Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.547.464 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 244 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych"
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Technika
Komputer wyczuje, co widz poczuje (23-08-2015)

Naukowcy nauczyli system komputerowy rozpoznawania ludzkich emocji. Wystarczy pokazać mu, które mięśnie pracują, gdy się np. uśmiechamy, aby następnym razem sam wiedział, co czujemy, kiedy np. oglądamy film. Technologia pomoże w badaniach rynku, ale i ułatwi codzienne życie osób sparaliżowanych.

Innowacyjny sposób badania emocji stworzyli inżynierowie Krzysztof Cywiński i Dariusz Kamowski oraz psycholog Konrad Bocian, którzy razem tworzą zespół rozwojowo-badawczy Quantum Lab Poland. Dzięki grantowi w wysokości 50 tys. euro z unijnego programu Horyzont 2020 rozwiną technologię Xpress Engine, która pozwala z sekundy na sekundę monitorować zmiany natężenia emocji człowieka, analizując mimikę jego twarzy.

"Wykorzystując opracowane przez nas odpowiednie algorytmy, najpierw uczymy nasz program wykrywania twarzy, bo to jest element wymagany do dalszej analizy. Jak już program znajdzie twarz, zaczyna analizować zmiany, które się na niej pojawiają, czyli stopień napięcia mięśni i mimikę. Na tej podstawie próbuje określić, jakie jest prawdopodobieństwo, że twarz przedstawia ekspresję danej emocji" - wyjaśnia PAP Konrad Bocian.

Niemal wszędzie na świecie, bez względu na kulturę, rozpoznawanych i wyrażanych w ten sam sposób jest sześć podstawowych emocji. "Nauczyliśmy program właśnie tych sześciu emocji. Zaczęliśmy od uśmiechu, bo z nim sprawa jest najłatwiejsza" - tłumaczy Bocian.

Naukowcy pokazali swojemu programowi tysiąc zdjęć uśmiechniętych twarzy, aby wiedział, jak taka twarz wygląda. W przypadku uśmiechu trzeba zaobserwować tylko mięsień podnoszący kąciki ust i mięsień okalający oka. "Teraz nasz system wie, że jeśli jeden z tych dwóch mięśni się podniesie, to najprawdopodobniej ma on do czynienia z uśmiechem" - opisał rozmówca PAP.

Do rozpoznawania emocji służy tzw. silnik: Xpress Engine. Do niego naukowcy przygotowali platformę badawczą - system ELLEN. Do jej użycia potrzebny jest wyłącznie dostęp do Internetu oraz podstawowa kamera np. w laptopie. Na początku system będzie przeznaczony dla firm badających rynek, agencji marketingowych oraz indywidualnych marek i wszystkich firm tworzących reklamy.

"Dzięki temu posiadamy kompleksowy produkt, który oprócz tego, że rozpoznaje emocje, prezentuje też wyniki badania. Zgłaszająca się do nas firma poprzez platformę ELLEN wgrywa materiał, który chce przetestować np. gotowe reklamy. Konsument po krótkim przeszkoleniu - jak się ustawić do kamery, jakie powinno być oświetlenie - otwiera przesłany mu link i ogląda materiał. Nagrania są wysyłane do naszych serwerów, system Xpress Engine analizuje je i odsyła do platformy w postaci gotowych wyników. W ten sposób można zobaczyć, że np. w 20 sekundzie filmu 70 proc. przebadanych osób się uśmiechnęło" - opisuje Konrad Bocian.

Metoda ta jest efektywniejsza i tańsza w mierzeniu zaangażowania konsumentów, niż stosowany obecnie eye-tracking, czyli śledzenie ruchu gałek ocznych. Sam fakt patrzenia na reklamę nie musi przecież oznaczać, że konsument jest nią zainteresowany.

Quantum Lab Poland jest jedyną firmą w Polsce, która opracowała i skomercjalizowała taką technologię. Na świecie działają jeszcze dwie. "Różnica jest taka, że tamte firmy wywodzą się ze słynnego Massachusetts Institute of Technology i mają duże budżety. My taki sam produkt stworzyliśmy w ciągu dwóch lat przy znacznie mniejszym finansowaniu" - zauważa rozmówca PAP.

Quantum Lab Poland jako jedna z trzech firm z Polski, zakwalifikowała się do pierwszej rundy finansowania w programie Horyzont 2020 dla małych i średnich przedsiębiorstw. "Dzięki dofinansowaniu będziemy mogli rozwinąć narzędzie tak, aby znalazło zastosowanie w takich obszarach jak medycyna, psychoterapia oraz w robotyce społecznej, której celem jest budowa osobistych robotów, potrafiących analizować stany emocjonalne ludzi" - dodaje Bocian.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

Genetyka
Naukowcy wyhodowali wybitnie bystre myszy (19-08-2015)

W laboratorium Uniwersytetu Leeds wyhodowano myszy o ponadprzeciętnych zdolnościach poznawczych. Zwierzęta szybko się uczą i mają doskonałą pamięć, ale są nadmiernie skłonne do ryzyka.

Brytyjscy badacze z Uniwersytetu Leeds (W. Brytania) znaleźli sposób na podwyższenie ilorazu inteligencji u myszy. Naukowcy za pomocą modyfikacji genetycznej zahamowali u gryzoni aktywność enzymu o nazwie fosfodiesteraza 4B (PDE4B) i zauważyli, że zwierzęta zaczęły nadspodziewanie dobrze radzić sobie z różnymi zadaniami angażującymi funkcje poznawcze.

Błyskotliwe myszy na przykład lepiej niż inne osobniki zapamiętywały nowo poznanych pobratymców i szybciej uczyły się, gdzie znajduje się bezpieczna przystań w labiryncie wodnym Morrisa. Jest to rodzaj basenu wypełnionego wodą, w którym gryzonie muszą odnaleźć określoną platformę i zapamiętać jej położenie. Zmodyfikowane genetycznie zwierzęta błyskawicznie lokalizowały podest i konsekwentnie kierowały się w jego stronę w trakcie dalszych eksperymentów.

Niestety bystre gryzonie okazały się też mniej lękliwe i bardziej skłonne do podejmowania ryzyka. Podczas gdy zwykłe myszy chowały się w ciemnych zakamarkach, genetycznie udoskonalone zwierzęta chętnie wychodziły na otwartą przestrzeń i nie straszny był im nawet zapach kociego moczu.

Niemniej jednak ze względu na to, że enzym PDE4B występuje także u ludzi, naukowcy mają nadzieję, że wyniki niniejszego badania pomogą w opracowaniu nowych metod terapii zaburzeń psychicznych (np. zespołu lęku pourazowego lub schizofrenii) i schorzeń związanych z procesem starzenia się (np. demencji starczej lub choroby Alzheimera).

"Obecnie nie ma skutecznej metody leczenia zaburzeń poznawczych, więc jestem niezmiernie podekscytowany, że udało nam się zidentyfikować fosfodiesterazę 4B jako czynnik mogący przyczynić się do stworzenia nowych terapii" - mówi koordynator przedsięwzięcia dr Steve Clapcote.

"W przyszłości medycyna wykorzystująca potencjał PDE4B może poprawić jakość życia osobom cierpiącym na zaburzenia neuropoznawcze i lękowe" - dodaje dr Alexander McGirr z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, współautor badania.

Rezultaty eksperymentu opublikowano w czasopiśmie "Neuropsychopharmacology". (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Historia
Winni Rzymianie (17-08-2015)

Italia od setek lat słynie z przednich win. Mimo to już ponad 2,5 tys. lat temu tamtejsi mieszkańcy rozsmakowywali się w trunkach sprowadzanych aż z Grecji. Dr Paulina Komar, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Historii Uniwersytetu Wrocławskiego bada, dlaczego Rzymianie, mimo posiadania licznych własnych winnic, importowali wino ze wschodnich krańców basenu Morza Śródziemnego.

Dorosły Rzymianin spożywał średnio do litra wina dziennie, co oznacza, że produkcja i dystrybucja tego trunku były ważnymi elementami starożytnej gospodarki. Problematyka spożywania wina w Republice i Imperium Rzymskim cieszy się od lat sporym zainteresowaniem. Dotychczas jednak mało uwagi poświęcano winom sprowadzanym z obszaru Grecji. Lukę tę postanowiła wypełnić dr Paulina Komar, która na projekt zatytułowany "Wina greckie w starożytnej Italii: konsumpcja, dystrybucja oraz aspekty społeczne i ekonomiczne" otrzymała finansowanie z Narodowego Centrum Nauki (NCN) w ramach konkursu FUGA. Swoje badania prowadzić będzie w Instytucie Archeologii UJ.

