Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.183.916 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Im więcej zainwestowałeś w swoją religię, tym mocniej jesteś motywowany do ochraniania tej inwestycji.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Chemia
Niezwykłe struktury ciekłokrystaliczne na powierzchni wody (17-11-2011)

Niektóre ciekłe kryształy formują na powierzchni wody monowarstwy - pokrycia grubości pojedynczej cząsteczki. Ściskane z boków, monowarstwy mogą marszczyć się jak tkanina na płaskim, śliskim stole, zsuwana dłońmi jednocześnie z dwóch stron. Wraz ze wzrostem ciśnienia powierzchniowego, zmarszczki monowarstwy kładą się na niej i tworzą kolejne warstwy. Dzięki badaniom nowych związków, w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie odkryto mechanizmy powstawania wielowarstw odpowiedzialne za tworzenie się na wodzie powłok ciekłokrystalicznych o wcześniej nieobserwowanej budowie.

Doktorant Jan Paczesny z Instytutu Chemii Fizycznej PAN prezentuje mechanizm fałdowania warstw ciekłokrystalicznych na powierzchni wody odpowiedzialny za powstanie dziewięciowarstwy. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)
1. Doktorant Jan Paczesny z Instytutu Chemii Fizycznej PAN prezentuje mechanizm fałdowania warstw ciekłokrystalicznych na powierzchni wody odpowiedzialny za powstanie dziewięciowarstwy. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

Ciekłe kryształy po wylaniu na powierzchnię wody mogą tworzyć uporządkowane warstwy grubości pojedynczej cząsteczki. Przy ściskaniu takich monowarstw w ich płaszczyźnie, w odpowiednich warunkach powstanie powłoka z trzech monowarstw - trójwarstwa. Przypuszczano, że niekiedy powinny się formować nawet pięciowarstwy. "Istnienie pięciowarstw nie było jednak dobrze udokumentowane. Nam udało się z dużą precyzją potwierdzić ich obecność. Co więcej, zaobserwowaliśmy dziewięciowarstwy, które dotychczas funkcjonowały wyłącznie w charakterze naukowych sugestii", mówi dr inż. Andrzej Żywociński z Instytutu Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie. Wyniki prac opublikowano w czasopiśmie "Chemistry - A European Journal".

W doświadczeniach przeprowadzanych w IChF PAN na powierzchnię wody wylewa się mikrolitry ciekłych kryształów. Związki i ich ilość są tak dobrane, aby formowały uporządkowaną warstwę monomolekularną (grubości jednej cząsteczki). Monowarstwy można ściskać za pomocą przyrządu zwanego wagą Langmuira. Jest to wanienka z dwiema hydrofilowymi barierkami, między którymi unosi się na wodzie monowarstwa badanego związku. Zmniejszając odległość między barierkami można znacząco zwiększyć ciśnienie działające w płaszczyźnie monowarstwy.

Prace dr. Żywocińskiego oraz doktorantów prof. Roberta Hołysta koncentrowały się na kilkunastu związkach należących do grupy bolaamfifili, wytworzonych w zespole prof. Carstena Tschierske na Uniwersytecie Martina Lutra w Halle. Cząsteczki tych związków mają złożone kształty, lecz zawsze składają się ze sztywnego rdzenia z dołączonymi na obu końcach grupami hydrofilowymi (lubiącymi wodę). Grupy te kotwiczą cząsteczkę do powierzchni wody. Dodatkowo, w centralnej cześci rdzenia znajdują się łańcuchy hydrofobowe. Część badanych cząsteczek miała dwie grupy hydrofobowe rozmieszczone na kształt litery X, część - jedną w konfiguracji przypominającej literę T, jeszcze inne miały rdzeń nie prosty, lecz wygięty (kształtem przypominały kotwicę).

W badanych cząsteczkach część atomów wodoru w łańcuchach hydrofobowych zastąpiono fluorem, usztywniając je i czyniąc bardziej hydrofobowymi. Zabieg ten spowodował, że związki, zwłaszcza kształtu X, tworzyły na wodzie bardzo stabilne, dobrze uporządkowane monowarstwy.

Pomiary wykazały, że cząsteczki obserwowanych związków zachowują się nieco podobnie jak tkanina na stole (z istotną różnicą: tkanina to ciało stałe, a opisywane procesy zachodzą tylko wtedy, gdy związek jest w fazie ciekłej). Podczas ściskania monowarstwy z boków, w pewnym momencie działające siły zaczynają wypychać cząsteczki w górę. Na monowarstwie pojawiają się fałdy, które następnie kładą się na niej. Jeśli ściskanie jest kontynuowane, na wodzie utworzy się uporządkowana struktura z trzech monowarstw. Proces ten był już opisany w literaturze naukowej.

"Nam udało się zaobserwować i udokumentować mechanizm znacznie ciekawszy", mówi doktorant Jan Paczesny z IChF PAN. "Okazało się, że dalsze ściskanie trójwarstwy jednego ze związków prowadzi do fałdowania, w którym uczestniczy nie jedna, zewnętrzna monowarstwa, a cała trójwarstwa. Wypychana fałda ma wtedy grubość sześciu warstw i gdy kładzie się na trójwarstwie, nasza cząsteczkowa 'tkanina' staje się świetnie uporządkowaną dziewięciowarstwą". Zwiększanie grubości wielowarstwy w sekwencji: mono-, trój- i dziewięciowarstwa było sugerowane w literaturze, ale po raz pierwszy mechanizm ten potwierdzono eksperymentalnie.

Grupa z IChF PAN zajmowała się też substancjami, w których oddziaływania między cząsteczkami nie były dostatecznie elastyczne. Podczas ściskania takich związków, nad monowarstwę są wypychane nie jej fałdy, a pojedyncze cząsteczki, które po oderwaniu od powierzchni wody łączą się w pary. Jako nielotne, pozostają przy monowarstwie i ze wzrostem ciśnienia się porządkują, formując od razu dwie warstwy na monowarstwie. Ten nowo poznany mechanizm tłumaczy, dlaczego wielowarstwy zwiększają grubość w sekwencji 1-3-5-7 monowarstw.

Naukowcy z IChF PAN sądzą, że procesy podobne do obu zaobserwowanych występują też w przypadku innych związków chemicznych o zbliżonej budowie cząsteczkowej.

Praktyczne wykorzystanie uporządkowanych wielowarstw jest możliwe po przeniesieniu ich z powierzchni wody na podłoże stałe, np. z krzemu. W tym celu płytkę krzemową wielokrotnie zanurza się w wodzie z wielowarstwą i wynurza. Niestety, monowarstwy niektórych substancji podczas ponownego zanurzania są zmywane. Badacze z IChF PAN spotkali się z taką sytuacją dla jednego ze związków. Pomiary wykazały jednak, że ten sam związek przenosi się trwale, jeśli wcześniej uformuje dziewięciowarstwę. Oznacza to nie tylko możliwość produkowania podłoży nowego typu, ale również dziewięciokrotne skrócenie czasu formowania wielowarstw o dużej grubości, wcześniej wytwarzanych przez mozolne nakładanie nawet kilkudziesięciu monowarstw.

Rdzenie cząsteczek badanych w IChF PAN mają trzy skondensowane pierścienie aromatyczne. Analogiczne struktury pojawiają się w polimerach przewodzących. "Mamy nadzieję, że w przyszłości pochodne obserwowanych przez nas związków znajdą zastosowanie w elektronice organicznej. Planujemy również wykorzystać tendencję do samoorganizacji tych cząsteczek w celu organizowania innych cząsteczek", komentuje dr Żywociński.

Materiał prasowy przygotowany dzięki grantowi NOBLESSE w ramach działania "Potencjał badawczy" VII Programu Ramowego Unii Europejskiej.

Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk (http://www.ichf.edu.pl/) został powołany w 1955 roku jako jeden z pierwszych instytutów chemicznych PAN. Profil naukowy Instytutu jest silnie powiązany z najnowszymi światowymi kierunkami rozwoju chemii fizycznej i fizyki chemicznej. Badania naukowe są prowadzone w 9 zakładach naukowych. Działający w ramach Instytutu Zakład Doświadczalny CHEMIPAN wdraża, produkuje i komercjalizuje specjalistyczne związki chemiczne do zastosowań m.in. w rolnictwie i farmacji. Instytut publikuje około 200 oryginalnych prac badawczych rocznie.

Medycyna
Prześwietlać czy nie prześwietlać? (15-11-2011)

Wyniki szeroko zakrojonych badań wieloośrodkowych wskazują, że profilaktyczne poddawanie się corocznemu rentgenowskiemu prześwietleniu klatki piersiowej wcale nie jest bardziej skuteczne w zapobieganiu zgonom z powodu raka płuc niż standardowa opieka medyczna. Tym samym potwierdzono wyniki wcześniejszych, ale mniejszych badań, które sugerowały, że rentgenowskie prześwietlenie klatki piersiowej nie jest zbyt skutecznym narzędziem zmniejszania ilości zgonów na raka płuc.

Rak płuc jest jedną z głównych przyczyn zgonów z powodu nowotworów w Stanach Zjednoczonych. Każdego roku diagnozuje się raka płuc u ponad 221 tysięcy Amerykanów, a ponad 150 tysięcy z nich umiera z powodu tej choroby. Ocenia się, że ponad 90% przypadków zgonów z powodu raka płuc związane jest z wcześniejszym paleniem tytoniu.

