Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.563.062 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Głos racjonalisty jest zdrowym odruchem społecznym, jest aktem samoobrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem opanowania go przez niekontrolowane czynniki"
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
Archiwum nowinek naukowych
Neuronauki
Mózgi psów i ludzi jednakowo reagują na dźwięki (30-06-2014)

Mózgi psów i ludzi reagują na dźwięki, np. śmiech albo szczekanie, w jednakowy sposób. To pozwala sądzić, że obszar przetwarzania głosu w mózgu ewoluował tylko raz, co najmniej 100 mln lat temu - czytamy w "Current Biology".

Do takiego wniosku doszła Attila Andics z MTA-ELTE Comparative Ethology Research Group na Węgrzech i jej współpracownicy po badaniach 11 psów. Zwierzęta wyszkolono tak, by umiały długo leżeć bez ruchu. Dzięki temu można je było przebadać za pomocą funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego.

Naukowcy badali aktywność mózgu psów, kiedy te słuchały niemal 200 różnych odgłosów ludzkich i psich, od skomlenia i płaczu po szczekanie i śmiech. Podobnie zbadano 22 ludzi.

Obrazowanie mózgu wymaga, aby badany się nie poruszał. Dlatego wykonywanie tego typu badań na zwierzętach wymaga podawania im środków usypiających. To jednak bardzo ogranicza możliwość realizacji samego badania. Nowatorskie metody treningu pozwoliły jednak wyszkolić psy do tego stopnia, że pozostawały one w bezruchu przez czas potrzebny do skanowania.

Andics porównała wyniki uzyskane podczas identycznego eksperymentu przeprowadzonego u ludzi i czworonogów. Jak twierdzi, że mózgi ludzi i psów, w reakcji na głos, "zapalają się" w podobnych obszarach. Jak się spodziewała, mózgi psów reagują silniej na szczekanie i skamlenie, a mózgi ludzi - na odgłosy ludzi.

"Psy i ludzie żyją w podobnym środowisku społecznym - zauważa Andics. - Nasze wyniki pozwalają sądzić, że używają podobnych mechanizmów mózgowych do przetwarzania informacji społecznej". To pomaga wyjaśnić, dlaczego nasze gatunki tak łatwo się ze sobą dogadują.

Andics sugeruje, że obszar mózgu biorący udział w przetwarzaniu głosu powstał w trakcie ewolucji tylko raz, najpóźniej ok. 100 mln lat temu. Wtedy właśnie żyło na ziemi zwierzę, od którego początek wzięła później linia organizmów ewoluująca w kierunku Homo i w kierunku psowatych.

Wyniki badań można też wyjaśnić inaczej - zauważa Clive Wynne z Arizona State University w Tempe (USA), cytowany na stronie "New Scientist". "Mózg to bardzo plastyczny organ. Odnotowana w badaniu reakcja psów może wynikać z faktu, że większość psów zna głos ludzi właściwie od małego - mówi. - Niekoniecznie musi to wskazywać na ewolucyjne podobieństwo obszarów mózgowych. Sugeruje jedynie, że w mózgach ludzi i psów istnieją podobne +kontynenty+, które mogą wykonywać podobne zadania". (PAP, źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)


Fot. MA

Komentarz Racjonalista.pl: Psy to najlepiej zsocjalizowane z człowiekiem zwierzęta. Dlatego hodowla czy też posiadanie takiego zwierzaka może być traktowane jako pewna forma nauki odpowiedzialności za drugą istotę.

Psychologia
Dla mózgu matematyka tak samo piękna jak sztuka (28-06-2014)

Jak wykazały badania obrazowe mózgu, złożony ciąg cyfr i liter we wzorze matematycznym może wywołać takie same odczucia jak arcydzieła sztuki i muzyka największych kompozytorów - informuje pismo "Frontiers in Human Neuroscience".

Naukowcy z University College w Londynie badali 15 matematyków za pomocą urządzenia do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Pokazywali im 60 równań, wśród których były "brzydkie" i "piękne".

Jak się okazało, w przypadku "pięknych" równań aktywowane były te same obszary mózgu, co przy obcowaniu ze sztuką - związana z przeżywaniem emocji kora oczodołowo-czołowa. Im bardziej równanie się podobało, tym silniej reagowała kora oczodołowo-czołowa.

Autorzy badań sugerują, że piękno może mieć neurobiologiczne podstawy - związany z jego odczuwaniem obszar nie na wszystko reaguje pobudzeniem.

Najbardziej uczestnikom eksperymentu podobało się równanie Eulera. Wykorzystuje ono trzy działania arytmetyczne (dodawanie, mnożenie, podnoszenie do potęgi) i łączy podstawowe liczby matematyki: 0, 1, π, e, i - eiπ + 1 = 0.

Za najbrzydsze z pokazywanych podczas badań matematycy uznali równanie funkcyjne Riemanna oraz nieskończony szereg Ramanujana. (PAP, źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)


freedigitalphotos.net

Komentarz Racjonalisty na marginesie wyników matur: Co najmniej 1/3 naszych maturzystów ma na ten temat odmienne zdanie. "Słabego" wyniku tegorocznych matur nie powinniśmy postrzegać jako problemu. Przeciwnie: trend spadkowy mógłby się jeszcze utrzymać, gdyż naszym systemowym problemem jest wtłaczanie zbyt dużej liczby młodzieży na studia wyższe i inflacja "średniopotrzebnych" magistrów. Dla gospodarki dobrze wykwalifikowany robotnik jest cenniejszy aniżeli niejeden magister. Powinniśmy odbudować szkolnictwo zawodowe i techniczne. Trzeba przy tym stale przekonywać młodych, że wybranie takiej drogi ani nie czyni ich gorszymi od tych, co idą na uczelnie, ani nie odbiera im szansy na osiągnięcie szczęścia i powodzenia w życiu.

Wydarzenia
Alchemicy szkła – wystawa we Wrocławiu (27-06-2014)

Wazon, Wenecja, 2 poł. XVII w. Fot. Arkadiusz Podstawka
1. Wazon, Wenecja, 2 poł. XVII w. Fot. Arkadiusz Podstawka

Około 100 zabytków obrazujących historię odkrywania tajemnicy wyrobu szkła można obejrzeć do końca wakacji na czasowej ekspozycji w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Wśród prezentowanych obiektów są przykłady antycznych wyrobów szklanych z II wieku p.n.e., słynne i cenione wyroby weneckie, puchary zdobione rubinową i złotą nicią, szkło imitujące kamienie szlachetne oraz starodruki alchemiczne. Wystawa ukazuje unikatowe naczynia wykonane z barwnych mas szklanych w starożytności oraz szkło uzyskane w wyniku eksperymentów fizyko-chemicznych i badań przyrodniczych w okresie nowożytnym.

Najstarszymi eksponatami są pochodzący z Egiptu paciorek szklany z czasów faraona Totmesa III (XV wiek p.n.e.) i naczynia na wonne olejki z V i II w. p.n.e. Jak wyjaśniają muzealnicy, prezentowane zabytki świadczą o dużych umiejętnościach starożytnych technologów, którzy potrafili barwić masę szklaną przy pomocy tlenków metali. Dodają, że eksperymenty w dziedzinie szklarstwa prowadzono od średniowiecza w weneckich hutach szkła, przeniesionych w końcu XIII w. na Murano. Tam powstawały kosztowne naczynia z przejrzystego szkła o nasyconych barwach, nieprzezroczyste szkło w kolorze turkusowym, szkło calcedonio imitujące chalcedon, szkło millefiori z dekoracją zbudowaną z mozaikowych rozetek. By chronić tajemnice produkcji szkła, władze weneckie wydały rozporządzenia, które miały uniemożliwić migrację mistrzów szklarskich. Wielu z nich jednak wyjechało do na północ, gdzie zakładali huty.


Kieliszek, Saksonia, ok. 1720 r. Fot. Arkadiusz Podstawka

Na wystawie nie zabraknie polskich akcentów. Można obejrzeć m.in. puchar z puttami z pracowni Friedricha Wintera w Sobieszowie i naczynie ze szkła rubinowego barwionego złotem w srebrnej oprawie złotniczej pochodzący ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Obok wyrobów szklanych, równie istotny wątkiem ekspozycji są alchemicy. Okazuje się, że zarówno oni, jak i fizycy działający od XVI do XVIII wieku, poszukując tajemnicy kamienia filozoficznego i metod produkcji złota, często dokonywali odkryć wykorzystanych później w produkcji i barwieniu masy szklanej. Stąd we Wrocławiu można przyjrzeć się starodrukom alchemicznym i słynnym traktatom szklarskim Johanna Kunckela z końca XVII wieku. Ukazano też sylwetki alchemików i ich możnych protektorów, finansujących badania.

