Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.560.444 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Cieszę się, gdy ktoś jest blisko Boga, ale lękam się, gdy staje się zbyt pewnym siebie rzecznikiem Pana Boga wobec innych.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Językoznawstwo
Na KUL można będzie zdawać państwowy egzamin z j. chińskiego (29-01-2015)

Centrum Egzaminacyjne Języka Chińskiego HSK otwarto w poniedziałek w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. To piąte takie centrum w Polsce, ale jedyne na wschodzie kraju. Pierwsze egzaminy zaplanowano na 28 marca.

W Centrum przeprowadzany będzie państwowy egzamin znajomości języka chińskiego - Hanyu Shuiping Kaoshi (HSK). Test opracowany jest przez Centrum HSK Pekińskiego Uniwersytetu Kultury i Języka. Znajomość języka jest testowana na sześciu poziomach. Egzamin składa się z trzech części: pisemnej - określającej umiejętność pisania i czytania, słuchowej - ze zrozumienia tekstu oraz mówionej, sprawdzającej zdolność wyrażania się w języku chińskim.

Po zdaniu egzaminu można zdobyć certyfikaty uwzględniane przez uniwersytety i firmy na całym świecie.

"Egzamin HSK jest szczególnie użyteczny dla polskich studentów, których coraz więcej interesuje się językiem chińskim. Ten egzamin stanowi jedyną w swoim rodzaju przepustkę do studiowania w Chinach. Od czwartego poziomu HSK studenci mogą podejmować studia na różnych kierunkach na chińskich uczelniach" - powiedział dziennikarzom Liu Wansheng z Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce.

Na KUL nauka języka chińskiego prowadzona jest od ośmiu lat, a od trzech lat prowadzone są tu studia licencjackie na kierunku sinologia. Łącznie sinologię na KUL studiuje obecnie 115 osób. Kierunek ten cieszy się dużą popularnością - o jedno miejsce w ostatnim naborze ubiegało się sześciu kandydatów. Na pierwszy rok przyjęto 40 osób. Kandydaci na sinologię muszą się wykazać bardzo dobrą znajomością języka angielskiego.

"Zainteresowanie językiem chińskim z roku na rok wzrasta. Jego znajomość daje możliwość atrakcyjnej pracy. Absolwenci sinologii poszukiwani są nie tylko w Polsce, ale na całym świecie" - powiedziała kierownik Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych KUL Helena Błazińska.

Centrum Egzaminacyjne Języka Chińskiego HSK na KUL będzie nie tylko przeprowadzało egzaminy z języka chińskiego i przyznawało odpowiednie certyfikaty, ale też oferuje pomoc w przygotowaniu chętnych do zdania egzaminu certyfikowanego. "Będzie to piąte takie centrum egzaminacyjne w Polsce i jedyne na jej wschodniej ścianie" - powiedziała rzeczniczka KUL Lidia Jaskuła.

Najbliższe egzaminy zostaną przeprowadzone już 28 marca. Dotychczas ich zdawanie w nowo otwartym Centrum zadeklarowało ok. 50 osób, w większości studentów sinologii KUL. "Zgłaszać się mogą wszyscy chętni" - zaznaczyła Błazińska.

Państwowe egzaminy ze znajomości języka chińskiego HSK przeprowadzają też ośrodki w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i Warszawie. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Wydarzenia
Figle mózgu – nowa książka Ireny Cieślińskiej (29-01-2015)

Niektórzy ludzie umierają z głodu, choć jedzą bez umiaru, inni są niezwykle błyskotliwi, a jednocześnie upośledzeni umysłowo, nie potrafią nawet zliczyć do trzech. Pisze o tym Irena Cieślińska w książce "Pomyleni. Chorzy bez winy".

Książka nie traktuje o chorobach psychicznych, bynajmniej. "Pomyleni" to osoby cierpiące na zakłócenia mózgu, może je wywołać nawet niewielka mutacja genetyczna. Bo mózg może płatać różne figle, niezależnie od naszej woli i bez naszej winy.

Przekonał się tym mieszkający w Stanach Zjednoczonych brytyjski neurolog Oliver Sacks. Autor niezwykle popularnych książek o zaburzeniach neurologicznych sam stał się ofiarą własnego mózgu. Zdiagnozował u siebie powodujący halucynacje wzrokowe zespół Charlesa Bonneta. Napisał o tym w książce "Stanąć na nogi".

Osoby z tym zaburzeniem widzą przedmioty i osoby, które nie istnieją, na przykład ludzi ogrzewających się przy kominku, choć nikogo innego nie ma w salonie. Sacks podczas wycieczki w góry pechowo dość poważnie złamał nogę i musiał poddać się skomplikowanej operacji ortopedycznej. Po zabiegu nie mógł wrócić do siebie, noga wydawała mu się tak obca, że stracił poczucie własnej kończyny.

Francuski kompozytor Maurice Ravel po pięćdziesiątce stracił umiejętność czytania i zapisywania nut, nie potrafił nawet zagrać wymyślonej przez siebie melodii. Nadal jednak rozpoznawał wszystkie utwory, wyłapywał najmniejsze uchybienia ich wykonawców. Był nawet bardziej kreatywny, niż przed chorobą, nie potrafił tylko zapisać wymyślonych przez siebie melodii. Uwięziony był we własnej muzyce na skutek choroby Picka, jednej z odmian postępującej afazji powodującej zaburzenia językowe.

Ludzie dotknięci zespołem Williamsa są błyskotliwi i niezwykle utalentowani, jak śpiewaczka operowa Gloria Lenhoff. Potrafi wyśpiewać 39 tys. pieśni w 25 językach, ale nie jest w stanie dodać trzech do czterech, ani zawiązać sznurowadeł. Gdy robi zakupy, nie wie, ile należy się jej reszty. Bez bliskich nie mogłaby funkcjonować.

Autorka książki "Pomyleni. Chorzy bez winy" opisuje również prozopagnozję, na którą sama cierpi. Zaburzenie to powoduje, że człowiek nie potrafi rozpoznawać twarzy innych ludzi, nie poznaje nawet bliskich sobie osób ani swego odbicia w lustrze. Irena Cieśliński pisze, że nie potrafi wyłowić wzrokiem nawet własnego dziecka z grupy rówieśników w szkole lub przedszkolu. Kiedyś nie poznała nawet swojego szefa.

Bywają większe problemy. Ludzie zespołem Pradera-Williego wykazują niepohamowany apetyt, tak wielki, że choć potwornie tyją wciąż są nienasyceni. Choć mają pełny żołądek ciągle umierają z głodu. Chętnie podkradają słodycze w sklepie, są wyśmiewani za swe obżarstwo. Nieszczęśliwi.

Brytyjski fizyk Stephen Hawking jest uwięziony we własnym ciele, cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Choroba ta powoduje, że w mózgu gasną neurony sterujące mięśniami. A bez bodźców centralnego układu nerwowego mięśnie zanikają. Człowiek traci władzę nad własnym ciałem.

Hawking początkowo porozumiewał się jedynie unoszeniem brwi, gdy na tablicy z alfabetem pokazywano mu litery. Później Walt Waltosz z Kalifornii udostępnił mu program komputerowy umożliwiający wybieranie na ekranie komputera słów przy użyciu trzymanego w ręku przycisku. Teraz korzysta z nowszego rozwiązania. Ma zainstalowany w okularach niewielki czujnik reagujący na ruchy policzka. A gdy ułoży treść wypowiedzi, uruchamia syntezator mowy.

Irena Cieślińska była redaktor naczelna miesięcznika "Wiedza i Życie". Teraz jest zastępcą dyrektora Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Gdy widzi delegację odwiedzającą Centrum, zawsze zastanawia się, gdzie może być jej szef. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Różności
Żubry już trzeci sezon podbijają sieć (27-01-2015)

Kilkanaście żubrów, które posilają się świeżo dowożoną karmą, podchodzi codziennie pod paśnik na jednej z polan Puszczy Białowieskiej. Dzięki zainstalowanej tam kamerze po raz trzeci ich poczynania śledzą tysiące internautów. Tym razem uwagę przyciąga m.in. kilkuletnia żubrzyca z nadajnikiem oraz kilka młodziutkich żubrów.

Żubry można oglądać od grudnia 2012 roku na stronie www.lasy.gov.pl/zubr. Działającą 24 godziny na dobę kamerę zainstalowano na polanie położonej na terenie Nadleśnictwa Browsk w Puszczy Białowieskiej. Średnio, w czasie jednej godziny, korzysta z niej kilkaset osób. Na żubrzą polanę zagląda aż milion unikalnych użytkowników.

