Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.197.044 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Racjonalne wychowanie czyni człowieka mniej szczęśliwym, aby jego otoczenie było mniej nieszczęśliwe.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Rok 2010
 Lipiec (23)
 Sierpień (23)
 Wrzesień (34)
 Październik (20)
 Listopad (24)
 Grudzień (17)
Rok 2011
 Styczeń (34)
 Luty (39)
 Marzec (43)
 Kwiecień (19)
 Maj (18)
 Czerwiec (17)
 Lipiec (19)
 Sierpień (30)
 Wrzesień (29)
 Październik (45)
 Listopad (35)
 Grudzień (24)
Rok 2012
 Styczeń (18)
 Luty (31)
 Marzec (34)
 Kwiecień (12)
 Maj (10)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (12)
 Sierpień (9)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (11)
 Grudzień (4)
Rok 2013
 Styczeń (4)
 Luty (4)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (6)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (5)
 Sierpień (4)
 Wrzesień (3)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (20)
Rok 2014
 Styczeń (32)
 Luty (53)
 Marzec (38)
 Kwiecień (23)
 Maj (45)
 Czerwiec (46)
 Lipiec (36)
 Sierpień (26)
 Wrzesień (20)
 Październik (24)
 Listopad (32)
 Grudzień (13)
Rok 2015
 Styczeń (16)
 Luty (13)
 Marzec (8)
 Kwiecień (13)
 Maj (18)
 Czerwiec (11)
 Lipiec (16)
 Sierpień (13)
 Wrzesień (10)
 Październik (9)
 Listopad (12)
 Grudzień (13)
Rok 2016
 Styczeń (20)
 Luty (11)
 Marzec (3)
 Kwiecień (3)
 Maj (5)
 Czerwiec (2)
 Lipiec (1)
 Sierpień (7)
 Wrzesień (6)
 Październik (3)
 Listopad (5)
 Grudzień (8)
Rok 2017
 Styczeń (5)
 Luty (2)
 Marzec (10)
 Kwiecień (11)
 Maj (11)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (8)
 Sierpień (5)
 Wrzesień (8)
 Październik (3)
 Listopad (3)
 Grudzień (3)
Rok 2018
 Styczeń (2)
 Luty (1)
 Marzec (7)
 Kwiecień (9)
 Maj (6)
 Czerwiec (5)
 Lipiec (4)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (11)
Rok 2019
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (1)
 Kwiecień (1)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (2)
 Sierpień (8)
 Wrzesień (1)
 Październik (5)
 Listopad (3)
 Grudzień (5)
Rok 2020
 Styczeń (7)
 Luty (1)
 Marzec (1)
 Kwiecień (3)
 Maj (4)
 Czerwiec (1)
 Lipiec (3)
 Sierpień (1)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (3)
Rok 2021
 Styczeń (3)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (3)
 Październik (2)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2022
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2023
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
 Maj (0)
 Czerwiec (0)
 Lipiec (0)
 Sierpień (0)
 Wrzesień (0)
 Październik (0)
 Listopad (0)
 Grudzień (0)
Rok 2024
 Styczeń (0)
 Luty (0)
 Marzec (0)
 Kwiecień (0)
Archiwum nowinek naukowych
Fizyka
Naukowcy odkryli nowe zastosowanie starego, dobrego lejka - skupianie światła! (20-10-2011)

Wszyscy wiemy, jak przydatny może być lejek przy przelewaniu płynu do np. butelki, a teraz międzynarodowy zespół naukowców wykazał, że ten sam lejek jest również pomocny w efektywnym skupianiu światła.

Aczkolwiek lejków używanych przez naukowców nie znajdziecie w kuchni, ponieważ aby skupiać światło muszą być około 10.000 razy mniejsze od tych dobrze nam znanych.

W artykule opublikowanym w czasopiśmie Nature Photonics naukowcy z Korei Południowej, Niemiec, i USA wyjaśniają, że udało im się skupić energię impulsów podczerwieni za pomocą nanolejka i wykorzystać tak skupioną energię do wygenerowania błysków skrajnego nadfioletu (EUV). Błyski, powtarzające się z częstotliwością 75 mln razy na sekundę, trwały zaledwie kilka femtosekund (jednostka czasu odpowiadająca jednej biliardowej sekundy).

Światło podlega konwersji, a długości fal składające się na światło mogą zmieniać się poprzez interakcje z materią, w których zarówno typ, jak i kształt materiału ma znaczenie dla konwersji częstotliwości. Zespołowi udało się zmodyfikować fale światła za pomocą nanolejka wykonanego ze srebra. Naukowcy przeprowadzili konwersję femtosekundowych impulsów laserowych w zakresie widmowym podczerwieni w femtosekundowe błyski światła w EUV.

Ultraktrótkie, pulsujące światło EUV jest wykorzystywane w fizyce laserowej do badania wnętrza atomów i molekuł, dlatego taka wiedza technologiczna umożliwi niedługo naukowcom pomiary ruchu elektronów w bardzo wysokiej rozdzielczości przestrzennej i czasowej.

Sercem eksperymentu był mały, mierzący zaledwie kilka mikrometrów i nieznacznie eliptyczny lejek, wykonany ze srebra i wypełniony gazem ksenonowym (Xe). Impulsy podczerwieni były wysyłane do wlotu lejka, skąd kierowały się do niewielkiego wylotu. Siły elektromagnetyczne światła powodują wahania gęstości elektronów wewnątrz lejka. Tutaj niewielki fragment metalowej powierzchni zostaje naładowany dodatnio, tam - ujemnie i tak na przemian, tworząc nowe pola elektromagnetyczne wewnątrz lejka, nazywane powierzchniowymi plazmonami polarytonami. Powierzchniowe plazmony polarytony przemieszczają się do wylotu lejka, gdzie jego stożkowy kształt doprowadza do skupienia ich pól.

Jeden z autorów raportu z badań, profesor Mark Stockman z Uniwersytetu Stanowego Georgia w USA powiedział: "Pole wewnątrz lejka może stać się kilkaset razy silniejsze od pola padającego światła podczerwonego. To silniejsze pole prowadzi do wytworzenia światła EUV w gazie Xe."

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Park, I., et al. (2011) 'Plasmonic generation of ultrashort extreme-ultraviolet light pulses', Nature Photonics. DOI: 10.1038/NPHOTON.2011.258.

Technika
Laserowe źródło jonów wytworzy półprzewodniki nowej generacji (20-10-2011)

Do implantowania jonów, czyli ich "wbijania" w powierzchnię materiału, zwykle stosuje się konwencjonalne akceleratory. Laserowe źródła jonów są prostsze, tańsze i bardziej uniwersalne. Emitowane z nich jony mają jednak różne energie i zwykle towarzyszą im zanieczyszczenia. W Instytucie Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy w Warszawie zbudowano źródło laserowe z unikalnym układem przyspieszania jonów do wybranej energii, który jednocześnie eliminuje zanieczyszczenia. Urządzenie wykorzystano do produkcji próbek półprzewodnika nowej generacji: warstwy krzemionki z uformowanymi nanokryształami germanu.

Laserowe źródła jonów to proste urządzenia, wytwarzające jony wskutek oddziaływania skupionej wiązki laserowej z tarczą umieszczoną w komorze próżniowej. Znajdujące się w tarczy zanieczyszczenia często stwarzają problemy - ich jony mogą wraz z właściwymi jonami wpływać na próbkę. Dodatkowo impuls laserowy wyrywa z tarczy drobiny materiału, które osadzają się na próbce i zaburzają jej powierzchnię. "Aby zapobiec takim efektom, zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy urządzenie do implementacji jonowej z bardzo oryginalnym elektrostatycznym układem przyspieszania jonów", mówi doktorant Marcin Rosiński z Instytutu Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy (IFPiLM) w Warszawie.

Implementacja jonowa polega na wprowadzeniu jonów w powierzchniowe warstwy materiału w celu zmiany ich właściwości fizycznych, np. mechanicznych lub elektrycznych. Obecnie najczęściej stosuje się w tym celu akceleratory. W porównaniu z nimi laserowe źródła jonów (Laser Ion Source, LIS) mają wiele zalet: są mniejsze, prostsze w budowie i mogą wytwarzać jony z materiałów trudnotopliwych, takich jak tantal czy wolfram. Ponadto wiązka jonowa może być łatwo modyfikowana za pomocą zmian parametrów lasera i geometrii układu laser-tarcza-próbka. Uwolnione jony łatwo też przyspieszać do większych energii w zewnętrznym polu elektrycznym.

Aby źródła typu LIS mogły znaleźć zastosowania przemysłowe, wiązka jonów nie powinna zawierać zanieczyszczeń. Jony należy także dodatkowo przyspieszyć za pomocą pola elektrostatycznego w celu zwiększenia i wyrównania ich energii.

