Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.140.587 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 304 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Naród przykuty do pilota reaguje zmianą kanału na najsłabszą nawet aktywację mózgu."
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Psychologia
Wspominaj na zdrowie (26-07-2014)

Każdy z nas doświadcza ich kilkanaście razy dziennie, poprawiają nam samopoczucie, pomagają planować przyszłość lub wykorzystywać wiedzę zdobytą w przeszłości. Zbadanie mechanizmów powstawania mimowolnych wspomnień autobiograficznych może pomóc w walce ze wspomnieniami niechcianymi, które pojawiają się po doświadczeniu traumatycznych wydarzeń.

Mimowolne wspomnienia autobiograficzne najczęściej pojawiają się podczas wykonywania mało angażujących zadań. Dlatego bardziej prawdopodobne, że o przypadkowym spotkaniu z dawno niewidzianą koleżanką, smaku pysznej kolacji czy oglądaniu wraz ze znajomymi zwariowanej komedii, przypomnimy sobie podczas prasowania, niż podczas wymagającej naszego skupienia rozmowy.


freedigitalphotos.net

"Wspomnienia mimowolne powstają w sposób spontaniczny, a więc bez wcześniejszej intencji przypomnienia sobie czegoś z własnej przeszłości. Są powszechnie doświadczane przez nas wszystkich na co dzień i dotyczą najczęściej miłych i pozytywnych treści. Wyjątkiem są osoby z depresją, u których wspomnienia pozytywne stanowią mniejszą część wspomnień mimowolnych" - powiedział PAP dr Krystian Barzykowski z Laboratorium Aplikacyjnych Badań nad Pamięcią, które kierowane jest przez prof. Agnieszkę Niedźwieńską w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak wyjaśnił, są to względnie "świeże wspomnienia", bo zazwyczaj dotyczą spraw, które wydarzyły się w niedalekiej przeszłości, np. parę miesięcy temu. "Mogą pełnić bardzo ważną funkcję w podtrzymywaniu dobrego samopoczucia, poczucia tożsamości, pomagają nam planować przyszłość oraz korzystać z naszego doświadczenia. Szacunki wskazują, że pojawiają się one od kilku do kilkudziesięciu razy dziennie, ale dane te są zazwyczaj zaniżone" - opisał rozmówca PAP.

Jednak dotychczas badania nad wspomnieniami mimowolnymi były przede wszystkim wiązane z syndromem stresu pourazowego. Lia Kvavilashvili z brytyjskiego University of Hertfordshire wyróżnia trzy rodzaje wspomnień mimowolnych: wspomnienia nieintruzywne, wspomnienia intruzywne oraz wspomnienia flashbackowe.

"Te pierwsze są powszechne wśród osób zdrowych i są to właśnie mimowolne wspomnienia autobiograficzne, których większość z nas codziennie doświadcza. Dotyczyć one mogą treści określanych przez nas zarówno jako pozytywne, negatywne, jak i neutralne. Pojawiają się nagle i rzadko kiedy doświadczamy ich wielokrotnie. Zaś wspomnienia flashbackowe i intruzywne opisywane są jako nawracające i niechciane, a więc takie, których wolelibyśmy unikać" - powiedział dr Barzykowski.

Jak wyjaśnił, w szczególności wspomnienia flashbackowe występują u osób po przebytej traumie. Dotyczą wówczas zdarzenia, które było jej źródłem. To one dostarczają nam bólu, cierpienia i niejednokrotnie prowadzą do gorszego funkcjonowania na co dzień. "Wyjątkową ich cechą charakterystyczną jest uczucie ponownego, intensywnego przeżywania emocji towarzyszących traumatycznemu wydarzeniu. Z tego też względu zawsze odnoszą się swoją treścią do czegoś negatywnego" - podkreślił badacz.

Pomiędzy tymi dwoma rodzajami wspomnień są jeszcze wspomnienia intruzywne. Są to powracające, niechciane myśli, które dotyczyć mogą treści zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. "Ich intensywność jest jednak zdecydowanie mniejsza niż w przypadku wspomnień flashbackowych i nie towarzyszy im uczucie ponownego przeżywania wydarzenia" - wyjaśnił dr Barzykowski.

Naukowcy wciąż stosunkowo niewiele wiedzą na temat wspomnień mimowolnych, a pierwszy artykuł, napisany przez prof. Dorthe Berntsen z duńskiego Aarhus University, dotyczący tego zagadnienia pojawił się dopiero w 1996 roku. Dlatego w swoim doktoracie, finansowanym przez Narodowe Centrum Nauki w ramach stypendium ETIUDA oraz badaniach finansowanych przez NCN w konkursie PRELUDIUM, dr Krystian Barzykowski sprawdzał, w jaki sposób przeszłość przypomina się osobom zdrowym, które nie doświadczyły traumy.

"Tego typu badania mogą być istotne społecznie, ponieważ, kiedy dowiemy się, w jaki sposób mimowolne wspomnienia autobiograficzne powstają naturalnie wśród osób zdrowych, będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie, jak to się dzieje, że doświadczamy wspomnień niechcianych, które utrudniają nam funkcjonowanie" - powiedział rozmówca PAP.

W swoich badaniach skupił się przede wszystkim na procesach, które z jednej strony wpływają na częstotliwość powstawania wspomnień mimowolnych. Z drugiej strony na procesach, które prowadzą do powstania konkretnych treści. "Być może dzięki temu w przyszłości będzie możliwe zmniejszenie lub zwiększenie liczby doświadczanych przez nas wspomnień jak również wpływanie na treści, które są ich przedmiotem. Innymi słowy, być może, możliwe będzie opracowanie strategii prowadzących do rzadszego doświadczania mimowolnych wspomnień autobiograficznych, które dotyczą zdarzenia traumatycznego" - powiedział dr Barzykowski.

Badanie wspomnień mimowolnych okazuje się jednak dość trudne. Nie można ich sprowokować, bo wtedy nie będą to już wspomnienia mimowolne. Dlatego najczęściej naukowcom pozostaje po prostu czekać, aż badanym coś się przypomni i zapiszą to, na przykład w specjalnym dzienniczku. Innym sposobem jest prowadzenie badań w warunkach laboratoryjno-eksperymentalnych. Osoby angażowane są wówczas w wykonanie różnorodnych monotonnych czynności, które sprzyjają lub przeszkadzają powstawaniu wspomnień tego typu. Kiedy powstają - zostają odnotowane i zapisane - dzięki czemu możliwe jest ich dalsze badanie.

"Tendencja do doświadczania wspomnień mimowolnych nasila się z wiekiem. W szczególności osoby starsze z jednej strony chętniej wracają do swojej przeszłości, są na nią w pewnym stopniu ukierunkowane. Z drugiej strony takie przypominanie może dodatkowo prowokować wspomnienia mimowolne. Trudno powiedzieć co jest tutaj skutkiem, a co przyczyną. Osoby starsze doświadczają jednak więcej wspomnień mimowolnych w porównaniu z osobami młodszymi" - opisał.

Znane są też rzadkie przypadki osób, które spontanicznie przypominają sobie niemal wszystko ze swojej osobistej przeszłości. Jedną z nich - jak tłumaczy dr Barzykowski - była czterdziestoletnia kobieta o pseudonimie AJ. Jej pamięć była całkowicie mimowolnym, automatycznym i niekończącym się procesem ciągłego przypominania, przez co spędzała ogromną ilość czasu na wracaniu myślami do swojej przeszłości.

"Z opisu jej przypadku można wywnioskować, iż jej pamięć była pozbawionym kontroli, niekończącym się strumieniem wspomnień zalewających jej myśli. Ten strumień informacji uniemożliwiał jej jednak normalne funkcjonowanie. Jak sama mówiła, ta wyjątkowa wydawać by się mogło zdolność była dla niej swoistym ciężarem, który utrudniał jej skupienie się na teraźniejszości oraz myślenie o swoistym tu i teraz. Tym samym bardzo dużo wysiłku kosztowały ją próby hamowania takich mimowolnych wspomnień. Wysiłki te nie zawsze były jednak skuteczne" - podkreślił dr Barzykowski.

PAP - Nauka w Polsce

Zdrowie
Technologia wrogiem zdrowego snu dzieci (25-07-2014)

Dzieci, które przed pójściem spać oglądają telewizję, słuchają muzyki, używają internetowych mediów społecznościowych czy telefonów komórkowych częściej mają problemy z zasypianiem, śpią krócej i wybudzają się w nocy - informuje pismo "Sleep Medicine".

"Korzystanie z technologii w sypialni może przyczyniać się u dzieci do niedoborów snu, późniejszego zasypiania, senności w ciągu dnia i innych problemów. To z kolei może wpływać na efekty ich działania, zwłaszcza w szkole" - skomentowała dla agencji Reuters główna autorka pracy Teresa Arora z Medycznego Collegium Weill Cornell w Dausze (Doha) w Katarze.