"W tym roku na polanie pojawiły się nowe gwiazdy. W tym sezonie błyszczy m.in. kilkuletnia żubrzyca z nadajnikiem, która przywędrowała z głębszej części lasu" - informuje rzecznik prasowy Lasów Państwowych Anna Malinowska.


fot. Łukasz Adamski, ZubryOnline

Pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego, którzy analizują sygnały wysyłane z żubrzych nadajników, poinformowali, że dzienny dystans tej żubrzycy to ok. 3 km, zaś całkowity obszar, po którym wędruje, to ok. 85 km kw.

"Dodatkową atrakcją są młode cielaki, których w tym roku jest aż kilka. Dorosła żubrzyca rodzi młode co dwa-trzy lata, dlatego tym bardziej należy cieszyć się ich widokiem" - podkreśla Malinowska.

Dla fanów żubrów, którzy zaglądają na ich profil na portalu społecznościowym: www.facebook.com/ZubryOnline, przygotowano także niespodziankę. Od kilku tygodni publikowane są tam historie żubrów w wersji komiksowej. "Rysunki autorstwa Tomasza Samojlika podbiły serca nie tylko najmłodszych miłośników żubrów. Wkrótce na profilu pojawią się kolejne prace" - zapowiada rzeczniczka LP.

Według danych z 2010 roku w Polsce żyły 1224 żubry, z czego 191 w ośrodkach hodowlanych i ogrodach zoologicznych. Szacuje się, że ponad połowa wolnych żubrów żyje w Puszczy Białowieskiej.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Naukowcy: niska temperatura otoczenia sprzyja odchudzaniu (26-01-2015)

Niska temperatura otoczenia podobnie jak zwiększona aktywność fizyczna sprzyja walce z otyłością, dlatego należy rozważyć, czy w mieszkaniach i pomieszczeniach instytucji publicznych nie obniżyć temperatury do 18 stopni C. - uważają naukowcy.

Badania związane z zagadnieniami termogenezy i mechanizmów, które odpowiadają za regulację wewnętrznej temperatury ciała człowieka, prowadzi zespół naukowców pod kierunkiem prof. Leslie'go Kozaka z Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności Polskiej Akademii Nauk w Olsztynie.

Prof. Kozak wyjaśnił, że w wyniku zmieniającej się temperatury otoczenia, termoreceptory rozmieszczone na powierzchni ciała wysyłają za pośrednictwem dróg nerwowych informację o aktualnej wysokości temperatury zewnętrznej do ośrodków kontroli temperatury wewnętrznej w podwzgórzu, czyli części mózgu odpowiedzialnej za koordynację procesów fizjologicznych związanych z wydatkowaniem energii.

Jak tłumaczy, do tych procesów należy produkcja ciepła w celu utrzymania stabilnej temperatury ciała na poziomie 37°C oraz pozyskiwanie energii na drodze poboru pokarmu i metabolizmu zmagazynowanych tłuszczów, białek i cukrów.

Potrzeba zwiększonej produkcji ciepła i utrzymania prawidłowej temperatury wewnętrznej może istotnie zredukować poziom zmagazynowanego tłuszczu w organizmie, jednocześnie zmniejszając otyłość. Podobnie jak zwiększona aktywność fizyczna i będące jej następstwem intensywne zużycie energii, tak i obniżona temperatura otoczenia może być skutecznym sposobem na walkę z nadwagą - uważa naukowiec.


freedigitalphotos.net

"Jednak powszechny sprzeciw budzi promowanie polityki regulacji termostatów i obniżenia temperatury w pomieszczeniach do 18-19°C. To zaskakuje, gdyż temperatura zimą w polskich domach w czasach ograniczonego dostępu do centralnego ogrzewania nie była zbyt wysoka"- ocenił prof. Kozak.

"Badania naszego zespołu, wykorzystujące myszy jako model badawczy fizjologii człowieka, wskazują na pozytywny wpływ obniżonej temperatury otoczenia na zmniejszenie stopnia otyłości i cukrzycy typu 2 w organizmie. Z naszych badań wynika, że u zwierząt poddanych działaniu niskiej temperatury otoczenia natychmiast podejmowana jest decyzja z jakiego źródła pochodzić będzie energia potrzebna do utrzymania stałej temperatury ciała. Jeśli zwierzę jest otyłe, zacznie spalać nadmiar tkanki tłuszczowej, a kiedy poziom zmagazynowanego tłuszczu zbliży się do poziomu obserwowanego w zdrowym, wrażliwym na insulinę organizmie, zwierzę zwiększy pobór pokarmu" - wyjaśnił prof. Kozak.

Dodał, że badania wykazały ponadto istnienie nowego białka w mózgu, które prawdopodobnie uczestniczy w regulacji produkcji ciepła przez organizm.

Inne eksperymenty, które prowadzi zespół olsztyńskich naukowców mają na celu określenie czy obniżona temperatura otoczenia we wczesnym okresie rozwoju wpływa na zwiększenie liczby brązowych adipocytów, czyli komórek tłuszczowych związanych z produkcją ciepła zarówno u myszy, jak i u ludzi.

Wyniki tych badań wskazują, że liczba brązowych adipocytów jest specyficzna dla danego osobnika i uwarunkowana genetycznie niezależnie od czynników środowiska zewnętrznego - zaznaczył profesor.

Dodał, że ponadto, we współpracy ze szwedzkimi naukowcami, olsztyńscy naukowcy starają się określić, jak niska temperatura otoczenia oddziałuje na florę bakteryjną przewodu pokarmowego, wpływając tym samym na wydajność przemiany materii.

"Rezultaty prowadzonych przez nas projektów badawczych mogą dostarczyć cennych argumentów, osobom zaangażowanym w problemy polityki publicznej, by rozważyć zasadność obniżenia temperatury otoczenia w szkołach i innych miejscach publicznych" - podkreślił prof. Kozak.

Jak dodał, jedna trzecia populacji świata ma nadwagę lub jest otyła, a globalny koszt otyłości sięga 2 trylionów dolarów rocznie. "Każda strategia, jaką możemy zastosować, czy jest to jazda na rowerze czy obniżenie termostatu o 5 stopni, pomoże w walce z otyłością" - podsumował naukowiec.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Kurkuma leczy złe wspomnienia (25-01-2015)

Kurkuma czyli ostryż długi od wieków jest znana w Azji jako roślina lecznicza o wielu zastosowaniach. Nauki medyczne potwierdzają coraz więcej z owych właściwości. Najnowsze badania psychologów z City University of New York wykazały, że kurkumina może aktywnie osłabiać powstawanie wspomnień związanych ze strachem w mózgu, co może pomóc w leczeniu zaburzeń psychicznych, takich jak syndrom stresu pourazowego (PTSD). Ciekawe jest to, że kurkumina wpływa na usuwanie złych wspomnień, pomijając pozostałe rodzaje.

Kłącze kurkumy zawiera kurkuminę, która jest przeciwutleniaczem polifenolowym. Strukturę związku zbadali w 1910 r. Stanisław Kostanecki, J. Miłobędzka i Wiktor Lampe. Zmielona, wysuszona bulwa ma nazwę kurkuma i jest używana jako aromatyczna przyprawa do potraw oraz jako dodatek do mieszanek przyprawowych takich jak curry czy sambar masala. Obecnie jest uprawiana jako ozdobna roślina pokojowa także w krajach o zimniejszym klimacie, również w Polsce.

Kurkumina wykazuje działanie przeciwzapalne, a jej pochodna - desmetylokurkumina działanie antyoksydacyjne. W krajach azjatyckich uważa się, że długotrwałe przyjmowanie kurkumy zmniejsza zachorowalność na nowotwory, szczególnie przewodu pokarmowego. Przeprowadzone na zwierzętach badania wykazały, że kurkumina hamuje wzrost guza raka jajnika oraz angiogenezę. Alkoholowe wyciągi z kłącza kurkumy stosuje się także przy leczeniu dolegliwości ze strony układu pokarmowego: uczucie pełności, wzdęcia i zaparcia spowodowane niedostatecznym wydzielaniem żółci i niedrożnością dróg żółciowych, przy zapaleniu pęcherzyka żółciowego i dróg żółciowych, kamicy żółciowej, zaburzeniach trawiennych wywołanych niedoborem żółci, w stanach atonicznych i skurczowych mięśni gładkich dróg żółciowych oraz w pooperacyjnym zastoju żółci. Jest poza tym pomocna w dolegliwościach sercowo-naczyniowych, w zapaleniach stawów, a także działa jako naturalny jako antydepresant.