W urządzeniu zbudowanym w IFPiLM impuls laserowy trwa 3,5 nanosekundy i niesie mało energii. W początkowej fazie oddziaływania z materią energia ta zwiększa energię swobodnych elektronów w tarczy i to one zaczynają jonizować atomy tarczy i jej zanieczyszczeń. Pozostała energia impulsu laserowego grzeje bezpośrednio zjonizowaną materię, co powoduje jej szybką ekspansję. Natura procesu sprawia, że wyrzucane z plazmy jony nie unoszą jednakowej energii, a więc mają szeroki rozkład energetyczny.

Drobiny materiału wyrwane z tarczy pod wpływem impulsu laserowego są obojętne elektrycznie. W urządzeniu LIS z IFPiLM ekspandują bez odchylania i trafiają w przegrodę ustawioną na osi układu, przed próbką. Z kolei część jonów tarczy i zanieczyszczeń omijających przegrodę jest przyspieszana i skupiana przez pole elektryczne na osi układu za przegrodą. "Parametry pola dobraliśmy w taki sposób, że do próbki dolatują tylko cięższe jony tarczy, o mniej więcej tej samej energii. Plamka zogniskowanej wiązki tych jonów ma średnicę około milimetra", wyjaśnia Rosiński.

Zastosowany w urządzeniu niskoenergetyczny laser nie grzeje się i w kilkadziesiąt minut może wygenerować 10 tys. i więcej impulsów świetlnych. Naukowcy mogą więc precyzyjnie kontrolować liczbę jonów docierających do próbki.

Rozwiązanie zaproponowane przez naukowców z IFPiLM zostało zastosowane do badań implantacji jonów germanu w warstwie krzemionki w celu wytworzenia w niej nanokryształów germanu. Powstaje w ten sposób zmodyfikowany półprzewodnik dla nowych zastosowań w elektronice, np. związanych z dalszą miniaturyzacją układów pamięciowych i generujących światło.

Aby z wprowadzonych do próbki jonów utworzyły się nanokryształy germanu, zaimplantowaną próbkę należy wygrzać w temperaturze od 600 do 1200 stopni Celsjusza. W procesie tworzą się kryształy germanu o rozmiarach od kilku do 20 nanometrów (miliardowych części metra). "Nasze zaimplantowane próbki, po wygrzaniu, przebadaliśmy różnymi metodami w specjalistycznych laboratoriach, głównie na Uniwersytetach w Mesynie i Katanii na Sycylii. Obserwowaliśmy zarówno skutki implementacji jonów, jak i strukturę nanokrystaliczną próbek", mówi Rosiński.

"Prace nad optymalizacją naszego urządzenia pod kątem zastosowań przemysłowych zakończymy w dwa lata, ale już teraz zaczynamy szukać firm zainteresowanych wdrożeniem tej technologii", podsumowuje prof. Jerzy Wołowski, szef zespołu zajmującego się w IFPiLM badaniami i zastosowaniami oddziaływań laserów z materią.

Budowę urządzenia do implantacji laserowej rozpoczęto w Instytucie Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy kilka lat temu w ramach europejskiego programu SEMINANO. Obecnie głównym źródłem finansowania badań jest Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Medycyna
Łykasz witaminę? Możesz być w grupie ryzyka (18-10-2011)

Zgodnie z wynikami badań opublikowanych właśnie na łamach Journal of the American Medical Association przyjmowanie suplementów witaminy E istotnie podwyższa u mężczyzn zapadalność na raka prostaty. Odkrycia dokonano na podstawie ponownej analizy danych pochodzących z Selenium and Vitamin E Cancer Prevention Trial (SELECT), badań przeprowadzonych na ponad 35 tysiącach stosunkowo zdrowych mężczyzn w wieku co najmniej 50 lat. Badania SELECT zostały sfinansowane przez amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia, w tym między innymi przez Narodowy Instytut Raka oraz Narodowe Centrum Medycyny Komplementarnej i Alternatywnej

Osoby badane biorące udział w badaniach SELECT zostały losowo przydzielone do jednej z czterech grup; w każdej z nich stosowano odpowiednio: codzienną dawkę selenu (200 µg ), witaminy E (400 jednostek międzynarodowych [i.u.]), selen i witaminę E, lub placebo. W pierwszym raporcie z badań znalazła się informacja o tym, że ani selen, ani witamina E, przyjmowane razem lub oddzielnie, nie chronią przed rakiem prostaty. W związku z tym w 2008 roku uczestnicy badań otrzymali zalecenie, by zaprzestać ich przyjmowania. W tym samym czasie naukowcy odnotowali, że wystąpił niewielki wzrost zapadalności na raka prostaty w grupie mężczyzn przyjmujących suplement witaminy E. Jednak zaobserwowany efekt nie był istotny statystycznie, co mogło sugerować, że jego wystąpienie było jedynie przypadkowe. Mimo to, od 2008 roku naukowcy w dalszym ciągu monitorowali stan zdrowia mężczyzn biorących udział w badaniach; aktualne wyniki badań bazują na danych uzyskanych w toku owego monitoringu.

Przy przeciętnym okresie śledzenia losów osób badanych wynoszącym 7 lat (mediana) w grupie mężczyzn przyjmujących suplementy witaminy E naukowcy zaobserwowali wzrost zapadalności na raka prostaty o 17% w porównaniu do mężczyzn przyjmujących placebo. Nie zaobserwowano natomiast wzrostu zapadalności na raka prostaty w grupie mężczyzn przyjmujących witaminę E i selen.

Naukowcy zauważają, że na podstawie posiadanych danych trudno wskazać biologiczne podłoże zwiększonej zapadalności na raka gruczołu krokowego w grupie przyjmującej witaminę E, jak również że wzrost zapadalności na raka prostaty ujawniono dopiero po dłuższym okresie monitorowania losów pacjentów. Według naukowców uzyskane wyniki sugerują, że skutki stosowania wspomnianych suplementów mogą występować jeszcze długo po zakończeniu leczenia. Zauważono również, że uzyskane wyniki uzasadniają potrzebę zachowania postawy sceptycyzmu konsumentów wobec twierdzeń o pozytywnych efektach zdrowotnych przyjmowania suplementów w sytuacji, gdy wciąż brak na to mocnych dowodów, opartych na rzetelnych badaniach klinicznych.

Źródło: NCCAM - Vitamin E Supplements Increase Incidence of Prostate Cancer, According to SELECT Study

Referencje dokumentu: Klein EA, Thompson IM Jr, Tangen CM, et al. Vitamin E and the risk of prostate cancer: the Selenium and Vitamin E Cancer Prevention Trial (SELECT). Journal of the American Medical Association. 2011;306(14):1549-1556.

Ludzie nauki
Zmarł dyrektor Muzeum Ziemi i przyjaciel wolnej myśli (18-10-2011)

12 października zmarł nagle prof. Krzysztof Jakubowski - geolog, muzeolog, popularyzator nauki, długoletni dyrektor Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk (1974-2009). Zastępca przewodniczącego VII Wydziału PAN. Członek wielu komitetów i rad naukowych, m.in. Komitetu Nauk Geologicznych PAN, Komitetu Planeta Ziemia PAN, Komitetu Ochrony Przyrody PAN, Komitetu Historii Nauki i Techniki PAN, Rady Upowszechniania Nauki przy Prezydium PAN. Członek prezydium Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Muzeów (ICOM). Członek wielu rad muzealnych. Autor kilkuset publikacji naukowych i popularnonaukowych z zakresu geologii, ochrony przyrody, muzealnictwa przyrodniczego i historii nauk o Ziemi. Laureat Nagrody im. H. Steinhausa za "wybitną, indywidualną działalność organizacyjną w zakresie upowszechniania nauki".

Swego czasu pisał: "Z praktyki wiem, że podróż "w głąb czasu" i poznawanie tajemnic Ziemi zapisanych w skałach i minerałach może być fascynujące. Jestem głęboko przekonany, że popularyzacja osiągnięć nauk o Ziemi, ukazywana w szerokich kontekstach cywilizacyjnych i kulturowych, jest niezbędna dla zrozumienia procesów decydujących o warunkach życia na naszej planecie."

Był również przyjacielem wolnej myśli. Pomógł zorganizować jeden z naszych ślubów humanistycznych w Muzeum Ziemi, w czasie którego wygłosił przemowę łączącą ludzkie uczucia z pięknem przyrody.

Na jego cześć na cmentarzu przemawiali wczoraj przedstawiciele Muzeum Ziemi, Polskiej Akademii Nauk oraz konserwatorów przyrody.

Różności
The Scientist jednak da radę! (18-10-2011)

Zaledwie kilka dni temu poinformowaliśmy z wielką przykrością o upadku respektowanego czasopisma naukowego "The Scientist". Otóż teraz informujemy z radością, że czasopismo jest z powrotem na rynku i będzie w dalszym ciągu donosić o najwybitniejszych osiągnięciach w naukach biologicznych i medycznych.

Jak donosi sam "The Scientist", październik był niezwykle emocjonującym jak i dość wyczerpującym miesiącem dla redakcji czasopisma. Świętowanie 25 rocznicy powstania, później ogłoszenie bankructwa i zamkniecie działalności.