Kuratorką wystawy jest Elżbieta Gajewska-Prorok.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Zdrowie
Zdrowe serce to zdrowy mózg (27-06-2014)

Uprawiane w młodym wieku ćwiczenia aerobowe jak bieganie, pływanie czy jazda na rowerze poprawiają stan mózgu w średnim wieku - informuje pismo "Neurology".

Naukowcy z University of Minnesota w Minneapolis zbadali niemal 3000 zdrowych osób, których średnia wieku wynosiła 25 lat. Sprawność ich układu krążenia -zdolność pochłaniania tlenu oraz transportowania go do mięśni - została zbadana na ruchomej bieżni w pierwszym roku badań.


freedigitalphotos.net

Badani mieli biec tak długo, aż nie będą mogli złapać tchu. Test powtórzono w 20 lat później. W 25 lat po rozpoczęciu badań przeprowadzone zostały również testy sprawności umysłowej, weryfikujące pamięć i sprawność myślenia.

Jak się okazało osoby, które za młodu były w stanie dłużej biegać, lepiej wypadły 25 lat później w testach sprawności umysłowej; nawet gdy brano pod uwagę takie czynniki jak: palenie, cukrzyca czy podwyższony poziom cholesterolu. Zaś osoby, których wyniki w pierwszym teście na bieżni i 20 lat później były podobne, okazały się później sprawniejsze umysłowo od tych, których wyniki w kolejnych testach na bieżni znacznie się różniły.

Zdaniem komentujących badania specjalistów to kolejny dowód, że zdrowe serce korzystnie wpływa na kondycję mózgu, a ćwiczenia poprawiające sprawność serca w młodości - jak bieganie, pływanie czy jazda na rowerze - procentują w późniejszym życiu. (PAP, Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl )

Psychologia
Psycholog o narodzinach piękna w mózgu (27-06-2014)

Doświadczenie piękna to "nagroda", jaką ludzki umysł może sobie zafundować, jeśli np. dokona jakiegoś odkrycia niejednoznaczności albo otworzy się przed nim nowe pole do interpretacji. O neurofizjologicznych uwarunkowaniach postrzegania piękna mówi psycholog dr hab. Piotr Francuz.

To, czy uznamy jakieś dzieło sztuki za piękne, związek ma z tym, co dzieje się w mózgu, kiedy je widzimy. Z odczuwaniem piękna powiązana jest bowiem aktywacja ośrodka nagrody w mózgu. Mówi o tym w rozmowie z PAP dr hab. Piotr Francuz z Instytutu Psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Psycholog podsumowując w rozmowie z PAP dotychczasowe badania neurobiologów nad ludzkimi sądami estetycznymi, zwraca zwłaszcza uwagę na dwa mechanizmy, które mogą sprawiać, że dany obiekt się komuś spodoba. Jednym z takich ważnych mechanizmów jest zasada wyolbrzymiania. Psycholog wyjaśnia, że ludziom podobają się obrazy, w których pewne cechy są wyraźniejsze niż w rzeczywistości, podkreślone czy nawet karykaturalne. "Jeśli popatrzymy na Narodziny Wenus Botticellego, możemy zauważyć, że szyja i tułów postaci kobiecej są nienaturalnie wydłużone. Efekt podobnego rodzaju osiąga się w pismach dla kobiet za pomocą Photoshopa, uwydatniając cechy wiązane z kobiecością: duży biust czy długie nogi" - mówi neurofizjolog i przyznaje, że neurobiolodzy mają już pewne hipotezy, dlaczego efekt ten sprawia, że dany obiekt nam się podoba.

Piotr Francuz przypomina badania hinduskiego neurobiologa Vilayanura Ramachandrana, który zwrócił uwagę, że podobny mechanizm można zaobserwować i u zwierząt - np. u mew. Na dziobie mewiej matki, która daje pokarm młodym - znajduje się zwykle pojedynczy pasek. Naukowcy zauważyli, że jeśli stopniowo zwiększano liczbę pasków na sztucznym "matczynym" dziobie, entuzjazm karmionych młodych rósł. "Młode silniej reagowały więc na bodźce wyolbrzymione w stosunku do tych występujących w przyrodzie" - komentuje dr hab. Francuz i wyjaśnia, że analogiczne mechanizmy zachodzić mogą i w mózgu człowieka, a efekt wyolbrzymienia od wieków wykorzystywany był w sztuce. "Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że postać w dziele sztuki jest przerysowana - np. rzeźby greckie mają nienaturalnie rozbudowaną muskulaturę, a przecież patrzenie na takie obiekty sprawia nam przyjemność. Ten efekt przyjemności interpretujemy jako wrażenie estetyczne" - mówi badacz.

Innym mechanizmem, na który zwrócili uwagę neurobiolodzy w badaniu piękna, jest zasada niejednoznaczności, niedokończenia. "Michał Anioł nie ukończył dwóch trzecich swoich dzieł. Być może to, co robił, nie zaspokajało jego poczucia, że zbliżył się do ideału. Jednak pozostawiając swoje dzieła niedokończone, jednocześnie otworzył widzom szerokie pole do interpretacji" - opowiada Piotr Francuz i zaznacza, że właśnie to stanowi wartość tych dzieł. Obserwator potrafi docenić, że dzieło sztuki ma w sobie jakąś zagadkę, którą rozwiązuje, albo że dostrzega wiele różnych intrygujących interpretacji. "Jeśli pojawia się potrzeba dopełnienia niejednoznaczności, wówczas aktywizuje się ośrodek nagrody w mózgu. A pobudzenie tego ośrodka wywołuje w nas uczucie piękna" - opowiada badacz z KUL.

Wyjaśnia, że jeśli ktoś oglądając zachód słońca, obrazy Vermeera czy pejzaż z jeleniem na rykowisku, stwierdza: "ale to piękne", to dlatego, że jest w tej scenie coś nadnaturalnego lub niejednoznacznego. I to jest źródłem zachwycenia. "Najpierw więc jest rodzaj odkrycia w odniesieniu do obiektu, które pociąga za sobą pozytywną reakcję afektywną. Ona z kolei jest interpretowana jako doświadczenie przyjemności wynikające z faktu obcowania z czymś. To nazywamy właśnie doświadczeniem estetycznym" - wyjaśnia badacz.

Rozmówca PAP twierdzi również, że u ekspertów, mających ze sztuką do czynienia na co dzień, ośrodek nagrody pobudzany jest pod wpływem innych bodźców niż u laików.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Chemia
Wstrząśnięte, niezmieszane – kapsuły mitycznego boga proszę! (26-06-2014)

Dr Zbigniew Rozynek z Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie
prezentuje model kapsuły Janusa. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)
1. Dr Zbigniew Rozynek z Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie prezentuje model kapsuły Janusa. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

Wszystko zależy, jak na nie spojrzysz. Gdy z jednej strony - zobaczysz jedno oblicze; gdy z przeciwnej - będzie inne. Tak wyglądają kapsuły Janusa, miniaturowe, puste  wewnątrz struktury, w różnych fragmentach zbudowane z różnych mikro- i nanodrobin. Teoretycy potrafili zaprojektować modele takich kapsuł, lecz ich wytworzenie było nie lada wyzwaniem. Teraz, dzięki użyciu pola elektrycznego, kapsuły Janusa będzie można wytwarzać łatwo i tanio.

Janus, starorzymski bóg początków i przemian, przyciągał uwagę wiernych dwiema twarzami, każdą skierowaną w inną stronę świata. Kapsuły Janusa - "bańki" sklejone z dwóch "skorup", każdej zbudowanej z mikro- lub nanodrobin o innych właściwościach - od pewnego czasu przyciągają uwagę badaczy. Ci widzą w nich doskonałe narzędzia do transportu leków i środek prowadzący ku innowacyjnym materiałom. Lecz by kapsuły Janusa stały się powszechnie dostępne, muszą powstać efektywne metody ich masowej produkcji. Ważnym krokiem w trym kierunku jest osiągnięcie naukowców z norweskich i francuskich instytucji naukowych oraz Instytutu Chemii Fizycznej PAN (IChF PAN) w Warszawie, opisane ostatnio w jednym z najbardziej renomowanych czasopism naukowych: "Nature Communications".