Kurkumina badana jest także jako potencjalny środek zapobiegający demencji i chorobie Alzheimera.

Więcej:
The Spice Ingredient That Can Block Bad Memories
Curcumin, Compound In Turmeric, Found To Impair Fear Memories And Ease PTSD Symptoms
Turmeric for Traumatic Brain Injuries? Salk Scientists Say Yes
Ostryż długi, kurkumą zwany. Lecznicza przyprawa - dr n. farm. Tomasz Baj, Katedra i Zakład Farmakognozji, Uniwersytet Medyczny w Lublinie
Weekly curry 'may fight dementia'
Kurkumina - lekarstwo na traumatyczne wspomnienia
Mój zielnik: kurkuma; Ostryż długi

Publikacje naukowe:
Neuropsychopharmacology: A Diet Enriched with Curcumin Impairs Newly Acquired and Reactivated Fear Memories
Turmeric, the Golden Spice. From Traditional Medicine to Modern Medicine

Fizyka
Dziwne rzeczy dzieją się w dużych jądrach (24-01-2015)

Pojedyncze protony lub neutrony w jądrach atomowych zachowują się inaczej, niż przewidywały to modele teoretyczne - odkryli fizycy, m.in. z Uniwersytetu Warszawskiego. Ich badania zmuszają do rewizji sposobu, w jaki od kilkudziesięciu lat opisywano duże jądra atomowe.


Pojedynczy proton lub neutron w zewnętrznej powłoce dużego jądra atomowego porusza się nieco inaczej niż przewidują współczesne modele teoretyczne, stwierdził międzynarodowy zespół naukowców, w skład którego wchodzili fizycy z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Źródło: FUW

Jądra atomowe kształtują naszą rzeczywistość: aż 99,9 proc. masy otaczającej nas materii zawiera się właśnie w nich. Chociaż są tak wszechobecne, w wiedzy o nich jest ciągle wiele luk. Główną przeszkodą w budowie spójnego opisu teoretycznego jąder atomowych jest złożoność oddziaływań między ich elementami składowymi: protonami i neutronami. Sytuacja staje się szczególnie skomplikowana, gdy cząstek w jądrze jest bardzo dużo.

W publikacji w prestiżowym czasopiśmie fizycznym "Physical Review Letters" grupa naukowców z Polski (Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego - FUW), Finlandii i Szwecji wykazała konieczność zmodyfikowania stosowanego od kilkudziesięciu lat modelu jąder atomowych o określonej, dużej liczbie zarówno protonów i neutronów. Poinformowali o tym przedstawiciele FUW w przesłanym PAP komunikacie.

Dotąd naukowcy opisując to, co zachodzi w jądrze atomowym posługiwali się modelami podobnymi do tych opisujących elektrony. Zwykle przyjmuje się, że elektron porusza się w polu elektrostatycznym pochodzącym od pozostałych elektronów oraz odległego jądra atomowego. Model taki przewiduje, że w atomie tworzą się powłoki elektronowe o różnej pojemności: na pierwszej mieszczą się maksymalnie 2 elektrony, na drugiej 8, na trzeciej 18 itd. Tymczasem zastosowanie podobnego modelu dla jąder atomowych niekoniecznie musi być słuszne - oddziaływania te różnią się od siebie. "Protony i neutrony w jądrach atomowych są bardzo blisko siebie. Każdy z nich porusza się w polu, które sam także aktywnie kształtuje" - wyjaśnia inny współautor publikacji, dr Dimitar Tarpanov (FUW).

Stosowany dotąd model przewiduje istnienie w jądrze atomowym powłok - obszarów o największym prawdopodobieństwie przebywania protonu lub neutronu. Kolejne powłoki jądra mogą pomieścić maksymalnie 2, 8, 20, 28, 50, 82 i 126 protonów (te same liczby obowiązują dla powłok z neutronami). Całkowicie zapełnione powłoki pojawiają się także przy 114, 120 i 126 protonach oraz przy 184 neutronach. Liczby te chemicy nazywają magicznymi. Jądro jest podwójnie magiczne, gdy zawiera magiczną liczbę protonów oraz magiczną liczbę neutronów.

Badaczy szczególnie interesowały sytuacje, gdy jądro atomowe jest prawie podwójnie magiczne: jedna powłoka jest całkowicie zapełniona, a na kolejnej znajduje się tylko jeden samotny proton lub neutron. Pytanie brzmiało: pod wpływem jakich oddziaływań będzie się poruszała ta samotna cząstka.

W dotychczasowym modelu - aby nie rozmijał się z danymi z eksperymentów - od kilkudziesięciu lat uwzględniano dodatkowe efekty: drgania i ruchy protonów i neutronów zachodzące wskutek efektów kwantowych. W szczególnych przypadkach wibracje te mogły nawet zmienić wygląd jądra: nieco je spłaszczyć lub nadać mu kształt gruszkowaty. Takie modyfikacje musiałyby wpływać także na pole, w jakim porusza się "samotnik" - pojedynczy proton czy neutron w najbardziej zewnętrznej powłoce jądra atomowego.

Naukowcy wykorzystali dane eksperymentalne dostępne dla m.in. podwójnie magicznych jąder tlenu 16O, wapnia 40Ca i 48Ca, niklu 56Ni, cyny 132Sn oraz ołowiu 208Pb, a także dla jąder prawie podwójnie magicznych, takich jak 207Pb i 209Pb. Analiza teoretyczna nie pozostawiła wątpliwości: efekty kwantowe i związane z nimi wibracje okazały się mieć znacznie mniejszy wpływ na ruch pojedynczej cząstki w powłoce jądra niż dotychczas oczekiwano.

"Wykazaliśmy, że jeden z dwóch głównych czynników fizycznych, dotychczas uwzględniany w modelu pewnych dużych jąder atomowych, w rzeczywistości nie jest specjalnie istotny. W praktyce oznacza to, że fizyka w takich jądrach działa jednak nieco inaczej niż dotychczas wszyscy sądziliśmy" - komentuje prof. Jacek Dobaczewski z Instytutu Fizyki Teoretycznej FUW. Zaznacza, że rezultat, który osiągnięto jest "bardzo, bardzo ciekawy". "Skoro bowiem efekty kwantowe w tak dużym jądrze atomowym jak np. ołów 209Pb nie są specjalnie istotne, oznacza to, że sam współczesny model pola uśrednionego nie w pełni odpowiada rzeczywistości. Czegoś w nim nie uwzględniamy. Ciekawe, czego?" - zastanawia się prof. Dobaczewski.

Prace nad stworzeniem dokładnego i jednorodnego opisu zjawisk zachodzących w lekkich, ciężkich i superciężkich jądrach atomowych mają szczególne znaczenie praktyczne. Wiedza o fizyce jądra atomowego jest wykorzystywana w energetyce przy budowie elektrowni jądrowych oraz w pracach nad elektrowniami termojądrowymi przyszłości, w wojskowości, a także w medycynie nuklearnej przy obrazowaniu tkanek, diagnozowaniu chorób i w terapiach antynowotworowych.

Co więcej, procesy i oddziaływania jądrowe są podstawowym elementem opisu gwiazd we Wszechświecie. Metody teoretyczne rozwijane do opisu oddziaływań wielu cząstek w jądrze atomowym znajdują także liczne zastosowania w fizyce atomowej i materii skondensowanej oraz w chemii kwantowej - w analizie widmowej stanów wzbudzonych jąder atomowych, atomów i cząsteczek.

Opisywane badania sfinansowano ze środków europejskiego projektu ENSAR, polskiego Narodowego Centrum Nauki, fińskiego programu akademickiego FIDIPRO i Bułgarskiego Funduszu Naukowego.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Materiałoznawstwo
Naukowcy z PŁ produkują grafen o większej wytrzymałości (22-01-2015)

Wyprodukowany innowacyjną metodą metalurgiczną grafen zaprezentowany dziennikarzom w specjalistycznym laboratorium Politechniki Łódzkiej. Metodę produkcji opracował zespół pod kierownictwem profesora Piotra Kuli. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
1. Wyprodukowany innowacyjną metodą metalurgiczną grafen zaprezentowany dziennikarzom w specjalistycznym laboratorium Politechniki Łódzkiej. Metodę produkcji opracował zespół pod kierownictwem profesora Piotra Kuli. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Naukowcy z Politechniki Łódzkiej opracowali oryginalną technologię wytwarzania grafenu metodą metalurgiczną. Umożliwia ona produkcję płatów grafenu o większej wytrzymałości. W przyszłości materiał może mieć zastosowanie m.in. w motoryzacji, lotnictwie, elektronice czy tzw. inteligentnej odzieży.