Im wcześniejsza diagnoza, tym większe szanse na osiągniecie pozytywnych efektów podjętego leczenia raka. W związku z tym w przypadku niektórych rodzajów nowotworów, takich jak rak sutka czy rak jelita grubego, szeroko wykorzystuje się badania przesiewowe, które pozwalają na wykrycie choroby jeszcze przed wystąpieniem ewidentnych symptomów. Kilka małych badań klinicznych - większość z nich ma już około 20 lat - nie potwierdziło, by poddawanie się zwykłemu prześwietleniu klatki piersiowej mogło przyczyniać się do spadku liczby zgonów z powodu raka płuc, jednak wątpliwości natury metodologicznej nie pozwalały na wyciąganie z nich jednoznacznych wniosków.

W celu uzyskania bardziej jednoznacznego obrazu sytuacji, amerykański Narodowy Instytut Raka (NCI), część Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH), uruchomił szerokie badania kliniczne nad przydatnością zdjęć rentgenowskich i innych potencjalnie użytecznych narzędzi przesiewowych w przypadku raka płuc. Doniesienia z najnowszych badań, które opublikowano w wydaniu "Journal of the American Medical Association" z dnia 2 listopada 2011 (publikacja w internecie w dniu 26 pażdziernika), bazują na danych zebranych w ramach projektu badawczego Prostate, Lung, Colorectal and Ovarian Cancer (PLCO) Randomized Trial, realizowanego w amerykańskim Narodowym Instytucie Raka.

Badaniami od 1993 roku objęto blisko 155 tysięcy osób w wieku od 55 do 75 lat, pozostających pod opieką dziesięciu ośrodków diagnostycznych, działających na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Osoby badane podzielono losowo na dwie grupy: osobom z grupy interwencyjnej proponowano coroczne prześwietlenie klatki piersiowej w okresie czterech kolejnych lat. Grupa objęta zwykłą opieką medyczną korzystała ze standardowej opieki, bez konieczności dokonywania systematycznych prześwietleń. Na początku badań obie grupy były zbliżone pod kilkoma względami: około 45% badanych z obu grup stanowiły osoby, które nigdy nie paliły tytoniu; około 42% stanowili byli palacze; około 10% palacze aktywni.

Po trzynastu latach prowadzenia badań naukowcy nie stwierdzili istotnego spadku liczby zgonów z powodu raka płuc w grupie poddawanej regularnym corocznym prześwietleniom klatki piersiowej (1213 zgonów) w porównaniu z grupą objętą standardową opieką medyczną (1230 zgonów). W obu grupach występowały zasadniczo podobne typy raka płuc.

Naukowcy przyjrzeli się również bliżej podgrupie pacjentów podwyższonego ryzyka, czyli aktywnym i intensywnym palaczom, oraz tym, którzy rzucili palenie co najmniej 15 lat wcześniej. Ponownie okazało się, że liczba zgonów jest podobna, niezależnie od tego, czy pacjenci regularnie się prześwietlali czy nie.

Wcześniej bieżącego roku na podstawie innych badań: The National Lung Screening Trial, sfinansowanych przez amerykański Narodowy Instytut Raka, stwierdzono, że w zmniejszeniu liczby zgonów na raka płuc może być skuteczniejsza bardziej czuła technika obrazowania, a mianowicie spiralna tomografia komputerowa o niskiej dawce promieniowania. Ocenia się, że jej zastosowanie może zmniejszyć liczbę zgonów z powodu raka płuc o 20% w porównaniu do prześwietleń rentgenowskich. Jednakże stosowanie spiralnej tomografii komputerowej jest obecnie znacznie droższe niż wykonywanie zwykłych zdjęć rentgenowskich, a w dodatku jest to technika, która często daje wyniki fałszywie dodatnie (to znaczy fałszywie wskazuje na obecność zmienionej tkanki). Naukowcy prowadzą obecnie intensywnie prace nad obniżeniem wskaźników wyników fałszywie dodatnich, a także podniesieniem efektywności kosztowej zastosowania spiralnej tomografii komputerowej w badaniach przesiewowych.

Dr Christine Berg z Narodowego Instytutu Raka, główny badacz w przypadku obu wspomnianych badań, przypomina, że najlepszym sposobem pokonania raka płuc jest nigdy nie zaczynać palić i zachęcać aktywnych palaczy do rzucenia nałogu. "Jednakże, nawet w przypadku tych osób, które niegdyś pozostawały palaczami przez wiele lat i postąpiły właściwie, rzucając palenie, dysponujemy obecnie skuteczną metodą do przeprowadzania badań przesiewowych, to jest spiralną tomografią komputerową o niskiej dawce promieniowania, dzięki której jesteśmy w stanie zapobiec dalszym zniszczeniom, sianym przez zaawansowanego raka płuc".

Źródło: NIH Research Matters - Annual Chest X-rays Don't Cut Lung Cancer Deaths

Referencje dokumentu: Martin M. Oken, Willam G. Hocking i in. Screening by Chest Radiograph and Lung Cancer Mortality - The Prostate, Lung, Colorectal, and Ovarian (PLCO) Randomized Trial. JAMA. 2011;306(17):1865-1873. Published online October 26, 2011. doi: 10.1001/jama.2011.1591

Fot. NCI

Psychologia
Aspołeczni członkowie gangów (15-11-2011)

Wyniki nowych brytyjskich badań pokazują, że skrajnie aspołeczna osobowość wpływa na decyzję danej osoby o przyłączeniu się do gangu. W toku badań przeprowadzonych przez dwuosobowy zespół z Uniwersytetu w Leicester i University College London odkryto, że w grupach przestępczych wprawdzie niektóre osoby pozostają z łatwością w dobrych stosunkach z innymi, ale większość aspołecznych typów przyłącza się do gangów lub je zakłada próbując znaleźć swoje miejsce na świecie. Te typy nawiązują "przyjaźnie" z innymi osobami, które myślą i działają jak oni. Odkrycia opublikowano w czasopiśmie Personality and Individual Differences.

Jak wskazują badania, jednostki aspołeczne ponoszą odpowiedzialność za wywołanie w tym roku w Londynie niechlubnych zamieszek. Takie osoby zwykle działają impulsywnie i nie zastanawiają się, jak ich działania i zachowanie wpłyną na innych. Scenariusz zazwyczaj jest taki, że zostają wykluczone ze szkoły lub pracy, znajdując się w coraz większej izolacji od innych z powodu swojego często niemiłego i trudnego towarzystwa. Osoby te mają nie tylko trudności z nawiązywaniem przyjaźni, ale czują się osamotnione i odrzucone do momentu nawiązania kontaktu z ludźmi podobnie myślącymi.

Ostatnie badania poddają w wątpliwość wcześniejsze teorie wskazujące na strach, zastraszenie lub presję rówieśniczą jako czynniki popychające ludzi do wstępowania do gangów. Zdaniem tandemu naukowców niektóre osoby decydują się na członkowstwo w gangu, ponieważ szukają innych, podobnych do siebie ludzi. Wspólne elementy charakterystyczne obejmują cechy osobowościowe i wartości, a zatem wstąpienie do gangu może dać poczucie takim jednostkom, że przyjaźń jest możliwa i że "pasują" do innych - rzecz, którą wcześniej odczuwały jako niemożliwą do osiągnięcia.

Zespół poddał analizie pełnoletnich więźniów płci męskiej, którzy przeszli szereg psychometrycznych testów osobowości. Ocena objęła również zachowanie impulsywne i poczucie zaangażowania w różne grupy społeczne. Naukowcy wskazali "osobowość aspołeczną" jako silny czynnik członkowstwa w gangu nawet wśród osadzonych.

Niski poziom samodyscypliny i samokontroli, brak zainteresowania problemami innych osób oraz impulsywność, to według naukowców cechy charakterystyczne osobowości aspołecznej. Osobowości aspołeczne również w znacznie mniejszym stopniu przestają ze swoimi rówieśnikami, którzy mogliby mieć na nich pozytywny wpływ. Odkrycia sugerują, że osoby aspołeczne preferują spędzanie czasu z rówieśnikami, którzy afirmują ich wartości i postawy.

Dane pokazują również, że w dużej grupie osadzonych, w której wszyscy są aspołeczni, jednostki najbardziej aspołeczne mają skłonność do angażowania się w jeszcze bardziej przestępczą działalność i przyłączania się do gangów. Zespół twierdzi, że mimo występowania u dorosłych przestępców odczuć emocjonalnych i społecznych, nie były one powiązane ani z liczbą popełnionych przestępstw ani z członkowstwem w gangu. Sytuacja może być inna w przypadku młodocianych przestępców.

"Nasze odkrycia sugerują, że jednostki o niskim poziomie sympatyczności poszukują podobnych rówieśników (pod względem usposobienia i postaw), a ten proces doboru prowadzi raczej do członkowstwa w gangu niż do socjalizacji jako takiej" - wyjaśnia dr Vincent Egan z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Leicester. "Powstawanie grup aspołecznych nasila się, jeżeli jednostki o niskim poziomie sympatyczności są odrzucane z prospołecznych grup rówieśników, gdyż odrzucenie prowadzi do członkowstwa w gangu i dewiacji. Nasze odkrycia sugerują, że interwencje mające zredukować tendencje do łączenia się w gangi powinny skupić się bardziej na aspołecznych niż emocjonalnych zamiarach i zachowaniach, stale podkreślając wagę interwencji skierowanych na problem przestępczości".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Egan, V. and Beadman, M. (2011) 'Personality and gang embeddedness', Personality and Individual Differences; 51: 748. DOI: 10.1016/j.paid.2011.06.021

Medycyna
Zwykły komin skutecznym lekarstwem na zapalenie płuc? (14-11-2011)

Wyposażenie palenisk w zwykły komin może istotnie obniżyć poziom narażenia dzieci na kontakt z dymem z palonego drewna i tym samym zmniejszyć o blisko 30% zapadalność na ciężkie zapalenie płuc w grupie dzieci poniżej 18 miesiąca życia. Otwarte paleniska usytuowane wewnątrz pomieszczeń mieszkalnych ciągle jeszcze są wykorzystywane w wielu krajach jako główne źródło ciepła do przygotowywania potraw i ogrzewania. Badania dotyczące wpływu zanieczyszczenia powietrza na stan zdrowia dzieci sfinansował amerykański Narodowy Instytut Nauk o Zdrowiu Środowiskowym (NIEHS), będący częścią Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH).