Jej zespół analizował wyniki zebrane w grupie 738 uczniów w wieku 11-13 lat z siedmiu szkół w środkowej Anglii.


freedigitalphotos.net

Okazało się, że dzieci, które w dni szkolne przed pójściem spać często oglądały telewizję, słuchały muzyki, rozmawiały przez telefon komórkowy, łączyły się z mediami społecznościowymi w internecie, używały gier wideo, spały krócej niż rówieśnicy, którzy nie mieli kontaktu z tymi technologiami przez snem. Najbardziej negatywny wpływ na długość snu miało komunikowanie się ze znajomymi online przed udaniem się na nocny wypoczynek - dzieci, które to robiły spały o ok. godzinę krócej w porównaniu z pozostałymi rówieśnikami.

Najwięcej trudności z zasypianiem mieli uczniowie, którzy często słuchali muzyki przed snem, a w dalszej kolejności ci, którzy często rozmawiali przez telefon komórkowy, grali w gry wideo czy kontaktowali się ze znajomymi online.

Częste budzenie się o wczesnej porze było związane z korzystaniem ze wszystkich analizowanych technologii przed snem, choć najsilniejszy efekt obserwowano w przypadku oglądania TV - ryzyko rosło wówczas czterokrotnie.

Dzieci słuchające przed snem muzyki dwukrotnie częściej niż rówieśnicy miały koszmary senne, a często oglądające TV niemal cztery razy częściej lunatykowały w nocy.

Jak przypominają naukowcy, we wcześniejszych badaniach udało się powiązać niedobory snu u dzieci i młodzieży z większym ryzykiem otyłości, depresji, problemami emocjonalnymi oraz gorszymi wynikami w nauce. W grudniowym numerze pisma "Pediatrics" opublikowano wyniki chińskich badań, które wykazały, że nastolatki późno kładące się spać mają wyższe ciśnienie krwi niż rówieśnicy.

Autorzy najnowszej pracy podkreślają, że w okresie nastoletnim zachodzą naturalne zmiany w okołodobowym rytmie czuwania i snu, co objawia się tym, że młodzi ludzie później kładą się sprać. Jednak korzystanie z różnych technologii może mieć na to dodatkowy niekorzystny wpływ.

Niebiorąca udziału w badaniach dr Nanci Yuan, pełniąca funkcję dyrektora medycznego Sleep Center w Lucile Packard Children's Hospital w Palo Alto (USA) przypomina, że dzieci w wieku 11-13 lat potrzebują dla zdrowia od 10 do 11 godzin ciągłego snu dziennie.

Badaczka zaleca młodym ludziom, by dbali o higienę snu i wyłączali wszystkie urządzenia elektroniczne najpóźniej na godzinę przed położeniem się do łóżka, a najlepiej na dwie godziny.

"Musimy uczynić ze zdrowego snu tak samo ważny priorytet, jak zdrowe żywienie czy aktywność fizyczna" - komentuje dr Yuan. (PAP, źródło: www.naukawpolsce.pap.pl )

 

Archeologia
Bulla antypapieża Jana XXIII z XV w. odkryta w Brzeziu (25-07-2014)

Fragment ołowianej bulli z XV wieku należącej do antypapieża Jana XXIII odkryto w Brzeziu w woj. świętokrzyskim. "Zabytek ten jest jednym z najcenniejszych odkrytych w ostatnich latach okolicach Sandomierza" - poinformował PAP dr Marek Florek z sandomierskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Odkrycia dokonał Dawid Stec ze Stowarzyszenia "SAKWA", które od kilku lat współpracuje z lokalnym urzędem konserwatorskim, w miejscu gdzie położone są relikty po zabudowaniach z okresu średniowiecza.


Fot. M. Florek

Bulle były pieczęciami, którymi od XIV wieku opatrywano dokumenty wydane przez papieży. Z czasem tą nazwą zaczęto określać również same dokumenty. Przedmioty wykonywano zazwyczaj z ołowiu, w przypadku szczególnie ważnych dokumentów, również ze złota. Przez środek pieczęci przechodził pionowy otwór, przez który przeciągano jedwabny sznurek, na którym była zawieszana. Jak wyjaśnia dr Florek, bulla znaleziona w Brzeziu zachowała się w połowie - przełamana na linii otworu służącego przeciągnięciu sznurka. Wykonano ją z ołowiu. Na jednej stronie znajdują się wizerunki świętych Piotra i Pawła opatrzone ich inicjałami SPA (Sanctus Paulus - Święty Paweł) i SPE (Sanctus Petrus - Święty Piotr), na drugiej zachowany częściowo napis, który można odczytać jako IOHANNES PP XXIII - papież Jan XXIII.


Fot. M. Florek

Papieża Jana XXIII wybrano na to stanowisko w 1410 roku, w czasach tzw. wielkiej schizmy zachodniej w Kościele katolickim, kiedy to równocześnie na biskupów Rzymu (papieży) wynoszono niezależnie różne osoby, nawzajem się nie uznające. Jan XXIII był papieżem do 1415 roku. Pomimo, że był uznawany za prawdziwego następcę świętego Piotra m.in. przez Polskę i jej episkopat, a także Francję, Anglię, Portugalię, Czechy i część księstw niemieckich, jako papież tzw. obediencji pizańskiej (nazwa od miasta Piza), w oficjalnej historii Kościoła katolickiego określany jest jako uzurpator - "antypapież". Stąd też został pominięty w "oficjalnej numeracji papieży", a jako Jan XXIII figuruje kanonizowany ostatnio Angelo Giuseppe Roncalli, papież w latach 1958-1963 - wyjaśnia naukowiec.

"Średniowieczne ołowiane bulle papieskie nie są często spotykanymi zabytkami na ziemiach polskich, zaś bulla antypapieża Jana XXIII, chociażby z faktu jego krótkiego, bo pięcioletniego urzędowania oraz późniejszego nieuznawania go przez Kościół katolicki, jest znaleziskiem wyjątkowym" - uważa archeolog.

Jak wyjaśnia naukowiec, wiadomo, że Jan XXIII jako papież wydał kilka dokumentów dotyczących ziem polskich i polskiego Kościoła. W 1412 zdecydował o przeniesieniu siedziby biskupa rzymsko-katolickiego z Halicza do Lwowa, gdzie kościół parafialny ustanowił katedrą arcybiskupią. Wydał również przywilej dla zakonu Bożogrobowców z Miechowa, pozwalający na noszenie przez jego przełożonych insygniów biskupich. Na prośbę króla Władysława Jagiełły i kapituły sandomierskiej wydał bullę, która "zatwierdzała, uprawomocniała, uzupełniała i odnawiała" odpusty kolegiaty NMP w Sandomierzu.

Według dr. Tomisława Giergiela z Instytutu Historii UMCS w Lublinie jest możliwe, że znaleziona w Brzeziu pieczęć była zawieszona właśnie przy tym ostatnim dokumencie wydanym dla kolegiaty sandomierskiej, który się nie zachował w oryginale. "Nie jest również wykluczone, że bulla ta może się wiązać z jakimś nieznanym dokumentem wystawionym dla kolegiaty św. Marcina w Opatowie. Sugeruje to miejsce znalezienia - wieś Brzezie koło Opatowa" - uważa dr Florek.

Archeolog podkreśla w fakcie odkrycia rolę Stowarzyszenia "SAKWA", dzięki któremu możliwe jest naukowe opracowanie znaleziska. "Dzięki tej współpracy, a także współdziałania z lokalnymi miłośnikami archeologii i historii, do zbiorów muzeum sandomierskiego trafiło szereg unikalnych zabytków, zaś nasza wiedza na temat historii tych ziem uzyskała zupełnie inny wymiar" - podsumowuje dr Florek.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Genetyka
'Całujące się' rośliny być może mogą dawać początek nowym gatunkom (25-07-2014)

Na styku dwóch szczepionych gatunków roślin dochodzi do przenoszenia materiału genetycznego pomiędzy komórkami obu gatunków. Pozwala to uzyskać nowy gatunek na drodze bezpłciowej- pokazują badania. Być może podobne zjawisko zachodzi i u "całujących się drzew".

Szczepienie to metoda stosowana w rolnictwie od bardzo dawna. Dzięki niej, na przykład, można odmianę o atrakcyjnych owocach zaszczepić na pniu odmiany posiadającej odporność na infekcje korzeni. Tkanki obu roślin w miejscu szczepienia zrastają się i taki hybrydowy organizm może sprawnie funkcjonować. Naukowcy jednak dopiero teraz zbadali, co właściwie dzieje się w komórkach na styku obu roślin. Okazuje się, że dochodzi tam do spontanicznego transferu całego jądrowego DNA z komórek jednej rośliny do drugiej. Powstały w ten sposób nowy typ komórek posiada pełny, jądrowy materiał genetyczny obu gatunków.

"Do tej pory nikt nawet nie podejrzewał, że coś takiego jest możliwe! Dotychczas sądzono, że w miejscu zrastania się dwóch szczepionych roślin nie dochodzi do wymiany DNA jądrowego" - komentuje w rozmowie z PAP uczestnik badań, dr Hieronim Golczyk z Instytutu Biotechnologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Według niego badania mogą rzucić nowe światło na ewolucję roślin, a także mogą mieć znaczenie dla rolnictwa. Wyniki tych prac ukazały się w czerwcu w tygodniku "Nature".