Grafen to materiał zbudowany z pojedynczej warstwy atomów węgla ułożonych w sieć heksagonalną. Jest ponad 100-krotnie mocniejszy od stali, ma wyjątkowe właściwości elektryczne i nie przepuszcza gazów.

Łódzcy naukowcy opracowali technologię wytwarzania grafenu przy użyciu ciekłej matrycy metalicznej i mieszaniny gazów nawęglających według oryginalnej, opatentowanej już na świecie metody. Swój produkt nazwali HSMG - Grafen Metalurgiczny o Wysokiej Wytrzymałości.

"To niespotykany produkt, jednowarstwowy, dwuwymiarowy o dużej powierzchni. Docelowo chcemy produkować płaty grafenu o wymiarach mierzonych w metrach kwadratowych" - zapowiedział w środę prof. Piotr Kula - szef zespołu naukowców Instytutu Inżynierii Materiałowej PŁ, który opracował tę metodę.

Według łódzkich naukowców w porównaniu do grafenu wytwarzanego obecnie stosowanymi metodami, ten materiał ma wyższą wytrzymałość oraz powtarzalność właściwości fizyko-chemicznych w zmiennych warunkach ciśnienia i temperatury.

"Hodujemy grafen na ciekłym metalu, który - jak każda ciecz - ma doskonale płaską powierzchnię. Pozwala to na kontynuowanie ciągłości struktury. Tego nie mają płaty grafenu wytwarzane na stałych, chropowatych podłożach. W tym tkwi siła naszego pomysłu, że pracujemy na niezwykle doskonale płaskiej matrycy formującej" - dodał prof. Kula.

Naukowcy z PŁ zaprojektowali i uruchomili piec do wytwarzania grafenu w skali przemysłowej. Wyprodukowała je firma Seco/Warwick, z którą łódzcy naukowcy realizują projekt "Grafenowy nanokompozyt do rewersyjnego magazynowania wodoru", finansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.


Specjalistyczne laboratorium Politechniki Łódzkiej, gdzie produkowany jest grafen. Innowacyjną metodę produkcji opracował zespół pod kierownictwem profesora Kuli. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowski

W ramach projektu powstać ma materiał, który będzie w przyszłości wykorzystywany do produkcji bezpiecznych zbiorników paliwa dla m.in. samochodów.

"Aby to zadanie zrealizować dziś musimy wytworzyć materiał o prawie perfekcyjnej strukturze i bardzo wysokiej wytrzymałości. Nasz grafen, w przeciwieństwie do innych, ma bardzo uporządkowaną strukturę na dużych powierzchniach. Jesteśmy w stanie zbliżyć się do właściwości wytrzymałościowych, funkcjonalnych czy elektrycznych takich, jak teoretycznie posiada doskonała struktura grafenu" - podkreślił prof. Kula.

Według niego tak wytworzony materiał będzie mógł w niedalekiej przyszłości znaleźć zastosowanie m.in. w motoryzacji, lotnictwie, elektronice, optoelektronice, filtrowaniu wody, gazów czy w tworzeniu tzw. inteligentnej odzieży.

Obecnie największa próbka wytworzonego na PŁ grafenu ma wymiary ok. 12 na 25 cm. Na obecnym etapie cena tego materiału jest bardzo wysoka - 1 cm kwadratowy kosztuje 400 zł. "Od skali tego procesu będą zależały rzeczywiste koszty i możliwość jego wykorzystania" - dodał szef projektu.

Łódzcy naukowcy utworzyli już spółkę, której zadaniem jest komercjalizowanie wytworzonego przez siebie grafenu. Podczas środowego seminarium zaprezentowali także opracowaną przez siebie technologię i próbki materiału grupie naukowców oraz przedstawicieli przemysłu.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Materiałoznawstwo
Sztuczny kamień z Krakowa do... malowania ścian (21-01-2015)

Sztuczny kamień - superwytrzymałe tworzywo opracowane w Krakowie - ochroni przed ogniem, wilgocią i grzybem. Z materiału tego można tworzyć nie tylko cegły czy płytki, ale i powłoki do malowania ścian albo materiały izolacyjne, które zastąpiłyby styropian.

Geopolimer opracowany przez dr. hab. inż. Janusza Mikułę i mgr inż. Michała Łacha z Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej to rozwiązanie, które przydać się może m.in. w budownictwie czy w konserwacji zabytków. "Czegoś takiego jeszcze na rynku nie było" - zaznacza w rozmowie z PAP Mikuła.

Syntetycznemu kamieniowi z PK - podobnie jak betonowi - łatwo nadać dowolny kształt - początkowo ma płynną konsystencję, można więc wlać go w dowolną formę i wtedy utwardzić. "A nasz geopolimer ma świetne właściwości odlewnicze - dobrze odwzorowuje formę, w którą jest wlany" - zachwala wynalazca. Dzięki temu ze sztucznego kamienia można np. tworzyć cegły, kształtki czy płytki.

"Materiał można również spienić, dzięki czemu posłużyć może jako świetny materiał izolacyjny" - zaznacza badacz. Wyjaśnia, że taki spieniony syntetyczny kamień mógłby np. zastąpić styropian, którym okłada się elewacje budynków. "Styropian jest łatwopalny - wystarczy mu 300 st. C, aby się spalił. A płonąc wydziela szkodliwe substancje. Tymczasem nasz geopolimer wytrzyma nawet w temperaturze 1000 st. C" - informuje badacz. Podkreśla, że opracowany przez jego zespół materiał jest niepalny, a w wysokich temperaturach nie wydziela szkodliwych substancji. "A proszę sobie przypomnieć, jak łatwo płonie budynek pokryty styropianem. Z naszym sztucznym kamieniem nie byłoby tego problemu" - mówi.

Wyjaśnia, że sztuczny kamień może też znaleźć zastosowanie we wnętrzach mieszkań - można z niego wytwarzać nie tylko płytki podłogowe czy ścienne, ale również powłoki, którymi można - jak farbą - pokrywać ściany i sufity. Takie kilkumilimetrowej grubości powłoki służyć mogłyby nie tylko do ochrony przed pożarami, ale i przed wilgocią.

"Ja już pomalowałem tym materiałem ściany u siebie w przedpokoju. Dzięki temu nie zbiera się na nich wilgoć" - zdradza naukowiec. Wyjaśnia, że powłoka z geopolimeru jest niezwykle porowata i pochłania wodę, nie przekazując jej jednak dalej, ale stopniowo oddając do powietrza. "Dzięki temu ściany pozostają suche" - zaznacza badacz. Powłoka taka dodatkowo pochłania nieprzyjemne zapachy i zapobiega tworzeniu się grzybów na ścianach.

W produkcji geopolimeru używane są tufy wulkaniczne. To skała, której złoża znajdują się w okolicach podkrakowskich Filipowic. Dawniej tufy - łatwe w obróbce i posiadające dobre właściwości termoizolacyjne - były chętnie stosowane w budownictwie jako kamień budowlany. Z nich zbudowano np. kościół w Filipowicach. Teraz jednak podkrakowskie złoża tufu nie są już eksploatowane. "Z tufów robi się teraz np. kamyki do terrariów. My znaleźliśmy dla tych skał zupełnie inne zastosowanie" - wyjaśnia Janusz Mikuła.


