Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.561.487 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
W istocie, tylko naiwny antropocentryzm może upatrywać wyłącznie w ludzkości zarówno stronę bierną, jak i czynną przy rozważaniu problematyki zła.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Neuronauki
I śpią, i nie śpią (08-05-2011)

Wyniki najnowszych badań naukowych, prowadzonych na szczurach, mogą okazać się pomocne w ustaleniu, w jaki sposób styl życia związany z niedoborami snu wpływa u ludzi na poziom funkcjonowania w dniu codziennym, choć niekorzystne efekty z tym związane mogą być niezauważalne na pierwszy rzut oka.

W przypadku szczurów im większy był u zwierząt niedobór snu, tym więcej neuronów w ich mózgach ulegało przejściowej dezaktywacji (czyli ucinało sobie drzemkę). Przekładało się to bezpośrednio na poziom wykonania testów, którym poddawano laboratoryjne gryzonie.

Choć zwierzęta pozostawały w stanie czuwania i były aktywne ruchowo, pomiary fal mózgowych za pomocą EEG wskazywały, że pewne grupy neuronów, rozsianych w korze mózgowej, na krótko zapadają w sen.

Badania zostały przeprowadzone dzięki wsparciu finansowemu amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH).

"Takie wyczerpane neurony, obecne w czuwającym mózgu, mogą być odpowiedzialne za zaburzenia koncentracji uwagi, zaburzenia myślenia i oceny sytuacji, wyższą skłonność do popełniania błędów i emocjonalną drażliwość, której możemy doświadczyć, jeżeli cierpimy z powodu niedoboru snu, mimo że wcale jeszcze nie czujemy się śpiący" - wyjaśnia dr Giulio Tononi z University of Wisconsin-Madison.

Tonoi wraz ze współpracownikami przedstawili wyniki swoich badań w raporcie, który został opublikowany 28 kwietnia br. na łamach Nature.

Wcześniejsze badania zwróciły uwagę na zjawisko lokalnego drzemania neuronów, występujące przy przedłużonym czasie czuwania, niewiele wiedziano jednak, w jaki sposób przebiega aktywność neuronalna, leżąca u jego podstaw.

Aby zdobyć więcej informacji na ten temat, naukowcy śledzili aktywność elektryczną mózgów zwierząt w sytuacji, w której zwierzęta pozostawały w wymuszonym stanie czuwania przez kolejnych kilka godzin. Osiągnięto to poprzez wprowadzanie do klatek ze zwierzętami nowych, stymulujących przedmiotów - kolorowych piłeczek, pudełek, tuneli, a także materiału przesyconego zapachem innych szczurów, co wzmagało u zwierząt odruch orientacyjny. Im bardziej śpiące stawały się szczury, tym więcej grup neuronów ulegało wyłączeniu, pozornie przypadkowo, w różnych lokalizacjach w korze mózgu.

Wzorzec aktywności tych drzemiących neuronów przypominał aktywność komórek nerwowych w korze mózgowej w fazie snu wolnofalowego NREM, mimo że jednocześnie ogólny odczyt EEG pozwalał stwierdzić, że zwierzęta pozostawały w stanie czuwania, na co wskazywało również ich zachowanie. Istnieją więc dowody na to, że neuronalne zmęczenie jest stanem jakościowo różnym od mikrosnu, czyli 3-15 sekundowych drzemek występujących czasem w stanie wymuszonego czuwania, którym towarzyszy zamykanie oczu i zmiany w zapisie EEG typowe dla snu. Zdaniem naukowców, drzemanie grup zmęczonych neuronów bardziej przypomina stany, z którymi mamy do czynienia w niektórych formach epilepsji.

Choć symptomy drzemania zmęczonych neuronów dają jedynie subtelne objawy na poziomie behawioralnym, naukowcom udało się ustalić, że mają jednak istotny wpływ na sprawność wykonywania przez zwierzęta różnych zadań. "Wyłączeniu" neuronów w korze motorycznej (odpowiedzialnej za czynności ruchowe) w ciągu ułamka sekundy poprzedzającego sięgnięcie przez zwierzę po słodką pigułkę powodowało, że szansa na odniesienie sukcesu w tej próbie spadała średnio o 37,5%. Co więcej, ogólna liczba porażek w wykonaniu testu wzrastała wraz z czasem przedłużonego czuwania.

Zmęczenie i lokalne drzemanie neuronów, którym towarzyszy wolnofalowy wzorzec aktywności, mogą wyjaśniać, dlaczego u ludzi, którzy cierpią z powodu niedoboru snu, wydajność pracy znacznie spada, mimo że w subiektywnej ocenie i na poziomie zachowania wydają się pozostawać w stanie czuwania.

[tłum./oprac. C. O. Reless]

Referencje dokumentu: NIH News - Local sleep in awake rats. Vyazovskiy VV, Olcese U, Hanlon EC, Nir Y, Cirelli C, Tononi G. Nature. 2011 April 28.

Ekologia
Elektrownie atomowe nie wywołują białaczki u dzieci (07-05-2011)

Choć zieloni aktywiści wytrwale straszą europejskie społeczeństwa białaczką dziecięcą jako konsekwencją rozbudowy sieci elektrowni jądrowych, to jak informują nas ogłoszone dziś wyniki jednych z najbardziej szczegółowych badań na ten temat, przeprowadzonych przez brytyjski Komitet ds. Medycznych Aspektów Radiacji w Środowisku (COMARE), jednostkę doradczą ustanowioną przez rząd Wielkiej Brytanii - zamieszkiwanie w pobliżu elektrowni jądrowych nie podnosi ryzyka rozwoju białaczki u dzieci.

Elektrownia jądrowa w czeskim Temelinie, sxc.huWyniki tego studium poddają w wątpliwość raport na ten temat opublikowany w 2008 r. przez grupę badawczą z Niemiec, która wskazywała na wyższą zapadalność na białaczkę w rejonach bliskich elektrowniom jądrowym. Badacze z Wielkiej Brytanii wskazują, że należy poszukiwać innych, niepromieniotwórczych źródeł białaczki w przypadkach zanotowanych blisko elektrowni.

Najnowszy raport opracowany w ramach COMARE analizował w szczególności częstość występowania tego nowotworu wśród dzieci poniżej piątego roku życia zamieszkujących w okolicach 13 brytyjskich elektrowni jądrowych. Nie odnaleziono "żadnego znaczącego związku", wskazuje Alex Elliott, przewodniczący COMARE, fizyk kliniczny na Uniwersytecie w Glasgow. [MA]

Czytaj więcej: Nuclear power plants cleared of leukaemia link

Publikacja źródłowa: COMARE: FOURTEENTH REPORT - Further consideration of the incidence of childhood leukaemia around nuclear power plants in Great Britain

 

Różności
Błąd błędowi nierówny (07-05-2011)

Kryminalistyka nadal, mimo wyraźnych postępów poczynionych w ostatnich latach, mocno opiera się próbom wyeliminowania czynnika ludzkiego w procesie decyzyjnym. Oznacza to, że zawsze istnieje możliwość podważenia wiarygodności przedstawianych przez nią dowodów poprzez odwołanie się do faktu, że ich wartość zależy nie tyle od obiektywnych wskaźników, co innych czynników związanych np. z osobą eksperta kryminalistyki, zaangażowanego w rozwiązanie sprawy. Problem ma niebagatelne znaczenie, gdy weźmiemy pod uwagę potencjalne konsekwencje, jakie wiążą się z ryzykiem wystąpienia błędu czy pomyłki eksperta zbierającego dowody w sprawach kryminalnych. Mogą one polegać zarówno na pociągnięciu do odpowiedzialności karnej osoby faktycznie niewinnej, jak oczyszczeniu z zarzutów sprawcy groźnego przestępstwa, korzystającego z dobrodziejstwa zasady domniemania niewinności.