W badaniach tych, kierowanych przez prof. Ralpha Bocka z Instytutu Fizjologii Molekularnej Roślin Maxa Plancka w Poczdamie-Golm, szczepiono dwa genetycznie odległe od siebie gatunki tytoniu. Z miejsca szczepienia obu tych roślin pobrano komórki i udało się wyhodować z nich nowy, mieszańcowy gatunek tytoniu o cechach wspólnych dla obu gatunków. Należy dodać, że dwa szczepione gatunki tytoniu są na tyle genetycznie różne, że w naturze nie krzyżują się one ze sobą.

"To jest historia niesamowita, bo powstanie nowego gatunku mieszańcowego jest w przyrodzie uzależnione od komórek płciowych i zapłodnienia, tutaj natomiast mamy do czynienia z powstawaniem takiego gatunku w wyniku transferu informacji genetycznej pomiędzy komórkami somatycznymi szczepionych roślin, czyli na drodze bezpłciowej" - podkreśla Golczyk.

Podobny transfer informacji genetycznej - zdaniem badacza z KUL - może zachodzić nie tylko jako skutek szczepienia, ale również naturalnie, w przyrodzie. Chodzi o te sytuacje, w których rośliny różnych gatunków, rosnąc blisko siebie, stykając się i ocierając, miejscowo się także zrastają. Takie "całujące się" rośliny, połączone pniami lub gałęziami można spotkać podczas spaceru w plenerze. W miejscu roślinnego "pocałunku" może również dochodzić do przeniesienia materiału genetycznego. "Jeśli ze styku zrastających się tkanek dwóch różnych gatunków wyrośnie nowy pęd - może on hipotetycznie posiadać sumę jądrowego materiału genetycznego obu gatunków i dać początek nowemu mieszańcowemu gatunkowi" - mówi Golczyk. Taka sytuacja rzucałoby nowe światło na ewolucję roślin. Potrzebny będzie jednak szereg dalszych badań, które sprawdzą tę hipotezę.

Badania te mogą mieć też znaczenie dla rolnictwa, gdyż dają możliwość użycia zabiegu szczepienia do wyhodowania nowych gatunków mieszańcowych, które łączyć będą w sobie cechy genetycznie odległych gatunków. Inne metody uzyskiwania mieszańców międzygatunkowych lub międzyodmianowych były już wcześniej znane, ale może się okazać, że zastosowanie do tego celu metody szczepienia będzie strategią łatwiejszą i tańszą.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Różności
Korzenie wegetarianizmu celem badań polskiego naukowca (25-07-2014)

Dlaczego już w starożytności decydowano się na wykluczenie zwierząt z jadłospisu? Jakie wierzenia, zasady religijne lub przyjęte normy etyczne determinowały ten fakt? Antyczne greckie i łacińskie teksty, które mówią o tym zjawisku przeanalizuje Damian Miszczyński - student Instytutu Filologii Klasycznej UJ, dzięki Diamentowemu Grantowi uzyskanemu od MNiSW.

"Wiadomo, że powody przejścia na dietę bezmięsną można generalnie zaklasyfikować jako etyczne albo religijne. Jednak zamierzam zagłębić się w temat oraz szczegółowo przedstawić podejścia starożytnych wegetarian do kwestii jedzenia zwierząt" - wyjaśnia PAP Miszczyński.


Fot. G. Dall'Orto/Wikipedia, Orfeusz uważany był przez orfików za twórcę ich ruchu. Jego członkowie, według wielu źródeł, mieli nie jeść mięsa.

Naukowiec będzie się starał dociec, jaka motywacja przejścia na wegetarianizm przeważała, oraz która pojawiła się wcześniej. Zastanowi się również, czy można wskazać jakieś wpływy, podobieństwa lub różnice między poszczególnymi grupami, w obrębie których nie jedzono zwierząt.

Dotychczas w Polsce podjęty przez naukowca z UJ temat nie doczekał się żadnego opracowania. "Co więcej, kluczowe dla tematu teksty źródłowe nie są dostępne w języku polskim" - mówi Miszczyński. Są to "Peri sarkofagias" ("O jedzeniu mięsa") z pism etycznych Plutarcha i "Peri apoches empsychon" ("O powstrzymywaniu się od jedzenia zwierząt") - liczące cztery księgi dzieło Porfiriusza. Dlatego w ramach pierwszego etapu realizacji swojego projektu, badacz dokona tłumaczenia obu dzieł na język polski.

"Każdy zainteresowany, niekoniecznie związany z nauką, będzie mógł sięgnąć po tę pozycję, żeby dowiedzieć się o filozoficznych podstawach idei wegetarianizmu w starożytności" - przekonuje filolog.

Teksty te mogą być sporym zaskoczeniem dla współczesnego czytelnika. Plutarch, przykładowo, pisze o wymierzeniu kary za znęcanie się nad zwierzętami. "Znając starożytne standardy byłem dość zdziwiony, zdawałoby się, tak nowoczesnym podejściem" - mówi Miszczyński.

Ukoronowaniem przedsięwzięcia będzie naukowa monografia dotycząca wegetarianizmu w starożytności nad Morze Śródziemnym - dotychczas takiej brak. Zdaniem naukowca, nowością w podejściu do zagadnienia ma być zwrócenie uwagi na jego kontekst religijny oraz na perspektywę pewnych ugrupowań żydowskich i chrześcijańskich czy manichejskich, co do których jednakże posiadamy źródła greckie i łacińskie.

"Takie sformułowanie tematu wypełni istniejącą w podejściu do tematu lukę poprzez uwzględnienie grup zamieszkujących tereny basenu Morza Śródziemnego, które dotychczas w badaniach były pomijane na rzecz klasycznych kultur greckiej i rzymskiej" - twierdzi Miszczyński.

Naukowiec zastrzega, że projekt będzie realizowany na styku filologii oraz historii i będzie czerpał również z metod naukowych historii. Przedmiotem badań będą też starożytne koncepcje filozoficzne oraz religijne, wyprowadzone na podstawie wyników badań tekstów. Zastosowanie znajdzie też perspektywa religioznawstwa oraz antropologii historycznej.

"Różne były powody, które skłaniały pewne grupy lub też konkretnych ludzi, aby odżywiali się w ten sposób, wykluczając zwierzęta ze swojego jadłospisu. Od przeświadczenia, że jedzenie mięsa sprowadza nieczystość również na duszę człowieka po filozoficzne koncepcje sprawiedliwości obejmującej także zwierzęta" - opowiada naukowiec.

Badane teksty będą dotyczyły w szczególności orfików, pitagorejczyków, neoplatoników oraz elkazaitów, ebionitów, esseńczyków czy manichejczyków. Zwłaszcza te ostatnie grupy religijne i etniczno-religijne nie zostały dotychczas wystarczająco opisane pod kątem wybranego zagadnienia.

"Temat starożytnego wegetarianizmu, jakkolwiek na świecie spotkał się z zainteresowaniem, zwłaszcza w swym filozoficznym kontekście oraz pod kątem współczesnej dyskusji na temat praw zwierząt, na gruncie polskiej nauki nie był jak dotąd w ogóle poruszany, co stanowi istotne zaniedbanie polskich nauk o starożytności" - podsumowuje Miszczyński.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Brzoza ratuje przed burzą magnetyczną (24-07-2014)

Kilka łyżek galaretki - i można się nie bać żadnej burzy magnetycznej. Znaleziono proste, ale skuteczne środki zapobiegania negatywnemu oddziaływaniu zwiększonej aktywności słonecznej. Eksperci z Naukowo-Badawczego Centrum Badań Arktyki stworzyli produkt na bazie kory i liści zwykłej brzozy.

W centrum badań Arktyki specjalnie powołano grupę ekspertów w celu znalezienia środków, które pozwoliłyby meteopatom na łatwiejsze zniesienie okresów burz magnetycznych. Brzozę jako "naturalnego lekarza" wybrano nie przypadkowo, mówi szef sektora medycznego Naukowo-Badawczego Centrum Badań Arktyki Andriej Popow:


Oskoła to staropolska nazwa soku brzozowego o słodkawym smaku. Był to napój chłodzący i leczniczy stosowany na całej Słowiańszczyźnie. Otrzymuje się go przez głębokie (do 4 cm) nacięcie pnia lub gałęzi brzozy wczesną wiosną. Z małego drzewa o średnicy pnia ok. 15 cm można pozyskać do 5 litrów soku dziennie, z większych okazów (średnica ok. 30 cm) nawet do 15 litrów. Zawiera on głównie fruktozę, liczne sole mineralne (potas, miedź, mangan, fosfor i wapń) oraz witaminę B. Ilustracja: Brzoza brodawkowata, Paul Lenz, Wikipedia

Zaczęliśmy przeglądać istniejące u nas naturalne zasoby roślinne, które mogą mieć działanie kompensacyjne lub profilaktyczne. W tym wykazie znalazło się kilku kandydatów - owoce leśne i rośliny. Jedną z takich roślin-kandydatów były brzoza. Wiele z jej właściwości zostało zapomnianych, ale liście i kora brzozy były szeroko stosowane w medycynie ludowej. Ten surowiec jest dostępny, a efekt okazał się wspaniały. Podczas burz magnetycznych zachodzi nagromadzenie niecałkowicie utlenionych substancji, które mają działanie toksyczne na organizm. Brzoza zawiera znaczne ilości przeciwutleniaczy, a niewielkie żółciopędne działanie brzozy pomaga unormować samopoczucie.