Nieczynny kamieniołom tufów filipowickich na południowym zboczu Kowalskiej Góry k/ Filipowic. W tufie filipowickim jako główny składnik występuje sanidyn (skaleń potasowy) oraz minerały: kaolinit, biotyt, illit oraz kwarc. Ziarna biotytu osiągają wielkość do 8 mm, pozostałe składniki mają bardzo zróżnicowane wielkości ziaren, od kilku mm do 5 cm. Tuf filipowicki powstał w dolnym permie wskutek erupcji wulkanicznych law porfirowych zmieszanych z popiołami wulkanicznymi. Jest utworem czerwonego spągowca. Skała cechuje się dobrymi właściwościami termoizolacyjnymi, jest twarda i łatwa w obróbce. Stosowana jest w budownictwie i przemyśle szklarskim dzięki obecności potasu. W Polsce tuf filipowicki występuje na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej w Filipowicach, koło Krzeszowic na wzniesieniu Kowalska Góra. Tufy o składzie zbliżonym do filipowickiego występują na Dolnym Śląsku w utworach czerwonego spągowca. Fot. Wulkany okolic Krakowa

Opowiada, że aby przygotować geopolimer, tufy (w ich skład wchodzi głównie krzem i aluminium) proszkuje się i miesza z roztworami alkalicznymi oraz szkłem wodnym. Taka mieszkanka jest płynna, ale bardzo łatwo ją utwardzić - wystarczy do tego temperatura 60-70 stopni C. W przypadku powłoki nanoszonej na ścianę, materiał twardnieje pod wpływem powietrza, a bardzo wysoką wytrzymałość osiąga w ciągu 2-3 tygodni. "Całkiem niszczymy strukturę tufu i budujemy nową. Dzięki temu nowy materiał zyskuje całkiem nowe właściwości, które umiemy regulować" - wyjaśnia badacz. Przyznaje, że tufy wydobywane pod Krakowem są koloru różowego i brązowego, nie można więc uzyskiwać z nich syntetycznego kamienia o jasnej barwie. Aby uzyskać jasny geopolimer potrzebne byłyby tufy wydobywane w innych miejscach Europy.

Koszt produkcji geopolimeru jest porównywalny z kosztami produkcji betonów tradycyjnych, ale geopolimer jest przy tym bardziej odporny na ściskanie niż beton, a jego produkcja jest bardziej przyjazna dla środowiska - w całym procesie powstaje znacznie mniej dwutlenku węgla.

"Wynalazek już jest, metody jego otrzymywania już są, ale szukamy inwestora, który dopieściłby technologię wytwarzania tego geopolimeru" - zaznaczył badacz.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Biologia
"Wyspy" roślin są bardziej podatne na choroby niż "morze" roślin (14-01-2015)

Dzielenie skupisk roślin na fragmenty utrudnia roślinom opór przed atakami chorób. Jak wynika z 12-letnich badań prowadzonych na Wyspach Alandzkich na Bałtyku, duże połacie roślin bronią się przed patogenami o wiele skuteczniej, niż mniejsze ich "wyspy".

Na pierwszy rzut oka przedstawione w "Science" wyniki badania wydają się sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Można bowiem sądzić, że duże i gęste skupiska roślin raczej sprzyjają atakowi czynników chorobotwórczych, niż go utrudniają.

Co innego wynika jednak z 12-letnich obserwacji czterech tysięcy różnych populacji popularnej babki lancetowatej (Plantago lanceolata). Jussi Jousimo z Uniwersytetu Helsinek i jego współpracownicy sprawdzali, jak różne populacje babki znoszą ataki grzyba zwanego mączniakiem. Na miejsce obserwacji wybrali Wyspy Alandzkie na Bałtyku.


Babka lancetowata

Teraz naukowcy tłumaczą, że w przypadku ogromnych połaci babki, które nie są wzajemnie odizolowane, dochodzi do swobodnej wymiany stosunkowo dużej liczby genów. To zaś daje całej populacji roślin większą odporność na ataki chorób. O wiele łatwiej patogenom poddaje się babka rosnąca w bardziej izolowanych kępach.

Naukowcy zaznaczają, że mączniakowi trudniej jest w ogóle zainfekować duże grupy roślin, mających ze sobą kontakt. Jeśli jednak patogen taką populację opanuje, rośliny z grup dużych i gęstych łatwiej go zwalczają.

Rozpoznanie dynamiki choroby w układzie: babka-mączniak może pomóc lepiej zrozumieć także inne infekcje - podkreślają fińscy naukowcy. Ich badania babki mogą służyć jako model naturalnej odporności na choroby i może mieć znaczenie m.in. w praktyce ochrony środowiska czy rolnictwie. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Materiałoznawstwo
Naukowcy ozłocą grafen za pomocą... bakterii (13-01-2015)

Połączenie grafenu i złota może dać zaskakujące rezultaty, mówią naukowcy, którzy pracują nad metodą łączenia obydwu materiałów. W bezpiecznym przeprowadzeniu tego procesu pomogą im bakterie. Efektem ich prac mogą być materiały do optycznego przesyłania danych.

Materiały, które w pierwszym etapie chcą uzyskiwać naukowcy, są podobne do zwykłego grafenu. Stanowią płaską, jednowarstwową strukturę, składającą się z węgla. "W porównaniu do zwykłego grafenu ta struktura, zwana tlenkiem grafenu, jest jednak trochę zniekształcona, bo na powierzchni ma atomy tlenu" - powiedział PAP dr Wiktor Lewandowski z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego.

Te atomy tlenu naukowcy muszą usunąć, przez co na powierzchni materiału mogą np. powstawać małe dziury. "To powoduje, że ten materiał nie nadaje się do zastosowań elektronicznych, jak zwykły grafen. Ma jednak inne zalety: można coś do niego przyłączyć, np. molekuły organiczne lub nieorganiczne. To daje duże możliwości" - podkreśla rozmówca PAP.

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego do opracowywanego materiału chcą przyłączać nanocząstki złota. Do pomocy zamierzają wykorzystać bakterie, które mają usunąć atomy tlenu z tlenku grafenu i umożliwić przyłączanie cząstek złota. "Chcemy, aby bakterie zrobiły za nas tę najcięższą pracę, do której często wykorzystuje się niebezpieczne bądź rakotwórcze substancje chemiczne. Do tej pory nikt nie wpadł na taki pomysł" - tłumaczy dr Lewandowski.

Pierwszym kandydatem do pracy będzie bakteria, którą dr Lewandowski wyizolował podczas przygotowywania pracy magisterskiej. "Potrafi ona oddychać trującymi związkami arsenu, a prawdopodobnie również tlenkiem grafenu i rozpuszczoną solą złota, co pozwoli wytworzyć drobiny złota" - opisuje rozmówca PAP. Jeśli ten pomysł nie będzie skuteczny, to naukowcy będą mogli skorzystać jeszcze z dwóch bakterii, które potrafią oddychać tlenkiem grafenu.

Materiał, będący połączeniem nanocząstek złota z grafenem, może mieć wiele różnorodnych zastosowań. Można z nich budować bardzo czułe sensory biologiczne. "W naszych badaniach skupiamy się na zastosowaniach optycznych pozwalających na kontrolowaną manipulację światłem, zatem niezbędnych przy rozwijaniu technologii ultraszybkich komputerów optycznych albo do optycznego przesyłania danych. W tych zagadnieniach uzyskamy merytoryczne wsparcie od fizyka, prof. Carstena Rockstuhla" - wyjaśnia dr Lewandowski. W pracach uczestniczy też biolog UW dr Łukasz Drewniak.

Badacz chciałby, aby technologia wykorzystania bakterii do wytwarzania grafenu wzbogaconego o złoto na skalę laboratoryjną była gotowa w 2015 roku. "Natomiast kwestia zastosowania tych badań w praktyce to trochę dalsza przyszłość, trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi dokładnie. Ten proces jest czasem bardzo długi" - mówi dr Lewandowski.

Na przeprowadzenie swoich prac badacz otrzymał 100 tys. zł w programie Inter - Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. "Ta kwota pomoże nam starać się o duże granty europejskie, co przełożyłoby się na bardzo dokładne prace, a później próby wdrożenia metody. Jednym z kluczowych elementów aplikowania o takie granty jest posiadanie wstępnych wyników badań, nad którymi możemy już pracować" - opisuje badacz. Jego zdaniem, grant pozwoli też zespołowi utrzymywać się w czołówce grup, które pracują nad tego typu materiałami.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Psychologia
Naukowcy tłumaczą, dlaczego medytacja korzystnie wpływa na psychikę (12-01-2015)

Wikimedia
1. Wikimedia

Regularne praktykowanie medytacji zmienia aktywność i strukturę rejonów mózgu, które uczestniczą w rozwoju zaburzeń psychicznych, jak depresja i stany lękowe. Tym można tłumaczyć fakt, że medytacja znacznie obniża ryzyko ich wystąpienia - oceniają naukowcy.

