Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.193.859 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Wiadomości
Polska uznana w Chinach za jedną z topowych destynacji na przyszłe wakacje (30-12-2018)

Polska została wyróżniona jako "New Holiday Destination of the Year 2018" przez China Travel Agency. Statuetką w tej kategorii nasz kraj został uhonorowany jako jedyny z Europy.

W trakcie dorocznej gali wręczenia nagród organizowanej przez renomowany magazyn turystyczny China Travel Agent, Polska została wyróżniona jako "New Holiday Destination of the Year 2018".

- Cieszy nas kolejna nagroda z rynku chińskiego. Potwierdza ona coraz większe zainteresowanie naszym krajem przez turystów z Państwa Środka. Widać to także w danych statystycznych. W 2017 roku odwiedziła nasz kraj rekordowa liczba 138 tys. turystów z Chin. Co ważniejsze trend wzrostowy się utrzymuje. W pierwszej połowie 2018 do naszego kraj przyjechało ponad 20 proc. turystów więcej - mówi prezes POT Robert Andrzejczyk.

China Travel Agent to publikacja omawiająca bieżące wydarzenia i gorące tematy ze świata turystycznego. Na jej łamach pojawiają się wywiady z autorytetami z dziedziny turystyki oraz informacje dotyczące destynacji i przedstawicieli branży turystycznej. Organizuje również liczne konferencje podróżnicze cieszące się dużym zainteresowaniem lokalnej branży turystycznej.

Wcześniej Polska otrzymała m.in. prestiżową nagrodę National Tourism Award w kategorii "Najbardziej popularne cele podróży w 2017 roku" przyznawaną przez wydawnictwo National Tourism Media Ltd., wydawcę miesięcznika National Tourism - najważniejszego magazynu B2B dla chińskiej branży turystycznej.

Źródło: pot.gov.pl

Ekologia
Ponad 90 proc. plastiku w morzach i oceanach pochodzi z zaledwie 10 rzek Azji i Afryki (27-12-2018)

Niemieccy naukowcy dowiedli, że nawet 95 proc. zaśmiecającego oceany plastiku pochodzi z zaledwie 10 wielkich rzek i jest efektem niewłaściwego zarządzania plastikowymi odpadami w ich dorzeczach.

Każdego roku do mórz i oceanów trafiają miliony ton plastikowych śmieci. Większe i mniejsze (tzw. mikroplastik) jego cząsteczki stanowią ogromne zagrożenie dla morskich ekosystemów. Ale całkowite konsekwencje zanieczyszczenia wód plastikiem są nieprzewidywalne, ostrzegają naukowcy.

"Pewne jest jedno: tak dalej być nie może. Nie jesteśmy w stanie oczyścić oceanów z już zalegających w nich plastikowych śmieci, musimy więc podjąć środki zaradcze i szybko i skutecznie zmniejszyć dalszy napływ plastiku" - mówi hydrogeolog w niemieckim Centrum Helmholtza ds. Badań Środowiskowych (UFZ) w Lipsku, dr Christian Schmidt.

Kierowany przez niego zespół badaczy postanowił dokładniej przyjrzeć się, w jaki sposób i którymi drogami plastikowe odpady trafiają do oceanów. W tym celu analizował i porównywał wyniki wcześniejszych badań dotyczących ilości plastiku w 57 rzekach na całym świecie.

Naukowcom udało się dowieść, że istnieje zależność miedzy ilością plastiku w rzekach a niewłaściwym składowaniem (lub jego brakiem) plastikowych śmieci w ich dorzeczach. Znaczenie ma też oczywiście wielkość rzeki, piszą w publikacji na łamach "Environmental Science & Technology".

"Ilość plastiku na metr sześcienny wody jest znacznie wyższa w wielkich rzekach niż w małych. Zawartość plastiku w wodzie rośnie w nieproporcjonalnie wyższym tempie niż rozmiar rzeki" - tłumaczy Schmidt. Wraz z kolegami wyliczył, że aż 80-95 proc. całego plastiku trafiającego mórz i oceanów na Ziemi pochodzi z zaledwie 10 rzek. Osiem z tych rzek - Jangcy, Indus, Rzeka Żółta (Huang He), Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur i Mekong - znajduje się w Azji, dwie pozostałe, Nil i Niger, w Afryce.

Jak oszacowali naukowcy, zmniejszenie zawartości plastiku tylko w tych rzekach o połowę zredukowałoby całkowity "dopływ" plastiku do oceanów o 45 proc.

"Zmniejszenie o połowę ilości plastiku pochodzącego z dorzeczy tych rzek już byłoby wielkim sukcesem - potwierdza Schmidt. - Do tego potrzeba jednak lokalnie lepszego zarządzania odpadami i większej świadomości publicznej na ten temat".

Teraz zespół Schmidta chce zbadać, ile czasu zajmuje plastikowym odpadom dotarcie do morza od momentu, gdy trafiają do rzeki: czy trwa to tylko kilka miesięcy czy może całe lata?

"Potrzebujemy tej wiedzy, jak długo, mniej więcej, plastikowe śmieci pozostają w systemie rzecznym, żeby efektywnie poprawić zarządzanie odpadami w jej dorzeczu" - tłumaczy Schmidt.

Więcej informacji pod linkiem: http://dx.doi.org/10.1021/acs.est.7b02368

PAP Nauka w Polsce

W ciągu ostatnich trzech dekad Chiny stały się największym światowym importerem odpadów, a w 2012 roku trafiło tam 56 proc. globalnych odpadów z tworzyw sztucznych - podał hongkoński dziennik "South China Morning Post". Według brytyjskiego "Guardiana" w 2008 roku do Chin trafiło 87 proc. odpadów plastikowych wyeksportowanych z Unii Europejskiej. Trudno jednak powiedzieć, jaki jest związek europejskiego eksportu odpadów do Chin z plastikiem w chińskich rzekach, gdyż Chiny ściągały dawniej zachodnie odpady plastikowe głównie w celu ich dalszego przetwarzania. W 2017 wprowadziły zakaz importu wielu rodzajów odpadów, w efekcie Unia sama musi radzić sobie z plastikowymi odpadami. Być może trafią do innych krajów. W Polsce wciąż brak sensownych form recyklingu. Nie istnieją powszechne kiedyś skupy butelek szklanych. Tymczasem Niemcy obficie skupują nie tylko butelki szklane, ale i wszelkie plastikowe czy puszki. [MA]

Czytaj więcej:

Skutki chińskiego zakazu importu odpadów już widoczne

Unia zamierza zarabiać na śmieciach z plastiku

 

Wiadomości
Parlament włącza się w formowanie Trójmorza (26-12-2018)

Powstał Parlamentarny Zespół ds. Trójmorza. Jego celem jest wspieranie projektów Kancelarii Prezydenta RP oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dotyczących integracji państw Europy Środkowej.

Trójmorze to przede wszystkim inicjatywa gospodarcza, mająca lepiej połączyć 12 państw położonych w pobliżu mórz: Bałtyckiego, Czarnego i Adriatyckiego. Nie będzie tworzyć struktur alternatywnych wobec już istniejących w Europie. Ma usprawnić wymianę handlową między krajami regionu. Jej celem jest doprowadzenie do takiego samego poziomu wzajemnych powiązań między państwami naszego regionu, jaki już lata temu osiągnęły kraje Zachodu. Od wielu dekad infrastruktura rozwija się na osi Wschód - Zachód. Projekt Trójmorza to szansa na integrację kontynentu na osi Północ - Południe.

Przewodniczącym zespołu został Zbigniew Gryglas, wiceprezes partii Porozumienie i członek klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Zobacz skład osobowy.

W inauguracyjnym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Trójmorza 12 grudnia 2018 roku wzięli udział reprezentanci większości krajów inicjatywy w randze ambasadora lub zastępcy ambasadora, a także Steven Bremner, sekretarz ds. politycznych ambasady USA w Polsce, Szymon Szynkowski vel Sęk, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz reprezentanci środowisk naukowych i think-tanków.