Właściwości lecznicze brzozy badano na myszach laboratoryjnych. Gryzoniom, podzielonym na trzy grupy, dodawano do jedzenia ekstrakty z różnych ziół. Zwierzęta, które otrzymywały pastę z liści i kory brzozy, zachowywały się aktywniej, biegały po labiryncie i nie cierpiały na brak apetytu. Myszy z dwóch pozostałych grup chowały się po kątach klatek, niechętnie jadły i w ogóle były nieaktywne, zaznacza naukowiec:

Wysuszone liście brzozowe zawierają do 3,2% saponin, 1,5-2,3% flawonoidów (hiperozyd, mirycetynę i luteolinę), kwasy organiczne, żywice, do 9% garbników katechinowych, sole mineralne, olejek eteryczny i związki trójterpenowe (folientriol, folientetraol). W młodych liściach i pączkach znajduje się więcej olejków eterycznych. Kora brzozowa jest źródłem betuliny. Fot: Wikipedia
1. Wysuszone liście brzozowe zawierają do 3,2% saponin, 1,5-2,3% flawonoidów (hiperozyd, mirycetynę i luteolinę), kwasy organiczne, żywice, do 9% garbników katechinowych, sole mineralne, olejek eteryczny i związki trójterpenowe (folientriol, folientetraol). W młodych liściach i pączkach znajduje się więcej olejków eterycznych. Kora brzozowa jest źródłem betuliny. Fot: Wikipedia

Obserwowaliśmy zachowanie zwierząt w trakcie i po burzy magnetycznej. Interesują nas różne parametry, które odzwierciedlają ich aktywność ruchową, aktywność wyszukiwania, co również nazywa się zdolnościami kognitywnymi, reakcjami obronnymi, zachowaniami seksualnymi i apetytem. Zauważyliśmy, że zwierzęta, które otrzymują brzozę, łatwiej się dostosowują. Brzoza działa jak adaptogen w profilaktyce na reakcje związane z burzami magnetycznymi. Zachowanie zwierząt najmniej odbiega od normy."

Po przekonaniu się o cudownych właściwościach rośliny, naukowcy wyprodukowali pastę z jej liści i kory, która przypomina galaretkę. Ma ona gorzki smak, ale przy pomocy słodkich jagód, jak mówią eksperci, można go zneutralizować. A jeśli rozpuścimy taką pastę w szklance wody to w ogóle nie czuje się goryczy - uzyskujemy przyjemny oryginalny napój. W sprzedaży brzozowy przysmak leczniczy pojawi się nie wcześniej, niż w przyszłym roku - wynalazek wymaga dodatkowych badań. Jednak już teraz naukowcy uzupełnili arsenał terapeutycznego żywienia dla mieszkańców Północy kilka produktami z dodatkami - chlebem, sucharkami, cukierkami, czekoladą i napojem. Mają inny przepis. I problem tkwi nie w większej czy mniejszej skuteczności, a w oparciu o różne kierunku profilaktyki chorób. Jak wyjaśniono w Naukowo-Badawczym Centrum Arktyki, niektóre z tych produktów mogą w pewnym stopniu pomóc podczas burzy magnetycznych, a niektóre służą do poprawy trawienia. "Rozpatrujemy te środki nie jako lekarstwa, - podkreśla Andriej Popow, - a jako produkty żywnościowe o właściwościach leczniczych".

Źródło: Głos Rosji

Różności
Polscy wynalazcy pokonują bariery i wychodzą z pomysłami na rynek (24-07-2014)

Produkcja urządzenia, które umożliwia sterowanie komputerem ustami czy opaski do badania jakości snu to przykłady na to, że w Polsce komercjalizacja badań może się udać. Aby współpraca z biznesem była sprawniejsza trzeba jednak zmian m.in. w myśleniu - komentuje ekonomistka.

Na polskich uczelniach powstają rozwiązania, którymi zainteresowani są prywatni przedsiębiorcy. Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu opracowano np. PSI-Toolkit - zestaw narzędzi do przetwarzania języka naturalnego. Jak tłumaczy PAP pracujący nad rozwiązaniem prof. Krzysztof Jassem, narzędzia pozwalają m.in. rozłożyć tekst na poszczególne wyrazy, określić, jakimi są częściami mowy i wskazać jak tłumaczyć je na inne języki. Na podstawie PSI-Toolkit naukowcy z UAM opracowali dla firmy Samsung moduły tłumaczenia automatycznego. Prof. Jassem zdradza, że praca naukowców może być wykorzystana m.in. przy rozpoznawaniu mowy w smartfonach.

Z kolei ustomysz opracowana przez zespół prof. Andrzeja Czyżewskiego z Katedry Systemów Multimedialnych PG od pewnego czasu produkowana jest przez gdańską firmę Young Digital Planet. Ustomysz, dzięki pomocy kamery rejestrującej ruchy ust, pozwala sterować pracą komputera np. osobom sparaliżowanym. "Wychwytywane przez kamerę konkretne ruchy ustami powodują przesunięcie kursora czy wykonywanie innej czynności właściwej dla klasycznej myszy komputerowej" - mówi PAP prof. Czyżewski. Oprócz ustomyszy firma Young Digital Planet skomercjalizowała też inny wynalazek z PG - inteligentny długopis wyposażony w system czujników współpracujących z tabletem. Urządzenie sygnalizuje momenty, gdy pisak jest np. nieprawidłowo trzymany lub gdy piszący w trakcie ćwiczeń zbytnio wykracza poza wyznaczone linie. "Długopis jest pomocny w nauce pisania zwłaszcza dla dzieci zagrożonych dysleksją" - wyjaśnia prof. Czyżewski.

To przykłady na to, że współpraca między uczelniami a biznesem może się udać. Jest jednak sporo barier, które sprawiają, że naukowcy nie podejmują się komercjalizacji wystarczająco chętnie. Opowiada o nich w rozmowie z PAP główna ekonomistka Konfederacji Pracodawców Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. "Pracownicy uczelni są oceniani według liczby artykułów naukowych i książek, które wyprodukowali, a nie według wartości wniesionej do gospodarki, a więc projektów badawczych, które udało się skomercjalizować" - podkreśla.

Na problem ten zwracał uwagę wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Włodzisław Duch w lipcu na uroczystości powołania konsorcjum Instytut Autostrada Technologii i Innowacji. Przyznał, że aby w ocenie działalności jednostek naukowych i pracowników odpowiednio docenić wdrożenia, patenty i działalność praktyczną, trzeba by było "zrobić rewolucję w nauce, co trochę może potrwać". Zapewnił jednak, że jego resort chce się zastanowić nad długofalową strategią w tym zakresie.

Pracownicy uczelni nieraz podejmują jednak skuteczne próby komercjalizacji za własną rękę. Naukowcy z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, którzy nie chcieli, aby ich rozwiązania pozostały w szufladach, postanowili założyć własną firmę. W porozumieniu z uczelnią założyli spółkę typu spin-out - AM2M. Wynegocjowano, że spółka będzie mogła korzystać z laboratoriów uczelni. Działania spółki dotyczą głównie optycznych metod obrazowania, a firma prowadzi też badania na zlecenia przemysłu medycznego.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie dysponuje dokładnymi informacjami, ile firm - podobnie jak AM2M - powstaje w Polsce w celu wdrożenia wynalazków. "Według naszych danych dotyczących aktywności Centrów Transferu Technologii (CTT) w roku 2011 powstało 41 takich firm" - poinformował PAP rzecznik MNiSW Łukasz Szelecki, ale dodał, że liczba ta nie uwzględnia wszystkich przedsiębiorstw tworzonych przez naukowców. Trzeba by do niej doliczyć firmy powstające przy akademickich inkubatorach przedsiębiorczości - łącznie start-upów powstało już przy inkubatorach ponad 1500.

Jednym z takich startupów jest firma Intelclinic, założona przez studenta Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Kamila Adamczyka, a także doktorantów z Politechniki Warszawskiej - Janusza Frączka i Krzysztofa Chojnowskiego. Opracowana przez wynalazców opaska Inteliclinic NeuroOn zapewnić ma użytkownikom możliwość badania jakości swojego snu. Jej zadaniem jest monitorowanie aktywności mózgu i organizmu użytkownika, a potem wyliczenie kiedy i ile powinien poświęcać czasu na sen. Na platformie crowdfundigowej młodym przedsiębiorcom udało się zebrać na swój projekt prawie 500 tys dol.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zastrzega, że do zakładania spółek mogą zniechęcać niektóre przepisy prawne. One zobowiązują naukowców zakładających spółkę do płacenia podatków zanim okaże się, jaką wartość ma dane rozwiązanie. "Każe się płacić podatek od czegoś, co nie wiadomo, czy przyniesie pozytywne rezultaty" - mówi ekonomistka. Jej zdaniem podatek powinien być zapłacony dopiero wtedy, kiedy spółka zacznie generować przychody i da się wycenić wartość pomysłu.