Dwie krople zawieszone w oleju, jedna pokryta czerwonymi, druga
niebieskimi drobinami, łączą się w naczyniu laboratoryjnym w obecności pola elektrycznego. Tak powstaje kapsuła Janusa. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)
2. Dwie krople zawieszone w oleju, jedna pokryta czerwonymi, druga niebieskimi drobinami, łączą się w naczyniu laboratoryjnym w obecności pola elektrycznego. Tak powstaje kapsuła Janusa. (Źródło: IChF PAN, Grzegorz Krzyżewski)

Współcześnie nie jest problemem wykonanie kul Janusa - okrągłych, całkowicie wypełnionych mikro- i nanoobiektów, których jedna część ma inne właściwości niż druga. Takie kule tworzy się na przykład zlepiając dwie krople różnych substancji. Po połączeniu nową kroplę wystarczy szybko utrwalić, np. schładzając ją lub doprowadzając do polimeryzacji jej materiałów. Kulami Janusa są m.in. drobiny o połówkach białej i czarnej, stosowane do generowania obrazu w wyświetlaczach elektroforetycznych montowanych w czytnikach e-książek.

"Kapsuły Janusa różnią się od kul Janusa: są puste w środku, a ich powłoka, częściowo przepuszczalna, jest stworzona z cząstek koloidalnych. Jak zrobić taką 'dwulicową bańkę' z mikro- i nanocząstek? Nad tym zastanawia się wielu naukowców. My zaproponowaliśmy naprawdę nieskomplikowane rozwiązanie", mówi dr Zbigniew Rozynek z IChF PAN, który podczas stażu podoktorskiego na Norwegian University of Science and Technology w Trondheim zajmował się stroną eksperymentalną badań nad kapsułami Janusa.


Dwie krople oleju, pokryte drobinami o różnych własnościach, łączą się pod wpływem zmiennego pola elektrycznego, formując kapsułę Janusa. (Źródło: IChF PAN, NTNU)

Wytwarzanie kapsuł Janusa zaczyna się od jednorodnego pokrycia
powierzchni dwóch kropel, każdej drobinami o innych własnościach. Po przyłożeniu pola elektrycznego (E) mikroprzepływy ściągają drobiny ku "równikom" kropel. Okolice "biegunów" kropel ładują się elektrycznie i krople się przyciągają, ostatecznie stykając się przeciwnie naładowanymi "biegunami". Do zlania kropel w całość i uformowania kapsuły Janusa dochodzi dzięki polu elektrycznemu. Grafika wykonana z użyciem zdjęć mikroskopowych. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014))
3. Wytwarzanie kapsuł Janusa zaczyna się od jednorodnego pokrycia powierzchni dwóch kropel, każdej drobinami o innych własnościach. Po przyłożeniu pola elektrycznego (E) mikroprzepływy ściągają drobiny ku "równikom" kropel. Okolice "biegunów" kropel ładują się elektrycznie i krople się przyciągają, ostatecznie stykając się przeciwnie naładowanymi "biegunami". Do zlania kropel w całość i uformowania kapsuły Janusa dochodzi dzięki polu elektrycznemu. Grafika wykonana z użyciem zdjęć mikroskopowych. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014))

W trakcie eksperymentów międzynarodowy zespół naukowców wytwarzał kapsuły Janusa na kroplach o objętości pojedynczych mikrolitrów. Krople były pokrywane m.in. nanocząstkami polistyrenowymi o średnicach ok. 500 nm (miliardowych części metra) i szklanymi o średnicach ok. 1000 nm. Używano także drobin polietylenowych zabarwionych w różny sposób.

Doświadczenia przeprowadzano na kroplach oleju zawieszonych w innym oleju. W tak przygotowane środowisko wprowadzano mikro- lub nanocząstki jednego typu, które osadzano na powierzchni wybranej kropli. Następnie na drugiej kropli osadzano drobiny innego typu. Dzięki siłom kapilarnym cząstki trwale utrzymywały się na powierzchniach obu kropel, pokrywając je mniej więcej jednorodnie.

Po włączeniu zewnętrznego pola elektrycznego wewnątrz kropel powstawały mikroprzepływy. Przesuwały one drobiny na powierzchni każdej kropli od jej "biegunów" (uformowanych wzdłuż kierunku pola elektrycznego) ku "równikowi". Na tym etapie można było kontrolować upakowanie cząstek koloidalnych poprzez "wstrząsanie" kroplami w wolno zmieniającym się polu elektrycznym. Upakowanie drobin jest ważnym czynnikiem, ponieważ decyduje o liczbie i wielkości porów późniejszej kapsuły, a co za tym idzie o jej przepuszczalności.

Wskutek mikroprzepływów wokół "równików" kropel tworzyła się wstęga o kształcie pierścienia, składająca się z mniej lub bardziej zlepionych cząstek, podczas gdy oba "bieguny" stawały się puste. Jednocześnie bieguny każdej kropli zyskiwały przeciwne ładunki elektryczne.


Pierwszy etap wytwarzania kapsuł Janusa. Mikroprzepływy wywołane polem elektrycznym przesuwają drobiny na powierzchni kropli ku "równikowi". Pole elektryczne jest skierowane prostopadle do powierzchni obrazu. (Źródło: IChF PAN, NTNU)

Pierścienie Janusa tworzą się wskutek połączenia kropel zawierających
niewielkie liczby drobin. Pierścień jest nieznacznie grubszy u dołu, ponieważ drobiny odczuwają siłę ziemskiej grawitacji. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014)
4. Pierścienie Janusa tworzą się wskutek połączenia kropel zawierających niewielkie liczby drobin. Pierścień jest nieznacznie grubszy u dołu, ponieważ drobiny odczuwają siłę ziemskiej grawitacji. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014)

Przeciwne ładunki elektryczne przyciągają się, krople z naładowanymi biegunami kierowały się więc ku sobie. Na tym etapie należało jeszcze "przekonać" obie krople, aby nie tylko zetknęły się biegunami, ale żeby faktycznie się połączyły. Wykorzystano tu znaną od lat elektrokoalescencję: za pomocą pola elektrycznego stymulowano krople do szybszego łączenia. Po zlaniu się kropel, znajdujące się na ich powierzchniach układy drobin także się łączyły. Upakowanie drobin w każdej wstędze powodowało jednak, że cząstki różnych typów praktycznie nie mieszały się ze sobą.

"To jak ze słynnym martini Bonda: ono też miało być zawsze 'wstrząśnięte, niezmieszane'", śmieje się dr Rozynek.

Przykłady kapsuł (głównie kapsuł Janusa) otrzymanych metodą opisaną w
informacji prasowej Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014))
5. Przykłady kapsuł (głównie kapsuł Janusa) otrzymanych metodą opisaną w informacji prasowej Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie. (zaadaptowane z Nat. Commun. 5, 3945 (2014))

O ostatecznym wyglądzie kapsuł decydowała liczba drobin osadzonych na powierzchniach pierwotnych kropel. Jeśli drobiny pokrywały obie krople jednorodną warstwą sięgającą niemal do biegunów, efektem połączenia był twór przypominający powierzchnię gruszki. Gdy czyste obszary wokół biegunów kropel składowych były odpowiednio większe, kapsuły Janusa przyjmowały kształt kulisty. Jeśli jednak wstęgi wokół "równików" pierwotnych kropel były wąskie, po połączeniu otrzymywano coś, co można byłoby nazwać pierścieniem Janusa.

Pierścienie, których jedna część składa się z innych cząstek niż druga, otwierają ciekawe możliwości. Można je dalej zlepiać i tworzyć coraz bardziej złożone, pasiaste struktury. Kapsuły mogłyby się wtedy składać z naprzemiennie ułożonych pasów drobin, a każdy pas mógłby mieć odmienne własności od sąsiadów.