Choć Trójmorze uchodzi za projekt wspierany głównie przez USA, warto pamiętać, że deklarację programową podpisano przy obecności przedstawicieli obu konkurujących mocarstw, tak USA, jak i Chin. Te ostatni zadeklarował, żer widzi w Trójmorzu partnera dla Nowego Jedwabnego Szlaku. Radosław Pyffel, przedstawiciel Polski w Azjatyckim Banku Inwestycji Strukturalnych, podkreśla, że inicjatywa Trójmorza cieszy się zainteresowaniem w krajach azjatyckich.

W trakcie posiedzenia Angelika Jarosławska, koordynator programu Polska 3.0, przedstawiła zgromadzonym rolę tego programu oraz najważniejsze projekty inwestycyjne. Należą do nich m.in. Brama Północna, czyli hub gazowy dostarczający gaz norweski, Via Carpatia, Via Baltica, droga wodna E30 (Świnoujście - Bratysława), droga wodna E40 (Gdańsk - Odessa), droga wodna E70 (Odra - Zalew Wiślany), Centrum Logistyczne Gorzyczki-Wierzniowice. Istotnymi projektami realizowanymi Polsce są też z punktu widzenia współpracy Trójmorza też budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz budowa Radioteleskopu "Hevelius Space Island".


Budowa kanału Dunaj-Odra-Łaba, której koszty mogą wynieść nawet 22,5 miliarda euro, ma sens ekonomiczny - wynika z opublikowanej w listopadzie 2018 ekspertyzy czeskiego ministerstwa transportu.

Parlamentarny Zespół ds. Trójmorza powołał Radę Ekspertów, która będzie pracować nad komplementarnymi projektami związanymi z: energetyką, bezpieczeństwem, terroryzmem, logistyką i transportem, infrastrukturą, wspólną walutą, medycyną, kulturą, internacjonalizacją projektów i współpracą klastrową.

Inicjatywa Trójmorza składa się z:

  • 6 projektów w dziedzinie energii (o łącznej wartości 14,3 mld euro)
  • 79 projektów w dziedzinie transportu (35,4 mld euro)
  • 33 w dziedzinie cyfryzacji (1,54 mld euro)

Łącznie daje to ponad 150 projektów, które są warte ponad 200 mld zł

Na ostatnim szczycie Trójmorza w Bukareszcie 17-18.9.2018 Bank Gospodarstwa Krajowego oraz 5 instytucji rozwoju z Chorwacji, Czech, Łotwy, Rumunii i Słowacji podpisało list intencyjny w sprawie utworzenia Funduszu Trójmorza z miliarda euro. Ma wspierać finansowo 70 priorytetowych inwestycji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Fundusz Trójmorza będzie dysponował budżetem w wysokości 5 mld euro. Będzie swoistym wehikułem inwestycyjnym mogącym wygenerować inwestycje o wartości 100 mld euro. Oficjalny dokument został podpisany przez prezydentów Chorwacji i Polski.

Źródło: WNP.PL (PSZ), sejm.gov.pl

Kiełkowanie formatu Trójmorza:

Europa Środkowa powołała Inicjatywę Trójmorza pod patronatem Chin i USA (2016)

LOT: od bankruta do głównego przewoźnika Trójmorza (2017)

New York Times: Trójmorze będzie najdynamiczniejszym blokiem ekonomicznym świata (2017)

Trójmorze i 16+1: połączenie Bursztynowego Szlaku z Nowym Jedwabnym Szlakiem (2018)

Ekologia
Polski autobus elektryczny firmy Rafako (22-12-2018)

Lider w produkcji kotłów, firma Rafako, zaprezentowała swój pierwszy całkowicie elektryczny autobus: Rafako E-Bus, który jest opisywany jako pierwszy polski zeroemisyjny autobus z baterią pod podwoziem. Jest on samodzielną, całkowicie polską konstrukcją opartą na silniku Instytutu Napędów i Maszyn Elektrycznych KOMEL.

Projekt autobusu Rafako zaprezentowano podczas konferencji klimatycznej COP24. Ma być dostępny w wersjach z dwiema pojemnościami baterii:

- 61 kWh w wariancie przeznaczonym do miasta (LTO)

- 144 kWh w opcji projektowanej z myślą o kursach podmiejskich oraz przewozach uczniów.

Zasięgi autobusu elektrycznego mają wynieść odpowiednio 70 lub 140 kilometrów. W autobusie wykorzystano pakiety baterii zaprojektowane przez EleDriveco. Baterie LTO zapewniają 90% naładowania już po 15 minutach, przy założeniu ich żywotności na poziomie ok. 10 000 cykli pełnego ładowania. Na razie będzie dostępne tylko ładowanie poprzez złącze plug-in. W przyszłości RAFAKO chce oferować swój elektrobus także z opcją ładowania przez pantograf. Innowacyjne - co podkreśla producent - umiejscowienie baterii pod podwoziem obniża środek ciężkości pojazdu i poprawia jego parametry trakcyjne, wpływając pozytywnie na zachowanie autobusu w czasie pokonywania zakrętów oraz na bezpieczeństwo jazdy.

19 grudnia premierę miała konstrukcja klasy MIDI. Posiada ona nadwozie o długości 8,49 m, szerokości 2,4 m i wysokości 3,2 m. Dzięki niewielkim gabarytom elektryczny RAFAKO może się sprawdzić jako autobus szkolny, miejski lub podmiejski. Obniżona wysokość nadwozia to kolejny atut konstrukcji. Dzięki temu pojazd może przejechać pod niemal każdym wiaduktem. Takie rozwiązanie sprawdzi się przy eksploatacji w warunkach podmiejskich, gdzie nierzadko występujące utrudnienia uniemożliwiają pokonywanie wybranych tras.

W zależności od konfiguracji napędu pojazd może przewozić na miejscach siedzących od 20 do 40 pasażerów.

Kolejnym atutem pojazdu ma być synchroniczny silnik trakcyjny z magnesami trwałymi katowickiego Komelu. Ma on gwarantować większą sprawność i przeciążalność silnika, a także osiągi pojazdu oraz zwiększenie zasięgu na jednym ładowaniu baterii. KOMEL chwali się sprawnością silników na poziomie 96 procent. Dla porównania: najlepsze silniki spalinowe w Formule 1 (oraz AMG Project One) posiadają sprawność wynoszącą około 50 procent w optymalnym zakresie obrotów. W cywilnych samochodach liderem jest Toyota, której udaje się dojść do około 42-44 procent sprawności - rzecz jasna także w optymalnym zakresie obrotów. KOMEL otrzymał nagrodę Lider Bezpieczeństwa Państwa 2018. Więcej o silnikach Komelu: Silniki napędowe w piastach kół

Dla rozwinięcia projektu Rafako poszukuje partnera produkcyjnego.

Źródło: www.infobus.pl, elektrowoz.pl

Ekologia
Ślad węglowy per capita - Polska zieloną wyspą (15-12-2018)

Największym emitentem CO2 w Europie są Niemcy. W ilości emisji cieplarnianej Polskę wyprzedzają nie tylko Wielka Brytania czy Włochy, ale i zielona, bo oparta na atomie Francja. Polski wkład w emisję globalną jest poniżej 1%, więc nawet gdybyśmy zgodnie z życzeniem tych, którzy chcą przejąć polskie złoża, zarżnęli calutki nasz przemysł węglowy - świat nawet by tego nie zauważył. My byśmy to oczywiście zauważyli, gdyż w efekcie powstałyby w Polsce nowe obszary biedy.