Dowody "z odcisków palców", czyli oparte na daktyloskopii, polegają najczęściej na opinii eksperta, który w laboratorium kryminalistycznym porównuje ślady linii papilarnych z opuszków palców, ujawnione i zabezpieczone na miejscu zdarzenia, z utrwalonym wzorcem odbitki linii papilarnych, pobranych od osoby podejrzanej. Ślady linii papilarnych powstają na miejscu zdarzenia najczęściej przypadkowo na powierzchni różnych przedmiotów, ich jakość jest często niska, a tożsamość ich "autora" pozostaje niepewna lub nieznana; odbitki wzorcowe są z kolei pobierane w kontrolowanych warunkach od osoby, której tożsamość jest ustalona. Współcześnie tradycyjną metodę pobierania wzorcowych śladów linii papilarnych, wykorzystującą proszek lub atrament i papier, coraz częściej wypierają lub uzupełniają skanery elektroniczne.

Rolą eksperta od daktyloskopii jest porównanie obu śladów. Mimo postępów techniki ciągle istotną rolę w wykonaniu tego zadania odgrywa bardziej doświadczenie eksperta niż bazowanie na obiektywnych wskaźnikach ilościowych, które pozwalałyby na ustalenie pewnych ściśle określonych progów, wystarczających do podjęcia trafnej decyzji. W związku z tym, mimo szerokiego zastosowania tej techniki, co jakiś czas podnoszone są wątpliwości dotyczące jej trafności i rzetelności. Mając je na uwadze, amerykańska National Research Council of the National Academies, a także środowiska związane z naukami prawnymi i sądowymi w Stanach Zjednoczonych podejmują wysiłki, by problematyka trafności i rzetelności ustaleń przedstawianych przez ekspertów w dziedzinie daktyloskopii stała się przedmiotem systematycznych badań naukowych.

Wyniki badań nad tym złożonym problemem, w których wykorzystano typowo empiryczne podejście, opublikowano niedawno na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).

W badaniach wzięło udział 169 ekspertów daktyloskopii, z których każdy porównywał około 100 par śladów linii papilarnych, pobranych w warunkach zbliżonych do tych panujących zawyczaj w miejscu zdarzenia i odcisków wzorcowych, pochodzących z zestawu 744 odpowiadających sobie par odcisków linii papilarnych.

W toku badań pięciu ekspertom zdarzyły się błędne rozpoznania śladów linii papilarnych pobranych z miejsca zdarzenia jako pochodzących od osoby, od której pobrano ślad wzorcowy. Ryzyko błędnego pozytywnego rozpoznania w całej próbie wynosiło jednak zaledwie 0,1%. Dla porównania, aż 85% ekspertów popełniło co najmniej jeden błąd, który polegał na odrzuceniu śladów linii papilarnych pobranych z miejsca zdarzenia jako nienależących do osoby, od której pobrano ślad wzorcowy. Ostrożność ekspertów wyrażała się w prawdopodobieństwie popełnienia tego rodzaju błędu na poziomie 7,5%.

Gdy porównania były dokonywane niezależnie przez co najmniej dwóch ekspertów, możliwe okazało się niemal pełne wyeliminowanie błędów pozytywnego rozpoznania i większości błędów polegających na zanegowaniu podobieństwa.

Niestety, eksperci zbyt często różnili się zdaniem na temat tego, czy jakość materiału pobranego z miejsca zdarzenia była wystarczająca do podjęcia jednoznacznej decyzji. Różnili się również istotnie pod względem indywidualnego poziomu kompetencji i indywidualnymi skłonnościami do podejmowania decyzji ryzykownych.

[tłum./oprac. C. O. Reless]

Referencje dokumentu: Ulery et. al. (2011) Accuracy and reliability of forensic latent fingerprint decisions. PNAS Early Edition - Supporting Information

Genetyka
Bakterie a oporność antybiotykowa - rola plazmidów IncP-1 (06-05-2011)

Naukowcy ze Szwecji odkryli, że część kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA) bakterii, która często jest nosicielem oporności antybiotykowej ma zdolność przenoszenia się między kilkoma typami bakterii i dostosowywania się do znacząco zróżnicowanych gatunków bakteryjnych. Odkrycia, które zostały zaprezentowane w czasopiśmie Nature Communications, rzucają światło na sposób, w jaki plazmidy IncP-1 mogą zwiększyć potencjał rozprzestrzeniania się genów.

Postępy w medycynie zapewniają lepsze metody leczenia osobom, które go potrzebują. Niemniej coraz większa liczba bakterii uodpornia się na powszechnie stosowane antybiotyki. Problem pogłębia fakt, że coraz więcej takich bakterii zyskuje oporność na wszystkie dostępne na rynku antybiotyki. Eksperci nazywają ten problem "wieloopornością". Uznają wielooporność za jedno z największych, przyszłych zagrożeń zdrowia publicznego.

Oporność na antybiotyki może dotyczyć zarówno bakterii występujących w naszym organizmie, jak i w środowisku, a następnie zostać przeniesiona na bakterie wywołujące choroby u ludzi. To może zajść niezależnie od tego, czy bakterie są ze sobą spokrewnione czy nie.

Naukowcy z Uniwersytetu w Gothenburgu i Politechniki Chalmers wskazują, że plazmidy koniugacyjne, które zawierają geny tra, przeprowadzają złożony proces koniugacji - transfer plazmidów do innej bakterii. Plazmidy koniugacyjne są częścią DNA bakterii i mogą istnieć i multiplikować się wyłącznie w komórkach. Wykorzystują mechanizm komórkowy, aby przenieść się do następnej komórki. Doprowadza to do rozprzestrzeniania się bakterii.

Zespół wykorzystał zaawansowaną analizę DNA, aby zbadać plazmidy IncP-1 - grupę znanych nosicieli genów oporności antybiotykowej. Naukowcy zmapowali punkt wyjściowy rozmaitych plazmidów IncP-1 i ich mobilność wśród różnych gatunków bakterii.

"Nasze wyniki pokazują, że plazmidy z grupy IncP-1 istniały i dostosowały się do niezwykle zróżnicowanych bakterii" - wyjaśnia Peter Norberg z Instytutu Biomedycyny Uniwersytetu w Gothenburgu, naczelny autor raportu z badań. "Przeszły również rekombinację, co oznacza, że pojedynczy plazmid można postrzegać jako niejednorodną układankę genów, z których każdy jest przystosowany do innego gatunku bakterii."

To pokazuje nie tylko doskonałą przystosowalność, ale również sugeruje, że plazmidy te mogą poruszać się relatywnie swobodnie i doskonale się rozwijać w znacznie zróżnicowanych gatunkach bakterii.

Wypowiadając się na temat roli IncP-1, profesor Malte Hermansson z Wydziału Biologii Komórki i Biologii Molekularnej Uniwersytetu w Gothenburgu zauważył: "Plazmidy IncP-1 to niezwykle sprawne 'nośniki' transportujące geny oporności antybiotykowej między gatunkami bakterii. Dlatego nie ma znaczenia, w jakim środowisku, w której części świata, czy u jakich gatunków bakterii pojawia się oporność. Geny oporności mogą być stosunkowo łatwo przetransportowane z pierwotnego środowiska do bakterii zakażających ludzi za pośrednictwem plazmidów IncP-1 lub innych plazmidów o podobnych właściwościach nośnikowych."