Autorka projektu w otoczeniu amfor ze wschodniej części basenu M Śródziemnego Muzeum Archeologiczne w Batumi. Fot. M. Marciniak

"Zaproponowałam interdyscyplinarne podejście do tematu. Chciałabym przyjrzeć się wszystkim możliwym źródłom na temat konsumpcji greckiego wina w starożytnej Italii" - opowiada.

Po pierwsze badaczka wczyta się w starożytne teksty literackie - z nich wynika, jak smakowało wino, jaki miało kolor i aromat. Po drugie - dokładnie przyjrzy się amforom, czyli ceramicznym pojemnikom, które w starożytności służyły do transportu różnych produktów, głównie wina, oliwy i sosów rybnych. Ich kształt oraz wykonane na nich stemple wskazują na miejsce produkcji naczyń. Porównanie procentowej ilości greckich amfor na wino wśród wszystkich ceramicznych pojemników służących do transportu tego trunku, pozwoli oszacować skalę jego konsumpcji. Dzięki temu badaczka dowie się, jak dużo win greckich pili mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego. Ponadto, na amforach malowano napisy, które często dostarczają informacji na temat handlarzy oraz specyficznych właściwości produktu.

"To prawdziwa skarbnica wiedzy na temat osób, które zajmowały się transportem wina. Analiza imion handlarzy pozwoli określić, czy dystrybucją greckich trunków zajmowali się obywatele rzymscy, mieszkańcy Italii czy Grecy. Ponadto, możliwe jest określenie ich pozycji społecznej, tzn. czy byli oni wolno urodzonymi Rzymianami, wyzwoleńcami czy niewolnikami" - dodaje.

Jak podkreśla dr Komar, dotychczasowe opracowania dokonywane przez badaczy często przebiegały jednotorowo - naukowcy wyciągali wnioski na podstawie zaledwie jednego źródła. Przykładowo - na podstawie analizy źródeł literackich stwierdzono, że wszystkie wina greckie importowane do Rzymu były luksusowe, co nie jest prawdą.

Badaczka postawiła tezę, wedle której wina greckie w Italii w okresie archaicznym i okresie republiki (od VIII do I wieku p.n.e.) stanowiły dobra luksusowe i symbolizowały wysoki status społeczny. Ówczesna dystrybucja miała niewielkie znaczenie gospodarcze. Z czasem się to zmieniło. Wraz z nastaniem Cesarstwa Rzymskiego import zaczął gwałtowanie rosnąć. Wino greckie się spopularyzowało i zaczęła je masowo pijać klasa średnia.

"Wydaje się, że rola strefy egejskiej w zakresie dostaw wina była dla środkowej Italii porównywalna z rolą Egiptu, jako źródła zaopatrzenia w zboże! Upraszczając można powiedzieć, że państwo faraonów stało się spichlerzem cesarzy, a Grecja - winnicą" - wyjaśnia dr Komar.

W III wieku nastąpił jednak kryzys w Cesarstwie. Badaczka sprawdzi, w jaki sposób zawirowania na scenie politycznej wpłynęły na import wina. Bo jednym z celów pracy dr Komar będzie próba przeanalizowania obecności greckiego wina w kontekście kluczowych momentów w rzymskiej historii.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Dr Stoś: na upały najlepsze sok pomidorowy i arbuz (11-08-2015)

W upały, poza wodą, sięgajmy po soki, owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste. Szczególnie cenne są sok pomidorowy i arbuz, bo uzupełnią m.in. potas, wapń, magnez i żelazo, które latem szybko tracimy - radzi dr Katarzyna Stoś z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie.

Zgodnie z zaleceniami dietetyków, osoba dorosła powinna dostarczać do organizmu około 2,5 litra płynów dziennie. Jednak latem, kiedy temperatury robią się coraz wyższe, zwiększa się tempo utraty płynów z organizmu. Wraz z płynami organizm traci cenne dla zdrowia mikro i makroelementy, co w konsekwencji prowadzi do zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej.

Jak podkreśla dr Katarzyna Stoś z Instytutu Żywności i Żywienia, podczas upałów bardzo istotne jest nawadnianie organizmu, ale nie możemy zapominać o produktach bogatych w substancje odżywcze, a szczególnie w mikro i makroelementy. "Ma to szczególne znaczenie z uwagi na fakt, że w gorące dni jemy dużo mniej, tym samym dostarczamy do organizmu zdecydowanie mniej substancji odżywczych. Dlatego poza wodą, nie zapominajmy o innych produktach, sięgajmy m.in. po soki owocowe i warzywne, owoce i warzywa, produkty pełnoziarniste, które uzupełnią potas, sód, wapń, magnez, ale także błonnik, fosfor, mangan i żelazo. Substancje te wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu, niektóre z nich pomagają zapobiec odwodnieniu" - mówi dr Stoś.


Wikimedia

Latem, kiedy panują wyższe temperatury, warto zjadać więcej warzyw i owoców niż 400 g, czyli minimum zalecane przez Światową Organizację Zdrowia. Można też sięgać po owoce i warzywa zdecydowanie częściej niż pięć razy dziennie. Szczególnie cenny w tym okresie będzie arbuz, który aż w 92 proc. składa się z wody, a ma niską wartość energetyczną: około 30 kcal na 100 gramów. Dodatkowo zawiera potas, wapń, magnez, żelazo i sód. Podobny wpływ na organizm będą miały melon czy gruszka. Latem warto przestawić się na sałatki uzupełniane makaronem pełnoziarnistym lub kawałkiem mięsa bądź sera.

Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia mówią, że szklanka soku - 200 ml - może zastąpić jedną z dziennych porcji warzyw lub owoców. Jednak w ciepłe dni po soki można sięgnąć zdecydowanie częściej. "Soki doskonale uzupełniają płyny w organizmie. Dodatkowo dostarczają one znaczące ilości substancji mineralnych - warto zwrócić uwagę na potas, szczególnie ważny w kontekście równowagi sodowo-potasowej jak również ogólnej równowagi elektrolitycznej w organizmie człowieka. Sok to produkt dostarczający organizmowi wody, a dodatkowo niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania substancji odżywczych oraz bioaktywnych, występujących w warzywach i owocach. To doskonała, letnia przekąska. Co ważne, soki nie zawierają żadnych substancji konserwujących, barwników, ani żadnych sztucznych dodatków, a soki owocowe również dodatku cukru" - mówi dr Stoś.

Źródłem praktycznie wszystkich cennych składników odżywczych jest sok pomidorowy. Znajdziemy w nim potas, magnez, fosfor, ale też witaminę C, witaminę B6, beta-karoten, witaminę E oraz witaminę K. Jest niezwykle bogaty w błonnik, dzięki czemu nie tylko dostarcza organizmowi płynów, ale też doskonale zaspokaja głód. Co ciekawe, likopen zawarty w soku pomidorowym, a poddany podczas przygotowania soku obróbce termicznej, jest lepiej przyswajalny dla człowieka niż ten pochodzący z surowych pomidorów. Szklanka, a nawet dwie, soku pomidorowego dziennie to pomogą w prawidłowym funkcjonowaniu układu mięśniowego, nerwowego oraz w utrzymaniu prawidłowego ciśnienia krwi.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Technika
Samowystarczalne energetycznie tartaki (07-08-2015)

Ponad jedna czwarta objętości drewna przetwarzanego przez tartak staje się odpadem, za którego składowanie i transport trzeba płacić. To drewno można jednak przetwarzać na biomasę i wykorzystywać do ogrzewania tartaku i zasilania wszystkich pracujących tam urządzeń. Mobilny zestaw do przetwarzania biomasy i wytwarzania z niej paliw ciekłych opracował Instytut Technik i Technologii Specjalnych.

Badacze opracowali technologię przetwarzania odpadów, głównie biomasy, na gaz syntezowy, a w konsekwencji na metanol i na energię. Dzięki tej innowacji można uzyskać dodatek do paliw wykorzystywanych np. do urządzeń grzewczych. Wynalazek, nad którym inżynierowie pracują od jesieni 2013 r. do końca tego roku, obejmuje też mobilną instalację technologiczną, złożoną z łatwych w transporcie modułów. Urządzenia są przeznaczone do instalacji o mocy grzewczej 50-100 kW i mogą tworzyć lokalne centra energetyczne.

"W rejonie powiatu wyszkowskiego mamy poważny problem z sieciami przesyłowymi o bardzo słabej jakości. Tartaki zlokalizowane w małych osadach mają problem z zasilaniem i zapewnianiem pełnych dostaw. A przecież działający tartak może być doskonałym źródłem biomasy. Dzięki naszej instalacji odpad stanie się produktem do przeróbki, czyli z jednej strony zmniejszymy ilość odpadów generowanych przez tartak, z drugiej zaś wygenerujemy energię. W ten sposób tartaki uniezależnią się od wielkich dostawców prądu i będą mogły zużytkować swoje odpady do produkcji energii elektrycznej i cieplnej" - mówi kierujący projektem Roman Okniński z Instytutu Technik i Technologii Specjalnych.