Karolina Zarychta, psycholog zdrowia i psychoterapeuta z Centrum Badań Stosowanych nad Zachowaniami Zdrowotnymi i Zdrowiem w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu przypomniała w rozmowie z PAP, że prace naukowców nad medytacją koncentrują się między innymi na metodzie mindfulness, określanej w Polsce często, jako "uważność" (albo uważna obecność czy pełnia obecności).

"Badania dowodzą, że jest ona skuteczna w obniżaniu poziomu stresu, lęku, poprawianiu nastroju oraz w leczeniu wielu zaburzeń, np. depresji, zaburzeń lękowych, zaburzeń odżywiania (anoreksja, bulimia). Są również prace potwierdzające pozytywny wpływ stosowania mindfulness w radzeniu sobie z bólem przewlekłym" - powiedziała specjalistka.

Te efekty są związane ze zmianami w podstawowych procesach psychicznych, jak poprawa koncentracji uwagi, sprawność umysłowa, mniejsza reaktywność emocjonalna i mniejsze zniekształcenie obrazu własnej osoby.

Jak wyjaśniła Zarychta, mindfulness to metoda wywodząca się z buddyzmu i praktyk medytacyjnych. Jest to podejście, które proponuje świadome, nieosądzające spojrzenie na rzeczywistość i skupienie uwagi na teraźniejszości - na "tu i teraz". Dzięki temu człowiek uczy się rozpoznawać własne emocje, myśli i doznania ciała, akceptować je takimi, jakie są - bez identyfikowania się z nimi, oceniania ich i prób modyfikacji.

"Przykładem może być osoba, która przeżywa silny lęk i dotychczas zawsze, kiedy go odczuwała starała się mu zaprzeczyć lub go unikać. Stosując mindfulness uczy się go rozpoznawać i akceptować, jako emocję, która przychodzi i odchodzi, nie trwa wiecznie. W ten sposób ma szansę uwolnić się od automatycznych i niefunkcjonalnych schematów w swoim życiu" - tłumaczyła psycholog.

Naukowcy próbują zrozumieć neurobiologiczne mechanizmy odpowiedzialne za pozytywny wpływ medytacji na zdrowie psychiczne. W tym celu stosują techniki badania aktywności oraz obrazowania mózgu, takie jak funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI).

Z dotychczasowych obserwacji wynika, że jednym z najważniejszych obszarów mózgu, którego czynność ulega zmianie pod wpływem medytacji, jest - stosunkowo mało poznana - tzw. sieć wzbudzeń podstawowych (w skrócie DMN).

Jak wyjaśnił PAP dr Andrzej Wnuk, autor bloga naukowego na tematy z dziedziny neurologii (lucidologia.pl), DMN to sieć określonych struktur mózgu, których zsynchronizowana aktywność spada podczas wykonywania zadań wymagających skupienia uwagi na bodźcach zewnętrznych.

Obszary należące do DMN, m.in. elementy przyśrodkowej kory przedczołowej i skroniowej, linii środkowej mózgu i boczno-przyśrodkowe części kory ciemieniowej, ponownie ulegają aktywacji, gdy np. przechodzimy w stan rozluźnienia i myślimy o czymś innym niż aktualnie wykonywana czynność. "Mówimy wtedy, że błądzimy myślami czy bujamy w obłokach" - tłumaczył dr Wnuk.

Dodał, że choć wydawać by się mogło, iż mózg wtedy odpoczywa - stąd DMN nazywana bywa siecią spoczynkową mózgu - to w rzeczywistości zachodzą w nim intensywne procesy przetwarzające i integrujące informacje. Są to procesy kluczowe z punktu widzenia poprawnego funkcjonowania samego mózgu oraz najprawdopodobniej świadomości, w tym samoświadomości, mają też związek z pamięcią autobiograficzną.

W pracy pt. "A wandering mind is an unhappy mind", opublikowanej na łamach tygodnika "Science" w 2009 r. Matthew Alan Killingsworth z Harvard University razem w kolegami dowodzą, że tzw. wędrówka czy błądzenie myśli jest bardzo częstą aktywnością mózgu (obecną przez niemal połowę okresu, w którym nie śpimy) i co ciekawe ma związek z niższym poczuciem szczęścia.

Inne zespoły badaczy powiązały zmiany w czynności tej sieci z występowaniem zaburzeń lękowych, zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), jak również choroby Alzheimera.

"Funkcjonalne zmiany w obrębie DMN mogą stać za efektami, jakie medytacja wywiera na człowieka" - zaznaczył dr Wnuk.

W artykule z 2011 r. na łamach tygodnika "Proceedings of the National Academy of Sciences" Judson E. Brewer z Yale University School of Medicine w New Haven (USA) razem ze współpracownikami przedstawił wyniki badania przeprowadzonego wśród 12 praworęcznych osób, od ponad 10 lat praktykujących mindfulness oraz 13 zdrowych osób, które tego nie robiły. Dobrano ich pod względem wieku, płci, rasy, wykształcenia, a nawet statusu zatrudnienia.

Osoby medytujące wiele lat przyznawały, że znacznie rzadziej doświadczają błądzenia myśli. Jednocześnie, badania przy pomocy funkcjonalnego rezonansu magnetycznego wykazały też, że znacznie mniej aktywne były u nich dwie składowe DMN, tj. tylna część kory zakrętu obręczy (w skrócie PCC) oraz przyśrodkowa kora przedczołowa (mPFC). Zdaniem autorów pracy sugeruje to, że zmiany aktywności w DMN spowodowane praktykowaniem medytacji zmniejszają zjawisko błądzenia myśli.

Ponieważ zmiany te są widoczne również między sesjami medytacji badacze podejrzewają, że medytowanie przyczynia się ogólnie do tego, że bardziej koncentrujemy się na "tu i teraz", a mniej na sobie, własnych emocjach i bodźcach odbieranych przez ciało.

Dr Wnuk przypomniał, że badania prowadzone na ochotnikach praktykujących medytację pozwoliły zaobserwować również inne zmiany funkcjonalne w obrębie DMN. Niektóre z nich odzwierciedlają prawdopodobnie korzystny wpływ medytacji na zasoby emocjonalne i świadome postrzeganie aktualnej sytuacji, co w dalszej perspektywie wiąże się np. z lepszym samopoczuciem oraz obniżonym stresem i spadkiem objawów depresji. Inne zmiany mogą z kolei odpowiadać za zwiększenie dystansu do emocjonalnej oceny własnej osoby, co w efekcie może prowadzić do akceptacji własnych myśli i uczuć, wyjaśnił neurobiolog.

Badania skupiają się głównie nad korzystnym wpływem medytacji (świeckiej, jak i związanej z praktykami religijnymi) na zdrowie psychiczne. Pojawiają się także prace wskazujące, że regularne medytowanie korzystnie wpływa na zdrowie fizyczne, gdyż może łagodzić stany zapalne, które zwiększają ryzyko m.in. chorób serca, astmy, nowotworów, a nawet spowalniać starzenie się komórek organizmu. Potrzebne są jednak dalsze badania, które to potwierdzą.

PAP - Nauka w Polsce, Joanna Morga. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Psychologia
Studencki wynalazek pozwoli bezpiecznie zanurzyć się we własnej fobii (11-01-2015)

Lęk przed pająkami, otwartą przestrzenią, lataniem samolotami? W leczeniu tych i wielu innych fobii pomoże system Phobos, opracowany na Politechnice Białostockiej. Trójwymiarowe okulary pozwolą oswoić się ze swoją fobią pod czujnym okiem terapeuty.

"Obecnie najczęściej wykorzystywaną metodą leczenia fobii jest metoda zwana systematyczną desensytyzacją. Polega na tym, że pacjenta wystawia się na działanie sytuacji lękowej, która powoduje u niego strach. Dużym problemem jest jednak wytworzenie odpowiedniego środowiska lękowego. Trudno sobie wyobrazić, aby psychoterapeuta dysponował egzotycznymi pająkami w swoim gabinecie, miał dostęp do dachu wysokiego budynku, bądź posiadał swój samolot, aby leczyć ludzi ze strachu przed lataniem" - zauważa w rozmowie z PAP mgr inż. Maciej Kopczyński z Politechniki Białostockiej.

Zazwyczaj tego typu terapię prowadzi się w wyobraźni. Terapeuta mówi pacjentowi, co powinien sobie wyobrazić, nie ma on jednak kontroli nad tym, co jego pacjent sobie wyobrazi. "My wyszliśmy naprzeciw temu problemowi, proponując rozwiązanie wykorzystujące wirtualną rzeczywistość" - powiedział Kopczyński.