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Norberg, P., et al. (2011) The IncP-1 plasmid backbone adapts to different host bacterial species and evolves through homologous recombination. Nature Communications, publikacja internetowa z dnia 5 kwietnia. DOI: 10.1038/ncomms1267. (FREE FULL TEXT)

Medycyna
"Epidemia autyzmu" to mit (06-05-2011)

Według wyników nowych badań europejskich większość osób dorosłych cierpiących na autyzm z regionu Anglii nie została zdiagnozowana i jest zupełnie nieświadoma swojego schorzenia.

W ramach badań, których wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie General Psychiatry, odkryto, że autyzm jest powszechniejszy wśród mężczyzn bez wyższego wykształcenia oraz tych, którzy mieszkają w budynkach socjalnych.

W badaniach przeprowadzonych przez brytyjskich naukowców wykorzystano dane z powszechnego sondażu populacji w 2007 r. pod kątem autyzmu wieku dojrzałego, jaki przeprowadził zespół. Miał on formę dwuetapowego badania epidemiologicznego 618 osób.

Żadna z osób, u których stwierdzono autyzm nie miała wcześniej wrażenia, że jest autystyczna, nie mówiąc już o formalnym zdiagnozowaniu autyzmu czy syndromu Aspergera.

Stosując zalecany próg wyniku rzędu 10 lub więcej według protokołu obserwacji ADOS (ang. Autism Diagnostic Observation Schedule) służącego do diagnostyki autyzmu, odkryto że 1% populacji osób dorosłych cierpi na zaburzenie ze spektrum autyzmu. Te dane odpowiadają istniejącym statystykom, które dotyczą prewalencji schorzenia wśród dzieci, wynoszącej również około 1%. To oznacza, że wskaźnik dla osób dorosłych nie jest wyższy od wskaźnika dotyczącego dzieci.

"To bardzo niepokojące, że żadna z osób, u której stwierdziliśmy schorzenie za pomocą rygorystycznych metod oceny diagnostycznej nie wiedziała o swojej przypadłości ani nie została formalnie zdiagnozowana" - wyjaśnia dr Traolach Brugha, naczelny autor raportu z badań z Uniwersytetu w Leicester.

Jednakże, jak podkreśla, te przypadki w większości były stosunkowo łagodne, a jedynie kilka było ciężkich. "Wiemy, że istnieje wyższe prawdopodobieństwo rozpoznania ciężkiego autyzmu, zwłaszcza kiedy towarzyszy mu upośledzenie zdolności uczenia się."

Chociaż wyniki badań pokazują, że ludzie rzeczywiście nie są diagnozowani, autorzy podkreślają, że nie znaleźli dowodu na jakikolwiek duży wzrost liczby chorych, odrzucając niedawne obawy o "epidemię autyzmu".

Fakt zbieżności wskaźników autyzmu osób w wieku 16 i 80 lat sugeruje, że liczba osób zapadających na tę chorobę nie zmieniła się istotnie w ciągu ostatnich 80 lat. Tak naprawdę gdyby wskaźnik autyzmu wzrastał, to wskaźnik dotyczący starszych dorosłych byłby znacznie niższy, a wyższy w przypadku dzieci i młodych ludzi.

Dr Traolach Brugha dodaje: "Generalnie nasze odkrycia sugerują, że prewalencja ani nie wzrasta, ani nie spada znacząco w czasie. To sprzyja interpretacji, że metody ustalania (wykrywania przypadków) uległy zmianie w nowszych badaniach wśród dzieci w porównaniu do wcześniejszych, w których raportowane wskaźniki były znacznie niższe."

Autorzy raportu wyjaśniają, że autyzm pojawia się jako wynik kilku czynników genetycznych i środowiskowych, które pozostają niezmienne, zatem jakiekolwiek zmiany poziomu autyzmu wśród populacji odzwierciedlają lepsze wykrywanie przypadków i diagnostykę, aniżeli czynnik środowiskowy. Koncepcję "epidemii autyzmu" można wyjaśnić lepszą świadomością tego syndromu.

Brak powiązania między autyzmem a wiekiem jest spójny z teorią, wedle której nie ma wzrostu liczby przypadków, a przyczyny pozostają niezmienne.

Istnieje większe prawdopodobieństwo, że osoby dorosłe dotknięte autyzmem będą ofiarami wykluczenia społecznego, zatem kluczowe znaczenie zyskują badania nad diagnostyką tego zaburzenia, aby dotrzeć do tych zapomnianych przez społeczeństwo chorych.

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Psychologia
Czy testy inteligencji mierzą coś jeszcze? (04-05-2011)

Nie od dziś wiadomo, że testy inteligencji mogą odzwierciedlać inne rodzaje dyspozycji osób badanych niż tylko ogólne zdolności umysłowe. Na przykład, jest faktem powszechnie znanym, że głęboka depresja, a więc zaburzenie afektywne, może prowadzić do poważnych zaburzeń funkcjonowania poznawczego i to do takiego stopnia, że u ludzi w podeszłym wieku bywa mylona z demencją. Stres, stany przeciążenia czy zdenerwowanie również mają wpływ na funkcje poznawcze, takie jak uwaga, pamięć czy myślenie.

Rezultaty najnowszych badań potwierdzają, że wyniki osiągane przez osoby badane w testach inteligencji pozostają czułe na czynniki emocjonalno-motywacyjne. Wyniki w testach mogą być wyższe, jeżeli osobie badanej oferuje się różne nagrody i zachęty. Jeśli zaś stawka jest niska, charakterystyczny dla danej osoby poziom motywacji (pod tym względem, jak wiadomo, występują między ludźmi spore różnice indywidualne) pozostaje związany z wynikami osiąganymi w testach, ale również przebiegiem późniejszej kariery życiowej.

Testy inteligencji służą do pomiaru zdolności umysłowych przy idealizacyjnym założeniu optymalnego poziomu motywacji u osób badanych. Prawda jest jednak taka, że ludzie różnią się pod względem indywidualnego poziomu skoncentrowania na zadaniu czy poziomu motywacji do osiągania możliwie najwyższych wyników. Stąd biorą się wątpliwości, czy testy inteligencji nie mierzą przypadkiem również innych, pozaintelektualnych cech osobowości, takich jak motywacja, skłonność do rywalizacji, poziom samozaparcia itp., które również mogą decydować, obok zdolności umysłowych, o przebiegu kariery życiowej danej osoby.

Liczne badania naukowe wskazują, że iloraz inteligencji (IQ) koreluje nie tylko z wynikami w nauce i poziomem zdobytego wykształcenia, ale nawet stanem zdrowia, przewidywaną długością życia i osiągnięciami zawodowymi. Czy jednak jest prawdą, że inteligencja ma tu decydujące znaczenie, czy też wiodącą rolę odgrywają w tym przypadku inne, wspomniane wcześniej czynniki pozaintelektualne?

Aby przyjrzeć się temu problemowi z bliska, dr Angela Lee Duckworth z University of Pennsylvania i jej zespół przeprowadzili badania, których celem było wykorzystanie zebranych wcześniej danych do prześledzenia związku między poziomem motywacji i indywidualnymi cechami stylu pracy osób badanych a wynikami osiąganymi przez nie w testach inteligencji.

Badania zostały zrealizowane przy wsparciu amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (NIMH) i Narodowego Instytutu Starzenia (NIA). Wyniki opublikowano w dniu 25 kwietnia 2011 online na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).