Instalacja będzie się składała z pięciu 20-stopowych kontenerów, które po skonfigurowaniu ich i połączeniu w jeden system zapewnią przeróbkę tej biomasy na energię elektryczną, cieplną, jak też na uzyskanie produktu ciekłego, czyli metanolu. Kontenery będzie można zdemontować i przewieźć.

Proces, jakie zachodzi w poszczególnych częściach tej instalacji, zaczyna się od pirolizy, czyli beztlenowego rozkładu termicznego biomasy. Podczas takiej obróbki uzyskuje się mieszaninę węglowodorów - od fazy gazowej po fazę ciekłą. Jest to proces opisany w literaturze naukowej, ale na rynku nie było dotąd urządzeń do prowadzenia tego procesu w skali "mini". Problem polega na tym, żeby uzyskaną mieszaninę jak najlepiej wykorzystać biologicznie lub chemicznie.

Demonstrator technologii będzie działał na terenie Instytutu w Wyszkowie. Zostanie wykorzystany do dopracowania technologii na potrzeby przemysłowe. Dotychczas przeprowadzone prace badawczo-rozwojowe potwierdziły wykonalność i właściwy przebieg reakcji chemicznych. W dalszej kolejności sprawdzany będzie aspekt ekonomiczny, czyli opłacalność przeprowadzania procesu. Badacze przewidują jednak, że mobilna instalacja do produkcji energii będzie dla małych firm dobrą inwestycją, ponieważ jednym z głównych problemów w gospodarce odpadową biomasą jest wysoki koszt jej przewozu.

"Słoma, odpady drzewne z lasu to produkty objętościowe, które trudno jest przewozić na duże odległości i wiąże się to ze sporymi kosztami. W założeniu nasza mobilna instalacja ma pracować w danym regionie kilka miesięcy, ale można ją w 2-3 tygodnie uruchomić ponownie w innym miejscu" - mówi Okniński.

Kiedyś tartaki i zakłady drzewne dostarczały swoje odpady - trociny i zżynki - do elektrociepłowni i elektrowni. Było to związane z uzyskiwaniem certyfikatów ekologicznych. Od jakiegoś czasu już w ten sposób nie uzyskuje się dokumentów, a gospodarka odpadami stanowi poważny problem dla małych zakładów. Lokalne centrum energetyczne pozwoli tartakowi, który zatrudnia 10-15 osób i ma zapotrzebowanie mocy ok. 50 kW uzyskać niezależność energetyczną. Energia cieplna jest potrzebna tartakom do suszenia drewna, a elektryczna do napędzania wszystkich urządzeń, które działają na terenie zakładu.

Projekt ma kilku podwykonawców. Za część chemiczną odpowiada Instytut Chemii Przemysłowej, za część energetyczną i automatykę Instytut Tele- i Radiotechniczny. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczyło na te prace ponad 8,3 mln złotych. Po dopracowaniu poszczególnych fragmentów ciągu technologicznego konstruktorzy planują skomercjalizować swój wynalazek i sprzedawać go tartakom. Instalacje te będą oferowane przedsiębiorcom wraz z technologią przetwarzania biomasy.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Biologia
Polscy naukowcy odkryli jeden z mechanizmów chroniących komórki (07-08-2015)

Mitochondria, aby wyprodukować energię dla komórek, potrzebują ponad tysiąca białek. Zdarza się, że transport białek przebiega nieprawidłowo. Polscy naukowcy odkryli, jak komórki bronią się przed skutkami takich nieprawidłowości. Wyniki ich badań pomogą poznać mechanizmy leżące u podstaw chorób Alzheimera czy Parkinsona.

Odkrycia dokonali naukowcy z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej oraz Instytutu Biochemii i Biofizyki w Warszawie we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu we Freiburgu w Niemczech. Wyniki ich badań opublikowano w prestiżowym piśmie "Nature".

Badania pozwalają zrozumieć, w jaki sposób komórka broni się przed skutkami błędów w transporcie białek do mitochondriów. Zaburzenia homeostazy białek w komórce i dysfunkcja mitochondriów to cechy charakterystyczne ludzkich patologii związanych ze starzeniem i chorób neurodegeneracyjnych. "Można mieć nadzieję, że to odkrycie przyczyni się do lepszego poznania molekularnych podstaw procesów neurodegeneracji, występujących powszechnie w starzejących się społeczeństwach (np. choroba Parkinsona czy Alzheimera), oraz opracowania nowych strategii przeciwdziałania tym patologiom" - czytamy w komunikacie Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej (MIBMiK).

Mitochondria to struktury wewnątrzkomórkowe, których głównym zadaniem jest produkcja energii dla komórek i całych organizmów. Aby sprostać temu zadaniu mitochondria potrzebują ponad tysiąca różnych białek. Większość białek mitochondrialnych jest produkowana w części cytoplazmy zwanej cytozolem i stamtąd transportowana do mitochondriów. Nieprawidłowe działanie tego procesu powoduje zaburzenia w pracy tych organelli, a także akumulację w cytozolu białek, które nie zostały skutecznie przetransportowane do mitochondriów.

To, w jaki sposób komórki bronią się przed skutkami nagromadzenia białek mitochondrialnych w cytozolu, nie było znane. Odpowiedź znaleźli dopiero polscy i niemieccy naukowcy.

"Badacze odkryli, że w odpowiedzi na dysfunkcję mitochondriów komórka spowalnia syntezę białek, a także uruchamia system niszczenia białek przez molekularną maszynerię zwaną proteasomem. Naukowcy wykazali, że mechanizm ten, nazwany UPRam (ang. Unfolded Protein Response activated by mistargeted proteins), chroni komórkę przed nieprawidłowo zlokalizowanymi toksycznymi białkami oraz sprzyja zwiększeniu odporności komórki na stres" - czytamy w komunikacie MIBMiK.

Badania opublikowane w "Nature" przeprowadzono z użyciem prostego organizmu jednokomórkowego: drożdży Saccharomyces cerevisiae. Już od dekad jest on kopalnią wiedzy na temat podstawowych dla życia procesów na poziomie molekularnym i komórki, także tej koniecznej do zrozumienia ludzkich chorób.

W badaniach tych wiodącą rolę odegrały doktorantka mgr Lidia Wróbel oraz dr Ulrike Topf z zespołu prof. Agnieszki Chacińskiej. Kluczowa dla rozwoju projektu była współpraca z grupą naukowców z Uniwersytetu we Freiburgu pod kierownictwem prof. Bettiny Warscheid. Aby zidentyfikować zmiany, którym ulegają białka komórkowe na skutek dysfunkcji mitochondriów, użyli oni techniki spektrometrii mas.

Środki na badania grupy prof. Chacińskiej pochodziły z programu Welcome Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej finansowanego przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego oraz z grantów Narodowego Centrum Nauki.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
JADE najlepszym eksperymentem naukowym stratosfery (07-08-2015)

Polską misję JADE ogłoszono najlepszym eksperymentem naukowym w międzynarodowym konkursie Global Space Balloon Challenge. W jej ramach polscy naukowcy sprawdzali m.in., jak organizmy żywe radzą sobie w stratosferze poddane działaniu ozonu i trudnych warunków.

Konkurs Global Space Balloon Challenge jest organizowany corocznie przez Stanford Space Initiative, organizację utworzoną przez studentów Uniwersytetu Stanforda. W konkursie może wziąć udział każdy, bez względu na wiek i wykształcenie. Uczestnicy konkursu przygotowują własny eksperyment i wysyłają go do stratosfery za pomocą balonu. Konkursowe eksperymenty przeprowadzono między 10 i 27 kwietnia 2015 roku, ale ostateczne wyniki konkursu ogłoszono 21 lipca.


Mszaki w stratosferze. Fot. Jędrzej Górski

Polska międzyuczelniana misja JADE wystartowała 25 kwietnia 2015 roku z lotniska aeroklubu we Włocławku. Swoją nazwę zawdzięcza imionom członków zespołu - Jędrzej Agata Daniel Experiment. Z misją balonową poleciały trzy eksperymenty, a każdy przygotowany przez innego twórcę.

