na uniwersytecie wbrew temu, co chcielibyśmy sądzić - że nudno to jest w szkole, ale później, jak się idzie na studia, to już jest pasja, inny poziom. Być może kiedyś tak było, ale teraz mamy studia umasowione, a oczekiwania związane ze studiami często nie są spełniane" - podsumował Mariusz Finkielsztein.

Pierwsza w Polsce interdyscyplinarna konferencja nudologiczna miała miejsce na Uniwersytecie Warszawskim w dniach 16-17. maja. Organizatorzy zapewnili, że kolejna odbędzie się za rok.

PAP - Nauka w Polsce


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365