Wbrew szumnej retoryce unijnej o redukcji emisji CO2 ogólny trend w całej Unii jest całkowicie przeciwny. W 2015 na 27 krajów UE aż 18 zwiększyło emisje CO2. W roku 2017 liczba członków wspólnoty, którzy zwiększyli emisje wzrosła już do 20. Francja, która najwięcej ostatnio mówi o redukcji emisji, zwiększyła emisje o 3,2%. Tak samo Włochy. W Hiszpanii emisja wzrosła o 7,4%. Samotnym liderem pod względem wielkości emisji pozostają Niemcy odpowiadające za 23 proc. emisji CO2 w krajach UE.

Gdy się jednak podkreśla, że to "zielony" Zachód emituje więcej, podnosi się krzyk, że Niemców czy Francuzów jest więcej niż Polaków, więc nie można jedynie patrzeć na całościowe emisje. Okazuje się jednak, że nie tylko bezwzględnie, ale i względnie Europa Zachodnia jest wyraźnie większym obciążeniem dla klimatu niż Polska. Tzw. ślad węglowy per capita największy jest na wyspach brytyjskich, w zielonej Finlandii, w wiatrakowej potędze - Danii oraz w Niemczech. A Polska jest zieloną wyspą dla naszego klimatu. Dane pochodzą z badań opublikowanych w Environmental Research Letters: Mapping the carbon footprint of EU region.

Jeśli idzie o emisje CO2 w tonach per capita według Banku Światowego, obejmujące zarówno przemysł, jak i gospodarstwa, Polska (7,5) ma wyraźnie niższy poziom niż średnia dla naszej grupy krajów OECD (9,5). Musimy się odnosić właśnie do OECD, bo tylko tam są podobne do Polski kraje, które mają bogate zasoby węgla kamiennego. Więcej emitują nie tylko Niemcy, ale i takie kraje jak Finlandia, Czechy, Norwegia czy Estonia:

  1. USA 16,5
  2. Australia 15,4
  3. Kanada 15,1
  4. Estonia 14,8
  5. Korea Płd 11,6
  6. Holandia 9,9
  7. Japonia 9,5
  8. Norwegia 9,3
  9. Czechy 9,2
  10. Niemcy 8,9
  11. Finlandia 8,7
  12. Belgia 8,3
  13. Izrael 7,9
  14. Nowa Zelandia 7,7
  15. Polska 7,5
  16. Irlandia 7,3
  17. Austria 6,9
  18. UK 6,5
  19. Grecja 6,2
  20. Islandia 6,1
  21. Dania 5,9
  22. Słowacja 5,7
  23. Włochy 5,3
  24. Hiszpania 5
  25. Francja 4,6
  26. Szwecja 4,5
  27. Litwa 4,4
  28. Węgry 4,3
  29. Szwajcaria 4,3
  30. Łotwa 3,5

Nie słuchajmy antywęglowej propagandy, bo nie o klimat w niej chodzi, lecz o energetyczny gambit wielkich tego świata. 

Unia będzie utrudniała rozwój technologii węglowych. Ale przecież podobnie będzie zapewne utrudniała technologie jądrowe, które obecnie są modną retorycznie alternatywą dla węgla - skoro od atomu odchodzą Niemcy, a i Francja redukuje, to znaczy, że już wkrótce będzie na cenzurowanym tak jak węgiel. Poza tym pamiętajmy, że na wybudowanie reaktorów atomowych o mocy 6 GW potrzeba 150 MLD ZŁ.

Niemcy spalają znacznie więcej węgla niż Polska. I jest to węgiel znacznie gorszej jakości. Mają więcej energetyki odnawialnej, ale nie dlatego, że redukują swój potencjał węglowy, lecz dlatego, że zamiast zwijać produkcję, jak robiła to III RP, znacznie ją rozwijają i w efekcie muszą rozwijać alternatywy energetyczne, bo nie mają tyle węgla, by zasilić całą gospodarkę. Mają węgiel brunatny, a ten nie jest zbyt mobilnym surowcem i elektrownie trzeba robić tam, gdzie są kopalnie. Gdyby mieli takie złoża kamiennego jak my, z pewnością mieliby bujny rozkwit elektrowni węglowych i pewnie także czystych technologii. Gdybyśmy leżeli tam, gdzie Niemcy, prowadzilibyśmy identyczną politykę energetyczną. Ekoreligia nie ma tutaj nic do rzeczy. To kwestia czysto ekonomiczna, gospodarcza. My także, jeśli planujemy się reindustrializować, powinniśmy obok węgla rozwijać technologie odnawialne, ale z powodów dywersyfikacyjnych. Potrzeba bowiem nie tylko dywersyfikacji zewnętrznej, ale i wewnętrznej. Ale powinniśmy je rozwijać nie zamiast przemysłu węglowego, lecz obok przemysłu węglowego. Ten może być naszym wielkim atutem.

Polska powinna inwestować w czyste technologie węglowe, w technologie geotermalne oraz na potęgę budować biogazownie z metanu pochodzącego z rolnictwa, wysypisk, ścieków oraz kopalni.

PS. Nie mylcie emisji czy śladu węglowego ze smogiem. Ten najbardziej nie dający nam oddychać smog nie powstaje z energetyki węglowej, lecz z biedy: z tego, że ludzie palą śmieciami oraz jeżdżą starymi samochodami.

Wiadomości
Film Leonardo DiCaprio o Stanisławie Szukalskim na Netflixie (14-12-2018)

Netflix wypuścił zwiastun niemal dwugodzinnego filmu Leonarda diCaprio o Stachu z Warty: "Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski"

Stanisław Szukalski to nasz największy zapomniany twórca XX wieku. Wyjątkowy przez to, że zafascynowany Słowiańszczyzną. Jest paradoksem, że artysta, którego myślą przewodnią było przywrócenie sztuce polskości, który pisał, że oddał Polsce "każdą minutę myśli oraz całą twórczą energię", jest przywracany pamięci polskiej dzięki gwiazdom Hollywood, że nie ma w obecnej kulturze polskiej widocznych inspiracji Szukalskim, podczas kiedy inspiruje się nim czołowy amerykański zespół rockowy Tool.

Szukalski uważał, że choć Polska odzyskała niepodległość polityczną, wciąż nie odzyskała niepodległości artystycznej. Nasza kultura okupowana jest przez epigonów i naśladowców obcych mód oraz ich chwalców. Istnieje sztuka w Polsce, ale wciąż nie ma sztuki polskiej. Wojna zastała go gdy rzeźbił wysoki na trzy piętra pomnik Chrobrego na zamówienie wojewody śląskiego. Bomba zmiażdżyła powstające dzieło, a sam artysta ledwo nie zginął pod jego gruzami.

Już w roku 1921 magazyn Vanity Fair, zwany "kroniką kulturalną amerykańskiego establishmentu", pisał, że Szukalski jest w rzeźbiarstwie tym, kim Dante i Edgar Allan Poe w literaturze. W 1954 Ben Hecht, którego nazywano "Szekspirem Hollywood" (70 filmów i 35 książek), w swojej wielkiej autobiografii zamieścił rozdział "Największy żyjący artysta", który poświęcił żyjącemu na emigracji Szukalskiemu, pisząc, że był on "kochankiem Polski, oślepłym z tęsknoty za nią jak ryba za wodą. Żadne inne dzieje, zagadnienia albo ludzie nie istniały dla niego prócz tych, które dotyczyły Polski". Ale w Polsce nie było miejsca dla Szukalskiego, więc stał się on "najsławniejszym nieznanym geniuszem w Stanach Zjednoczonych, najbardziej wychwalanym, i osławionym artystą z gatunku czarnych owiec sztuki, jaki kiedykolwiek przymierał głodem na strychu".

Amerykanie interesują się nie tylko rzeźbami czy rysunkami Szukalskiego, ale i jego teoriami, np. 40-tomową pracą poświęconą szczególnemu znaczeniu języka polskiego dla innych języków świata, która wydana została w USA pt. The Protong. Burton Rascoe, krytyk literacki New York Herald Tribune, porównał Szukalskiego z Leonardem da Vinci. Inni uważają jednak Macimowę nie tyle za teorię naukową, co projekt artystyczny. Być może najbardziej ekstrawagancki i awangardowy.