Próbę wykorzystania organizmów ziemskich do biomonitoringu ozonu w stratosferze przeprowadziła dr Agata Kołodziejczyk z Instytutu Nauk o Środowisku Uniwersytetu Jagiellońskiego. "W wysłanej kapsule biometeorologicznej umieściłam trzy gatunki mszaków: Ortotrichum, Physcomitrella i Atrichum. Chcieliśmy sprawdzić, który z nich, będzie wrażliwy na działanie ozonu w stratosferze, ale pozostanie odporny na niską temperaturę, ciśnienie czy wysokie promieniowanie UV" - wyjaśnia PAP dr Kołodziejczyk.

Kapsułę wyniesiono na wysokość blisko 30 km, a cały lot trwał dwie godziny. Próbki kontrolne z tymi samymi gatunkami mszaków pozostały na ziemi, aby później obie grupy można było porównać ze sobą. "Okazało się, że mszak Atrichum świetnie przetrwał w tych warunkach, a jednocześnie ozon pozostawił na nim charakterystyczne brązowe ślady" - wyjaśnia badaczka.

O ile prowadzony jest biomonitoring ozonu w troposferze, scharakteryzowano wiele roślin wrażliwych na ten związek i tworzone są nawet ogrody ozonowe (np. w Centrum Edukacyjnym NASA), to do tej pory nikt nie prowadził biomonitoringu ozonu w wyższych strefach atmosfery.

"Badania ozonu w stratosferze odbywają się przez elektrochemiczne bądź optyczne sondy meteorologiczne wynoszone balonami lub za pomocą monitoringu satelitarnego. Badania te dotyczą głównie dziury ozonowej - enigmatycznego monstrum, dzięki któremu rozwinięto między innymi technologię filtrów UV. Dotychczas jednak nie udostępniono badań, które wskazywałyby realny wpływ ozonu stratosferycznego na organizmy żywe. Dopiero od czasu międzynarodowej naukowej misji indyjskiej z 2009 r. wiadomo, że w stratosferze istnieje i rozwija się życie. W czasie poprzedzającym turystykę balonową do stratosfery takie badania zdają się być uzasadnione, a mszak Atrichum ma szansę stać się pierwszym stratosferycznym biomarkerem ozonu" - powiedziała dr Kołodziejczyk.

Obecnie - już na ziemi - naukowcy badają mechanizmy, które powodują, że Atrichum właśnie w ten sposób reaguje na działanie ozonu. "Badamy między innymi zależność stężenia ozonu od liczby charakterystycznych przebarwień na liściach mszaka" - mówi badaczka.


Kapsuła biometeorologiczna wykonana przez Polskie Towarzystwo Rakietowe. Fot. Sergiusz Płachecki

Kolejny nagodzony w misji JADE eksperyment przygotowali reprezentujący Politechnikę Wrocławską: Jędrzej Górski, Daniel Karczmit i Jędrzej Kowalewski. Testowali oni czujniki, których zadaniem było zbieranie informacji na temat temperatury, ciśnienia i poziomu promieniowania UV. Czujniki będą bardzo przydatne jesienią, podczas ich kolejnego projektu FREDE. Wówczas na balonie wysłanym przez Europejską Agencję Kosmiczną młodzi naukowcy umieszczą aparaturę, która sprawdzi, jak szybko w kosmosie z freonu uwalnia się chlor, który niszczy warstwę ozonową.

Z kolei Daniel Kaczmara z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, w ramach misji JADE, testował konstrukcję platformy do prowadzenia zdalnych eksperymentów w stratosferze. Sprawdzał m.in. funkcjonalność oprogramowania stacji naziemnej i zasięg łączności.

W kategorii najlepszych eksperymentów naukowych drugie miejsce zajął zespół IRBE-1 z litewskiego Ventspils Augstskola. Misje balonowe z całego świata nagradzano również m.in. za najlepsze zdjęcie wykonane podczas eksperymentu, najwyższą uzyskaną wysokość, a także dla najlepszej inicjatywy edukacyjnej.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ekologia
W jeziorze Goczałkowickim natrafiono na gąbki słodkowodne (04-08-2015)

Na gąbki słodkowodne natrafiono podczas rejsu badawczego po jeziorze Goczałkowickim. Tak dużych okazów nie zaobserwowano od wielu lat - poinformowało Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów (GPW) w Katowicach. Ich obecność świadczy m.in. o czystości wody.

W rejsie badawczym po jeziorze Goczałkowickim uczestniczyli naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, którzy od kilku lat stale współpracują z GPW. Podczas rejsu wykonano szereg zdjęć tych organizmów.

"W jeziorze Goczałkowickim natrafiono na dosyć duże skupiska gąbek słodkowodnych. Są rozmieszczone w różnych miejscach. Jeśli chodzi o ten obszar występowania to można powiedzieć, że są to organizmy dość duże" - powiedział PAP Jerzy Karczewski z wydziału biologii i ochrony środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.


Wisła Mała, 12.11.2005. Tysiące ptaków wędrownych odpoczywa na goczałkowickim zbiorniku wodnym w okolicach Wisły Małej. PAP/Andrzej Grygiel

Karczewski dodał, że występowanie gąbek słodkowodnych w zbiornikach, jest m.in. testem na czystość wody. "Ich obecność w wodzie świadczy o jej czystości i obfitości planktonu, a także wskazuje na to, że zbiornik świetnie nadaje się do hodowli ryb" - poinformował rzecznik GPW Piotr Biernat.

Gąbki należą do najstarszych organizmów wielokomórkowych (wyglądem bardziej przypominają rośliny niż zwierzęta). Dotąd poznano kilka tysięcy gatunków, z czego ponad sto występuje w wodach słodkich. "W Polsce osiągają kilkadziesiąt centymetrów wysokości lub średnicy, w zależności od kształtu dostosowującego się do podłoża. Ich ubarwienie zazwyczaj jest szarobrązowe lub żółtawe, zaś przy silnym naświetleniu - zielonkawe" - poinformowano.

Kolonie gąbek mają kształt krzewu, są przytwierdzone do podłoża. W Polsce gąbki zasiedlają zwykle płycizny, na których ruch wody jest największy. "Są wrażliwe na zanieczyszczenia, produkty gnicia (metan i siarkowodór), a także substancje toksyczne i oleje, dzięki czemu stanowią naturalne wskaźniki jakości wody w zbiorniku" - poinformowało GPW.

Odżywiają się odfiltrowując z wody nanoplankton i mikroplankton (bakterie, wiciowce, okrzemki, bruzdnice i pierwotniaki) oraz martwe cząsteczki organiczne. Duża liczba gąbek pełni także rolę biofiltrów, wychwytujących znaczne ilości zawiesin organicznych.

Gąbkami żywi się wiele bezkręgowców, np. skąposzczety. Na powierzchni kolonii gąbek mogą żyć inne organizmy m.in. skorupiaki, czy ślimaki.

Rejs badawczy został zorganizowany w ramach Zintegrowanego systemu wspomagającego zarządzanie i ochronę zbiornika zaporowego (ZiZOZap). To strategiczny projekt badawczy, który - jak zaznaczył Karczewski - zakłada m.in. badanie jakości wody (woda pitna), jak i wykorzystania pod względem turystyczno-rekreacyjnym.

Jezioro Goczałkowickie to sztuczny zbiornik wodny utworzony na Wiśle w 1956 r. Zajmuje powierzchnię ok. 32 km kw. Zbiornik spełnia dwa podstawowe zadania. Pierwsze z nich to wykorzystywanie jego wód do zaopatrzenia ludności oraz przemysłu Górnego Śląska (woda z Wisły jest ujmowana przez Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i przekazywana do dwóch stacji uzdatniania: w Goczałkowicach i w Strumieniu a następnie systemem rurociągów magistralnych przekazywana rejonowym odbiorcom). Zbiornik pełni również funkcję przeciwpowodziową. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Zdrowie
Zielona herbata może ograniczać przyswajanie skrobi (01-08-2015)

Zielona herbata może ograniczać przyswajanie cukru pochodzącego ze skrobi. Świadczą o tym wyniki badania polskich naukowców, przedstawione w "Nature Scientific Reports".

Naukowcy z dwóch poznańskich uczelni: Uniwersytetu Medycznego (UM) i Uniwersytetu Przyrodniczego, pod kierunkiem prof. Jarosława Walkowiaka z UM, potwierdzili to w badaniu, które objęło 28 osób w wieku 19-28 lat. Uczestnicy przebyli 12-godzinną głodówkę, po czym zjedli płatki kukurydziane, stanowiące źródło skrobi. Część z nich otrzymała również ekstrakt z zielonej herbaty w łatwo przyswajalnej postaci, a pozostali - placebo.