Badania, których wyniki zostały opublikowane na łamach "The Lancet" w wydaniu z 12 listopada 2011, wskazują, że zapadalność dzieci na ciężkie zapalenie płuc znacznie spada w gospodarstwach domowych wyposażonych w piec na drewno podłączony do komina, w porównaniu z domami, w których do gotowania stosowano otwarte palenisko opalane drewnem, znajdujące się wewnątrz budynku mieszkalnego. Główni badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley donoszą, że ekspozycja mieszkańców na tlenek węgla jest przeciętnie o blisko 50 procent niższa w przypadku domów wyposażonych w kominy.

Choć w samych Stanach Zjednoczonych zapalenie płuc jest stosunkowo rzadką przyczyną zgonów u dzieci, to na całym świecie odpowiada za śmierć większej ilości dzieci niż jakakolwiek inna choroba, a używanie otwartego ognia do ogrzewania i przygotowywania posiłków jest uważane za tego główną przyczynę. Zapalenie płuc zabija na całym świecie prawie 1,6 miliona dzieci każdego roku.

"Narażenie na dym pochodzący z otwartego paleniska jest głównym światowym problemem zdrowotnym, który dotyczy niemal połowy ludności świata i przyczynia się do około 2 mln zgonów rocznie - mówi dr Linda Birnbaum, dyrektor NIEHS i Narodowego Programu Toksykologii . - Są to jedne z pierwszych badań, które ukazują, jak prosta interwencja może zmniejszyć w pomieszczeniach mieszkalnych zanieczyszczenie powietrza dymem z palonego drewna, a ludzie mogą żyć zdrowiej".

Dr Birnbaum zauważa, że publikacja artykułu zbiegła się ze Światowym Dniem Zapalenia Płuc, przypadającym 12 listopada, który ma na całym świecie służyć podnoszeniu świadomości skutków zapalenia płuc.

Projektem badawczym "The NIH Randomized Exposure Study of Pollution Indoors and Respiratory Effects" (RESPIRE) objęto 534 wiejskie gospodarstwa domowe w Gwatemali, w których zamieszkiwały kobiety w ciąży lub dzieci w wieku wczesnoniemowlęcym. Gospodarstwa domowe biorące udział w badaniach zostały losowo przydzielone do dwóch grup: gospodarstwa z jednej grupy otrzymały wytwarzane lokalnie kuchenki wyposażone w komin; w gospodarstwach z grupy kontrolnej nadal do gotowania wykorzystywano tradycyjne otwarte paleniska opalane drewnem. W sumie w domostwach wyposażonych w nowe kuchenki zamieszkiwało 265 dzieci, a w domostwach z grupy kontrolnej - 253. Specjalnie przeszkoleni pracownicy terenowi odwiedzali domy raz w tygodniu przez dwa lata w celu monitorowania stanu zdrowia dzieci. Dzieci chore, w tym te, u których wystąpił kaszel lub zaburzenia oddychania były natychmiast kierowane do lekarza.

Choć zrealizowany projekt badawczy nie doprowadził do istotnego zmniejszenia całkowitej liczby zdiagnozowanych przypadków zapalenia płuc u dzieci, skutkiem spadku zapadalności na ciężkie zapalenie płuc był prawdopodobnie również spadek śmiertelności, utrzymują naukowcy.

"Odkryliśmy, że w przypadku ciężkiego zapalenia płuc wiążą się z tym podobne korzyści, jak w przypadku innych bardziej znanych działań interwencyjnych w dziedzinie zdrowia publicznego, takich jak stosowanie szczepień ochronnych czy suplementów diety" - podkreśla dr Kirk Smith, główny badacz w przypadku omawianych badań i profesor z dziedziny globalnego zdrowia środowiskowego z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. - Inwestycje w szeroko zakrojone programy interwencyjne, mające na celu wyposażenie domostw w łatwe do wykonania kuchenki i podniesienie jakości stosowanego paliwa, tak aby zmniejszyć stopień narażenia dzieci na kontakt z zanieczyszczonym powietrzem w gospodarstwie domowym, z pewnością okażą się opłacalne".

Źródło: NIH News - Wood stove intervention can reduce childhood pneumonia

Referencje dokumentu: Kirk E. Smith i in. Effect of reduction in household air pollution on childhood pneumonia in Guatemala (RESPIRE): a randomised controlled trial. The Lancet, Volume 378, Issue 9804, Pages 1717 - 1726, 12 November 2011. doi:10.1016/S0140-6736(11)60921-5

Biotechnologia
DNA pradawnego konia potwierdza realizm malowideł naskalnych (12-11-2011)

Czy dzieła sztuki z paleolitu stanowią odzwierciedlenie środowiska naturalnego? By odpowiedzieć na pytanie, czy konie przedstawione na prehistorycznych malowidłach naskalnych wyglądały jak prawdziwe w naturze, międzynarodowy zespół naukowców posłużył się pradawnym kwasem dezoksyrybonukleinowym (DNA).

Wyniki zaprezentowane w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) pokazują, że w populacjach koni przed udomowieniem występowało zróżnicowanie kolorystyki obserwowane w paleolitycznych malowidłach naskalnych - nawet "lamparcie" cętki. Potwierdzają one teorię, że artyści odzwierciedlali swoje naturalne środowisko i popierają dowodami występowanie fenotypów z białymi cętkami wśród nieudomowionych koni. Do tej pory badania DNA zdołały jedynie potwierdzić wyniki dotyczące koni o maści gniadej i karej.

W toku ostatnich badań naukowcy z Hiszpanii, Niemiec, Meksyku, Rosji, USA i Wlk. Brytanii ustalili genotyp i przeanalizowali 9 loci maści 31 nieudomowionych koni datujące się aż na 35.000 lat temu z Europy Zachodniej i Wschodniej oraz z Syberii i Półwyspu Iberyjskiego. Zespół przeanalizował próbki kości i zębów zebrane z 15 stanowisk.

Dane pokazują, że gen powiązany z lamparcimi cętkami wystąpił w czterech próbkach z plejstocenu i dwóch z epoki miedzi z Europy Zachodniej i Wschodniej. Odkrycie potwierdza istnienie cętkowanych koni. Wyniki pogłębiają również wiedzę na temat występowania wszystkich fenotypów maści dostrzegalnych na malowidłach naskalnych (gniada, kara i cętkowana) w populacjach koni przed udomowieniem.

Zespół zauważa, że fenotyp zespołu lamparta był rzadki, zwłaszcza po utracie pozycji w stosunku do innych fenotypów. Niemniej ostatnio kompleks lamparci zyskuje na popularności, stając się preferowanym fenotypem u wielu ras koni, takich jak Appaloosa czy Noriker. "Zintensyfikowaliśmy ponownie nasze starania hodowlane ze względu na rosnące zainteresowanie przywróceniem tych koni" - mówi dr Monika Reissmann z Wydziału Upraw i Nauk o Zwierzętach Uniwersytetu Humboldta w Niemczech.

"Nasze wyniki sugerują, że przynajmniej w przypadku dzikich koni, paleolityczne malowidła naskalne, w tym niezwykłe portrety cętkowanych koni, były ściśle powiązane z realnym wyglądem zwierząt" - wyjaśnia Michi Hofreiter, profesor z Wydziału Biologii Uniwersytetu w Yorku w Wlk. Brytanii. "Podczas gdy wcześniejsze badania DNA dostarczyły dowodów dotyczących koni o maści gniadej i karej, nasze prace wykazały, że fenotyp kompleksu lamparciego również występował u pradawnych koni i został dokładnie odwzorowany przez współczesnych im ludzi niemal 25.000 lat temu."

Profesor Hofreiter dodaje, że wyniki badań umacniają przekonanie, że malowidła naskalne mogą zawierać mniej konotacji symbolicznych niż zwykło się uważać, przedstawiając naturalne środowisko ludzi.

Wypowiadając się na temat badań i podjętych prac, dr Melanie Pruvost z Instytutu Badań Zoologicznych i Badań nad Dziką Przyrodą w Berlinie i Niemieckiego Instytutu Archeologicznego, stwierdziła: "Dopiero zaczynamy dysponować narzędziami genetycznymi umożliwiającymi dostęp do wyglądu zwierząt z przeszłości i nadal pozostaje wiele pytań i fenotypów, których proces genetyczny nie został jeszcze opisany. Niemniej możemy już dostrzec, że tego typu badania mogą niezwykle pogłębić naszą wiedzę na temat przeszłości. Świadomość występowania koni z lamparcimi cętkami w plejstoceńskiej Europie dostarcza archeologom nowych argumentów i danych do interpretacji sztuki naskalnej".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Pruvost, M., et al. (2011) 'Genotypes of predomestic horses match phenotypes painted in Paleolithic works of cave art'. PNAS, publikacja internetowa z dnia 7 listopada. DOI: 10.1073/pnas.1108982108

Medycyna
Rola komórek macierzystych w rozwoju gruczołu sutkowego (11-11-2011)

Zespół europejskich naukowców zidentyfikował nowe populacje komórek macierzystych sutka, które zapewniają powstawanie, rozwój i utrzymanie różnorodnych linii komórkowych gruczołu sutkowego w trakcie ciąży i przez całe życie. Badania, których wyniki zaprezentowano w czasopiśmie Nature, zostały dofinansowane z projektu CANCERSTEM (Komórki macierzyste w zapoczątkowywaniu i rozwoju nabłoniaka), który otrzymał grant Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych dla początkujących naukowców o wartości 1,6 mln EUR z budżetu Siódmego Programu Ramowego (7PR) UE.