W pierwszej części badań naukowcy przeanalizowali wyniki 46 eksperymentów, w których badano wpływ nagród pieniężnych na wyniki osiągane w testach inteligencji. Przeanalizowano dane uzyskane od ponad dwóch tysięcy uczestników w wieku od 6 do 18 lat. Na tej podstawie naukowcom udało się oszacować, że perspektywa uzyskania nagrody materialnej może wpłynąć na podniesienie IQ średnio o 10 punktów ilorazu, to jest blisko 2/3 odchylenia standardowego. Jest to o tyle ważne, że ujawniony efekt jest największy w przypadku osób o pierwotnie niższych wynikach; u osób z IQ poniżej 100 poprawa może wynieść nawet blisko jedno odchylenie standardowe, czyli prawie 15 punktów ilorazu inteligencji. Jest to naprawdę spora różnica, zwłaszcza w sytuacjach, w których wynik testu jest wykorzystywany do diagnozy upośledzenia umysłowego, kwalifikacji do danej formy kształcenia czy do celów selekcji zawodowej.

W drugiej części badań naukowcy przeanalizowali dane zebrane w ramach Pittsburgh Youth Study, badań podłużnych obejmujących kohortę 250 chłopców, których rozwój śledzono od okresu wczesnej adolescencji do wczesnej dorosłości. W wieku dwunastu lat chłopcy przeszli badanie testem inteligencji, a jego przebieg sfilmowano. Na podstawie dostępnego materiału filmowego trzech specjalnie przeszkolonych obserwatorów, występujących w roli tzw. sędziów kompetentnych, oceniało zachowanie dzieci w trakcie wykonywania testu pod kątem takich zachowań, które mogłyby być traktowane jako behawioralne wskaźniki skoncentrowania na zadaniu lub też braku zainteresowania rozwiązywaniem testu.

Naukowcy ustalili, że iloraz inteligencji (IQ) pozwalał całkiem trafnie przewidywać późniejszy przebieg kariery życiowej osób badanych, w tym: w wieku dojrzewania - poziom osiągnięć szkolnych czy ryzyko wejścia w konflikt z prawem, a we wczesnej dorosłości - szanse na kontynuowanie nauki czy znalezienie zatrudnienia. Jeżeli jednak kontrolowano wpływ poziomu motywacji (szacowanej przez sędziów kompetentnych) na wynik w teście inteligencji, wpływ samego IQ na przebieg dalszej kariery życiowej istotnie spadał, zwłaszcza w przypadku tych osiągnięć życiowych, które nie były bezpośrednio związane z przebiegiem edukacji szkolnej czy poziomem zdobytego wykształcenia.

"Moc predykcyjna testów inteligencji wynika nie tylko z samej inteligencji, ale częściowo pozostaje związana z poziomem motywacji osoby badanej w dniu badania, bazującej na czynnikach pozaintelektualnych, często równie przydatnych w życiu" - zaznacza dr Duckworth. Jeżeli gra toczy się o niską stawkę, ujawnia się wpływ indywidualnego poziomu motywacji zadaniowej, charakterystycznego dla danej osoby, co sprawia, że w czasie wykonywania testów stara się ona bardziej niż inni. W ten sposób czynniki osobowościowe i emocjonalno-motywacyjne mogą zakłócać trafność pomiaru inteligencji.

"Jeżeli chcesz wypaść dobrze, tak jak to się dzieje, gdy zdajesz maturę albo starasz się o pracę, najprawdopodobniej na testach dasz z siebie wszystko"- dodaje dr Duckworth. "Ale jeśli osobie badanej nie zależy na proponowanej stawce, nie można zakładać, że jej motywacja w czasie rozwiązywania testu będzie zawsze optymalna".

[tłum./oprac. C. O. Reless]

Referencje dokumentu: NIH Research Matters - Role of test motivation in intelligence testing (PNAS)

Językoznawstwo
Co u Polaka w sercu, to i na języku (04-05-2011)

W ostatnich latach Europa stanęła w obliczu niezliczonych zmian. Przykładem jednej z nich jest nasilenie się imigracji. Otwarte granice umożliwiają ludziom swobodne i bezproblemowe poruszanie się po całej UE. Niemniej migranci muszą stawić czoła wielu problemom, które wiążą się ze znalezieniem pracy i nauczeniem się języka używanego w ich nowym domu. Naukowcy z uniwersytetów w Manchesterze i Edynburgu w Wlk. Brytanii oraz z Uniwersytetu Auckland w Nowej Zelandii przeanalizowali zagadnienie kompetencji socjolingwistycznej w języku angielskim wśród nastoletnich imigrantów polskich mieszkających w Londynie i Edynburgu. Wyniki badań zostały zaprezentowane w czasopiśmie English World-Wide.

Wielka Brytania była jednym z zaledwie trzech państw unijnych (obok Irlandii i Szwecji), które umożliwiły w 2004 r. mieszkańcom Europy Środkowej i Wschodniej nieograniczony dostęp do swoich rynków pracy. Przełożyło się to na największą, pojedynczą falę imigracji, jakiej Wlk. Brytania kiedykolwiek doświadczyła, której znaczną część stanowili Polacy.

Badania pt. "Socjolingwistyka a imigracja - zróżnicowanie językowe wśród nastolatków w Londynie i Edynburgu" poświęcone były analizie języka polskich nastolatków. Młodym ludziom znacznie łatwiej jest dostosować się do zmian i pozostają oni w stałym kontakcie ze swoimi rówieśnikami. Lingwiści porównali wykorzystywanie standardowych i niestandardowych cech mówionego języka angielskiego przez polskich nastolatków oraz rodowitych londyńczyków i edynburczyków.

Wyniki testów dotyczących przyswajania języka angielskiego i niestandardowych cech, takich jak opuszczanie głoski g w imiesłowach (np. "singin") pokazały, że polskie nastolatki przejmują niestandardową wymowę panującą w mieście, do którego się przeprowadzili już w niedługim czasie po zamieszkaniu tam. Zespół zasugerował również, że postawy językowe i nabywanie akcentu są ze sobą powiązane, gdyż młodzi Polacy, którym spodobał się lokalny akcent "brzmieli" zazwyczaj podobnie do swoich lokalnych rówieśników.

"W ostatnich latach do Wlk. Brytanii napłynęła niespotykana liczba migrantów z Europy Wschodniej, głównie z Polski" - mówi dr Erik Schleef z Uniwersytetu w Manchesterze, autor raportu z badań. "Aby lepiej zrozumieć sposób, w jaki integrują się z Wlk. Brytanią postanowiliśmy zbadać, czy polskie nastolatki wykorzystują tę samą formę niestandardowej mowy, co ich brytyjscy rówieśnicy - i odpowiedź wydaje się być twierdząca. Tak czy inaczej, aby osiągnąć pełną kompetencję w drugim języku, bliską rodzimemu użytkownikowi, uczący się musi zyskać co najmniej świadomość niestandardowych cech. Zatem należałoby się spodziewać, że wśród innych grup imigrantów będzie tak samo."

Dr Rob Drummond, językoznawca z Uniwersytetu Metropolitalnego Manchester, ocenił w ramach innych badań nabywanie niestandardowych cech przez dorosłych Polaków mieszkających w Manchesterze i odkrył ścisłe powiązanie między stosowaniem pozostającej pod wpływem języka polskiego wymowy 'ink' a pragnieniem powrotu do Polski.

"Użytkownicy planujący powrót do Polski i wykazujący silne pragnienie zaznaczenia swojej polskiej tożsamości stosowali tę wymowę, aby zasygnalizować to przywiązanie" - stwierdza dr Drummond, dodając: "Nawet zaawansowani użytkownicy angielskiego, którzy zamierzali wrócić do Polski częściej używali formy 'ink' niż inni użytkownicy języka."

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Schleef, E., et al. (2011) Teenagers' acquisition of variation: a comparison of locally-born and migrant teens' realisation of English (ing) in London and Edinburgh. English World-Wide 32:206-236.