Następnie za pomocą specjalnego testu, pozwalającego zbadać w powietrzu wydechowym ilość naturalnego izotopu węgla 13C (stanowiącego produkt przemian metabolicznych po zjedzeniu płatków kukurydzianych), naukowcy ocenili stopień trawienia i wchłaniania węglowodanów. Po porównaniu wyników grupy przyjmującej ekstrakt z herbaty i grupy kontrolnej okazało się, że nawet pojedyncza dawka ekstraktu z zielonej herbaty ograniczała trawienie skrobi i jej przyswajanie.

W powszechnym przekonaniu zielona herbata jest bardzo korzystna dla zdrowia, stanowi też napój zalecany w czasie diet. Już we wcześniejszych badaniach prof. Walkowiak i jego zespół ustalili, że zielona herbata ogranicza również wchłanianie tłuszczów. Czy nowe badania oznaczają, że jest ona korzystna dla osób walczących z nadwagą?

Profesor zastrzega, by takie wnioski wyciągać ostrożnie. "Teoretycznie mamy tu do czynienia z sytuacją, w której można by było ograniczyć czy też spowolnić wchłanianie cukru ze skrobi, i tym samym zapobiegać hiperglikemii albo nadmiernemu przyswojeniu cukru" - powiedział w rozmowie z PAP. Potencjalnie oznacza to "jakąś szansę w kontekście problemów z otyłością, która ma dziś rozmiary pandemii" - dodał.

Zastrzegł jednocześnie, że właściwości zielonej herbaty zależą od jej rodzaju i sposobu parzenia, a dawka ekstraktu wykorzystana w badaniu stanowi odpowiednik co najmniej kilku szklanek naparu. Ponieważ większość osób nie wypija takiej ilości zielonej herbaty, ewentualny wpływ jej picia na trawienie skrobi może więc nie być tak wyraźny, jak wynik uzyskany w badaniu. "Trzeba by jej pić naprawdę dużo, żeby uzyskać tę ilość substancji czynnych, jaka była w ekstrakcie z zielonej herbaty, wykorzystanym w badaniu" - podkreślił.

Ekspert dodał, że wpływ ekstraktu na wchłanianie skrobi wymaga dalszych badań. "Skrobia, która nie została wchłonięta w jelicie cienkim, pozostanie w przewodzie pokarmowym, gdzie będzie podlegać przemianom, fermentacji, z udziałem bakterii. To może również powodować pewnego rodzaju problemy" - mówi.

Mikroflora jelitowa jest dziś przedmiotem wielu badań i obiektem zainteresowania naukowców - zauważył prof. Walkowiak. Bakterie żyjące w układzie pokarmowym człowieka są z jednej strony niezbędne m.in. dla właściwego działania układu odpornościowego. Z drugiej strony zaburzenia w obrębie tej mikroflory mogą powodować różne problemy ze zdrowiem, np. zespół rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego, którego jednym z objawów jest ból brzucha.

"Myślę, że dla długotrwałego utrzymania dobrej kondycji przez zdrowe osoby ważna jest zarówno zbilansowana, zróżnicowana dieta, jak i podobnie rozsądne podejście do życia w jego innych aspektach" - podkreślił prof. Walkowiak.

PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Archeologia
Archeolodzy zakończyli wykopaliska koło Jerzwałdu (28-07-2015)

Niemal tysiąc zabytków, w tym średniowieczne trzewiki pochew mieczy i grób ciałopalny z X-XI wieku, odkryła k. Jerzwałdu ekspedycja archeologiczna z Muzeum Warmii i Mazur. Archeolodzy przypuszczają, że natrafili na unikalną osadę handlową związaną z legendarnym Truso.

Archeolodzy pracowali w miejscu, w którym w ub. roku członkowie klubu odkrywcy Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej natrafili za pomocą detektorów metali na skupisko wczesnośredniowiecznych zabytków. Było to m.in wiele wykonanych z brązu i żelaza odważników oraz siekańców, czyli skrawków monet - srebrnych arabskich dirhemów.


Truso - nazwa istniejącego od końca VIII do początku XI w. portu bałtyckiego i portowej miejscowości handlowej w okolicy ujścia Wisły. Miejsce zostało opisane przez anglosaskiego podróżnika Wulfstana, który dotarł tam z portu Hedeby (Dania) ok. 890 roku.

Najcenniejszym znaleziskiem było jednak 10 trzewików, okuć dolnej części pochew mieczy. Takie przedmioty świadczyły we wczesnym średniowieczu o wysokim statusie ich właścicieli. Są to zabytki spotykane bardzo rzadko i tak dużej kolekcji tego typu nie miało dotychczas żadne muzeum w Polsce.

Kolejnych unikalnych odkryć dokonała w ostatnich tygodniach w okolicach Jerzwałdu ekspedycja archeologiczna Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie i olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Jak poinformował PAP prowadzący te badania Kacper Martyka, odkryto niemal tysiąc różnych zabytków, w tym kolejne dwa trzewiki.

Przebadano m.in. ziemne wały, pochodzące prawdopodobnie z czasów pruskich oraz XIV-XV wieku, a także pobliskie leśne dukty, którymi w średniowieczu przebiegał szlak handlowy prowadzący na północ. Znaleziono tam ostrogi, groty włóczni i podkowy, co - zdaniem muzealników - świadczy o intensywnym użytkowaniu tego miejsca także po podboju Pomezanii przez Krzyżaków.

Zdaniem Martyki prawdziwą sensacją jest grób ciałopalny z X-XI wieku. Archeolodzy znaleźli okazałe naczynie o bogatej ornamentyce, wypełnione drobnymi fragmentami spalonych kości ludzkich. Nieopodal tej urny odsłonięto duży obiekt z pozostałościami węgli drzewnych, resztkami skremowanych kości, dużą ilością ceramiki i fragmentami srebrnych ozdób.

Początkowo badacze sądzili, że odnaleźli tzw. Aschenplatz, czyli popielisko. Były to dość powszechne w obrządku pogrzebowym Prusów na Sambii i Natangii miejsca kremacji i praktyk magicznych, po których do dziś pozostały place zmieszanej z popiołem spalonej ziemi. Jednak niżej - na głębokości ok. 2 m - natrafiono na obiekt o nieustalonej jeszcze funkcji i chronologii, być może reliktu domostwa półziemiankowego.

"Jeśli była to osada, co wydaje się najbardziej prawdopodobne, to obecność grobów w pobliżu konstrukcji mieszkalnej jest niezwykle interesująca. Może świadczyć albo o tym, że grób jest późniejszy lub wcześniejszy, albo - jeśli są one równoczasowe - o szczególnym znaczeniu tego pochówku" - wyjaśnił Martyka.

Jego zdaniem odkryte pod Jerzwałdem zabytki, ich kontekst kulturowy i sekwencja warstw osadniczych sugerują, że może to być unikalne w świecie Bałtów Zachodnich miejsce intensywnego i dalekosiężnego handlu, położone daleko w głębi lądu i związane z konkretnym, lądowym szlakiem handlowym. Być może stanowiło ono zaplecze ekonomiczne dla legendarnego Truso - portu i ośrodka handlowo-rzemieślniczego, który istniał od VIII do XI wieku u ujścia Wisły, w okolicach dzisiejszego Janowa Pomorskiego.

Jednak archeolodzy podkreślają, że na razie jest to jedynie hipoteza, którą muszą zweryfikować szersze badania, planowane na kolejne lata.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Fizyka
Zimna krystalizacja ma dwoistą naturę (22-07-2015)

Za krystalizację niektórych zeszklonych substancji podczas ogrzewania odpowiada nie jeden, lecz dwa mechanizmy fizyczne, odkryli naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Ten zaskakujący wniosek płynie z badań, podczas których po raz pierwszy użyto numerycznej obróbki obrazu do oceny stopnia krystalizacji ciekłych kryształów.

Substancje organiczne obecne w produktach farmakologicznych na ogół powinny mieć postać szklistą. Może się jednak zdarzyć, że wskutek długotrwałego przechowywania związki te skrystalizują i lek straci swoje właściwości. Aby lepiej zrozumieć fundamentalne procesy zachodzące w trakcie podobnych przemian, naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie przeprowadzili serię badań nad krystalizacją szczególnego typu, zachodzącą przy podgrzewaniu jednej z odmian ciekłych kryształów. Wyniki, niedawno opublikowane w prestiżowym czasopiśmie krystalograficznym "Crystal Growth & Design", ujawniły nieoczekiwaną, dwoistą naturę badanego procesu.