We wnętrzu kapsuł Janusa można umieszczać mikroobiekty, nanodrobiny lub cząsteczki chemiczne, które z powodu swej wrażliwości lub reaktywności wymagają ochrony przed środowiskiem. Zróżnicowane własności obu części kapsuł ułatwiają kontrolę nad ruchem kapsuł i uwalnianiem ich zawartości. Czynniki te powodują, że kapsuły Janusa mogą mieć wiele zastosowań. Zaproponowana metoda wytwarzania tych kapsuł ma więc potencjalnie duże znaczenie dla przemysłu farmaceutycznego, farbiarskiego czy spożywczego, a także dla rozwoju inżynierii materiałowej i medycyny. Tym większe, że jest to metoda prosta i tania w realizacji.

PUBLIKACJA: "Electroformation of Janus and patchy capsules"; Z. Rozynek, A. Mikkelsen, P. Dommersnes, J. O. Fossum; Nature Communications, 5:3945; 23 May 2014; DOI: 10.1038/ncomms4945. Artykuł udostępniony w całości online dzięki współfinansowaniu przez IChF PAN.

Źródło: Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk

Ekologia
Dolina technologii ekologicznych w Austrii (25-06-2014)

W ciągu najbliższych dziesięciu lat globalny rynek ekologicznych technologii ma się podwoić i osiągnąć wartość 4,4 bilionów euro. Jak w takim razie odnajdują się w tym nowym wspaniałym świecie tradycyjne sektory przemysłu? Jak rozpoczynające działalność gospodarczą przedsiębiorstwa ekologiczne mogą w nim prosperować? Dolina technologii ekologicznych w Styrii dowiodła, że dzięki pewnej dozie wyobraźni i B+R, zarówno przemysł ciężki, jak i entuzjastycznie nastawione przedsiębiorstwa wchodzące na rynek mogą znaleźć swoje miejsce w zielonej rewolucji.

Styria w Austrii, główna lokalizacja technologii ekologicznych na świecie, była zaledwie 20 lat temu krainą umierającego hutnictwa. W czasie kryzysu stalowego w latach 90. region poczynił znaczne inwestycje w B+R, umożliwiając dużym producentom stali zmianę obszarów specjalizacji i zaangażowanie się w technologie ekologiczne.
Obecnie Styria nadal jest producentem stali, którą wykorzystuje się jednakże w technologiach ekologicznych. Region może pochwalić się obecnie większą liczbą czołowych przedsiębiorstw z branży technologii ekologicznych, położonych w odległości zaledwie jednej godziny jazdy samochodem, niż jakiekolwiek inne miejsce na świecie.

Bernhard Puttinger z klastra ECO World Styria opowiadał w tym miesiącu na konferencji "Zielony tydzień" o ewolucji Styrii. "Tradycyjnie był to region stali. Nadal jesteśmy producentem stali, ale teraz służy ona do wytwarzania maszyn i urządzeń na potrzeby technologii ekologicznych. Na przykład maszyny do recyklingu zużytego szkła, maszyny do przerzucania kompostu itp. Producenci rozwinęli się wraz z silnym naciskiem na B+R, łącząc między innymi stal z czujnikami".

To przejście od przemysłu ciężkiego do produkcji opartej na wiedzy ze strategicznym akcentem na technologie ekologiczne zbiegło się z przekształceniem Styrii w pionierski region recyklingu, energii wodnej, biomasy i energii słonecznej.

W ramach klastra ECO w Styrii, 200 przedsiębiorstw i ośrodków badawczych pracuje nad ekologicznymi i czystymi rozwiązaniami technologicznymi. Klaster wspomaga innowacje poprzez inicjatywy takie jak sojusz naukowy na rzecz technologii ekologicznych, w który zaangażowanych jest 1.200 badaczy, czy klub innowatorów, gromadzący przedstawicieli środowiska przemysłowego i akademickiego w celu rozwiązywania problemów B+R.

W jaki sposób świat biznesu, instytucje i regiony mogą stwarzać środowisko takie jak w Styrii? Bernhard Puttinger zaapelował o nowe modele biznesowe, odzwierciedlające odmienne realia technologii ekologicznych oraz o lepsze zrozumienie ze strony instytucji finansowych. "Z mojego punktu widzenia ważne jest szkolenie banków w lepszym zarządzaniu ryzykiem, aby mogły prawidłowo je obliczać". Dodał, że "kluczowe znaczenie" ma przyjęcie podatków ekologicznych.

"Dolina technologii ekologicznych" może wieść prym, ale nie jest jedyna w Europie. W ramach inicjatywy Europe INNOVA Komisji Europejskiej, klaster ECO jest członkiem ECOCLUP (Eco-innovative cluster partnership for growth and internationalisation). Ta ponadregionalna sieć europejskich przedsiębiorstw z sektora inżynierii środowiska skupia 13 europejskich klastrów inżynierii środowiska z 10 krajów. Jednoczy ponad 3.500 przedsiębiorstw oraz 430 instytucji badawczych w celu zacieśniania partnerstwa i podejmowania projektów.

Dane ze Styrii są jednoznaczne: 25% zużywanej w Styrii energii pochodzi z odnawialnych źródeł, a wskaźnik recyklingu w regionie wynosi 70% i jest najwyższy w Europie. W ciągu sześciu lat przedsiębiorstwa utworzyły 7.500 nowych miejsc pracy w sektorze technologii ekologicznych, a styryjskie produkty zaoszczędziły w ciągu pięciu lat 40 mln ton CO2 na świecie.

Trudno się dziwić, że Przewodniczący Komisji, José Manuel Barroso, jest pod wrażeniem. Zwrócił wcześniej uwagę na sukces "doliny technologii ekologicznych", stwierdzając: "[ECO World Styria] pokazuje [...] jak możemy wzmacniać synergie między biznesem a środowiskiem akademickim w innowacyjnych sektorach".

Więcej informacji: Zielony Tydzień

Źródło: CORDIS, UE

Psychologia
Tatuaż to nie tylko ozdoba (25-06-2014)

Na pierwszy rzut oka tatuaż wydaje się jedynie formą zdobienia swojego ciała, jak ekscentryczna fryzura. Ale do tatuowania się mogą skłaniać głębsze powody, jak chęć konstruowania i wyrażenia swojego "ja" lub zapisania na ciele części swojej biografii - twierdzi na podstawie swoich badań dr Agata Dziuban z Instytutu Socjologii UJ.

Młoda badaczka z Uniwersytetu Jagiellońskiego jest autorką wydanej niedawno książki "Gry z tożsamością". Pozycja, wydana w serii "Monografie Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, jest plonem trwającej cztery lata pracy badawczej na temat społecznego i kulturowego wymiaru tatuowania się.

W jej trakcie Dziuban przeprowadziła w dużych polskich miastach wywiady pogłębione z blisko 40 tatuującymi się osobami - zarówno mężczyznami, jak i kobietami. Jak podkreśla socjolożka, głównym kryterium wyboru rozmówców było ich zaangażowanie się w tę praktykę, a więc fakt, że mają liczne tatuaże lub też że wytatuowali sobie znaczną część ciała.

Dlaczego tatuują się współcześni Polacy i skąd bierze się obecnie popularność tej praktyki? - to jedno z głównych pytań, jakie postawiła sobie dr Dziuban. Choć jej badania miały charakter jakościowy, a nie ilościowy - badani nie są reprezentatywną próbą tej kategorii - to wywiady są pomocne w odpowiedzi na wspomniane kwestie.

Zdaniem krakowskiej socjolożki tatuaż można potraktować jak rodzaj narzędzia, dzięki któremu wiele osób obecnie konstruuje i wyraża swoje "ja". Jest to - dodaje badaczka - tendencja bardzo wyraźna we współczesnym indywidualistycznym społeczeństwie, gdzie jednostki, wobec osłabienia więzów klas, grup czy narodów, stają się coraz bardziej "twórcami swojej tożsamości".

Jak twierdzi dr Dziuban - tatuaż można uznać za "radykalną praktykę tożsamościową". "Przekształca on bowiem i ciało, i samoświadomość jednostki, a także sposób jej postrzegania przez innych. Szczególnie ciekawe w tatuażu jest też to, że jest on trwały - bo trudny do usunięcia - co czyni z niego praktykę nietypową w epoce, gdy wiele rzeczy jest płynnych" - powiedziała PAP socjolożka.