Studenci z Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej, przygotowując się do międzynarodowego technologicznego konkursu dla studentów Imagine Cup 2014 przygotowali nowatorski system Phobos, który ma wspierać pracę terapeutów w leczeniu fobii.

Jednym z dwóch elementów systemu jest hełm, pozwalający na wyświetlanie trójwymiarowej rzeczywistości. "Nad takimi hełmami pracowano już 20-30 lat temu, tylko że wtedy nie było odpowiednich technologii, które umożliwiłby tworzenie realistycznej grafiki. Teraz - w wirtualnej rzeczywistości - jesteśmy otoczeni tym światem dookoła" - opisuje Kopczyński.

Tego rodzaju hełmy powstały głównie dla potrzeb rozrywki, a wykorzystywano je przede wszystkim w grach. Jednak możliwości jego zastosowań jest bardzo dużo. Można wykorzystać go w edukacji, do symulacji zachowań w sytuacjach kryzysowych, wizualizacji budynków. Polscy studenci, pracując nad Phobosem, przygotowali odpowiedni system graficzny, który pozwoli wygenerować w tym wirtualnym świecie dowolne "środowisko lękowe", np. dach wysokiego budynku, wnętrze samolotu czy ciasną windę.

"Wyświetlane środowisko będzie uzależnione od wymagań psychoterapeuty i dostosowane do potrzeb danego pacjenta. Jesteśmy w stanie stworzyć każdy wyimaginowany świat. Grafika komputerowa nie stawia przed nami żadnych limitów w odtwarzaniu danej sytuacji" - podkreśla rozmówca PAP.

W zależności od potrzeb pacjenta przeprowadza się z reguły 15-20 sesji terapeutycznych. Wystawienie na sytuację lękową, przy użyciu systemu opracowanego na Politechnice Białostockiej, trwa zaledwie około pięciu minut. Przez cały czas bardzo istotny jest kontakt z terapeutą. Badania przeprowadzone w USA pokazały, że efektywność terapii prowadzonej w ten sposób była znacznie większa, a sama terapia trwała krócej.

Na razie studenci z Politechniki Białostockiej opracowali prototyp urządzenia, ale liczą, że ich pomysł będzie dostępny dla użytkowników najpóźniej w czwartym kwartale 2015 roku. Największą przeszkodą są hełmy - na razie dostępne tylko dla programistów. Ich premiera w sklepach dla komercyjnych klientów planowana jest właśnie na ostatni kwartał 2015 roku. Producent deklaruje, że nie będą one kosztowały więcej niż 400 dolarów.

W 2014 roku Phobos zwyciężył w kategorii "Innowacje" w konkursie Imagine Cup. Zdobył też złoty medal w kategorii innowacji technologicznej podczas targów Brussels Innova 2014, swój puchar przyznała mu też organizacja Europe France Inventeurs.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
Polskie uczelnie wysoko w rankingu Best Masters (07-01-2015)

Kierunki studiów prowadzone m.in. przez Szkołę Główną Handlową, Uniwersytet Warszawski, Akademię Leona Koźmińskiego zajęły wysokie miejsca wśród uczelni krajów Europy Wschodniej w rankingu Best Masters. W zestawieniach uwzględniono najlepsze programy magisterskie i MBA z podziałem na obszary studiów.

Ranking Best Masters ogłaszany jest każdego roku pod koniec grudnia. Przygotowuje go francuska agencja ratingowa Eduniversal, specjalizująca się w szkolnictwie wyższym. Ocenie poddała cztery tysiące najlepszych programów magisterskich i MBA z całego świata w 30 obszarach studiów, z podziałem na regiony świata. Polskę klasyfikowano w gronie krajów Europy Wschodniej.

Na pierwszym miejscu listy najlepszych kierunków związanych z finansami i rachunkowością w regionie Europy Wschodniej znalazły się studia magisterskie prowadzone przez Szkołę Główną Handlową wspólnie z EY. Na trzecim miejscu znalazły się studia Uniwersytetu Warszawskiego, a na szóstym Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

W kategorii kierunków ekonomicznych pierwsze dwa miejsca należały odpowiednio do Szkoły Głównej Handlowej i Uniwersytetu Warszawskiego. Na ósmym miejscu znalazł się Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu.

Wśród kierunków związanych z komunikacją społeczną na trzecim miejscu znalazł się Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

W rankingu studiów "Executive MBA i MBA Part Time" pierwsze miejsce zajęły studia Executive MBA prowadzone w Szkole Głównej Handlowej. Na czwartym miejscu znalazły się studia Uniwersytetu Warszawskiego, na siódmym powadzone w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej, na dziesiątym w Akademii Leona Koźmińskiego. W pierwszej dwudziestce uplasowały się też studia Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu i Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów.

W kategorii kierunków magisterskich z zarządzania drugie miejsce zajęły studia prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim we współpracy z uczelniami ze Stanów Zjednoczonych, Chin i Niemiec. Na trzecim miejscu studia w Akademii Leona Koźmińskiego, na czwartym w Szkole Głównej Handlowej, a na dziewiątym na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

W kategorii "International Management" trzecią pozycję zajęły studia prowadzone na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a piąte w Szkole Głównej Handlowej. W zestawieniu znalazły się też kierunki prowadzone przez: Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, Akademię Leona Koźmińskiego i Politechnikę Gdańską.

W gronie najlepszych studiów "MBA Full Time" pierwsze miejsce zajął program International MBA prowadzony na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Na piątej pozycji znalazł się program Akademii Leona Koźmińskiego realizowany we współpracy z sześcioma innymi europejskimi szkołami wyższymi. Na dwunastym miejscu sklasyfikowano program Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Wśród kierunków z obszaru administracja publiczna/zarządzanie drugie miejsce zajęła Szkoła Główna Handlowa, a ósme Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu. W kategorii kierunków: inżynieria i zarządzanie projektami na piątym miejscu uplasowały się studia MBA prowadzone na Politechnice Gdańskiej. W obszarze: zarządzanie systemami informacji na drugim miejscu znalazł się kierunek prowadzony w Szkole Głównej Handlowej, a na ósmym na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

Wśród pięciu uczelni z regionu uwzględnionych w kategorii studiów z zarządzania zasobami ludzkimi na czwartym miejscu znalazły się studia prowadzone na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Zaś w kategorii: prawo biznesowe i komercyjne pierwsze miejsce zajęła Szkoła Główna Handlowa.

Twórcy rankingu przeanalizowali opinie ponad pięciu tysięcy specjalistów od międzynarodowej rekrutacji, 800 tysięcy studentów i ponad 10 tysięcy przedstawicieli uczelni akademickich. Trzy główne kryteria, jakimi kierowali się autorzy rankingu to: reputacja programu oparta m.in. na opiniach ekspertów HR, wysokość wynagrodzenia absolwentów w pierwszym miejscu pracy, a także opinie samych absolwentów programów.

Pełny ranking jest dostępny na stronie: www.best-masters.com

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ekologia
Udział dżdżownic w emisjach dwutlenku węgla z gleb - przeszacowany (06-01-2015)

Udział dżdżownic w emisjach dwutlenku węgla z gleb, oceniany na 33 proc., został poważnie przeszacowany - twierdzi chiński badacz w "Nature Communications". Dżdżownice przekształcają bowiem węgiel organiczny w związki, które pozostają w glebach.

Źródłem jednej piątej emisji dwutlenku węgla są gleby, gdzie jednymi z ważniejszych graczy są dżdżownice. Drążąc korytarze i wciągając do nich części roślin i ściółkę, dżdżownice przyczyniają się do spulchniania gleby, jej napowietrzenia, przemieszczania składników i użyźniania. Aktywność dżdżownic przyspiesza rozkład materii organicznej i emisje dwutlenku węgla. Uczestniczą również w procesach, którym towarzyszy zarówno wiązanie węgla, jak i jego uwalnianie.


Lumbricus terrestris (Nachtaufnahme), fot. Michael Linnenbach, Wikimedia

Analizując wyniki ponad 200 wcześniejszych badań Ingrid Lubbers z Wageningen University w Holandii doszła niedawno do wniosku, że dżdżownice zwiększają emisje dwutlenku węgla z gleb średnio o jedną trzecią.