Jednak komercjalizacja badań nie zawsze oznacza konieczność założenia własnej firmy. Na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy we współpracy z fabryką Pesa, produkującą tramwaje i tabor kolejowy, powstało Laboratorium Badań Struktur Wielkogabarytowych. Pesa jako pierwsza zleciła laboratorium badania wytrzymałościowe wózków tramwajów. Współpraca ta była możliwa dzięki środkom uzyskanym z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Starczewska-Krzysztoszek zaznacza, że współpraca między przedsiębiorcami a uczelnią może być trudna. Przedsiębiorcy komercjalizując badania chcieliby współpracować bezpośrednio z naukowcami, którzy prowadzili badania. "A administracja uczelni jest bardzo zbiurokratyzowana, podejmowanie decyzji trwa bardzo długo, a czas w biznesie się liczy" - mówi ekonomistka. Przyznaje, że korzystne rozwiązania zawarte są w nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym, przyjętej w lipcu przez Sejm. Zakładają one, że naukowiec będzie mógł uzyskać prawa do wyników badań naukowych, jeśli w ciągu trzech miesięcy od uzyskania wyników, uczelnia nie podejmie się komercjalizacji. Owe przepisy, zdaniem ekonomistki, ułatwią przedsiębiorcom rozmowy z naukowcem - właścicielem praw i sprawią, że badacz zainteresowany będzie komercjalizacją swoich osiągnięć.

Starczewska-Krzysztoszek przyznaje, że najwięksi przedsiębiorcy są dość dobrze rozeznani w tym, co dzieje się na uczelniach, ale wyniki badań prowadzonych na uczelniach w większości przypadków nie nadają się do komercjalizacji. Jej zdaniem, aby urynkawianie polskich innowacji następowało skuteczniej, potrzebna jest zmiana w mentalności i w podejściu do tego, co jest nauką. "Nauka ma służyć do poprawy dobrobytu nas wszystkich" - ocenia. Jej zdaniem nauka powinna służyć nie tylko społeczeństwu, ale także i gospodarce.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ekologia
Naturalne kosmetyki dzięki sile enzymów (24-07-2014)

Zadanie postawione przed dofinansowanym ze środków unijnych na kwotę 7 mln EUR projektem OPTIBIOCAT polega na zastąpieniu chemicznych technik produkcji kosmetyków ekologicznymi alternatywami. W ten sposób projekt ma wyposażyć sektor kosmetyków naturalnych w niezbędne, zaawansowane rozwiązania techniczne, aby sprostać rosnącemu popytowi na naturalne i przyjazne środowisku produkty.

Europejski rynek kosmetyków naturalnych doświadczył w ostatnich latach wyjątkowego wzrostu, którego siłą napędową był w dużej mierze popyt konsumentów na składniki organiczne i wyższa świadomość konieczności unikania szkodliwych substancji, takich jak parabeny. W konsekwencji drogerie, supermarkety, a nawet dyskonty wprowadziły marki własne kosmetyków naturalnych, włączając do głównego nurtu niegdysiejsze produkty niszowe.

Według analityków, globalny popyt na naturalne kosmetyki w 2012 r. przekroczył 5,8 mld EUR, a do roku 2018 ma osiągnąć niewiarygodny pułap 10,1 mld EUR.

Niemniej udział kosmetyków naturalnych w łącznej sprzedaży kosmetyków w Europie wciąż utrzymuje się na stosunkowo niskim poziomie. Jednym z powodów jest brak zharmonizowanych standardów, co oznacza, że autentycznie naturalne produkty muszą konkurować z tradycyjnymi kosmetykami, które też mogą być etykietowane jako "naturalne", gdyż zawierają pewne naturalne składniki. Drugim powodem jest brak realnych alternatyw dla chemicznych technik produkcji. Tutaj właśnie do akcji wkracza dofinansowany ze środków unijnych projekt OPTIBIOCAT.


freedigitalphotos.net

Czerpiąc z różnorodności konsorcjum złożonego z 16 partnerów z ośmiu krajów europejskich, OPTIBIOCAT, którego realizacja rozpoczęła się w 2013 r. i potrwa do 2017 r., wyposaży przedsiębiorstwa w wiedzę i umiejętności potrzebne do wprowadzania zrównoważonych procesów i stosowania nowych, naturalnych składników. Cel zostanie osiągnięty głównie za pomocą enzymów - katalizatorów komórkowych, które sterują reakcjami zachodzącymi w komórkach, przyspieszając ich tempo - mających zastąpić tradycyjne substancje chemiczne.

Tak zwane biokatalizatory wymagają mniejszej liczby etapów produkcyjnych i mogą funkcjonować w niższych temperaturach, dzięki czemu obniżają zapotrzebowanie na energię i ograniczają niepożądane skutki uboczne, takie jak zapachy. Ponadto enzymy są charakterystyczne dla rodzaju katalizowanej reakcji - nie są produktem ubocznym ani odpadem.

Co ciekawe, znaczącym potencjałem odznacza się zastosowanie enzymów jako składnika w produktach do ochrony skóry. Ustalono, że enzymy mają zdolność wyłapywania wolnych rodników i zapobiegania w ten sposób uszkodzeniom skóry, do których doprowadza zanieczyszczenie środowiska, dym, światło słoneczne i inne szkodliwe czynniki.

W ramach projektu przeprowadzone zostaną także testy enzymów pod kątem ewentualnych zastosowań w innych sektorach, np. jako składniki w przemyśle spożywczym. Niektóre enzymy nadają się do produkcji antyoksydantów spożywczych i mogą również znaleźć zastosowanie w lekach przeciwnowotworowych. Na końcowym etapie projektu, analiza obejmie zwiększenie skali i optymalizację procesu fermentacji w produkcji enzymów równolegle z oceną działania alergizującego i bezpieczeństwa nowych związków.

Na zakończenie projektu powstanie portfolio nowatorskich biokatalizatorów, w którym znajdzie się najprawdopodobniej 50 grzybiczych i 500 bakteryjnych esteraz (specjalnego rodzaju enzymów), dzięki czemu odpowiedzialna środowiskowo produkcja naturalnych składników kosmetycznych zagości w pełni w głównym nurcie. Potencjalne korzyści z projektu dla przemysłu zapowiadają się imponująco.

Więcej informacji: OPTIBIOCAT

Źródło: CORDIS, UE

Różności
Komiks pomoże w popularyzacji badań naukowych (24-07-2014)

Odkryte przez naukowców najnowsze tajemnice przyrody Puszczy Białowieskiej pokazane w formie krótkiego komiksu - to nowy sposób Instytutu Biologii Ssaków (IBS) Polskiej Akademii Nauk w Białowieży (Podlaskie) na popularyzację wyników badań naukowych.

Nie chodzi o trywializowanie wyników badań, ani o sprowadzanie ich do śmiesznej formy, ale o to, by stały się bardziej przystępne i czytelne dla odbiorców - wyjaśnił PAP dr Tomasz Samojlik z IBS PAN, który oprócz badań naukowych zajmuje się również pisaniem przeznaczonych dla dzieci i młodzieży przyrodniczych komiksów.

By nauka była bardziej czytelna i przystępna, o zbadanych przez naukowców zagadnieniach czy odkrytych zależnościach w komiksach będą mówić rośliny i zwierzęta. Przy każdym komiksie znajduje się również odniesienie do pełnej treści pracy naukowej na dany temat.


Komiks przedstawiający główną ideę publikacji zespołu dr. hab. Driesa Kuijpera poświęconej wpływowi wilków na odnowienie lasów i efektowi tzw. "krajobrazu strachu". Źródło: Tomasz Samojlik

Tak jest w dwóch pierwszych gotowych już komiksach. Samojlik zilustrował pracę dr. hab. Driesa Kuijpera poświęconą wpływowi wilków na odnowienie lasów i efektowi tzw. "krajobrazu strachu". "Taki paradoksalny wpływ drapieżnika na odnowienie lasu, na który wpływ wydawałoby się mają przede wszystkim kopytne. Okazuje się, że obecność drapieżników, a nawet samych ich odchodów, które zwierzęta kopytne wyczuwają, tworzy tak zwany +krajobraz strachu+, który zniechęca kopytne przed zgryzaniem młodych drzew" - mówił Samojlik. Oznacza to, że zapach odchodów wilka odstrasza ssaki kopytne, które w tym miejscu nie objadają lasu.

"Jak pokazałem to na obrazku, działa to lepiej niż ogrodzenie. W tym terenie, gdzie wykładane są odchody, kopytne mniej żerują" - dodał Samojlik. Na komiksie jeleń i sarna mówią do siebie, że czują zapach wilka i zabierają się do ucieczki. Drzewa natomiast, obok których znajdują się odchody wilka cieszą się, że ich nasiona są teraz bezpieczne, a podkładanie odchodów to fantastyczny pomysł.

"To nie jest nic łatwego" - mówił o tworzeniu naukowych komiksów Samojlik. Dodał, że chodzi o to, by obrazek i jego treść przekazywała główne wyniki badań, wzbudzała uśmiech u odbiorcy, ale nie powodowała "obśmiania", bo nie o to chodzi. Ilustrowane są przecież poważne badania naukowe, nad którymi naukowcy pracują długimi miesiącami.

Druga praca naukowa, która również została już zilustrowana komiksem, dotyczy sieci socjalnych jakie istnieją między dzikami w rezerwacie ścisłym w Białowieskim Parku Narodowym. Autorem pracy naukowej jest dr Tomasz Podgórski ze współpracownikami.


