Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.179.720 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Prawo do wolności zgromadzeń należy do kategorii praw fundamentalnych, a jego ograniczenie nastąpić może wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych i zawsze dobrze uzasadnionych.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Zdrowie
Kurkuma wspomaga naprawę mózgu (22-11-2015)

Związek występujący w popularnej przyprawie, kurkumie może przyspieszać procesy naprawcze w ludzkim mózgu - informuje pismo "Stem Cell Research and Therapy".

Stosowana zarówno jako barwnik, jak i przyprawa w Azji oraz na Bliskim Wschodzie kurkuma otrzymywana jest z korzenia podobnej do imbiru rośliny zwanej ostryżem. Oprócz zastosowań kuchennych (na przykład jako składnik curry) żółta kurkuma jest od wieków stosowana w tradycyjnej medycynie ajurwedyjskiej.

Niemieccy naukowcy z Instytutu Medycyny i Neurofizjologii w Julich badali działanie na szczury tumeronu, związku naturalnie występującego w kurkumie. Zwierzętom wstrzykiwano tumeron, po czym ich mózgi były skanowane metodą rezonansu magnetycznego. Wyniki wskazywały, że tumeron pobudza namnażanie i różnicowanie komórek nerwowych w mózgu.


Kurkuma w Syrakuzach, fot. Giovanni Dall'Orto, Wikimedia

W drugiej części eksperymentu naukowcy badali wpływ roztworów tumeronu na nerwowe komórki macierzyste, które mogą się przekształcić w dowolny rodzaj komórek mózgowych. Naukowcy sugerują, że mogą one odgrywać rolę w naprawie mózgu po urazie lub chorobie.

Jak się okazało, im wyższa była koncentracja tumeronu, tym intensywniej nerwowe komórki macierzyste pobudzane były do namnażania się i różnicowania.

Możliwe, że w przyszłości tumeron będzie można wykorzystać w leczeniu choroby Alzheimera czy udaru mózgu, chociaż naukowcy zastrzegają, że wyników badań na zwierzętach nie można automatycznie przenosić na ludzi.

Wcześniejsze prace nad zdrowotnymi właściwościami kurkumy dotyczyły przede wszystkim innego jej składnika - kurkuminy, która ma działanie przeciwzapalne oraz antynowotworowe. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Ekologia
Zakaz polowań na wilki wzdłuż polsko-słowackiej granicy; obawy hodowców (21-11-2015)

Słowacki minister rolnictwa od listopada wprowadził całkowity zakaz polowań na wilki przy granicy z Polską. O strefę wolną od polowań zabiegali polscy przyrodnicy. Hodowcy owiec obawiają się eskalacji wilczych ataków na ich stada.

Strefa buforowa wolna od polowań to pas o szerokości od kilkunastu do 25 km w głąb Słowacji, wzdłuż całej granicy z Polską.

Zakazu odstrzału wilków w strefie przygranicznej obawiają się hodowcy owiec. Ich zdaniem wilki w poszukiwaniu nowych terenów żywieniowych będą coraz aktywniejsze w Polsce południowej.

"Wilki potrafią dziennie pokonać nawet 70 km, więc skoro będzie ich więcej, siłą rzeczy będą się musiały rozproszyć. Obserwujemy, że wilki są coraz bardziej zuchwałe i atakują nie tylko owce na pastwiskach, ale również podchodzą do owczarni" - powiedział PAP dyrektor Polskiego Związku Owczarskiego Tadeusz Lotczyk.

W 2014 r. tylko w Małopolsce wilki zagryzły ponad 700 owiec i 27 krów. Za poniesione straty Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie wypłaciła rolnikom blisko 250 tys. zł. Do listopada bieżącego roku w Małopolsce wilki zagryzły już ponad 450 owiec - straty oszacowano na 160 tys. zł.

Mimo wprowadzenia zakazu odstrzału wilków w strefie przygranicznej, do tych drapieżników będzie można strzelać na pozostałym obszarze Słowacji. W bieżącym sezonie łowieckim, który trwa od początku listopada do połowy stycznia, zezwolono na odstrzał 90 wilków u naszych południowych sąsiadów.

Rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska powiedział PAP, że wilki w Polsce są pod ochroną ścisłą i nie poluje się na nie od 1998 r., ponieważ te drapieżniki są "sprzymierzeńcami leśników". "Wilki pełnią funkcję regulatorów populacji zwierzyny kopytnej w lasach, pomagając tym samym leśnikom" - wyjaśniła. Lasy Państwowe przeznaczają na ochronę lasów przed zgryzaniem przez zwierzynę ok. 160 mln zł rocznie.

Zdaniem obrońców praw zwierząt, dzięki decyzji słowackiego rządu uda się wyeliminować presję myśliwych z terenów graniczących z cennymi siedliskami wilków po stronie polskiej, tj. Bieszczad, Beskidu Niskiego, Tatr i Beskidów.

"Wilki posiadają silne więzi socjalne i tak jak ludzie żyją w grupach rodzinnych. Zabicie któregokolwiek z członków takiej grupy zawsze ma ogromny wpływ na przetrwanie watahy. Pozostałe przy życiu zwierzęta mają problem w zdobyciu pokarmu i wychowaniu młodych. W skrajnych przypadkach dochodzi do rozbicia grupy rodzinnej" - powiedział PAP Sylwia Szczutkowska z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.

Przyrodnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego wielokrotnie zwracali uwagę, że wydawanie przez Słowaków pozwoleń na odstrzał wilków ma również wpływ na przyrodę w Polsce. Impulsem do rozpoczęcia rozmów przez stronę słowacką na temat ustanowienia strefy buforowej wolnej od polowań na wilki, była skierowana w 2012 r. przez obrońców praw zwierząt skarga do Komisji Europejskiej w sprawie naruszenia przez Słowację przepisów unijnych oraz list polskiego wiceministra środowiska z prośbą o wstrzymanie odstrzałów wilków przy granicy z Polską.

KE wszczęła procedurę sprawdzającą naruszenie europejskiego prawa środowiskowego. Wówczas polsko-słowacki zespół ekspertów zaproponował utworzenie strefy buforowej wolnej od polowań. Pierwsze negocjacje zakończyły się ograniczeniem pozwoleń na odstrzał wilków oraz wyznaczeniem stref wolnych od polowań. Dopiero w tym roku słowacki rząd zgodził się na utworzenie strefy buforowej całkowicie wolnej od polowań na wilki.

Przyrodnicy z Polski chcieli również, aby w pasie wolnym od polowań zakazano odstrzału niedźwiedzi. Niedźwiedź na Słowacji podlega ochronie prawnej, ale wydawane są licencje na odstrzał tak zwanych osobników problemowych, czyli takich, które zagrażają ludziom podchodząc zbyt blisko osiedli. W Polsce takie osobniki są odstraszane np. gumowymi pociskami. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Informatyka
Polacy mistrzami Europy Środkowej w programowaniu zespołowym (19-11-2015)

Studenci Uniwersytetu Warszawskiego wygrali XXI Akademickie Mistrzostwa Europy Środkowej w Programowaniu Zespołowym, które odbyły się na Uniwersytecie w Zagrzebiu. Kolejne dwa miejsca na podium zajęli studenci Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

XXI Akademickie Mistrzostwa Europy Środkowej w Programowaniu Zespołowym odbyły się w połowie listopada na Uniwersytecie w Zagrzebiu. Są one jednocześnie eliminacjami do przyszłorocznych Finałów Akademickich Mistrzostw Świata (The 2016 ACM-ICPC World Finals), które w maju odbędą się w Tajlandii. Polskę będą reprezentowały w nich drużyny Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"W zawodach w Zagrzebiu wzięło udział 60 drużyn z najlepszych uczelni informatycznych Austrii, Chorwacji, Czech, Polski, Słowacji, Słowenii i Węgier. Organizatorzy przygotowali 12 ciekawych, ale bardzo trudnych zadań" - informuje Uniwersytet Warszawski.