Biologowie od dawna starali się ustalić, które komórki macierzyste są odpowiedzialne za morfogenezę i regenerację tkanek w czasie dwóch etapów największego rozwoju gruczołu sutkowego: okresu dojrzewania płciowego oraz ciąży.

Zespół naukowców z Institut de Recherche Interdisciplinaire en Biologie Humaine et Moléculaire (IRIBHM) przy Université libre de Bruxelles w Belgii zidentyfikował dwa odrębne typy komórek macierzystych, które razem tworzą linie komórkowe utrzymujące gruczoł sutkowy: luminalne komórki macierzyste, które różnicują się w przewody mleczne lub komórki wytwarzające mleko, wydzielające wodę i inne substancje odżywcze niezbędne do zapewnienia przetrwania młodego potomstwa ssaków i komórki macierzyste dające początek komórkom kurczliwym nabłonka, które dzięki kurczeniu się kierują obiegiem mleka w drzewie przewodów mlecznych w kierunku brodawki sutkowej.

Zespół pracujący pod kierunkiem Alexandry Van Keymeulen z Université libre de Bruxelles obrał nowatorskie i zaawansowane podejście genetyczne polegające na śledzeniu linii poprzez fluorescencyjne oznaczanie różnych typów komórek gruczołu stukowego i obserwowanie ich losu w czasie. Dzięki temu naukowcy mogli precyzyjnie zdefiniować hierarchię komórkową gruczołu stukowego w warunkach fizjologicznych.

Zarówno linie komórek kurczliwych nabłonka, jak i luminalnych posiadają długowieczne unipotencjalne komórki macierzyste, które wykazują znaczne zdolności do odnowy. Mogą one rozwijać się w czasie morfogenezy oraz w ciągu cyklów ciąży.

"Byliśmy bardzo zaskoczeni i podekscytowani, kiedy odkryliśmy, że gruczoły sutkowe są utrzymywane przez dwie klasy unipotencjalnych komórek macierzystych, zapewniających odpowiednio odnowę i różnicowanie swoich linii, a nie przez pluripotencjalne komórki macierzyste" - donosi dr Van Keymeulen, autorka naczelna raportu z badań. "Te odkrycia radykalnie zmieniają naszą wiedzę na temat regeneracyjnego potencjału gruczołu sutkowego w warunkach fizjologicznych."

Wypowiadając się na temat wyników badań, autor naczelny, Cédric Blanpain z Université libre de Bruxelles, stwierdził: "Nowe odkrycia będą niezwykle ważne dla osób specjalizujących się w rozwoju, komórkach macierzystych i gruczołach sutkowych, jak również otworzą nowe ścieżki odkrywania komórek leżących u podstaw różnych podtypów nowotworów piersi, co stanowi ważną i niewyjaśnioną kwestię".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: van Keymeulen, A. et al. (2011) 'Distinct stem cells contribute to mammary gland development and maintenance'. Nature. DOI:10.1038/nature10573

Medycyna
Osoby z niepełnosprawnością intelektualną – wielokrotnie pokrzywdzone (11-11-2011)

Wprowadzenie

Poprzez niepełnosprawność intelektualną rozumiemy istotnie obniżone ogólne możliwości umysłowe (co wynika przede wszystkim z czynników konstytucjonalnych), które wpływają na ograniczenie zdolności normalnego samodzielnego funkcjonowania osoby w życiu codziennym. W zależności od przyjętych kryteriów, osoby z niepełnosprawnością intelektualną mogą stanowić od ułamka procenta do nawet kilku procent populacji.

Niepełnosprawność intelektualna przyjmuje różne formy i nasilenie: od lekkiego upośledzenia umysłowego, wiążącego się przede wszystkim z trudnościami w uczeniu się i wymagającego specjalnych warunków organizacji kształcenia, po głębsze postaci upośledzenia umysłowego, w tym upośledzenie umysłowe w stopniu głębokim, czyli stan, w którym osoba dorosła funkcjonuje na poziomie dziecka w wieku 0-2 lata i wymaga nie tyle specjalnego systemu nauczania, co w pierwszym rzędzie specjalnego systemu wychowania i opieki.

Opieka zdrowotna nad osobami niepełnosprawnymi intelektualnie stanowi swoiste wyzwanie nie tylko dla systemu opieki zdrowotnej, ale również dla systemu opieki społecznej.

Niepełnosprawność intelektualna jest związana z niższą przeciętną oczekiwaną długością życia. U osób z niepełnosprawnością intelektualną występuje przeciętnie więcej współistniejących chorób w porównaniu z populacją ogólną, a opieka zdrowotna nad nimi wymaga znacznie większych nakładów. W przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną trudności związane są już często z etapem diagnozy lekarskiej, co wynika niejednokrotnie z zaburzeń komunikacyjnych (zaburzony rozwój mowy lub nawet całkowita niezdolność do komunikowania się na drodze alternatywnej), obecności kilku współwystępujących problemów zdrowotnych, zróżnicowanej reakcji na ból (niedowrażliwość lub nadwrażliwość) i różnej odpowiedzi na zastosowane leczenie.

W związku z tym badacze z Tajwanu postanowili przyjrzeć się bliżej kwestii, czy niepełnosprawność intelektualna może mieć również wpływ na stan pacjentów poddawanych operacjom chirurgicznym. Czy niepełnosprawność intelektualna jest związana jest z wyższym ryzykiem powikłań pooperacyjnych i wyższym ryzykiem zgonu? Jakie są tego główne przyczyny? Doniesienia z badań, przeprowadzonych przez naukowców afiliowanych w Tajpejskim Szpitalu Uniwersyteckim, Tajpejskim Uniwersytecie Medycznym, Szpitalu Shin Kong Memorial w Tajpej i Tajwańskiej Połączonej Komisji ds. Akredytacji Szpitali zostały opublikowane online w PLoS ONE w dniu 27 października 2011.

"Ciągle brakuje szeroko zakrojonych analiz na temat ogólnych wskaźników zachorowalności okołooperacyjnej i śmiertelności pacjentów chirurgicznych z niepełnosprawnością intelektualną - naukowcy wyjaśniają przesłanki, jakimi kierowali się podejmując własne badania nad tym zagadnieniem. - Dlatego staramy się wyjaśnić, czy niepełnosprawność intelektualna jest niezależnym czynnikiem ryzyka w przypadku poważniejszych zabiegów chirurgicznych, a także chcemy ocenić niepożądane następstwa operacji, występujące u pacjentów z niepełnosprawnością intelektualną".

Przebieg badań

W badaniach wykorzystano dane zgromadzone przez Tajwański Narodowy Program Ubezpieczeń Zdrowotnych, powszechny system ubezpieczeń, który powstał po połączeniu 13 poprzednio istniejących instytucji ubezpieczeniowych, do czego doszło na Tajwanie w 1995 roku. Powszechnym programem ubezpieczeń zdrowotnych objętych jest obecnie ponad 99% z 22,6 milionów mieszkańców Tajwanu.

W ramach systemu funkcjonuje specjalna Naukowa Baza Danych Narodowych Ubezpieczeń Zdrowotnych, w której gromadzone są dane demograficzne pacjentów, dane na temat diagnoz chorób podstawowych i współwystępujących, dane na temat procedur, recept i innych wydatków na cele medyczne, a także dane na temat płatności dokonywanych na rzecz dostawców usług medycznych.

Na podstawie analizy zebranych danych zidentyfikowano 3983 pacjentów leczonych chirurgicznie z przedoperacyjnym rozpoznaniem niepełnosprawności intelektualnej z ogólnej liczby 2 010 412 osób, poddanych hospitalizacji z uwagi na konieczność przeprowadzenia poważnego zabiegu chirurgicznego (wymagającego znieczulenia ogólnego - zewnątrzoponowego lub podpajęczynówkowego, jak również hospitalizacji trwającej więcej niż jeden dzień) w okresie od 2004 do 2007 roku.

W dalszych analizach, aby zwiększyć moc statystyczną, porównywano przypadek każdego pacjenta z niepełnosprawnością intelektualną z czterema pacjentami bez niepełnosprawności intelektualnej, dobranymi losowo, ale z uwzględnieniem podobieństwa płci, wieku i rodzaju zabiegu chirurgicznego.

"Na podstawie danych o refundacji usług medycznych zebraliśmy informacje na temat poważnych współwystępujących problemów zdrowotnych w 24-miesięcznym okresie przedoperacyjnym, takich jak zawał serca, ostra niewydolność nerek, przewlekła obturacyjna choroba płuc, zastoinowa niewydolność serca, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroby naczyń obwodowych, udar mózgu i stany wymagające dializy - naukowcy opisują kolejne założenia przyjęte w badaniach. - Za wskaźnik o podstawowym znaczeniu uznaliśmy śmiertelność pooperacyjną w okresie 30 dni po zabiegu; za wskaźniki wtórne uznaliśmy powikłania pooperacyjne, w tym ostrą niewydolność nerek, zakażenie ran głębokich, zapalenie płuc, krwawienie pooperacyjne, posocznicę, udar mózgu, a także - brak komplikacji".

Ponadto w badaniach uwzględniono, czy pacjent pochodził z mniej czy z bardziej zurbanizowanego rejonu kraju, czy był objęty opieką w szpitalu klinicznym, a także w jakim stopniu objęty był opieką medyczną (długość hospitalizacji, przebywanie na oddziale intensywnej opieki medycznej, wysokość wydatków na opiekę medyczną w szpitalu).