Komiks przedstawiający główną ideę publikacji dr. Tomasza Podgórskiego i współpracowników dotyczącej sieci socjalnych w populacji dzików. Źródło: Tomasz Samojlik

"Główną ideą zawartą w tej pracy jest to, że dziki spokrewnione ze sobą pozostają przez dłuższy czas w ścisłych interakcjach, tworzą grupy socjalne, grupy rodzinne i jest pomiędzy nimi więcej zależności niż pomiędzy dzikami niespokrewnionymi" - tłumaczył Samojlik. Dodał, że idealnie to pasowało do porównania z portalami społecznościowymi, takimi jak Facebook czy Tweeter, stąd dziki mówią o swoim Faceboar czy Boarbook (wild boar - dzik), a dodatkowo przelatujący nad nimi ptak "tweetuje" o sieci socjalnej, a dzik prosi, by ćwierkał gdzie indziej. "Dziki jak ludzie" - żartował Samojlik.

Komiksy są skierowane do wszystkich odbiorców w myśl zasady, że "jeden obraz może zdziałać więcej niż tysiąc słów" - tłumaczył Samojlik. Planowany jest cały ich cykl. Pomysł powstał po jednym ze szkoleń przeprowadzonych przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej o zastosowaniu i wykorzystywaniu mediów społecznościowych do popularyzacji nauki.

Instytut Biologii Ssaków chce też za pomocą komiksów sprawdzić, czy taka forma popularyzacji wiedzy przełoży się na większą liczbę cytowań prac naukowych, które powstają w Białowieży.

Dr Tomasz Samojlik był już kilkakrotnie nagradzany za popularyzację badań naukowych. Był m.in. laureatem konkursu dla popularyzatorów nauki serwisu Nauka w Polsce Polskiej Agencji Prasowej oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Materiałoznawstwo
Samonaprawiający się polimer (23-07-2014)

Naukowcy z niemieckiego Karlsruhe Institute of Technology (KIT) opracowali samoregenerujący się polimer, który po uszkodzeniu w pełni odzyskuje początkowe właściwości mechaniczne. Naprawa trwa zaledwie kilka minut, a materiał wymaga wyłącznie chwilowego ogrzewania w stosunkowo niskiej temperaturze. Fabrykat może posłużyć do produkcji trwałych warstw uszczelniających, farb i lakierów odpornych na zarysowania oraz bardziej niezawodnych kompozytów wzmacnianych włóknami.

W ciągu ostatniego dziesięciolecia naukowcy z dziedziny inżynierii materiałowej intensywnie skupiali się na projektowaniu i rozwoju tzw. materiałów "inteligentnych", wspomagających nasze codzienne życie. Tematem szczególnego zainteresowania stało się wydłużenie czasu eksploatacji i żywotności materiałów polimerowych oraz kompozytowych. Tradycyjne polimery - tworzywa sztuczne, popularnie nazywane plastikami zwykle kojarzą nam się z bardzo tanimi, wizualnie efektownymi detalami, lecz o niskiej jakości. Jeszcze kilkanaście lat wstecz, ideę samoregenerujących się przedmiotów lub powierzchni pozbawionych rys można było spotkać wyłącznie zagłębiając się w literaturze fikcji i filmach science-fiction. Obecnie, materiały samonaprawiające się to już nie tylko śpiewka przyszłości. Obiekty reagujące na pęknięcia, ubytki powierzchniowe czy wygięcia produkowane i testowane są w wielu laboratoriach świecie. Badacze cały czas dążą do tego, aby mechanizm "samouzdrawiania" materiałów był jak najbardziej podobny do analogicznych sytuacji w przyrodzie (np. gojenie się skóry, zrastanie się złamanych kości). Dla inżynierów ważna jest również szybkość reakcji przy minimalnym udziale czynników zewnętrznych.

Do tej pory problem przywrócenia początkowych właściwości mechanicznych oraz wyglądu materiałów rozwiązywano na różne sposoby. Naukowcy wyodrębnili dwie główne strategie samoleczenia. Pierwsza opierała się rozproszeniu w materiale mikrokapsułek z "klejem", który w momencie uszkodzenia przedmiotu był uwalniany do sieci. Naprężenia powodujące ubytek w obiekcie powodowały także zniszczenie powłoki kapsułek, a zawartość (najczęściej dicyklobutadien, DCPD) odtwarzał zerwane wiązania. Drugie podejście bazowało na procesach metatezy, która polega na skoordynowanej "zamianie miejsc" cząsteczek, wypływającej na odbudowę pęknięć. Oba sposoby mają wady i niedogodności, dlatego muszą być starannie dobierane, w zależności od docelowego zastosowania materiału. Osadzanie mikrokapsułek ogranicza możliwość autonomicznego samoleczenia do kilku powtórzeń, podczas gdy metateza teoretycznie umożliwia regenerację nieskończenie wiele razy. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do kapsułek, drugie podejście wymaga zwykle udziału katalizatora i zewnętrznego bodźca do inicjacji procesu gojenia (może to być ciepło, światło lub odpowiednie pH).

Naukowcy z KIT zaprezentowali jeszcze inną koncepcję, ale po części bazującą na poprzednich. Mechanizm naprawy opierał się na reakcji Dielsa-Aldera, która w 1950 roku przyniosła odkrywcom Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Wtórna polimeryzacja na drodze takiej reakcji polega na ponownym połączeniu miejsc z mechanicznie powstałymi defektami za pomocą silnych wiązań kowalencyjnych. Kluczowym elementem jest użycie odpowiedniej pary substratów, umożliwiających wystąpienie skoordynowanej cykloaddycji podstawionego alkenu do sprzężonego dienu. Dodatkowym utrudnieniem jest mała liczba poznanych par składników, pozwalających na silne sieciowanie poniżej temperatury rozkładu tych materiałów w stosunkowo krótkim czasie.

Testy pod kierunkiem Christophera Barner-Kowollika trwały cztery lata. Badacze stworzyli siatkę połączonych ze sobą włókien i cząsteczek zdolnych do samoregeneracji na skutek odwracalnej reakcji chemicznej. Inżynierowie wykorzystali związki cyjanoditioestru (z ang. cyanodithioester, CDTE) oraz cyklopentadienu (z ang. cyclopentadiene, CP). Cyklopentadien łatwo ulega dimeryzacji w reakcji Dielsa-Aldera już w temperaturze pokojowej, szybciej natomiast po ogrzaniu. W tym przypadku rozerwana sieć polimerowa regenerowała się w stosunkowo niskich temperaturach od 50°C do 120°C, w ciągu zaledwie pięciu minut. Badania mechaniczne, takie jak próby rozciągania i lepkości potwierdziły, że pierwotne właściwości materiału zostały całkowicie przywrócone. Jak twierdzi Barner-Kowollik, wyniki niektórych próbek po "naprawie" były nawet lepsze niż te dla materiału początkowego. Co ważne, mechanizm samoleczenia może być inicjowany wielokrotnie, w dowolnym czasie przez ciepło, światło lub dodatek odpowiedniej substancji.

Badacze poinformowali, że ich technologię można z łatwością zastosować w przypadku wielu innych znanych tworzyw sztucznych. Korzystne zmiany właściwości mechanicznych z pewnością zainteresują producentów materiałów kompozytowych wzmacnianych włóknami, zwłaszcza w zakresie fabrykacji elementów dla przemysłu motoryzacyjnego i lotniczego.

Źródło:
[1] Kim K. Oehlenschlaeger, Jan O. Mueller, Josef Brandt, Stefan Hilf, Albena Lederer, Manfred Wilhelm, Robert Graf, Michelle L. Coote, Friedrich G. Schmidt, Christopher Barner-Kowollik. Adaptable Hetero Diels-Alder Networks for Fast Self-Healing under Mild Conditions. Advanced Materials, 2014; DOI: 10.1002/adma.201306258
[2] http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/adma.201306258/ [18.04.2014]
[3] http://www.researchgate.net/publication/261034902_Adaptable_Hetero_Diels-Alder_Networks_for_Fast_Self-Healing_under_Mild_Conditions [18.04.2014]
[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Cyklopentadien [18.04.2014]
[5] KeyedPaintOnCar by Athol Mullen (Own work) CC-BY-SA-3.0 via Wikimedia Commons

Źródło: MaterialyInzynierskie.pl

Różności
W kierunku 'unii energetycznej': 'Musimy wypełnić lukę między badaniami a przemysłem' (23-07-2014)

Technologia będzie mieć istotną rolę do odegrania w zabezpieczaniu niezależności energetycznej UE. Zdaniem Dominique'a Ristoriego z Dyrekcji Generalnej ds. Energii technologie osiągają obecnie dojrzałość do prawdziwej rewolucji energetycznej, jednak nadal pozostaje luka do wypełnienia między badaniami naukowymi a przemysłem. Dyrektor generalny omówił to zagadnienie szczegółowo w kontekście wysiłków podejmowanych przez UE na rzecz transformacji w "unię energetyczną" przy okazji briefingu w European Policy Centre (EPC) w Brukseli.