Medycyna
Uzależnieni od biernego palenia (03-05-2011)

Bierne wdychanie dymu papierosowego, na przykład w sytuacji wspólnej jazdy samochodem z osobą, która właśnie pali, ma bezpośredni i wymierny wpływ na stan mózgu biernego palacza, wywołując w nim efekty zbliżone do zwykłego aktywnego palenia. Co więcej, bierne palenie może nawet prowadzić do rozwoju uzależnienia od nikotyny. W każdym razie takie wnioski płyną z badań naukowych sfinansowanych przez amerykański Narodowy Instytut ds. Uzależnienia od Substancji Psychoaktywnych (NIDA), część Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH).

W badaniach, których wyniki zostały opublikowane 2 maja br. na łamach Archives of General Psychiatry, wykorzystano technikę pozytonowej emisyjnej tomografii komputerowej (PET), aby zademonstrować, że zaledwie godzina biernego palenia w zamkniętym pomieszczeniu może spowodować dostanie się do mózgu wystarczającej ilości nikotyny do związania się tej substancji z receptorami, które są zwykle celem nikotyny w przypadku bezpośredniego kontaktu z dymem tytoniowym u aktywnych palaczy. Proces ten zachodzi zarówno w mózgach osób palących, jak i niepalących.

Wyniki badań mogą wyjaśniać, dlaczego - jak wskazują wyniki wcześniejszych doniesień naukowych - narażenie na bierne palenie w dzieciństwie związane jest z wyższym ryzykiem rozpoczęcia palenia tytoniu w wieku dorastania, a także z większymi problemami w rzuceniu palenia w wieku dorosłym. Stwierdzone zależności przemawiają na rzecz tezy, że wcześniejsze narażenie na bierne palenie wpływa na mózg w sposób, który sprzyja podejmowaniu palenia aktywnego w przyszłości.

"Wyniki badań ukazują, że narażenie na bierne palenie, nawet w ograniczonym stopniu, dostarcza do mózgu wystarczające ilości nikotyny, by wpłynąć na zmianę jego funkcjonowania" - zwraca uwagę dyrektor NIDA, dr Nora D. Volkov. "Długotrwałe i intensywne narażenie na bierne palenie może skutkować nawet wyższym poziomem nikotyny w mózgu, co wyjaśnia, dlaczego narażenie na bierne palenie wiąże się z większą podatnością na uzależnienie od nikotyny".

"Te badania dają konkretne dowody, wspierające wysiłki zmierzające do zakazania palenia w miejscach publicznych, zwłaszcza w pomieszczeniach zamkniętych i tam, gdzie przebywają dzieci" - dodaje dr Arthur Brody z UCLA Department of Psychiatry & Biobehavioral Sciences, autor odpowiedzialny omawianego artykułu.

Zgodnie ze stanowiskiem amerykańskich Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w samych Stanach Zjednoczonych z efektami biernego palenia można łączyć około 50 tys. zgonów rocznie. Dym tytoniowy zawiera około 7 tysięcy substancji chemicznych, z czego co najmniej 250 szkodliwych dla zdrowia, a około 70 o działaniu rakotwórczym.

[tłum./oprac. C. O. Reless]

Źródło: NIH News

Referencje dokumentu: Effect of Secondhand Smoke on Occupancy of Nicotinic Acetylcholine Receptors in Brain (FREE FULL TEXT)

Biologia
Cel: wyautować kukułcze jajo z gry (03-05-2011)

Biologiczny wyścig zbrojeń między ptakami gospodarzami a ptasimi pasożytami lęgowymi - w tym przypadku kukułką - stanowi siłę napędową ewolucji, przekładając się na nowe "podpisy" (wzory jaj) gospodarzy i fałszerstwa pasożytów - jak wskazują wyniki nowych brytyjsko-południowoafrykańskich badań. Zaprezentowane w czasopiśmie Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences odkrycia ujawniają znaczące zmiany w różnorodności fenotypowej i zachowaniu ptaków.

Eksperci wiedzą, że ptasi pasożyt lęgowy, kukułka składa jaja imitujące jaja gospodarzy, aby zaakceptowali "obcego" i wyhodowali pisklę kukułki jak swoje własne. Niemniej naukowcy z Uniwersytetu Cambridge w Wlk. Brytanii oraz Uniwersytetu w Kapsztadzie w RPA odkryli, że niektóre gatunki ptaków, na których pasożytuje kukulnik afrykański podniosły stawkę poprzez ewolucję mechanizmów obronnych, aby pokonać kukułkę jej własną bronią.

Za przykład może posłużyć składanie przez samice gospodarzy w gnieździe jaj o różnych typach, kolorach i wzorach. Dzięki tym podpisom na jajach kukułki mają znacznie utrudnione zadanie przy składaniu fałszywek, które muszą zdać egzamin i skłonić gospodarzy do zaakceptowania ich. Samica kukulnika nie może zmienić wyglądu swoich jaj, przez co podejmowane przez nią próby dopasowania swoich jaj do jaj samicy gospodarza kończą się zwykle niepowodzeniem.

"Wraz ze wzrostem biegłości kukulnika w oszukiwaniu gospodarzy dzięki udoskonalonej mimikrze, gospodarze wykształcają coraz bardziej wyrafinowane sposoby radzenia sobie z nią" - wyjaśnia dr Claire Spottiswoode z Wydziału Zoologii Uniwersytetu Cambridge i Instytutu Ornitologii Afrykańskiej im. Percy'ego FitzPatricka Uniwersytetu w Kapsztadzie, naczelny autor raportu z badań.

"Nasze doświadczenia terenowe w Zambii pokazują, że ten biologiczny wyścig zbrojeń nasila się w uderzająco odmienny sposób u różnych gatunków. Niektóre gatunki gospodarzy - takie jak prinia myszata [Prinia subflava] - wykształciły mechanizmy obronne polegające na zmianie wyglądu własnych jaj, by odróżnić je od jaj pasożyta. Obserwujemy dowody na wykształcanie się zdumiewającej różnorodności kolorów i wzorów jaj prinii."

"Te różnice wydają się pełnić funkcję podobną do skomplikowanych oznaczeń na banknocie: złożone kolory i wzory mają sprawić, że jaja gospodarza będą trudniejsze do sfałszowania przez pasożyta, podobnie jak znaki wodne na banknotach mają utrudnić fałszerzom ich podrobienie."

Odmienny plan działania obrał inny gospodarz kukulnika, chwastówka rdzawolica (Cisticola erythrops), która bazuje na składaniu znacząco odmiennych jaj przy dokładnym rozróżnianiu, co jest akceptowane, a co odrzucane. W tym przypadku chwastówka rdzawolica ma tak doskonałe zdolności rozróżniania, że może dostrzec nawet najbardziej wyrafinowaną imitację wśród jaj.

Wypowiadając się na temat zróżnicowanych strategii wykorzystywanych przez ptaki gospodarzy, dr Martin Stevens, również z Wydziału Zoologii Uniwersytetu Cambridge i współautor raportu, stwierdził: "Nasze doświadczenia pokazały, że te rozmaite strategie na równi stanowią dobry mechanizm obrony przed kukulnikiem. Co więcej jeden z gatunków wykorzystujący po trochu obydwie strategie - chwastówka rechocząca [Cisticola chiniana] - najwyraźniej pokonał kukulnika dzięki tej podwójnej strategii, gdyż nie jest już obiektem pasożytowania. Wyścig zbrojeń między kukulnikiem a jego gospodarzami pokazuje wyraźnie, jak interakcje między gatunkami mogą być niesamowicie złożone w regionach tropikalnych, takich jak Afryka, oferując nam doskonałe przykłady ewolucji i adaptacji."