Z twórczością Szukalskiego, poprzedzoną przedmową Leonardo diCaprio zapoznać się można w częściowo dostępnej online książce Struggle: The Art of Szukalski.

Tekst Szukalskiego zamieszczony w Racjonaliście: Atak Kraka

Premiera filmu 21 grudnia

 

Ekologia
Tauron zamienia CO2 w gaz ziemny do samochodów (05-12-2018)

Przekształcenie dwutlenku węgla, wychwyconego z bloków energetycznych, w syntetyczny gaz ziemny do napędzania samochodów (SNG) to cel pilotażowej instalacji uruchomionej przez TAURON w elektrowni w Łaziskach.

Jej celem jest przekształcenie dwutlenku węgla, wychwyconego z bloków energetycznych, w syntetyczny gaz ziemny (SNG). Metan powstaje w wyniku reakcji CO2 z wodorem pochodzącym z elektrolizy wody. Proces ten może być zasilany nadwyżką taniej energii wytworzonej np. ze źródeł odnawialnych w tzw. dolinach obciążeń (przy zmniejszonym zapotrzebowaniu, np. nocą). Technologia jest więc nie tylko perspektywicznym rozwiązaniem dla wykorzystania CO2, ale również sposobem na magazynowanie energii elektrycznej pochodzącej z niesterowalnych źródeł energii - farm wiatrowych czy ogniw fotowoltaicznych. Produktem ubocznym procesu jest tlen.


W Łaziskach można zatankować gaz z dwutlenku węgla

Projekty badawcze mające na celu usuwanie dwutlenku węgla ze spalin były już prowadzone w elektrowniach Grupy TAURON. - W centrum naszego zainteresowania są więc prace badawczo-rozwojowe mające na celu opracowanie technologii gospodarczego wykorzystania CO2, szczególnie te, które w przypadku komercjalizacji przedsięwzięcia pozwolą na zagospodarowanie znacznych jego ilości - podkreśla Filip Grzegorczyk, Prezes Zarządu TAURON Polska Energia.

Nadwyżki energii elektrycznej są wykorzystywane w projekcie do produkcji wodoru, który następnie wraz z wychwyconym ze spalin kotłowych dwutlenkiem węgla używany jest w reaktorze metanizacji do produkcji syntetycznego metanu. Potrzebny do procesu dwutlenek węgla pochodzi z pilotażowej instalacji wychwytu CO2, który uzyskiwany jest ze spalin z pracującego bloku energetycznego.

- Pilotażowa instalacja CO2-SNG ma na celu przetestowanie, w warunkach rzeczywistych, reaktora metanizacji oraz kompleksowej instalacji do wytwarzania metanu z CO2 i wodoru. Testowana jest jej sprawność przetwarzania i elastyczność pracy oraz dostosowanie do magazynowania nadwyżek energii w postaci syntetycznego metanu. Projekt wiąże zatem dwa trendy - ograniczenie emisji CO2 z elektrowni i zapewnienie wielkoskalowej akumulacji energii, poprzez produkcję paliw gazowych w okresach, kiedy energia jest tania. Prezentowana instalacja jest efektem wcześniejszych działań i osiągnięć Grupy TAURON w obszarze badawczo-rozwojowym w zakresie wychwytu CO2 - wyjaśnia Jarosław Broda, wiceprezes zarządu TAURON Polska Energia ds. zarządzania majątkiem i rozwoju.

Dzięki tej nowatorskiej technologii zwiększeniu ulegnie zdolność magazynowania energii w postaci metanu przy jednoczesnym wykorzystaniu CO2 do celów gospodarczych.

Wyprodukowany w godzinach nadwyżki energii elektrycznej SNG (syntetyczny gaz ziemny) może być zatłaczany do istniejącej sieci gazu ziemnego w celu wykorzystania go w godzinach szczytu do produkcji energii np. w turbinie gazowej. Może też - po sprężeniu - już jako CNG (Compressed Natural Gas) zostać wykorzystany w transporcie samochodowym.

Warto podkreślić, że metan spalany w tłokowych silnikach spalinowych charakteryzuje się najmniejszą emisją substancji szkodliwych do atmosfery spośród wszystkich rodzajów paliw wykorzystywanych do tego celu. Stąd w wielu miastach tabor autobusowy komunikacji miejskiej, oparty o klasyczne silniki dieslowskie na olej napędowy, wymieniany jest na pojazdy dostosowane do zasilania sprężonym metanem.

Pilotażowa instalacja CO2-SNG została zaprojektowana i zbudowana w Elektrowni Łaziska w ramach projektu realizowanego przez międzynarodowe konsorcjum, którego liderem jest TAURON Wytwarzanie. Projekt jest dofinansowany ze środków KIC InnoEnergy.

Projekt jest finansowany przez EIT InnoEnergy wspierane przez Europejski Instytut Innowacji i Technologii - EIT w ramach programu UE w zakresie badań naukowych i innowacji - Horizon 2020.

Źródło: tauron.pl

Wiadomości
Bunt Żółtych Kamizelek przeciwko "transformacji ekologicznej" Macrona (01-12-2018)

W sytuacji, gdy media tradycyjne i społecznościowe zalewane są migawkami burd ulicznych we Francji oraz w Brukseli, Aleksander Bondariew i Magdalena Kawalec-Segond przedstawiają znacznie głębszy kontekst ruchu "żółtych kamizelek".

Kto wychodzi na ulicę w żółtej kamizelce? Samodzielni drobni przedsiębiorcy, ich rodziny, emeryci, którym władza od dwóch lat dobiera się do kieszeni, ludzie wolnych zawodów, matki. Na protestach jest mnóstwo kobiet w średnim wieku, a to z socjologicznego punktu widzenia coś nowego. A także młodzież, ale nie ta studencka, tylko pracująca i coraz bardziej masowo bezrobotna, choć wykształcona. Widzieliśmy na ulicach mieszkańców wsi, małych i średnich miast, a także przedmieść. Byli robotnicy i kierowcy karetek pogotowia czy ciężarówek.

Zaczęło się w sobotę, 17 listopada, gdy demonstranci w liczbie ok. 200 tys. pomaszerowali w nielegalnym proteście na pusty Pałac Elizejski, by wywlec z niego nieobecnego prezydenta. Blokowali bramki autostradowe i ronda. Łącznie w wielogodzinnych demonstracjach i pikietach wzięło udział ok. 300 tys. ludzi, przy wsparciu miliona. Tylu demonstrantów - bez związków zawodowych, partii politycznych czy kościołów - nie wyszło na francuskie ulice od czasów Wielkiej Rewolucji.

Na czym polega oszustwo Macrona? Przyjrzyjmy się, co przewiduje ogłoszona przez niego "transformacja ekologiczna". Po pierwsze, docelowo mają być wyeliminowane wszystkie paliwa kopalne: węgiel, paliwa otrzymywane z ropy naftowej i nawet gaz naturalny, w tym gaz skroplony. Wszystko po to, żeby zapobiec grożącemu ludzkości "globalnemu ociepleniu", którego źródłem jest podobno dwutlenek węgla z paliw kopalnych. To oznacza, że mają być wyeliminowane wszystkie samochody, oprócz elektrycznych - czyli większość obywateli będzie musiała takie auta nabyć za własne pieniądze! Pieniądze, których coraz bardziej nie ma skąd wziąć.

Powstaje też inny problem: skąd się weźmie energia elektryczna, która ma zastąpić energię pochodząca z kopalin? Plan Macrona przewiduje bowiem także stopniowe zamykanie elektrowni atomowych (14 już wytypowano). A dziś pochodzi z nich 71,6 proc. produkowanej we Francji energii i dotąd energię atomową określano jako tanią i "ekologicznie czystą". Likwidacja jednego bloku elektrowni atomowej kosztuje niewiele mniej, niż jego zbudowanie. Koszty budowy elektrowni atomowej zależą od jej mocy, ale to kwota rzędu od 1,5 miliarda dolarów. Natomiast likwidacja to minimum 0,5 miliarda. Dla porównania - na Litwie zamknięcie elektrowni w Ignalinie kosztowało 2,5 miliarda euro. Kto będzie za to płacić? Oczywiście, państwo - to znaczy podatnicy. Oprócz tego, trzeba znaleźć nowe źródła energii, które zrekompensują niedobory energii. W tym kontekście Macron na poważnie mówi o "czystych i odnawianych" źródłach takich, jak wiatraki i baterie słoneczne.