Powody "naznaczenia" swojego ciała mogą być rozmaite. Dziuban uważa, że podstawową z nich jest wyrażenie swojego "ja" przez tatuowanie ważnych elementów swojej tożsamości, Np. dla miłośnika kultury japońskiej - mogą to być znaki ikoniczne tego języka.

"Z drugiej strony, mamy do czynienia z czymś bardziej twórczym - kreowaniem siebie, nie tylko w sensie przekształcania ciała, ale także oddziaływania na nasze +ja+. Czasem dzieje się na zasadzie próby +zaczarowania+ rzeczywistości. Jedna z osób mówiła mi, że jej groźny tatuaż na stopie ma przypominać jej, że musi wziąć się w garść i nie siedzieć bezczynnie" - dodała badaczka.

Niektórzy z rozmówców autorki twierdzili, że decyzja o wytatuowaniu się pomogła im w odzyskaniu kontroli nad własnym ciałem czy nawet własnym życiem. Inni postanowili uwiecznić na swojej skórze ważne wydarzenia ze swojego życia. Dzięki temu - jak przekonała się Dziuban - tatuaże mogą być źródłem wiedzy o biografii drugiej osoby.

Wśród respondentów socjolożki byli członkowie subkultur młodzieżowych: punków, skinheadów i fanów heavy metalu. Zdaniem badaczki, na przekór potocznej opinii, wywiady wskazują na to, że tatuowanie się wynika zwykle z indywidualnych pobudek, a nie z konformizmu grupowego.

"Wszystkie te osoby (członkowie subkultur - PAP) równocześnie podkreślały, że ich tatuaże wypływają z jednostkowego zaangażowania i że są one w jakiś sposób ich własne" - wyjaśniła Dziuban. 

Inną kwestią poruszoną przez badaczkę jest postrzeganie osób wytatuowanych przez resztę społeczeństwa. Z wywiadów wynika, że w wielu sytuacjach w dużych miastach - w rodzinach, na ulicach, a zwłaszcza na uczelniach i w miejscach pracy - noszenie tatuażu jest nadal problemem. Respondenci relacjonowali, że z tego powodu spotykała ich agresja słowna czy nawet fizyczna ze strony nieznanych ludzi.

W swojej bogato ilustrowanej zdjęciami książce autorka pisze także o wielowiekowej historii tatuażu w różnych zakątkach świata. Jak zaznacza Dziuban, w społeczeństwach przedpiśmiennych tatuowanie się miało niezwykle istotną, choć odmienną od dzisiejszej funkcję integrującą społeczność, np. towarzyszyło obrzędom przejścia z dzieciństwa w świat dorosłych. 

Książka "Gry z tożsamością" ma w dużej mierze charakter nowatorski, gdyż do tej pory polscy socjolodzy czy antropolodzy rzadko poruszali temat współczesnego tatuażu. W istniejących pracach skupiano się na analizie tego zjawiska w odniesieniu do ściśle określonych grup w Polsce, zwłaszcza więźniów i członków świata przestępczego.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Różności
Homeopatia traci wyznawców (24-06-2014)

W 2013 r. na leki homeopatyczne Polacy wydali 100 mln zł, a jeszcze kilka lat temu było to ponad 200 mln.

A spadek obrotów w tym segmencie spowodował mniejszą liczbę zarejestrowanych preparatów. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych podaje, że w Polsce wydanych jest 550 pozwoleń na tego typu leki i tendencja zniżkowa jest dosyć wyraźna - nawet 20 proc. mniej z roku na rok.

[Nasz Dziennik / PAP]

Technika
W Bydgoszczy otwarto Laboratorium Badań Struktur Wielkogabarytowych (23-06-2014)

Laboratorium Badań Struktur Wielkogabarytowych otwarto w środę na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy. Przedsięwzięcie zostało zrealizowane we współpracy z fabryką Pesa, produkującą tramwaje, lokomotywy i całe pociągi.

Zainstalowane urządzenia pozwalają na badania wytrzymałościowe dużych podzespołów maszyn i pojazdów, które poddawane są działaniu sił dynamicznych. Mogą to być m.in. podzespoły produkowanych w Pesie tramwajów i taboru kolejowego.

Zasadniczymi elementami stanowiska badań elementów wielkogabarytowych jest zaprojektowana i wykonana przez Pesę konstrukcja nośna, na której zamontowano siłowniki.

Jako pierwsze w laboratorium wykonywane są badania zmęczeniowe ram wózków tramwajowych, czyli części podwozi pojazdów szynowych, w których montowane są osie z kołami.

"Pesa buduje pojazdy przewidziane na 30 lat eksploatacji. W trakcie badań komponenty muszą przejść próby wytrzymałościowe, zmęczeniowe odzwierciedlające działanie różnych sił w czasie całego życia pojazdu. Akurat wózki są takimi newralgicznymi podzespołami. Badania trwają dwa lub trzy miesiące. Próbom muszą zostać poddane również różne elementy nośne, wsporniki foteli, dużych skrzyń z osprzętem" - powiedział dyrektor wydziału Badań i Rozwoju w Pesie Jacek Konop.

Dotychczas Pesa prowadziła badania wytrzymałościowe podzespołów w Instytucie Kolejnictwa w Warszawie i Instytucie Pojazdów Szynowych Tabor w Poznaniu, a także w Czechach i Niemczech.

Rektor Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego prof. Antoni Bukaluk zaznaczył, że współpraca uczelni w Pesą trwa od kilkunastu lat. Na początku naukowcy wykonywali dla fabryki zwykłe projekty usługowe, a z czasem doszło do realizacji projektów bardzo zaawansowanych takich, jak nowo otwarte laboratorium.

Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki zwrócił uwagę, że współpraca z uczelnią wynika z innego podejścia do relacji firma - otoczenie. "Nas nie ma w reklamach, w teatrach, w operach czy na stadionach. My chcemy coś kreować, tworzyć, a nie chcemy przejadać pieniędzy, a prosta reklama jest formą przejadania" - podkreślił.

"Jesteśmy przedsiębiorstwem innego typu niż przedsiębiorstwo, które produkuje wyroby powszechnego użytku. W związku z tym naszą ideą jest, aby tworzyć inny przykład współpracy firma - otoczenie, w inny sposób realizować tzw. społeczną odpowiedzialność. My chcemy pomóc i zmieniać uczelnię, która jest przecież naszym naturalnym zapleczem kadrowym. Chcemy zmieniać Bydgoszcz, umacniać region, a na końcu tworzyć nową Polskę i inne spojrzenie na Polskę na świecie" - mówił Zaboklicki.

Laboratorium powstało w ramach projektu naukowego Innotech, wspieranego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Przedsięwzięcie kosztowało 4,5 mln zł, a sfinansowane zostało ze środków unijnych, budżetu państwa i uczelni, a także Pesy. (PAP, źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)

Archeologia
Polacy odkryli w Albanii średniowieczną łaźnię z centralnym ogrzewaniem (22-06-2014)

W Szkodrze w północno-zachodniej Albanii polscy archeolodzy odkryli XIV-wieczną łaźnię. To najstarsze dotychczas przebadane założenie tego typu z obszaru Albanii - poinformował PAP prof. Piotr Dyczek z Ośrodka Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW.

Największym tegorocznym odkryciem było znalezisko tureckiej łaźni - hammamu, z systemem centralnego ogrzewania. Budynki tego typu rozpowszechniły się w imperium ottomańskim w XV w. "Nasza wydaje się o sto lat starsza - uważa prof. Dyczek. - Wczesnych hammamów znamy bardzo niewiele. Tym ciekawsze jest nasze odkrycie, gdyż pozwala zorientować się, w jaki sposób dawna rzymska idea systemu hypokaustycznego, czyli ogrzewania podłóg i ścian budowli za pomocą gorącego powietrza, została zaadaptowana przez Turków".


Ogólny widok na polskie wykopaliska w Szkodrze w 2014 r. Fot. Martin Lemke

Pierwsze najważniejsze pomieszczenie odkrytej łaźni ma kształt półkola. Podłogę właściwego pomieszczenia wspierało paręnaście solidnych cegieł. a nich spoczywały kamienne płyty. Gorące powietrze z pieca najpierw wpadało do niewielkiego sklepionego przedsionka, w którym następowała jego konwekcja i wyrównanie temperatury. Następnie czterema kanałami przepływało pod podłogę. Na jej poziomie najprawdopodobniej znajdowała się również podgrzewana platforma i zbiornik z ciepłą wodą - przypuszczają badacze. Woda była czerpana z - odkrytych również przez polskich archeologów - cystern, a następnie przelewana do zbiornika, skąd przepływała ceramicznym wodociągiem umieszczonym w systemie hypokaustycznym. Tam ulegała podgrzaniu i wracała do wnętrza użytkowego łaźni.