Osoby z niepełnosprawnością intelektualną zostały podzielone według kryteriów diagnostycznych ICD-9 na niepełnosprawność intelektualną nieokreśloną, niepełnosprawność intelektualną lekką do umiarkowanej i znaczną do głębokiej.

Wnioski

Hospitalizowane osoby z niepełnosprawnością intelektualną istotnie częściej niż pacjenci z populacji ogólnej pochodzą z warstw społecznych o najniższym poziomie dochodów; istotnie częściej również są to osoby pochodzące ze słabiej rozwiniętych i słabo zurbanizowanych regionów Tajwanu. Ich stan zdrowia już w okresie przedoperacyjnym jest znacznie gorszy w porównaniu z pacjentami z populacji ogólnej: częściej cierpią z powodu nadciśnienia, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, cukrzycy, zawału serca, udaru mózgu, zastoinowej niewydolności serca, chorób naczyń obwodowych i ostrej niewydolności nerek; częściej również korzystają z dializoterapii.

Hospitalizacja pacjentów z niepełnosprawnością intelektualną przeciętnie trwa dłużej, częściej wymagają oni zastosowania intensywnej terapii, w 30-dniowym okresie pooperacyjnym częściej cierpią z powodu ostrej niewydolności nerek, zapalenia płuc, krwawień pooperacyjnych, posocznicy, udaru mózgu oraz innych powikłań. Wydatki medyczne w okresie przebywania w szpitalu także różniły się znacznie między pacjentami z niepełnosprawnością intelektualną a pozostałymi pacjentami.

Nie stwierdzono natomiast istotnych różnic między dwiema wcześniej wspomnianymi kategoriami pacjentów pod względem wskaźnika śmiertelności. Jednak osoby z niepełnosprawnością intelektualną znacznie częściej cierpią z powodu powikłań pooperacyjnych, zwłaszcza posocznicy, a ryzyko powikłań rośnie wraz z głębokością niepełnosprawności intelektualnej.

"Podsumowując, wyniki naszych szeroko zakrojonych badań populacyjnych po raz pierwszy potwierdziły, że ryzyko poważnych powikłań pooperacyjnych jest istotnie wyższe w przypadku pacjentów z upośledzeniem umysłowym, a także pozostaje związane ze stopniem niepełnosprawności intelektualnej. Uzyskane wyniki potwierdziły, że hospitalizowani pacjenci chirurgiczni z niepełnosprawnością intelektualną należą do grupy podwyższonego ryzyka w przypadku poważnej operacji chirurgicznej, co wskazuje na konieczność zapewnienia im zintegrowanej opieki zdrowotnej, zarówno w zakresie profilaktyki, jak w okresie pooperacyjnym. Należy dołożyć starań, aby przesunąć odpowiednie środki na te cele oraz opracować strategie postępowania ukierunkowane na redukcję niekorzystnych następstw pooperacyjnych w tej populacji".

Referencje dokumentu: Lin J-A, Liao C-C, Chang C-C, Chang H, Chen T-L (2011) Postoperative Adverse Outcomes in Intellectually Disabled Surgical Patients: A Nationwide Population-Based Study. PLoS ONE 6(10): e26977. doi:10.1371/journal.pone.0026977

Antropologia
Badanie nawyków współpracy u dzieci i szympansów (09-11-2011)

Naukowcy dawno już zauważyli bliski związek ludzi i szympansów. Szczególnie interesujące są kognitywne wymogi podobnej do ludzkiej współpracy między szympansami. Niemniej w ramach badań europejskich odkryto, że koncepcja współpracy znacznie się różni w przypadku ludzi i szympansów. Odkrycia zaprezentowano w czasopiśmie Current Biology.

Naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka (MPI) w Lipsku, Niemcy i Instytutu Psycholingwistyki (MPI) w Nijmegen, Holandia, zaobserwowali, że dzieci wolą pracować razem nad łamigłówką, niż głowić się nad nią samodzielnie. Szympansy nie wykazują takiej skłonności.

W toku badań naukowcy zanalizowali trzyletnie przedszkolaki z Niemiec i żyjące w prawie naturalnych warunkach szympansy, umożliwiając dzieciom i szympansom wybór jednego z dwóch podejść do rozwiązania problemu: oparte i nie oparte na współpracy.

Eksperci twierdzą, że współpraca to międzyludzkie spoiwo, bowiem społeczności ludzi opierają się na tej podstawie. Od młodego wieku dzieci rozpoznają potrzebę pomocy i aktywnie pozyskują współpracowników, ustalają sposób działania i uznają role swoich rówieśników w zapewnieniu sukcesu. Podczas gdy szympansy również wykazują się skłonnością do współpracy, patrolując wspólnie granice swojego terenu lub angażując się w polowanie, mają mniejszą motywację do współpracy nad innymi zadaniami.

"Preferowanie wykonywania rzeczy razem zamiast samodzielnie, odróżnia ludzi od jednego z naszych najbliżej spokrewnionych kuzynów naczelnych" - wyjaśnia Daniel Haun z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej (MPI) i z Instytutu Psycholingwistyki (MPI). "Spodziewaliśmy się znaleźć różnice między współpracą ludzi i szympansów, ponieważ ludzie współpracują w szerszym zakresie kontekstów i w bardziej złożony sposób niż szympansy."

W czasie tych badań naukowcy postawili przed niemieckimi dziećmi i szympansami żyjącymi w rezerwacie w Republice Konga zadanie, które mogło zostać wykonane samodzielnie lub z partnerem. Mogły ciągnąć dwa końce sznura, aby otrzymać nagrodę w postaci pożywienia lub ciągnąć za jeden koniec, podczas gdy towarzysz ciągnął za drugi. Zespół przeprowadził badania w ściśle kontrolowanych warunkach, aby zagwarantować, że nie pojawią się oczywiste zachęty dla dzieci czy szympansów, aby przedkładać jedną strategię nad drugą. "W tak ściśle kontrolowanej sytuacji dzieci preferowały współpracę, a szympansy nie" - wyjaśnia dr Haun.

Wyniki pokazują, że dzieci współpracowały w ponad 78% czasu, podczas gdy szympansy w 58%. Dane pokazują, że dzieci aktywnie wybierają wspólną pracę, podczas gdy szympansy wydają się losowo wybierać między dwiema opcjami. "Nasze odkrycia sugerują, że różnice behawioralne między ludźmi a innymi gatunkami mogą wynikać z pozornie niewielkich różnic motywacyjnych" - zauważa dr Haun.

Zdaniem zespołu w toku przyszłych prac należy porównać motywację do współpracy wszystkich gatunków naczelnych, aby zrekonstruować historię ewolucyjną tej cechy. "Szczególnie interesującymi byłyby inne naczelne współpracujące przy wychowywaniu potomstwa albo nasi bliscy krewni - bonobo, gdyż utrzymywano wcześniej, że wykazują bliskie ludzkim motywacje prospołeczne" - komentuje autorka naczelna Yvonne Rekers z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej (MPI).

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Rekers, Y. et al. (2011) 'Children, but Not Chimpanzees, Prefer to Collaborate'. Current Biology DOI: 10.1016/j.cub.2011.08.066

Zdrowie
Spór słoweńskich naukowców o "Eliksir młodości" (08-11-2011)

Nowina naukowa została oparta na artykule ScienceInsider.

Słoweńska firma Regiofarma produkująca suplement diety ogłoszony przez tamtejsze media "eliksirem młodości" zagroziła, że pozwie do sądu każdego naukowca, który publicznie skrytykuje ich produkt (to jest stwierdzi, że, na przykład, jest niewystarczająco przetestowany).

Produkt, o którym mowa jest mieszaniną 4 antyoksydantów - resweratrolu, oligomerycznej proantocyjanidyny, likopenu i EGDG (ekstraktu zielonej herbaty) i nosi nazwę Energiser HPE 40 lub ADR. Został on po raz pierwszy zaprezentowany na konferencji w Zagrzebiu 20 października. Swoje wsparcie dla produktu wyraził Miroslav Radman, naukowiec chorwackiego pochodzenia pracujący na wydziale medycznym Uniwersytetu Paryskiego V. Jest on znany ze swojej pracy nad naprawą DNA i śmiercią komórek bakteryjnych. Radman twierdzi, że jego grupa przetestowała Energiser 40 na żywych komórkach i potwierdziła jego silne właściwości antyoksydacyjne. Radman dodał również, że sam zażywa ten preparat i czuje się po nim pełny energii.

Ivan Đikić
1. Ivan Đikić
Ivan Đikić, chorwacki naukowiec na emigracji i dyrektor frankfurckiego Institute for Molecular Life Sciences (Niemcy), publicznie skrytykował produkt Regiofarmy i samego Radmana. Wyraził on w mediach swoją opinię, że nie ma ani opublikowanych danych w żadnym czasopiśmie naukowym (peer-reviewed) ani badań klinicznych potwierdzających roszczenia firmy o bezpieczeństwie preparatu dla ludzkiego zdrowia oraz o spowalnianiu efektów starzenia.

W odpowiedzi na jego krytykę, Regiofarma ogłosiła 28 października, że "W przypadku nieprzerwanych pomówień o oszustwo i wprowadzanie opinii publicznej w błąd o domniemanej szkodliwości naszego produktu, będziemy musieli potwierdzić jego skuteczność i bezpieczeństwo w sądzie".

Jednak Đikić przekazał ScienceInsider, że nie ma zamiaru cofnąć swoich słów: "Nie sądzę, bym powiedział coś, co jest niepoprawne lub niezgodne z prawdą i nie wydaje mi się, bym mógł zostać pozwany za to, co powiedziałem, ale jeśli tak się stanie, będę w dalszym ciągu bronił publicznie naukowych faktów".