Po ogłoszeniu tej ostatniej informacji, Bob Kafato, prezes LabX Media Group, skontaktował się z przedstawicielami Sciencenow Inc., - właścicielami The Scientist - by wyrazić swoje zainteresowanie kupnem i reaktywacją czasopisma. I tak w ubiegły piątek zostały dokonane pierwsze formalności, a podczas gdy transakcja się w pełni finalizuje, "The Scientist" już zaczyna zamieszczać nowe doniesienia naukowe.

Redakcja czasopisma zapewnia, że ich grupa w dalszym ciągu będzie publikować informacje o najnowszych odkryciach naukowych, prowokujące opinie, wybitne artykuły, a wszystko to w świetnie dopracowanej oprawie graficznej.

Na koniec dodają oni: w październiku wszystko zostało dla nas wywrócone do góry nogami, ale możemy zapewnić, że "The Scientist" będzie lepszy niż kiedykolwiek i mamy nadzieję, że pozostanie on na waszych biurkach, w waszych skrzynkach mailowych i na waszych ekranach przez jeszcze długie lata.

Genetyka
Rekonstrukcja genomu rozwiązuje zagadkę czarnej śmierci (17-10-2011)

Naukowcy z Kanady, Niemiec i USA zrekonstruowali genom pradawnej pałeczki dżumy, bakterii odpowiedzialnej za niechlubną czarną śmierć - niszczycielską pandemię, której szczytowy okres przypadł w Europie na połowę XIV w. Wyniki tych przełomowych badań, zaprezentowane w czasopiśmie Nature, mogą pomóc w rzuceniu światła na mechanizmy ewolucji patogenu i jego adaptacji w kierunku nowych i powracających infekcji. Naukowcy mogą wykorzystać te nowe informacje do pogłębienia swojej wiedzy o współczesnych chorobach zakaźnych.

W toku badań, prowadzonych pod kierunkiem Uniwersytetu w Tybindze w Niemczech i Uniwersytetu McMaster w Kanadzie, po raz pierwszy sporządzono projekt zrekonstruowanego genomu pradawnego patogenu. W skład zespołu badawczego weszli eksperci z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Niemczech i z Uniwersytetu Karoliny Południowej w USA.

Naukowcy zaprezentowali nowe podejście metodologiczne do pozyskiwania niewielkich, zniszczonych fragmentów kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA) czynnika wywołującego czarną śmierć. Po wykazaniu, jak konkretny wariant pałeczki dżumy wywołał epidemię, która doprowadziła do śmierci 50 mln Europejczyków w latach 1347 - 1351, zespół obrał sobie za cel "uchwycenie" całego genomu i przeprowadzenie jego sekwencjonowania.

"Dane genomiczne pokazują, że ten szczep bakterii lub wariant jest przodkiem wszystkich współczesnych epidemii jakie nękają obecnie świat" - wyjaśnia profesor Hendrik Poinar, genetyk z Uniwersytetu McMaster i współautor raportu z badań. "Źródłem każdego dzisiejszego wybuchu epidemii jest potomek średniowiecznej dżumy. Dzięki lepszemu poznaniu ewolucji tego śmiertelnego patogenu wchodzimy w nową epokę badań nad chorobami zakaźnymi."

Wypowiadając się na temat wyników badań, autor naczelny, Johannes Krause z Instytutu Archeologii i Wydziału Genetyki Człowieka Uniwersytetu w Tybindze, stwierdził: "Ta sama metodologia powinna umożliwić badanie genomów wszystkich rodzajów patogenów historycznych. Zyskamy dzięki temu bezpośrednie informacje o ewolucji patogenów człowieka i historycznych epidemiach."

Naukowcy twierdzą, że bezpośredni potomkowie tej samej zarazy morowej są do dzisiaj obecni i odpowiadają za śmierć około 2.000 osób rocznie.

"Odkryliśmy, że w ciągu 660 lat ewolucji patogenu człowieka stosunkowo niewiele zmian zaszło w genomie tego pradawnego organizmu, niemniej zmiany te, niezależnie od swoich niewielkich rozmiarów, mogą ewentualnie tłumaczyć podwyższoną zjadliwość wirusa, który spustoszył Europę" - zauważa profesor Poinar. "Kolejnym krokiem będzie ustalenie przyczyn tak wysokiej śmiercionośności."

Dzięki zaawansowanym technikom odzyskiwania i sekwencjonowania DNA naukowcy są w stanie znacząco rozszerzyć zakres analizy genetycznej pradawnych próbek.

Członkowie zespołu przeanalizowali szczątki kostne ofiar pogrzebanych w "dołach dżumy" w East Smithfield w Londynie w Wlk. Brytanii, w miejscu obecnie zwanym Mennicą Królewską. Naukowcy przeprowadzili prace pozyskiwania, oczyszczania i wzbogacania materiału specjalnie pod kątem DNA patogenu. Aby skoncentrować się na badaniu patogenu, osłabili DNA tła, które składa się z DNA ludzkiego, grzybiczego i innego niż epidemiczne.

Badania zostały dofinansowane zarówno przez kanadyjskie, jak i niemieckie instytucje finansujące.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Bos, K.I., et al. (2011) 'A draft genome of Yersinia pestis from victims of the Black Death', Nature, publikacja z dnia 12 października. DOI: 10.1038/nature10549.

Zdrowie
Alkohol i przemoc w mediach - co sądzą o tym dzieci i młodzież? (15-10-2011)

Naukowcy ze Szwecji i Wlk. Brytanii biorą udział w unikalnym projekcie finansowanym ze środków unijnych, który zajmuje się analizą fikcyjnych prezentacji medialnych, w których pojawia się alkohol i przemoc z nim związana. Celem jest poznanie kultury picia młodzieży.

Projekt pt. "Alcopop Tv Culture" został dofinansowany z programu Daphne III Komisji Europejskiej, którego głównym celem jest zapobieganie przemocy i eliminowanie jej, zwłaszcza tej o charakterze fizycznym, seksualnym i psychologicznym wobec dzieci, młodzieży i kobiet.

Programy Daphne znajdujące się obecnie w trzeciej fazie, obejmujące lata 2007 - 2013, stawiają sobie również za cel ochronę ofiar i grup zagrożonych. Mają pomóc w osiągnięciu wysokiego poziomu ochrony fizycznej i zdrowia psychicznego, dobrego samopoczucia i spójności społecznej w całej Unii Europejskiej.

Zespół badawczy pracujący nad projektem "Alcopop Tv Culture" analizuje, jak społeczeństwo i inne podmioty powinny reagować na powiązanie nawyków medialnych młodzieży ze spożyciem przez nią alkoholu. Naukowcy chcą umieścić w centrum dyskusji młodych ludzi, oddając im głos w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczą. W toku projektu zbadają powiązania między nawykami medialnymi młodych ludzi w wieku od 10 do 25 lat a spożyciem alkoholu.

Jeden z koordynatorów projektu, Christian Munthe z Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji, powiedział: "Istnieje dobrze udokumentowane powiązanie między oglądaniem programów, w których jest pokazywany alkohol, takich jak telewizyjne reality show, a wzmożonym piciem. Niemniej nie ma zbyt wielu badań poświęconych temu, co z tym zrobić."

Naukowcy będą spotykać się z młodymi ludźmi w szkołach, aby wysłuchać, co mają do powiedzenia na temat kampanii informacyjnych dotyczących alkoholu i powiązania własnych nawyków medialnych ze spożyciem alkoholu. "Nie ma wątpliwości co do tego, że nastolatki często czują się nieco lekceważeni przez na przykład kampanie społeczne czy organizacje, które podejmują z nimi problem alkoholu. To jeden z powodów, dla którego nasze strony na Facebooku i Twitterze są wypełnione nowymi raportami z badań, wiadomościami i debatami" - zauważa Christian Munthe. "Mamy nadzieję, że nastolatki wykorzystają te strony zarówno do pozyskiwania informacji, jak i dzielenia się swoimi opiniami."

W ramach projektu badany jest również podział brzemienia odpowiedzialności za wzmożone picie nastolatków między różne podmioty, takie jak władze państwowe, korporacje medialne, przedsiębiorstwa z sektora przemysłu spirytusowego, rodziny i samych młodych ludzi.

Christian Munthe zauważa: "Zakładamy, że odpowiedzialność powinna być podzielona. Główny ciężar odpowiedzialności moralnej spada na korporacje medialne, niemniej to rząd decyduje o dostępności alkoholu. Rodziny i same nastolatki również ponoszą pewną odpowiedzialność."

Ostatecznym celem projektu jest opracowanie roboczej mapy drogowej strategii dotyczącej sposobu rozdziału wspólnej odpowiedzialności. Zespół jest przeciwny rozwojowi i ekspansji globalnych mediów za pośrednictwem Internetu i portali społecznościowych oraz branży gier. W tym nowym kontekście coraz trudniej jest doradzić korzystanie z takich narzędzi, jak cenzura, ograniczenia wiekowe i regulacje dotyczące czasu antenowego, bowiem coraz większych trudności nastręcza ich wdrażanie.