Turecki hammam w Szkodrze. Fot. Martin Lemke

"Ten zawiły, zmyślny system dowodzi, że Turcy nie ograniczyli się do prostego skopiowania rzymskiego pierwowzoru, ale go także inteligentnie zmodyfikowali" - uważa prof. Dyczek.

Z kolei w ruinach jednego z badanych domów tureckich (XVII-XVIII wiek) archeolodzy natrafili na duży zbiór prawie trzydziestu wykonanych ze szkła pękatych butelek - aryballosów. Część z nich wykonano z ciemnozielonego szkła, inne ze szkła kolorowego. "W ten sposób starano się imitować droższe naczynia wycinane z kolorowych kamieni. Mimo to także naczynia szklane nie należały do tanich" - mówi prof. Dyczek. Naukowcy przypuszczają, że odkrycia dokonano w ruinach miejsca, w którym ówcześni mieszkańcy Szkodry zaopatrywali się w różnego rodzaju perfumy i pachnidła.


Turecki hammam w Szkodrze. Fot. Martin Lemke

Kolejnym ważnym odkryciem dokonanym w Szkodrze przez Polaków w tym toku, ważnym dla wczesnych etapów rozwoju miasta, było zlokalizowanie pierwotnego hellenistycznego centrum pochodzącego z III w p.n.e.

"Obecnie już wiemy, gdzie znajdowała się najwyższa część twierdzy, na której stały budowle hellenistyczne. Uchwyciliśmy na razie fragmenty dwóch murów wykonanych z dużych ciosanych bloków kamiennych, czyli tzw. mur cyklopi" - opowiada prof. Dyczek.


Zbiornik na wodę odkryty w trakcie wykopalisk w Szkodrze. Fot. Martin Lemke

To właśnie w tych antycznych warstwach archeolodzy natknęli się na rzadkie znalezisko: kompletnie zachowaną, wykonaną z brązu tzw. fialę ofiarną, czyli rodzaj talerza służącego do celów kultowych. Wewnątrz naczynia ze Szkodry do naszych czasów zachowały się pozostałości ostatniej ofiary: fragmenty kości zwierzęcych i popiół.

Antyczna Scoder (obecna Szkodra) położona jest na brzegach jeziora Szkodryjskiego. To jedno z najważniejszych stanowisk dla historii Ilirii, jak również całego obszaru bałkańskiego. Od czasów neolitu znajdowała się tu ważna i bogata osada leżąca na skrzyżowaniu ważnych szlaków lądowych i wodnych. Szczyt jej świetności przypada na czasy iliryjskie (IV - II wiek p.n.e.). Wtedy pełniła ona funkcje stolicy królestwa. Szkodry nie poddano dotychczas kompleksowym badaniom wykopaliskowym. Dlatego do dziś nie wiemy praktycznie nic ani o iliryjskiej, ani rzymskiej historii miasta, chociaż wspominają o nim liczne pisane źródła antyczne. Tegoroczne wykopaliska odbyły się w maju i czerwcu.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Medycyna
Innowacje w leczeniu oparzeń (22-06-2014)

freedigitalphotos.net
1. freedigitalphotos.net

Lekarze - specjaliści leczenia oparzeń wraz z inżynierami chemikami i biologami prowadzą interdyscyplinarne badania nad polimerami, które mogłyby pomóc w leczeniu osób poparzonych lub cierpiących na trudno gojące się rany. Poszukują tzw. zamienników skóry.

"Oparzenia i ciężko gojące się rany to jest, jak nam przybliżyli lekarze, wielki problem medyczny i społeczny. Co kilka minut w Europie amputuje się stopę z powodu niegojących się ran cukrzycowych. A oparzenia to groźne uszkodzenie skóry, któremu towarzyszy stres. Procedura leczenia polega na tym, by ranę oparzeniową przekształcić na ranę chirurgiczną, czyli zoperować i zlikwidować spalone, zniszczone komórki. Później trzeba uzupełnić skórę uzupełnić, bez tego powrót do zdrowia nie jest możliwy. I trzeba to zrobić szybko" - mówi prof. Andrzej Dworak, dyrektor Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych (CMPW) PAN w Gliwicach.

CMPW koordynuje projekt "Termosterowalne polimery biozgodne jako zamienniki skóry do leczenia oparzeń i ran". W prace zaangażowane jest Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, Politechnika Łódzka i Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach.

W tym projekcie nie chodzi o poszukiwanie lepszych materiałów opatrunkowych, ale całkiem nowe podejście terapeutyczne. Jak powiedział PAP prof. Dworak, w praktyce medycznej stosowane są rozmaite sposoby leczenia oparzeń. Można stosować opatrunki obce, na przykład ze skóry świńskiej, ale po pewnym czasie muszą one być usuwane. Częsta wymiana opatrunków nie dość, że powoduje u pacjenta ból, to nie zawsze prowadzi do dobrych rezultatów leczniczych. Optymalny jest przeszczep własnej skóry pacjenta, ale wówczas zamiast jednej rany są dwie, bowiem skórę do przeszczepu trzeba skądś pozyskać. Dlatego metody przyszłości wiążą się z hodowaniem komórek.

Nad polskim projektem pracuje kilkanaście osób. W gliwickim instytucie powstają termoczułe polimery. Są to materiały wrażliwe na zmiany temperatury, które mogą stanowić wyjątkowe podłoże do hodowli komórek. Badacze z Politechniki Łódzkiej zajmują się zagadnieniami radiacyjnymi, bo radiacja jest dobrą metodą otrzymywania takich podłoży. Biolodzy i biochemicy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego badają wyhodowane komórki. Bardzo ważna jest praca badawcza lekarzy z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, którzy prowadzą hodowle arkuszy skóry i oceniają potencjalną przydatność rozwiązań.

"Trzeba wyhodować nie zawiesinę komórek skóry, tylko arkusz, który można by położyć na ranę. To było zadanie, do którego postanowiliśmy wykorzystać opracowane przez nas wcześniej materiały polimerowe. Zadaniem biochemików jest sprawdzenie, czy komórkom, które urosną nie dzieje się krzywda. Mnożenie komórek jest dość skomplikowanym procesem i musimy wiedzieć, czy one nie mutują" - mówi prof. Dworak.

Zaznacza, że silnym motorem prac inżynierskich były wskazówki lekarzy z Siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń. To ich zapotrzebowania stanęły u podstaw naukowej koncepcji, która pozwoli wypracować metodę szybkiej hodowli. Wyhodowane arkusze będzie łatwo przenieść, nie niszcząc ciągłości komórek.

Uczony podkreśla, że projekt nie zaoferuje lekarstwa ratującego życie ciężko poparzonych ludzi, dlatego nie wolno ludziom, którzy cierpią w wyniku poparzeń, stwarzać fałszywych nadziei.

"Droga od tego miejsca, w którym jesteśmy, do pudełka, które lekarz otworzy i zastosuje, jest długa. Czekają nas jeszcze procedury badawcze i - uzasadnione zresztą - procedury formalne. Wprowadzanie do praktyki medycznej materiałów służących do kontaktu z żywym organizmem odbywa się - i słusznie - pod specjalnym nadzorem odpowiednich służb" - stwierdza prof. Dworak. 

Mimo tych zastrzeżeń profesor jest dobrej myśli. Przekonuje, że opracowane rozwiązanie działa. Spodziewa się, że w końcu wytworzenie zamiennika skóry pozwoli szybko, skutecznie i bardziej komfortowo leczyć rozległe poparzenia i trudno gojące się przewlekłe rany. A dodatkowo - że będzie konkurencyjne, bo nowa metoda będzie lepsza od dotychczas stosowanych.