Rozrost obszarów skrystalizowanych (lewa kolumna, fotografie z mikroskopu polaryzacyjnego) oraz ich numeryczna analiza, pozwalająca na oszacowanie stopnia krystalizacji (prawa kolumna). (Źródło: IFJ PAN)

"Zazwyczaj krystalizację kojarzy się z procesem schładzania. Znane jest jednak dość nieintuicyjne zjawisko: niektóre związki chemiczne w pewnych warunkach zaczynają krystalizować podczas wzrostu temperatury. Efekt ten, nazywany zimną krystalizacją, zaobserwowaliśmy blisko 20 lat temu w organicznych substancjach ciekłokrystalicznych wykazujących tendencję do zeszklenia", wyjaśnia prof. dr hab. Maria Massalska-Arodź (IFJ PAN).

Ciekłe kryształy to ciecze, których wydłużone cząsteczki wykazują pewien rodzaj uporządkowania, na ogół spotykany w zwykłych kryształach. Najprostszy ciekły kryształ nematyczny może więc np. płynąć, ale jego cząsteczki w dość dużych grupach będą zorientowane w przestrzeni w jednym kierunku. Równocześnie znajdują się one względem siebie w przypadkowych odległościach (przeciwnie niż w kryształach, gdzie tkwią w węzłach sieci krystalicznej).

Naukowcy z IFJ PAN analizowali zmiany stanu uporządkowania wydłużonych cząsteczek jednego z ciekłych kryształów (4CFPB), którego faza nematyczna łatwo ulegała zeszkleniu.

"Wybór nematyka jako obiektu badań nie był przypadkowy. Obraz nematyków, oglądany pod mikroskopem polaryzacyjnym, tworzą różnobarwne obszary układające się w charakterystyczne tekstury. Chcieliśmy sprawdzić, czy graficzna ocena zmian tych tekstur podczas ogrzewania zeszklonego nematyka może nieść wartościową informację o przebiegu krystalizacji", mówi doktorant Tomasz Rozwadowski (IFJ PAN).

Fizycy z IFJ PAN wykonali szereg eksperymentów, w których przyglądano się zmianom zachodzącym w ciekłym krysztale w trakcie wzrostu temperatury. W każdym doświadczeniu wzrost temperatury odbywał się ze stałym tempem, ale w kolejnych doświadczeniach szybkość wzrostu była różna: w pierwszym w ciągu minuty temperatura przyrastała zaledwie o jeden stopień Kelwina, w końcowym nawet o 50 kelwinów.

Pomiary stopnia krystalizacji, polegające na analizie w programie graficznym obrazów tekstur z mikroskopu polaryzacyjnego, porównano z danymi zebranymi równocześnie za pomocą dwóch innych, klasycznych metod: kalorymetrycznej i dielektrycznej. Otrzymane wyniki okazały się spójne, co z jednej strony potwierdziło użyteczność graficznej oceny zmian tekstur w badaniach nad krystalizacją, a z drugiej pozwoliło wyjątkowo wiarygodnie odtworzyć przebieg procesu. I tu na badaczy czekała niespodzianka.

Dane zebrane przez fizyków z IFJ PAN wykazały w badanej substancji istnienie nie jednego, lecz dwóch mechanizmów odpowiedzialnych za krystalizację. W eksperymentach, w których szybkość wzrostu temperatury była większa od 8 K/min., krystalizacja przebiegała zgodnie z klasycznymi przewidywaniami termodynamicznymi, w temperaturze około 275 K. Jednak gdy próbka była ogrzewana wolniej niż 8 K/min., za proces zaczynała odpowiadać przede wszystkim dyfuzja związana z ruchliwością cząsteczek. Fakt ten miał wpływ na temperaturę krystalizacji: gdy proces miał charakter dyfuzyjny była ona znacznie niższa, gdyż krystalizacja wymagała, jak stwierdzono, mniejszego nakładu energii.

"Gdyby zimna krystalizacja była zjawiskiem rządzonym wyłącznie przez termodynamikę, wystarczyłoby utrzymać temperaturę nieco poniżej 275 K, żeby zabezpieczyć naszą substancję przed niekontrolowaną przemianą. Teraz wiemy, że niekiedy proces dyfuzji cząsteczek zaczyna odgrywać decydującą rolę i wraz ze zmniejszaniem szybkości ogrzewania nematyka krystaliczne uporządkowanie pojawia się w coraz niższej temperaturze. Do zimnej krystalizacji może więc dojść w dość szerokim przedziale temperatur, w warunkach, w których wcześniej się jej nie spodziewaliśmy", stwierdza prof. Massalska-Arodź.

Praca naukowców z IFJ PAN wnosi istotny wkład w rozwój nauki o kryształach, dobrze wpisując się w znakomite polskie tradycje tej dziedziny wiedzy. Warto bowiem przypomnieć, że odkryta w 1916 roku przez prof. Jana Czochralskiego metoda produkcji monokryształów, polegająca na ich bardzo ostrożnym "wyciąganiu" z roztopionej substancji za pomocą pręta dotykającego powierzchni cieczy, jest fundamentem niemal całego przemysłu elektronicznego. Dziś kryształy wyhodowane w procesie Czochralskiego są obecne w praktycznie każdym zakątku naszej planety, a niektóre z nich na pokładach sond kosmicznych dotarły nawet poza Układ Słoneczny.

Instytut Fizyki Jądrowej PAN (IFJ PAN) w Krakowie zajmuje się strukturą materii i własnościami oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po wnętrza cząstek elementarnych. Wyniki badań - obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska - są każdego roku przedstawiane w ponad 450 artykułach publikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego "Materia-Energia-Przyszłość" o statusie Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW) na lata 2012-2017. Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. W kategoryzacji MNiSW Instytut został zaliczony do kategorii naukowej A+ w grupie nauk ścisłych i inżynierskich.

PUBLIKACJA: "Kinetics of Cold Crystallization of 4-Cyano-3-fluorophenyl 4-Butylbenzoate (4CFPB) Glass Forming Liquid Crystal. I. Nonisothermal Process As Studied by Microscopic, Calorimetric, and Dielectric Methods"; T. Rozwadowski, M. Massalska-Arodź, Ł. Kolek, K. Grzybowska, A. Bąk, K. Chłędowska; Crystal Growth & Design, 2015, 15 (6), pp 2891-2900; DOI: 10.1021/acs.cgd.5b00328

Źródło: Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk

Materiałoznawstwo
Plastik przewodzący prąd ochronić może samolot rażony piorunem (22-07-2015)

Nowy sposób ochrony samolotu przed rażeniem piorunem opracowuje dr Andrzej Katunin z Politechniki Śląskiej, Badacz chce, by w przyszłości samoloty budowane były z nowego kompozytu, w którego skład wejdzie m.in. plastik, który przewodzi prąd.

"Średnio raz na rok w samolot pasażerski uderza piorun" - mówi w rozmowie z PAP dr Andrzej Katunin, specjalista w zakresie mechaniki kompozytów z Politechniki Śląskiej. Badacz uspokaja jednak, że samoloty są na taką okoliczność przygotowane. "Od 1967 r. nie zdarzyła się na świecie katastrofa, której przyczyną byłby piorun" - zaznacza i dodaje, że teraz urządzenia i pasażerowie są zabezpieczeni przed skutkami takiego zjawiska. Czasem najwyżej zdarza się, że w kabinie zgasną światła lub włączą się zapasowe urządzenia.

Aby piorun nie zniszczył samolotu, ładunek elektryczny musi się szybko rozchodzić po całym kadłubie. Dzięki temu nie wytworzy się w miejscu uderzeniu ogromna temperatura, która może uszkodzić poszycie. Jednak kadłuby samolotów budowane są z kompozytów na bazie żywic epoksydowych. Ten wytrzymały plastik jest lekki, ale nie przewodzi prądu. W polimerowym kadłubie jest więc zatapiana metalowa siatka. W momencie uderzenia pioruna przechwytuje ona ładunek elektryczny i ciepło.

Zdaniem dr. Katunina takie rozwiązanie nie jest jednak optymalne. Proces wytwarzania kadłubów z taką wtopioną siatką nie jest wcale prosty. A poza tym każde uderzenie pioruna może powodować wypalenia w poszyciu maszyny. Samolot musi być wtedy naprawiony. Ponadto po każdym uderzeniu pioruna maszyna musi przejść serię testów. Dopiero wówczas może ponownie wyruszyć w trasę.

Dlatego dr Katunin chce opracować nowe rozwiązania chroniące samolot przed skutkiem uderzenia pioruna. Będzie to nowy kompozyt, z którego budowane byłyby kadłuby samolotów. W skład tego materiału wejdzie plastik o niestandardowych własnościach: przewodzący prąd. Polimer ten nie zawiera metali i jak na materiał przewodzący prąd jest bardzo lekki. "Minusem jednak takiego tworzywa jest to, że nie jest na tyle wytrzymałe, by można z niego samego budować samoloty" - mówi dr Katunin, ale deklaruje, że wie, jak sobie z tym poradzić. Rozmówca PAP tłumaczy, że polimer przewodzący prąd można byłoby w odpowiednich proporcjach mieszać z polimerami dotychczas używanymi w konstrukcjach samolotów. Taki nowoczesny kompozyt mógłby być więc zarówno wytrzymały, jak i przewodziłby prąd.