Szpalty w całej Europie często zapełniają się historiami o "nocnej rozpuście" i wyraźnym upadku morale młodych ludzi w związku z piciem alkoholu. Zespół projektu "Alcopop Tv Culture" dąży za pośrednictwem strony na portalu Facebook do przesiania tych relacji i uwypuklenia istotnych sprawozdań w mediach, aby zainicjować dyskusję na temat sposobu przedstawiania alkoholu i młodych ludzi.

Zespół będzie wówczas mógł zanalizować, jaki wpływ wywierają te relacje i dyskursy na młodych ludzi i ich nawyki. To z kolei, miejmy nadzieję, doprowadzi do sformułowania zaleceń wywodzących się z kultury młodzieżowej, a nie z sal konferencyjnych i korytarzy oddalonych od faktycznych presji i realiów, z jakimi młodzi ludzie muszą się mierzyć, jeżeli chodzi o alkohol i przemoc.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Psychologia
Recydywa wśród przestępców z zaburzeniami psychicznymi – wyniki badań szwedzkich (15-10-2011)

Wprowadzenie

Fenomen choroby psychicznej, wzbudzający z jednej strony lęk, a z drugiej - fascynację, zawsze silnie oddziaływał na wyobraźnię. W przeszłości szaleństwo niejednokrotnie traktowano jako oznakę geniuszu, ale i moralnej degeneracji. Również współcześnie na temat osób z zaburzeniami psychicznymi funkcjonuje wiele, często szkodliwych i krzywdzących, stereotypów. Są one podsycane i jednocześnie eksploatowane przez popkulturę i środki masowego przekazu, wpływające na percepcję osób z chorobą psychiczną przez masowego odbiorcę.

Tymczasem populacja osób z zaburzeniami psychicznymi (nawet tymi o najcięższym przebiegu), podobnie jak populacja ogólna, nie jest wcale jednorodna. Nawet w grupie chorych psychicznie sprawców przestępstw można wyróżnić tych, którzy są rzeczywiście bardziej skłonni do stosowania przemocy, jak i takich, którzy jej unikają.

Istnieją wprawdzie doniesienia naukowe wskazujące na występowanie związku między zaburzeniami psychicznymi i przemocą, w tym między poważnymi zaburzeniami psychicznymi a przestępczością kryminalną, jednak wspomniane zależności potwierdzono przede wszystkim w przypadku osób chorych psychicznie używających substancji psychoaktywnych. Natomiast w grupie osób z zaburzeniami psychicznymi, które nie używają substancji psychoaktywnych, skłonność do stosowania przemocy nie odbiega istotnie od poziomu typowego na przykład dla miejsca ich zamieszkania czy pochodzenia. Również u osób z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi, takimi jak schizofrenia i inne psychozy, skłonność do stosowania przemocy jest wyższa u chorych używających substancji psychoaktywnych. Czynnikami ryzyka są również wcześniejsze zaburzenia zachowania, występujące jeszcze zanim rozwinie się choroba psychiczna i rozwijające się często na podłożu socjoekonomicznym.

Grupa szwedzkich naukowców z Uniwersytetu w Göteborgu i Uniwersystetu w Lund postawnowiła przyjrzeć się bliżej skłonnościom do popełniania przestępstw przez osoby z zaburzeniami psychicznymi. Badacze skoncentrowali się na zagadnieniu recydywy, traktowanej jako wskaźnik utrwalonych tendencji do stosowania przemocy. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach PLoS ONE w dniu 11 października 2011.

"Przestępstwa z użyciem przemocy - zauważają autorzy badań - popełniane przez osoby z zaburzaniami psychicznymi, wzbudzają w ostatnim czasie spore społeczne zainteresowanie nie tylko w Szwecji, gdzie w 2003 miała miejsce seria zabójstw (między innymi minister spraw zagranicznych), dokonanych przez sprawców z zaburzaniami psychicznymi".

Szwedzka minister spraw zagranicznych Anna Lindh we wrześniu 2003 r. została zamordowana przez mężczyznę, który wielokrotnie ugodził ją nożem, gdy bez towarzystwa ochrony robiła zakupy w jednym ze sztokholmskich domów towarowych. Sprawca, utrzymujący, że do zabójstwa skłonił go Jezus Chrystus, został uznany za osobę chorą psychicznie i skazany na dożywotni pobyt w więzieniu, zamieniony następnie na pobyt w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

"Te tragiczne zajścia - kontynuują naukowcy - utrwaliły powszechne przekonanie, że osoby z problemami psychicznymi są szczególnie niebezpieczne i nieprzewidywalne w swoich reakcjach. Tego rodzaju skojarzenia są również wykorzystywane przez kulturę masową - wszyscy znamy postaci »szalonych psychopatycznych morderców«, gotowych bez powodu zabijać przypadkowych świadków. Jakie są jednak fakty na temat chorych psychicznie sprawców przestępstw i co mogą one nam powiedzieć na temat ich skłonności do stosowania przemocy?".

Autorzy badań w swojej pracy skoncentrowali się na poszukiwaniu odpowiedzi na kilka pytań:

"Ogólnie rzecz biorąc chorym psychicznie sprawcom przestępstw z użyciem przemocy w sposób nadmierny przypisuje się skłonność do recydywy; w dodatku badania nad kryminologicznymi i klinicznymi czynnikami ryzyka przynoszą często niejednoznaczne wyniki, ponieważ są prowadzone na różnych grupach (np. pacjentach zwolnionych z oddziałów psychiatrycznych i przestępcach z zaburzeniami psychicznymi). Celem naszych badań jest: 1) uzyskanie informacji na temat skłonności sprawców z zaburzeniami psychicznymi do ponownego popełniania przestępstw z użyciem przemocy i porównanie wyników sprawców skazanych na przymusowe leczenie psychiatryczne z wynikami sprawców skazanych na pobyt w więzieniu; 2) sprawdzenie mocy predykcyjnej (trafności prognoz formułowanych na podstawie danego wskaźnika, przyp. tłum.) kryminologicznych i klinicznych czynników ryzyka, jak również ustrukturalizowanych instrumentów oceny ryzyka przemocy i agresji na podstawie prospektywnych badań podłużnych prowadzonych na przestępcach z zaburzeniami psychicznymi, skazanych na karę więzienia lub obowiązkowe leczenie psychiatryczne".

Przebieg badań

Badaniami objęto 100 sprawców przestępstw z użyciem przemocy i przestępstw seksualnych (92 mężczyzn i 8 kobiet, w wieku od 17 do 76 lat, mediana: 30 lat lat), których sprawy trafiły w ramach postępowania przygotowawczego do Departamentu Ekspertyz Sądowo-Psychiatrycznych w Göteborgu w latach 1998-2001. Wszystkich sprawców uznano za winnych i skazano: 46 osób (w wieku od 18 do 76 lat, średni wiek 30 lat) na przymusowe leczenie psychiatryczne i 54 osoby (w wieku od 17 do 68 lat, średni wiek 32 lat) na pobyt w więzieniu. Losy osób badanych śledzono następnie przeciętnie przez okres 5 lat, od minimum 8 do maksimum 73 miesięcy.

Wnioski

"Mimo stosunkowego długiego okresu prowadzenia badań - autorzy podsumowują wyniki swoich prac - tylko 20% badanych zostało w tym okresie ponownie skazanych za przestępstwa dokonane z użyciem przemocy. Biorąc pod uwagę również inne kategorie przestępstw, ponownie zostało skazanych 27% badanych. Wskaźniki recydywy pozostają więc spójne z wynikami innych badań nad sprawcami z zaburzeniami psychicznymi i pacjentami zwolnionymi ze szpitali psychiatrycznych"

Okazało się również, że skłonność do recydywy zależała od miejsca odbywania kary przez sprawcę.

Sprawcy na podstawie wyroku sądowego byli kierowani albo na przymusowe leczenie psychiatryczne, albo do więzienia. Niezależnie od tego, czy do ponownego skazania dochodziło z powodu przestępstwa dokonanego jeszcze w trakcie wykonywania kary, czy też już po zwolnieniu, porównanie wypada na korzyść sprawców pozostających pod opieką psychiatryczną - w tej grupie odnotowano jedynie 5 przypadków ponownego skazania (11%), natomiast do ponownego skazania doszło w przypadku aż 15 (28%) badanych, skazanych na karę więzienia.

Naukowcy wyjaśniają, że pobyt na oddziale psychiatrycznym - w przeciwieństwie do pobytu w więzieniu - stwarza warunki do objęcia pacjenta bardziej zindywidualizowaną opieką, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb. Ponadto, osoby opuszczające oddział mają możliwość skorzystania ze specjalnych programów wspierających, dzięki którym uzyskują pomoc w ponownym przystosowaniu się do życia w społeczeństwie.