Natomiast Radman ripostuje, że Đikić nie poprosił o wyniki jego badań przed swoimi publicznymi wypowiedziami. Jego laboratorium podpisało kontrakt na przetestowanie działania antyutleniającego produktu. Dodał on również, że jego instytut otrzyma około 1% wszystkich dochodów otrzymanych ze sprzedażny tego produktu. Wyniki mają być ogłoszone na pierwszym Światowym Szczycie Leczniczego Jedzenia i Żywności (Summit on Medicalised Food & Medicalised Nutrition) w Paryżu, już 1 grudnia. Na koniec powiedział też, że "Poruszanie tej sprawy w sądzie jest przeciwieństwem 'uciszania naukowej krytyki'. Chodzi o danie nam uczciwej szansy na przedstawienie naukowo dowiedzionych prawd poprzez uzasadnione argumenty a nie kontrowersyjne wypowiedzi w publicznych mediach.

Oryginalny artykuł można przeczytać tutaj.

Paleontologia
Pradawne gatunki ssaków odczuły obecność człowieka (07-11-2011)

Międzynarodowy zespół naukowców, pracujący pod kierunkiem Uniwersytetu w Kopenhadze w Danii sugeruje, że działalność człowieka i zmiana klimatu wprowadziły zamęt w historii genetycznej 6 dużych roślinożerców, potencjalnie doprowadzając w ciągu ostatnich 10.000 lat populacje dużych ssaków do wymarcia lub do stanu bliskiego wymarciu. Odkrycia, opublikowane w czasopiśmie Nature, pomagają zobaczyć prawdopodobny los żyjących gatunków ssaków w obliczu zmagań Ziemi z globalnym ociepleniem.

"Nasze odkrycia kładą ostateczny kres jednoprzyczynowym teoriom wymierania" - wyjaśnia autor naczelny, profesor Eske Willerslev z Centrum Geogenetyki Uniwersytetu w Kopenhadze. "Nasze dane sugerują, że należy zachować ostrożność przy budowaniu uogólnień dotyczących wymierania dawnych i obecnych gatunków. Relatywne oddziaływanie zmian klimatu i ingerencji człowieka na wymieranie gatunków tak naprawdę zależy od gatunku, któremu się przyglądamy."

Współautorka Beth Shapiro, Adiunkt na Wydziale Biologii Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii (Penn) w USA podkreśla, że 6 gatunków - nosorożec wełnisty, mamut wełnisty, dziki koń, renifer, żubr i piżmowół - przeżywało swój rozkwit w plejstocenie (okresie trwającym od około 2 mln do 12.000 lat temu).

"W owym czasie miało miejsce wiele klimatycznych zwrotów - wahań między długimi a ciepłymi interwałami zwanymi okresami międzylodowcowymi, kiedy klimat był podobny do panującego obecnie, po których następowały długie, zimne interwały zwane okresami lub epokami lodowcowymi" - wyjaśnia profesor Shapiro. "Chociaż te przystosowane do zimna zwierzęta z pewnością lepiej sobie radziły w czasie zimniejszych okresów lodowcowych, nadal udawało im się znaleźć miejsca, w których klimat był odpowiedni - schronienia - pozwalające przetrwać cieplejsze okresy międzylodowcowe. Następnie, po kulminacji ostatniej epoki lodowcowej około 20.000 lat temu ich dobra passa zaczęła się kończyć. Ale pytanie brzmi, co się zmieniło? Dlaczego zwierzęta nie były już w stanie znaleźć bezpiecznych schronień, gdzie mogłyby przetrwać z nastaniem ciepłego klimatu?"

Aby dotrzeć do sedna, naukowcy skompilowali rozmaite dane w celu przetestowania teorii dotyczących tego jak, kiedy i dlaczego nosorożec wełnisty, mamut wełnisty i dziki koń wymarły po ostatniej epoce lodowcowej oraz powodu przetrwania renifera, żubra i piżmowołu.

"Jednym z wykorzystanych źródeł informacji było DNA samych zwierząt" - wyjaśnia naukowiec z Penn State. "Na podstawie danych genetycznych można oszacować, kiedy i w jakim zakresie populacje były w stanie rozwijać się i maleć wraz ze zmianami klimatu i kurczącymi się siedliskami."

Zgromadzono również dane klimatyczne z okresów międzylodowcowych i lodowcowych, zwłaszcza temperatury i schematy opadów. Zespół zebrał także dane archeologiczne, aby ocenić zakres, w jakim nasi pierwsi przodkowie mogli wywrzeć wpływ na przetrwanie tych sześciu gatunków.

"Na przykład na stanowiskach, na których kości zwierząt zostały ugotowane lub przetworzone na dzidy, wiemy że żyli ludzie, którzy wykorzystywali je jako zasoby" - wskazuje profesor Shapiro. "Nawet tam, gdzie nie znajdujemy dowodów na wykorzystywanie zwierząt przez ludzi, jeżeli ludzie i zwierzęta żyli w tym samym miejscu i czasie, ludzie mogli mieć pewien wpływ na przetrwanie zwierząt."

Zespół odkrył, że prócz nosorożca wełnistego, którego obszar występowania nigdy nie nakładał się z siedliskami ludzkimi, pozostałe pięć gatunków pozostawało pod wpływem działalności człowieka, głównie dlatego, że nasi przodkowie nie pozwalali zwierzętom na wyszukiwanie alternatywnych schronień, a to z tego przede wszystkim powodu, że gatunek ludzki zaczął się dynamicznie mnożyć.

"Nauka płynie z tego taka, że w czasie ostatniego ocieplenia, kiedy to epoka lodowcowa przeistoczyła się w ciepły interwał, który mamy dzisiaj, coś powstrzymało te zwierzęta przed zrobieniem tego co zwykle, czyli przed poszukiwaniem alternatywnych schronień - gorszych od ideału, ale wystarczająco dobrych skrawków ziemi, by utrzymać masę krytyczną swoich populacji" - mów profesor Shapiro. "To coś, to prawdopodobnie my - ludzie."

Odkrycia wskazują, że chociaż ciepłe okresy zmuszały te gatunki do podejmowania wyzwań, większy wpływ wywarły na nie zdarzenia ewolucyjne.

"Nie byliśmy w stanie dokładnie określić, jakie schematy charakteryzują wymarłe gatunki mimo przeanalizowania dużej ilości zróżnicowanych danych" - zauważa autorka naczelna Eline Lorenzen z Uniwersytetu w Kopenhadze. "To sugeruje, że ogromnym wyzwaniem dla ekspertów będzie przewidzieć, jak istniejące ssaki zareagują na przyszłe globalne zmiany klimatyczne - przewidzieć, które gatunki wymrą, a które przetrwają."

W skład zespołu ekspertów weszli paleontologowie, geologowie, genetycy i specjaliści zajmujący się modelami klimatycznymi z Argentyny, Australii, Chin, Danii, Hiszpanii, Holandii, Kanady, Niemiec, Norwegii, Panamy, Rosji, Szwecji, USA i Wlk. Brytanii.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Lorenzen, E.D., et al. (2011) 'Species-specific responses of Late Quaternary megafauna to climate and humans', Nature, publikacja z dnia 2 listopada. DOI: 10.1038/nature10574.

Różności
BioNOT – nowa wyszukiwarka artykułów istotnych, ale nie statystycznie (05-11-2011)

Mogło Ci się nie raz zdarzyć być poirytowanym z powodu 'pozytywnego' oblicza wyszukiwarek akademickich takich jak choćby PubMed, a mam przez to na myśli ich skłonności do znajdowania takich artykułów, w których wykazano jakiś konkretny efekt czy tendencje, koniecznie statystycznie istotne. Choć problem niepublikowania negatywnych wyników jest dobrze znany nauce, nikt do tej pory wydawał się nie przejmować promocją już opublikowanych 'negatywnych' artykułów. Przynajmniej aż do teraz - BMC Bioinformatics zamieścił w zeszłym tygodniu artykuł opisujący nową wyszukiwarkę akademicką o nazwie BioNOT stworzoną przez informatyczkę biomedyczną Hong Yu oraz jej doktoranta Shashank Agarwala (oboje z University of Wisconsin, Milwaukee). Jak działa ta wyszukiwarka? Otóż, teraz jeśli wpisze się frazy takie jak na przykład  "alkohol" i "wady serca" (naturalnie w języku angielskim), wyszukiwarka poda nam wyniki artykułów naukowych, które nie wykazały związku między tymi dwoma kategoriami. Wyszukiwarka jest adresowana głównie do środowiska medycznego i biomedycznego. W chwili obecnej BioNOT ogranicza swoje poszukiwania do pełnych publikacji wydawnictwa Elsevier, publikacji open-access oraz abstraktów PubMed. To daje w sumie około 32 milionów 'negatywnych' zdań do przeszukania. Yu wyraziła nadzieje (jak donosi ScienceInsider), że więcej czasopism naukowych będzie w bliskiej przyszłości zainteresowana udostępnieniem ich pełnych publikacji dla BioNOT. A nam pozostaje wciąż szukać i szukać. :)

Wyszukiwarka znajduje się tutaj.

Artykuł o niej znajduje się tutaj (open-access)

Informacja w ScienceInsider

Kosmologia
Rozbłyski gamma pomagają w odkryciu składu odległych galaktyk (04-11-2011)

Kosmologowie badający skład bardzo odległych galaktyk odkryli dwie galaktyki w młodym wszechświecie, które posiadają więcej ciężkich pierwiastków chemicznych niż Słońce. Międzynarodowy zespół, pracujący pod kierunkiem Instytutu Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka w Niemczech, wykorzystał w badaniach krótkie, ale olśniewające światło odległych rozbłysków gamma. Zdaniem astronomów być może mamy tu do czynienia z fuzją dwóch galaktyk. Tego typu wydarzenia we wczesnym wszechświecie mogą pomóc w powstaniu nowych gwiazd i być zapalnikiem rozbłysków gamma.