Uczeni pracują nad rozwiązaniem, które dałoby się zastosować na szerszą skalę. Projekt rozpoczął się w 2009 r. Otrzymane w wyniku projektu podłoża z ich wykorzystaniem do hodowli komórek skóry zostały zgłoszone do opatentowania. Zespół ma jeszcze dwa lata na określenie potencjalnego rynku dla opracowanego rozwiązania i określenie, czego potrzeba, żeby jakiś przedsiębiorca zechciał kupić licencję i produkować zamienniki skóry na skalę przemysłową. 

Budżet projektu to około 4 miliony złotych. W konkursie Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka zabrzańskie centrum było na pierwszym miejscu. Powodzenie projektu otwiera drogi nie tylko do leczenia przewlekłych ran i oparzeń. Opracowana metoda może znaleźć także zastosowanie wszędzie tam, gdzie jest potrzebna inżynieria tkankowa.

"Aby nie zaprzepaścić dotychczasowych wyników i by móc myśleć o komercjalizacji produktu, konieczne jest kontynuowanie badań mających na celu optymalizację i standaryzację metod otrzymywania termosterowalnych podłoży i prowadzenia na nich hodowli komórkowych, a także przeprowadzenie niezbędnych atestów i certyfikatów wymaganych dla wprowadzenia produktu na rynek" - dodaje profesor. 

Opis projektu od strony inżynierskiej można znaleźć w serwisie Nauka w Polsce tutaj.

PAP - Nauka w Polsce, Karolina Olszewska. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Psychologia
Opowiedz mi swoją historię! Badania nad rolą narracji w zachowaniu człowieka (19-06-2014)

W jakie historie układają się zwykle twoje sprawy? Kim jesteś w tych historiach? Psychologowie z SWPS badają, co się zmienia w zachowaniu człowieka, kiedy zaczyna rozumieć swoje życie jako historię. Okazuje się, że z takimi opowieściami wiązać się może wiele korzyści, ale i pewne pułapki myślenia.

Ludzie mogą swoje przeszłe i bieżące problemy i wyzwania ujmować w ramy osobistej historii, czyli historii, których są bohaterami. "Historia to uniwersalna dla ludzi forma poznawcza, dzięki której można rozumieć i porządkować zdarzenia, sytuacje społeczne oraz własny los" - mówi rozmowie z PAP psycholog prof. Jerzy Trzebiński z Wydziału Psychologii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, który kieruje badaniami dotyczącymi narracyjnej kontroli zachowań. Badacz dodaje, że dla człowieka bardzo często "zrozumieć to tyle, co odnaleźć historię".

Historia może nadać sens własnym działaniom, często pozwala odkryć własną rolę w zdarzeniach, a nawet nadać treść własnym motywom i emocjom. "To nie jest jednak tak, że ludzie świadomie sobie wybierają swoje opowieści. Raczej wydaje im się, że odkrywają, iż są częścią pewnej historii toczącej się w rzeczywistości" - mówi prof. Trzebiński.


freedigitalphotos.net

Aby można było mówić o narracji, dojść musi do współistnienia dwóch czynników: intencji, a więc czegoś, co popycha nas do działania, oraz przeszkody, która utrudnia osiągnięcie celu. "Jeśli nie ma intencji i problemu z jej urzeczywistnieniem, a także chęci jego przezwyciężenia, to nie ma opowieści" - podsumowuje rozmówca PAP i zwraca uwagę, że nawet małe dzieci intuicyjnie umieją rozpoznać tę strukturę opowiadania i nie mają problemu z oceną, która bajka jest ciekawa, a która nie.

Badacze z SWPS chcą sprawdzić, co się dzieje w sposobie myślenia i działania człowieka, kiedy zinterpretuje i doświadczy bieżące wyzwanie, jako kluczowy epizod ważnej "historii-w-toku". Bo przecież nie zawsze wyzwanie czy kłopot musi być ujmowany w ramy toczącej się osobistej historii. Prof. Trzebiński wyjaśnia, że mózg nastawiony na myślenie narracyjne, pracuje w specyficzny sposób - inaczej niż np. interpretujemy to, co się dzieje jako oczekiwanie ze strony innych (zdaj na studia), lub jako plan na najbliższą przyszłość (plan treningów przed olimpiadą).

"Uruchomienie trybu narracyjnego myślenia (narrative mindset) ma swoje korzyści i koszty. Naszym zadaniem jest odkrycie, kiedy i dlaczego przynosi on pozytywne efekty, a kiedy i dlaczego jest kosztowne" - podsumowuje badacz.

Jak sądzi prof. Trzebiński, ujęcie życiowego wyzwania w ramy historii wzmacnia motywację do jego podjęcia tego wyzwania i poradzenia z nim sobie, bowiem w ramach historii nabywa ono specyficznego, dodatkowego sensu. Dzięki historii człowiek łatwiej może wyobrażać sobie różne warianty przyszłości i planować swoje działania. "Poza tym w ramach historii-w-toku chętniej godzimy się na odroczenie w czasie realizacji pożądanego stanu, a mniej podatni jesteśmy na pokusę życia przyjemnościami +tu i teraz+" - uważa prof. Trzebiński. Poza tym, jego zdaniem, narracyjny tryb pozwala też bardziej "ucieleśniać" symulowane możliwe stany pożądane i niepożądane: szczęście i nieszczęście w wyobrażonych przyszłościach naszej historii-w-toku jest wtedy odczuwane bardziej bezpośrednio, wręcz sensorycznie, oraz bardziej emocjonalnie. "Oczywiście angażuje to nas bardziej w wyzwanie stanowiące treść historii" - komentuje badacz.

Ale narracje, choć mogą pomóc w zrozumieniu tego, co się dzieje, czasem mogą wodzić nas na manowce. "Kiedy człowiek wpadnie już na trop jakiejś historii, często trudniej mu zauważyć elementy, które do tej historii nie pasują. Może przeceniać znaczenie jednych wydarzeń, a ignorować inne. Może też doszukiwać się przyczynowości i intencji w strumieniu zdarzeń, które są kompletnie niepowiązane. W ten sposób wpaść można w narracyjne pułapki myślenia" - mówi Trzebiński. Pokazały to już wcześniej badania, m.in. nad nagraniami z pracy ławników w amerykańskich sądach. "Okazuje się, że kiedy ławnicy wpadną na hipotezę historii przestępstwa, kurczowo się jej trzymają, jako rzeczy oczywistej. Ona daje im poczucie sensu niepowiązanych dotąd dla nich faktów śledztwa, jest też grupowo akceptowana. Każde odejście od tej historii wzbudza dezaprobatę, a niepasujące fakty są ignorowane lub zniekształcane, często podświadomie" - mówi Trzebiński. Czasem może to prowadzić do skazania niewinnej osoby.

W ramach serii eksperymentów psychologowie z SWPS będą stymulować u badanych narracyjny sposób myślenia - np. prosząc ich o opowiedzenie historii aktualnych wyzwań takich jak odchudzanie się z przyczyn zdrowotnych, pierwszy rok studiów na uczelni oddalonej od miejsca zamieszkania, czy operacja plastyczna twarzy. Stymulacja narracyjna kontrastowana będzie z oddziaływaniem placebo. Następnie psycholodzy zbadają, jaki efekt ma stymulacja narracyjna - w porównaniu z placebo - na myślenie i motywację odnoszące się do tych problemów i wyzwań.

Trzebiński dodaje, że swoją historię można interpretować na różne sposoby. Pewne osoby mogą snuć swoją narrację według schematu: "Jest źle i trzeba od tego zła uciec lub go zniszczyć". Ale jest możliwe inne ujęcie wyzwania: "Chcę, by było tak i tak, ale to, co jest teraz, przeszkadza mi w osiągnięciu tego". Prof. Trzebiński przypuszcza, że ta druga forma historii-w-toku daje perspektywę, pozwala wyraźniej zobaczyć atrakcyjny stan pożądany i silniej do niego dążyć.

"Struktura ludzkiego umysłu sprawia, że narracja jest spontanicznie uruchamiana formą umysłową, która spaja nasze doświadczenia" - mówi psycholog. Dlatego też uniwersalna struktura historii - rozpoznawana przez ludzki mózg - tak powszechnie i chętnie wykorzystywana jest w kulturze: w mitach, wspólnych ceremoniach, literaturze, filmach, utworach muzycznych, a także w religii. "Bo przecież wszystkie wielkie religie mają postać opowiadań" - zwraca uwagę psycholog.