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Spottiswoode, C.N., & Stevens, M. (2011) How to evade a coevolving brood parasite: egg discrimination versus egg variability as host defences. Proc. R. Soc. B: Biological Sciences, publikacja internetowa z dnia 13 kwietnia: DOI: 10.1098/rsp

Ewolucja
Jak muszka owocówka skolonizowała Europę (29-04-2011)

Jeszcze 10 tys. lat temu poszukiwanie muszki owocówki Drosophila melanogaster w Europie i Azji zakończyłoby się niepowodzeniem, gdyż w owym okresie gatunek ten występował wyłącznie w Afryce subsaharyjskiej. Obecnie muszka owocówka występuje równie powszechnie poza Afryką, jak i na jej terenie.

Tymczasem wyniki nowych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu pokazują, że chociaż rozprzestrzenienie się muszki owocówki na północ zbiega się z intensyfikacją rolnictwa i związanymi z nią zmianami środowiskowymi, to tak naprawdę czynniki genetyczne, a nie środowiskowe uruchomiły kolonizację Europy i Azji przez muszkę owocówkę.

Badania, których wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Public Library of Science (PLoS) Genetics wyjaśniają, że pierwsze muszki owocówki, które przeniosły się z Afryki subsaharyjskiej znalazły się w warunkach całkowicie odmiennych od tych, do których były przyzwyczajone, przede wszystkim - w niższych temperaturach.

W związku z tym, że musiały się przystosować do nowego środowiska, tysiące lat ewolucji doprowadziły do skrajnych różnic między populacjami muszki owocówki w Afryce i w Europie. Różnice te dotyczą głównie cech charakterystycznych związanych z temperaturą, takich jak pigmentacja, rozmiar i odporność na zimno.

We wcześniejszych badaniach przeprowadzonych przez autora raportu, Christiana Schlötterera, pojawiła się sugestia, że białko kodowane przez jeden gen, znane pod nazwą crm (ang. cramped) mogło pomóc muszce owocówce przystosować się i przetrwać w chłodniejszym klimacie, w jakim się znalazła. Jednakże niewiele było dowodów na poparcie tej teorii.

Aby rozwinąć ten temat, zespół zbadał, które geny mogą podlegać regulacji przez białko crm będące czynnikiem transkrypcyjnym. Naukowcy skoncentrowali się na genach, o których wiadomo, że pełnią kluczową rolę w rozwoju skrzydeł, jak tak zwany gen ci (cubitus interruptus), których regulacja jest uzależniona od temperatury. Wyniki pokazały, że istotnie białko crm jest niezbędne do aktywacji genu ci.

Zgodnie z tą logiką naukowcy pomyśleli, że jeżeli białko crm jest ważne w reakcji na temperaturę, to można by również wykazać, że warianty (lub allele) białka crm występujące w Europie funkcjonują odmiennie od wariantów występujących u muszek owocówek zamieszkujących Afrykę subsaharyjską.

Aby ujawnić którąkolwiek z tych potencjalnych różnic w garniturze, usunęli skutki innych lokalizacji w genomie muszki. W obecności różnych wariantów crm przeanalizowali, jak zmiany temperatury wpływają na ekspresję genu ci oraz cechy charakterystyczne, takie jak pigmentacja brzuszna samic i grzebienie płciowe samców, o których wiadomo, że pozostają pod wpływem temperatury.

Wyniki pokazały, że przypuszczenia zespołu były prawidłowe - różne warianty crm były powiązane ze znaczącymi różnicami w oddziaływaniu temperatury na te cechy.

Odkryto, że białko crm ogranicza odrębne procesy w różnych temperaturach, co sugeruje, że zmiany w białku crm mogły brać udział w przeciwdziałaniu wpływowi różnych temperatur na muszkę.

Christian Schlötterer wyjaśnia znaczenie tych odkryć dla naszej wiedzy na temat ewolucji: "Zwykle wyobrażamy sobie postęp ewolucyjny jako nabywanie nowych funkcji. Niemniej przystosowaniu muszki do chłodniejszego środowiska wydają się towarzyszyć raczej zmiany w głównym regulatorze, po to by wcześniej istniejące funkcje zostały zachowane mimo zmiany okoliczności."

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Gibert J-M, et al. (2011) Segregating Variation in the Polycomb Group Gene cramped Alters the Effect of Temperature on Multiple Traits. PLoS Genet 7(1): e1001280. DOI:10.1371/journal.pgen.1001280.

Kosmologia
Voyagery wkraczają w przestrzeń międzygwiezdną (29-04-2011)

Ponad 30 lat od wystrzelenia, sondy Voyager opuszczają Układ Słoneczny. Wciąż działają, i codziennie wiązką radiową wysyłają wiadomość, która brzmi: "Spodziewaj się niespodziewanego".

Przygoda zaczęła się pod koniec 1970, kiedy sondy skorzystały z rzadkiej konfiguracji planet zewnętrznych dla bezprecedensowego Grand Tour. Voyager 1 odwiedził Jowisza i Saturna, podczas gdy Voyager 2 przeleciał obok Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna. (Voyager 2 wciąż jest jedyną sondą, która odwiedziła Urana i Neptuna).

Lista odkryć Voyagerów obejmuje odkrycie wulkanów na księżycu Jowisza Io; dowody na ocean pod lodowatą powierzchnią Europy; wskazówki na opady deszczu metanu na Tytanie księżycu Saturna, dziwnie ustawione bieguny magnetyczne Urana i Neptuna; lodowe gejzery na księżycu Neptuna Trytonie; planetarne wiatry wiejące coraz szybciej wraz ze wzrostem odległości od Słońca.

Jest jeszcze mnóstwo energii na resztę podróży. Oba Voyagery są zasilane przez rozpad radioaktywny plutonu 238. To powinno utrzymać krytyczne podsystemy działające co najmniej do 2020 roku.

[Źródło: science.nasa.gov] Dodał(a): TyDraniu

Ekologia
Ochrona przyrody, czyli strategia win-win w działaniu (28-04-2011)

Zgodnie z wynikami najnowszych badań, prowadzonych w Wielkiej Brytanii, w pierwszym szkockim rezerwacie morskim objętym całkowitą ochroną stwierdzono już obecność kilku gatunków glonów, o których wiadomo, że sprzyjają bioróżnorodności, oraz cennych pod względem komercyjnym przegrzebków.

Założony na wyspie Arran w 2008 r. rezerwat morski powstał po latach kampanii toczonej przez Community of Arran Seabed Trust (COAST) na rzecz zakazu połowu i innych działań wydobywczych. Celem była ochrona niewielkiego obszaru zatoki Lamlash wyspy Arran, aby umożliwić odbudowę naturalnych ekosystemów i ich rozkwit.

Wyniki badań przeprowadzonych przez Uniwersytet w Yorku i COAST pokazują, że rezerwat już niesie dobre wieści zarówno dla rybaków, jak i działaczy ruchu na rzecz ochrony przyrody. Badania, których wyniki opublikowano w czasopiśmie Marine Biology, dostarczają dowodów na to, że cenne ze względów komercyjnych przegrzebki i kilka gatunków glonów, znanych ze sprzyjania bioróżnorodności, są znacznie liczniejsze w granicach rezerwatu morskiego, gdzie połowy są zabronione w porównaniu do otaczających wód.

Jak mówi Leigh Howarth, naczelny autor raportu z badań: "Ekosystemy morskie mogą odbudowywać się przez dziesiątki lat, kiedy są objęte ochroną w ramach rezerwatu. Powodem, dla którego te badania są tak ekscytujące, jest fakt, że to dopiero początek."