Do ponownego popełniania przestępstw przez skazanych przebywających pod specjalną opieką psychiatryczną dochodziło najczęściej tylko w początkowym okresie odbywania kary, natomiast skazani przebywający w więzieniu byli bardziej skłonni do recydywy w ciągu całego okresu prowadzenia obserwacji.

W około 25% przypadków do recydywy, w tym do kilku najcięższych przestępstw (w tym morderstwa) doszło jeszcze w trakcie wykonywania kary, co wskazuje, jak ważne jest podjęcie odpowiednich działań profilaktycznych w okresie jeszcze przed wypuszczeniem skazanego na wolność.

Diagnoza najpoważniejszych zaburzeń psychicznych, do jakich zalicza się psychozy, jest raczej czynnikiem ochraniającym niż czynnikiem ryzyka, a osoby z tą kategorią zaburzeń, częściej trafiające na oddział psychiatryczny niż do więzienia, okazały się istotnie mniej skłonne do recydywy niż pozostali sprawcy, cierpiący z powodu innych zaburzeń psychicznych

Autorzy badań zwracają uwagę, że skłonność do ponownego popełniania przestępstw z użyciem przemocy jest istotnie związana z takimi czynnikami, jak obecność zachowań agresywnych i zaburzeń zachowania w dzieciństwie, a także wczesny wiek dokonania pierwszego przestępstwa. Nie można także pominąć faktu, że wśród badanych przeważającą większość (92% sprawców) stanowili mężczyźni.

Badacze podkreślają, że zastosowane profesjonalne narzędzia diagnostyczne, służące ocenie ryzyka recydywy okazały się stosunkowo mało wartościowe, a ich moc predykcyjna jest porównywalna z mocą predykcyjną takich klasycznych danych kryminologicznych, jak wiek popełnienia pierwszego przestępstwa czy płeć sprawcy.

"Klinicyści powinni zachować świadomość, że wskaźniki recydywy w przypadku sprawców z zaburzeniami psychicznymi, w przeciwieństwie do powszechnej opinii, są raczej niskie, zwłaszcza w grupie tych sprawców z zaburzeniami psychicznymi, którzy są kierowani na przymusowe leczenie psychiatryczne - konkludują badacze - Należy również zachować ostrożność przy ocenianiu poziomu ryzyka, gdyż wyniki fałszywie dodatnie (bezpodstawnie wskazujące na wyższą skłonność do recydywy, przyp. tłum.) uzyskuje się częściej niż wyniki prawdziwie dodatnie. Zamiast używania rozbudowanych i profesjonalnie przygotowanych narzędzi, te same wyniki można uzyskać przyglądając się bliżej zwykłym danym kryminologicznym, takim jak historia używania substancji psychoaktywnych i dotychczasowej przestępczości, wiek i płeć".

Referencje dokumentu: Nilsson T, Wallinius M, Gustavson C, Anckarsäter H, Kerekes N (2011) Violent Recidivism: A Long-Time Follow-Up Study of Mentally Disordered Offenders. PLoS ONE 6(10): e25768. doi:10.1371/journal.pone.0025768

Astronomia
Ogólnodostępna sieć obserwacji astronomicznych (15-10-2011)

Europejczycy wspierają wysiłki na rzecz zapewnienia swobodnego dostępu do danych naukowych i możliwości badawczych za pośrednictwem wirtualnej społeczności. Najnowszym przedsięwzięciem mającym zapewnić postęp w tym zakresie jest projekt GLORIA (Globalne, inteligentne układy teleskopów robotycznych na rzecz e-nauki), który otrzymał 2,5 mln EUR z tematu "Infrastruktury badawcze" Siódmego Programu Ramowego (7PR) UE. Jaki jest plan? Zapewnić do 2014 r. dostęp do sukcesywnie zwiększanej liczby teleskopów robotycznych poprzez środowisko Web 2.0 na czterech kontynentach. Projekt GLORIA stanie się obywatelską siecią naukową, efektywnie podnosząc poziom jakości badań poprzez otwarte sieci i e-infrastruktury.

Konsorcjum GLORIA, pracujące pod kierunkiem Facultad de Informática Universidad Politécnica de Madrid (UPM) w Hiszpanii, zapewni astronomom amatorom pomoce do zgłębiania astronomii przy użyciu teleskopów robotycznych albo poprzez zapoznawanie się z danymi astronomicznymi dostępnymi w publicznych bazach danych projektu GLORIA oraz innych grup. Będą mieć możliwość wykorzystania swojej kolektywnej inteligencji i zwiększenia udziału w badaniach astronomicznych w oparciu o analizę danych i obserwacje astronomiczne.

Naukowcy bazują na doświadczeniach zdobytych w Obserwatorium Montegancedo, które mieści się na Facultad de Informática. Jest ono pierwszym, ogólnodostępnym obserwatorium astronomicznym. Oprogramowanie Ciclope Astro, obsługiwane przez grupę Ciclope z UPM, zdalnie steruje obserwatorium. Zespół twierdzi, że światowa sieć teleskopów robotycznych również będzie korzystać z tego oprogramowania.

Ciclope Astro oferuje szereg narzędzi do przeprowadzania eksperymentów astronomicznych, budowania scenariuszy i sterowania zdalnymi teleskopami, kamerami i kopułami. Zdaniem naukowców każdy "internauta" może uzyskać dostęp do obserwatorium i zyskać doświadczenie "astronomiczne" bez opuszczania domowych pieleszy.

Konsorcjum GLORIA, złożone z ekspertów z Chile, Czech, Hiszpanii, Irlandii, Polski, Rosji. Wlk. Brytanii i Włoch, zebrało się w ubiegłym tygodniu w Hiszpanii, aby zaplanować rozwój projektu.

W sumie 17 teleskopów stworzy sieć, której wypatrują "internauci" z całego świata. Pierwszy z teleskopów robotycznych ma zostać podłączony do sieci w ciągu roku. Należy zauważyć, że poza podłączeniem 17 teleskopów, w ramach projektu przeprowadzone zostaną 2 doświadczenia z użytkownikami pod kierunkiem Uniwersytetu Oksfordzkiego w Wlk. Brytanii. Naukowcy z Oksfordu stworzyli galaktyczne zoo, inicjatywę internetową, która zachęca członków do sklasyfikowania ponad miliona galaktyk.

Partnerzy GLORIA zamierzają organizować działania edukacyjne, w tym transmisje wydarzeń astronomicznych, aby pozyskiwać nowych użytkowników. Projekt będzie sponsorem kolejnych czterech misji telewizyjnych Sky Live Internet, aby pomóc w osiągnięciu tego celu.

Partnerzy zbudują podstawy systemu ochrony wszelkich wygenerowanych dokumentów i otwartego oprogramowania oraz zapewnią, by społeczność partnerów "internautów" mogła utrzymać się i działać również po zakończeniu projektu. Tego rodzaju "obywatelskie projekty naukowe" kierowane są zwłaszcza do studentów.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Różności
Upadek "The Scientist" (14-10-2011)

Kryzys ekonomiczny dotyka przedsiębiorców, zwykłych podatników, niestety nie omija też wydawnictw naukowych. Straciliśmy kolejne źródło informacji ze świata nauki - amerykański "The Scientist" wstrzymał w zeszłym tygodniu swój nakład. Wieści te zostały ogłoszone tuż po tym, jak czasopismo świętowało 25 rocznicę istnienia specjalnym wydaniem swojego numeru.

"The Scientist" rozpoczął swoja działalność jako dwutygodnik w 1986 roku dzięki Eugene Garfieldowi, założycielowi the Institute for Scientific Information (ISI, teraz Thomson Reuters). Z siedzibą w Waszyngtonie, poźniej w Philadelphii, został przekształcony z dwutygodnika w miesięcznik z codziennymi nowinkami naukowymi dostępnymi przez internet i w takiej formie funkcjonował aż do zeszłego tygodnia.

Niestety Vitek Tracz, dyrektor generalny czasopisma, oznajmił w ubiegłym tygodniu, że redakcja czasopisma musiała zostać zamknięta. Jak donosi ScienceInsider, Tracz miał wyjaśnić w swoim mailu: "Przyczyna jest wyłącznie ekonomiczna (...), nie ma innego powodu. [Czasopismo] ma wspaniały i utalentowany personel, stałych czytelników i utrzymało wysoki poziom, zarówno naukowy jak i wydawniczy przez wiele lat (...). Nie pozostaje nic więcej jak tylko podziękować wspanialej redakcji, która wprowadzała pierwotną wizję Eugene Garfielda w życie przez 25 lat.".

Ostatni numer czasopisma, jak również jego archiwa, można wciąż przeczytać na stronie internetowej The Scientist.

Artykuł z ScienceInsider można przeczytać tutaj.