Skąd państwo ma brać pieniądze? Przecież nie od bogatych. Pierwszą rzeczą, którą zrobił Macron jako prezydent było obniżenie podatków od dochodów z kapitału, z dywidend, ze spekulacji papierami wartościowymi itp. Zamiast górnych 59 proc., ustanowił płaski podatek 30 proc. Tak się odwdzięczył światowej finansjerze, która najpierw wytypowała go wśród młodych banksterów Rotschilda, pomogła stworzyć partię z niczego i zniszczyć nagonką medialną głównego rywala, Francois Fillona. Z takim wsparciem Macron przeszedł do drugiej tury ubiegłorocznych wyborów prezydenckich ze zdemonizowaną "populistką" i "faszystką" Marine Le Pen. Ostatecznie aż 43 proc. wyborców Macrona głosowało na niego wyłącznie dlatego, żeby nie dopuścić do władzy Le Pen.

Macron pochodzi z zespołu Francois Hollande'a, który przez kilka lat próbował zniszczyć klasę średnią podatkami. Za jego rządów w przeciętnej rodzinie "wyższej klasy średniej" podatki wzrosły trzykrotnie. Macron nie ukrywał, że "państwo" będzie pomagało biednym - ale za cenę pauperyzacji i prekaryzacji klasy średniej. I tak kilkadziesiąt lat powolnego, acz nieustannego kurczenia się realnej klasy średniej dekadę temu wyraźnie przyspieszyło.

Jak by tego było mało, w momencie największych protestów, okazało się, że prezydent Macron wymienił zastawę stołową w Pałacu Elizejskim, wydając na nią z pół miliona euro publicznych pieniędzy. Paryska ulica twierdzi zatem, że od czasu afery z diamentowym naszyjnikiem Marii Antoniny (1784) żadna władza nie zanotowała takiego zjazdu w ludzkiej opinii. A i tak z poziomu najniższego w historii V Republiki.

To dlatego zawód jest tak gwałtowny i wyraża się w oddolnym, masowym ruchu. Coraz więcej obserwatorów przyznaje też, że na globalizacji tracą nie tylko warstwy najbiedniejsze, ale też klasa średnia, która pauperyzuje się i dołącza do klas niższych. Wiadomo, łatwiej rządzić ludźmi biednymi, pozbawionymi własności i zdanymi na łaskę zamożnych elit.

Można powiedzieć, że Wielką Rewolucję wywołała drobna burżuazja, która dusiła się w wyznaczonej jej roli społecznej. Walczyła, bo była silna. Dziś ta sama grupa walczy o przetrwanie. O to, by nie wylądować wśród prekariuszy i nie oglądać kompletnej zapaści Francji.

Francja, która wsparła wszystkie fejsbukowe rewolucje arabskiej wiosny, dziś przeżywa własną, zwołaną na fejsbuku, jesień.

Czytaj cały tekst: Paryż wrze. Bunt przeciwko elitom

Wiadomości
Orban: W konflikcie z Rosją Węgry stoją po stronie Ukrainy, pomimo że w Kijowie jest rząd antywęgierski (01-12-2018)

W piątek podczas wizyty w Pradze, premier Węgier Viktor Orban był pytany m.in. o stanowisko Węgier ws. konfliktu na linii Kijów-Moskwa, w związku z pogorszeniem sytuacji w wyniku incydentu kerczeńskiego.

- Stanowisko Węgier jest jasne, jesteśmy proukraińskim rządem, więc stoimy po stronie Ukrainy. Na Węgrzech jest proukraiński rząd, podczas gdy na Ukrainie jest antywęgierski rząd. Mimo tego, nie zmieniliśmy naszego stanowiska i będziemy stać po stronie Ukrainy w tym konflikcie.

Spór między Kijowem i Budapesztem wybuchł po przyjęciu prawa oświatowego, które określiło ukraiński jako język systemu edukacyjnego Ukrainy. We wrześniu tego roku relacje między oboma krajami uległy dalszemu pogorszeniu po ukazaniu się nagrania wideo pokazującego obywateli Ukrainy otrzymujących węgierskie paszporty w konsulacie Węgier w Berehowie na Zakarpaciu. Kijów odpowiedział wydaleniem węgierskiego konsula, zarzucając mu, że naruszył prawo ukraińskie i Konwencję Wiedeńską o Relacjach Konsularnych. Budapeszt odpowiedział wydalając konsula ukraińskiego.

Wizyta Orbana w Pradze była pierwszą od objęcia urzędu premiera przez Andrzeja Babisza. Premierzy Czech i Węgier skrytykowali Komisję Europejską i Parlament Europejski. "Chcemy, by Komisja Europejska i Europa zmieniły się, by państwa członkowskie miały więcej głosu" - powiedział Babisz po rozmowie z Orbanem. "Mogę dyplomatycznie powiedzieć, że śledzimy rozwój sytuacji w Parlamencie Europejskim. PE uważa się za gwaranta państwa prawa, a jednocześnie narusza demokratyczne zasady. Już czas, żeby mandat tych przedstawicieli się skończył" - mówił Orban.

Źródło: reuters.com, ukrinform.net, PAP.

Wiadomości
Akcja "Akumulator". W Legnicy Straż Miejska pomaga uruchomić auto (01-12-2018)

Legnicka straż miejska pomaga kierowcom uruchamiać samochody, gdy padł w nich akumulator. Strażnicy mają już na koncie około tysiąca takich interwencji.


Fot. UM Legnica

Legniccy strażnicy od sześciu lat prowadzą akcję "Akumulator", skierowaną do kierowców, którym pojazd odmówił posłuszeństwa. Takie sytuacje zdarzają się zwłaszcza zimą. Niskie temperatury powodują spadek wydajności akumulatorów, a nie zawsze mamy sprzęt do jego uruchomienia.

Funkcjonariusze straży miejskiej wyposażeni są w tzw. urządzenie rozruchowe, które pomoże dobrać konkretną "moc" do danego samochodu i uruchomić rozładowany akumulator.

Akcja prowadzona jest przez cały rok, nie tylko w okresie zimowym. Każdy, kto ma problem z akumulatorem, może w godzinach od 6.00 do 21.30 zadzwonić pod numer dyżurny 986, by szybko otrzymać bezpłatną pomoc. W ciągu sześciu lat prowadzenia tej akcji legniccy strażnicy pomogli uruchomić auto około tysiącu kierowcom.

Od 2016 podobna inicjatywa prowadzona jest także w Rudzie Śląskiej.

Źródło: Kurier PAP

Wiadomości
Dr Karl Heiz Roth: Podstawą prawdziwego pojednania polsko-niemieckiego jest wypłata reparacji (01-12-2018)

Niemiecka stacja Deutsche Welle z Berlina zamieściła bardzo ciekawą rozmowę z niemieckim historykiem, drem Karlem Heizem Roth, pracownikiem Fundacji Historii Społecznej XX wieku (SfS) w Bremie, autorem publikacji na temat historii nazizmu i niemieckiej polityki okupacyjnej. W 2017 roku ukazała się jego książka poświęcona reparacjom dla Grecji. Dla DW mówi on przede wszystkim o kwestii reparacji dla Polski. Co ciekawe, jak wskazuje Roth, Grecja domaga się od Niemiec większych odszkodowań niż wyniosły jej realne straty, podczas kiedy Polska mówi o mniejszych kwotach niż może. Według Rotha reparacje dla Polski są nie tylko realne, nie tylko możliwe do udźwignięcia przez Niemcy, ale i niezbędne dla zbudowania realnej podstawy pojednania między naszymi narodami. Ich wysokość to 1 bln euro (a nie 1 bln dol.). Od kwoty tej należy odliczyć transfer ziem zachodnich, co stanowi ok. 12% roszczeń reparacyjnych. Kluczem dla uzyskania reparacji jest jednak wspólne działanie m.in. Polski i Grecji.