Kluczowym odkryciem jest stwierdzenie znacząco większej liczebności niedojrzałych przegrzebków w tym obszarze niż poza jego granicami. Powiązano ją z wysokim poziomem występowania brunatnic i maerl (typ alg morskich, które tworzą warstwy podobne do koralowców) w strefie rezerwatu, w której dorosłe przegrzebki są większe i starsze. Dzięki powiększającym się zasobom przegrzebków w rezerwatach morskich są one w stanie rozmnażać się na większą skalę, pomagając zasiedlić okalające tereny łowiskowe.

Dr Bryce Beukers-Stewart, kolejny naukowiec zaangażowany w projekt, stwierdził: "To doskonale, że nasze wyniki wskazują na scenariusz korzystny pod każdym względem. Rezerwaty morskie, takie jak ten, mogą przynieść korzyści zarówno rybakom, jak i działaczom ruchu na rzecz ochrony przyrody."

Chociaż przegrzebki nie są powszechnie spożywane w Wielkiej Brytanii, zajmują trzecie miejsce wśród tzw. "owoców morza" pod względem wartości dla gospodarki, stanowiąc równowartość niemal 50 mln GBP w 2009 r. Mimo swojej wartości dla gospodarki są od dawna drażliwym punktem dla ekologów, gdyż ich pozyskiwanie może doprowadzić do niszczenia siedlisk dennych.

Rezerwat morski wysypy Arran, podobnie jak wiele innych rezerwatów morskich zakładanych w innych rejonach Europy i świata, może przynieść ogromne korzyści, a ostatnie badania dostarczają obecnie dowodów na poparcie tej tezy.

Chociaż rezerwat morski wyspy Arran jest niewielki, to jego sukces ma potężne znaczenie. Zarówno brytyjski, jak i szkocki rząd przyjęły ostatnio ustawy morskie, co oznacza, że powstaną sieci chronionych obszarów morskich wokół linii brzegowej Wielkiej Brytanii, z których większość będzie rezerwatami morskimi objętymi całkowitą ochroną, tak jak rezerwat Arran.

Dr Beukers-Stewart dodaje: "Pomimo pewnego sceptycyzmu, panującego w brytyjskim rybołówstwie co do rezerwatów morskich ze względu na brak w znacznym stopniu testów na naszych wodach, prace w Arran dostarczają w odpowiednim czasie pewnych bardzo pozytywnych dowodów na ich potencjał."

Howard Wood, przewodniczący COAST, również wyraził potrzebę uwzględniania przez rządy tego typu odkryć: "Partnerstwo Uniwersytetu w Yorku z COAST to niezwykle rozwojowa współpraca, ponieważ dostarcza istotnych wyników naukowych na rzecz niezbędnej strategii obszarowej. Niemniej bez woli politycznej wprowadzenia realnych zmian w zarządzaniu naszymi morzami, nie ma znaczenia jak wiele artykułów naukowych zostanie opublikowanych. Mamy nadzieję, że rząd Szkocji potraktuje ten raport z należną uwagą."

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Howarth, L. M., et al. (2011) Complex habitat boosts scallop recruitment in a fully protected marine reserve. Marine Biology. DOI 10.1007/s00227-011-1690-y

Psychologia
Niezależnie od orientacji seksualnej i depresji – wsparcie ma znaczenie (27-04-2011)

Nastolatki - geje, lesbijki i osoby biseksualne, przebywające w otoczeniu społecznym, w którym cieszą się większą tolerancją i społeczno-emocjonalnym wsparciem ze strony innych, rzadziej wybierają samobójstwo jako sposób na rozwiązanie swoich problemów. Wyniki badań opublikowano 18 kwietnia w internetowym wydaniu czasopisma Pediatrics.

Amerykańskie nastolatki z grupy LGB, które wychowują się w bardziej tolerancyjnym otoczeniu, podejmują próby samobójcze o około 20% rzadziej niż nastolatki LGB żyjące w otoczeniu, w którym mogą liczyć na mniejsze wsparcie ze strony lokalnych społeczności. Podobną tendencję zaobserwowano jednak nie tylko wśród nastolatków LGB. W konserwatywnych społecznościach również heteroseksualne nastolatki o około 9% częściej podejmują próby samobójcze w porównaniu z nastolatkami wychowującymi się w otoczeniu bardziej liberalnym pod względem społecznym i politycznym.

Jak zauważają autorzy badań, klimat panujący w lokalnej społeczności może mieć decydujące znaczenie w profilaktyce samobójstw młodzieży, niezależnie od jej orientacji seksualnej. Okazuje się bowiem, że podjęcie przez społeczności lokalne i system edukacji zdecydowanych działań antydyskryminacyjnych, ukierunkowanych na ochronę praw dzieci i młodzieży z grup mniejszości seksualnych i zwalczanie szkolnego mobbingu (bullying), wpływa korzystnie na stan zdrowia psychicznego ogółu populacji młodzieży i spadek liczby samobójstw również wśród nastolatków spoza grupy LGB (straight).

Omawianymi badaniami objęto prawie 32 tysięcy nastolatków, głównie w wieku 16-17 lat, uczęszczających do szkół średnich na terenie 34 hrabstw w stanie Oregon. Spośród nich ok. 1400 osób (ponad 4%) przyznało się do homoseksualizmu lub biseksualizmu.

Naukowcy na podstawie specjalnie skonstruowanego wskaźnika otoczenia społecznego starali się ocenić, czy warunki związane z danym typem wsparcia w lokalnym otoczeniu społecznym wpływają na tendencje samobójcze młodzieży. Przy konstrukcji wskaźnika wzięto pod uwagę cztery czynniki związane z lokalną społecznością: 1) odsetek par jednopłciowych, 2) odsetek członków Partii Demokratycznej, 3) obecność w szkole organizacji lub klubów typu gay-straight alliance, 4) zaangażowanie szkół w realizację programów profilaktycznych ukierunkowanych na zapobieganie dyskryminacji i mobbingowi w szkole, szczególnie w stosunku do uczniów z grupy LGB.

Młodzież LGB w porównaniu z młodzieżą straight znacznie częściej podejmowała próby samobójcze (21,5% do 4,2%). Jednak wśród młodzieży LGB ryzyko podjęcia próby samobójczej było ok. 20% większe w przypadku mniej tolerancyjnego i mniej wspierającego otoczenia społecznego. Bardziej przyjazne i wspierające, liberalne (politycznie i obyczajowo) środowisko społeczne wiązało się natomiast z istotnie mniejszą liczbą prób samobójczych, nawet przy kontrolowaniu wpływu zmiennych socjodemograficznych oraz innych czynników ryzyka prób samobójczych, w tym objawów depresji, nadużywania, alkoholu, bycia ofiarą przemocy rówieśniczej i znęcania się ze strony osób dorosłych.

[Tłum./oprac. C. O. Reless]

Referencje dokumentu: Hatzenbuehler, M. L. (2011) The Social Environment and Suicide Attempts in Lesbian, Gay, and Bisexual Youth. PEDIATRICS (doi:10.1542/peds.2010-3020)

Medycyna
Wykryj łatwo, co z przeszczepem (25-04-2011)

Pełna ocena ewentualnego odrzucania narządu po przeszczepie wymaga wykonania biopsji przeszczepionego organu i oceny histopatologicznej (badanie mikroskopowe) pobranej próbki. Jest to procedura inwazyjna i dość długotrwała. Za szczególnie trudną i ryzykowną uważa się biopsję endomiokardialną wykonywaną po przeszczepie serca - jest to badanie drogie, a jego wyniki nie zawsze pewne i jednoznaczne. Próby znalezienia dlań alternatywy - skupiające się zwłaszcza na metodach biologii molekularnej - trwały już od dawna, ostatnio zaś obiecujące wyniki takich badań zaprezentowało czasopismo "Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America".