Pierwsze miejsce zdobyła drużyna studentów Uniwersytetu Warszawskiego: Wojciech Nadara, Marcin Smulewicz oraz Marek Sokołowski. Informatycy z UW zdobyli ten tytuł po raz czternasty w historii, w tym roku odzyskali go po czterech latach. Jako jedyni w stawce rozwiązali dziesięć konkursowych zadań.

W najlepszej dziesiątce znalazło się aż sześć zespołów z polskich uczelni. Drugą pozycję zajęła drużyna z Uniwersytetu Wrocławskiego w składzie: Bartłomiej Dudek, Maciej Dulęba, Mateusz Gołębiewski. Wrocławianie rozwiązali osiem zadań. Trzecie miejsce wywalczyli studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szymon Łukasz, Krzysztof Maziarz, Michał Zając rozwiązali siedem zadań.

Na piątej pozycji uplasowała się kolejna drużyna Uniwersytetu Jagiellońskiego w składzie: Michał Glapa, Karol Kaszuba, Michał Seweryn. Siódme i ósme miejsce zajęły dwie drużyny z Uniwersytetu Warszawskiego. W pierwszej walczyli: Patryk Czajka, Karol Farbiś i Krzysztof Pszeniczny, a w drugiej: Kamil Dębowski, Błażej Magnowski i Marek Sommer.

Akademickie Mistrzostwa Świata w Programowaniu Zespołowym (ACM ICPC) to najstarszy i najbardziej prestiżowy konkurs informatyczny na świecie, skierowany do studentów. Zawody organizuje Association for Computing Machinery - międzynarodowe stowarzyszenie informatyków, skupiające ponad 80 tys. członków, zarówno naukowców, jak i informatyków-praktyków. Pierwszy raz drużyna z Polski uczestniczyła w nim w 1994 roku. Byli to studenci informatyki UW, którzy zwyciężyli w europejskich zawodach regionalnych w Amsterdamie.

Wyniki Akademickich Mistrzostw Europy Środkowej w Programowaniu Zespołowym są dostępne na stronie internetowej.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ludzie nauki
Prof. Nowiński: wracam, aby budować Polskę innowacyjną (18-11-2015)

Mamy wspaniały ludzki materiał, aby budować Polskę innowacyjną - mówi PAP prof. Wiesław Nowiński, jeden z najbardziej znanych polskich naukowców. Po wielu latach pracy w Singapurze wraca do Polski i chce stworzyć m.in. Polskie Centrum Neurotechnologiczne.

"W ostatnim 25-leciu w Polsce zrobiliśmy transformację polityczną, gospodarczą, ale nie zrobiliśmy transformacji innowacyjnej. To musimy zrobić i chciałbym w tym pomóc" - powiedział PAP prof. Wiesław Nowiński, twórca komputerowych atlasów mózgu w singapurskiej Agencji ds. Nauki, Technologii i Badań.

"Mam olbrzymie plany z budowaniem Polski innowacyjnej. Mam projekty, które jeszcze się toczą (w Singapurze - przyp. PAP) i chciałbym je przenieść tutaj. Chciałbym ściągnąć do Polski moje kontakty i zbudować Polskie Centrum Neurotechnologiczne jako pilotażowe centrum doskonałości" - opowiada o swoich planach prof. Nowiński. Centrum - według jego propozycji - byłoby częścią Polskiego Technopolis, czyli innowacyjno-technologicznej wizytówki Polski, zalążkiem polskiej Doliny Krzemowej.

Naukowiec chciałby, aby Centrum Neurotechnologiczne było światowej klasy ośrodkiem neurotechnologicznym, w którym prowadzone będą badania o potencjale komercjalizacyjnym. Powstawałyby w nim m.in. systemy do diagnozy, leczenia i edukacji medycznej.

"Uważam, że do kraju trzeba ściągać wybitnych Polaków, którzy są naukowcami, innowatorami, przedsiębiorcami i oni powinni prowadzić centra doskonałości w Polskim Technopolis i przekształcać Polskę, dawać wzór, pokazywać, jak można to robić" - mówi naukowiec. "Przez lata twierdziłem - i cieszę się, że coraz więcej osób tak mówi - że Polacy są szczególnie utalentowani naukowo. Prowadziłem międzynarodowe laboratorium, w którym miałem ludzi z całego świata: Europy, Azji i Stanów Zjednoczonych. Uważam, że mamy wspaniały ludzki materiał, aby budować Polskę innowacyjną" - dodaje.

W 1991 roku naukowiec wyjechał z Polski do Singapuru, w którym pracował prawie ćwierć wieku. "Może i dobrze, bo obejrzałem całą transformację Singapuru z kraju, który był w trzecim świecie i doszedł do pozycji jednego z najbardziej innowacyjnych krajów. To doświadczenie też bardzo mi się przydaje w proponowaniu wizji dla polskiej innowacyjności" - ocenia dziś prof. Nowiński.

Na świecie znany jest jako twórca komputerowych atlasów mózgu. Wspólnie ze swoim zespołem przygotował już 35 różnych atlasów, z których korzysta 67 firm i instytucji w ponad 100 krajach. "Ponieważ mózg jest tak bardzo skomplikowany, to mamy różnego rodzaju modele mózgu - wyjaśnia naukowiec. - Czasami trzeba spędzić 20 lat, aby zrobić jeden atlas".

Nowiński przygotował już trzy duże rodziny atlasów. "W pierwszej rodzinie wykorzystywałem istniejące materiały, z reguły już opublikowane. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że dochodzę do ściany, bo nie jestem w stanie rozszerzać tego rodzaju modeli" - wyjaśnia profesor.

Zaczął więc skanować swój własny mózg, aby te skany wykorzystać do tworzenia kolejnych atlasów. "Na szczęście okazuje się, że mój mózg wygląda jak mózg osoby jeszcze dość młodej, także za każdym razem, kiedy trzeba, to go skanuję. Gdybym wziął mózg innej osoby, to mam ją do dyspozycji tylko podczas skanowania, potem ona znika. Mój mózg jest cały czas dostępny. Po drugie czasami jak muszę zrobić tomografię komputerową, która jednak jest inwazyjna, to nie mogę nikogo prosić, aby ryzykował swoim mózgiem. Muszę ryzykować własnym, aby rozszerzać te modele. Maria Skłodowska-Curie tak się poświęciła, to ja chociaż tak malutko" - mówi badacz.