"Dotychczasowa praca na rzecz polsko-niemieckiego pojednania jest niezwykle ważna, ale - proszę mnie źle nie zrozumieć - jest bez prawdziwej podstawy. Podstawa będzie wtedy, jeśli zostanie uregulowany dług reparacyjny, nawet jeśli stanowi on tylko niewielką część.

Rząd Niemiec w ostatniej umowie koalicyjnej zapisał intensyfikację inicjatyw Polsko-Niemieckiej Wymiany Młodzieży, towarzystw polsko-niemieckich czy działań w miejscach pamięci. Kultura pamięci ma zostać wzmocniona, ale tylko po to, by zneutralizować problem reparacji. Uważam to za niewłaściwe, a nawet cyniczne. Grać jednym na koszt drugiego jest bardzo niebezpieczne. Uważam, że prawdziwy fundament pojednania jeszcze nie istnieje i o tym świadczy polityczny rozwój w Polsce ostatnich lat, ale i w RFN."

"Ateny mówią o 380 mld euro, Mularczyk mówił swojego czasu o 1 bilionie dolarów, teraz sumę tę zredukował. Instrument bazowy wszystkich zniszczeń i strat ludzkich spowodowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej to prawie 500 mld dolarów w warunkach z 1938 r. Obecnie to prawie 7,5 bilionów euro. Bez oprocentowania. Dla Polski straty materialne, ludzkie i niewynagrodzoną pracę przymusową wyceniliśmy na 78 mld dolarów w roku 1938. Dzisiaj to ponad 1 bilion euro. W przypadku Grecji suma, którą wyliczyliśmy - bez oprocentowania - jest niższa niż komisji parlamentarnej i wynosi 190 mld euro.

Nigdy nie będzie możliwe spłacenie całego długu i zawsze będzie chodziło tylko o niewielką część. Może jedną dziesiątą, może jedną piątą. Niemcy mają obowiązek spłaty odszkodowania. Dla Polski ta sytuacja jest ewidentna. Trzeba też uwzględnić, jaką sumę odszkodowania i reparacji Niemcy zapłaciły już Polsce."

"Na niedawnej konferencji w Warszawie szef Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie mówił, że w Polsce żyje jeszcze ok. 40 tys. byłych więźniów obozów koncentracyjnych, którzy nie dostali odszkodowania, bo nie są Żydami. Większość z nich żyje w ubóstwie i jest schorowana. RFN musiałaby okazać dobrą wolę i wypłacić im dodatek do emerytury. To samo dotyczy remontu budynków czy środków na utrzymanie miejsc pamięci w Polsce. To byłby pierwszy krok."

"Optymalna byłaby wspólna inicjatywa Grecji, Polski, krajów byłej Jugosławii, Włoch i innych państw odnośnie multilateralnej konferencji w nawiązaniu do traktatu dwa plus cztery. Traktat ten był faktycznie traktatem pokojowym i kwestia reparacji została w nim pominięta. Była to decyzja niekorzystna dla państw, które nie były sygnatariuszami traktatu i w takim przypadku nie jest on dla nich wiążący. Rząd Niemiec o tym wie, jak i o tym, że dług reparacyjny nie ulega przedawnieniu i jest w dalszym ciągu otwarty. Według ekspertów prawa międzynarodowego sytuacja jest jednoznaczna. Niemiecki rząd najbardziej obawia się wspólnego postępowania mniejszych państw alianckich, czyli tych, które bezpośrednio ucierpiały pod niemiecką okupacją w Europie Wschodniej, Środkowej, Południowej itd. Istnieje nawet odpowiednie gremium - to Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. OECD ma komisję rozjemczą, która najwyraźniej nigdy jeszcze nie została zwołana. Miałoby to tę zaletę, że kraje, które nie są w UE, jak Białoruś czy Ukraina, mogłyby uczestniczyć w negocjacjach. To moja propozycja."

"Transfer ziem na wschód od linii Odra-Nysa był według prawa międzynarodowego świadczeniem reparacyjnym. Znalazłem na ten temat sowieckie i polskie dokumenty, które nie są w Polsce tak dobrze znane, a które zawierają też liczby. Można się nimi posłużyć - a zatem Polsce spłacono już 10-12 proc. roszczeń reparacyjnych. Populistom można przekazać, że uwzględnione jest nawet wyrównanie obciążeń, czyli straty majątku m.in. na Górnym Śląsku. Pójdźmy krok dalej - na konferencji poczdamskiej Polsce jako pośrednie świadczenie przyznano teren na wschód od Odry i Nysy, ale jednocześnie Polska straciła swoje tereny na wschodzie, co też trzeba uwzględnić. I w tym przypadku istnieją oficjalne dane, które Bierut wymienił już w sierpniu 1945."

"Republika Federalna Niemiec od czasu zjednoczenia w 1990 r. dokonała transferu dla byłej NRD w wysokości 1,2 biliona euro i ten transfer nie zaszkodził, wprost przeciwnie. Taką sumę można uiścić w ciągu 10-20 lat bez uszczerbku dla społeczeństwa, kas socjalnych, a nawet systemu podatkowego. To ekonomicznie możliwe."

Czytaj całą rozmowę:

(j. polski) Niemiecki historyk o reparacjach: największy niespłacony dług

(j. niemiecki) Die Reparationsschuld ist nicht erledigt

Więcej na ten temat:

Ponad połowa dorosłych Polaków chce reparacji wojennych od Niemiec

Buzek za ubieganiem się o reparacje od Niemiec

Zdrowie
Głód na zdrowie? (30-09-2018)

Krótkie głodówki zyskują popularność jako sposób na schudnięcie, obniżenie ciśnienia czy regenerację organizmu. Choć można znaleźć doniesienia naukowe wspierające takie działanie, to okazuje się, że bardziej korzystne może być jednak racjonalne, zdrowe odżywianie.

Badacze z University of Surrey na 10 tygodni podzielili uczestników swojego eksperymentu na dwie grupy - część opóźniała śniadanie o 90 min i jadła ostatni posiłek o 90 min wcześniej, a część odżywiała się według wcześniejszych zwyczajów. Ochotnicy, którzy zmienili swój rytm odżywiania, nie tylko mieli w ciągu dnia mniej okazji do jedzenia, ale też zmniejszył się ich apetyt. W efekcie, w czasie trwania eksperymentu wyraźnie spadła u nich ilość tkanki tłuszczowej.


Wikimedia

Korzyści z okresowego głodu

Podobnych eksperymentów było więcej. W projekcie badawczym zespołu z University of Illinois w Chicago, 23 otyłe osoby w wieku średnio 45 lat mogły spożywać posiłki tylko między godziną 10. a 18. W tym czasie uczestnicy mogli jeść wszystko, co tylko chcieli, lecz w pozostałych godzinach wolno im było tylko pić bezkaloryczne napoje. Po 12 tygodniach naukowcy zauważyli wyraźne zmiany - masa ciała ochotników spadła przeciętnie o 3 proc., a skurczowe ciśnienie krwi o 7 mm Hg. Podobnie może działać system nazywany 5:2. Polega on na normalnym odżywianiu przez 5 dni i znacznym ograniczeniu jedzenia przez kolejne dwa dni. W jednym z badań sprawdzających takie podejście naukowcy z University of Surrey poprosili część ochotników z nadwagą, aby przez 5 dni w tygodniu odżywiali się normalnie, a przez 2 dni spożywali tylko 600 kalorii. Druga grupa natomiast po prostu przyjmowała codziennie 600 kalorii mniej niż zwykle. Okresowy, częściowy post poskutkował lepszymi wynikami. Organizmy osób z tej grupy szybciej usuwały trójglicerydy z krwi po posiłku i musiały produkować mniej insuliny. Naukowcy zaobserwowali też u nich większy spadek ciśnienia krwi.