Największym wyzwaniem w badaniach dr. Katunina jest ustalenie, jak musiałby być zbudowany taki kompozyt i jak go produkować. Do tego trzeba jednak opracować modele komputerowe kompozytu i na nich sprawdzać, jak spisywać się będzie materiał, kiedy zmieniać się będzie w nim proporcje poszczególnych składników.

Badacz wychodzi z założenia, że nowa technologia, nad którą pracuje, sprawi, że proces produkcji kompozytowych elementów samolotu będzie prostszy i tańszy. Dodatkową zaletą ma być to, że dzięki nowemu kompozytowi nie będą konieczne tak kosztowne renowacje i testy samolotu po każdym uderzeniu pioruna - piorun bowiem powodowałby mniejsze szkody.

Na swoje badania naukowiec otrzymał grant (80 tys. zł) w ramach programu INTER Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. W badaniach również uczestniczą naukowcy z Gliwic, Ukrainy i Portugalii.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Psychologia
Badacz sprawdza, dlaczego proste decyzje stwarzają trudności (21-07-2015)

Mało istotne, codzienne decyzje, np. dotyczące wyboru w sklepie marki kawy czy herbaty, czasami są przeszkodami trudnymi do przeskoczenia. Laureat Diamentowego Grantu Wojciech Zajkowski bada, dlaczego trywialne decyzje bywają trudne oraz jaki jest ich związek z siłą woli.

"Każdemu człowiekowi zdarzają się problemy z podejmowaniem relatywnie prostych decyzji. W przypadku jednych ludzi problem ten jest większy, a w przypadku drugich - mniejszy. Interesuje mnie, dlaczego tak jest" - tłumaczy w rozmowie z PAP Zajkowski, student Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Zajkowski, który jest laureatem Diamentowego Grantu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, koncentruje się na odnalezieniu zachodzących w mózgu mechanizmów związanych z różnicami w sile woli. W swoim projekcie bazuje na teoriach niemieckiego psychologa Juliusza Kuhla, który badał siłę woli.

Kuhl podzielił ludzi na zorientowanych na stan oraz zorientowanych na działanie. Osoby zorientowane na stan są niezdecydowane i mają problemy z realizacją celów. Ludzie ukierunkowani na działanie są konsekwentni i szybko podejmują decyzje.

"Najciekawsze jest to, że zróżnicowanie na te dwie grupy można łatwo zaobserwować w codziennym życiu. Np. podczas zakupów w supermarkecie, kiedy zdecydowanie się na konkretny rodzaj dżemu zajmuje zdecydowanie zbyt wiele czasu" - tłumaczy Zajkowski.

W eksperymencie Zajkowskiego uczestnicy badania będą monitorowani podczas odpoczynku oraz w momencie podejmowania decyzji. W badaniu użyte zostaną techniki obrazowania mózgu przy pomocy funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) oraz miary stężenia dyfuzji wody (DTI). Uczestnicy odpowiedzą na pytania, które będą odnosiły się do ich osobistych preferencji. Dzięki temu urządzenia uchwycą obraz ich mózgu podejmującego decyzje.

Główna hipoteza projektu zakłada, że między różnymi ludźmi pojawiają się różnice w aktywacji części mózgu odpowiedzialnych za kontrolę wykonawczą i za to, jak realizujemy dane zadanie.

Osoby zorientowane na stan charakteryzują się niezdecydowaniem, trudnością w podejmowaniu decyzji oraz biernością w realizacji swoich planów. Potocznie są nazywane osobami o słabej sile woli. "Dowiedziono, że takie osoby gorzej radzą sobie w życiu społecznym, czerpiąc mniejszą satysfakcję z pracy i osiągają mniej sukcesów zawodowych. Istnieją też związki łączące zachowania charakterystyczne dla takich osób z wieloma symptomami depresji" - tłumaczy Zajkowski.

Ludzie zorientowani na działanie mają z kolei tendencję do szybkiego podejmowania decyzji, bycia konsekwentnym oraz realizowania swoich planów.

Zgodnie z założeniami Kuhla orientacja na stan i działanie ma związek z wychowaniem. Osoby żyjące w bezpiecznym środowisku raczej są zorientowane na działanie, zaś te spędzające dzieciństwo w niestabilnym otoczeniu prawdopodobnie będą zorientowane na stan.

"Badania będą prowadzone metodą porównawczą, więc będziemy dobierać uczestników, których zachowania są skrajnie zorientowane na działanie lub stan" - mówi Zajkowski.

Trudno przewidzieć, w jaki sposób rozwiną się badania, ale orientacja na stan może potencjalnie prowadzić do depresji. "Wciąż nie wiemy, jakie jest źródło depresji. Badania te mogą zaowocować lepszym zrozumieniem mechanizmów prowadzących do tej choroby" - twierdzi Zajkowski.

Zgodnie z danymi kampanii społecznej "Forum Przeciw Depresji", depresja dotyka 350 mln ludzi na całym świecie i jest najczęściej diagnozowana u osób w wieku od 20. do 40. roku życia. Szacuje się, że w Polsce żyje 1,5 miliona osób dotkniętych tą chorobą, co stanowi grupę prawie równą liczbie mieszkańców Warszawy.

Projekt Zajkowskiego jest zaplanowany na dwa i pół roku. Etap eksperymentów w rezonansie rozpocznie się za rok, po przeprowadzeniu badań pilotażowych oraz doborze uczestników badania.

PAP - Nauka w Polsce, Alicja Karasińska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Archeologia
Okno na pradzieje ziem polskich w woj. śląskim (20-07-2015)

Pozostałości obozowisk, osad, wiosek, cmentarzysk, grobów, miejsc o charakterze obrzędowym, które reprezentują prawie cały przekrój dziejów człowieka, odkryli archeolodzy w czasie dwuletniego projektu badawczego w Kornicach koło Raciborza.

"Wyjątkowy jest nie tylko zakres badań, ale również powierzchnia kilkunastu hektarów, czyli blisko 20 pełnowymiarowych boisk do gry w piłkę nożną, umożliwiająca nam wgląd w różne, czasami wielkie konstrukcje stworzone przez człowieka, których rozpoznanie często, ze względu na znacznie mniejsze wykopy archeologów jest bardzo trudne" - opowiada PAP dr Mirosław Furmanek, jeden z kierowników wykopalisk reprezentujący Fundację Nauki "Archaeologia Silesiae" z Wrocławia. W zespole znaleźli się również Maksym Mackiewicz, Bartosz Myślecki i dr hab. Andrzej Wiśniewski.


Dom słupowy społeczności kultury amfor kulistych. Fot. T. Murzyński

Badacze stanowiska nie kryją zachwytu nad obiektem swoich prac. Ich zdaniem bogactwo i różnorodność znalezisk są niejednokrotnie unikalne w skali Polski i nie tylko, przynosząc nowe dane do poznania i zrozumienia tego, jak żyli ludzie w różnych okresach pradziejów.

Najstarsze znaleziska można datować na ok. 30 tys. lat temu. Związane są z kulturą oryniacką, której twórcą był współczesny Homo sapiens, rozwijającą się w starszej epoce kamienia. Ludzie z tego czasu byli myśliwymi przemieszczającymi się z miejsca na miejsce. "Jeden z takich myśliwych zatrzymał się wówczas nad niewielkim potokiem, z którego wydobył kilka brył krzemienia, wykonał z nich potrzebne narzędzia, a kamienne odpady po tych czynnościach pozostałe na brzegu niewielkiej dolinki (razem z obecnie zasypanym potokiem) zostały znalezione przez nas" - opowiada dr Furmanek.


Grób przedstawicila społeczności kultury pucharów dzwonowatych. Fot. M. Mackiewicz

Po raz kolejny ludzie zostawili swój ślad w dzisiejszych Kornicach około 7200 lat temu. Byli to pierwsi rolnicy, którzy wznieśli długie domy słupowe, po których do dziś zachowały się jedynie ślady po palach wyznaczające plan i zasięg konstrukcji. W ich sąsiedztwie archeolodzy natknęli się na infrastrukturę ówczesnej wsi.