Przyznaje, że tworzone atlasy mózgu to w zasadzie "family business". W przygotowywaniu atlasów pomagają mu żona i córki. "Oprócz tego, że chcieliśmy zbudować bardzo dokładny atlas, to jeszcze chcieliśmy żeby był piękny. Moja żona, chociaż ma doktorat techniczny z Polskiej Akademii Nauk, to ma też bardzo duże zacięcie artystyczne i moja młodsza córka też. Pomagają mi w kolorowaniu, przygotowaniu interfejsu użytkownika. Muszę powiedzieć, że pierwsza reakcja na atlas podczas wszystkich większych spotkań medycznych to: jakie to jest piękne" - opisuje rozmówca PAP.

"To jest praca, która mam nadzieję nigdy się nie skończy. Zdecydowałem się wrócić do kraju, aby ją kontynuować, aby to była praca +made in Poland+, aby wyniki moich prac były dostępne wszystkim polskim instytucjom" - mówi prof. Nowiński.

Prof. Wiesław Nowiński był jednym z gości konferencji Science. Polish Perspectives, która pod koniec października odbyła się w brytyjskim Cambridge.

Z Cambridge Ewelina Krajczyńska (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Archeologia
Archeolog zbada obcych w starożytnym Egipcie (04-11-2015)

W połowie VIII wieku p.n.e. dokonali podboju Egiptu. Przez blisko sto lat niepodzielnie nim władali. Przybyli z królestwa Kusz. Do dziś o tym epizodzie w historii starożytnego Egiptu nie wiemy zbyt wiele, dlatego polska badaczka zamierza rzucić światło na to zagadnienie.

Okres panowania XXV dynastii (ok. 747-656 r. p.n.e.), czyli tzw. "czarnych faraonów", gdyż byli to najeźdźcy z Nubii (obecny północny Sudan), to zagadnienie, któremu w literaturze naukowej poświęca się nadal niewiele miejsca. Taki stan wziął się stąd, że wiele zabytków z tego okresu nie zostało przez naukowców opisanych, badacze mają też trudności z ich datowaniem.


Fot. M.Kaczanowicz

"Celem mojego projektu badawczego jest zbadanie i uporządkowanie wiedzy na temat przejawów działalności Kuszytów na terenie Teb - głównego centrum akulturacji ludności kuszyckiej, przybyłej wraz z władcami XXV dynastii do Egiptu" - wyjaśnia Marta Kaczanowicz, magistrantka w Instytucie Prahistorii UAM w Poznaniu, która otrzymała na swoje badania Diamentowy Grant od MNiSW.

Panowanie władców XXV dynastii chronologicznie należy do Trzeciego Okresu Przejściowego. Władcy tej dynastii, zwanej "kuszycką" lub "nubijską", w przeciwieństwie do wcześniejszych faraonów Starego czy Nowego Państwa, nie wywodzili się z Egiptu, tylko z królestwa Kusz. Stamtąd ok. poł. VIII w. p.n.e. dokonali podboju Egiptu. Blisko stuletnie panowanie Kuszytów w Egipcie zakończyła inwazja asyryjska, która zmusiła "czarnych faraonów" do wycofania się do Kusz, gdzie rządzili przez kolejne dziesięć wieków.

Młoda archeolog zwróci szczególną uwagę na grobowce urzędników z otoczenia tzw. "Bożej Małżonki Amona" - najwyższej kapłanki Karnaku, która w tych czasach cieszyła się nadzwyczajnie wysoką pozycją, co badacze łączą ze szczególnym statusem kobiet na dworze kuszyckim. Badaczka zestawi dane archeologiczne z tekstami pisanymi. W ten sposób będzie starała się zrozumieć, jak to sama określa, "niezwykłe zjawisko", jakim było spotkanie kultury faraońskiej z kuszycką.W czasie pierwszego wyjazdu do Egiptu w ramach realizowanego przedsięwzięcia, Kaczanowicz odwiedzi większość znanych kuszyckich grobowców w Tebach, które najczęściej znajdują się z dala od utartych turystycznych ścieżek. Później zadokumentuje część z nich - nie wszystkie znane grobowce w Tebach posiadają kompletną dokumentację naukową, posiadającą m.in. przerysy hieroglifów, które są kluczowe przy interpretacji i rekonstruowaniu dziejów XXV dynastii.

"Grobowce kuszyckie bardzo trudno odróżnić od tych, w których chowano Egipcjan. Kuszyci przyjmowali egipskie imiona, przejmowali zwyczaje pogrzebowe oraz egipskie wyposażenie grobowe. Dlatego potrzebna jest szczegółowa analiza pochówków z tego okresu" - dodaje Kaczanowicz.

Naukowcy szacują, że migracja z południa do Teb była w tym okresie duża, mimo to jest bardzo mało grobowców, które jednoznacznie określono jako należące do Nubijczyków - ogólna liczba pochówków z czasów dominacji kuszyckiej w Tebach jest spora.

"Realizowany przeze mnie projekt ma też na celu popularyzację mało dostrzeganego zjawiska, jakim jest obecność Kuszytów w Egipcie. Dlatego wkrótce powstanie specjalna strona internetowa, która oprócz upowszechniania wiedzy na temat Teb w tym okresie, będzie także skupiać się na szczegółowym zaprezentowaniu cyfrowych metod dokumentacji i opracowania wyników - czyli warsztacie pracy współczesnego archeologa" - zapowiada Kaczanowicz.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ekologia
Parowanie do poprawki – a wraz z nim globalne ocieplenie (03-11-2015)

Proces parowania, jeden z najpowszechniejszych na naszej planecie, przebiega inaczej niż się dotychczas wydawało - wykazały nowe symulacje komputerowe przeprowadzone w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie. Odkrycie niesie dalekosiężne konsekwencje m.in. dla obecnych modeli globalnego klimatu, gdzie kluczową rolę odgrywa parowanie oceanów.

Parują morza i oceany, mikrokrople paliwa w silniku i pot na skórze. Dla każdego z nas parowanie ma ogromne znaczenie: kształtuje klimat planety, wpływa na koszty podróży samochodem, jest jednym z najważniejszych czynników regulujących temperaturę ciała człowieka. Tak powszechne, parowanie wydawało się już zjawiskiem odartym z tajemnic. W uznanym czasopiśmie naukowym "Soft Matter" fizycy z Instytutu Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie udowadniają, że to przekonanie było błędne i mechanizm parowania musi działać inaczej niż dotychczas zakładano.


Podczas parowania odrzut cząsteczek zmienia ciśnienie przy powierzchni cieczy. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

"Nauka kiepsko sobie radzi z opisami procesów zachodzących w przyrodzie. Znakomicie opisujemy stany: to, co jest na początku procesu, to, co jest na końcu. Ale co się dzieje pomiędzy? Jak naprawdę przebiega dany proces? Od wielu lat zadajemy sobie to pytanie w odniesieniu do zjawiska parowania - i dochodzimy do coraz ciekawszych wniosków", mówi prof. dr hab. Robert Hołyst (IChF PAN).

W rozważaniach naukowych i technicznych do opisu szybkości parowania używa się wzoru Hertza-Knudsena - zależności znanej od ponad stu lat. Wynika z niej dość intuicyjne przewidywanie: w danej temperaturze szybkość parowania cieczy zależy od tego, jak aktualne ciśnienie przy powierzchni różni się od ciśnienia, które panowałoby, gdyby parująca ciecz znajdowała się w równowadze termodynamicznej z otoczeniem.