Zagłodzić raka - to szkodliwy mit!

- U osób jedzących przez długi okres żywność wysoko przetworzoną o niskiej wartości odżywczej lecz wysokiej kaloryczności, najczęściej można zaobserwować niekorzystne zmiany profilu lipidowego, wzrostu glukozy we krwi, otyłość, nadciśnienie, wysypki, problemy z wypróżnianiem i wiele innych objawów. Często właśnie takie osoby decydują się na okresowe posty. Organizm dostaje mniej energii, mniej składników mineralnych, w tym sodu wpływającego na wzrost ciśnienia, energię czerpie z zasobów tkanki tłuszczowej, więc osoba chwilowo chudnie oraz spada jej ciśnienie, czy ilość glukozy we krwi - mówi Tomiła Karwowska, dietetyk w poradni mojdietetyk.pl

Głód a nowotwory i komórki jelit

Niektóre obserwowane skutki czasowej rezygnacji z jedzenia mogą wręcz zadziwiać. Badacze z University of California w San Diego przeanalizowali dane na temat prawie 2,5 tys. kobiet z rakiem piersi wykrytym na wczesnym etapie, w wieku od 27 do 70 lat w momencie diagnozy. Uwzględniające kilka lat życia pacjentek informacje pokazały, że nocna rezygnacja z jedzenia trwająca mniej niż 13 godzin wiązała się z większym o 36 proc. ryzykiem nawrotu choroby w porównaniu do ryzyka u kobiet, które w okresie nocnym powstrzymywały się od jedzenia przez co najmniej 13 godzin.

Kobiety, które dłużej powstrzymywały się od spożywania posiłków także dłużej spały i miały niższe stężenie glikowanej hemoglobiny, która zależy od poziomu glukozy we krwi. Badacze podejrzewają więc, że u tych kobiet mniejsze było też ryzyko wystąpienia cukrzycy i chorób układu krążenia, a nawet innych niż rak piersi nowotworów. Z drugiej jednak strony u stosujących mini-głodówki kobiet nie spadło ryzyko zgonu wywołane rakiem piersi, ani ogólne ryzyko śmierci.

Naukowcy coraz lepiej poznają też skutki ograniczania dostępu do jedzenia, jakie zachodzą na poziomie komórek. Zespół z Massachusetts Institute of Technology w eksperymentach na myszach odkrył na przykład, że już trwający 24 godziny post znacząco poprawiał zdolność do regeneracji komórek macierzystych jelita zarówno u młodych, jak i u starych zwierząt. Komórki te są niezbędne do ciągłego odnawiania się jelitowego nabłonka. Zmiana była spowodowana tym, że komórki zaczęły w większym stopniu wykorzystywać kwasy tłuszczowe zamiast glukozy. Niedawno grupa badaczy z Georgia State University doniosła natomiast o odkryciu cząsteczki wydzielanej w trakcie ograniczenia dostępu organizmu do kalorii, a która ochrania układ krwionośny przed skutkami starzenia. Substancja należąca do tzw. ciał ketonowych wytwarzana jest w wątrobie i spowalnia starzenie komórek nabłonka wyściełającego naczynia krwionośne oraz limfatyczne.

To nerki oczyszczają, a nie kuracje

- Warto powiedzieć, że ograniczenie dostarczania energii jest jedynym jak dotąd udowodnionym sposobem wydłużania życia. Ważne jest jednak, aby nie zmniejszać liczby kalorii zbyt mocno, bo wtedy organizm będzie miał energii za mało, co jest szkodliwe. Trzeba też zadbać o dostarczenie odpowiedniej ilości wszelkich potrzebnych składników, takich jak białko, kwasy tłuszczowe, witaminy czy minerały" - wyjaśnia dr inż. Jacek Bujko, specjalista w zakresie żywienia człowieka i dietetyki w Zakładzie Dietetyki w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Głodówka niekoniecznie jest najlepsza

Nie wszystkie wyniki badań są jednak korzystne dla głodówek. Zespół z University of Illinois w Chicago na setce otyłych osób sprawdził dwa sposoby żywienia. Część ochotników co drugi dzień przyjmowała tylko 25 proc. typowej dawki kalorii, a w pozostałych dniach 125 proc., natomiast druga grupa codziennie ograniczała liczbę kalorii do 75 proc. typowego spożycia. Okazało się, że naprzemienny post nie spowodował wyraźnie lepszych efektów, jeśli chodzi o spadek wagi i czynników ryzyka chorób serca. Nie okazał się też łatwiejszy w przestrzeganiu.

Co więcej, nie do końca jeszcze wiadomo, czy tego typu głodówki są na pewno bezpieczne.

Dietetyczny zawrót głowy: modne diety kontra nauka

Naukowy z Uniwersytetu w Sao Paulo sprawdzili wpływ poszczenia co drugi dzień na masę ciała, obecność wolnych rodników i poziom insuliny u dorosłych szczurów. Choć ilość przyjmowanego przez zwierzęta pożywienia i masa ich ciała w ciągu trwającego 3 miesiące doświadczenia spadły, to ilość tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha wzrosła. To nie wszystko. Badacze wykryli uszkodzenia w komórkach trzustki produkujących insulinę i obecność podwyższonej ilości szkodliwych wolnych rodników. Wzrosła też oporność szczurów na insulinę. - Wystarczy popracować trochę w systemie 3 zmianowym i większość osób przyzna mi rację, że rozregulowując swój sen, ciężko się funkcjonuje. Tak samo jest z jedzeniem. Jeżeli organizm nie ma spokoju i harmonii związanego z dostarczaniem pożywienia, będzie się rozregulowywał. Podsumowując, chciałabym namówić wszystkich do zdrowego racjonalnego podejścia do diety. Dieta ma nam służyć, sprawiać przyjemność i wzmacniać zdrowie, a nie powodować jakiegokolwiek rodzaju komplikacje. Uważam, że odczuwanie głodu jest rzeczą naturalną, ale nie powinniśmy odczuwać go zbyt długo. Jeżeli odczuwamy głód, na pewnym etapie możemy sięgnąć po cokolwiek, byleby zaspokoić tą potrzebę fizjologiczną. Co do osób starszych i kobiet w ciąży, tutaj najbardziej odradzałabym posty. W przypadku osób chorych, wszystko zależy od rodzaju schorzenia (należy pamiętać, że otyłość też jest chorobą), ale uważam, że patrząc przyszłościowo lepiej wybrać racjonalne odżywianie, skupianie się na tym co jemy, w jakiej ilości i jakości, niż wybrać post. Poza tym warto skonsultować to z osobą, która zajmuje się dietetyką na co dzień zamiast robić coś najpierw na własną rękę, czym można sobie zaszkodzić - radzi dietetyk.

Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl

Wiadomości
Rosja wzywa Unię Europejską do zablokowania przekopu Mierzei Wiślanej z powodów ekologicznych (09-09-2018)

Wiceminister rolnictwa Federacji Rosyjskiej, szef Federalnej Agencji Rybołówstwa Ilja Szestakow zwrócił się do Komisji Europejskiej ws. przekopu Mierzei Wiślanej. - To kolejna próba zablokowania tej strategicznej dla Polski inwestycji. Apeluję do polityków i ekologów, by nie ulegali rosyjskiej narracji - stwierdza minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.

Rosyjski wiceminister w piśmie do komisarza ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa Karmenu Velli zwraca uwagę, że budowa kanału przez Mierzeję Wiślaną nie jest konsultowana ze stroną rosyjską i zagraża ekologii Zalewu Wiślanego.