Rozbłyski są związane z wyjątkowo dynamicznymi eksplozjami obserwowanymi w odległych galaktykach i są najjaśniejszymi wydarzeniami we wszechświecie. Astronomowie twierdzą, że zostały pierwotnie zidentyfikowane przez orbitujące obserwatoria, które wykrywają początkowe, krótkie rozbłyski gamma. Po ustaleniu ich pozycji, naukowcy przyglądają się im za pomocą dużych teleskopów naziemnych, potrafiących wykrywać światło widzialne i podczerwoną poświatę, jakie emitują rozbłyski przez wiele godzin lub nawet dni.

Bardzo Duży Teleskop (VLT) Europejskiego Obserwatorium Południowego zapewnił zespołowi środki do badania rozbłysku o nazwie GRB 090323 dzień po eksplozji. Kosmiczny teleskop promieniowania gamma, Fermi, Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Powietrznej (NASA) jako pierwszy zidentyfikował ten rozbłysk, który następnie został dostrzeżony przez detektor rentgenowski satelity Swift NASA oraz przez system detektora optycznego/bliskiej podczerwieni rozbłysków gamma (GROND) zainstalowany na 2,2-metrowym teleskopie MPG/ESO w Chile.

Rozbłysk gamma i dwie młode galaktyki we wczesnym Wszechświecie. Wizja artystyczna. Źródło: ESO

Zdaniem naukowców jaskrawe światło rozbłysku przemierzyło dwie galaktyki: własną macierzystą i sąsiadującą. Widziany obraz obydwu galaktyk pochodzi sprzed około 12 mld lat i okazje do uchwycenia tak odległych galaktyk w oślepiającym świetle rozbłysku gamma są rzeczywiście rzadkością.

"Kiedy badaliśmy światło z tego rozbłysku gamma nie wiedzieliśmy, co możemy odkryć" - zauważa Sandra Savaglio z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka. "Niespodzianką było to, że zimny gaz tych dwóch galaktyk we wczesnym wszechświecie okazał się mieć tak nieoczekiwany skład chemiczny. Galaktyki te posiadają więcej ciężkich pierwiastków niż kiedykolwiek zaobserwowano w galaktyce na tak wczesnym etapie ewolucji wszechświata. Nie spodziewaliśmy się tak wcześnie takiej dojrzałości i chemicznego ukształtowania wszechświata."

Słabe galaktyki nie byłyby widoczne, gdyby nie rozbłyski gamma. Kiedy światło z rozbłysku gamma przechodzi przez galaktyki, znajdujący się w nich gaz działa jak filtr i pochłania część światła z rozbłysku gamma na pewnych długościach fal.

Analiza "odcisków palców" poszczególnych pierwiastków chemicznych umożliwiła naukowcom ustalenie składu zimnego gazu tych odległych galaktyk. Ich zdaniem są one bardzo bogate w pierwiastki ciężkie.

Naukowcy przewidują również, że galaktyki w młodym wszechświecie będą zawierać mniejsze ilości cięższych pierwiastków w porównaniu do współczesnych galaktyk, takich jak Droga Mleczna. Zespół twierdzi, że wiele galaktyk obfitowało w ciężkie pierwiastki już po upływie niecałych 2 mld lat od Wielkiego Wybuchu.

Wyniki prac pokazują, że dwie młode galaktyki prawdopodobnie tworzą nowe gwiazdy w niezwykłym tempie, aby silnie i szybko wzbogacić zimny gaz. Połączenie obydwu galaktyk może uruchomić powstawanie gwiazd po kolizji chmur gazu. Odkrycia zespołu popierają teorię, według której rozbłyski gamma mogą być powiązane z powstawaniem energicznych, masywnych gwiazd.

"Mieliśmy dużo szczęścia, że oglądaliśmy GRB 090323, kiedy był jeszcze wystarczająco jasny, co umożliwiło niezwykle szczegółowe obserwacje za pomocą VLT" - zauważa dr Savaglio. "Rozbłyski gamma pozostają jasne przez bardzo krótki czas i pozyskanie dobrej jakości danych jest niezwykle trudne. Mamy nadzieję, że poobserwujemy te galaktyki w przyszłości, kiedy będziemy dysponować znacznie czulszymi instrumentami, gdyż byłyby doskonałym celem dla [Europejskiego 'Extremely Large Telescope' (E-ELT)]".

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Na podstawie informacji z Instytutu Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka.

Zdrowie
Po co ta cała alternatywna medycyna? (03-11-2011)

Ostatnie doniesienia o decyzjach, podjętych przez Steve'a Jobsa w sprawie leczenia raka, ponownie zwróciły uwagę na kwestię, która ma wciąż aktualne i istotne znaczenie dla milionów osób, poszukujących różnych sposobów leczenia chorób o ciężkim przebiegu lub zagrażających życiu: Jaką właściwie rolę mają tu do odegrania medycyna komplementarna i medycyna alternatywna?

Wszystkie decyzje w dziedzinie opieki zdrowotnej i promocji zdrowia należy podejmować w oparciu o najlepsze dostępne dowody. W przypadku poważnych chorób ważne jest, aby rozważyć osobno dwa aspekty opieki medycznej: 1) leczenie samej choroby i 2) łagodzenie objawów lub skutków ubocznych, a także podejmowanie działań mających na celu poprawę jakości życia chorego i zapewnienie mu jak najlepszego samopoczucia.

Przy podejmowaniu decyzji o leczeniu niesprawdzone naukowo metody "medycyny alternatywnej" nie powinny w żadnym wypadku całkowicie zastępować metod współczesnej medycyny, o udowodnionej przydatności i skuteczności. Stawiając sprawę wprost, z pewnością nie tu należy poszukiwać uzasadnienia dla zainteresowania medycyną komplementarną i alternatywną.

Natomiast trzeba przyznać, że dążenie do całkowitego wyleczenia pacjenta jest tylko jednym z wielu elementów zajmowania się jego ciężką chorobą, a tradycyjne metody leczenia nie zawsze zaspokajają wszelkie potrzeby każdego człowieka. Jakość życia, a dla wielu pacjentów także poczucie aktywnego uczestnictwa w procesie leczenia i poczucie sprawstwa - są równie ważne. W tym miejscu dyskusja w sprawie medycyny komplementarnej (uzupełniającej) staje się bardziej doniosła. Niektóre metody medycyny komplementarnej wydają się całkiem obiecujące jeśli chodzi o skuteczność w łagodzeniu niektórych objawów i skutków ubocznych. Na przykład, osoby chore na raka mogą korzystać z akupunktury w leczeniu nudności, będących następstwem chemioterapii. Inni pacjenci mogą radzić sobie z bezsennością lub lękiem poprzez medytację. Nie są to środki, które mogłyby kogokolwiek naprawdę uzdrowić, ale z drugiej strony wskazują one na pewne obszary, w których uzupełniające podejście medycyny komplementarnej może mieć rzeczywisty wpływ na jakość życia ludzi.

Dyskusja, która ponownie rozgorzała wokół wykorzystania praktyk medycyny komplementarnej, uzupełniających proces leczenia, zwraca uwagę dlaczego ważne jest wprowadzenie do tej dziedziny nauki. Pacjenci i ich rodziny potrzebują wysokiej jakości informacji, która pomoże im w podejmowaniu świadomych decyzji w sprawie własnego leczenia, a także pomoże im odpowiedzieć na podstawowe pytania: Jak medycyna komplementarna może pomóc? Czy może również zaszkodzić? Konieczne jest zastosowanie najwyższych standardów naukowych, by dostawcom usług medycznych i decydentom w dziedzinie polityki zdrowotnej pomóc w określeniu, w jaki sposób tworzyć lepsze i bardziej zintegrowane, skoncentrowane na pacjencie podejście do leczenia i opieki.

Josephine P. Briggs jest lekarką; pełni obecnie funkcję dyrektora amerykańskiego Centrum Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej (NCCAM) - instytucji, której celem jest prowadzenie badań nad metodami tzw. medycyny alternatywnej z zachowaniem najwyższych standardów naukowych.

tłum. C. O. Reless

Źródło: A Role for Complementary Medicine?

Ekologia
Miejskie zanieczyszczenie światłem i jego wpływ na aktywność nocną (01-11-2011)

Naukowcy z Niemiec odkryli, że miejskie zanieczyszczenie światłem nie tylko ogranicza widzialność gwiazd, ale również wprowadza zamęt wśród zwierząt żerujących nocą, których aktywność opiera się na przypominającym kompas układzie światła spolaryzowanego. Wyniki badań, które mają niebawem ukazać się na łamach czasopisma Journal of Geophysical Research, ostrzegają że przesłanianie niebieskiego kompasu może obniżyć ewolucyjną sprawność wielu organizmów nocnych, takich jak pająki, ćmy, chrząszcze i świerszcze. Może to spowodować zakłócenia w sieciach troficznych i wpłynąć na całe ekosystemy.

Naukowcy z Freie Universität Berlin i Instytutu Ekologii Słodkowodnej i Rybołówstwa Lądowego im. Leibniza (IGB) w Niemczech twierdzą, że dla ludzi przypominający kompas układ spolaryzowanego światła, który rozciąga się na całym niebie, jest niewidoczny. Nie jest również widzialny na dużych obszarach.

"Widzialność niebieskiego kompasu jest powiązana ze stopniem polaryzacji światła nieboskłonu" - wyjaśnia autor naczelny, dr Christopher Kyba z Instytutu Nauk Kosmicznych Freie Universität. "Na naturalnym obszarze i przy czystym powietrzu stopień polaryzacji światła nieboskłonu wynosi zazwyczaj około [70% - 80%], a w Berlinie aerozole redukują go do około 55%."