Jednak opowieści, z którymi człowiek ma styczność dzięki kulturze, działają na niego zwrotnie - kultura podsuwa wzorce, które ułatwiają budowanie historii. Tak więc osobista historia życia bazuje na kulturze, w której się żyje: narracjach, które nas otaczają, czy bohaterach kulturowych czy rodzinnych, których chcemy naśladować. Są to wtedy historie zrozumiałe dla innych i podtrzymywane w społecznych interakcjach. Współtworzą tkankę życia społecznego.

Projekt "Narracyjna kontrola zachowania" realizowany jest w ramach programu OPUS Narodowego Centrum Nauki. Budżet projektu to prawie 390 tys. zł.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Psychologia
Zimbardo: w zdrowiu publicznym ważniejsze powinno być "my" niż "ja" (18-06-2014)

Znaczenie jednostek bywa przeceniane, ważniejsze są zespoły. I tak np. w zdrowiu publicznym ważniejsze jest "my" niż "ja" - mówił w Warszawie światowej sławy psycholog społeczny prof. Philip Zimbardo.

Spotkanie z naukowcem "Zdrowie a normy społeczne" odbyło się w Pałacu Prezydenckim w Warszawie w ramach cyklu Idee Nowego Wieku.

"Kiedy próbujemy zrozumieć ludzkie zachowanie, skupiamy się na jednostkach. A ludzie nigdy nie są sami. Zawsze zanurzeni są w otoczeniu społecznym" - mówił Zimbardo. Zaznaczył, że jednostka niemal zawsze ma jakichś odbiorców, publiczność, przed którą odgrywa rolę. Zachowania wyznaczane są więc przez zasady i normy społeczne. Zdaniem naukowca postrzeganie jednostki oderwanej od społeczeństwa może dać fałszywy obraz sytuacji.


Amerykański psycholog, profesor Philip G. Zimbardo podczas debaty z cyklu Idee Nowego Wieku pt. "Zdrowie a normy społeczne" w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. PAP/Radek Pietruszka

Przyznał, że kiedy dzieje się coś strasznego, zadajemy sobie pytanie kto jest winny, kto zrobił coś złego. "A to są złe pytania. Powinniśmy raczej pytać, jaka sytuacja sprawiła, że ci ludzie się zachowali w dany sposób. Kto sprowokował sytuację, która zepsuła tych ludzi i kto doprowadził do sytuacji, w której ci ludzie działali?" - powiedział.

Przyznał, że warto zmienić podejście - skupić się na sytuacji społecznej i strukturach społecznych, które doprowadziły do powstania danych okoliczności. Zaznaczył, że aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości, czasem trzeba zmienić system, w którym zanurzeni są pojedynczy ludzie.

Psycholog nawiązał do problemów zdrowia publicznego. Jego zdaniem w tej sferze życia powinno chodzić bardziej o "my" niż o "ja". "Bo wspólnie mamy niezwykłą moc społeczną. Znaczenie jednostek bywa przeceniane. Ważniejsze jest znaczenie jednostek połączonych w zespoły" - powiedział.

Prof. Zimbardo powołał się na dane z Ministerstwa Edukacji Narodowej, z których wynika, że w Polsce codziennie samobójstwo popełnia jedno dziecko. "To nie jest problem indywidualny, ale społeczny" - podkreślił. Przyznał, że warto zastanowić się, jak zminimalizować ryzyko takich samobójstw i jak powinna wyglądać prewencja.

Prof. Zimbardo sławę zyskał przede wszystkim dzięki eksperymentowi, który w 1971 roku przeprowadził na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Stanforda. Stanfordzki eksperyment więzienny polegał na zamknięciu 24 zdrowych psychicznie ochotników. Podzielono ich losowo na dwie grupy: więźniów i strażników. Eksperyment miał pokazać, jaki wpływ ma sytuacja społeczna na zachowanie jednostki. Uczestnicy eksperymentu zaczęli wcielać się w przypisane im role. Strażnicy zaczęli postępować brutalnie i sadystycznie w stosunku do więźniów, pojawiły się zachowania patologiczne, aż sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Badacze byli zmuszeni przerwać eksperyment.

Cykl spotkań Idee Nowego Wieku zainicjowany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Do współorganizacji spotkań zostały zaproszone środowiska ideowe tworzone przez ludzi, którzy weszli w dorosłe życie po przemianach 1989 roku.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Archeologia
Nowe ustalenia polskich archeologów dot. „wyjścia z Afryki” (17-06-2014)

Tradycje środkowopaleolityczne utrzymywały się w Afryce znacznie dłużej, niż dotąd sądzono - wykazały specjalistyczne analizy polskich naukowców.

Wyniki specjalistycznych analiz geomorfologicznych i datowania metodą optycznie stymulowanej luminestencji (OSL) reliktów obozowiska paleolitycznego w Affad w północnym Sudanie, którego wiek określano dotychczas na podstawie wyrobów krzemiennych i szczątków zwierzęcych na ok. 70 tys. lat, zaskoczyły naukowców. Okazało się, że miejsce były użytkowane zdecydowanie później, bo dopiero około 15 tysięcy lat temu. Badane przez Polaków konstrukcje wznoszono z drewna - były to zarówno szałasy, jak i instalacje służące do suszenia mięsa i obróbki skór antylop.

"To zaskakujące ustalenie, bo przebudowuje obecny obraz prahistorii człowieka w Afryce północno-wschodniej - mówi PAP dr Marta Osypińska z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu, kierowniczka projektu badawczego. - W tym czasie na terenie Egiptu ludzie reprezentowali już zupełnie inny etap rozwoju społecznego i technologicznego - bardziej zaawansowany, określany jako późnopaleolityczny. Tymczasem na terenie Środkowej Doliny Nilu nadal funkcjonowały społeczności o sposobie życia sprzed dziesiątków, jeśli nie setek tysięcy lat".

Archeologom trudno jest wyjaśnić, dlaczego identyczny i niemal niezmienny sposób wykonywania narzędzi krzemiennych utrzymywał się w rejonie Affad tak długo w przeciwieństwie do obszarów wysuniętych dalej na północ Afryki i w Europie. Około 70 tys. lat temu pierwsze grupy Homo sapiens opuściły Czarny Ląd, rozprzestrzeniając wraz ze sobą technologię obróbki krzemienia, która po 30 tysiącach lat uległa znacznym przeobrażeniom i ulepszeniom. Technologia wytwarzania kamiennych narzędzi była zaledwie drobnym elementem kultury, ale jej zmienność obrazuje przeobrażenia także w innych sferach życia.

"Naszym zdaniem pozostałości odkryte w Affad nie są odosobnione. Uważamy, że na obecnie niedostępnych do badań terenach Południowego Sudanu funkcjonowały niegdyś podobne społeczności, które przez dziesiątki tysięcy lat nie modyfikowały swoich strategii przystosowania do środowiska" - mówi dr Osypińska.


Wykopaliska w Affad. Fot. M. Sita

Cyklicznie - wraz z globalnymi wahnięciami klimatu, które w dolinie Nilu skutkowały przesunięciem na północ podmokłej sawanny drzewiastej, grupy ludzkie o tradycjach środkowopaleolitycznych pojawiały się również w Affad, a nawet w Dolnej Nubii - na sudańsko-egipskim pograniczu. Jednak wraz z zanikaniem obfitej w antylopy, bawoły i hipopotamy drzewiastej sawanny, migrowały jeszcze dalej - nawet poza Afrykę. Zdaniem naukowców, w Affad mamy do czynienia ze śladami ostatniej tego typu fali osadniczej - prawdziwymi epigonami środkowego paleolitu.

"Przypuszczamy, że odkryliśmy obozowisko zlokalizowane niegdyś w idealnym dla człowieka ekosystemie, gdzie z łatwością zdobywał pokarm i surowce do wytwarzania schronisk oraz narzędzi, z którego nie chciał wychodzić i do którego był najlepiej przystosowany przez prawie 200 tys. lat" - przekonuje archeolog.

Zdaniem naukowców, jeszcze 15 tysięcy lat temu okolice Affad mogły wyglądać jak obecne pogranicze Etiopii i Sudanu w Parku Narodowym Dinder.

Badania zrealizowano w ramach projektu "Epigoni tradycji lewaluskich w Dolinie Nilu Środkowego", finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki.

PAP - Nauka w Polsce. Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365