W przeciwieństwie do dotychczasowych testów biorących pod uwagę głównie ocenę aktywacji układu odpornościowego biorcy, eksperyment przedstawiony w marcowym PNAS próbował raczej badać bezpośredni stan wszczepionego serca poprzez pomiary krążącego w osoczu pacjenta wolnego DNA pochodzącego z obumierających komórek narządu. Mechanizmom zarówno ostrego, jak i przewlekłego odrzucania przeszczepu towarzyszy apoptoza (programowana śmierć) komórek transplantowanego organu powiązana z cięciem w określony sposób materiału genetycznego, który następnie - jako odmienny od DNA biorcy - może być wykrywany we krwi pacjenta (w niektórych wcześniejszych doniesieniach także w moczu). Zwiększenie jego ilości może korelować z nasilonymi procesami śmierci komórkowej i zbliżającym się odrzuceniem przeszczepu. Prowadzone dotąd próby skupiały się na stosunkowo prostej do oceny różnicy pomiędzy materiałem genetycznym mieszanych płciowo par dawca/biorca, biorąc pod lupę chromosom Y dawcy, co wydatnie ograniczało ewentualne praktyczne zastosowania opracowywanych testów.

W obecnym doniesieniu przedstawiono metodę oceny ilościowej DNA dawcy w krwi biorcy niezależną od płci, a bazującą na sekwencjonowaniu DNA i pomiarach polimorfizmów pojedynczego nukleotydu (Single Nucleotide Polymorphism, SNP) obrazujących zróżnicowanie pojedynczych nukleotydów w znanych sekwencjach DNA i uważanych za podstawę zmienności w obrębie genomu. Proporcja DNA dawcy (charakteryzującego się innymi niż DNA biorcy SNP) pozwala na ocenę "ilościową" stanu zdrowia narządu. Próby przeprowadzone na pacjentach po transplantacji dały rezultaty zgodne z kontrolnymi badaniami pomiarów bazujących na obecności chromosomu Y w przypadku par mieszanych płciowo. Wstępne ustalenia sugerują, by za "normalny" uznać poziom DNA dawcy w osoczu rzędu ok. 1%, podczas gdy proces odrzucania przeszczepu podwyższał go do 3-4%. Porównanie wyników z wynikami oceny mikroskopowej wycinków (44 pacjentów po transplantacji serca) dało wstępnie obiecujące rezultaty (83% wyników prawdziwie dodatnich versus16% fałszywie dodatnich), jakkolwiek test wymaga jeszcze dalszych badań i zwiększenia badanej populacji w celu chociażby ustalenia optymalnego czasu wykonywania badania.

Artykuł: Universal noninvasive detection of solid organ transplant rejection, Thomas M. Snyder, Kiran K. Khush, Hannah A. Valantine, and Stephen R. Quake

Źródło: [http://www.pnas.org/content/108/15/6229.full.pdf+html] Dodał(a): Paulina Łopatniuk

Paleontologia
Życie na lądzie mogło się zacząć już miliard lat temu (20-04-2011)

Jeżeli sądzicie, że życie na lądzie zaczęło się 500 mln lat temu, to zastanówcie się nad tym raz jeszcze. Naukowcy z Wlk. Brytanii i USA odkryli nowe dowody wskazujące, iż miało to miejsce miliard lat temu. Badania, których wyniki zaprezentowano w czasopiśmie Nature, rzucają światło na zmiany życia na lądzie od małych, prostych (prokariotycznych) do większych, bardziej złożonych (eukariotycznych) komórek, skutecznie umożliwiające fotosyntezę i rozmnażanie płciowe.

Zespół z Uniwersytetu w Sheffield i z Uniwersytetu Oksfordzkiego w Wlk. Brytanii oraz z Boston College w USA przeprowadził badania wokół Loch Torridon, fiordu na zachodnim wybrzeżu Szkocji w regionie Highlands, i odkrył zachowane szczątki organizmów, które zadomowiły się na dnie starożytnego jeziora miliard lat temu.

Naukowcy odkryli misternie ornamentowane skamieliny na tyle duże i złożone, że mogą w istotnej mierze wesprzeć teorie dotyczące okresu pojawienia się komórek eukariotycznych na lądzie. Zdaniem zespołu wszystko co zielone, jak rośliny lądowe, algi i drzewa, ewoluowało i skolonizowało ląd dzięki ewolucji złożonych komórek.

Współautorka artykułu Leila Battison z Uniwersytetu Oksfordzkiego powiedziała: "Najbardziej ekscytującym w tych skamielinach jest fakt, iż stanowią zapis pojawienia się pozamorskich komórek eukariotycznych. Nie odkryto żadnych skamielin w skałach pozamorskich starszych niż 450 mln lat, zatem te badania wydłużają historię tych skamielin o dodatkowe 500 mln lat."

Po tym jak pojawiły się złożone komórki, dwa kluczowe etapy rozwoju zajęły 500 mln lat: zwierzęta przeniosły się z morza na ląd, a prosta roślinność, w tym mchy, wątrobowce i porosty pokryły ląd około 500 mln lat po pojawieniu się tych komórek. Do tego zróżnicowanego wykazu zwierząt i roślin dołączyły ryby, gady, rośliny kwitnące, drzewa iglaste, ssaki i ludzie.

"Zasadniczo uznaje się, że życie wywodzi się z morza oraz że istotne etapy rozwoju wczesnej ewolucji zaszły w środowisku morskim: pojawienie się prokariotów, eukariotów, płci i wielokomórkowości" - wyjaśnia dr Charles Wellman, starszy wykładowca paleobiologii na Wydziale Nauk o Roślinach i Zwierzętach Uniwersytetu w Sheffield, współautor raportu z badań.

"Przyjmuje się, że kontynenty w tym okresie były zasadniczo pozbawione życia lub w najlepszym razie były pokryte mało znaczącą fauną i florą mikrobiologiczną zdominowaną przez cyjanobakterie. Odkryliśmy dowody na złożone życie na lądzie w osadach w Szkocji, liczących sobie miliard lat. To sugeruje, że życie na lądzie w owym czasie było bujniejsze i bardziej złożone niż przypuszczano".

Dodaje, że odkrycia mogą pogłębić wiedzę na temat najważniejszych wydarzeń, jakie mogły mieć miejsce we wczesnej historii życia na lądzie, całkowicie poza królestwem morskim.

Wypowiadając się na temat wyników, profesor Martin Brasier z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Oksfordzkiego stwierdził: "Te nowe komórki różnią się od swoich bakteryjnych przodków tym, że posiadają wyspecjalizowane struktury, m.in. jądro oraz mitochondria i chloroplasty niezbędne w fotosyntezie. Przeszły również rozmnażanie płciowe, co doprowadziło do znacznie szybszego tempa ruchu ewolucyjnego".

Jego zdaniem warunki odkryte w pradawnych jeziorach wokół Loch Torridon mogły nawet sprzyjać decydującemu etapowi tej transformacji, w którym bakterie symbiotyczne zostały włączone do komórki, aby utworzyć chloroplasty.

"Nic z tego nie byłoby możliwe bez poczynionych znacznie wcześniej postępów w tych małych drobnoustrojach, teraz zakopanych w fosforanie z jezior Torridon" - zauważa profesor Brasier. "To zapewne te organizmy przyczyniły się do przekształcenia naszego krajobrazu z surowej i skalistej pustyni w zielone i przyjemne miejsce".

© Unia Europejska 2005-2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Strother, P.K., et al. (2011) Earth's earliest non-marine eukaryotes. Nature, publikacja z dnia 13 kwietnia. DOI: 10.1038/nature09943.


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365