Szczególnie ważne dla archeologów okazały się odkrycia z okresu schyłku epoki neolitu (2900-2700 lat p.n.e.) w postaci ogromnej osady społeczności określanej jako kultura amfor kulistych. "Dotąd sądziliśmy, że jej przedstawiciele zajmowali się przede wszystkim hodowlą zwierząt, prowadząc koczowniczy lub półkoczowniczy tryb życia. Tymczasem w Kornicach okazało się, że mamy do czynienia z ogromną osadą zajmującą kilka hektarów powierzchni, dodatkowo zabudowaną dużymi (a więc trwałymi) domami słupowymi, którym towarzyszą różne obiekty gospodarcze świadczące o osiadłym trybie życia i zapewne bardziej wszechstronnej gospodarce, w której ważną rolę odgrywała nie tylko hodowla zwierząt, ale również gospodarka rolnicza" - wyjaśnia dr Furmanek. Oprócz tego archeolodzy odkryli ślady działalności obrzędowej z tego czasu, związaną ze składaniem ofiar zwierzęcych.


Grób z wczesnej epoki brązu. Fot. M. Mackiewicz

Równym zaskoczeniem dla naukowców okazały się znaleziska odnoszące się do społeczności, które około 4300 lat temu w Kornicach składały swoich zmarłych. "Społeczność kultury pucharów dzwonowatych jest dla nas ciągle bardzo enigmatyczna. Niektórzy wywodzą ją z terenu dzisiejszego Półwyspu Iberyjskiego. Według innych kultura materialna związana z tą kulturą to tzw. dress code ówczesnych elit społecznych, więc była to ludność lokalna" - wyjaśnia dr Furmanek. Obok cmentarzyska naukowcy natknęli się na, jak dotąd pierwszą, odkrytą przez archeologów osadę tej ludności w Polsce.

W jednym z grobów archeolodzy znaleźli szczątki mężczyzny w wieku 20-29 lat, spoczywającego na plecach, z nogami zgiętymi w stawach kolanowych pod kątem ostrym i silnie zgiętymi rękami, których dłonie spoczywały na barkach. Na jego pośmiertną drogę bliscy umieścili w grobie kilka naczyń ceramicznych do picia i jedzenia. Na głowie zmarłego znajdowały się liczne zagojone rany i nacięcia spowodowane różnymi narzędziami. Obserwowane ślady mogą być, zdaniem naukowców, świadectwem przemocy. Analizy antropologiczne kończyn dolnych wykazały liczne zmiany, wskazujące na siedzącą pozycję, która była przez niego najczęściej przyjmowana, wiązana przez badaczy z jeździectwem. Badacze dopatrzyli się też zmian na kości piszczelowej, które obecnie spotykane są u wyczynowych sportowców, zwłaszcza biegaczy długodystansowych. Natomiast analiza kości ramion pozwoliła na stwierdzenie, że zmarły prawdopodobnie często sięgał po łuk. Badania antropologiczne wykonała Agata Hałuszko w Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Bardzo bogate i zróżnicowane znaleziska związane są z epoką brązu i wczesną epoką żelaza. Być może istniejąca wtedy osada otoczona została rodzajem fortyfikacji. Odkryte zabytki wskazują na kontakty z obszarami zakarpackimi - m.in. terenem dzisiejszych Węgier.

W Kornicach archeolodzy odkryli również ślady bytności człowieka z czasów średniowiecza. Początkowo, w IX-X wieku, istniało tam cmentarzysko, a w XIII-XIV wieku nieznana dotąd w źródłach pisanych wioska. Była to najprawdopodobniej ulicówka, czyli wieś o prostym układzie domów położonych wzdłuż jednego traktu, zabudowana gospodarstwami z prostokątnymi domami.

Teraz naukowcy przekażą zebrane materiały do analiz specjalistycznych, wśród których będą m.in. badania izotopowe, umożliwiające określenie diety i pochodzenia osób pochowanych na badanych przez archeologów cmentarzyskach. Wcześniej wykonano badania geofizyczne i zdjęcia lotnicze.

"Górny Śląsk, jako obszar zlokalizowany na przedpolu Bramy Morawskiej, ogrywał szczególną rolę w komunikacji i transmisji wzorców kulturowych pomiędzy obszarami położonymi na południe od Karpat i Sudetów a północą Europy. Osią tego obszaru jest szeroka dolina Odry. Badania w Kornicach odzwierciedlają tę długą, bogatą i złożoną historię rozwoju ludzi i kontaktów pomiędzy Południem a Północą Europy" - podsumowuje dr Furmanek.

Mimo że wykopaliska miały charakter ratowniczy, archeolodzy mogli poświęcić na nie aż 2 lata. Naukowcy bardzo chwalą wzorcową współpracę z inwestorem - zakładem produkcji okien Eko-Okna z Kornic, który sfinansował wykopaliska na obszarze, gdzie staną budynki rozbudowywanego zakładu.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Wydarzenia
O alchemii i dawnej medycynie na wystawie w Nowym Sączu (18-07-2015)

Alchemii i dawnej medycynie poświęcona jest wystawa, która w sobotę zostanie otwarta w Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu. Prezentacja ma m.in. przypominać o związkach z Sądecczyzną słynnego alchemika Michała Sędziwoja, odkrywcy tlenu.

Na ekspozycji w Domu Gotyckim znajduje się 50 reprodukcji dawnych pism i ilustracji. Zainteresowani przeczytają prace średniowiecznych alchemików, medyków i znachorów, a na rysunkach obejrzą m.in. wyobrażenia anatomii człowieka, sekcje zwłok, eksperymenty, operacje przeprowadzane bez znieczulenia.

Zwiedzający zobaczą sprawozdanie z pierwszej na ziemiach polskich publicznej sekcji zwłok przeprowadzonej w 1613 r. przez Joachima Oelhafa, lekarza i profesora medycyny w Gdańskim Gimnazjum Akademickim.

Wśród najważniejszych obiektów są m.in. rękopis medyczny "Mihi competit" Tomasza z Wrocławia, nadwornego lekarza książąt wrocławskich, spisany w 1467 r. i inkunabuł dotyczący zarazy "Liber pestilentialis de venenis epidemiae" Hieronymusa Brunschwiga z 1500 r.

Wystawa "Alchemicy, medycy, uczeni. Medycyna na przestrzeni wieków" czynna będzie do 30 września. Materiały prezentowane na niej pochodzą ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.

W dwóch pierwszych dniach trwania wystawy wykład o dawnych alchemikach i medykach wygłosi historyk dr Piotr Wierzbicki. W rozmowie z PAP historyk podkreślił, że celem nowosądeckiej prezentacji jest m.in. przypomnienie związków słynnego alchemika Michała Sędziwoja, odkrywcy tlenu, z Sądecczyzną.

Sędziwój urodził się w Łukowicy koło Nowego Sącza w 1566 r. "To on w 1598 r. podczas prażenia saletry otrzymał tlen, który nazwał 'duchem świata' - swoją pracę opisał w dziele 'Dwanaście traktatów o kamieniu filozoficznym'. Uznał on tlen za kamień filozoficzny, z czym zgodził się twórca chemii Robert Boyle" - mówił Wierzbicki.

Alchemik podróżował po całej Europie, przebywał w najważniejszych ówczesnych ośrodkach nauki, m.in. w Cambridge, Lipsku, Wiedniu; zyskał uznanie m.in. praskiego cesarza Rudolfa II. Był też sekretarzem na dworze Zygmunta III Wazy.

Sędziwój miał mieć swoją pracownię w wieży Kurza Stopka na Wawelu. Według przekazów to nieudany eksperyment alchemiczny spowodował pożar zamku w Krakowie i przyspieszyć decyzję króla o wyjeździe do Warszawy i przeniesieniu stolicy z Krakowa do Warszawy. Po tym wydarzeniu Sędziwój miał przebywać jakiś czas w Nowym Sączu, a następnie osiąść na Śląsku, w dzisiejszym czeskim mieście Karavare.

W dawnych wiekach - mówił historyk - alchemia była silnie związana z medycyną, sam Awicenna parał się zarówno alchemią, jak i medycyną. Wszyscy alchemicy starali się odkryć metodę transmutacji ołowiu w złoto lub miedzi w srebro (czyli tzw. kamień filozoficzny), lekarstwo na wszystkie choroby i eliksir nieśmiertelności. Alchemię w XV i XVI w. można uznać za naukę lekarską, ponieważ zajęła się ona głównie zastosowaniem substancji chemicznych w leczeniu np. rtęci.

"Prowadzone w ramach alchemii prace przyczyniły do wielu istotnych odkryć w dziedzinie nauk przyrodniczych, pomimo że wiele działań w jej obrębie miało charakter pozanaukowy, poznaliśmy liczne pierwiastki i związki chemiczne, opracowane zostały metody rozdziału substancji i stworzono narzędzia laboratoryjne. Libavius pod kon. XVI w. napisał 'Alchemię' - pierwsza encyklopedię chemii" - podsumował historyk.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365