"Im układ bardziej odchylony od stanu równowagi, tym dynamiczniej powinien do niej powracać. To przecież takie intuicyjne! Sprawdziliśmy więc wzór Hertza-Knudsena - bo lubimy sprawdzać. W tym celu przygotowaliśmy wyjątkowo dokładne symulacje komputerowe, które po raz pierwszy pozwoliły bliżej przyjrzeć się przebiegowi parowania", wyjaśnia dr hab. Marek Litniewski (IChF PAN).

Zaawansowane symulacje komputerowe, przeprowadzone z użyciem dynamiki molekularnej, wykazały, że wartości niektórych parametrów opisujących parowanie są nawet kilkukrotnie większe od przewidywanych przez wzór Hertza-Knudsena. Zauważono jednak efekt znacznie ciekawszy: strumień gazu uwalniającego się z powierzchni cieczy w trakcie parowania zmieniał się w niewielkim stopniu mimo znacznych fluktuacji ciśnienia.

"Wniosek z tej obserwacji mógł być tylko jeden: szybkość parowania i ciśnienie pary, czyli wielkości fizyczne, które dotychczas uznawano za ściśle ze sobą powiązane, wcale takimi nie były. Przez ponad wiek w opisie teoretycznym zjawiska parowania wszyscy popełnialiśmy poważny błąd!", stwierdza dr Litniewski.

Dotychczasowy model parowania bazował na zasadzie zachowania masy: masa cząsteczek uwolnionych z powierzchni cieczy musiała odpowiednio zwiększać masę gazu w jej otoczeniu. Fizycy z IChF PAN zauważyli jednak, że skoro cząsteczki uwalniane z powierzchni mają pewną prędkość, do opisu zjawiska należałoby użyć zasady zachowania pędu.

"Zdaliśmy sobie sprawę, że parowanie w pewnym stopniu przypomina strzelanie z działa: pocisk wylatuje w jedną stronę, ale całkowity pęd układu musi zostać zachowany, więc działo ulega odrzutowi w przeciwną. Podobnie dzieje się z cząsteczkami parującej cieczy. Skoro unoszą pęd, musi być odrzut, a skoro jest odrzut, to ciśnienie odczuwane przez cząsteczki na powierzchni cieczy będzie inne!", mówi prof. Hołyst.

W nowych symulacjach komputerowych zmierzono także prędkości cząsteczek uwalnianych z powierzchni cieczy. Okazały się one niewielkie, rzędu setek mikrometrów na sekundę, co odpowiada zaledwie kilku kilometrom na godzinę. Fakt ten oznacza, że praktycznie każdy naturalnie występujący przepływ nad powierzchnią cieczy musi silnie zaburzać proces parowania. Nie można więc go opisywać wzorem wyprowadzonym dla bardzo szczególnego przypadku, dla cieczy znajdującej się w równowadze termodynamicznej z otoczeniem.

Odkrycie naukowców z IChF PAN ma ogromne znaczenie m.in. dla zrozumienia rzeczywistych mechanizmów odpowiedzialnych za globalne ocieplenie. Wbrew potocznemu przekonaniu, gazem cieplarnianym najobficiej występującym w atmosferze naszej planety nie jest dwutlenek węgla, lecz para wodna. Wiadomo jednocześnie, że prędkości przepływów mas powietrza nad oceanami mogą znacznie przekraczać sto kilometrów na godzinę, a zatem z pewnością wpływają na szybkość parowania. Dotychczasowe oceny tempa parowania oceanów muszą więc być obarczone błędami, co z pewnością rzutuje na dokładność przewidywań współczesnych modeli ziemskiego klimatu.

Naukowcy z IChF PAN prowadzą badania nad parowaniem we współpracy z Instytutem Fizyki PAN w Warszawie, gdzie są realizowane doświadczenia weryfikujące poprawność symulacji.

PUBLIKACJE NAUKOWE: "Molecular dynamics test of the Hertz-Knudsen equation for evaporating liquids"; R. Hołyst, M. Litniewski, D. Jakubczyk; Soft Matter, 2015, 11, 7201-7206; DOI: 10.1039/C5SM01508A

Źródło: Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk

Medycyna
Polacy rozszyfrowali "wspólnika" nowotworów (02-11-2015)

Polscy naukowcy jako pierwsi na świecie poznali dokładną strukturę białkowego kompleksu, który zapewnia komórkom nowotworowym ochronę przed układem immunologicznym. Pozwoli to opracować nowe skuteczne leki. Wyniki opublikowało renomowane czasopismo "Structure".

To osiągnięcie jest efektem współpracy zespołu kierowanego przez profesora Tadeusza Holaka z Wydziału Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr. Grzegorza Dubina z Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ i Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ.

Tak zwany receptor programowanej śmierci (PD-1) występuje na powierzchni komórek układu odpornościowego, między innymi na limfocytach T i B. Współdziałają z nim inne białka - ligandy PD-L1 oraz PD-L2. Dzięki ich działaniu możliwe jest rozróżnienie własnych komórek, których nie należy atakować od tych, które należy zniszczyć. Komórki nowotworowe wytwarzają szczególnie dużo PD-1 i PD-L1, dzięki czemu stają się "niewidzialne" dla układu immunologicznego. Działanie tego mechanizmu można zablokować za pomocą przeciwciał monoklonalnych, co w wielu przypadkach prowadzi do pobudzenia układu immunologicznego i selektywnego niszczenia nowotworu.

Kompleks białek PD-1/PD-L1 jest obecnie głównym celem nowoczesnej immunoterapii przeciwnowotworowej. Mobilizując układ immunologiczny do walki z nowotworami udało się ostatnio dokonać znacznego postępu w leczeniu czerniaka, raka nerki oraz niedrobnokomórkowego raka płuc. Lekarze i pacjenci niecierpliwie czekają na nowe leki o podobnym działaniu, jednak ich opracowanie utrudniał dotychczas brak szczegółowej wiedzy na temat PD-1 i PD-L1.

Współpraca zespołu prof. Holaka oraz dr. Dubina zaowocowała poznaniem struktury krystalograficznej kompleksu ludzkich białek PD-1/PD-L1. Rozszyfrowana przez nich struktura kompleksu pozwoliła na zidentyfikowanie potencjalnych miejsc wiązania nowych leków, co wspomoże w ich projektowanie i dalszy rozwój.

Dzięki pionierskiej pracy Polaków możliwe będzie opracowanie leków przeciwnowotworowych nowej generacji.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Technika
Dezorientacja – tajemniczy parametr (18-10-2015)

Nie jest łatwo wyhodować kryształ potrzebny do produkcji diod laserowych. Polacy to pionierzy w tej dziedzinie gospodarki, na niektóre badania firma TopGaN otrzymuje pieniądze publiczne. Jeden z grantów ma określić optymalną dezorientację podłoży azotku galu i węglika krzemu. Czym jest ów tajemniczy parametr i jakie ma znaczenie w produkcji przyrządów elektronicznych i optoelektronicznych?

"Każdy przyrząd elektroniczny składa się z trzech części - podłoża, dalej z cienkich warstw kryształów, które nazywamy epitaksjalnymi, a w końcu z processingu. Grant na temat dezorientacji dotyczy szczególnego problemu. Przedmiotem badań jest tu podłoże, którego używa się do osadzania warstw azotku galu lub węglika krzemu. Produkujemy azotek galu sami albo we współpracy z firmą Ammono utworzoną przez absolwentów Wydziału Fizyki UW" - mówi prof. dr hab. Michał Leszczyński z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN.