Zespół wykorzystał kamerę cyfrową wyposażoną w filtr polaryzacji liniowej do zmierzenia polaryzacji nieba w nocy. Naukowcy zaobserwowali, że w mieście zanieczyszczenie światłem zredukowało go jeszcze bardziej do 11%.

"Zważywszy, że światło potrafi przemieszczać w czystym powietrzu tak daleko, ta depolaryzacja rozciąga się daleko poza miasta" - zauważą dr Kyba. "Na obszarach wiejskich poza Berlinem odkryliśmy, że stopień polaryzacji nadal wynosił zaledwie 30%, chociaż niebo wydawało się ciemne dla naszych oczu."

Współautor dr Franz Hölker zauważa: "Niebieski kompas oświetlony księżycową poświatą jest uważany za istotny sygnał nawigacyjny kilku gatunków. Gatunki nocne chrząszczy, ciem, świerszczy i pająków poruszają się według jego wskazań. Natomiast wyniki naszych badań wskazują, że depolaryzacyjne oddziaływanie łuny stanowi formę zanieczyszczenia o zasięgu globalnym."

Chociaż wyniki stwarzają powody do niepokoju, to i tak są one tylko wstępne i prawdopodobnie nie przedstawiają całości problemu - zdaniem naukowców. "Przeprowadziliśmy pomiary w ciągu całkowicie bezchmurnych nocy zimowych, kiedy księżyc w pełni podnosi się wyżej niż latem" - mówi dr Kyba. "W czasie typowych nocy letnich, kiedy owady zwykle są aktywne, spodziewamy się, że niebieski kompas jest jeszcze bardziej przesłonięty. Ponadto Berlin i jego okolice są ciemniejsze od większości miast na świecie o porównywalnej wielkości."

Zaskakującym odkryciem badań była polaryzacja łuny miejskiej. "Oczekiwaliśmy, że łuna w bezksiężycowe noce będzie niemal wolna od polaryzacji, tymczasem odkryliśmy, że jej stopień polaryzacji sięga 9%" - podkreśla dr Kyba. "Przypuszczamy, że uliczne kaniony kanalizują skierowane w górę światło w wiązki. W takim przypadku łuna nad kratkowanymi sieciami ulic w miastach Ameryki Północnej może być nawet bardziej spolaryzowana."

Chociaż naukowcy nie poruszają w artykule problemu redukcji łuny, twierdzą że jest to osiągalne bez pogrążania miejskich ulic w ciemnościach. "Znaczna część lub większość łuny rozchodzącej się na duże odległości od miast jest powodowana przez światła, które nie są skierowane na podłoże" - mówi dr Kyba. "Władze miejskie, które chcą zredukować łunę mogą wybrać z szerokiego asortymentu lamp dostępnych na rynku, które wytwarzają 0% światła kierowanego ku górze."

Każdy, kto chciałby zmodernizować swoje oświetlenie zewnętrzne, w tym lokalne samorządy, przedsiębiorstwa, a nawet indywidualni obywatele, może skontaktować się z International Dark Sky Association - informuje dr Kyba.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Kyba, C., et al. (2011) 'Lunar skylight polarisation signal polluted by urban lighting'. Journal of Geophysical Research (w druku). DOI: 10.1029/2011JD016698

Różności
Uwielbiają ryzyko, dlatego umierają młodo (01-11-2011)

W grupie świeżo upieczonych nastoletnich kierowców wskaźniki wypadkowości są istotnie wyższe niż wśród starszych kierowców, a nastolatki są bardziej skłonne do podejmowania ryzykownych manewrów, które zwiększają przeciążenia pojazdów, poinformował zespół naukowców z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH). Raport z badań opublikowano w American Journal of Public Health. Mimo że skłonność do ryzykownej jazdy spada wkrótce po otrzymaniu przez nastolatki pierwszego prawa jazdy, ryzykowne zachowania na drodze są w tej grupie wiekowej znacznie bardziej rozpowszechnione niż wśród dorosłych kierowców, biorących udział w badaniach. Szeroko zakrojone badania potwierdzają tym samym, że nadmierna skłonność do podejmowania ryzyka jest główną przyczyną wysokiego wskaźnika wypadków powodowanych przez młodych kierowców.

Joe Balintfy (NIH Radio): Naukowcy za pomocą czułych urządzeń rejestrujących - w tym kamer i globalnych systemów pozycyjnych (GPS) - odkryli, że nastolatkowie, którzy dopiero co zdobyli prawo jazdy, częściej niż starsi kierowcy angażują się w ryzykowne zachowania na drodze.

Dr Bruce Simons-Morton: To samo potwierdzają także wyniki poprzednich badań, które oparte były na samoocenie lub obserwacji, ale to są pierwsze badania nad skłonnością nastolatków do ryzykownej jazdy przeprowadzone z wykorzystaniem obiektywnych pomiarów.

Balintfy: Dr Bruce Simons-Morton, który jest naukowcem z NIH i badaczem zajmującym się problematyką profilaktyki zagrożeń, wyjaśnia, że ostatnie badania są wyjątkowe ze względu na stopień wykorzystania nowoczesnej technologii.

Simons-Morton: Wykorzystane oprzyrządowanie składało się między innymi z kamer, więc mogliśmy zobaczyć, co rzeczywiście dzieje się wewnątrz i na zewnątrz pojazdu. Wykorzystano również GPS, dzięki czemu można było ustalić kierunek i prędkość jazdy, a także akcelerometry, co pozwoliło na określenie przeciążeń działających na pojazd, związanych z przyspieszeniem w czasie gwałtownego zwiększania prędkości jazdy, ostrym hamowaniem i wykonywaniem innych gwałtownych manewrów.

Balintfy: Badanie pokazuje, że mimo spadku ilości wypadków i stłuczek, obserwowanej w ciągu pierwszych 18 miesięcy od otrzymania prawa jazdy, u nastoletnich kierowców nadal utrzymuje się skłonność do ryzykownego stylu jazdy. Takie zachowanie kierowcy istotnie zwiększa prawdopodobieństwo wypadku.

Simons-Morton: Nastolatki istotnie częściej prezentują ryzykowny styl jazdy; wygląda na to, że z biegiem czasu dają sobie z nim radę coraz lepiej, gdyż mimo spadku ilości wypadków, skłonność do ryzykowanej jazdy nadal jest w tej grupie bardzo wysoka. Nie jest jasne, czy takie zachowanie jest podejmowane z rozmysłem, czy też może być motywowane w inny sposób, czy jest to rodzaj zabawy czy brak wyobraźni - niewielkie pojęcie o ryzyku związanym z takim stylem jazdy.

Balintfy: Według Centers for Disease Control and Prevention (CDC) wypadki samochodowe są główną przyczyną zgonów wśród amerykańskich nastolatków, co stanowi więcej niż jeden na trzy zgony w tej grupie wiekowej. Dr Simons-Morton zwraca uwagę, że z wyników tych badań płyną pewne określone wnioski dla profilaktyki.

Simons-Morton: Niestety, to przypomina nam o dylematach, jakie są związane z przyznawaniem prawa jazdy nastolatkom. Nowi kierowcy w każdym wieku, a szczególnie nastolatki, są narażeni - przynajmniej na początku - na wysokie ryzyko wypadków z powodu braku doświadczenia. Z drugiej strony - stanie się dobrym kierowcą wymaga naprawdę sporo praktyki. Z biegiem czasu niemal wszyscy starsi kierowcy stają się stosunkowo dobrzy. Problem polega na tym, że nastolatki mogą się nauczyć jeździć dobrze tylko przez częstszą jazdę samochodem, ale im więcej jazdy, tym większe ryzyko.

Balintfy: Dr Simons-Morton stwierdza, że istnieją jednak pewne sposoby, aby zmniejszyć ryzyko wypadków.

Simons-Morton: Rozwiązanie tego dylematu, patrząc na sprawę z perspektywy prowadzenia szerszej polityki i profilaktyki ryzyka, powinno polegać na ukróceniu możliwości zdobywania ograniczonego prawa jazdy - ponieważ między stanami występują różnice pod względem poziomu trudności i surowości oceniania zdających; wiele pozostaje także w gestii rodziców, którzy mogą mieć wpływ na takie czynniki, jak dopuszczalna liczba pasażerów podróżujących z nastolatkiem w samochodzie, korzystanie przez niego z urządzeń elektronicznych w czasie jazdy, pozwolenie na jazdę samochodem w nocy czy na jazdę po drogach szybkiego ruchu. Wprawdzie może się to okazać niewystarczające, by ograniczyć skłonność nastolatków do ryzykowanego jeżdżenia samochodem, ale może się przyczynić do ograniczenia ryzyka wzięcia udziału w najbardziej poważnych wypadkach drogowych.

W trakcie badań przez 18 miesięcy śledzono losy 42 nastolatków, którzy otrzymali swoje pierwsze prawo jazdy. W tym okresie nastolatki wzięły udział w 279 wypadkach i innych niebezpiecznych sytuacjach na drodze. W tym samym czasie ich rodzice wzięli udział w zaledwie 34 podobnych sytuacjach. Nastolatki powodują wypadki niemal 4 razy częściej niż dorośli kierowcy. W przypadku nastolatków ponad pięciokrotnie częściej są to wypadki związane z ryzykownym stylem jazdy.

Źródło: NIH research shows risk factors for teen drivers' high crash rates - NICHD scientists identify risk factors for teen driving accidents

Referencje dokumentu: Bruce G. Simons-Morton i in. "Crash and Risky Driving Involvement Among Novice Adolescent Drivers and Their Parents", AJPH First Look, published online ahead of print Oct 20, 2011


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365