Energia znajduje się w samym centrum zainteresowań geopolitycznych UE, zwłaszcza teraz w cieniu kryzysu na Ukrainie. Nasze uzależnienie energetyczne i jego koszty są niezaprzeczalne, jak wyjaśnia dyrektor generalny: importujemy 53% całej zużywanej energii, której koszty wynosi ponad 1 mld EUR dziennie. Importujemy 88% naszej ropy naftowej i 66% gazu ziemnego. Sześć państw członkowskich UE jest całkowicie uzależnionych od dostaw gazu ziemnego z Rosji. Tymczasem trzy państwa członkowskie - Estonia, Łotwa i Litwa - polegają na jednym operatorze zewnętrznym, który zarządza ich sieciami elektroenergetycznymi i bilansuje je.

W ramach działań zmierzających do rozwiązania tego problemu, Komisja Europejska opublikowała pod koniec maja Europejską strategię bezpieczeństwa energetycznego. Rozwój technologii energetycznych do jeden ze średnio- i długofalowych celów strategii. Dokument przedstawia zamiar Komisji "umieszczenia bezpieczeństwa energetycznego w głównym nurcie realizacji priorytetów programu Horyzont 2020". Pośród innych aspektów związanych z badaniami naukowymi znalazło się utworzenie europejskiej sieci naukowo-technologicznej ds. wydobycia węglowodorów ze złóż niekonwencjonalnych i promowanie rozwoju technologii energii ze źródeł odnawialnych w ramach multilateralnych i bilateralnych negocjacji.

Przemawiając do zebranych na briefingu w EPC, dyrektor generalny Ristori zauważył, że w programie "Horyzont 2020" na energetykę przeznaczono co najmniej 6 mld EUR. Jednak mimo iż programy unijne, takie jak "Horyzont 2020", będą dla nas istotnym wsparciem we wdrażaniu strategii, to zdaniem Ristoriego większość nakładów finansowych powinna pochodzić z sektora prywatnego: "Zwrot z inwestycji w projekty energetyczne jest dobry - lepszy niż w innych sektorach, takich jak transport. Sektor prywatny powinien być dominującym źródłem finansowania".

Jeżeli chodzi o przekształcanie w "unię energetyczną", dyrektor generalny podkreślił, że technologia jest ku temu wystarczająco dojrzała. Wskazał jednak na lukę między badaniami naukowymi a przemysłem, która wymaga wypełnienia.

Zdaniem Ristoriego w ciągu kolejnych trzech-czterech lat zostaną spełnione warunki do wyprodukowania skrzynki energetycznej, która zapewni każdemu odbiorcy pełną kontrolę nad zużyciem energii. Jak zauważył: "Technologia jest wystarczająco dojrzała. Nie ma przeszkód, by przejść szybko do tego etapu i postawić 3-4 miliony 'inteligentnych domów' w ciągu kolejnych lat". W podsumowaniu Ristori stwierdził jednak, że to będzie wymagało podniesienia wydajności produkcyjnej naszego przemysłu i zbudowania pomostu między sektorem badań naukowych a przemysłem.

Więcej informacji: ec.europa.eu/energy

Źródło: CORDIS, UE

Komentarz racjonalista.pl: Kiedy oficjele UE mówią o bezpieczeństwie energetycznym Wspólnoty nie biorą pod uwagę zasobów surowcowych jakimi dysponują niektórzy jej członkowie; nie mówią też o wspólnych solidarnych zakupach gazu spoza UE, ponieważ nie pozwoliłoby to silniejszym krajom powiększać swoją przewagę nad słabszymi - mówią za to o dalszym rozwoju zielonych technologii, które dotąd były głównym powodem zewnętrznego uzależnienia surowcowego UE. Tylko zjednoczenie słabszych i małych krajów Unii daje szansę na przeforsowanie solidarności energetycznej Unii a tym samym uratowanie jej ekonomicznego sensu.

Wydarzenia
Trwa konkurs na dzieła sztuki zainspirowane nauką (23-07-2014)

Zainspirowane nauką rzeźby, grafiki i obrazy można przesyłać do konkursu "Nauka inspiracją sztuki - od mikroświata do Wszechświata", zorganizowanego przez Uniwersytet Jagielloński. Termin nadsyłania prac upływa 19 września br. Na zwycięzcę czeka 8 tys. zł.

Konkurs na dzieło malarskie, rzeźbę czy grafikę artystyczną ogłosił Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Do konkursu można zgłaszać prace zainspirowane konkretnym zjawiskiem, teorią lub prawem fizycznym bądź astronomicznym. Mogą wziąć w nim udział studenci i absolwenci wyższych szkół plastycznych do 30. roku życia.

"Dla sztuki nauka pozostaje niezmiennie istotnym źródłem inspiracji. Obie te dziedziny łączy chęć poznania, ale jednocześnie każda czyni to na swój sposób, zachowując autonomię. Nauka potrafiła odkryć geometrię, zbadać światło i dźwięk czy zbudować nowe technologie informatyczne. Dzięki artystycznej interpretacji mogły one stać się podstawą malarstwa renesansowego i malarstwa kubistycznego, impresjonizmu i sztuki internetu, fotografii i sztuki dźwięku. Osiągnięcia artystów z kolei inspirowały twórców naukowych teorii, których struktury porównywane są często do struktury dzieła sztuki" - opisuje na stronie internetowej konkursu dr hab. Andrzej Szczerski z Instytutu Historii Sztuki UJ.

Zwycięzcę wybierze komisja konkursowa, w której znaleźli się m.in.: rektor Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie - prof. Stanisław Tabisz, prorektor ds. badań naukowych i funduszy strukturalnych UJ - prof. Stanisław Kistryn, prof. Józef K. Mościcki z Instytutu Fizyki UJ, prof. Antoni Kowalski z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.

Autor najlepszej pracy otrzyma nagrodę główną w wysokości 8 tys. zł. Przyznane zostaną też trzy nagrody po 4 tys. zł. Sponsorem nagród finansowych jest Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ. Jego pracownicy, doktoranci i studenci w głosowaniu będą głosowali na ich ulubione, biorące udział w konkursie, dzieła sztuki. Zdobywcy największej liczby głosów otrzymają wyróżnienia honorowe.

Zgłoszenia wraz z reprodukcją pracy w wersji elektronicznej należy nadsyłać do 19 września 2014 r. Wyniki zostaną ogłoszone 23 października, wtedy też laureaci nagród będą mogli odebrać nagrody.

Patronem honorowym Konkursu są: prof. Stanisław Tabisz - rektor Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie oraz prof. Wojciech Nowak - rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Szczegółowe informacje na temat konkursu są dostępne na stronie: www.naukawsztuce.fais.uj.edu.pl

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl. Ilustracja: freedigitalphotos.net

Różności
Szkoły wyższe mogą ubiegać się o tytuł "Uczelni Przyjaznej Rodzicom" (23-07-2014)

Uczelnie, które wspierają młodych rodziców lub wdrażają sprzyjające im, najbardziej innowacyjne rozwiązania, mogą otrzymać tytuł "Uczelni Przyjaznej Rodzicom". Szkoły wyższe, które chciałby zyskać takie miano, powinny wziąć udział w konkursie i do 15 września wypełnić specjalną ankietę.

Konkurs ma zbadać, na ile uczelnie uwzględniają potrzeby studentów będących rodzicami, a także ma promować uczelnie, które wspierają studentów oraz doktorantów w godzeniu nauki i pracy badawczej z obowiązkami rodzicielskimi. Projekt realizuje Stowarzyszenie Doradców Europejskich PLinEU z Krakowa przy wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

W konkursie mogą brać udział publiczne i niepubliczne szkoły wyższe. Warunkiem udziału jest wypełnienie i przesłanie ankiety dostępnej na stronie www.plineu.org. Składa się ona z trzech części dotyczących: rozwiązań organizacyjnych, infrastrukturalnych i praktyk stosowanych przez uczelnie dla ułatwienia nauki na studiach i pracy badawczej młodym rodzicom. Wypełnioną ankietę można przesyłać do 15 września na adres podany w regulaminie konkursu.

Organizatorzy zweryfikują ankiety konkursowe nadesłane przez uczestników oraz dokonają wstępnej oceny merytorycznej informacji podanych przez uczelnie. Zapraszają również studentów i doktorantów, będących rodzicami, do dzielenia się swoimi historiami i uwagami na temat istniejących na uczelniach rozwiązań, ułatwiających łączenie nauki z wychowywaniem dzieci.

Spośród uczelni, które wypełnią ankietę konkursową, wyróżnione zostaną te, które realizują najwięcej działań na rzecz wspierania młodych rodziców lub wdrażają najbardziej innowacyjne rozwiązania.

Te szkoły wyższe otrzymają tytuł "Uczelni Przyjaznej Rodzicom", a ich dobre praktyki i wdrażane rozwiązania zostaną opisane w publikacji końcowej, czyli podręczniku dobrych praktyk "Uczelnie Przyjazne Rodzicom". Znajdą się w nim także rekomendacje i wytyczne dla wszystkich szkół wyższych, w jaki sposób dostosowywać przestrzeń akademicką do potrzeb studiujących i pracujących na uczelniach rodziców. Podręcznik wydany będzie w formie e-booka i udostępniany bezpłatnie w internecie.