Astronomia
Atmosfera marsjańska zawiera przesyconą parę wodną (14-10-2011)

Europejscy kosmologowie pracujący pod kierunkiem Laboratoire Atmosphères, Milieux, Observations Spatiales (LATMOS) we Francji odkryli, że atmosfera Marsa zawiera parę wodną w stanie przesyconym. Wyniki zaprezentowane w czasopiśmie Science pomogą pogłębić wiedzę naukowców na temat obiegu wody na Czerwonej Planecie i zmian w jej atmosferze.

Para wodna na naszej planecie zwykle kondensuje się, zwłaszcza kiedy temperatura spada poniżej punktu rosy. Astronomowie twierdzą, że nasycona atmosfera jest skutkiem niezdolności tejże do utrzymywania wilgotności w takiej temperaturze i ciśnieniu. Nadmiar pary wodnej ulega wówczas kondensacji wokół zawieszonych cząstek i pyłu, co z kolei powoduje opady.

Niemniej kondensacja nie zawsze zachodzi szybko, gdyż może być spowolniona przez brak cząstek i pyłu. Kiedy kondensacja w ogóle nie zachodzi nadmiar pary wodnej pozostaje w stanie gazowym, który eksperci nazywają "przesyceniem". Naukowcy od dawna utrzymywali, że to zjawisko nie może występować w marsjańskiej atmosferze... do teraz.

W ciągu ostatnich 40 lat ekspedycje na Marsa koncentrowały się na gromadzeniu danych o powierzchni, co ograniczyło obserwacje naukowców do poziomego komponentu atmosfery Marsa. Niewiele informacji dotyczyło zmian zawartości wody na Marsie w stosunku do wysokości. Uległo to jednak zmianie w toku ostatnich badań, przeprowadzonych za pomocą spektrometru SPICAM (Spektroskopia do badania parametrów atmosfery Marsa) znajdującego się na pokładzie sondy Mars Express.

Według zespołu składającego się z francuskich i rosyjskich astronomów, spektrometr SPICAM potrafi tworzyć pionowe profile atmosfery poprzez zakrycie Słońca, tj. obserwując przechodzenie światła słonecznego przez atmosferę Marsa o wschodzie i zachodzie.

Dane uzyskane przez naukowców potwierdzają w sposób przekonujący, że przesycenie pary wodnej jest powszechnym zjawiskiem na Marsie. Zaobserwowano również, że poziomy przesycenia w atmosferze Marsa są bardzo wysokie - do 10 razy wyższe niż te na Ziemi.

"Taka zdolność pary wodnej do występowania w wysoce przesyconym stanie umożliwiałaby na przykład zasilanie południowej półkuli Marsa w wodę znacznie skuteczniej niż przewidują to obecne modele" - zauważa Franck Montmessin, kierownik projektu SPICAM i naukowiec z LATMOS przy Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS). CNRS to jeden z organów nadzorujących LATMOS, podobnie jak Uniwersytet Saint Quentin w Wersalu (UVSQ) i Uniwersytet im. Pierre'a i Marie Curie (UPMC).

Należy zauważyć, że większa ilość pary wodnej mogłaby zostać przetransportowana na tyle wysoko w atmosferze jedynie, by ulec uszkodzeniu przez fotolizę. W takim przypadku zjawisko to wiązałoby się z następstwami dla całego zagadnienia wody na Marsie, o którym rozprawia społeczność naukowa. Zważywszy, że znaczna część pary wodnej stale ulatnia się w kosmos od miliardów lat, eksperci są przekonani, że stanowi to wyjaśnienie dzisiejszych niskich zasobów wody na planecie.

Zdaniem naukowców pionowa dystrybucja pary wodnej jest kluczowym czynnikiem, który należy uwzględniać przy badaniu cyklu hydrologicznego na Marsie. Naukowcy będą musieli ponownie zastanowić się nad pytaniem, jaka ilość wody w atmosferze Marsa jest ograniczana przez proces nasycania.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Maltagliati, L. et al. (2011) 'Evidence of water vapor in excess of saturation in the atmosphere of Mars. Science; 333 (6051): 1868. DOI: 10.1126/science.1207957

Antropologia
Naukowcy odsłaniają tajemnicę pierwszych eksploratorów (12-10-2011)

Międzynarodowy zespół naukowców odkrył, że autochtoniczni Australijczycy wywodzą się bezpośrednio z wczesnej ekspansji człowieka w Azji, która miała miejsce 70.000 lat temu. Odbyło się to co najmniej 24.000 lat przed ruchami populacji, które dały początek dzisiejszym Europejczykom i Azjatom. Wyniki, opublikowane w czasopiśmie Science, rzucają nowe światło na prehistorię naszego gatunku i oferują pierwsze spojrzenie na genom autochtonicznego Australijczyka.

Naukowcy z Australii, Chin, Danii, Estonii, Francji, Holandii, Japonii, Kanady, Niemiec, Meksyku, Szwajcarii, USA i Wlk. Brytanii przeprowadzili sekwencjonowanie genomu, aby wykazać że współcześni autochtoniczni Australijczycy są bezpośrednimi potomkami pierwszych ludzi, którzy dotarli na te obszary już 50.000 lat temu.

Na potrzeby badań naukowcy wykorzystali kosmyk włosów podarowany brytyjskiemu antropologowi na początku XX w. przez Aborygena z regionu Goldfields w Zachodniej Australii. Naukowcy wyizolowali kwas dezoksyrybonukleinowy (DNA) z włosów, aby zbadać genetykę pierwszych Australijczyków i wyjaśnić jak ludzie rozprzestrzenili się na świecie.

Z analizy genomu, która wykazała brak genetycznego wkładu współczesnych europejskich Australijczyków, wynika, że przodkowie Aborygena oddzielili się od przodków innych populacji człowieka około 64.000 - 75.000 lat temu. Zatem autochtoniczni Australijczycy są bezpośrednimi potomkami najpierwszych współczesnych eksploratorów, to jest ludzi, którzy dotarli do Azji, a następnie osiedlili się w Australii około 50.000 lat temu.

Wyniki badań umożliwiły potwierdzenie tego, że autochtoniczni Australijczycy są populacją najdłużej związaną z terenami, które nazywają obecnie swoim domem. The Goldfields Land and Sea Council, organizacja reprezentująca autochtonicznych, tradycyjnych właścicieli w regionie, w pełni poparła wyniki badań.

"Autochtoniczni Australijczycy wywodzą się od pierwszych eksploratorów" - wyjaśnia kierownik badań, profesor Eske Willerslev z Uniwersytetu w Kopenhadze. "Podczas gdy przodkowie Europejczyków i Azjatów siedzieli gdzieś w Afryce lub na Bliskim Wschodzie, mając przed sobą dalszą eksplorację świata, przodkowie autochtonicznych Australijczyków szybko się rozprzestrzenili, będąc pierwszymi współczesnymi ludźmi, którzy przemierzyli nieznane terytorium Azji, by ostatecznie dotrzeć do Australii pokonawszy morze. To była naprawdę niezwykła podróż, która musiała wymagać wyjątkowych zdolności przetrwania i męstwa."

Zdaniem naukowców odkrycia mają szersze znaczenie dla pogłębienia wiedzy o sposobie, w jaki nasi przodkowie przemieszczali się po świecie. Dotychczas starożytne genomy człowieka pozyskiwano jedynie z włosów zachowanych w materiale zamrożonym. Mimo wykorzystania włosów, które były przechowywane w znacznie mniej idealnych warunkach, naukowcy byli w stanie przeprowadzić sekwencjonowanie genomu bez ryzyka skażenia współczesnym człowiekiem, które jest zjawiskiem powszechnym w przypadku starożytnych kości i zębów.

Naukowcy podkreślają, że na podstawie analizy kolekcji muzealnych, we współpracy z grupami potomków, można badać genetyczną historię wielu autochtonicznych populacji na świecie, w tym grup, które ostatnio się przemieściły lub przemieszały.

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Rasmussen, M., et al. (2011) 'An Aboriginal Australian Genome Reveals Separate Human Dispersals into Asia'. Science. DOI: 10.1126/science.1211177

Fot. National Archives of Australia/ Wikimedia Commons

Psychologia
Makijaż, czyli rozszerzony fenotyp (12-10-2011)

Wprowadzenie

Wrażenie wywierane w ciągu kilku pierwszych sekund przez czyjąś twarz powstaje odruchowo, a jego długotrwałe skutki są trudne do przezwyciężenia, istotnie wpływając na procesy podejmowania decyzji. Dzieje się tak, ponieważ wygląd uruchamia nieuzasadnione wnioskowanie o innych cechach osoby, mimo braku ku temu obiektywnych przesłanek.