Kryształ azotku galu. Z archiwum IWC PAN, Wikimedia

Uczony jest jednocześnie wiceprezesem firmy technologicznej TopGaN Sp. z o.o. (od chemicznej nazwy azotku galu - GaN). Przyznaje, że trudno taki kryształ wyhodować. Normalnie wszystkie kryształy półprzewodników są robione metodą Jana Czochralskiego - roztapia się materiał, wkłada maleńki kryształek i na tym kryształku rośnie duży kryształ. Ale w przypadku azotku galu to prawie niemożliwe, bo roztapia się on w temperaturze 2,5 tys. stopni, a rozkłada się w 1 atmosferze w 1000 stopni.

"Żeby go roztopić trzeba by było zwiększyć ciśnienie do kilku tysięcy atmosfer, co jest w dużej objętości niemożliwe. Stosuje się zatem szereg metod, które są niedoskonałe - przede wszystkim kryształy rosną bardzo wolno, mają dużo defektów, bo temperatura wzrostu jest bardzo niska i te wszystkie zastosowania są odwlekane z roku na rok, bo brakuje podłoży do diod laserowych" - mówi prof. Leszczyński.

Technologie podłoży azotku galu Polacy opatentowali jako pierwsi. Japończycy produkują teraz podłoża większe, ale gorszej jakości. Polskie są za małe na wielką produkcję, dlatego uczeni starają się zwiększyć wymiary kryształu.

Węglik krzemu to następny element układanki. Oprócz diod laserowych TopGan produkuje warstwy do zastosowań w tranzystorach. Półprzewodniki azotkowe są stosowane do produkcji tranzystorów, są to przyrządy elektroniczne na bazie krzemu, stosowane np. do radarów, w samochodach, gdzie następuje zmiana prądu zmiennego na stały. Takie warstwy produkuje się na podłożach z węglika krzemu, który Polacy kupują w Stanach Zjednoczonych lub w Chinach. Dzięki pomysłowi dra Marcina Sarzyńskiego z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN udało się opatentować metodę, dzięki której tranzystory będą znacznie tańsze. Chodzi o strukturę na powierzchni węglika krzemu.

Jak wyjaśnia prof. Leszczyński, technologia podłoży składa się z kilkudziesięciu elementów. Wszystkie granty, które do tej pory realizowała firma TopGaN finansują wycinek badań. Temat grantu współfinansowanego przez NCBR nosi tytuł "Optymalizacja dezorientacji podłoży GaN i SiC do produkcji przyrządów elektronicznych i optoelektronicznych".

"Dezorientacja to jest parametr, który mówi nam, jaki jest kąt między powierzchnią, a płaszczyznami kryształów na podłożu. Powierzchnia może być pod lekkim kątem do warstwy atomów, wtedy te warstwy mają różne własności. Mają inne defekty, inny skład chemiczny. Chodzi o to, żeby zoptymalizować ten kąt zarówno dla podłoży azotku galu, jak i węglika krzemu" - wyjaśnia prof. Leszczyński.

Przy zmianie kąta zmienia się bardzo dużo różnych rzeczy. Na przykład, kiedy uczeni zwiększają kąt, to laser z barwy zielonej zmienia się na niebieską, co jest niepożądane. Z drugiej strony, przy zwiększaniu dezorientacji opór próbki maleje. Badacze mogą puścić więcej prądu elektrycznego przy mniejszy napięciu, co oznacza mniejsze straty.

"Szukamy optimum. Jeżeli zmienia nam się ilość defektów przy zmianie dezorientacji, to przyrząd może +żyć+ dłużej. Trudność tego grantu polega na tym, że dezorientacja nie jest jedynym parametrem i nie jest niezależnym. Przy wzroście naszej warstwy musimy jednocześnie optymalizować przepływy reagentów, temperaturę, ciśnienie w reaktorze, tak, że to jest dość skomplikowane żeby w końcu otrzymać informację, jaka jest najlepsza dezorientacja podłoża dla pilotażowej linii produkcyjnej" - mówi profesor.

Polacy udoskonalają technologię produkcji kryształów azotku galu. Na utworzonej w Warszawie pilotażowej linii produkcyjnej powstają lasery fioletowo-niebieskie. Polskie diody kupują dystrybutorzy z kilku krajów.

Projekt kończy się 30 października, zaczął się 3 lata wcześniej. Jest finansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Jego całkowity koszt wynosi prawie 2,5 mln zł. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przekaże dofinansowanie w kwocie prawie 2 mln, pozostałe środki zainwestuje TopGaN.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
Ekonomiczny Nobel dla Angusa Deatona (17-10-2015)

Szkocki ekonomista Angus Deaton został tegorocznym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych - ogłosiła w poniedziałek w Sztokholmie Królewska Szwedzka Akademia Nauk. Wyróżniono go za "analizę konsumpcji, ubóstwa i dobrobytu".

"By opracować politykę promującą dobrobyt i redukującą ubóstwo, musimy najpierw zrozumieć indywidualne wybory konsumpcyjne" - wskazano w uzasadnieniu, podkreślając, że Deaton bardziej niż ktokolwiek inny przyczynił się do tego zrozumienia.


Fot. PAP/EPA/ MAJA SUSLIN

Deaton zajmuje się m.in. ekonomią zdrowia, ekonomią rozwoju i ekonomią dobrobytu. Urodził się w 1945 roku w Edynburgu. Ma podwójne obywatelstwo - brytyjskie i amerykańskie. Wykłada ekonomię i sprawy międzynarodowe na prestiżowym Uniwersytecie Princeton w USA.

W uzasadnieniu nagrody zwrócono uwagę, że Deaton koncentruje się w swej pracy na trzech kluczowych kwestiach: jak konsumenci dzielą swe wydatki między różne dobra, ile z dochodu społeczeństwa jest wydawane, a ile oszczędzane oraz w jaki sposób najlepiej mierzyć i analizować dobrobyt i ubóstwo.

Zaakcentowano, że praca Deatona ma wielkie znaczenie dla opracowywania polityki, pomagając np. określić, które grupy społeczne zostaną najbardziej dotknięte podwyżką podatku VAT na żywność.

Występując na konferencji prasowej już jako laureat tegorocznego ekonomicznego Nobla Deaton powiedział o sobie, że jest "kimś, kto interesuje się biednymi tego świata, tym, jak ludzie się zachowują i co zapewnia im dobre życie".

Oficjalna nazwa ekonomicznego Nobla to Nagroda Banku Szwecji im. Alfreda Nobla. W przeciwieństwie do nagród w innych dziedzinach tego wyróżnienia nie ustanowił Alfred Nobel - jej fundatorem jest od 1968 roku Bank Szwecji. Wysokość nagrody wyniosła w tym roku 8 mln koron szwedzkich (ponad 860 tys. euro). (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Różności
Czy w Polsce powstanie fabryka laserów? (16-10-2015)

Laser jest mniejszy od drobinki piasku. Pasek laserowy ma 2-3 mikrony szerokości i pół milimetra długości. To cud natury, że z tak małego przyrządu można wydobyć kilka watów światła. Żeby wyprodukować laser potrzeba kilkudziesięciu operacji technologicznych.

Polacy to potrafią, ale prace odbywają się w skali laboratoryjnej. Większa produkcja wymaga inwestycji i wybudowania fabryki diod laserowych.