"Sprawa jest bardziej skomplikowana" - twierdzi teraz Weixin Zhang z South China Botanical Garden w Guangzhou. Z jego pracy wynika, że mikroorganizmy w przewodach pokarmowych dżdżownic przekształcają węgiel organiczny w taką postać, która może być w glebach magazynowana. "Naszym zdaniem udział dżdżownic w emisjach dwutlenku węgla z gleb - oceniany na 33 proc., został najprawdopodobniej poważnie przeszacowany" - mówi Zhang.

Zdaniem Zhanga większość wykorzystanych wówczas badań trwała zbyt krótko i nie pozwalała dostrzec tej zależności. Aby się jej dopatrzyć, należałoby poświęcić kilka lat. "Do tej pory faktycznie nie było takich wieloletnich pomiarów" - potwierdza Lubbers.

Odkrycie to może mieć znaczenie w przyszłych ocenach zmian klimatu - twierdzą eksperci. Jednocześnie podkreślają, że rola dżdżownic w cyklu węgla nie została uwzględniona w raporcie nt. zmian klimatu, sporządzonym przez Międzyrządowy Zespól ds. Zmian Klimatu (IPCC).

"Dżdżownice grają zasadniczą rolę w bilansie gazów cieplarnianych w glebach na całej Ziemi, a w kolejnych dekadach ich rola wzrośnie" - uważa Lubbers. Naukowcy przypominają, że po ostatniej epoce lodowcowej Ziemia na dużych obszarach Ameryki Północnej była zupełnie pozbawiona dżdżownic. Zawitały tam one dopiero tysiące lat później, za sprawą Europejczyków, którzy emigrując do Nowego Świata, wiedzeni sentymentem nierzadko zabierali ze sobą nieco ziemi z dawnej ojczyzny.

Nawet dziś dżdżownice z Europy pojawiają się coraz dalej na północy. Ich obecność niektórzy naukowcy, np. Paul Hendrix z University of Georgia w Athens (USA), postrzegają jako inwazję gatunku obcego.

Rozprzestrzenianiu dżdżownic sprzyjają ekologiczne metody stosowane w rolnictwie - zauważa Lubbers. Samo zaś ocieplenie może sprawić, że staną się bardziej aktywne. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Różności
System przetwarzania karpia, by był bez ości - z nagrodą ministra rolnictwa (29-12-2014)

Kompleksowy system przetwarzania karpi znalazł się wśród 6. projektów naukowych nagrodzonych w tym roku przez ministra rolnictwa. Opracowana przez naukowców unikalna na światową skalę technologia pozwala na uzyskanie całego fileta karpia bez ości.

Naukowcy doszli do wniosku, że najskuteczniejszym sposobem zahamowania spadku popytu na karpie byłoby opracowanie takiej technologii przetwarzania karpi, by uzyskane z nich mięso było atrakcyjnym produktem dla konsumentów. Karpie bowiem, to ryby smaczne o dużych walorach odżywczych i relatywnie tanie. Ponadto nie ma ograniczeń co do połowów, bo jest to ryba hodowlana.


Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN - szkielet karpia (Cyprinus carpio), fot. Alina Zienowicz, Wikimedia

Konsumenci kupują mniej karpi, głównie ze względu na zbyt dużą ilość ości, które trudno jest usunąć przed obróbka ryby. Na podstawie analizy różnych materiałów informacyjnych stwierdzono, że karpie są dostarczane na rynek i sprzedawane niemal wyłącznie okresie Świąt Bożego Narodzenia, i to w postaci żywych ryb. Karp więc gości na stołach, ale tylko w święta, bo trzeba się niemało natrudzić, by trafił na wigilijna kolację.

Wymyślono więc innowacyjną technologię wytwarzania z karpi "bezostnych" filetów rybnych, poprzez ich poprzeczne, gęste nacinanie w celu fragmentacji ości, a następnie ponowną rekonstrukcję filetów w całość. Jest to unikatowe rozwiązania w skali świata, które pozwala na wyprodukowanie całych filetów karpia bez wyczuwalnych ości. Takie filety w formie indywidualnie zapakowanych półproduktów, świeżych lub zamrożonych, będą spełniały kryteria tzw. "żywności wygodnej" i będą nadawały się do masowej sprzedaży w sieciach handlowych.

Pomysł kompleksowego przetwarzania karpi powstał na skutek sygnałów, przekazywanych przez hodowców karpi oraz naukowców, o pogarszających się warunkach ekonomicznych prowadzenia stawowej hodowli karpi w Polsce.

Producenci karpi za główną przyczynę takiego stanu uznali obniżanie się popytu na te ryby, co pociągało za sobą spadek cen zbytu karpi oraz zmniejszanie się opłacalności produkcji, a w konsekwencji zmniejszanie jej wielkości.

Ogólny potencjał produkcji karpi w polskich gospodarstwach stawowej hodowli ryb oszacowany jest na 30 tys. ton rocznie. W latach 1991-1992 wielkość produkcji karpi w Polsce była na poziomie około 25 tys. ton rocznie. Natomiast w latach 2006-2007 spadła do zaledwie około 15,5 tys. ton rocznie. W latach 2008 ÷ 2009 wielkość produkcji karpi handlowej była na poziomie 16,6 tys. - 18,3 tys. ton rocznie. W latach 2010, 2011 i 2012 wielkość sprzedaży karpi pochodzących z polskich gospodarstw rybackich wynosiła odpowiednio: 15,3; 14,44 i 15,5 tys. ton, co świadczy o utrzymującej się stagnacji w wielkości produkcji tych ryb i popytu na nie w Polsce. W tym roku produkcja tej ryby szacowana jest na 19 tys. ton.

Według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, spożycie karpia w 2013 r. wyniosło 0,54 kg na osobę, w 2010 r. było to 0,48 kg na osobę. W tym roku będzie na poziomie ubiegłego.

Jak powiedział PAP prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp" Zbigniew Szczepański, cena zbytu karpi od 2011 spada, w tym roku w hurcie kosztuje on 8-9 zł za kilogram. To oczywiście mało i tylko największe gospodarstwa towarowe osiągają na tej produkcji zysk. Wielkotowarowych gospodarstw w Polsce jest 400-500, ale hodowlą tych ryb w sumie zajmuje się ok. 1000 gospodarstw.

Według naukowców, rola stawowej hodowli karpi w Polce znacznie wykracza poza ekonomiczną funkcję produkcji ryb, jako surowca żywnościowego. Stawy rybne, których łączna powierzchnia w naszym kraju wynosi ponad 70 000 ha pełnią ważną rolę w kształtowaniu lokalnego środowiska przyrodniczego i jego warunków hydrologicznych, retencji wód powierzchniowych, specyficznych systemów ekologicznych roślin i zwierząt, w tym fauny, krajobrazu przyrodniczego, a także warunków społeczno-kulturowych, w tym agroturystycznych. Dlatego zanikanie hodowli jest niewskazane, tym bardziej, że hodowle karpi, która na terenie Polski ma długowiekową tradycję, można uznać za narodowe dziedzictwo kulturowe.

Cały projekt "Kompleksowy system przetwarzania karpi na nowoczesne produkty spożywcze i paszowe" obejmuje jeszcze opracowanie technologii wytwarzania niepłukanego farszu z mięsa, oddzielonego od kostnych odpadów po płatowaniu lub filetowaniu oraz jego wykorzystywania do produkcji konserw rybnych; technologię zagospodarowania odpadów poprodukcyjnych przetwórstwa karpi; urządzenia do obróbki karpi - patroszarkę podciśnieniową, odgławiarkę z cięciem okołoskrzelowym i stołową przecinarkę ości w filetach. Powstał też projekt kontenerowej przetwórni karpi dla potrzeb małych i średnich gospodarstw rybackich.

Projekt został opracowany przez zespół autorski, w którego skład weszli naukowcy z Morskiego Instytutu Rybackiego: prof. dr hab. inż. Andrzej Dowgiałło, dr inż. Mariusz Kosmowski, mgr inż. Michał Sikora, dr inż. Bogusław Pawlikowski, mgr inż. Wiktor Kołodziejski, dr inż. Olga Szulecka oraz prof. dr hab. inż. Jarosław Diakun z Politechniki Koszalińskiej.

Nagrody ministra za osiągnięcia w zakresie wdrażania postępu w rolnictwie, rozwoju wsi, rynkach rolnych i rybołówstwie przyznawane są raz w roku. Kompleksowy system przetwarzania karpi jest projektem pilotażowym w ramach Programu Operacyjnego Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365