Wyniki licznych badań naukowych wskazują między innymi, że osoby o atrakcyjniejszym wyglądzie twarzy mogą w życiu liczyć na wypłatę różnorakich "premii za wygląd", co na przykład oznacza, że mają większe szanse na znalezienie zatrudnienia lub zawodowy awans. Przeciętnie zarabiają również więcej niż osoby o mniej atrakcyjnej fizjonomii, gdyż oczekuje się, że będą radziły sobie lepiej z powierzonymi zadaniami. Ładniejsi politycy mają większe szanse na dostanie się do parlamentu, osoby atrakcyjne są oceniane jako bardziej godne zaufania, a inni są wobec nich bardziej ugodowi i bardziej chętni do niesienia im pomocy, itp.

Osobom atrakcyjnym przypisuje się na podstawie pozytywnego pierwszego wrażenia posiadanie wielu pozytywnych cech: są odbierane jako dysponujące bardziej rozwiniętymi kompetencjami społecznymi, bardziej pewne siebie i po prostu skazane na sukces. W psychologii społecznej wspomniane zjawisko znane jest jako efekt halo lub efekt aureoli. Z kolei osobom mniej atrakcyjnym pod względem wyglądu lub po prostu brzydkim przypisuje się w drodze niekorzystnego pierwszego wrażenia posiadanie również innych niekorzystnych cech.

W związku z tym wygląd twarzy jest istotnym sygnałem biologicznym, mającym wpływ na atrakcyjność seksualną, wybór i szanse znalezienia partnera, możliwości odniesienia sukcesu w różnych sferach życia.

Wygląd twarzy, oceniany w takich kategoriach, jak kształt, wielkość, symetria czy dymorfizm płciowy, jest cechą fenotypu biologicznego, czyli cechą budowy organizmu, uwarunkowaną działaniem czynników genetycznych w interakcji ze środowiskiem. Czym w takim razie jest makijaż i inne metody poprawiania mankamentów urody?

Problemem zajęło się pięcioro amerykańskich naukowców, afiliowanych w takich instytucjach, jak z Massachusetts General Hospital w Bostonie, Harvard Medical School w Cambridge, Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie, Boston University oraz Procter & Gamble Cosmetics w Hunt Valley.

"Aż do dziś w badaniach nad cechami ludzkiej twarzy traktowano ją głównie w kategoriach fenotypu biologicznego - zauważają autorzy badań - i koncentrowano się na jej kształcie, wielkości, proporcjach i motoryce, ignorując tym samym zagadnienie wpływu ozdabiania i pielęgnacji twarzy, czyli tzw. fenotypu rozszerzonego. Termin »fenotyp rozszerzony« odnosi się do oddziaływania genów na cechy, do których ekspresji dochodzi już poza samym organizmem. Za typowe przykłady fenotypu rozszerzonego uchodzą między innymi sieci pajęcze, wykorzystywanie muszli martwych mięczaków przez kraby pustelniki, strojne altanki altanników, żeremie wznoszone przez bobry, itp. Mogą za nie uchodzić również wytwory ludzkie, takie jak ubiór, makijaż, a także inne sposoby ozdabiania ciała, spotykane u ludzi na całym świecie, stosowane w celu podkreślenia cech biologicznego przystosowania".

W świecie zwierząt często spotykane jest zmienianie lub podkreślanie pewnych cech wizualnych, w tym ubarwienia ciała, w celu przywabienia, naśladowania, odstraszania lub ochrony. Również ludzie potrafią - jednak bardziej świadomie - zmieniać swój wygląd za pomocą różnych praktyk, mających na celu podkreślenie, wyolbrzymienie lub ukrycie cech związanych z odziedziczonym fenotypem. Jaka jest ich skuteczność? Z jakich pobudek są stosowane? Na jakich mechanizmach bazują?

Naukowcy zwracają uwagę, że spostrzeganie twarzy (w tym makijażu) innej osoby angażuje co najmniej dwa systemy percepcyjne: nieświadomy - w którym procesy przebiegają szybko, odruchowo, automatycznie (system 1), i świadomy - w którym przebiegają one wolniej, wymagają wysiłku i angażują refleksję (system 2).

"W realiach współczesnej kultury panuje dowolność w wyborze kosmetyków - zwracają uwagę naukowcy - a ich stosowanie jako środków podkreślenia urody nie spotyka się już z moralnym potępieniem. Sposób używania kosmetyków odzwierciedla indywidualne upodobania i wybory stosującej je osoby; z drugiej strony - w reakcji otoczenia odnajdujemy różne postawy wobec zastosowanych form autoprezentacji i praktyk pielęgnacyjnych. Dlatego oglądając twarz ozdobioną makijażem wnioskujemy o różnych cechach jej posiadacza nie tylko na podstawie uzyskanego efektu zastosowania kosmetyków na przykład pod względem symetrii twarzy, gładkości cery czy podkreślenia pewnych cech (system 1), ale również o umiejętnościach świadomego stosowania makijażu, wskazujących na pewne cechy osobowości, charakteru i motywację (system 2)".

Przebieg badań

Przykłady fotografii twarzy, wykorzystanych w badaniach. Twarze bez makijażu - pierwsze po lewej stronie; obok kolejno makijaże: "naturalne", "profesjonalne" i "glamorous".

Badania przebiegały w dwóch fazach. W pierwszej fazie 149 osobom dorosłym (61 mężczyzn, 88 kobiet) eksponowano serię zdjęć twarzy - każde zdjęcie przez 250 ms; w drugiej - 119 osobom dorosłym (30 mężczyzn, 89 kobiet) pozwalano przyglądać się zdjęciom bez określania górnej granicy czasu. Pierwsza faza badań miała w założeniu angażować wcześniej wspomniany odruchowy system percepcyjny (decydujący o pierwszym wrażeniu), a faza druga - bardziej refleksyjny system przetwarzania informacji wizualnych na temat twarzy i posiadajacej ją osoby. Twarze 25 modelek, pokazywane osobom badanym na ekranie komputera w losowej kolejności, zostały sfotografowane bez makijażu oraz z trzema rodzajami makijażu - "naturalnym", "profesjonalnym" i "glamorous". Osoby badane miały za zadanie oceniać modelki na podstawie wyglądu pod względem czterech cech: ogólnej atrakcyjności, sympatyczności, wiarygodności i poziomu kwalifikacji. Do formułowania ocen posłużono się siedmiopunktową skalą szacunkową.

Wnioski

Jak zauważają naukowcy, wyniki badań potwierdziły istotny wpływ posiadania makijażu na spostrzeganie w obu fazach badań. Posiadanie makijażu, nawet stosunkowo delikatnego, tzw. "naturalnego", sprawia, że nosząca go kobieta spostrzegana jest jako osoba istotnie bardziej atrakcyjna i bardziej kompetentna, niezależnie od czasu ekspozycji. Natomiast ocena stopnia sympatyczności i wiarygodności na podstawie makijażu nie jest już tak jednoznaczna, co sugeruje, że ocena wspomnianych cech przebiega z zaangażowaniem innych mechanizmów przetwarzania informacji wizualnej - zarówno odruchowych (nieświadomych), jak refleksyjnych (świadomych).

Średnie oceny dla twarzy z różnym rodzajem makijażu pod względem poziomu kompetencji (Competence), sympatyczności (Likability), atrakcyjności (Attractiveness) i wiarygodności (Trustworthiness). Ciemniejszy odcień linii dla czasu ekspozycji wynoszącego 250 ms, jaśniejszy - dla nieograniczonego czasu ekspozycji.

"Uzyskane przez nas wyniki mają kilka konsekwencji - podsumowują autorzy badań - Jak przewidywano, makijaż wpłynął pozytywnie na ocenę poziomu atrakcyjności, tak przy krótkim, jak nieograniczonym czasie ekspozycji. Również oceny poziomu fachowości i kompetencji wzrastały istotnie w podobnych warunkach. Uzyskany efekt był natomiast słabszy przy ocenianiu sympatyczności i wiarygodności, choć ogólnie pozytywny".

Na pytanie o mechanizm wnioskowania o cechach osoby na podstawie makijażu badacze odpowiadają:

"Wykazaliśmy, że w spostrzeganie twarzy ozdobionych makijażem zaangażowane są zarówno szybkie i automatyczne, jak bardziej refleksyjne i świadome procesy. Efekty szybkiego, automatycznego przetwarzania informacji są jednakowo silne i pozytywne dla wszystkich wyników (rodzajów makijażu, przyp. tłum.). W sytuacji silnego poznawczego przeciążenia lub w sytuacji presji czasowej bardziej prawdopodobne jest poleganie na właśnie takich, automatycznych ocenach przy podejmowaniu decyzji. Wizerunki twarzy pojawiają się na kartach wyborczych, w podaniach o pracę, na stronach internetowych i na portalach randkowych. Nasze wyniki wskazują na dużą stabilność ocen formułowanych na podstawie pierwszego wrażenia; ocen, które mogą być później bardzo mało podatne na zmianę. W formułowaniu ocen na temat atrakcyjności, wiarygodności i poziomu kompetencji osoby na podstawie wyglądu jej twarzy ujawnia się wpływ nie tylko poziom atrakcyjności odziedziczonego, biologicznego fenotypu, ale również fenotypu rozszerzonego - makijażu".