Szestakow zwrócił się o "przeprowadzenie wszechstronnej analizy możliwych skutków oraz podjęcie świadomej decyzji dot. przekopu Mierzei Wiślanej", oraz jeżeli to konieczne, o "zabezpieczenie i wdrożenie szeregu środków w celu zrekompensowania szkód wodnych zasobów biologicznych i ich siedlisk".

- To dziwne, że argumenty ekologiczne są dziś używane przez kraj, dla którego ekologia nigdy nie była priorytetem. Oceniam to jako próbę zablokowania budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną - stwierdza. - Apeluję do polityków opozycji i ekologów, by nie ulegali rosyjskiej narracji - zaznacza szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

- Inwestycja ma ogromne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa oraz rozwoju gospodarczego północno-wschodniej Polski. Jest realizowana z poszanowaniem najwyższych standardów ochrony środowiska - podkreśla minister Marek Gróbarczyk.

Budowa kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną to projekt, który ma znacząco poprawić dostęp do portu w Elblągu oraz zagwarantować Polsce swobodny dostęp z Zalewu Wiślanego na Bałtyk z pominięciem kontrolowanej przez Rosję Cieśniny Piławskiej. Dzięki temu rozwiązaniu elbląski terminal będzie mógł swobodnie przyjmować mniejsze ładunki, odciążając porty trójmiejskie. Rozwój tego portu będzie sprzyjał powstawaniu nowych miejsc pracy, poprawi walory turystyczne miejscowości położonych nad Zalewem Wiślanym oraz wpłynie na rozwój gospodarczy całego regionu północno-wschodniej Polski.

Budowa kanału rozpocznie się w IV kwartale 2018 roku i potrwa do 2022 roku. Koszt inwestycji wyniesie 880 milionów złotych i w całości będzie pokryty z budżetu państwa.

Zdrowie
Niedoceniana kasza gryczana (09-09-2018)

Wraz z nadejściem mody na zdrowy styl życia zmianie ulegają też nasze nawyki żywieniowe. Coraz częściej sięgamy więc po nieco bardziej wyszukane produkty - jak chociażby kasza typu kamut czy komosa ryżowa. Zdaniem dietetyków, w zdrowym żywieniu równie skuteczna może jednak być... znana nam od lat, w 100% polska kasza gryczana. A wszystko za sprawą jej wyjątkowych właściwości.

Kasza gryczana w naszej diecie obecna jest niemal od zawsze. Mało kto jednak wie, że w ciągu ostatnich kilku lat Polska stała się jednym z czołowych producentów gryki na świecie.

Tradycyjnymi rejonami jej uprawy są województwa lubelskie, świętokrzyskie, mazowieckie i podlaskie. Prym zaś w tym wiedzie gmina Godziszów, będąca dziś prawdziwym zagłębiem gryczanym. Wszystko to sprawia, że sięgając w sklepie po kaszę gryczaną istnieje duża szansa, że trafimy na produkt krajowy. Jednak to nie jedyny argument przemawiający za gryką. Bo o ile jej smak może rzeczywiście nie wszystkim pasować, to już skład i właściwości sprawiają, że staje się ona ciekawą alternatywą dla innych tego typu wyrobów.

- Przede wszystkim gryka odznacza się wysoką (ok. 10-16%) zawartością białka, i w przeciwieństwie do innych kasz zawiera duże ilości lizyny, argininy i tryptofanu - opisuje Radosław Majewski z Centrum Dietetyki Stosowanej w Białymstoku.

I dodaje: Co więcej, przyjmuje się, że spożycie 100 g kaszy gryczanej zaspokaja dzienne zapotrzebowanie człowieka na aminokwasy egzogenne a więc takie, których organizm sam nie jest w stanie wytworzyć i musimy dostarczyć je z zewnątrz.

Dodatkowo cennym składnikiem białka ziaren gryki są tzw. białka wiążące tiaminę (wit. B1), które wpływają na lepszą przyswajalność tej witaminy przez człowieka. Kasza gryczana to również dobre źródło witamin z grupy B (tiamina, ryboflawina, pirydoksyna), niacyny i witaminy E (alfa-, gamma-, delta-tokoferol) oraz składników mineralnych.

- Warto przy tym zwrócić uwagę kasza gryczana zawiera nawet pięciokrotnie więcej magnezu niż inne kasze w tym te ostatnio bardzo modne, którym przypisuje się nadzwyczajne właściwości zdrowotne (wymieniony wcześniej kamut czy kasza burgur). Nasza polska kasza gryczana zawiera kilkukrotnie więcej takich minerałów cynk, miedź, mangan, potasu i fosforu w porównaniu z innymi kaszami. W przypadku żelaza przebija ją tylko jednak kasza i jest nią nasza polska kasza jaglana - wyjaśnia przedstawiciel Centrum Dietetyki Stosowanej.

W badaniach dowiedziono, że spożycie gryki powoduje mniejszy poposiłkowy wzrost glikemii. Odpowiada za to zawarty w jej nasionach d-chiro-inozytol, który może zwiększać insulinowrażliwość organizmu.

- Z tego powodu kaszę gryczaną do swojego jadłospisu powinny włączyć zwłaszcza osoby cierpiące na cukrzycę, hipoglikemię poposiłkową oraz walczące z nadwagą - podpowiada Radosław Majewski.

Inne testy wykazały zaś, że 4 tygodnie codziennego spożywania potraw przygotowywanych ze 100 g mąki gryczanej może skutkować istotnym wzrostem stężenia "dobrego cholesterolu" HDL. - Z kolei ta informacja będzie szczególnie istotna dla wszystkich obarczonych ryzykiem chorób układu sercowo-naczyniowego - dodaje na koniec przedstawiciel Centrum Dietetyki Stosowanej.

Niektórym konsumentom nie odpowiada charakterystyczny smak prażonej kaszy gryczanej. Nic straconego. Na rynku pojawiła się już kasza gryczana biała - nie poddana procesowi prażenia, która w smaku znacznie różni się od kaszy prażonej. Ponadto wykazano, że biała kasza gryczana w porównaniu do prażonej, zawiera 4-krotnie więcej flawonoidów. 100 g białej kaszy gryczanej dostarcza taką samą ilość flawonoidów (np. rutyny), co jedna tabletka rutinoskorbinu.

Jak zatem widzimy, gryka to bez wątpienia produkt mocno niedoceniony. Z całą pewnością warto więc włączyć ją do swojej diety i podczas zakupów sięgnąć po znaną nam od lat, polską kaszę gryczaną.

Wiadomości
Szwecja: elektroniczny kontrakt przed pójściem do łóżka (31-07-2018)

Szwedzi to bardzo pomysłowy naród. Od 1 lipca weszło w życie srogie prawo o zgodzie na seks. Dotąd, by można było mówić o gwałcie musiała istnieć przemoc, groźby, przymuszanie lub wykorzystywanie szczególnej sytuacji w jakiej znalazła się ofiara, np. upojenie. Według nowego prawa gwałtem jest każdy akt, w którym nie wyrażono zgody.

Według nowego prawa, gdy ktoś zostanie oskarżony o gwałt może mieć problem w udowodnieniu, że zgoda była. By rozwiązać ten problem szwedzka adwokat Baharak Vasiri wymyśliła aplikację klarownego kontraktowania seksu.

Osoby, które mają zamiar pójść ze sobą do łóżka, spisują cyfrowy kontrakt, używając elektronicznej legitymacji. W razie późniejszego konfliktu między nimi, prokurator lub policja może łatwo sprawdzić kontrakt seksualny. Po zaledwie dwóch dobach z aplikacji skorzystało 200 osób.

Feministka Tina Wilhelmsson podkreśla jednak, nawet kontrakt na seks nie może chronić przed zarzutem gwałtu, ponieważ osoba, która zawrze kontrakt może rozmyślić się w trakcie i wtedy też będzie gwałt.

Turbopostęp jeńców nie bierze.

Źródło: rp.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365