Dodatkowo, przedstawiciele uczelni wyróżnionych w konkursie zostaną zaproszeni na dwudniowe, bezpłatne warsztaty. Dzięki nim poznają narzędzia i metody, umożliwiające uwzględnianie w działalności swoich instytucji potrzeb studentów i pracowników, mających trudności w godzeniu życia naukowego i rodzinnego.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl. Ilustracja: engineering.iastate.edu

Różności
Naukowcy ujawniają 'super czarny' materiał (22-07-2014)

Naukowcy opracowali materiał tak czarny, że wygląda niczym czarna dziura. Materiał, wykonany z nanorurek węglowych, jest kolejnym krokiem w naukowych poszukiwaniach, które rozpoczęły się w latach 90. XX w., by stworzyć najczarniejszą z czerni.

Aczkolwiek nie należy spodziewać się, że Vantablack pojawi się na pokazie mody. Ten materiał jest przeznaczony do zastosowań w wojskowości i astronautyce. Może to i nie taka zła nowina dla wielbicieli mody - sukienka Vantablack byłaby chyba niezbyt twarzowa według »The Guardian«: "Gdybyś założyła małą czarną Vantablack, dla patrzącego ręce sterczałyby ci z rękawów a nogi spod rąbka sukienki, widoczna byłaby też szyja i głowa - cała reszta wydawałaby się dwuwymiarowa".

Zatem na co się przyda nowa czerń? Jak zauważa »The Guardian«, nie pochłania tylko 0,035% światła (technicznie rzecz ujmując, oznacza to, że cechuje się całkowitym współczynnikiem odbicia półkolistego czyli THR równym 0,035%), co stanowi nowy rekord. O szczególnej wyjątkowości najnowszej czerni przesądza fakt, że może rosnąć w temperaturze zaledwie 400°C. To oznacza, że może być hodowana na lżejszych materiałach, takich jak aluminium, co poszerza jej potencjalne zastosowania.

»Extremetech.com« przewiduje, że materiał znajdzie zastosowanie w rozmaitych samolotach i broni typu stealth. W witrynie czytamy: "Będzie także stosowany wewnątrz teleskopów i innych urządzeń do obrazowania, w których pochłanianie promieniowania nieużytecznego możne znacząco zmniejszyć ilość szumu i dzięki temu zwiększyć użyteczny zasięg i rozdzielczość".

»io9.com« skupia się na składzie Vantablack: "Jest wykonany z nanowłosów węglowych, które są 1.000 razy cieńsze od przeciętnego włosa człowieka. Rurki są na tyle małe, że nie pozwalają na przenikanie światła do wnętrza i są tak ciasno upakowane, że światło przedostające się między rurki odbija się między nimi, aż zostanie pochłonięte".

Ben Jensen, kierownik techniczny zespołu opracowującego Vantablack z Surrey NanoSystems nazwał materiał "super czernią". Jak powiedział »The Guardian«: "Hodujemy rurki tak jak poletko trawy węglowej. Rurki są rozstawione. Kiedy cząstka świata padnie na materiał, dostaje się między rurki i odbija się między nimi, aż zostanie pochłonięta i przekształcona na ciepło. Światło wpada do środka, ale nie może wyjść".

Nawet po zagięciu czy zgnieceniu, materiał wydaje się całkowicie płaski. Wypowiadając się dla »The Independent«, Jensen spróbował opisać ten efekt: "Spodziewasz się zobaczyć krzywizny [zakoli i załamań], a widzisz tylko [...] czerń, jak dziura, jakby tam nic nie było. Wygląda to po prostu dziwnie".

Vantablack jest wynikiem zastosowania opatentowanego przez Surrey NanoSystems procesu niskotemperaturowej hodowli nanorurek węglowych w programie brytyjskiego Technology Strategy Board o nazwie "Space for Growth" we współpracy z departamentem ABSL Space Products przy National Physical Laboratory and Enersys.

Więcej informacji: www.surreynanosystems.com

Źródło: CORDIS, UE.

Technika
Polski system wizualizacji, pomoże nam "wyjść z siebie" (22-07-2014)

Pozwala widzieć więcej i dalej niż własnymi oczami, "wyjść z własnego ciała" i oglądać świat z perspektywy innej osoby. Systemem wizualizacji skonstruowanym przez polskich wynalazców zainteresował się Facebook, oferujący współpracę przy wdrożeniu technologii.

"Opracowaliśmy system wykorzystujący okulary do zmiany sposobu odczuwania rzeczywistości. Po ich założeniu ma się uczucie, że wychodzi się z własnego ciała i widzi więcej" - mówi PAP poznański wynalazca, konstruktor okularów Bartosz Barłowski. Pierwsze testy wykazały, że okulary pozwalają zobaczyć z tyłu własną sylwetkę i dostrzec co najmniej dwa - trzy razy większy obszar niż zwykłymi oczami.


Fot. Bartosz Barłowski

Polacy w swoim urządzeniu wykorzystali istniejącą już technologię "okularów rzeczywistości wirtualnej", w którą wcześniej zainwestował już Facebook. Swój początek miała ona właśnie w wirtualnym świecie, z którego przeszła do rzeczywistości. "Często w grach komputerowych kamera jest ustawiona za pojazdem albo postacią gracza i za nią podąża. Nasze okulary działają w analogiczny sposób" - opisuje Barłowski.

Do zakładanych okularów dołączone są - umieszone na niewielkim "rusztowaniu" - dwie kamery szerokokątne. Każde oko obejmuje obszar rejestrowany przez jedną kamerę. "Dlatego, kiedy zakładamy okulary, to mamy wrażenie, że znajdujemy się w tym miejscu, z którego świat widzi kamera" - wyjaśnia rozmówca PAP. Na razie, aby posługiwać się technologią, trzeba też założyć plecak, w którym znajduje się kierujący prototypem komputer.

Jeśli chcemy spojrzeć w prawo czy w lewo, należy poruszyć w odpowiednią stronę joystickiem. Ale konstruktorzy zapewniają, że jest on elementem tymczasowym, zastosowanym w prototypowej wersji urządzenia. Konstruktorzy chcą technologię zmienić w ten sposób, aby wystarczyło poruszyć głową w prawo, w lewo, do góry i na dół, aby kamery podążały za naszymi ruchami i rozszerzały widziany przez nas obraz.

Konstruktorzy zapewniają też że poprawią wydajność kamery i wyświetlacza.

"Gdy obserwujemy obraz ze znajdującej się gdzieś dalej kamery, to zawsze mamy jakieś opóźnienie w odbiorze. Takie opóźnienie powoduje, że czujemy się nienajlepiej, mamy zawroty głowy. Chcielibyśmy tak technologicznie usprawnić ten proces, aby wyeliminować opóźnienia. Kolejnym etapem będzie miniaturyzacja urządzenia. Wtedy nie mielibyśmy już plecaka z komputerem, tylko okulary i małą kamerę, którą można zamontować z tyłu. Technologią mogłaby sterować umieszczona w smartfonie aplikacja" - mówi Barłowski.

Technologia nie będzie służyła wyłącznie do rozrywki. Konstruktorzy zapewniają, że można ją praktycznie zastosować w wielu aspektach życia. Dlatego zanim trafi ona do konsumentów, zajmą się nią programiści i specjaliści, którzy wymyślą do czego ją wykorzystywać. "To problem, który często pojawia się w przypadku pomysłów wziętych z wirtualnego świata. Nie bardzo wiadomo jak można ich użyć w realnym życiu" - dodaje rozmówca PAP.

Już teraz wiadomo, że technologia może się przydać w: ruchu drogowym, armii, medycynie, na budowach, podczas nurkowania. "Ustawiając kamerę za swoim pojazdem, kierowca samochodu widziałby więcej np. przy parkowaniu. Nie miałby też tzw. ślepych punktów, czyli miejsc na drodze, których nie obejmują samochodowe lusterka. Technologia przyda się też do obserwacji w terenie oraz nurkom. Obecnie - chcąc zobaczyć duże powierzchnie - używają oni bardzo drogich kamer, które umieszczają na wysięgniku. Gdyby mieli takie okulary, mogliby widzieć rozległy obszar na bieżąco" - opisuje konstruktor.

Bartosz Barłowski wraz z czterema innymi poznańskimi wynalazcami prowadzi internetowe platformy wiedzy - m.in. mepi.pl, umieszczając na nich np. instruktażowe kursy wideo. Okulary wirtualnej rzeczywistości są jednym z niespodziewanych rezultatów tej działalności.

"Najpierw powstał film, który wysłaliśmy na konkurs firmy Intel. Na potrzeby tego filmiku, siedząc dwa dni w garażu, zrobiliśmy prototyp urządzenia. Potem ten filmik wrzuciliśmy do internetu i dostaliśmy ogromny odzew ze społeczności internetowych, mnóstwo kontaktów z całego świata. Zgłosił się nawet Facebook, z propozycją współpracy. Od razu pojawiło się też wiele pytań, kiedy okulary będzie można kupić, a my jesteśmy dopiero na etapie prototypu" - tłumaczy Bartosz Barłowski.

Zaznaczył jednak, że jeśli w prace zaangażują się tak ogromne firmy jak Facebook, wszystko może potoczyć się błyskawicznie. Wtedy gotowe okulary wirtualnej rzeczywistości powinny pojawić się na rynku już za pół roku, za rok mogą być w szerokim użyciu.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365