Referencje dokumentu: Etcoff NL, Stock S, Haley LE, Vickery SA, House DM (2011) Cosmetics as a Feature of the Extended Human Phenotype: Modulation of the Perception of Biologically Important Facial Signals. PLoS ONE 6(10): e25656. doi:10.1371/journal.pone.0025656

Por. Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen, Dlaczego Darwin jest ważny

Biologia
Skąd sukces oceanicznych bakterii? (11-10-2011)

Nowe badania przeprowadzone w Szwecji pokazują, że w oceanie zamieszkują bakterie, które odnoszą największy sukces na naszej planecie. Badania dofinansowane z projektu GENOME EVOLUTION (Śledzenie ewolucji genomów alfa-proteobakterii), który otrzymał wewnątrzeuropejskie stypendium Marie Curie (EIF) o wartości 166.500 EUR z budżetu Szóstego Programu Ramowego (6PR) UE, przynoszą nowe informacje o powodach sukcesu bakterii należących do grupy SAR11, jak również testują pewne powszechnie przyjęte teorie. Wyniki badań opublikowane w dwóch artykułach w czasopismach Molecular Biology and Evolution oraz PLoS ONE, wskazują na rzadkiego i nieznanego krewniaka mitochondriów - "energetyzera" komórek.

"Ogromne ilości informacji na temat kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA) generowane obecnie z oceanów dają nam wyobrażenie o świecie, którego wcześniej nie można było zbadać" - zauważa profesor Siv Andersson z Wydziału Ewolucji Molekularnej Uniwersytetu w Uppsali, naczelny autor artykułów. "Niesamowicie fascynujące jest poszukiwanie wśród tych danych odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące życia."

Naukowcy twierdzą, że bakterie typu SAR11 stanowią od 30% do 40% wszystkich komórek bakteryjnych w oceanach. Ich obecność wpływa na globalne obiegi węgla. Zdaniem zespołu bakterie te nie występują powszechnie nigdzie indziej. Zważywszy na fakt, że w otwartych morzach ilość substancji odżywczych jest niewystarczająca, bakterie SAR11 cechują się bardzo małą objętością komórkową, aby optymalizować stężenie substancji odżywczych w komórkach. Ich genomy są również wyjątkowo małe i zwarte.

W ramach wcześniejszych badań odkryto, że SAR11 są spokrewnione z inną wyspecjalizowaną grupą bakterii, do której należą także bakterie tyfusu. Chociaż te ostatnie posiadają małe genomy, to dostosowały się do ludzi, zwierząt i owadów. Na podstawie zaawansowanych analiz powiązań ewolucyjnych naukowcy z Uppsali odkryli, że bakterie SAR11 ewoluowały z bakterii zamieszkujących oceany i lądy, których genomy są co najmniej od 3 do 10 razy większe.

W przeciwieństwie do swoich bliskich krewnych bakterie SAR11 nie mają genów, które wedle przekonania naukowców są potrzebne do naprawiania uszkodzeń DNA. To według naukowców może być powodem ich tak wielkiego sukcesu. "Utrata genów oznacza, że bakterie mogą znacznie łatwiej wymieniać geny między sobą, a dobroczynne geny mogą wówczas szybko rozchodzić się w oceanach jako adaptacja do zmian w zawartości substancji odżywczych, temperaturze czy promieniowaniu UV" - stwierdza Johan Viklund, doktorant na Wydziale Ewolucji Molekularnej Uniwersytetu w Uppsali.

Oceniając dane zgromadzone w ramach innych badań nad DNA bakterii oceanicznych, zespół z Uppsali przeanalizował również sekwencje DNA pod kątem białek zaangażowanych w oddychanie komórkowe - kiedy cukier jest rozkładany na dwutlenek węgla i wodę. Porównanie ich z odpowiadającymi sekwencjami białek w tak zwanych mitochondriach ludzkich, zwierzęcych i owadzich pomogło zespołowi zidentyfikować grupę rzadkich bakterii, których wcześniej świat nauki nie znał.

"Bakterie te są bardzo podobne do mitochondriów" - zauważa dr Thijs Ettema z Uppsali. "Nasze odkrycia wskazują zatem, że mitochondria mogą pochodzić z oceanów, z tym że najbliżsi krewni nie są spokrewnieni z grupą SAR11 jak dotychczas sądzono."

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Brindefalk, B. (2011) 'A phylometagenomic exploration of oceanic Alphaproteobacteria reveals mitochondrial relatives unrelated to the SAR11 clade'. PLoS ONE 6(9): e24457. DOI:10.1371/journal.pone.0024457

Biologia
Wirusy zadomowiły się w surowych ściekach (10-10-2011)

Wirusy czają się w najbardziej tajemniczych przestrzeniach, a nasza planeta gości ich całe mnóstwo, bowiem do tej pory zidentyfikowano około 3.000. Niemniej naukowcom nie udało się zbyt dużo dowiedzieć o wielkości i cechach świata wirusów ani o różnorodności ich genomu. Skupiając się bez reszty na ustaleniu różnorodności i charakterystyki wirusów, zespół naukowców z Hiszpanii i USA opracował nowe techniki identyfikacji nowych wirusów w wyjątkowych miejscach na świecie. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie mBio.

Brak pogłębionej wiedzy o świecie wirusów utrudnia naukowcom ustalanie pochodzenia pojawiających się patogenów i wymiany genów między wirusami. Naukowcy z Uniwersytetu w Barcelonie w Hiszpanii oraz z Uniwersytetu w Pittsburghu i Uniwersytetu Waszyngtońskiego w St Louis w USA twierdzą, że niezaobserwowane dotąd wirusy znalazły niszę w surowych ściekach i potencjalnie mogą mieć wpływ na zdrowie człowieka.

W toku badań sygnatur genetycznych tych wirusów w surowych ściekach w Europie, Ameryce Północnej i Afryce zespół wykrył sygnatury 234 znanych wirusów reprezentujących 26 rodzin. Zdaniem naukowców surowe ścieki zawierają najszerszy poznany jak dotąd wachlarz wirusów.

"Chcieliśmy zbadać środowiska, w których stężenie wirusów i ich zróżnicowanie jest relatywnie wysokie" - czytamy w artykule. "Przyjęliśmy założenie, że najwyższe stężenia wirusów będą występować tam, gdzie jest wysokie zagęszczenie gatunków żywicieli oraz, że różnorodność wirusów będzie odpowiadać ich bioróżnorodności."

Roger Hendrix z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Pittsburghu powiedział: "Zaskakującym był fakt, że znakomita większość wirusów, które odkryliśmy nie została jak dotąd odkryta ani opisana."

Pośród wirusów znanych już naukowcom znalazły się patogeny człowieka, takie jak wirus brodawczaka ludzkiego i norowirus wywołujący biegunkę. Inne wirusy należą do znanych wszędzie "mieszkańców" ścieków, takich jak gryzonie czy karaluchy.

Surowe ścieki to również przystań dla bakterii, a wirusy żywiące się tymi bakteriami zdominowały znane sygnatury genetyczne. Zespół wskazuje również, że wiele ze znanych wirusów występujących w surowych ściekach pochodzi od roślin, co prawdopodobnie wynika z faktu, że ludzie zjadają rośliny i ich wirusy przewyższają liczbę innych typów wirusów w ludzkim stolcu.

Wypowiadając się na temat badań, profesor Hendrix stwierdza: "Najważniejsza kwestia, jak nas interesuje to skąd pochodzą pojawiające się wirusy?" Ich teoria mówi, że za pojawianie się nowych wirusów odpowiada wymiana genów. Aczkolwiek należy przeanalizować ich ogromne ilości, aby przeprowadzić dalsze badania nad wymianą genów.

"Najpierw trzeba zobaczyć las, zanim będzie można wybrać konkretne drzewo i pracować nad nim" - zauważa James Pipas, również z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Pittsburghu, naczelny autor raportu z badań. "Jeżeli między wirusami zachodzi wymiana genów to chcemy wiedzieć skąd te geny pochodzą, ale jeżeli dysponujemy wiedzą jedynie o niewielkim procencie istniejących wirusów, to brakuje nam wówczas większości lasu."

© Unia Europejska 2005 - 2011

Źródło: CORDIS

Referencje dokumentu: Cantalupo, P.G., et al. (2011) 'Raw sewage harbors diverse viral populations', mBio, 2 (5): e00180-11. DOI: 10.1128/mBio.00180-11.


Archiwum (starsze -> nowsze) [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10]
[11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20]
[21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
[31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40]
[41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50]
[51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60]
[61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70]
[71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80]
[81] [82] [83] [84] [85] [86] [87] [88] [89] [90]
[91] [92] [93] [94] [95] [96] [97] [98] [99] [100]
:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..
Wyszukaj

Wprowadzenie
Indeks artykułów
Książka: Racjonalista
Napisz do nas
Newsletter
Promocja Racjonalisty

Racjonalista w Facebooku
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365