Matryca laserowa. Fot. TopGaN, IWC PAN

Mogłaby ona zaspokajać potrzeby w zakresie produkcji projektorów laserowych o doskonałej rozdzielczości, dających feerię czystych barw; superwydajnej komunikacji, a także w przemyśle motoryzacyjnym przy produkcji inteligentnych świateł samochodowych.

Wszystkie zastosowania są jednak odwlekane z roku na rok, bo brakuje podłoży z azotku galu, na których hoduje się struktury epitaksjalne do diod laserowych. Polacy udoskonalają technologię produkcji kryształów azotku galu. Prace badawcze i pilotażową produkcję prowadzą w Polsce firmy TopGaN (spin-off z Instytutu Wysokich Ciśnień PAN) i Ammono.

"Staramy się, by w Polsce powstał duży przemysł. Na razie tworzymy w Warszawie pilotażową linię produkcyjną. W tej chwili w laboratorium firma produkuje bardzo dobre lasery fioletowo-niebieskie, ale dość drogie, bo wykonywane w małych ilościach. W przemyśle bardzo ważny jest efekt skali, jeżeli coś jest produkowane w milionach sztuk, może kosztować 1 euro, ale w małych ilościach - jest drogie" - tłumaczył PAP prof. dr. hab. Michał Leszczyński z Instytutu Wysokich Ciśnień (IWC) PAN.

Polskie diody kupują np. producenci zegarów atomowych, do których potrzeba wyspecjalizowanych laserów o odpowiednich długościach fali i mocach. Takie zegary mogą być stosowane w kosmosie w urządzeniach zsynchronizowanych i komunikujących się ze sobą. Zegary służą również do komunikacji podwodnej, np. w łodziach podwodnych czy rybołówstwie - ponieważ światło niebieskie jest mało pochłaniane przez wodę, a dodatkowo trudno je wykryć jakąś echosondą.

Polacy to pionierzy w produkcji diod laserowych, twórcy kilku unikatowych technologii. Zaczęło się od kryształów. Jak wyjaśnił prof. Leszczyński, każdy przyrząd elektroniczny składa się z trzech części - podłoża, dalej z cienkich warstw kryształów, które nazywamy epitaksjalnymi, a w końcu z processingu, na który składa się izolacja, kontakty metaliczne, podłączenie do prądu.

"Polska przed 20 laty była jedynym krajem, gdzie produkowano podłoża. A nie jest to łatwe! Produkcja wymaga bardzo wysokiego ciśnienia - 10 tys. atmosfer, i temperatury 1500 stopni. My takie warunki potrafiliśmy stworzyć. I, choć później okazało się, że podłoża azotku galu można robić innymi metodami i metoda wysokociśnieniowa została zarzucona, to trzeba pamiętać, że właśnie z Polski wyszedł impuls, który napędził kolejne technologie" - przypomniał profesor.

W 2001 r. dyrektor Instytutu Wysokich Ciśnień prof. Sylwester Porowski zdecydował, że warto otworzyć firmę, która będzie kiedyś produkować lasery. Tak powstał TopGaN (od chemicznego symbolu azotku galu - GaN). Technologię wniósł IWC, a 30 mln zł zainwestował prywatny inwestor, prezes Andrzej Kasprowiak. Obecnie firma realizuje ponad 10 grantów, w 2013 r. otrzymała Kryształową Brukselkę za największą liczbę grantów europejskich. TopGaN ściśle współdziała z IWC, gdzie kupiono urządzenia i zorganizowano laboratoria warte ponad 100 mln zł. Kolejne "cegiełki" technologii podłoży były opracowywane częściowo za pieniądze instytutu, częściowo ze środków konsorcyjnych.

"Często uczestniczymy w targach sprzętu elektronicznego. Jesteśmy pytani o to, kiedy rozpoczniemy produkcję w milionach sztuk. Rozwinięcie dużego przemysłu zależy od wybudowania fabryki. Na razie produkcja odbywa się na linii laboratoryjnej. Czeka nas przeskok z 10 tys. sztuk rocznie na 5 mln sztuk. Przygotowujemy dużą inwestycję, dzięki której powstanie linia pilotażowa. Jeżeli będzie ona dobrze działać, w fabryce zostanie powielona kilkukrotnie" - szacuje rozmówca PAP.

Zgodnie z wizją rozwoju technologii realizowaną w firmie TopGaN, fabryka powstanie w Polsce, we współpracy z polskim przemysłem, który chce inwestować w to przedsięwzięcie. Jeśli zostaną dokupione urządzenia, poprawi się nie tylko ilość produkowanych laserów, ale tez powtarzalność. Obecnie wiele czynności trzeba wykonywać ręcznie, np. mycie, proces wymaga też trawienia i litografii, czyli robienia bardzo wąskic ścieżek elektrycznych widocznych tylko pod mikroskopem. W tej sytuacji łatwo o błąd i defekty, które później obniżają sprawność przyrządów zbudowanych z diod.

Linia pilotażowa będzie półprzemysłowym sposobem produkcji, który daje powtarzalne wyniki i np. pół miliona sztuk rocznie. Taka linia będzie konstruowana mniej więcej przez trzy lata, a za dwa lata zostanie podjęta decyzja, czy Polska buduje fabrykę.

Zespół Instytutu Wysokich Ciśnień i TopGaN pracuje wspólnie i częściowo się przenika. Prof. Porowski był twórcą firmy. Eksperci od podłoży azotku galu to prof. Izabella Grzegory, która jest dyrektorem instytutu i prof. Michał Boćkowski. Epitaksją, czyli wykonywaniem warstw, zajmuje się prof. Michał Leszczyński i prof. Czesław Skierbiszewski. Specjalistami od diod laserowych są prof. Piotr Perlin i prof. Tadeusz Suski. Teoretycy, którzy wspierają grupę obliczeniami, to prof. Stanisław Krukowski i prof. Izabela Gorczyca. Fizycy wykonują wyliczenia np. dotyczące układu warstw w laserze, żeby świecił on jak najmocniej, albo ustalają, jak dobrać reagenty, żeby warstwa dobrze urosła. Siedmiu profesorów wspiera kilkudziesięciu doktorów.

Zdaniem prof. Leszczyńskiego to ewenement na skalę polską, że udało się stworzyć tak liczną grupę ludzi, blisko 70 osób, którzy pracują nad jednym celem. Wykonują oni badania, które później opisują w pracach doktorskich, wzbogacając dorobek nauki polskiej.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ludzie nauki
Polska badaczka uhonorowana za wkład w rozwój chemii kwantowej i fizyki molekularnej (15-10-2015)

Dr hab. Katarzynę Pernal z Instytutu Fizyki Politechniki Łódzkiej uhonorowano Medalem International Academy of Quantum Molecular Science (IAQMS) za wybitny wkład do rozwoju metod chemii kwantowej i fizyki molekularnej. Medal jest najbardziej prestiżowym wyróżnieniem w tej dziedzinie.

"IAQMS przyznawany jest corocznie od 1967 r. jednej osobie na świecie i stanowi najbardziej prestiżowe wyróżnienie w dziedzinie chemii kwantowej i teoretycznej" - informuje rzecznik prasowy Politechniki Łódzkiej, dr inż. Ewa Chojnacka.


Na zdjęciu dr hab. Katarzyna Pernal. Źródło: fnp.org.pl

Laureatka wyróżnienia dr hab. Katarzyna Pernal jest profesorem nadzwyczajnym w Instytucie Fizyki Politechniki Łódzkiej. Absolwentka Wydziału Chemicznego Politechniki Łódzkiej doktorat z chemii uzyskała na Florida State University w 2002 roku. Po odbyciu dwuletniego stażu podoktorskiego w Vrije Universiteit w Amsterdamie w 2007 roku uzyskała stopień doktora habilitowanego w dziedzinie fizyki teoretycznej. Od 2008 roku pracuje w Instytucie Fizyki na Wydziale Fizyki Technicznej, Informatyki i Matematyki Stosowanej.

Przyznająca nagrodę International Academy of Quantum Molecular Science ma swoją siedzibę na południu Francji w Menton. W 1967 roku założyły ją wybitne postacie nauk kwantowych, m.in. laureaci nagrody Nobla: Louis de Broglie (nagroda Nobla z fizyki w 1929 r.), John Pople (nagroda Nobla z chemii w 1998 r.). Akademia grupuje największe autorytety światowe specjalizujące się w chemii teoretycznej i fizyce molekularnej m.in. dwunastu laureatów Nagrody Nobla.

Jedną z form działalności Akademii jest organizowanie co trzy lata międzynarodowego kongresu International Congress of Quantum Chemistry. Tegoroczny odbył się w Pekinie, kolejny będzie w Menton w 2018 roku i podczas niego Katarzyna Pernal odbierze medal i wygłosi wykład plenarny.

Pierwszym laureatem nagrody - z 1967 roku - został prof. Włodzimierz Kołos z Uniwersytetu Warszawskiego. W 1987 roku nagrodę otrzymał prof. Bogumił Jeziorski również z Uniwersytetu Warszawskiego.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ekologia
Niezbędny jak sęp. W dodatku historycznie zasłużony (11-10-2015)

Dla naszych przodków i wymarłych krewnych sylwetka sępa na niebie zwiastowała posiłek. Dziś ptakom tym grozi wymarcie, głównie z winy człowieka. Relacje ludzi i sępów, obejmujące ponad 2,5 mln lat ewolucyjnej historii, podsumowali naukowcy z Polski, Wielkiej Brytanii i Argentyny w piśmie "Anthrozoös".

Nie są miłe jak pandy czy koale, ale nie mniej zasługują na ochronę: ze względu na ważną rolę, jaką pełnią w środowisku, i na historyczny dług, jaki zaciągnął wobec nich rodzaj Homo - zauważają w nowej publikacji prof. Frederico Morelli z Uniwersytetu Zielonogórskiego, Anna Maria Kubicka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i dr Emma Nelson z Uniwersytetu Liverpoolu (Wielka Brytania).


Fot. PAP/EPA/ HORST OSSINGER

Sępy nie mają dziś dobrej opinii - zauważają naukowcy. W kreskówkach z automatu przypadają im role szwarccharakterów, a związane z nimi skojarzenia językowe (sępić, zlot sępów, uczta sępów itp.) są bez wyjątku niechlubne. Badania skamieniałości nie pozostawiają jednak złudzeń: nasi przodkowie i ich wymarli krewniacy interesowali się sępami co najmniej 2,5 mln lat temu. Widok kołującego po niebie sępa mógł być dla nich dosłownie elektryzujący - stanowił prehistoryczny odpowiednik sytuacji, w której strudzony kierowca widzi na horyzoncie szyld sieci barów szybkiej obsługi.

Istnieją teorie, według których nasi przodkowie ewoluowali jako padlinożercy. Było to w czasach, kiedy Homo dopiero uczył się polować, a panowanie nad ogniem wciąż było kwestią przyszłości. "Padlinę trzeba jednak znajdować, ale pod względem zmysłu węchu, w stosunku do innych gatunków jesteśmy wręcz upośledzeni. Mamy za to niezły wzrok i zdolność przemieszczania się na duże odległości" - zauważa prof. Tryjanowski.

Dlatego nasi przodkowie z uwagą wypatrywali sępów, z bezpiecznego miejsca, nie ryzykując wędrówek po odkrytej sawannie i spotkań z drapieżnikami. "Interakcje pomiędzy ludźmi a sępami zaczęły się za czasów Homo erectus, który miał stosunkowo duży mózg, większą masę i był dobrze przystosowany do biegu. Miał też większe zapotrzebowanie na energię z tłuszczu i wysokowartościowe białko. Jednym z najlepszych źródeł mogła być padlina - mówi Anna Kubicka. - Na podstawie znalezisk paleoantropologicznych czy badań śladów na kościach możemy twierdzić, że nawet jeśli została częściowo zjedzona, to H.erectusowi i tak opłacało się wędrować w kierunku krążących na niebie ptaków, by zdobyć szpik bogaty w kalorie".

"Za hipotezą o padlinożerności dawnych Homo przemawiają odkrycia skamieniałych kości z nacięciami, których nie zostawiły zęby czy szpony zwierząt. Widać, że to ślady zostawione przez narzędzia" - zauważa antropolog.

Autorzy publikacji przypominają, że później ludzie zaczęli na sępy również polować. Dowodem są kości tych ptaków, znajdowane na stanowiskach archeologicznych sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat. Odkrycia w jaskiniach we Włoszech czy na Gibraltarze świadczą, że kości sępów używali choćby neandertalczycy (np. do robienia elementów oszczepów). Dawni ludzie jedli też mięso sępów i korzystali z ich piór.

Związane z sępami motywy są jak refren w sztuce starożytnego Sumeru, Egiptu i Asyrii, ale też Peru i Meksyku. "Mamy tu kawał historii człowieka, i w każdym momencie gdzieś się sęp przewija" - zwraca uwagę Anna Kubicka.

Prof. Tryjanowski zauważa jednak, ta historyczna relacja Homo i sępów była bardzo jednostronna, i przynosiła korzyści jedynie człowiekowi. "To, co można dziś zrobić, żeby sępom odpłacić, jest ochrona" - podkreśla.

Sprawa jest pilna, bo ptakom, które tak mocno zaznaczyły się w historii człowieka, grozi wymarcie. "Główną przyczyną problemu były leki stosowane u zwierząt hodowlanych (osobniki, które mimo leczenia padły, były zjadane przez sępy, dla których te środki farmaceutyczne okazywały się zabójcze - PAP), jak i restrykcje sanitarne nakazujące sprzątać padlinę, zwłaszcza w Hiszpanii czy Grecji. Kontrolowane wykładanie padliny jest oczywiście bez sensu; lepiej zostawić sytuację taką, jaka była przez wieki. Trzeba jednak znaleźć argumenty, które do tego przekonają ludzi. Cała unijna debata o ochronie sępów sprowadza się do kwestii restrykcyjnych przepisów sanitarnych" - opowiada prof. Tryjanowski.

Zagrożenie jest powszechne, a sępy żyjące w Azji i Afryce już zostały dosłownie zdziesiątkowane. "W Indiach czy Hiszpanii w ciągu ostatniego ćwierćwiecza zniknęło aż 90 proc. populacji sępów - mówi profesor. - Cała nadzieja w programach ochrony, które w Hiszpanii dają już niezłe efekty. Pojawiły się też silne naciski, żeby nie używać określonych substancji chemicznych".

Jeśli nie chronimy sępów ze względu na pradziejowy sentyment, róbmy to z powodów praktycznych - sugerują autorzy publikacji. I przypominają, jak ważną rolę higieniczną pełnią te ptaki. Szybko i sprawnie likwidują padlinę, dzięki czemu nie roznoszą się bakterie i choroby. Rola sępów jest krytyczna zwłaszcza w krajach rozwijających się, położonych w tropikach, np. w Indiach, gdzie z sępami o padlinę konkurują inne zwierzęta. Jeśli tych pierwszych zabraknie, ich miejsce zajmą zdziczałe psy i szczury, które roznoszą wściekliznę i mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego.

"To, czy sępy na świecie istnieją, czy nie, oznacza olbrzymią różnicę dla naturalnych ekosystemów trawiastych" - mówi prof. Tryjanowski. - Istnieją co prawda inni padlinożercy, ale nikt nie dorównuje sępom pod względem adaptacji. Większość zwierząt padlinożercami nie jest przez cały czas, tylko nimi bywa, jak choćby nasz bielik. Nie są ani tak świetnymi wykrywaczami padliny w środowisku, ani tak doskonałymi czyścicielami".

PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Genetyka
Białystok/ Uniwersytet będzie prowadził badania nad ludzkim genomem (11-10-2015)

Wspólne z Amerykanami badania nad ludzkim genomem będzie prowadził Uniwersytet Medyczny w Białymstoku - poinformowano w piątek w Białymstoku podczas centralnej inauguracji roku akademickiego uczelni medycznych, połączonej z 65-leciem tamtejszego Uniwersytetu Medycznego.

W uroczystościach w Operze i Filharmonii Podlaskiej wzięli m.in. udział rektorzy uczelni medycznych oraz minister zdrowia prof. Marian Zembala.

Minister zdrowia mówił, że siłą medycyny akademickiej jest nauka tworzona z partnerami rozpoznawalnymi za granicą i publikowanie osiągnięć. Podkreślał, że "największą inspiracją" lekarzy jest chory, bo dzięki wykorzystaniu nowoczesnych możliwości lekarze zaczynają szukać rozwiązań. Zaznaczył, że rolą ministra jest mobilizowanie naukowców w aktywności, gdyż "bierność oznacza mniej wyleczonych chorych".


Gregory Podgorniak, Wikimedia

Rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku prof. Jacek Nikliński powiedział, że współpraca międzynarodowa jest "kluczem do sukcesu na świecie", dlatego uczelnia angażuje się w wiele tego typu przedsięwzięć. Jednym z nich będą w najbliższych miesiącach badania - wspólne z uniwersytetem medycznym na Florydzie - nad ludzkim genomem. W styczniu ma zostać zorganizowana konferencja założycielska poświęcona badaniom nad sekwencjonowaniem genomu.

Rzecznik białostockiego Uniwersytetu Medycznego prof. Lech Czyczewski powiedział PAP, że trwają badania pilotażowe (krew do badań oddało na razie 15 osób, w ramach całego projektu przebadanych będzie ok. 10 tys. osób). Projekt pod nazwą "Badania całkowite genomu ludzkiego" finansuje uniwersytet z Florydy. "To jest bardzo przełomowy projekt. Niezwykle kosztowny. Ma za zadanie przebadanie genomu populacji Podlasia. Wszelkiego rodzaju badania idą w tej chwili w kierunku połączenia informacji, które możemy otrzymać z całego genomu ludzkiego, z chorobami" - mówi Chyczewski. Tłumaczy, że porównanie całego genomu zdrowego człowieka ze szczegółową wiedzą o genomie chorego daje informacje o skłonnościach do zachorowania.

Takich skomplikowanych genetycznych analiz statystycznych dokonują komputery. Wkrótce na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku zostanie oddane do użytku nowoczesne centrum obliczeniowe - tzw. Europejskie Centrum Bioinformatyczne. Powstał budynek - z odpowiednim zapleczem - trwa instalacja komputerów o olbrzymich mocach obliczeniowych, które będą służyć do tych analiz.

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku jest jedną z najlepszych uczelni medycznych w Polsce. Ma status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). W ramach KNOW wspólnie z wieloma instytucjami m.in. z Olsztyna i Białegostoku będzie prowadził projekt "Strateg Med", m.in. z wykorzystaniem najnowocześniejszego urządzenia PET/MRi do skanowania ludzkiego ciała łączącego tomografię pozytonową i rezonans magnetyczny. Wszystko ma służyć tzw. medycynie spersonalizowanej, czyli dopasowaniu metod leczenia do konkretnego chorego.

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku kształci studentów na 14 kierunkach na trzech wydziałach. Wszystkie mają najwyższe kategorie naukowe. Działają m.in. doktoranckie studia w języku angielskim. Uczelnia zatrudnia 761 pracowników naukowych, z czego 129 to profesorowie, a 134 to doktorzy habilitowani.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Informatyka
Po raz jedenasty przyznano nagrodę im. Witolda Lipskiego dla wybitnych młodych polskich informatyków (08-10-2015)

Laureatem nagrody w roku 2015 został dr Michał Pilipczuk z Uniwersytetu Warszawskiego. Podstawową dziedziną badań Michała jest algorytmika parametryzowana, ze szczególnym uwzględnieniem algorytmów grafowych, kernelizacji oraz zastosowań strukturalnej teorii grafów. Podczas swojej dotychczasowej pracy, Michał napisał ponad pięćdziesiąt artykułów naukowych z ponad czterdziestoma różnymi współautorami, z których wiele było prezentowanych na najbardziej prestiżowych konferencjach z informatyki teoretycznej. Nagroda im. Witolda Lipskiego przyznawana jest corocznie, a jej dotychczasowi laureaci wywierają znaczny wpływ na rozwój Informatyki w Polsce i na świecie.

[Źródło: http://nagrodalipskiego.mimuw.edu.pl] Dodał(a): Piotr S. Maciąg

Astronomia
NASA ogłosiła odkrycie niebieskiego nieba oraz zamarzniętej wody na Plutonie! (08-10-2015)

Nowe zdjęcia pochodzą z sondy New Horizons. Fotografie pokazują, że na tej karłowatej planecie występują niebieskie mgły, a miejscowo także lodowe powierzchnie.

- To niesamowite! - powiedział w czwartek Alan Stern z Instytutu Badawczego SwRI, kierownik misji New Horizons - sondy kosmicznej NASA. - Ten świat żyje.

Pluton to planeta karłowata, najjaśniejszy obiekt pasa Kuipera. Został odkryty w 1930 roku przez amerykańskiego astronoma Clyde'a Tombaugha. Od odkrycia do 2006 roku Pluton oficjalnie był uznawany za dziewiątą planetę Układu Słonecznego. 24 sierpnia 2006 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna odebrała Plutonowi status planety, co oznacza, że w Układzie Słonecznym jest teraz tylko 8 planet. Plutona obiega co najmniej pięć księżyców, z których jeden, Charon, ma tylko o połowę mniejszą średnicę od niego.

Czytaj więcej:

NASA: New Horizons Finds Blue Skies and Water Ice on Pluto

Senior planetary scientist Dr Alan Stern said NASA to make 'amazing' announcement about Pluto

Nowe zdjęcia NASA: Pluton ma błękitne niebo i lodowe obszary


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365